bumerangiem w relatywizm cz.1
Relatywizm jest zmorą współczesności. Istnieje podłoże , wiedza-pożywka podana jako obiektywna i neutralna światopoglądowo , która jednak wcale taką nie jest. Jesteśmy bombardowani lawiną informacji naukowej i już od ławy szkolnej poczynając wiedza ta jest podawana w sposób pomijający rozliczne wątpliwości. Większość czytelników tego portalu zna dobrze skalę manipulacji dotyczącą tematów takich jak religia, historia czy polityka. Ale w stosunku do nauk ścisłych również funkcjonuje poprawność. Fakty może nie tyle ukryte ale niechętnie przypominane chociaż nie są podstawą do rewizji znanych nam praw to jednak bardzo wyraźnie wskazują na ich ograniczony charakter.
Od początku rozwoju nauki większość świata , który możemy obserwować jest nam zupełnie nieznana. Dzisiaj nawet 2/3 materii , która znajduje się w obserwowanym przez nas Kosmosie jest kompletną zagadką .To nie są gwiazdy ani planety i kompletnie nie wiadomo co to jest. Na użytek gawiedzi wymyślono, że da się ta lukę zatkać czarnymi dziurami (co o tyle nieuczciwe że akurat taką teorie można od razu odrzucić – gdyby była prawdziwa to powinniśmy częściej i bliżej mieć podejrzenie co do istnienia podobnych obiektów) . Raz zdarzyło mi się widzieć popularną publikację , której autor nie tylko na wstępie podniósł problem ale i dla dobrego zobrazowania zaoferował żartobliwie teorię wyjaśnienia niewidocznej materii wcale nie gorszą od lansowanych – astronomiczną liczbę unoszących się swobodnie książek jego autorstwa. Raz - bo zazwyczaj górę bierze koncepcja poprawna – opisywanie świata jakby jego mechanizm z pominięciem niektórych szczegółów był nam znany.
W „mrocznej i zabobonnej” przeszłości ludzie mieli niezłe wyobrażenie proporcji swojej wiedzy i tego gdzie i jak świat nieznany przejawia się w znanym.
Owóż przejawia się i dziś . W morzu opisanych zjawisk i wiedzy szczególnie cenne są te , które nie mogą być prostym odbiciem naszych własnych zmysłowych ograniczeń. I właśnie takie mają największa wartość dla najogólniejszych wniosków o rzeczywistości. Wszystkie równania których nas uczą to krzywe stożkowe. I tu jest powód do nieufności – bo łatwo wykazać, że taki sposób opisu jest konsekwencją budowy naszego zmysłu wzroku. Podobnie wszelkie modele sferyczne (pola) mają związek z drugim najważniejszym zmysłem -słuchu. Nic złego opisać w sposób najwygodniejszy ale źle gdy to się staje gorsetem. Gdy spycha się na margines to co tak się opisać nie da.
A teraz pora wrócić do tytułu. Proponuję prostą zabawę edukacyjną. Weźmy patyk, kamień i bumerang i porzucajmy sobie nimi. Bumerang wróci gdy nie napotka przeszkody. Teraz proponuję zawiązać oczy . Patyk i kamień nie zwiększą naszej wiedzy ale bumerang cokolwiek nam powie o przestrzeni wokół nas - coś tam jest w pewnym kierunku czy nie. Co więcej na wysokim szczeblu abstrakcji sformułujemy sobie pewien podstawowy wniosek – przestrzeń jest niejednorodna , przy czym ta jednorodna, w której bumerang powraca nie wydaje się zasługiwać na dalsze badania. Jeśli nam się nie znudzi to doznamy kolejnego newtonowskiego olśnienia – istnieje wyróżniony kierunek – cokolwiek rzucimy pionowo w górę stanie się bumerangiem i zadziwiająco silnie spadnie nam na głowę. Ciekawe jak by wyglądał nasz świat gdybyśmy poznali bumerang zanim poznaliśmy boga albo zanim żeśmy się na tego drugiego obrazili , raczej nie byłby to świat patykiem i kamieniem opisany. Jakieś wyobrażenie o tym dają aborygeni, ich wyobrażenia o naturze rzeczywistości wciąż jeszcze wybiegające poza nasze -zachodniej cywilizacji. Wciąż żywa kultura która przetrwała kilkanaście albo i kilkadziesiąt tysięcy lat w bardzo zmiennych warunkach i której przedstawiciele są jedynym znanym przykładem ludzi którzy są tu bo chcą , to jedyna kultura której przedstawiciele wierzą w pośmiertne odrodzenie tu a nie w innym lepszym świecie i dlatego go nie niszczą. Można by rzec prawdziwy naród wybrany , niestety za naród się nie uważają , tym bardziej panujący nad lokalnym światem. Dlaczego – bo wytworzyli też coś w rodzaju metafizycznego narzędzia , odpowiednika bumerangu. (Ale o tym więcej w cz.2.)
Zawsze można skonstruować fizyczny bumerang , w oparciu o doświadczenie niosące inną większą wartość poznawczą zbudować ogólną wizję, model. Czas płynie w jedną stronę . Dlaczego karmi się nas wizją czasoprzestrzeni ,co te dwa pojęcia mają wspólnego? (Jeśli jest cokolwiek podobnego do czasu to grawitacja , też kierunek i nie ma odwrotnego biegu). Dlaczego w najogólniejszych opisach sięgamy po powtarzalne doświadczenie w jednorodnej przestrzeni , gasnące drganie . Od lat trzydziestych znana jest statystyczna asymetria wyłaniania się materii z niebytu , materia powstaje nieznacznie częściej od materii , co więcej proporcja ta odpowiada proporcji wielkiej pustki i materii kosmosu czyli możemy stawiać śmiało tezę że cała materia jest efektem fenomenu unikalnego, niezgodnego statystycznie z rachunkiem prawdopodobieństwa . Czemu odrzucać wizje, objawienia z punktu –tylko z powodu ich unikalnej niepowtarzalności.
A entropia ? – owszem mamy masę lokalnych doświadczeń potwierdzających to zjawisko ale też niezmienną obserwację logiki procesu– i w skali kosmosu i w skali ewolucji życia na ziemii - powstawania coraz bardziej skomplikowanych i różnorodnych struktur. I żadne znane prawo czy mechanizm owej logiki - komplikacji i barwności nie tłumaczy . Bo przecież nie dobór naturalny?
Jak ważne są podstawowe abstrakcyjne wyobrażenia widać nawet w takim znanym równaniu : E=mc(do kwadratu)- energia swobodnie sferycznie rozchodząca się w pustce, masa skupiona punktowo, prędkość wektorowa. Kolizja czy eksplozja jednorodnych obiektów – wtedy nie ma podejrzeń ale w innych warunkach? Kto to wie? Ukryte, upraszczające założenia. Zupełnie jak w rachunku prawdopodobieństwa gdzie przecież za każdym razem rzucamy monetą w INNYM świecie. W świecie ,dla którego części to czym i jak rzucamy może być interesujące. Dzisiaj już niemożliwa neutralność ludzkiego obserwatora , eksperymentatora jest prawem nauk przyrodniczych ale świadomość innych „obserwatorów” jeszcze długo nie zagości?
Jeśli operujemy tylko związkiem przyczynowo-skutkowym to on jest istotnie względny. Jest przypadkiem, nieznaną a priori , nieprzewidywalną wypadkową Ale wyższa abstrakcja relacji już nie. Relacja jest w każdej skali , buduje strukturę, ze znanym związkiem z resztą ogółu.
Gdy założymy że wszystko jest względne to tak będzie ale nie dlatego że to prawda uniwersalna i nie od razu ale dlatego, że zostaniemy zamknięci w sferze zdeterminowanej z pożytkiem dla innych.
Pozwoliłem sobie napisać ten tekst bowiem chciałem zaakcentować jak ważny jest wybór najogólniejszego stosunku do tego co nas otacza. Ważniejszy od wyboru czynu. To też przykład tego, co nie podlega relatywizacji. Wierzący podążający za Chrystusem będzie podążał w każdej skali. Znajdując spokojne szczęście. A być ,mieć , miejsce, wiedza, możliwości to już względne.
Wyrażający „życzenie śmierci” też gdzieś będzie podążał . I ten drugi wybór będzie implikował narastającą względność. Względny jest czas gdy ludzie oskarżą, gdy przewrócą pomniki albo wymażą imię z pamięci . Względne jest też to czy współcześni dostrzegą jak zbrodniczy impuls przekłada się na współudział czy tylko obsuną społecznie widząc nieuwagę , zaniedbanie. To i tak tylko forma, powłoka , przejaw czegoś co bardzo bezwzględne. Dlatego w prostej „prymitywnej” kulturze była tylko jedna „kara” –ostracyzm.
Wyrzucenie tam , gdzie już wszystko względne i chaotyczne.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2947 odsłon
Komentarze
zbinie
30 Września, 2010 - 09:52
Krzysztof J. Wojtas
Po pierwsze - interesujące, że tu na NP zaczynają pojawiać sie teksty tego typu.
Sam troche takich wpiąłem, ale bez odzewu.
Po drugie - no niestety brak komentarzy.
Po trzecie. Wydaje się, że na S24 w pewnych forach dyskusyjnych, ocena rzeczywistości poszła nieco dalej, acz ostatnio istnieje trend "naukowców", którzy starają się ograniczyć zakres rozważań do zakresu dostepnego im mentalnie.
W sumie byłoby słuszne dla wiekszości uczestników zapoznać sie z tym tekstem.
Z próbą rozumienia.
Pozdrawiam
Krzysztof J. Wojtas
Re: bumerangiem w relatywizm cz.1
30 Września, 2010 - 11:10
Tekst ciekawy, ale powyżej moich możliwości (już drażni spragnione tego rodzaju tematów myśli, ale jeszcze jest zbyt niejasny by je uporządkować w nowy sposób).
No i irytująca jest niestaranność redakcyjna.
Pozdrawiam subiektywnie.
dziękuję za uwagi
30 Września, 2010 - 13:31
Stareńki komputer i wolne (ale darmowe) łącze czynią redakcję dość mozolną. Ale postaram sie poprawić. Niejasność pozostanie bo nie chcę zastępować znanych stereotypów nowymi jaśniejszymi. Uwolnienie wyobraźni , namowa do podążania mniej utartym szlakiem. Przykładem jak trudno - ewolucja poglądów na istnienie planet. Od tego że nie ma , po niezwykłą rzadkosć pojedyńczych,potem po stwierdzenie, że jednak regułą jest powstawanie ich wokół gwiazd i dopiero od lat kilku że nie jest nasz rodzimy Układ Słoneczny czymś szczególnie egzotycznym.
Re: dziękuję za uwagi
30 Września, 2010 - 21:39
Tak właśnie podejrzewałem :-) To poznawanie świada bumerangiem i patykiem/kamieniem - doskonała alegoria! Apetyt na następną część się wzmaga, pozdrawiam.
@zbinie
30 Września, 2010 - 12:09
Jestem zachwycona tym wpisem. Muszę go sobie wydrukować, żeby ogarnąć całość. ;-)
Pzdr.