Postkomunistyczne widzenie konklawe
Abdykacja Jego Świątobliwości Ojca Świętego Benedykta XVI i wydarzenia jej towarzyszące stały się przedmiotem publicznych dyskusji, głównie w mediach. I nic w tym dziwnego – zdarzenia takie mają dotychczas miejsce raz na kilkaset lat!
W mniejszym stopniu rozmawia się o postaci Josepha Ratzingera, o jego życiu i niewątpliwych dokonaniach, o niepowtarzalnej osobowości. Częściej przedmiotem rozmów jest sytuacja wewnętrzna w Kościele Katolickim, powstała w rezultacie rezygnacji Papieża z urzędu apostolskiego, choć w takim przypadku wątpliwości wzbudzać może obiektywizm ocen.
Niektórzy dyskutanci wypowiadają sądy tendencyjne, nie upatrując w abdykacji Bendedykta XVI aktu wynikającego z pogłębiającej się niewydolności fizycznej, a z niemocy ujawnionej w obliczu współczesnych problemów kościoła powszechnego.
Dla wielu „znawców” Kościoła Katolickiego wydarzenia ostatnie stały się ponownie okazją do podkreślania ludzkich niedoskonałości duchownych, dotykających przecież absolutnie marginalną część ogółu księży. To nic nowego. Przecież niegodne zachowania, np. pedofilia, którą Kościół zdecydowanie potępiał ustami i czynami bł.Jana Pawła II i Benedykta XVI, są od dłuższego czasu sztandarowym, antyklerykalnym orężem ludzi posługujących się pogardliwym określeniem „czarni”.
Do publicznych dyskusji zaprasza się także przedstawicieli nurtu antykościelnego. Ostatnim przykładem jest obecność w studio TVP Info w programie „Minęła dwudziesta” redaktora naczelnego lewicowego tygodnika „Przegląd”, Jerzego Domańskiego. W rozmowie z red. Bogumiłem Łozińskim z „Gościa Niedzielnego” przedstawił własne widzenie konklawe i mechanizmu wyborów nowego papieża. Dla niego konklawe nie jest zgromadzeniem rozmodlonych kardynałów, spotkaniem osnutym absolutną tajemnicą dokonywanego wyboru. Dla red. Domańskiego w ostatecznej decyzji o wyborze konkretnej osoby nie ma miejsca dla światła Ducha Świętego. Decydują zakulisowe rozgrywki, wyłącznie personalne układy i kamaryle. W wyborze papieża działa mniej więcej taka sama procedura i zakulisowe tasowania, jak w przypadku np. nominacji dawnych sekretarzy KPZR.
W widzeniu świata przez ludzi podobnych do red. Domańskiego trwały ślad zachowały lata komunistycznej, antykościelnej propagandy.
Czy jednak telewizja publiczna musi w dniach poprzedzających tak ważne wydarzenie, jakim jest konklawe, ubarwiać swój program postkomunistycznym folklorem?
Czy nie pożyteczniej zapraszać nieprzypadkowych ludzi, którzy mają rzeczy sensowne do powiedzenia?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 982 odsłony
Komentarze
Re: Postkomunistyczne widzenie konklawe
26 Lutego, 2013 - 18:28
Nie nazywałbym tego 'postkomunistycznym', bo przecie takie widzenie obowiązuje na zachodzie również. Tak, że nieprecyzyjny tytuł.