Czy Kościół ma prawo zajmować się polityką??? cz.3.

Obrazek użytkownika Anonymous
Kraj

Chciałoby się zapytać: czy władzy dalekiej od preferowania wartości patriotycznych już nie stać na nastawienie się chociaż raz „na odbiór”, by posłuchać, co ma do powiedzenia Kościół?

Nie kto inny, jak właśnie duchowni oraz zaproszeni przez nich goście na falach Radia Maryja i TV Trwam nieustannie głoszą, że jeśli Bóg, honor i Ojczyzna są na pierwszym miejscu, to reszta jest na właściwym miejscu. A więc jest to między innymi nawoływanie, by rządzący się opamiętali oraz do tego, by elektorat uruchomił szare komórki swych umysłów i roztropnie zdecydował, w czyje ręce chce powierzyć losy katolickiej Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. O tym pisał także „Nasz Dziennik”. Po wielokroć wykładana na jego łamach ta problematyka – między innymi przez ks. prof. Cz. Bartnika, niestety – nie dociera do większości polskiego społeczeństwa, szczególnie młodszego pokolenia, albowiem daje się zauważyć jakieś dziwne jego antykatolickie nastawienie, często agresywne i wulgarne. Niektórzy słysząc, iż informacja pochodzi z Radia Maryja lub „Naszego Dziennika” – popadają w potężną irytację, a mniej opanowani wprost w furię. Czyżby owi ludzie doświadczyli przykrości ze strony tych mediów? Na tak postawione pytanie nie znajdują racjonalnej odpowiedzi, gdyż ich stan wiedzy i poziom intelektualny nie pozwalają na to. Ale za to nie przebierając w słowach, obrzucają stekiem wyzwisk – zarówno księży redaktorów z RM i TV Trwam, jak i redaktorów „Naszego Dziennika”. Doszło nawet do tego, że katolickie media – Nasz Dziennik, Radio Maryja i TV Trwam są pod „szczególnym nadzorem” Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz samozwańczej Rady Etyki Mediów, które formułując fałszywe oskarżenia, wyraźnie dążą do zamknięcia tych ośrodków medialnych pod byle jakim wymyślonym pretekstem. Ale dla przykładu: jeśli libertyńscy redaktorzy rozgłośni TOK FM niemal każdego dnia naigrywają się i szydzą wulgarnym językiem z katolików i patriotów, to mimo słanych pism do tych instytucji – spotykamy się z zerem reakcji. Zatem ziszczają się słowa Jezusa: „mnie prześladowali i was prześladować będą” (Mat.5:11). Także nie bez znaczenia pozostaje wszechobecne lenistwo. Okazuje się bowiem, że młode pokolenie bardzo niechętnie czyta książki czy prasę, a jeśli już korzysta ze stron internetowych, to najczęściej o tematyce rozrywkowej lub… erotycznej. Wzięcie do ręki książki lub gazety i przeczytanie dłuższego tekstu stwarza im problem, gdyż ów tekst zawiera dużo więcej liter, niż sms przesłany telefonem komórkowym. Zatem jak się wydaje, głos zawarty w publikacjach naświetlających naszą sytuację w Polsce jest „wołaniem zagubionego w puszczy, który zapomniał wziąć GPS-a”. Ponadto liberalne i antypolskie media zrobiły swoje i zamieniły większość umysłów elektoratu na „wymóżdżoną papkę”, niezdolną do samodzielnego myślenia. Psychosocjotechniczne zabiegi, jakimi się posługują te media, przynoszą między innymi efekty w postaci dania wiary kłamliwemu przekazowi o aktualnej sytuacji społeczno-politycznej i gospodarczej Polski, jak i spowodowanie zwracania uwagi odbiorców na mniej istotne i marginalne sprawy – przy pełnym „tuszowaniu” bardzo ważnych i znaczących. I co ciekawe, ostatnio daje się zauważyć, iż niektórzy z wyborców głosujących na tych niszczycieli Polski, dzisiaj widząc skutki swojego nieroztropnego głosowania – co prawda jeszcze po cichu – ale już wyrażają słowa wielkiego niezadowolenia z „platformerskich” rządów (słyszałem wielokrotnie!), a także zapowiadają, iż w następnych wyborach nie pójdą do urn wyborczych. A więc zachowają się tak, jak ten mały Kazio, który na złość swojej babci – odmroził sobie uszy. Formułując odpowiedź na pytanie zawarte w tytule, nie sposób odwołać się do przeszłości, przeszłości jakże nam odległej, bo sięgającej okresu średniowiecza. Odwołanie się do średniowiecza znajduje swoje uzasadnienie i nie powinno być przyczynkiem do tego, by niezorientowani w temacie oceniali te współczesne rozważania jako cofanie się w rozwoju. To właśnie dzieje historyczne – nawet tak odległe – nakreśliły nam kierunki, które do dzisiaj nie straciły nic ze swej aktualności. Współczesna Europa narodziła się w średniowieczu. Oczywiście wiele zawdzięczamy starożytności oraz epokom, które nastąpiły po „wiekach ciemnych”, jednak to właśnie wtedy zaczęły kształtować się mechanizmy i instytucje polityczne, kulturalne, społeczne i gospodarcze, które znamy obecnie. W czasach średniowiecza istniały naturalnie centra i peryferie cywilizacji, jednak – mimo wielu różnic i odrębności – dzięki szeroko pojmowanej kulturze chrześcijańskiej, powstawała Europa o wspólnym obliczu. To wtedy narodziły się uniwersytety i parlamentaryzm. Zatem nie wolno nam o tym zapominać. Pojawiły się też początki kapitalizmu, kształtowały się granice państwowe i etniczne, rodziły się narody i języki narodowe. Wbrew powszechnemu mniemaniu, dokonano wówczas licznych wynalazków i innowacji technicznych. Nie zapominajmy też o wspaniałych dziełach architektury – szczególnie sakralnych, malarstwa, rzeźby czy o utworach literackich. Europejska wspólnota kulturalna ukształtowała się właśnie w średniowieczu i nie można dzisiaj tego faktu podważać, kojarząc średniowiecze tylko z zacofaniem i ciemnogrodem. Wystarczy chociażby zajrzeć do publikowanych współcześnie przewodników turystycznych po naszym pięknym kraju, by się przekonać, że w każdym jego zakątku dominują okazałe średniowieczne, jak i pochodzące z późniejszych okresów bazyliki, katedry, kościoły, zamki, pałace, dwory czy arcydzieła malarzy i rzeźbiarzy. Wystarczy także wejść do znaczących w Polsce bibliotek i książnic, by zapoznać się z dziełami XIII-wiecznych i późniejszych autorów, którzy piękną polszczyzną opisywali dzieje swojej Ojczyzny, jej wzloty i upadki, a liczne muzea eksponują tysiące wspaniałych obrazów i rzeźb sprzed wieków, którymi zachwycają się nawet ci, którzy z pogardą wyrażają się o średniowieczu i Kościele. Wypada w tym miejscu zapytać: a co ty człowieku – tak dezawuujący Kościół i średniowiecze – chcesz pozostawić w spadku swym potomnym? Może bloki mieszkalne z gazobetonu, naszpikowane substancjami toksycznymi, które to bloki po 35-letniej eksploatacji nadają się tylko do wyburzenia? A może chcesz zostawić muzeum sztuki współczesnej z pseudo-dziełem artystycznym – noszącym nazwę instalacji, która przedstawia krzyż z męskimi genitaliami, zamiast wizerunku Jezusa Chrystusa? A może zamiast prawdziwych dzieł literackich chcesz zostawić pseudo-dzieło H. Rolling „Harry Potter”? A może chcesz do tego dodać gry komputerowe, w których wygrywa ten, kto zabije najwięcej ludzi mających po trzy życia i na okrasę chcesz dodać wszelkiego rodzaju narkotyki i tzw. dopalacze? Nie ma co! Piękny byłby to spadek dla przyszłych pokoleń, który z całą pewnością doprowadziłby do totalnej degeneracji rodzaju ludzkiego, do wyzwalania jak najgorszych instynktów, którymi posługują się zwierzęta nie wyposażone przez Stwórcę w rozum. Przecież to nie tylko świeccy byli założycielami liczących się w Europie gimnazjów i wyższych uczelni, ale przede wszystkim tysiące osób duchownych. Można by tu przytaczać bardzo wiele przykładów, ale wystarczy spojrzeć na tereny Pomorza, by znaleźć potwierdzenie powyższego stwierdzenia. Oto bowiem gdy cofniemy się do początków wieku XIII, to zauważymy, że już wówczas oliwski klasztor ojców Cystersów i nieco później gdańscy ojcowie Dominikanie tworzą i prowadzą gimnazja i szkoły wyższe. Natomiast od schyłku XIV wieku dziewczęta uczyły się w zakładzie prowadzonym przez siostry Beginki. W późnym średniowieczu początki nauczania związane były głównie ze świątyniami parafialnymi, a szczególnie z kościołem p.w. Najświętszej Maryi Panny w Gdańsku. Szkoła ta swymi początkami sięgała fundacji z roku 1343. Karty historii z XV wieku także zawierają informacje o powstaniu w Gdańsku kolejnych placówek edukacyjnych, chociażby takich jak: szkoła przy kościele św. Bartłomieja (1416), przy kościele św. Katarzyny (1422), przy kościele św. Piotra i Pawła (1436). W połowie XV wieku po powrocie Gdańska w granice Rzeczypospolitej, nastąpiły zasadnicze zmiany w organizacji szkolnictwa parafialnego. Biskup J. Gruszczyński w roku 1456 podzielił miasto na sześć parafii, z których każda miała własną szkołę. Wówczas obok placówek parafialnych działały szkoły klasztorne dla chłopców – u o. Dominikanów, Franciszkanów, Karmelitów i Cystersów w Oliwie oraz dla dziewcząt – u sióstr Brygidek i Beginek w Gdańsku oraz sióstr Norbertanek w Żukowie pod Gdańskiem. Uzyskana w nich wiedza przyczyniła się do powiększenia liczby osób stosunkowo nieźle wykształconych, z których część podejmowała obowiązki związane z potrzebami administracji, sądownictwa i kościoła.

0
Brak głosów