O bogactwie...

Obrazek użytkownika Klonowy Liść
Świat

Z ludzkich osiągnięć i zasług, największą uwagę przyciągają  informacje o zgromadzonym majątku, zasobach bankowych, kapitale trwałym w postaci środków produkcji w skali globalnej.  Można przeczytać, że tylko nieliczna grupa (pojawia się czasem liczba 300) osiągnęła ten nadzwyczajny status niesamowitej wielkości bogactwa i  są to ludzie  najgorszej kategorii i odmiany, bo te zasoby są owocem krzywdy, w domyśle naszej. 

Ja nie podzielam tych poglądów, pytacie dlaczego, zaraz wam wyjaśnię. Czy człowiek  o  największym bogactwie jest w stanie kupić sobie chociażby 1 godzinę więcej  aby jego doba liczyła 25 a nie 24 godziny? A tym  samym, czy człowiek bogaty jest w stanie  kupić sobie drugie życie? 

Co takiego człowiek bogaty ma, czego ja nie mam? Nie wiem co ludzie bogaci jadają, ale założę się, że ich posiłki mają podobny skład chemiczny do moich, co oznacza, że są podobne  pod tym względem do większości posiłków całej ludzkości swiata, bo chemia jest jedna dla wszystkich. 
A może jedzą dwa obiady, czyli mogą zjeść znacznie więcej niż inni? Na zdrowie. Z tego co czyta się w tych plotkarskich "publikatorach" to największy podziw wzbudzają ci co się odchudzają i jedzą mało. 

O! Globalne posiadane zasoby, inwestycje z Zachodu na Wschód, z Północy na Południe i z powrodem, to jest ich największe przestępstwo! 
To bogactwo to nie są stosy pieniędzy, czy złota, tylko to są zakłady produkcyjne, restauracje, sklepy wielobranżowe, zakłady usługowe, banki... W tych zakładach produkcyjnych i innych są zatrudnieni ludzie, tacy zwyczajni ludzie jak ja ( tylko młodsi) którzy dzięki temu mają pracę  i zarobek.  No tak, ale im mało płacą, pada argument. 

Co to znaczy mało płacą? Ile chcemy zarabiac? Oczywiście przynajmniej tyle, aby mieć  wszystko co najważniejsze. Tak, tylko ta lista potrzeb rośnie: a to nowy samochód, a to modne ciuchy, no i nowa kobieta, lub mężczyzna u boku. Chodzi głownie o to aby wszystkim "oczy wyszły z podziwu i zazdrości". 

Nie obracam się wśród milionerów, poznałam milionera właściciela zakładu produkcyjnego w którym pracowałam. Był pierwszy w pracy i ostatni z pracy wychodził. Jadał to co wszyscy w zakładowej kafeterii, co budziło żarty towarzystwa przy stole. " E...k  a co ty w domu jadasz? W domu jem żabie udka - odpowiadał-  ten lunch z wami, to mój  jedyny regularny posiłek w ciągu dnia", denerwował się E...

Co milionerowi daje satysfakcję? W tym opisanym przypadku milioner był na wakacjach w jakimś drogim kurorcie i  opowiadał, że ... w tym samym czasie był tam premier Kanady. I milioner mógł nieco ocierać o ludzi z takiego wielkiego i waznego towarzystwa. 
Ciekawa jestem ilu polskich obywateli marzy o urlopie w towarzystwie premiera  Morawieckiego,  lub prezydenta Dudy?... 

Muszę tu nadmienić, że ten zakład produkcyjny był założony i rozbudowany przez czterech braci,  imigrantów z Niemiec. Większość kierowniczych stanowisk była też obsadzona Niemcami i Austriakami.  Ja byłam tam pewnego rodzaju "novum" jako pierwsza Polka. Oczywiście zwalczałam wszelkie stereotypy i negatywy związane tradycyjnie, a które   skupiały się na mnie,  jakimi jest Ameryce Pn. synonim "Polak". Nie było to wcale trudne, byłam najlepiej wykształcona, najlepiej oblatana i oczytana, w historii, geografii i podstawach innej popularnej wiedzy w tamtym towarzystwie, zresztą tak jak większość wykształconych Polaków mojego pokolenia... 

Właściciel milioner, tak jak jego trzej wspólnicy, byli starsi ode mnie, urodzeni  nieco przed wojną  i  zawodu uczyli się  terminując u mistrza w Niemczech, a edukację podstawową  zdobywali w szkołach wieczorowych. Żaden nie miał  regularnych  studiów, czy związanych z tym tytułow zawodowych, ale mieli niezwykły upór  i determinację, etykę  zawodową  i  umiejętność współżycia z ludźmi. Zaczynali od zera, najpierw maleńki warsztacik, a potem powoli inwestując, rozbudowując, wyzyskując (!) budowali wielomilionową produkcję. 

W latach  90tych ub. wieku, sprzedali zakład, wzięli miliony ( z tego co wiem, to po około $ 200 mln.) i poszli na emeryturę, aby na stare lata żyć życiem milionera, niestety już emeryta. Jeden zresztą szybko po tym umarł. 

W moim pojęciu  najbogatszy jest ten, kto ma dobre zdrowie, ma zgodną rodzinę, ma przyjaciół i  cieszy się szacunkiem u ludzi. Owszem, dobrze mieć też wystrczające zasoby aby nie żyć w nędzy, bo co prawda ubóstwo nie hańbi...ale zaszczytu też nie przynosi. 

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.2 (4 głosy)

Komentarze

Pieniądze są wyłącznie środkiem, nie celem.

ps. Proszę nie dodawać więcej notek na stronę główną, bo będę zdejmował. Max 2 teksty promowane na SG.

Vote up!
3
Vote down!
0

Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.

#1631000

Dwie na dzień? Dwie na dobę? Dwie na całe życie? 

Ja mam zaległości, nie pisałam dwa lata! ; D

Ukłon z dygnięciem. 

 

Vote up!
3
Vote down!
-2

Anna K.

#1631006

ale nie będą promowane na stronie głównej. Dlatego że chcę aby wszyscy publikujący autorzy byli sprawiedliwie promowani.

Vote up!
0
Vote down!
-1

Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.

#1631007

Na swoim macierzystym portalu może Pani dodawać 2 wpisy na dobę

Tutaj takich ograniczeń nie ma

Vote up!
5
Vote down!
-2
#1631061

Pieniądze szczęścia nie dają, ale się przydają. Niestety potrafią też człowieka zepsuć. MAm jeszcse jedną myśl, ale... może kiedy indziej.  

Vote up!
2
Vote down!
-2

Krispin z Lamanczy

#1631004

„Lepiej jest żyć bogato, niż bogato umrzeć.“ — Robert Ludlum

Vote up!
3
Vote down!
-1
#1631106