Wiktor w sztabie Kandydata

Obrazek użytkownika igorczajka
Blog

Wiktor dowiedział się z twittera, że o 18:00 zaczyna się część nieoficjalna, po oficjalnym otwarciu siedziby sztabu jednego z kandydatów na prezydenta miasta. Pomyślał sobie, że jako obywatel skorzysta z tego publicznego zaproszenia i obejrzy sobie Kandydata z bliska. Przy okazji weźmie jakieś ulotki, poczyta, posłucha, może uda się rozwiać ostatnie wątpliwości do Kandydata. Czuł się bowiem do niego prawie przekonany, choć to osoba świeża w miejskiej administracji, jednak z jakimś tam doświadczeniem zarówno menadżerskim, jak i politycznym. Jak pomyślał, tak zrobił. Choć nie znał dokładnego adresu, to duży plakat ściągał uwagę we właściwe miejsce.

Oho, dobre oznakowanie to podstawa - pomyślał i nieśmiało zbliżył się do wejścia. Rozglądając się, jakby kogoś szukał, obserwował uważnie pomieszczenie. Białe ściany, kilka krzeseł i stolik z kawą. Serce i tak biło rytmem przyspieszonym bliskością Kandydata, więc kawa nie wchodziła w grę. Ludzie stali w małych grupkach, pomiędzy zdaniami lustrując grupki sąsiadujące. Wiktor szukał jakiś ulotek, ale niestety poza kawą i lotniczym zdjęciem miasta nie było nic. NIC! Stał tak zatem czekając, aż może ktoś się zainteresuje samotnym mężczyzną, który być może czeka na moment właściwy do zdetonowania bomby. Nic z tych rzeczy. Ludzie zainteresowani tylko sobą i swoim partnerem w rozmowie, nie zwracali najmniejszej uwagi na człowieka, który najwyraźniej nie ma śmiałości samodzielnie nalać sobie darmowej kawy.

W rogu pomieszczenia Wiktor dostrzegł biegnące na piętro schody. Dostępu na górę bronił niski człowieczek z wyrazem zagubienia w oczach. Wiktor podszedł do niego, i spytał w nadstawione ucho:

- Czy jakieś materiały informacyjne to jest szansa dostać?
- A na stołach leżą ulotki...
- No nie leżą. Nic nie leży. Stoliki są puste.
- A to zaraz coś przyniosę z góry, proszę zaczekać.

Jak zaczekać to zaczekać, nie będzie się przecież jakiś tam nieznany nikomu Wiktor pchał na górę nieproszony. Teraz zatem stał tak sobie pod ścianą nie tyle czekając na moment właściwy do zdetonowania bomby, ile na materiały informacyjne, które zaraz zostaną przyniesione.

Bardzo wysokie to piętro być musi w tym sztabie - pomyślał Wiktor z nogi na nogę przestępując przez dłużące się minuty. W końcu nie wytrzymał, pożegnał wzrokiem puste schody i powoli skierował się ku wyjściu.

- Cześć, co tu robisz? - znajoma twarz była kołem ratunkowym, rzucanym przez los w ostatniej chwili.
- No przyszedłem zobaczyć co się dzieje i jak to wygląda. I jakiś taki chaos widzę potworny.
- No chaos jest i brak organizacji, to prawda...
- A ty co tu robisz? - odbił ping-ponga Wiktor.
- A ja przyszedłem tu do sztabu. Bo kandyduję na radnego.

Po kilku zdaniach, wymianie opinii, od słowa do słowa Wiktor został zabrany na górę, gdzie była taka sama salka jak na dole, tyle że z większą liczbą krzeseł i stolików. Wokół Kandydata stał wianuszek ludzi czekających na swoją kolej w ceremoniale ściskania ręki i wymiany kurtuazyjnych słownych uprzejmości. Wiktor w tej pozbawionej jakiejkolwiek formy przestrzeni był już zdecydowany. Jeśli brakuje im rąk do pracy, może pomóc. Zna się na tym i owym, widzi gdzie są niedociągnięcia możliwe do załatwienia niewielkim nakładem pracy. Jeśli wynika to z braku mocy przerobowych, to zaoferuje swoje ręce i głowę. Strona internetowa chociażby. Jest zarejestrowana domena, ale wyświetla się komunikat, że strona jest w budowie. Tak nie może być! To fatalne dla wizerunku! Kilka godzin i przynajmniej podstawowe informacje o lokalizacji sztabu można by wrzucić. A potem powoli dłubać resztę informacji. Jak nie ma nic w internecie to przecież jakby nic nie było.

Nadeszła w końcu pora i po krótkiej prezentacji padło sakramentalne pytanie Kandydata:

- Słucham, z czym Panowie do mnie przychodzą?
- Mam pytanie...
- Słucham!
- ...bo tu widać sporo braków...
- Jakich braków!?
- ...no brakuje materiałów informacyjnych, w internecie pusto, nikt się nie opieku...
- Proszę Pana, coś Panu powiem młody człowieku - Wiktor nie miał szansy nawet zacząć zadawać pytania - Pan reprezentuje pewien typ mentalności, którego jest większość w naszym społeczeństwie, którym się wszystko nie podoba, a którzy nie biorą pod uwagę że na wszystko potrzeba czasu. A ja reprezentuję typ mentalności, którego jest mniejszość w naszym społeczeństwie, ale to tacy ludzie jak ja zorganizowali tu wszystko w trzy dni, czego przez dwa tygodnie nie mogli zorganizować tacy ludzie jak Pan...
- Ja to rozumiem - tym razem Wiktor spróbował przejąć inicjatywę, - ale proszę mi pozwolić zadać pytanie. Mi nie chodzi bowiem o krytykowanie...
- Proszę niech więc Pan zada pytanie!
- ...wszystkiego wokół, tylko...
- Przepraszam, ale coś Panu powiem. Widzi Pan, mogę się założyć, że Pan nie ma - kontynuował tyradę Kandydat rozkładając wyjęty z kieszeni marynarki mały kalendarzyk - nawet kalendarza, bo tak dzisiaj się pracuje: bez organizacji, bez kalendarza i takie są właśnie efekty. Michał! - zawołał niskiego człowieczka z wyrazem zagubienia w oczach - tutaj Pan mówi że nie ma na dole ulotek. Gdzie są ulotki? Ulotki mają natychmiast się znaleźć! Przepraszam, zaraz ulotki będą...
- Ale mi nie chodzi o ulotki! - coraz bardziej zniecierpliwiony Wiktor rozpaczliwie szukał w głowie jakiegoś sposobu na przebicie się z własnym komunikatem przez ten zaporowy ogień słów maszynowych - ja chciałbym zadać proste pytanie: w czym mogę pomóc!?
- Dobrze, chce Pan pomóc...
- Tak, do kogo na przykład mógłbym się zgłosić, żeby omówić szczegóły? Żeby nie zajmować Panu cennego czasu, omówię szczegóły organizacyjne z kim?
- Coś Panu powiem - nie zrażony niczym kandydat ciągnął to, co miał ciągnąć, najwyraźniej nie zainteresowany rzeczywistością - ja na przykład chcę mieć kilkanaście spotkań z mieszkańcami. Ale nie z jakimiś urzędnikami, czy dziennikarzami, tylko z mieszkańcami. Chcę mieć spotkanie, na którym będzie co najmniej pięciuset mieszkańców, a nie dwudziestu dziennikarzy. Widzi Pan, wy nie wiecie jak się zabrać za najprostsze rzeczy, a ja w tym telefonie - tu wskazał na wyjęty z drugiej kieszeni marynarki telefon - mam cztery tysiące kontaktów i ja nie musiałem niczego organizować, żeby kilka tygodni temu mieć spotkanie w Domu Kultury na kilkaset osób, które było wielkim sukcesem. A Pan ile ma kontaktów, Wy macie po kilkadziesiąt kontaktów i nie wiecie jak się zabrać do zorganizowania czegokolwiek. Bo organizacja to przede wszystkim kontakty i znajomości, i trzeba znać odpowiednich ludzi do odpowiednich rzeczy! O proszę przyszły ulotki, niech Pan weźmie sobie... Pani Aniu, proszę się zaopiekować Panem, ten Pan chce pomóc, to trzeba to wykorzystać.
- Dziękuję, w takim razie do widzenia - Wiktor pożegnał się z Kandydatem i zostawił swoje namiary pani Ani, która też sprawiała wrażenie osoby zastanawiającej się, co się dookoła właściwie dzieje. Obiecała kontakt, bo każda pomoc jest ważna i, tym razem definitywnie Wiktor opuścił lokal.

Po kilku dniach strona internetowa dalej jest w budowie. Do Wiktora nikt się nie odezwał. Kandydat robi w mediach dobre wrażenie ponadpartyjnego fachowca, specjalistę od organizacji i likwidowania biurokratycznych zatorów. Być może z zarządzaniem miastem lepiej sobie poradzi niż z zarządzaniem własnym sztabem wyborczym. Nadzieja ta łączy mieszkańców miasta. Rzeczywistość zaś tradycyjnie skrzeczy.

Brak głosów

Komentarze

Nie tyle trafne, ile prawdziwe. To jest niemal dokumentalny zapis. Choć nazwiska Kandydata Wiktor nie chciał zdradzić ;-)))

Vote up!
0
Vote down!
0

http://wiktorinoc.blogspot.com

#98541

Nie znam takich... proszę pokazać palcem ;)

Vote up!
0
Vote down!
0
#98562

No więc rozglądam się.
Problem w tym, że nie bardzo widzę. Wśród moich znajomych, tych sympatyzujących z PIS'em dominuje właśnie atmosfera krytyki, niekoniecznie krytyki samego Jarka, ale na pewno wielu spośród polityków PiS.

Jeśli chodzi o środowisko internetowe, na przykład Niepoprawnych, też jakoś nie dostrzegam.
Jeśli nie cytaty, to może chociaż imiona?

Swoją drogą: nie pojmuję swoistego idealizowania Polaków jako wyborców, przy jednoczesnym atakowaniu (częściowo słusznym, tu przyznałem rację) działań PiS.

Powiem brutalnie: taki mamy rząd, takiego mamy prezydenta - jakiego sobie, my, Polacy, wybraliśmy.
I wstyd.
O..., gorzej niż wstyd, może nawet robi się trochę - niebezpiecznie?

I dopóki w głowach, w głowach ludzi nie dojdzie do pewnych przewartościowań, dopóki lemingi będą skutecznie karmione przez media - nic się nie zmieni. Dopóki ludzie nie podniosą głów znad tych swoich garnków i grilli - nic nie pomoże.

Vote up!
0
Vote down!
0
#98584

Szkoda gadać .
Wystarczy spojżeć na chorą strukture okręgów(setki nazwisk).
Brak incjatyw , paraliż , odgórne sterowanie.
Inercja.

Vote up!
0
Vote down!
0
#98590

Możliwe.
Ale co z tego?
Proszę popatrzeć na Tea Party.
Opcjonalnie możemy, jak pewien naród, podobno wybrany, dalej oczekiwać na Mesjasza.
Że nie przychodzi? A, to przecież nie nasza wina...

Vote up!
0
Vote down!
0
#98591

historyczna siedziba pierwszej "S' ul. Stelmacha w Katowicach.
Pamiętam mój pierwszy kontakt (LO) -
"Izba Przyjęć"
Kierowanie do zespołów-
Każdy znalazł "zatrudnienie"

Po latach widze w tym niewidzialną ręke SB
I co z tego ?

Metody organizacji się zmieniy?
Nie wiem co się dzieje - nie wyciąga się wniosków.
Proszę zobaczyć jak "teren" rekrutuje Mężów Zaufania.

Uważam .
Należy skończyć z łączeniem funkcji Posła i Członka Zarządu Regionalnych struktur .

Vote up!
0
Vote down!
0
#98596

No cóż, wszystko prawda.
Ale - jak wyżej.
PiS należy, jednak, poprzeć, dopóki choćby próbuje działać w dobrym kierunku.
Ale PiS to nie alfa i omega, PiS to nie jest koniec świata.
Oprócz tego są zwykli ludzie, jesteśmy my.

Vote up!
0
Vote down!
0
#98618

"Polaków nie potrzeba idealizować, ale trzeba ich szanować.

Bez szacunku nikogo się nie przekona. A to wyborca jest Suwerenem, który decyduje o tym, komu dać władzę, lub nie."

Ładnie to brzmi i, kilka lat temu, pewnie bym się pod tym podpisał bez wahania.

Trudno mi natomiast, w aktualnej sytuacji, szanować każdego pojedynczego wyborcę, Polaka.

Po pierwsze, nie uważam, żeby ludzie byli równi, moja estyma jest proporcjonalna do tego, co dana osoba sobą prezentuje, pod względem etycznym, intelektualnym i innymi.

Po drugie - rozumiem, że mówimy tutaj konkretnie o szacunku dla całego elektoratu.
Naprawdę bardzo trudno szanować elektorat, który przez swoje wybory doprowadził do aktualnego stanu rzeczy. Proszę mi powiedzieć, jak mam siebie przekonać, że fani Palikota (a są takowi) reprezentują sobą cokolwiek, co tego szacunku jest warte. Z premedytacją sięgam po tak skrajny przykład, ale dobrze on obrazuje pewien DYSTANS między ludźmi,

O ile jestem w stanie zrozumieć tych, co przez cały czas trwania chcieli jedynie "świętego spokoju" i "polityka ich nie interesowała", to już zaangażowanych ideologów platformiano-eseldowych - nie.
Teraz ja powiem, bardzo proszę się rozejrzeć dookoła, mało ich?

A co mam w nich doceniać? Cwaniactwo, głupotę, leseferyzm, oportunizm, kosmopolityzm, tumiwisizm, interesowność... (niepotrzebne skreślić). Listę można wydłużać, ale po co?

Przepraszam bardzo, ale ja na przeciekającą łódkę, nad którą powiewa potargana szmata z napisem "liberte, egalite, fraternite" - nie wsiadam.

Właśnie konsumujemy owoce równości, braterstwa i świetnie pojętej wolności. Wszak to naród najwyższą władzą, on nam wybrał przywódców...

A to również nasza, ludzi o podobnych poglądach jak nasze, wina. Gdzie byliśmy te 10 lat temu? Czy 20?
Świętowaliśmy obalenie komuny zapewne...

___
PS. Moje opinie to raczej wyraz frustracji pewnymi zjawiskami, nie jest to w żadnym wypadku polemika typu "ad personam". Sadzę, przypuszczam, że w wielu punktach mamy podobne poglądy, to co krytykuję, to zbytni, moim zdaniem, idealizm.

PS2. Być może kwestia wyboru, być może kwestia szczęścia, to, w jakich kręgach się obracam :). Na pewno wspomniane zjawisko istnieje, natomiast - wg mnie - to margines. Bałwochwalcze uwielbienie dla wszystkich, bez wyjątku działaczy PiS i "świętej" partii?
"Pierwszy bym pałkę strzaskał na twej głowie"....

pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#98609

nie zmienia co potwierdzić mogą żaki które się z nim męczyły. Może chłop chce się po prostu rozerwać politycznie a nie poważnie zagrozić Hance Walcowatej ?
Wygrać pewno nie wygra ale miejmy nadzieję że przynajmniej zdoła wyposażyć sobie swój nowy penthouse pod szklaną kopułą na rogu Klonowej i Spacerowej w "stolycy". A tak na marginesie fajnie to sobie zaprojektował, lokal wart jest chyba parę baniek a i widok z okien fenomenalny - był by jeszcze lepszy gdyby był na Łazienki ale nie można mieć wszystkiego.

Vote up!
0
Vote down!
0
#98583

Tak z opisu, ten kandydat to wypisz wymaluj pełowiec. ;p

Vote up!
0
Vote down!
0
#98629