Prowokator za miliony.
Dzięki za komentarze i przychylne powitanie. Dziś odstąpię nieco od aktualiów. Oto tekścik:
Jakiś czas temu natrafiłem w dodatku telewizyjnym pewnej (he, he) gazety na omówienie kolejnego wykwitu twórczości Michaela Moore’a. W tekście tym pan recenzent (pominę litościwym milczeniem jego personalia, zresztą nie o osobę mi chodzi, tylko o zjawisko) raczył określić amerykańskiego reżysera mianem „prowokatora”.
Niby nic nowego – „prowokator”, „nonkonformista”, „kontestator” – takich nobilitujących słówek używa się wobec Moore’a nagminnie, powinienem więc się przyzwyczaić. No właśnie – powinienem, ale jakoś za cholerę nie mogę.
Rzecz w tym, że M.M. to nie żaden prowokator czy nonkonformista. Jego twórczość doskonale wpisuje się w dominujący w mediach nurt politycznej poprawności, z obsesyjnym antyamerykanizmem jako obowiązkowym składnikiem tej świeckiej religii naszych czasów. Moore nie jest również dokumentalistą (jak z uporem godnym lepszej sprawy go się prezentuje) – równie dobrze dokumentalistami można by nazwać Goebbelsa, czy Żdanowa. Bohater tego tekstu jest po prostu cynicznym manipulatorem i propagandystą, którego od innych różni jedynie wyższy poziom warsztatowej biegłości, połączonej z wyjątkową, nawet wśród lewaków, bezczelnością i tupeciarstwem.
Światowe salony potrafią docenić takie indywidua, toteż nasz „prowokator” żyje sobie jak pączek w maśle, opływając w rozliczne nagrody, wyróżnienia, tudzież zaszczyty, zarówno artystyczne, jak i finansowe („wart robotnik zapłaty swojej”). Ale cóż, medialnym pożytecznym idiotom nie przeszkadza to klepać bezmyślnie andronów o rzekomym nonkonformizmie, czy kontrowersyjności jego filmów.
Zwróćmy uwagę – jakież to „kontrowersje” towarzyszą kolejnym premierom kinowym? Gigantyczna klaka urządzana przez przekaziory i zagłuszanie nielicznych głosów sprzeciwu? Owszem, czasami, dla zachowania pozorów, zaprosi się do dyskusji jakiegoś ostrożnego sceptyka, który nieśmiało zasugeruje, że z przekazem wiekopomnego dzieła pana Michaela może nie wszystko do końca jest w porządku, może nieco przejaskrawia, ale w gruncie rzeczy przesłanie jest słuszne i na czasie… poza tym, zresztą, ta warsztatowa biegłość… och, ach, cmok, cmok…
Rzygać się chce.
Chciałbym na zakończenie napisać, że z niecierpliwością czekam na kolejne „dokumenty” Moore’a, tym razem „demaskujące” ohydę USA pod rządami jaśnie oświeconego Barracka Obamy, ale jestem jakoś dziwnie spokojny, że się nie doczekam – a jeżeli już, to co najwyżej obnażające jakiś kolejny aspekt wstecznictwa Amerykanów, który należy w imię postępu wypalić rozżarzonym żelazem. Do czego, jak tuszę, nowemu prezydentowi nie zbraknie ni sił, ni ochoty…
Gadający Grzyb
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3190 odsłon
Komentarze
Gadający
11 Listopada, 2008 - 07:39
Podzielam Twój spokój w oczekiwaniu.
Pozdrawiam
Re: Prowokator za miliony.
11 Listopada, 2008 - 09:21
Abstrachując od jego poglądów, trzeba przyznać, że potrafi zrobić wokół siebie reklame i rozgłos. To też trzeba umieć.
naprawdę trzeba? no tom się dowiedział ;-)
11 Listopada, 2008 - 16:01
Swoją drogą skąd tu się takie centrystyczne poglądy biorą?
Faktycznie jest to coś, co nam może zaimponować - robienie wokół siebie reklamy i rozgłosu... Przy wsparciu całej lewizny, całego Hollywood, całej agentury, wszystko to zaś idealnie dopasowane do mentalności lemingów.
Już się wstydzę, że ja nie potrafię.
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
It's not about who's right, but who's left. ("Ojciec amerykańskiego karate" Ed Parker)
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Re: naprawdę trzeba? no tom się dowiedział ;-)
11 Listopada, 2008 - 19:27
Poprzez umiejętność rozumiem to, w jaki sposób wszystko sprepaował w swoich filmach, aby wstrzelić się w grupe docelową. Stara zasada: umacniać grupe docelową w przekonaniach, które już ona podziela.
bardzi dobry tekst, facio rzeczywiście ochydny... ale bym...
11 Listopada, 2008 - 15:58
... trochę jednak popracował nad formatowaniem.
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
It's not about who's right, but who's left. ("Ojciec amerykańskiego karate" Ed Parker)
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Formatowanie
11 Listopada, 2008 - 20:33
Gadający Grzyb
Dzięki za komentarze. W kwestii formatowania - postaram się poprawić przy następnym wpisie. Nigdy wcześniej nie blogowałem, dopiero się uczę ;)
pozdrowienia
Gadający Grzyb
Może tego oblseśnego
15 Października, 2010 - 23:33
Zatrundiła by GWno.Ma kasę, może zarobi większą niż u siebie.
(nawiasem).Kasa najważniejsza?