"normalka" czyli "normalność"

Obrazek użytkownika Dixi
Blog

Znów chyba będę musiał przypomnieć „oczywiste oczywistości” bo mam zamiar pisać o „postkomunistycznej i postkolonialnej oligarchii”, czyli o III. RP. Bezpośrednią inspiracja jest tekst Kryski na Niepoprawnych http://www.niepoprawni.pl/blog/425/ciemny-ludzie-przeciez-normalka , ale też ciągłe dyskusje o rynku i liberalizmie.

Tak się składa, że zwolennikami „przedsiębiorczości” są często dawni komunistyczni dziennikarze. Politycy muszą wykonywać bardziej skomplikowane wolty, bo przecież „lewica” zasadniczo powinna być antykapitalistyczna. Cóż jednak zrobić, skoro to właśnie byli aparatczycy (a przede wszystkim ludzie Służb, którzy obracali „legalnymi” i całkiem nielegalnymi pieniędzmi w „szarej strefie” i na styku komunizmu z kapitalizmem) są największymi beneficjentami „zmiany systemu”, w tym właśnie politycy wspierani przez, jak się wyraził Miller, „biznesmenów życzliwych lewicy” (!!!???).

Sytuacja wyszła taka, że zarówno postkomuna, jak antykomuna (wyzywana przez komuchów od bolszewików) zmuszone są do wykonywania skomplikowanych występów w głębokim szpagacie. „Lewicowcy” optują, lewą ręką do prawego ucha, za „rynkiem”, prawicowcy i konserwatyści nie mogą uwolnić się od „solidaryzmu społecznego”. Tylko UPR może się wygłupiać do woli, bo nikogo ona nie obchodzi ze swoimi marnymi procentami poniżej progu wyborczego. No i jest jeszcze Platforma, która usytuowała się idealnie – wyraża interesy „afera łów”, ale zbiera tez punkty od wyborców, którym wbito do głowy antypisizn (co było, nawiasem mówiąc, rodzajem gwałtu przez uszy i oczy, jak u Gombrowicza), albo byłych agentów (nie tylko tych malutkich, ale sędziów, profesorów, dziennikarzy, aferzystów… bandytów i morderców…), którzy grają o życie, więc w momentach osłabienia „lewicy” muszą głosować na cokolwiek „antykaczystowskiego”.

Nie chcę tu się wdawać w szczegółowe analizy mechanizmów „biznesu”. Chciałbym tylko zauważyć, że ciągle przypomina on stary dobry sposób „perkal i paciorki”. Jedni mieli pochodzące z niewiadomych źródeł (z osławionej „moskiewskiej reklamówki”, z tajnych operacji, z szybko przeprowadzonej „prywatyzacji” pieniądze, notesy pełne kontaktów, na przykład z dysponentami gazu czy ropy, wreszcie „ścieżki kredytowe”, dzięki którym bez zainwestowania złotówki kupowali zakłady przemysłowe, place i setki hektarów, a często po tym nawet nie oddawali tych pożyczek) inni nie. To tubylcy – utrzymywani przez dziesięciolecia na statusie półdarmowej siły roboczej i… przeznaczeni do tej roli nadal.

Akurat wiem, bo znam faceta, który pracuje w firmie projektującej i budującej wyciągi wraz z całą „światową” infrastrukturą, że jest to znakomity biznes. Interesów tych nie zrobi jednak jakiś frajer, który (być może jako pierwszy) wpadł na pomysł, żeby wybudować ośrodek narciarski, bo go na to nie stać (a o pożyczce, nawet mając genialny „bizneslplan” może tylko śnić), a przy okazji piętrzą się przed nim Himalaje biurokracji. Tubylcy będą mogli zarabiać grosze wokół inwestycji, sprzedając ciupagi i podrobione oscypki, a także tyrając jako szeregowi robole, sprzątaczki, pomywaczki… Tak jest wszędzie, nie tylko w przypadku interesów narciarskich.

Zastanawiałem się jednak nad tymi „cynglami” dziennikarskimi, którzy tak bronią „przedsiębiorczości” byłej nomenklatury i doszedłem do wniosku, że przecież oni sami byli (i zostali) drobną, ale jednak, „nomenklaturą”. Dobrze, choć nie najwyżej opłacanymi, trzymanymi krótko przy pysku, ale bez wątpienia – „prominentami”. Ich „przekonania” są tylko dowodem, iż doskonale wiedzą, gdzie leżą konfitury. Co więcej, jak inni prominenci, „liberalni publicyści” mogą nie rezygnując wreszcie z „zewnętrznych znamion luksusu” udawać lewicę. Oczywiście, o ile nie zmienią „ światopoglądu”, co w oczywisty sposób ucinałoby dotowanie. (Media publiczne to osobny, ciekawy temat)

W czasach komuny tak zwany dziennikarz był nikim innym, niż urzędnikiem zatrudnionym „na odcinku” „prasa, radio i telewizja”, czyli – propaganda. Nie było wolnych mediów, n i e b y ł o więc prawdziwych dziennikarzy. Taki etacik w mediach dawał jednak nie tylko poczucie, ze jest się wyniesionym ponad plebs, ale też inne wymierne i niewymierne korzyści. Przede wszystkim zdecydowanie dobrą pensję, wierszówkę, inne „obrywy”, ale także mieszkanie, talony na samochody i szansę wyjazdów za granicę. („Ludowi” władza zapychała mordę „tanim” mlekiem, czyli droższym w skupie niż w sklepie, co oczywiście powodowało, że chłopi karmili nim świnie, oraz półdarmowymi biletami do opery, gdzie można się było przespać, w niejakim hałasie, po stołecznych zakupach)) . Czasem nawet komuna pozwalała na nieco „liberalizmu” w wybranych i dobrze obserwowanych tytułach. Nie bezinteresownie oczywiście, bo ci „liberałowie” nie tylko stanowili zawór bezpieczeństwa, ale wręcz legitymizowali komunizm (oraz jego zbrodnie) przed bardziej ambitnymi „intelektualistami”, którzy lubili mieć poczucie, że kur-wią się nie dla pieniędzy, ale dla idei (dziś są to „wykształciuchy”). System zmienił się bardzo, ale bardziej dla „onych” niż dla nas. Kiedyś było KC, dziś są „prywatni właściciele mediów” i „biznesmeni życzliwi lewicy”. Politycy, nie czarujmy się, pozostają na ich usługach, a „dziennikarze” tym bardziej, bo nawet nie mogą się specjalnie drożyć. Nie sprzedają ustaw, więc pozostają na pensyjce. Wyższej niż kiedyś, a już na pewno znacznie wyższej (nawet niż kiedyś) od głodowego zasiłku emeryta czy proleta*. Tym, którzy sami siebie zrobili celebrytami, nie grozi nawet bezrobocie. Nie w tym systemie.

Kiedyś „elity intelektualne” prostytuowały się za pomarańcze i szynkę, dziś mogą z pełnym przekonaniem bronić „przedsiębiorczości”, która opłaca im francuskie wina z dobrych roczników, koniak i cygara.

Gdybym miał się odnieść do własnego, poprzedniego, postu, to napisałbym, że doświadczone przez lata „inżynierii dusz” towarzystwo robi w „nadbudowie”, czyli dba o dobry wygląd tego wystającego kawałeczka góry lodowej. Walczy też o to codziennie, żeby nienormalne uznawane było za „normalność”

Stefan Meller (kontrowersyjny, ale w swoich przedśmiertnych wspomnieniach czasem do bólu szczery) przypomniał nagłe „tąpnięcie” swoich ambitnych planów jako ambasadora w Moskwie, które polegały na tym, że by zapraszać do polskiego przedstawicielstwa rosyjskich ludzi kultury i artystów, zamiast wyleniałych generałów z demoludów. Putin nagle postanowił, że Polska będzie idealnym „chłopcem do bicia” (bo jest wystarczająco duża i… wystarczająco mała), więc rosyjska elita nagle przestała odbierać zaproszenia, a nawet „zgubiła” telefony… Nic dziwnego. Wprawdzie nie osiągnęła poziomu kilogramów kawioru w górach lodowych na stole, złotych wanien i chętnych do seksu Miss Republiki, ale pensyjki, gaże, tantiemy nie są do pogardzenia, tak samo jak możliwość (ostrożnego) litowania się nad „ludem”.

P.S.

Znowu Roland Topor. Nic nie poradzę.

Brak głosów

Komentarze

Naród jednoczy hasło .
Naród durny w masie nie widzi przyczyny .
Złodziej złapany !!!!!!
Ja czekam na następnych . Sprytniejszych , bardziej bezwzględnych.
Gdy, reszta Pań i Panów zaśnie w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku - Łapać złodzieja !

Transparenty - transparentność.:(

Vote up!
0
Vote down!
0
#44544

To pierdolenie wrogów Polski i agentów.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#44550

Pierdolenie dla samego pierdolenia. Podtrzymawć "dumę narodową" - jedyne zadanie . :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#44572

masz 10, bo widzę, że dręczy Cię to co i mnie

dziś też napisałam o spółce z o.o. SOBIESIAKOWO

pozdro

Vote up!
0
Vote down!
0
#44545

...że bezpośrednio odwołałem się do Ciebie.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#44552

Dixi masz ode mnie 10-kę ..
A wracając do tematu ...

[quote=Dixi]
No i jest jeszcze Platforma, która usytuowała się idealnie – wyraża interesy „afera łów”, ale zbiera tez punkty od wyborców, którym wbito do głowy antypisizn (co było, nawiasem mówiąc, rodzajem gwałtu przez uszy i oczy, jak u Gombrowicza), albo byłych agentów (nie tylko tych malutkich, ale sędziów, profesorów, dziennikarzy, aferzystów… bandytów i morderców…), którzy grają o życie, więc w momentach osłabienia „lewicy” muszą głosować na cokolwiek „antykaczystowskiego”.[/quote]

Wybrałem za motto akurat ten fragment , oddaje on praktycznie stan paranoi całej tej zgrai o której piszesz ..a którą czasami nazywamy chyba przez pomyłkę Narodem ..

Raczej należałoby owo "polactwo" określić niczym innym jak bezwolną masą zajmującą tereny na których to aż do niedawna zamieszkiwał dumny i prawy Naród Polski..

Cześć Jego Pamięci ..

pozdrawiam
............................
http://andruch.blogspot.com/

Vote up!
0
Vote down!
0

-----------------------------------------
Andruch z Opola
]]>http://andruch.blogspot.com]]>

#44578

- Ja to nawet ich rozumiem. Oni sobie na Kremlu komunizm juz zbudowali- pisal Bukowski w "..i powraca wiatr".
Abstrahujac od ew. ciagotek autora w kierunku komunizmu" dla wszystkich", moge powtorzyc:

- Ja to ( opisane przez ciebie , Diksiu) srodowiska to nawet rozumiem., Oni s o b i e juz demokracje, liberalizm i prawo do wolnego slowa i przekonan juz zbudowali.

Kaska

Vote up!
0
Vote down!
0

Kaska

#44613

Po co poprawiać coś, co dobrze działa, nie? Ja też ich rozumiem, co nie znaczy, że wybaczam.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#44625