Nie piszę tego ironicznie.
Chylińska ujęła mnie dawno temu, gdy opowiadała, że (zdaje się z racji wykształcenia) była kiedyś... dójką. Nawet zdradziła, że są dwie metody doju ręcznego i obydwie zna:):):)
Taka zadziorna, twarda baba, co "fuck" pokaże i wypowie...
A teraz to:
http://wpolityce.pl/wydarzenia/61011-mocna-przemiana-chylinskiej-szukam-wzorow-kiedys-punktem-odniesienia-byl-dla-mnie-klub-27-a-teraz-sw-franciszek-czy-sw-klara
To, mam nadzieję, żaden koniunkturalizm.
No bo przecież koniunktura nadal jest inna.