Moje spotkania z Jezusem…

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Blog

Tak postanowiłem nazwać książkę, którą napiszę w nadchodzącym roku. I nie wynika to z faktu, że jestem kimś, kto ma specjalne relacje z Jezusem, które powinien opisać - lecz dlatego, że jeszcze potrafię dostrzec Jego codzienną obecność. A to już staje się rzadkością, choć Jezusa nie trzeba szukać. On jest przy mnie i przy tobie – przy każdym z nas. Każdy z nas może opowiadać o spotkaniach z Nim, o ile nie zbudował wokół siebie muru i nie zamknął przed Nim swojego umysłu, stając się jedynie odbiorcą komunikatów rządowych, co już opisał Orwell w swej książce „1984”.

Nie jest więc przypadkiem, że właśnie w tych „postępowych” czasach, gdy usiłuje się kolejny raz stworzyć człowieka „nowego typu”, tworząc przy tym nowy język opisujący „postępy modernizacyjne”, właśnie lewactwo i zboczeńcy tego świata zwietrzyli okazję, by ostatecznie zbudować mur pomiędzy Bogiem i człowiekiem. Ale ten nowy „człowiek” nie będzie już przypominał Bożego dzieła, wyposażonego w wolną wolę i zdolność do odróżnienia dobra od zła oraz miłości od polityki miłości. Będzie to (a już są takie egzemplarze) twór z „postępowego” laboratorium. Krótko mówiąc: ni pies ni wydra – coś na kształt świdra. Dlatego postanowiłem napisać książkę…

Dziś prawdziwy, „postępowy” mężczyzna nie może być już mężczyzną – jeśli chce być w ariergardzie „postępu.” Kobieta zaś powinna przypominać bezpłciową Środę lub wzorcową Bratkowską – feministkę, której jedynym, liczącym się dokonaniem ma być aborcja w dzień Bożego Narodzenia. Wszyscy zaś ci wykastrowani umysłowo mężczyźni i feministki powinni rozebrać się do naga, pozakładać peruki i paradować pod gejowską tęczą na placu Zbawiciela, jako dowód tryumfu wyhodowanego „człowieka” nad Bogiem. Oczywiście w dzień Bożego Narodzenia, w którym czołowa feministka zamorduje w sobie Boże Dziecię. Bo Boże Dziecię w nas się rodzi i przez nas tylko może by zamordowane w okultystycznym zapamiętaniu…

Te „postępowe” ruchy to szatański zamysł, gdyż w tej całej tej gejowsko-gendendrowsko-feministycznej obrzędowości nie sposób nie dostrzec okultystycznych zabiegów, których jedynym celem jest takie przekształcenie sfery biologicznej, społecznej i kulturowej życia człowieka, by doprowadzić do dezintegracji struktury osobowości człowieka. Celem tych sił „postępu”(hojnie sponsorowanych przez państwo Tuska i lansowanych przez równie hojnie sponsorowane przez kancelarię premiera i poszczególne ministerstwa media) - jest także przemiana sfery sensu i wartości. Co jest wartością w tym społeczeństwie po sześciu latach „modernizacji” doprawdy nie wiem. I chyba nikt nie wie, a tym bardziej wytresowane zwierzę, które nie zastanawia się, dlaczego musi stanąć na dwóch łapach, żeby dostać cukierka. A te przemiany obserwujemy codziennie od sześciu lat na ekranach telewizorów, czego skutkiem są wybory kreatur, które w normalnym społeczeństwie stanowiły by margines. Zdezintegrowane w dużej części, a w dodatku biedne społeczeństwo, chce być pewnie choćby „postępowe” – stąd wybiera wylansowane przez media kreatury.

Ci, którzy wtedy wybrali Jezusa i ci którzy dzisiaj starają się iść jego drogą, nie otrzymywali i nie otrzymują za to lukratywnych kontraktów i stanowisk pracy, lub choćby dofinansowania do prowadzonej działalności. Już w tym sensie Jezus był i jest Panem nie z tego marnego świata, gdzie byle miernota może być uznana za mędrca, człowieka honoru, geniusza a nawet nowego Mojżesza. To co zatem obserwujemy, w kontekście nadprzyrodzonego Bożego Narodzenia – to marność nad marnościami. Bo jak się ma „polityka miłości” do tej miłości, która została nam zesłana przez Boga wraz z przyjściem jego Syna ? To przecież zwyczajna kloaka, w której zanurzani są polityczni przeciwnicy, przy pełnej aprobacie i rechocie panów tego świata.

Ten świat – podobnie do znanych już nam choćby z historii światów nie pozostawi po sobie niczego, co przyrównać można by ze spuścizną Jezusa Chrystusa w czasie jego pobytu na ziemi. Ale On na tej ziemi, choć zgładzony – nadal jest. I o tym chciałbym właśnie napisać. O Jezusie - jedynej na tej ziemi latarni morskiej, która wyznacza nam zbawczy kierunek – jeśli nie zamierzamy zginąć w otmętach oceanu kłamstwa, złodziejstwa, rozpusty, pychy, zdziczenia i nowej, „postępowej” obrzędowości za którą stoi tylko szatan.

W książce, którą zamierzam napisać opowiem prawdziwe historie z moich spotkań z Jezusem, który objawił mi się w swojej Mocy. On mi się nie objawił jako zjawa, lecz jako widoczny Znak, że On jest przy mnie. Jego obecność mogłem często ocenić po latach, gdy przedtem wydawało mi się, że już mnie opuścił. To On mnie wyzwolił z domu niewoli, to On mnie uchronił przed oszczercami, którzy chcieli mnie nawet wsadzić do więzienia. On mi nawet zesłał Anioła – gdy bezradny, bez dokumentów i pieniędzy nie widziałem co mam dalej począć.

Książka ta nie będzie zatem dydaktyczno-moralizatorskim zapisem, gdyż jestem wielkim grzesznikiem, który nie ma prawa sądzić innych, którzy też wierzą w Boga. Bo Jezus przybył na ziemię, by nas uwolnić od grzechów – skoro nawet i łotra przyjął do swojego Królestwa Niebieskiego, gdy ten uwierzył w jego boskość. Bo tylko autentyczna wiara się liczy i tylko ona prowadzi nas do zbawienia. Reszta, to marność…

Bo Jezus jest prawdziwie żywym Mesjaszem, jak pisze Grzegorz Górny w świątecznym numerze tygodnika "wSieci", opierając się choćby na analizie amerykańskiego matematyka prof. Petera Stonera, który skoncentrował się zaledwie na ośmiu biblijnych proroctwach, spełnionych przez Jezusa: 1. Miejsce urodzenia Mesjasza (Betlejem). 2. Jego przyjście poprzedzone przez wysłannika. 3. Sposób, w jaki miał wjechać do Jerozolimy (na osiołku). 4. Wydanie Go przez przyjaciela. 5. Sprzedanie Go za 30 srebrników. 6. Porzucenie tych pieniędzy w domu Bożym. 7. Pozostawanie niemym przed oskarżycielami. 8. Śmierć przez ukrzyżowanie. Stoner oblicza, że prawdopodobieństwo, aby ktokolwiek wypełnił tych osiem proroctw do czasów dzisiejszych, jest jak jeden na dziesięć do potęgi siedemnastej. Aby lepiej to zrozumieć, wyobraźmy sobie, że musimy znaleźć jedną specjalnie oznaczoną monetę dolarową wśród innych takich samych monet, które pokrywają terytorium całego stanu Teksas na grubość pół metra. A jednak znalazł się ktoś, na kim spełniły się te słowa Starego Testamentu – Jezus z Nazaretu – pisze Górny.

Ktoś mnie kiedyś zapytał, dlaczego wierzę w Boga, skoro jestem inżynierem. Odpowiedziałem: „Właśnie dlatego wierzę, gdyż jestem inżynierem”. Dowód przeprowadzony przez prof. Stonera potwierdza, że każdy z nas może Jezusa spotkać, jeśli tylko odwróci głowę od wtłaczanego do niej „postępu” i „modernizacji” i uruchomi swą elementarną inteligencję. W tym matematykę. Bo w niej tkwi także zamysł Boży, skoro nie ma liczby skończenie wielkiej i skończenie małej. Liczby także zmierzają ku nieskończoności, co jest niepojęte dla tych, dla których liczy się tu i teraz. Czas skończony. Bo nawet "teraz" już nie ma - ono uleciało. Jutro należy wyłącznie do Pana, choć wydaje się, że szatańskie plemię "teraz" tryumfuje…

Brak głosów

Komentarze

Dziękuję za tak dogłębną analizę fenomenu Jezusa który JEST i PRAWDZIWIE DZIAŁA dzisiaj, tylko nie wszyscy potrafią to zauważyć. A szkoda.

W moim życiu, wciąż doświadczam Jego obecności i troski o mój dobrostan.

Niech Pan będzie uwielbiony na wieki. :)

Życzę Tobie i Twoim Najbliższym, a przy okazji też Niepoprawnym, Błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia i świadomości takiej Boskiej Obecności Nowonarodzonego Chrystusa.

Pozdrawiam Niepoprawnie

krisp

Vote up!
1
Vote down!
-1
#397523

Błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia i Dosiego 2014 Roku Życzę Wszystkim Czytelnikom Niepoprawnych !

Kapitan Nemo

Vote up!
1
Vote down!
0
#397549

Raniutko czytałam i dałam 10. Tyle mogę choć dałabym tysiąc.

Nie śmiem interpretować w swoim życiu niektórych spraw bo wiem, że nie są dziełem ludzkim i nie są niczyim dziełem bo tylko Siła Wyższa może je sprawić.
Bóg zawsze jest z człowiekiem, człowiek nie zawsze jest z Bogiem. Dziś w Polsce obserwujemy nurt WBREW Bogu...
Nie zwycięży !
Bo tak naprawdę to z Bogiem jeszcze nikt nigdy nie wygrał. Kto myśli, że wygrał myli się bo odniósł jedynie chwilowy sukces. "Jam jest alfa i omega, jam jest początek i koniec"... Wielu o tym zapomniało - łątki kreują się na alfy i omegi na tu i teraz. Trudno to pojmą wpatrzeni w nich i podążający dokąd ? Do krainy "Tuiteraz" jakby znikąd przyszli i nic po sobie nie zostawili - dzieci, wnuków, prawnuków odchodząc, jakby życie kończyło się na "dziś"...

Kapitanie i Twoi Goście - "Ciepła i wesela, zdrowia i szczęścia życzę wszystkim w nadchodzące Święta Bożego Narodzenia - niech Dobra Nowina gości we wszystkich sercach i domach o każdej porze, a Dobro i Mądrość płynące ze żłóbka Nowonarodzonej Dzieciny będą błogosławieństwem na każdy przeżywany dzień.".

http://niepoprawni.pl/blog/1792/wigilii-nadszedl-czas

contessa

PS. Patrząc na Polskę dziś... wielu udało się na wewnętrzną emigrację, taki rodzaj wygnania. Ja jestem kawałek od Polski, mam 1100 km do Krakowa ale duchem wciąż jestem - wciąż i tylko w Polsce ! I też czuję się w pewnym sensie wygnańcem bo wciąż ktoś mi mówi, że nie ma dla mnie w Niej miejsca bo coś tam, coś tam...
Pozwól Kapitanie, że zadedykuję coś tym "wygnańcom" :

Czasem myślę, że... ONI, ci z malczewsko-kaczmarskiej kolędy mieli lepiej - ICH przynajmniej wygnał z Polski i odsądził od czci i wiary zdrajca i/albo wróg. Wielu obecnych wewnętrznych wygnańców" gna (i próbuje wygnać) z Najjaśniejszej bardzo często swój, towarzysz z tej samej strony barykady...
Ból, który z tego wypływa jest... Brak słów.

_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart

"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com

Vote up!
0
Vote down!
-1

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#397568