W normalnym kraju, panie Lis

Redaktor Lis napisał o normalnym kraju. A właściwie o normalnym polityku w normalnym kraju. W normalnym kraju normalnie nie byłoby Kaczyńskiego, a już jeśli miałby być, to powinien być anonimowym obywatelem z daleka od polityki, o którym redaktor Lis nic by nie wiedział i nie musiałby się nim kłopotać.

Dzieła intelektu redaktora Lisa już nie raz skłaniały mnie do refleksji. Refleksje te głównie dotyczyły samego redaktora Lisa. Skłoniły mnie i tym razem, a refleksja owa dotyczy normalnego dziennikarza w normalnym kraju. Ponieważ nie mogę i nie śmiem refleksji tej wyrazić własnymi słowami – jakże nędznie wyglądałyby one na tle słów redaktora – wyrażę ją słowami lisimi, nieco tylko je modyfikując. Modyfikacje zaznaczam kursywą.

Redaktor Lis pisze:

„W normalnym kraju prezydentem i premierem byłby Kaczyński. Oto jedynie słuszna definicja normalności. W normalnym kraju wyborcy wybraliby Kaczyńskiego, a skoro nie wybrali, to wyborcy są nienormalni i kraj jest nienormalny.

Oczywiście, jak Polska długa i szeroka, każdy Polak ma swoją definicję normalności. Oczywiście prawdziwi Polacy mają taką definicję jak pan prezes. Ale nienormalni, czyli większość, mają jednak definicję odrobinę inną.

Na przykład taką.
 

W normalnym kraju poza mediami byłby dziennikarz, który zajmuje się wyłącznie skłócaniem narodu.

W normalnym kraju poza mediami byłby dziennikarz, który nie mając żadnych dowodów, oskarża wybranych demokratycznie przywódców o faszyzm.

[...]

W normalnym kraju poza mediami byłby dziennikarz, który niezmiennie posługuje się insynuacjami pod adresem całych grup obywateli.

W normalnym kraju poza mediami byłby dziennikarz, który nie dopuszcza myśli, że przywódcą sąsiadującego z nami kraju może być kanclerz, którego kariera była promowana przez sowieckie służby.

W normalnym kraju poza mediami byłby dziennikarz, który nie dopuszcza myśli, że w Moskwie mogą być papiery na urzędującego prezydenta (niekoniecznie Kwaśniewskiego).

[...]

W normalnym kraju poza mediami byłby dziennikarz, który Rywinland i kondominium nazywa demokratyczną i niepodległą Polską. (tu zmieniłem także szyk zdania)

W normalnym kraju poza mediami byłby dziennikarz, który mówi, że społeczeństwo obywatelskie jest zagrożeniem dla państwa.

W normalnym kraju nie byłby w mediach ktoś, kto notorycznie krytykuje wymiar sprawiedliwości, gdy tylko ma on czelność podejmować decyzje niezgodne z jego widzimisię.

W normalnym kraju poza dziennikarstwem byłby człowiek, który wprawdzie ma konta w banku, robi czasem zakupy i ma prawo jazdy, ale generalnie ma szalenie umiarkowaną styczność z problemami, które mają miliony ludzi zamieszkujących normalny kraj.

W normalnym kraju mało komu przyszłoby do głowy, że taki ktoś, kto pokazał już czym pachnie jego dziennikarstwo, miał poparcie milionów ludzi i całkiem poważnie myślał nie tylko
o powtórce, ale o powtórce w wariancie o wiele groźniejszym niż poprzednio.

Tomasz Lis znowu, nie wiadomo dlaczego, jest sobą. Ufff...Ufff, bo najwyraźniej w naszym wesołym, normalnym kraju, Lisa jest w stanie pokonać wyłącznie Lis.”

http://tomaszlis.natemat.pl/74139,w-normalnym-kraju-panie-kaczynski

Łatwo jest polemizować z redaktorem Lisem, prawda? A to dlatego, ma on uniwersalny sposób wyrażania się/siebie (?), który zawsze i wszędzie można dopasować do tego, do czego trzeba. Wystarczy zmienić nazwiska, słowa, szyk zdania, etc. I to jest w redaktorze Lisie najlepsze. Ten potencjał...