Nowe szaty Tuska, czy kiecki jego małżonki?
Za sprawą publikacji Faktu zrobiło się głośno o kupowanych dla żony premiera sukienkach. Wydatki pokrywała Platforma - tak, że właściwie nie wiadomo do kogo te sukienki należą. Do członków Platformy, jej szefa, czy jego żony?
Premier teraz znowu się tłumaczy, a kolejne tłumaczenia coraz bardziej go pogrążają. Napisanie, że w ślad za premierem cała Platforma podąża w stronę dna - byłoby jednak chyba nieprawdziwe.
Bo przecież zdajemy sobie wszyscy sprawę z tego, że Platforma już dawno dno osiągnęła.
Tych wydatków na zbytki, i (pozwolę sobie tu zapożyczyć określenie z repertuaru samej Platformy) „bizantyjski styl życia” nie poczyniono w ostatnich dniach. To wszystko trwało przez cały czas rządów Platformy, a dopiero ostatnio – po sześciu latach od objęcia władzy, media odważyły się o tym napisać. Myślę, że nie kiecki pani premierowej, ale to jest najważniejsza konkluzja w tym temacie. Ale są i inne ciekawe wnioski, które można wysnuć z całej tej sytuacji.
Ot choćby rzecz taka (cytuję za wpolityce.pl):
„Skarbnik partii Łukasz Pawełek stwierdził w rozmowie z dziennikiem, że "wydatki związane są z obsługą wizerunkową premiera"”.
Platforma, co jakiś czas przymila się do kobiet, próbuje wszystkich przekonać, jak bardzo je szanuje, a tu się okazuje, że kobiety są przez tę partię traktowane w kategoriach „obsługi wizerunkowej”.
To ja się pytam, czy te bardzo drogie, jak na nasze standardy życia, sukienki były dla premiera, czy dla jego żony?
Pójdźmy dalej.
Premier tłumaczy, że:
„Żona nie pracuje, nie ma etatu, a jednym z jej obowiązków jest towarzyszenie mi podczas spotkań, podczas których obecni są także małżonkowie, lub małżonki przywódców państw.”
Dotychczas myślałem i pewnie zagraniczni goście również, że żona premiera RP towarzyszy ich małżonkom z powodu znanej wszystkim polskiej gościnności, uprzejmości i dlatego – że po prostu chce.
Teraz okazuje się, że robi to z obowiązku – po prostu musi. Jak zechce, to dostanie sukienkę.
A, jak nie zechce, to co?
I jeszcze to „ultimatum”. Premier powiedział tak:
„Postawiła taki warunek - jeśli mam reprezentować od czasu do czasu państwo polskie muszę wyglądać”.
Jak już mieliśmy niejednokrotnie okazję zaobserwować - premier państwa polskiego niektórym kobietom ulega nadzwyczaj łatwo. I w stosunkach np. z Niemcami kosztuje nas to dużo drożej.
Żonie zorganizował ekskluzywną garderobę. Tak, jak to potrafi – „aby żyło się lepiej” i aby premier nie musiał za to sam zapłacić.
Swoją drogą nie dziwię się premierowi. Czemu miałby myśleć inaczej o swojej żonie, niż myśli o Polsce?
A wystarczyło umieścić ją na jednej z list do Parlamentu Europejskiego. Czy zdziałała by tam dla Polski mniej niż inni europarlamentarzyści Platformy? Przecież pewnie języki obce zna lepiej niż wielu z nich. A popatrzcie na korzyści.
Premier nie musiałby co tydzień latać samolotem na weekend do Gdańska. Żonie, jako europarlamentarzystce wystarczyłoby kasy i na luksusowe sukienki, buciki i nawet waciki.
Nie mówiąc o biżuterii i kubańskich cygarach dla męża. Premier mógłby je swobodnie sobie palić i zgodnie z prawdą tłumaczyć, że to żona mu je kupiła. Myślę, że tych pieniędzy wystarczyłoby również na zadbanie o wizerunek męża i premier nie musiałby się tłumaczyć z partyjnych wydatków na siebie i żonę.
W całej tej sprawie widać, że dobrego wizerunku nie da się zapewnić samymi ekskluzywnymi garniturami i innymi ciuchami
W świat i Polskę poszła kolejny raz informacja, że polski „cesarz” jest nagi, a jego żona biedna.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1355 odsłon
Komentarze
a jego żona biedna.
21 Czerwca, 2013 - 19:31
to niech spada na zmywak i sie wzbogaci
pzdr
Zivilarbeiter
21 Czerwca, 2013 - 19:56
Co ? Nago miała wystąpić żona premieła .
Gdzie umieści naszywkę z literką P
Zivilarbeiter (dosłownie "robotnicy cywilni") –
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zivilarbeiter
Natychmiast mi się wspomniała afera dorszowa! Chodziło chyba
21 Czerwca, 2013 - 20:07
o jakieś 7,60 zł?!
A tu, proszę...
ossala
21 Czerwca, 2013 - 21:29
Na bezrybiu i rak ryba. Jak nie było czego złowić, to i dorsz za 7,60 okazał się sukcesem w walce z bizantyjskim stylem życia PiS-u.
Teraz łowisko jest zasobne w grube ryby. Jak się zmieni władza, na sprawiedliwą i szanującą prawo - to dopiero będzie połów.
Serdecznie pozdrawiam.
A co ? Miała se "organizować" jak Drzewiecka ?
21 Czerwca, 2013 - 23:39
To by dopiero kaszana była.
;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart