Warszawiacy są ze wsi. Jak cały naród.

Obrazek użytkownika Kowalsky
Historia

 

  

 
Warszawiacy są ze wsi. Jak cały naród.
 
 
Polacy są narodem o chłopskiej proweniencji. Nie inaczej jest z mieszkańcami stolicy. Warszawiacy w znacznej mierze pochodzą ze wsi. Duma i przekonanie o swojej wyższości warszawiaków wobec przyjezdnych są niczym innym jak leczeniem kompleksów nuworyszy.
 
 
 
 
Rozwój Warszawy
 
Analiza procesów rozwoju wielkich miast i obszarów metropolitarnych świata, wskazuje że podlegają one 3 fazom rozwoju.
 
W pierwszej fazie rozwoju „motorem napędzającym rozwój organizmu miejskiego jest zazwyczaj przemysł powodujący znaczny napływ ludności z obszarów wiejskich
 
W fazie drugiej następuje odwrócenie tendencji i rozwój przedmieść oraz stopniowy odpływ ludności z centrum na peryferie. „ Centrum miasta traci z wolna swoją atrakcyjność jako miejsce
zamieszkania, zaludniane jest coraz bardziej przez warstwy biedniejsze, rozbudowują się natomiast jego funkcje handlowe, usługowe, administracyjne itp
 
W fazie trzeciej „ następuje również przemieszczanie zakładów przemysłowych ze strefy centralnej na peryferie, co podyktowane jest poszukiwaniem nowych terenów inwestycyjnych, niższą ceną gruntów podmiejskich, a także wspomnianym odpływem z miasta siły roboczej.”
 
„Problemy ustroju aglomeracji miejskich ze szczególnym uwzględnieniem Warszawy" 
Magdalena Niziołek
 
 
 
W 1916 włączono do Warszawy – Bródno, Targówek, Słodowiec, Ochotę . W latach 50-tych XX wieku przyłączony do Warszawy: Wawer, Bródno, Okęcie, Ursynów, Rembertów. Wesoła została włączona do Warszawy w 2002
 
Warszawa ma tendencję do rozlewania się na okoliczne powiaty. Jeszcze w 1921 r. stolica zajmowała obszar ok. 127 km2. Do 2008 r. jej powierzchnia wzrosła pięciokrotnie i mówimy tu tylko o granicach administracyjnych.
 
 
 
 
W 1916 r. przyłączono do Warszawy rozległe przedmieścia o obszarze 8210 hektarów. W 1930 r. włączono Bielany (368 ha). Ogólna powierzchnia stolicy w 1937 r. wynosiła 12468 ha, z czego na część lewobrzeżną przypadało 7949 ha, na prawobrzeżną – 3858 ha, na Wisłę – 661 ha. W 1938 r. przyłączono do miasta 1680 ha.
 
W 1951 r. po włączeniu do Warszawy Włoch i Wilanowa wprowadzono podział na 11 dzielnic.
 
Dołączając do Warszawy tereny podstołeczne prawie trzykrotnie powiększono obszar miasta. Powierzchnia Warszawy zwiększyła się wówczas z 14148 ha do 42725 ha (łącznie z Wisłą zajmującą
1552 ha). Po włączeniu w 1957 r. Rembertowa ogólna powierzchnia miasta wyniosła 44621 ha.
 
LUDNOŚĆ I POWIERZCHNIA WARSZAWY W LATACH 1921-2008, URZĄD STATYSTYCZNY W WARSZAWIE 2009
   
 
 
 
22 stycznia 1938 r. rząd przedstawił nowy projekt ustawy o samorządzie gminy m.st. Warszawy.
 
 
Zdaniem autorów projektu rządowego decentralizacja Warszawy stanowiła problem trudny do rozwiązania, gdyż stolica rozwijała się na terenie wiejskim, a włączone do niej w okresie dwudziestolecia międzywojennego przedmieścia nie miały żadnej tradycji samodzielnego bytu, nie były przygotowane do samodzielności administracyjnej.
"Problemy ustroju aglomeracji miejskich ze szczególnym uwzględnieniem Warszawy"
Magdalena Niziołek, str 49
 
W tamtych czasach minister Józef Beck mówił, że "Polskie kolonie zaczynają się za Rembertowem” .
 
 
 
Jak wyglądała Warszawa?
 
Sadzenie buraków ćwikłowych, rozrzucanie na polu obornika, pasące się krowy – takie widoki można było zobaczyć jeszcze w latach 70-tych XX wieku na terenach dziś znajdujących się w stolicy.
 
 
Oto zdjęcia ukazujące "wielkomiejskość" niektórych dzielnic Warszawy w tamtych czasach.
 
 
W PRL na Białołękę zawitały inspekty, szklarnie i traktory. Dawniej zalewała ją Wisła, a drogę do Warszawy dokładnie pokrywała błotnista breja.
 
 
 
1977 Wiosenne prace polowe w Państwowym Gospodarstwie Rolnym Bródno w Warszawie
Henryk Ambroziak rozrzuca na polu obornik za pomocą ciągnika Ursus C-355 z rozrzutnikiem.
 
 
 
1977 Wiosenne prace polowe w Państwowym Gospodarstwie Rolnym Bródno w Warszawie
Siew buraków ćwikłowych siewnikiem zawieszonym na nośniku narzędzi RS-09.
 
 
 
1956 Gospodarstwo rolne Ursynów w Warszawie. Pole uprawne na Ursynowie. Na dalszym planie widoczne domy jednorodzinne.
 
 
 
1977 Widok na okolice z elewatorów zbożowych. Białołęka
 
 
 
1939 Warszawa. Saska Kępa.
 
 
Data wydarzenia: 1965 - 1975 Zabudowa Żoliborza w Warszawie
 
1955 Bazar (tak zwany żoliborski Kercelak)
 
 
1955 Bazar na Żoliborzu w Warszawie Rolnicy handlujący produktami rolnymi na wozach konnych
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Ludność Warszawy. Skąd są mieszkańcy?
 
Jak zmieniała się sytuacja demograficzna stolicy i skąd pochodzą jej mieszkańcy?
Przewodnik po Warszawie na rok 1910. Wydawnictwo Todora Więckusa”, podawał następujące dane:
 
 
W 1790 Warszawa miała 120 tysięcy mieszkańców
 
W 1816 liczyła 81 tysięcy
 
w 1820 100 tys.
 
w 1830 139 tys.
 
w 1882 - 382 tys.
 
Zaś według spisu z 1897 - 624 tysięcy, porównując do spisu z 1882 roku widać że przez 15 lat
ludność powiększyła się o 241 tysięcy mieszkańców.
 
Przewodnik zauważa różnorodność etniczną, mieszkańcy Warszawy mówią 40 językami.
"Pierwsze miejsce zajmuje język polski - 61,66 proc. ogółu mieszkańców; języka żydowskiego używa 27,07 proc. ludności, rosyjskiego - 7,31 proc., małoruskiego 1,28 proc. niemieckiego 1,66 proc, białoruskiego 0,15 proc. pozostałych języków - 0,87 proc."
 
Katolików jest według przewodnika- 56 procent, wyznania mojżeszowego - 32, prawosławnych 8, protestantów 3. Procent analfabetów w 1897 roku wynosił 46 procent.
 
  
 
   
  
Skąd pochodzili warszawiacy i jaka była struktura społeczna? Na te pytania dają odpowiedź tabele.

 

 

 
 
1 stycznia 1939 r. Warszawa liczyła 118,071 km kwadratowych powierzchni, a jej ludność
1 289 000 mieszkańców; do wybuchu wojny liczba mieszkańców wzrosła do 1 300 000.
W toku działań wojennych na jej obszarze znalazło się dodatkowo kilkanaście tysięcy uchodźców
z zachodniej Polski. Przyjmuje się, że w obronie Warszawy w 1939 r. poległo około
6 tys. żołnierzy, a 16 tys. odniosło rany, natomiast straty ludności cywilnej wyniosły około
10 tys. zabitych i 50 tys. rannych2.
Choć brzmi to być może zaskakująco, mimo zwiększonej śmiertelności i zmniejszonego
przyrostu naturalnego, ubytku na skutek różnych form eksterminacji, wywozu na roboty
przymusowe, ludność Warszawy w liczbach bezwzględnych rosła.(...)
 
W grudniu 1941 r. ludność Warszawy miała wynosić 1 351 8004 mieszkańców (w tym
907 279 Polaków, 411 000 Żydów, 16 200 Niemców i 17 321 osób innych narodowości).
Na sumę tę złożył się dopływ ludności z miejsc wcielonych do Rzeszy5, po wybuchu
wojny niemiecko-sowieckiej – z ziem wschodnich oraz wysiedlenie do getta Żydów z miejscowości
przylegających do Warszawy.
 
Rok 1942 przyniósł akcję „Reinhardt”, której ofiarami padło 310 tys. warszawskich
Żydów. Rok 1943 z kolei – powstanie w getcie warszawskim i zagładę 56 tys. osób; 20 tys.
ukrywało się po stronie aryjskiej, reszta zginęła wcześniej – w latach 1941–1943 z głodu,
chorób i w wyniku codziennej eksterminacji.
Oficjalny spis według stanu na 1 marca 1943 r.6 podaje liczbę 1 009 007 mieszkańców
Warszawy, w tym 451 478 mężczyzn i 557 529 kobiet. Do momentu wybuchu Powstania
ponad 23 tys. osób wysłano do obozów koncentracyjnych, 32 tys. rozstrzelano
w egzekucjach tajnych i jawnych, na roboty przymusowe wywieziono 86 tys.
 
 
 
 
Sumując, niezależnie od tego, którą z trzech wielkości przyjmiemy za najbliższą prawdy,
straty pozostaną ogromne. A ich ilustracją niech będzie zbiorcze zestawienie strat Warszawy
w ludziach za cały okres wojny i okupacji:
Wrzesień 1939 20 000
Egzekucje i mordy 82 000
Zagłada Żydów latem 1942 310 000
Zagłada Żydów wiosną 1943 60 000
Powstańcze wojsko 10 000
Powstańcza ludność cywilna 150 000
Zgony w obozach koncentracyjnych 45 000
Zgony na robotach przymusowych w Rzeszy 52 000
Razem 729 00047
W styczniu 1945 r. Warszawa lewobrzeżna liczyła 22 tys., a Praga 140 tys. mieszkańców.
 
MAREK GETTER, STRATY LUDZKIE I MATERIALNE W POWSTANIU WARSZAWSKIM
 
 
 
Podobnie opisuje przemiany demograficzne GUS.
 
W dniach wyzwolenia (styczeń 1945 r.) Warszawa posiadała zaledwie 162 tys. ludności,
w tym 140 tys. zamieszkiwało na Pradze, a tylko 22 tys. na terenie Warszawy lewobrzeżnej (przeważnie na
peryferiach Ochoty). Według spisu ludności m.st. Warszawy z dnia 15 V 1945 r. w mieście zamieszkiwało
już prawie 378 tys. osób.
 
  
LUDNOŚĆ I POWIERZCHNIA WARSZAWY W LATACH 1921-2008, URZĄD STATYSTYCZNY W WARSZAWIE 2009
 
  
Co się działo z warszawiakami po powstaniu warszawskim? Oddajmy głos Piotrowi Majewskiemu.
  
 
Bilans Powstania Warszawskiego jest wstrząsający. (...) Pozostała przy życiu ludność
Warszawy trafiła najpierw do obozów przejściowych, skąd około 50 tys. osób skierowano
następnie do obozów koncentracyjnych, a dalszych 165 tys. wywieziono na roboty do Rzeszy.
Ponad 350 tys. mieszkańców Warszawy i jej okolic przesiedlono przymusowo do innych
miast Generalnego Gubernatorstwa, pozostawiając ich tam bez jakichkolwiek środków
do życia.
 
 
PIOTR M. MAJEWSKI , NAJWIĘKSZA BITWA MIEJSKA II WOJNY ŚWIATOWEJ
 
 
W 1955 roku Warszawę zamieszkiwało już milion mieszkańców. Przedwojenną liczbę mieszkańcu stolica osiągnęła jednak dopiero w latach 70-tych XX wieku.
 
Ludność i powierzchnia Warszawy w latach 1921-2008
 
 
 
Cały naród buduje swoją stolicę” to nie tylko pusty slogan, wyryty na kamienicy na rogu Alei Jerozolimskich i Nowego Światu.
 
Odbudowa Warszawy była nie mniej narodowa niż powstania: kościuszkowskie, listopadowe, styczniowe, warszawskie. Wyrażała się m.in. w dziesiątkach milionów godzin przepracowanych społecznie przy odgruzowywaniu, porządkowaniu, robotach budowlanych, brukarskich, wpłatach na utworzony w 1945 r. Społeczny Fundusz Odbudowy Stolicy, które umożliwiły m.in. odbudowę Starego i Nowego Miasta, katedry św. Jana, pałacu w Łazienkach. W 1963 r. Adolf Ciborowski oszacował koszty odbudowy Warszawy na 3 mld dol. Większość tych pieniędzy pochodziła z budżetu państwa, bez pomocy którego to dzieło nie mogło się udać.
 
 
Profesor Henryk Domański mówił wprost:
W latach 50., gdy w wyniku procesów masowej industrializacji, urbanizacji i decyzji politycznych, ukształtowało się nowe społeczeństwo. Wtedy nastąpiła ogromna migracja ze wsi do miast. Ukształtowała się klasa robotnicza i nowa inteligencja. Większość ówczesnych kategorii społecznych, które określamy mianem klas, miała więc rodowód chłopski. W 1939 roku aż 60 proc. ludzi było właścicielami gospodarstw, a w 1989 tylko 23 proc. Chłopi po drodze gdzieś się w strukturze społecznej musieli umiejscowić.”
 
 
 
Jak jest obecnie? Gazeta Wyborcza, pisze:
 
Mazowieckie miasteczka i wsie, Podlasie, Łódź, Lubelszczyzna - to stamtąd przyjeżdża najwięcej nowych mieszkańców Warszawy. A gdzie się osiedlają? Wbrew stereotypowi wcale nie przede wszystkim w Miasteczku Wilanów.
(...)
Z danych urzędu statystycznego wynika, że w 2011 r. do Warszawy przyjechało z innych części kraju prawie 21 tys. osób. Mowa tylko o tych, którzy zameldowali się w stolicy. 14,5 tys. z nich przyjechało z innych miast, prawie 6,2 tys. ze wsi.
 
 
 
"Mniej niż połowa (47 proc.) z nas urodziła się w Warszawie "z rodziców miejscowych, napływowych lub małżeństw mieszanych".
 
"Na wsi wychowywało się 19 proc. mieszkańców Warszawy" - przypominał jeszcze Cichomski, powołując się na Polskie Generalne Sondaże Społeczne 1992-2002 ("Społeczna mapa Warszawy", 2004 r.).
 
 
 
 Dr Magdalenia Łukasiuk w trakcie dyskusji: „Kim jestem – czy istnieje wspólna tożsamość współczesnych Warszawiaków?” mówiła tak:

Przede wszystkim z danych demograficznych, opartych na adresie zameldowania, wynika, że 47 % ludności Warszawy została urodzona tutaj, ale z rodziców przyjezdnych lub mieszanych. To miasto po prostu przeżyło wymianę ludności. Po wojnie niemal całkowitą – w 1945 roku było tutaj 160 tysięcy osób z tego, co pamiętam. Niecała 1/10 ludności przedwojennej! Ludności etosowej, kształtującej charakter miasta została garstka. Kto naprawdę dzisiaj jest warszawiakiem? Bardzo ciężko powiedzieć – być może prawie nikt.
 
 
Jak to zatem jest z warszawiakami? Sprawę celnie komentuje profesor Marek Okólski, socjolog i demograf.

To kto jest tym prawdziwym warszawiakiem?

- Takim z krwi i kości, o czym pan pisał? Bardzo nieliczni, jak moja żona. Lecz szanse na spotkanie takiej osoby w Warszawie są minimalne. II wojna światowa przetrzebiła mieszkańców naszego miasta. W 1945 r. wkroczyli do niego ludzie z obrzeży, z obszarów, które nie należały do jego granic.

Za mało miasta w mieście i miastowych?

- To był wielopokoleniowy ciąg zdarzeń. W czasie II wojny światowej większość - ok. 70 proc. - mieszkała na wsi, mniejszość w miastach. Ale procentowo ginęli głównie mieszkańcy miast, najpierw ludzie wykształceni. Po wojnie mieliśmy emigrację.

(...)
Skąd taka niechęć do osób, które przyjeżdżają, zwłaszcza z polskiej prowincji? Te epitety, że słoma wystaje z butów, że nie potrafią się zachować, zabierają nasze miejsca pracy itd. Bo cudzoziemców, zwłaszcza z bogatego świata, witamy z otwartymi ramionami.

- Problem jest poważny, a wszystko bierze się z powojennych przetasowań. Ludzie na gwałt poszukują tożsamości. Można wręcz mówić o plemienności i skrajnych emocjach z nienawiścią włącznie. Zresztą stykałem się z tym od wczesnej młodości, wystarczyło, że wyjechałem z Warszawy. Każdy musiał wymienić etykietę - skąd jest. Warszawiak w Polsce nie był i nie jest lubiany. Mamy ciągły problem z integrowaniem się, to charakterystyczne dla nieuformowanych jeszcze do końca społeczeństw. Manifestowanie aż takiego przywiązania do Warszawy wobec przybyszów, którzy "spóźnili się", bo przyjechali do miasta kilkadziesiąt czy kilkanaście lat później niż tzw. rdzenni mieszkańcy, jest po prostu zabawne.
 

 
 
 
Obraz dawnej Warszawy.
 
 
Dawna Warszawa była różnorodnym miastem pełnym życia i zapachów. Choć te ostatnie nie zawsze były powodem do zachwytu. „Dowiedzcież się choć raz prawdy! Warszawa stoi na śmieciach, jej zaś mieszkańcy jedzą i piją śmiecie, oddychają śmieciami, a gdy który z nich umrze, przez całą wieczność spoczywać będzie wśród śmieci” – tak pisał już Bolesław Prus.
 
 
Ciekawe obrazy Warszawy można znaleźć w wydawanych przewodnikach i wspomnieniach. Spójrzmy zatem.
Przewodnik ilustrowany po Warszawie, Łodzi i okolicach fabrycznych Warszawa Nakład Emila Skiwskiego 1897
 
Najniżej wreszcie ze wszystkich położona dzielnica, zwana Powiślem, przedstawia obraz
upośledzenia. Za wyjątkiem części południowej, w której mieszczą się liczne fabryki,
zamieszkana jest przez najuboższą ludność wyrobniczą, tutaj szukającą, dla taniości lokalów
przytułku. Brak urządzeń, warunkujących zdrowotność, sprawiają, że w dzielnicy tej choroby
epidemiczne i zakaźne z największą występują siłą.
 
 
Praga zawdzięcza znakomite w ostatnich czasach swe podniesienie się. Poza tem, znajdujące się na terytoryum przedmieścia 3 stacye dróg żelaznych, prowadzących od północy, wschodu i południa państwa, niewątpliwie wpływają poniekąd na ześrodkowanie na przedmieściu tem niektórych specyficznych gałęzi handlu, jak n. p. bydłem, końmi i nierogacizną.
 
 
Ludek warszawski, wierny zwyczajowi, hołduje w dalszym ciągu wycieczkom na tak zwaną Saską Kępę, położoną na Wiśle w blizkości brzegu jej praskiego. Na ogół jednak, nadających się do dalszych spacerów, miejscowości niema. Istniejące pod różnemi nazwami poza rogatkami miasta przybytki wesołości i zakłady jadłodajne, nie przedstawiają nic interesującego, niektóre z nich zaś rażą wprost zaniedbaniem, najmniej nawet wybredne osoby, szukające wytchnienia w porze letniej poza przepalonymi murami miasta.
 
 
 
 
 
Z historyi ulic i uliczek warszawskich,Autor : Gomulicki Wiktor (1848-1919)
 
Ulicę Mariensztad chrzcono przez czas długi niepchlebnem mianem: Błotnista. Ta nazwa,
przez lud prosty stworzona i powtarzana, przedostała się nawet do jednego z aktów
urzędowych w w. XVIII. Bykową zwała się pierwotnie ulica Senatorska.
 
W dwóch, niezbyt estetycznych nazwach: Gnojna i Gnojowa upamiętniło się dawne,
znamienne, przez cudzoziemskich podróżników stale wspominane niechlujstwo Warszawy...
Gnojna" nazywała się dzisiejsza uliczka Celna, prowadząca z Rynku Staromiejskiego
dawniej do samego Bugaju, obecnie, po zamknięciu ostatniego połączenia, do Brzozowej.
Miano swe wzięła od znajdującej się tu „Góry Gnojowej", która „gnojową" była nie tylko de
nomine, gdyż powstała z wyrzucanego w to miejsce, sprzątanego z ulic, nawozu końskiego.
 
 
Ludwik Krzywicki tak wspomina Warszawę w 1878. Ludwik Krzywicki, Wspomnienia
 
 
I umiarem w mojej pamięci wyróżnia się zachowanie całej ludności Warszawy. Na ulicach nie odczuwało się pośpiechu, nie trzeba było przebijać się przez tłumy (chyba na Krakowskim Przedmieściu po nabożeństwie świątecznym), uganiać się w gorączkowym tempie o zarobek. Powolne, zrównoważone ruchy, nawet jazda dorożką jednokonką nie grzeszyła nadmierną szybkością, a z twarzy warszawiaków przebijał spokój, jak to bywa u osób, których zbytnio nie zaprząta troska o jutro, bo są mniej więcej pewne tego jutra. Od wielkiego święta spacery do Łazienek całymi rodzinami, pod opieką mamy lub cioci, z ojcem na przedzie.
Inne czasy, inni ludzie.
Ludzie nie byli rozpieszczeni zbytnim komfortem. Po zapisaniu się na uniwersytet mieszkałem z kilku kolegami w wynajętym lokalu w dużej dwupiętrowej kamienicy na rogu Siennej, Wielkiej i Śliskiej w domu niejakiego Rychłowskiego. Nie mieliśmy tam ani wodociągu, ani zlewu. Wodę trzeba było przynosić z drewnianej studni na podwórzu, położonej w pobliżu ścieków. Naturalnie innych udogodnień w mieszkaniu nie było. Piece opalano drzewem. Wyjątkowe tylko mieszkania miały oświetlenie gazowe.
Nie było tramwajów ani telefonów, ani elektryczności, nawet rower dopiero zaczynał się ukazywać.
Wszystko to musiało oddziaływać na tryb życia: od zimy była nieodłączna troska, czy z pieca po zamknięciu nie dobywa się czad, myć się trzeba było w twardej wodzie.
Krzywicki opisywał Warszawę jako ospałą, powolną. Inne zdanie miał o Warszawie Antoni Zaleski.
 
 
Antoni Zaleski o wizerunku Warszawy w 1886 r. Antoni Zaleski, Listy do przyjaciółki przez baronową XYZ, opracował R. Kołodziejczyk
 
Każdego, który pierwszy raz do Warszawy zawita, uderza przede wszystkim jej ruchliwość i ożywienie ulic, przeciągające się aż do późnej nocy. Pod tym względem mamy słuszną pretensję do rangi stolicy i po Paryżu i Londynie mało które z największych w Europie miast może naszemu Syreniemu grodowi sprostać.
Weź np. Wiedeń i porównaj go z Warszawą. Nad Dunajem o godzinie 10 wszystkie sklepy pozamykane, ulice puste, teatra pokończone, tramwaje wstrzymane, dorożek mało, i z trudnością gdzie znajdziesz jaką pierwszorzędną restaurację otwartą. U nas ruch wieczorny miasta zaczyna się dopiero o tej porze. Żaden z teatrów nie kończy się w zimie przed jedenastą, w lecie jeszcze później, na głównych ulicach ruch powozów nie ustaje nigdy, bo trwa właściwie do 4 rano, a zaczyna od 5; wszystkie hotele i restauracje napełniają się dopiero gośćmi koło północy, a tramwaje przestają kursować po jedenastej, wiele sklepów do późnej nocy otwartych, a ulice oświetlone porządnie i na ciemności egipskie [...] nie mamy bynajmniej powodu się uskarżać. Warunki życia kosztowne, to prawda, za to wytworne i pełne komfortu. Tak dobrze i pięknie budowanych domów, jak w Warszawie, nie w każdym większym znajdziesz mieście; mieszkania w porównaniu z krakowskimi i lwowskimi obszerne, czyste, wygodne, a cena ich nie tak znowu wygórowana, jak to zwykła głosić fama i jakby sądzić można z ustawicznych narzekań Kurjerów na "kamieniczników" i ich wyzysk. Pięknych budowli i starożytnych pałaców dużo jeszcze, pomimo że większość ich skonfiskowana przez rząd lub dobrowolnie sprzedana w inne przeszła ręce i innemu służy celowi.
 
 
 
Warszawa od zawsze miała problem ze śmieciami. Cierpkie uwagi Bolesława Prusa(„ Warszawa stoi na śmieciach, jej zaś mieszkańcy jedzą i piją śmiecie”) to nie jedyne krytyczne głosy.
 
(...) w Warszawie nawet sposób przechowywania śmieci domowych, odwożenia i wreszcie składania śmieci w obrębie lub na granicy miasta, należą do rzeczy krzyczących”. Pisał w 1908 Józef Polak w książcept. "Wykład higjeny miast z uwzględnieniem stanu zdrowotnego i potrzeb miast polskich".
 
 
Warto jednak zauważyć że dzięki staraniom Sokratesa Sarynkiewicza Warszawa szybciej niż inne miasta zyskała nowoczesną kanalizację. W 1876 roku podpisał on umowę Williamem Lindleyem na wykonie projektu kanalizacji dla Warszawy.
 
Kanalizacja wzbudzała jednak opory, przede wszystkim wynikające z opłat za nią. Nie unikano jednak i innych argumentów. W 1900 okazała się nawet broszura polemiczna zatytułowana barwnie
"Kanalizacja m. Warszawy jako narzędzie judaizmu i szarlatanerii w celu zniszczenia rolnictwa polskiego oraz wytępienia ludności słowiańskiej nad Wisłą." podpisał się pod nią jako autor Rolnik Nadwiślański
 
W1880 r. magistrat zawarł umowę z Belgijskim Towarzystwem Tramwajów Konnych w sprawie stworzenia sieci tramwajowej. W 1884 r. zainstalowano linie telefoniczne.
 
Bolesław Prus o tramwajach w Warszawie, 1883
Pomiędzy warszawiakami panuje dość jednomyślna opinia, że tramwaje należą do najpiękniejszych wynalazków XIX wieku.
Ja także, który od kilku dni stałem się namiętnym wielbicielem jazdy tramwajami, zupełnie podzielam to zdanie, chociaż nie mogę zataić, że ów najnowszy utwór cywilizacji, przynajmniej na warszawskim bruku, posiada jedną stronę wadliwą i jedną niezrozumiałą.
O wadach tramwajów dużo mogłyby powiedzieć - konie
 
 
Miasto zyskało także oświetlenie, co komentował w "Kurierze Codziennym" z 11 IV 1897,Bolesław Prus.
 
Nareszcie demon elektryczny stał się o tyle tanim, że o posiadaniu go mogła pomyśleć nawet uboga Warszawa. Zbadaniem tej sprawy zajął się inżynier Mościcki i po wielu studiach, rachunkach, korespondencjach stworzył projekt następujący:
Jeżeli miasto zwróci się do najpoważniejszych firm elektrotechnicznych za granicą, aby podjęły się zaopatrzenia Warszawy w elektryczność i - jeżeli między owymi firmami urządzi licytację in minus, wówczas - możemy posiadać światło elektryczne tańsze od gazowego, którym delektujemy się obecnie.
 
 
Czasy się mieniają a stolica jak kiedyś nadal ma swoje problemy jak drzewiej.
 
 
 
Takiego klimatu jak na Pradze Północ nie ma żadna inna dzielnica. Warszawiacy i turyści chcą oglądać odnowione kamienice na Ząbkowskiej, które miały być nowym obliczem. Tak naprawdę od wojny niewiele się zmieniło. W co czwartym mieszkaniu komunalnym nie ma w.c., a 40 proc. jest bez łazienki.
(…)
 
Jak wyliczyli urzędnicy, aż ok. 40 proc. mieszkań miejskich jest bez łazienki. A ok. 26 proc. nie ma nawet w.c.
 
 
 
O nieczystościach warszawskich, opowiada dr Włodzimierz Pessel.

(..)
Prawda jest taka, że od lat, nawet jeżeli śmieci wyrzucamy, to niezbyt daleko.

 
(…)
im bliżej do zamkniętych osiedli, tym śmietnisk jest więcej, bo pod ich murami leżą hałdy śmieci. 

(...)
napływ do Warszawy ludności wiejskiej, która do kultury miejskiej wprowadziła nawyki z kultury tradycyjnej, w której miejscem śmieci jest kompost.

(..)
Tajemnicą poliszynela jest, że podobnie jak mieszkańcy ekskluzywnego warszawskiego osiedla Marina także ci z blokowisk na Ursynowie czy na Bemowie wyrzucają przez balkony obierki ziemniaków, skórki cytryny, skorupki jajek. Oczywiście, da się to sprowadzić do zwykłego chamstwa. Ale z drugiej strony jest to próba przywrócenia porządku wiejskiego w miejskiej przestrzeni.

 
 
 
Mimo wszystkich braków  Warszawo - jesteś moim miastem.
 
 
 
 
 Warszawa da się lubić,
Tutaj szczęście można znaleźć,
Tutaj serce można zgubić.”

 

Brak głosów

Komentarze

Dużo prawdy w tym zdaniu:

"Manifestowanie aż takiego przywiązania do Warszawy wobec przybyszów, którzy "spóźnili się", bo przyjechali do miasta kilkadziesiąt czy kilkanaście lat później niż tzw. rdzenni mieszkańcy, jest po prostu zabawne"

Tak, jest to zabawne i smutne zarazem. Do tego można dodać, że to manifestowanie jest na ogół tym większe, im później ten "rdzenny warszawiak" tu zamieszkał.
Jestem urodzony w Warszawie przed samą wojną, przestałem być mieszkańcem stolicy jeszcze jako dziecko, na czas trzech lat (1944-47), i mam okazję prawie całe życie obserwować ten fenomen.
Dlatego nie powinno się uważać rdzennych warszawiaków za tych, co wywyższają się ponad mieszkańców innych miast.
A jeżeli trafi się na takiego, to należy zapytać, gdzie urodzili się jego rodzice.

Dziękuje Autorowi za zestawienie tych b. ciekawych materiałów.

**********************************
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
1
Vote down!
-1

********************************** Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#352512

  To ci warszawiacy, ktorzy uwazaja reszte kraju za prowincje, wlaczajac Krakow i wszystkie inne wielkie miasta.

Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!

Vote up!
1
Vote down!
0

Lotna

 

#352522

Ukryty komentarz

Komentarz użytkownika wilk na kacapy został oceniony przez społeczność negatywnie. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 2. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność. Pamiętaj że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..

autor napisz lepiej skad pochodza ludzie ze wsi to sie okaze ze ci co w Warszawie to sa potomkowie metropoli z nad Tygrysa czy Eufratu a moze dojdziesz jeszcze po genach do Indi, a moze do kultury sumeryjskiej, chociaz i tu nie jest koniec bo mozna sie dopatrzyc jeszcze ze wszyscy pochodzimu od zwierzat tyle ze Marsjanie zmodyfikowali nam gen zebysmy byli troche podobni do nich, i zeby nas mogli uzywac jako niewolnikow w kopalniach zlota. Uwarzam sie za Warszawiaka bo sie urodzilem w Warszawie i wychowalem, znam kazdy tu kamien, historje i tradycje i nikt ze mnie nie bedzie robil wiesniaka choc mieszkam cale lato na wsi i nigdy nic zlego o mieszkancach wsi nie moge powiedziec , pod warunkiem ze nie psiocza na Warszawe.

Vote up!
1
Vote down!
-3
#352526

Jak na dumnego warszawiaka pisze pan z rażącymi błędami ortograficznymi(czy to aby nie przynosi ujmy?) i na niskim poziomie intelektualnym. Niestety widać, że nie umie czytać pan ze zrozumieniem teksu. Stąd takie nie inne oceny. Duma nie powinna wynikać z tego gdzie się urodziłem ale kim jestem i co sobą prezentuję. Życzę więcej rozsądku a mniej histerycznych emocji. P.S. W moim tekście nie szczuję na nikogo.

Vote up!
2
Vote down!
-2
#352531

  Juz samo to zdanie uwlacza mieszkancom wsi, ale ty jakos tego nie rozumiesz.

Nikt na Warszawe nie psioczy, najlepszy dowod, ze cala Polska Warszawe odbudowywala i jest z niej dumna, a jesli ktos psioczy, to wylacznie na tych jej mieszkancow, ktorzy patrza z wyzszoscia na wszystkich Polakow spoza Warszawy. Ustroj nie ma nic z tym wspolnego.

Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!

Vote up!
1
Vote down!
-1

Lotna

 

#352536

Właśnie po to zebrałem te wszystkie informacje by pokazać że nie powinno się poniżać tzw. słoików a fałszywe poczucie wyższości z faktu mieszkania w stolicy jest niewłaściwe.

Vote up!
1
Vote down!
-1
#352532

 W moim niewielkim mazurskim miasteczku mamy z tych "późnych" warszawiaków niezły ubaw, bywa że poza "swoją" metropolią są bezradni jak dzieci. Przejeżdżanie niewielkiego skrzyżowania z ruchem okrężnym w odwrotnym kierunku w ich wykonaniu nie jest wcale rzadkością . Ale przecież stodołę też okrążano wozem drabiniastym na  różne sposoby . Nawyki pozostały .

Są też z nimi ogromne problemy, o których wcześniej pisałem pod inną notką, ale to już temat na długą dyskusję :) .

Vote up!
2
Vote down!
-2

TYBERIUSZ

#352537

Same problemy z tymi warszawiakami...
Chyba Pan za bardzo generalizuje Szanowny Panie.

Vote up!
2
Vote down!
-1
#352544

 Wyraźnie zaznaczyłem o którą "grupę warszawiaków" mi chodzi, i zapewniam Panią, że to o czym piszę ma mocne pokrycie w faktach. Jeśli chodzi o konkrety, proszę bardzo, mam ich wiele, tyle że zapewne wywoła to burzę pod notką, bo "warszawiaków" ci u nas tu dostatek .

Pisałem też, że to temat na inną dyskusję.

Vote up!
2
Vote down!
-2

TYBERIUSZ

#352549

Wygląda to tak, jakby Pan oczekiwał i ze szczególną starannością zapamiętywał potknięcia tych właśnie ludzi.
I żeby nie było wątpliwości, nie jestem z Warszawy.

Vote up!
2
Vote down!
-2
#352556

 Ani mi to w głowie, żeby ze szczególną starannością obserwować poczynania tych 'warszawiaków", bo to ani żadna przyjemność, ani duma z ich poczynań. . Ich po prostu nie da się nie zauważyć. Robią rwetes gdzie tylko się pojawią. Pozostawiają góry śmieci tam gdzie siedzą, jedzą , "wypoczywają"i w ogóle gdzie przebywają. Są opryskliwi. Czasami wyglądają jak spuszczeni z łańcucha. Jeśli Pani w to nie wierzy, proszę zapytać miejscowych . 1 września to dla wielu mieszkańców Mazur pierwszy dzień prawdziwych wakacji . Ja dopiero wtedy wyruszam na deskę, łódkę i na spływy . Nie uogólniam, bo wiem że byłbym niesprawiedliwy wobec wielu fajnych mieszkańców Warszawy, ale proszę uwierzyć,   wielu mieszkańców mojego miasta i okolic tak to odbiera i często odczuwa na własnej skórze. 

 

Vote up!
2
Vote down!
-1

TYBERIUSZ

#352563

Skąd Pan wie, że to warszawiacy ? Moją okolicę również zaśmiecają turyści, ale ja nie zastanawiam się z jakiego miasta są. Niekulturalne brudasy i tyle.

Vote up!
1
Vote down!
-1
#352571

Może Pani tego nie zrozumie, ale w tym dzikim kraju zwanym Mazury żyją ludzie którzy umieją słuchać , obserwować i wyciągać z tego  wnioski i nie chodzą w skórach dzikich zwierząt wymachując maczugami.

Vote up!
2
Vote down!
-2

TYBERIUSZ

#352575

Pani rozumie więcej niż Panu się wydaje, dlatego zbędne te dziwne teksty.
Pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
-1
#352577

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika matka trzech córek nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

Poza szczuciem na siebie poszczególnych warstw społecznych, politycznych i narodowościowych, zaczęto rozbijać społeczności lokalne.
Ciekawe, w jakim celu?
Czy wrogowie Polski, nauczeni historią, która doskonale wykazała, że Polacy solidaryzują się w potrzebie, chcą przygotować stosowny grunt do działań?
Wiadomo, że wkrótce poszuka się "słoików" i w innych miastach Polski.
Pamiętam, jak za PRL, nastawiano mieszczan przeciw chłopom, którzy to mieli wykupować wszystkie towary ze sklepów.

Świetny tekst o Warszawie. Bardzo potrzebny, zwłaszcza w czasie, kiedy wzbudza się niechęć do nowych sąsiadów.
Mnóstwo ciekawostek i wspaniałych fotografii.
Praga Północ, gdzie mieszkam, to enklawa staroświeckich warszawskich zachowań.
Przez liczne, niestety, ekscesy, przebija się jednak wspaniały klimat starej Warszawy.
Kocham to miasto i jego mieszkańców. Uwielbiam pogawędki na przystankach i w sklepikach. Ludzie niby obcy, a jednak bardzo swoi. I nikt nikogo nie pyta skąd jest, chyba że...zadziera nosa:)

Vote up!
0
Vote down!
-2
#352541

Ma Pani rację, szczucie na siebie ludzi to typowa komunistyczna zagrywka. To pewnie dla tego doskonale opanowała ją Wyborcza.

A co do Warszawy. To ona jako stolica należy do każdego Polaka, inaczej być nie może. Każdy w stolicy jest u siebie i powinien czuć się dobrze.
Co ciekawe mam wrażenie, że najbardziej zadzierają nosa ci zakompleksieni którzy niczym poza mieszkaniem w W-wie nie mogą się dowartościować.

Serdecznie pozdrawiam.

Vote up!
2
Vote down!
-1
#352548

Zgadzam się z tym szczuciem przez Wyborczą. Kiedyś zaglądałam czasem - tylko biernie - na jakieś forum praktyczne na gazeta.pl. To bylo bardzo dawno, nie pamiętam już nawet jego nazwy.
I zastanawiało mnie tam wzajemnie bardzo zajadłe obrażanie warszawiaków przez niewarszawiaków i na odwrót. Zwłaszcza dość paskudni byli niby-warszawiacy wypowiadający się pogardliwie o tzw. prowincji.
Już wtedy zaczynało mi przychodzić do głowy, czy to nie jest celowe skłócanie. Teraz, kiedy lepiej znam tę gazetę, jestem pewna, że tak właśnie było i pewnie jest nadal.

Vote up!
1
Vote down!
-2
#352565

Słuszna myśl:
"Duma nie powinna wynikać z tego gdzie się urodziłem ale kim jestem i co sobą prezentuję"

Dodam do tego:
Kultura osobista polega na szacunku do wszystkich, nawet prostych i niewykształconych ludzi. Bo ci właśnie mają niejednokrotnie wyższą kulturę osobistą i zdrowsze podejście do życia, niż ci wykształceni z wielkich miast (WzWM) którzy z pogardą odnoszą się do innych zwłaszcza do ludzi pracujących w rolnictwie.
**********************************
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
1
Vote down!
-1

********************************** Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#352557

czy Wiednia, hihihhi zwłaszcza Wiednia dla porównania kopula... pardon populacji Warszawy dla porównania by się przydała ?

Metropolia metropolii nierówna - powiem przekornie.
Pozdrawiam.
contessa

_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart

"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com

Vote up!
0
Vote down!
-1

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#352564

Komentarz ukryty i zaszyfrowany

Komentarz użytkownika wilk na kacapy został oceniony przez społeczność dość negatywnie. Został ukryty i zaszyfrowany poprzez usunięcie samogłosek. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 3. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność jakkolwiek ciężko Ci będzie go odczytać. Pamiętaj, że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..

PRLwsk prpgnd dzln splcznstw. tr pprst wbj klmstw w glwy pznjszym dwdm, ktr s n plkj d prwdzwych Wrszwkw rdznych wychwnych w Wrsw, wc s n plkj wcl. B tn kt tylk mszk w Wrszw n jst Wrszwkm tk z rszt dwdzn jst bzdtm nstwnym n mysln lmngw. Typwy gnt slzb cnzrskch prpgndwych tkj grmtyk wypwdz, prsnln, n mrytryk kntrtkst, tk ch wyszkln, dkldn tk zrbl ttj tr tg prwkjcg tkst w stsnk d mn. tr pr s n TVNwskch, lnkch nstpn pkzj z w mjsc trznjszj Wrszwy byly pl, przz c sgrj z ws przyszl d Wrszwy jst dkldn nczj t Wrszw przyszl n ws j zgspdrwl.
Vote up!
1
Vote down!
-4
#352576

"Tytul artykulu prowokacyjny i klamliwy z zalozenia smierdzi"

Podaj jakieś dowody, argumenty, że Autor kłamie !

contessa

_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart

"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com

Vote up!
2
Vote down!
-2

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#352608

Wredne bolszewickie hasło, zemsta za Powstanie - reszta jest konsekwencją.
Warszawa wysysa najlepszych z Narodu. Robi z nich korporacyjne roboty. Wykorzystuje. Odcina od korzeni. Wyjaławia.

Vote up!
2
Vote down!
-2

Bóg - Honor - Ojczyzna!

#352570

Aż 44 ze 100 największych polskich przedsiębiorstw ma swoją siedzibę w Warszawie, a wliczając banki, proporcja ta jest jeszcze drastyczniejsza. W stolicy mają siedziby wszystkie najważniejsze ministerstwa, urzędy ,uczelnie, media, banki zachodnie koncerny. Tymczasem w USA z 500 największych amerykańskich spółek tylko 6 ma swoją siedzibę w Waszyngtonie. Reszta porozrzucana jest po całym terytorium USA. W Niemczech wiele urzędów jest poza stolicą.
Można oczywiście dyskutować o tym czy nie należałoby dywersyfikować a nie centralizować obecność wielu firm/instytucji w Warszawie. Obecnie jest jednak właśnie tak a nie inaczej.

Warszawa ściąga ludzi bo daje największe szanse, zarobki w
W-wie są wyższe niż gdzie indziej, rynek pracy bardziej dynamiczny etc.

Ciekawy artykuł na ten temat:
http://tomaszcukiernik.pl/artykuly/artykuly-wolnorynkowe/warszawa-pasozytuje-na-polsce/

Vote up!
2
Vote down!
-1
#352581

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika wilk na kacapy nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

z wielkim skomasowaniem firm, zadecydowaly wrunki geograficzne czy historyczne.
O tym ze w Warszawie jest tyle firm zadecydowalo jej polozenie centralne i nad Wisla, a nie ze jest stolica.
Tak samo jak Washington nie mial szans z NY z powodu polozenia
czy z tego samego powodu Otawa z Toronto czy z Montrealem,nie mowiac o Quebec City ktory jest stolica prowincji Quebec, a ktorej nawet nie mozna porownac do Montrealu.

Vote up!
2
Vote down!
-3
#352593

Do Warszawy przyjechałem jako kilkuletni chłopak i całe swoje dotychczasowe życie spędzam tu właśnie. Wcale nie czułem się szczęśliwy czy tez wyróżniony z powodu przeprowadzki do stolicy. Straciłem bardzo wiele poprzez ten fakt. W odróżnieniu od wsi dworskiej była to wieś szlachecka i o tym warto pamiętać, ponieważ jej kultura odbiega w pozytywny sposób od kultury wsi włościańskiej. Od tamtego czasu minęło 50 lat, więc być może takiej wsi już nie ma i działa idealizacja pewnego obrazu z dzieciństwa. Ja jednak zapamiętałem ją bardzo pozytywnie jako pewną wspólnotę, w której można się było czuć bardzo bezpiecznie. Wszyscy odnosili się nawet do cudzych dzieci bardzo przyjaźnie, poza tym prawie wszyscy byli ze wszystkimi spokrewnieni w którymś z pokoleń. To narzucało pewien kanon zachowań. Niestety w Warszawie, stłoczonej w kamienicach i blokach najczęściej można się było spotkać z pospolitym chamstwem, ordynarnym słownictwem, wyzwiskami, a więc codziennością tzw. proletariatu. Z tego też powodu nie przepadam za Warszawą, mieszkam na jej przedmieściu ceniąc sobie jednak bliskość instytucji kultury. Pozdrawiam.

Vote up!
2
Vote down!
-3
#352587

Warszawa zaczynała od osady rybackiej. Ale jak długo można jeść ryby, gdy przybywa mieszkańców. Naturalną koleją losu ludzie zaczęli uprawiać rolę i hodować bydło. Siłą rzeczy, w miarę upływu czasu i wzrostu mieszkańców, tereny uprawne i hodowla zaczęły się przenosić w miejsca niezabudowywane. Warszawa miała swoje młyny i spichlerze. To był proces płynny. Miasto musi jeść.

Miasta długo były samowystarczalne. Pierwszą większą zmianą w ich strukturze była rewolucja przemysłowa, która przypadła u nas na czas zaborów. Rewolucję techniczną w dużych miastach zdeterminowały związki gospodarcze poszczególnych zaborów. Warszawa i okolice stały się wielobranżowym okręgiem przemysłowym. Mieszkańcy Warszawy to w dużej mierze zlepek różnych zawodów, często cudzoziemcy. Warunek jest jeden - muszą kochać swoje miasto.

Najlepszą ilustracją Warszawy sprzed czasów rewolucji przemysłowej jest malarstwo Bernardo Bellotto zw. Canaletto.

Canaletto, Widok Warszawy z Pałacem Ordynackim 1772

obecnie w zamku Ostrogskich mieści się Muzeum Fryderyka Chopina

Vote up!
1
Vote down!
-1
#352617