Zabawy z Noblem.

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb
Świat

Najwyższy czas, by przestać przejmować się tą nagrodą i zacząć ją traktować jako kolejny element lewicowego folkloru.

Trudno na poważnie komentować decyzję odnośnie przyznania Obamie pokojowego Nobla. Przez chwilę miałem ubaw po pachy, potem machnąłem ręką, traktując całą hecę, jako kolejny objaw pomroczności jasnej trapiącej Norweski Komitet Noblowski.

Dziś wesołość cokolwiek mi przeszła - przynajmniej na tyle, bym mógł podzielić się kilkoma spostrzeżeniami co do upadku tej niegdyś prestiżowej nagrody.

1) Nagroda branżowa.

Pokojowy (ale też i literacki) Nobel od wielu lat degradował się do poziomu „branżowego”, wewnątrzlewicowego wyróżnienia, którym skandynawscy lewacy obdarowują lewaków z innych zakątków globu. Po hodowczyni drzew (kto dziś pamięta jej nazwisko?), nawiedzonym ekologu – niedoszłym prezydencie (obecnie zbijającym kasę na handlu kwotami CO2 – Al. Gore, 2007) i prezydencie byłym, który pogrążył USA w jednej z najgorszych depresji w dziejach (Carter - 2002), przyszedł czas na postępowego fircyka, którego jedyną zasługą jest to, że dużo i gładko gada w odpowiednim duchu, czym „zmienia klimat dyplomacji”. Krótko mówiąc, jest to nagroda za ogólną postępowość, no i za to, że Obama nie jest białym republikaninem.

2) Narzędzie presji.

Nobel „za nic” dla Obamy jest zarazem sprytnym zabiegiem obliczonym na wywieranie przez światowe lewactwo permanentnej presji na Stany Zjednoczone. Nic bowiem nie doprowadza do szału lewicowych salonów bardziej, niż silna i stanowcza Ameryka, promieniująca na zewnątrz swymi tradycyjnymi wartościami, niczym reaganowskie „lśniące miasto na wzgórzu”. W ich zaczadzonej ideologią nowomowie nazywa się to bowiem „imperializmem”. Dlatego lewactwo po dziś dzień reaguje furią na wspomnienie Ronalda Reagana, który doprowadzając do upadku „imperium zła” przysłużył się pokojowi bardziej niż jakikolwiek polityk XX stulecia. I dlatego, na złość, postanowiono w 1990 r. wyróżnić ostatniego przywódcę obalonego imperium – genseka Michaiła Gorbaczowa. Podobnie, na złość Bushowi, przyznano w 2002 r. nagrodę Carterowi, przez którego wolny świat omal nie przegrał Zimnej Wojny.

W tym sensie zatem, Nobel dla Obamy ma być narzędziem pacyfikującym Amerykę, prewencyjną pułapką wiążącą ręce, ilekroć Umiłowanemu Przywódcy przyszłaby do głowy jakakolwiek wykraczająca poza gadanie reakcja np. w kwestii Rosji, Korei Płn., Bliskiego Wschodu, czy Iranu.

Swoją drogą, ciekawe czy Komitetowi poszła w smak „imperialistyczna” fraza z przemówienia Obamy, że nagrodę traktuje jako potwierdzenie przywódczej roli Ameryki we współczesnym świecie…

3) Nobel dla Kennedyego.

Wreszcie, rozbrojenie. Jeżeli wpływ na decyzję Oslo miała rezygnacja z projektu tarczy antyrakietowej, to nie pojmuję, czemu pokojowego Nobla nie otrzymał Władimir Putin, który od samego początku krzyczał głośno „Niet!” i deklarował swe „rozbrojeniowe” stanowisko w tej materii o wiele bardziej zdecydowanie od meandrującego chwilami (jak zresztą niemal we wszystkim) Obamy.

A bardziej serio: potraktowano Obamę jak uwspółcześnioną wersję J.F. Kennedyego, który tak wiele gadał o rozbrojeniu, że rozzuchwalony tym Chruszczow, słusznie wyczuwając w nim mięczaka, rozmieścił rakiety na Kubie, co omal nie doprowadziło do wybuchu III wojny światowej. Kennedy jest obecnie lewicowym świętym, uwielbianym za rozwiązanie konfliktu, do którego sam doprowadził swą nieudolną, spolegliwą wobec Sowietów polityką.

J.F.K. nie zdążono przyznać Nobla, błąd więc naprawiono, dając nagrodę jego zupgradeowanej, XXI – wiecznej wersji.

A tak, poza tym…

Podsumowując, najwyższy czas, by przestać przejmować się tą nagrodą i zacząć ją traktować jako kolejny element lewicowego folkloru. Komitet Noblowski wygłupił się przecież nie po raz pierwszy i zapewne nie ostatni. Prorokuję, że w przyszłości dostarczy nam jeszcze wielu bezcennych chwil niewymuszonej radości.

Gadający Grzyb

Brak głosów

Komentarze

Zgadzam się z opinią, że cały spektakl z przyznaniem pokojowej "NN"w roku 2009 to typowy lewicowy spektakl, który tak naprawdę obniża prestiż "NN". Tegoroczny laureat...???????

Miej oczy szeroko otwarte

 zz113 http://365.info.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

Miej oczy szeroko otwarte. 

#33777

Prestiż NN obniżył się już dawno. Teraz juz tylko pozostało bicie kolejnych rekordów dołowania.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#33779

 Malo inteligentny facet. Barak O...ma

Vote up!
0
Vote down!
0
#33780

W momencie, gdy dowiedziałem się, że Barak jest laureatem nagrody Nobla, właśnie pomyślałem - "czemu nie Putin!?" :)

Vote up!
0
Vote down!
0

Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.

#33783

Nobel pokojowy dla Putina byłby nader uzasadniony. Weźmy pod uwagę zasługi:
1) Powstrzymanie fali czeczeńskiego terroryzmu (kto wnika, że prokurowanego przez FSB);
2)Położenie tamy gruzińskiemu imperializmowi;
3) Budowanie konstruktywnych stosunków z Europą na bazie Nord Stream;
4) Rozwój obywatelskich mediów metodą eliminacji dziennikarzy nie wyróżniających się pożądanym stopniem obywatelskości;
5) Budowanie systemu globalnego bezpieczeństwa poprzez eliminację tarczy antyrakietowej i umacnianie miłującego pokój Iranu...

Zasługi można by mnożyć...

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#33812

  Do kretyńskiej NN z "pokoju", literatury, dołączam ekonomię. Często za napuszoną i obwarowaną gadką jest nicość. Poza tym ekonomia stała się NADNAUKĄ. A jej adepci są arcykapłanami. Ludzie mają wierzyć w objawienia Ojców ekonomii

   Jest parę szczególnie ciekawych przypadków arcykapłanów, np.- prof. R. Engle guru od "instrumentów finansowych" i piramidek finansowych. Czy A. Sen guru od ideologii zwanej ekonomią dobrobytu. W niektórych wypadkach odkrycie dotyczy psychologii,a nie ekonomii(D. Kahneman)i przyznanie jest z tej dziedziny przypomina raczej twórcze zastosowanie prokrustowego łoża.

pzdr

Milton

Vote up!
0
Vote down!
0
#33839

Barack Obama, amerykański prezydent, po prostu dostał łapówkę i ją przyjął. Przypomnijmy: na początku kadencji, nie na końcu, co by mogło oznaczać "uznanie zasług". I żaden intelektualista z jego otoczenia nie wpadł na to że to jest łapówka, że odtąd "nie wypada" mu prowadzić silnej i konsekwentnej polityki na rzecz Stanów Zjednoczonych. Bo prestiż jest rzekomo ważniejszy niż dobro ludzkości.
Kto wie, może "dla niepoznaki" w tym roku pokojowe gówno dostanie Putin? Ale to już nie ma znaczenia. Deprecjacja jest zjawiskiem nieodwracalnym.

Vote up!
0
Vote down!
0
#278364

Bardzo ciekawe spostrzeżenia. Przy okazji przypomniały mi one kapitalnie opisany przez Bronisława Wildsteina w jego "Dolinie Nicości" mechanizm tworzenia autorytetów i wzajemnego uwiarygodniania się. Ważnym jego elementem była nagroda literacka przyznawana przez uwiarygodnione juz nawzajhem gremium. Nie ma wątpliwości, że istniały wyraźne odniesienia do nagrody literackiej NIKE, sponsorowanej przez Agorę. To niezupełnie to samo, ale przyszło mi do głowy, że generalnie dzisiejsze prestiżowe nagrody coraz częściej są kompletnie pozamerytoryczne, a już niezwykle często mają związek z polityką, nawet jeśli pozornie w ogóle jej nie dotyczą.

Natomiast z pokojowego Nobla dla Obamy śmiał się chyba niemal każdy, a tu faktycznie nie ma nic do śmiechu. Widać to wyraźnie na tle tych kolejnych przyznawanych nagród, o których wspomniałeś.

Co do wspomnianego w jakimś komentarzu Putina, to w 2011 był
nominowany do chińskiej Pokojowej Nagrody Konfucjusza. Czy ostatecznie ją otrzymał, tego nie pamiętam. Miał tez otrzymać niemiecką nagrodę Kwadrygi. Werdykt jury już zapadł. Odwołano go dopiero gdy prezydent Havel oswiadczył, że w takim razie on się tej nagrody (którą otrzymał wcześniej) zrzecze.

Dodaję swoją 10, bo to naprawdę interesujaca notka.

Vote up!
0
Vote down!
0
#278369