Lody, lody!!!!
Pamiętam z dzieciństwa pana, który od czasu do czasu zajeżdżał do mojej wsi, leżącej na przedpolu Festung Breslau… Ktoś mi tu powie, że to żart zbyt gruby i pomyli się bardzo. Bo ten Breslau- twierdza objawił mi się w dzieciństwie z nagła, gdy we wsi pojawiała się ekipa meliorantów, którzy popsuli nasze ukochane stawy położone pośrodku udrażniając nurt rowów i zabierając przy okazji nasze zimowe ślizgawki. Jednak sprawili nam krótka frajdę wydobywając z mułem rynsztunek, którym można by uzbroić pewnie z pułk Volkssturmu. Jakiś czas, póki nam rodzice nie wyperswadowali biegania w zardzewiałych ciężkich hełmach na głowach, byliśmy chyba najlepiej uzbrojoną bandą dzieciaków na północ od zwrotnika Raka. Ale ja nie o tym.
Otóż od czasu do czasu do wsi przyjeżdżał taki pan syrenką czy tam trabantem. W każdym razie taką dymiącą pykawką z dwusuwem. Oczywiście nie po to przyjeżdżał by dymić i pykać. To nie byłaby żadna atrakcja. Atrakcją to było jak przyjeżdżały ople i mercedesy z przedstawicielami dawnej rasy panów by fotografować swoje niegdysiejsze włości skąd ich wypędzono niczym pierwszych ludzi z raju. Atrakcyjność wspomnianego pana polegała na tym, że pojawiał się we wsi ku radości dziatwy i (choć pewnie rzadko), ku utrapieniu dorosłych. Był bowiem przedsiębiorcą zaginionej profesji zwanym lodziarzem. Młodszym wyjaśnię, że nie chodzi o żadne z tych skojarzeń, które mogą im przychodzić do głowy. Po prostu był taka archaiczną wersją koktajlbaru o odwróconej filozofii działania czyli nie czekającym aż klient się pojawi tylko samemu szukającym klienta.
Kiedy wjeżdżał do wsi, rzadko kiedy umykał uwadze zainteresowanych ale nie przeszkadzało mu to po przybyciu do jej centrum ogłaszać się dość nachalnie klaksonem swej pykawki. W tym momencie ze wszystkich kierunków, tych głównych i tych pośrednich, pędzili do niego starsi i młodsi by kupić smakujące budyniem, żółte i okrągłe lody Bambino, z czasem zastąpione mlecznymi lub czekoladowymi kostkami Domino.
Kto nie miał akurat pieniędzy, radził sobie inaczej. Ów domokrążca czy tam komiwojażer branży cukierniczej przyjmował chętnie także i jajka. Co było właśnie powodem utrapienia dorosłych bo opętana słodkim amokiem dziatwa w zdobywaniu takich właśnie środków płatniczych była bardzo pomysłowa i chyba niewielką przesadą byłoby powiedzieć, że wyciskała nieomal tę mamonę drobiowi z kuprów.
Tak, był pan lodziarz najpierwszą atrakcją spośród wszystkich, którym zdarzało się od czasu zbłądzić na te moje przedpola Wrocławia. Nie mogę się oprzeć by dodać, ze zaraz za nim był pan szmaciarz, który przyjeżdżał platformą zaprzęgniętą w konie i za surowce wtórne sprzedawał dorosłym emaliowane garnki a dzieciakom czerwone lizaki na patyku w kształcie wiewiórek lub kogutków.
Na wstępie zapomniałem napisać że będzie to tekst polityczny. I nie dziwię się jeśli ktoś dotrze tu, przeczytawszy wstęp i zapyta się w duchu cóż do cholery może być politycznego w tym gościu jeżdżącym po prowincji z atrakcyjnym towarem. Skojarzenia, moi drodzy.
Kiedy czytam, że teraz znów rusza w podróż po Polsce nasz najsławniejszy domokrążca by tu i owdzie zajechać z worami wypchanymi dobrem wszelakim.
Tylko czekać jak w kolejnych wioskach i przysiółkach rozlegnie się klakson i zabrzmi nieśmiertelne „Looody!” albo „Szmaaaa kupuję szmaaaaa…”
Oczywiście nie będzie pykawki ani tych koni z głowami spuszczonymi nisko z wysiłku. To w końcu już inna epoka. Ale kto wie czy radość nie będzie taka sama. No i, co by nie mówić, lody tez pewnie będą.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2542 odsłony
Komentarze
Pierdoły
12 Lutego, 2013 - 20:55
czyli kolejny bloger zastępczy. Przepraszam, oczywiście kolejny temat zastępczo-przykrywkowy. Dla znieczulenia. Dla otumanienia.
No fakt
12 Lutego, 2013 - 21:00
Wszyscy powinni pisać doniośle i najlepiej stojąc na baczność. Wtedy jutro wzięto by nas z ciałami do nieba.
Van - wyznaczaj codziennie te właściwe tematy
12 Lutego, 2013 - 21:12
Pisz, co jest godne i sprawiedliwe, a o czym pisać nie należy.
Unikniemy wówczas przykrej dla nas wszystkich sytuacji, w których jesteś zmuszony wyrazić swoje niezadowolenie ze zbyt niskiej rangi poruszanych tematów.
Na miejscu rosemanna podjąłbym zobowiązanie napisania na jutro tekstu dowodzącego, że coryllus jest kretynem.
Jestem pewny, że nawet gdyby doszło do krachu na głównych giełdach światowych i w tym samym dniu zmarliby nagle Obama, Putin, Tusk i Merkel, nie uznałbyś TAKIEGO tekstu za pierdoły i chętnie byś go jeszcze przez długie miesiące linkował pod każdym wpisem coryllusa.
Piszę to, bo jakoś do tej pory kojarzysz mi się tylko i wyłącznie z najbardziej debilnymi, obok oczywiście linków wklejanych przez twojego kumpla zezowatego, komentarzami pod każdym praktycznie tekstem coryllusa.
Nie dworowałbym tu sobie, gdybyś choć jeden jedyny raz potrafił sam wykazać coryllusowi, że błądzi. Ty jesteś jednak na to za tępy.
Dlatego wybacz, ale goń się od rosemanna - jednego z najlepszych blogerów pisujących na niepoprawnych. Takiej miernocie, jak ty robić tego, po prostu, nie wypada.
Traube,
12 Lutego, 2013 - 21:31
Van to chyba klon vana.bc czy inaczej Pacific.bc czy jak tam on miał, znanego z S24.
Rozpierdalacz.
Szkoda czasu.
Pozdrawiam
torpeda.wulkaniczna
12 Lutego, 2013 - 21:38
Eee tam, miałem teraz taki nastrój, że sobie chciałem popisać, a ten mi się nawinął:-)
Torpeda
12 Lutego, 2013 - 23:35
Prawda czasu, prawda ekranu, czy też innego sralonu24.
Warto niewiedzącym konstrukcję koła objaśniać.
Pozdrawiam
jwp - Ja też potrafię w mordę bić.
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
Cacy
12 Lutego, 2013 - 21:40
boldandcharma
Panie Traube.
Wziął Pan chłopczyka Vana na klasyczne - cacy, cacy...Bum po glacy! No i to " nie wypada". Matador, espada!
Pozdrawiam
boldandcharm
boldancharm
12 Lutego, 2013 - 21:42
:-)
Też pozdrawiam,
Postulat do Administracji
12 Lutego, 2013 - 23:55
Portale takie, jak niepoprawni, powinny przyczyniać się do kształtowania pozytywnych postaw obywatelskich, takich jak odwaga cywilna.
Większość z nas pisze mniej czy bardziej anonimowo.
Mimo to, nawet kryjąc się pod nickiem, wypadałoby okazać to minimum odwagi cywilnej i informować otwarcie o przyczynach zgłoszenia naruszenia.
Ja sam zawsze powiadamiam o dokonanym zgłoszeniu i jego powodach.
Moje komentarze są natomiast co i rusz zgłaszane przez jakieś tchórzliwe figury na zasadzie anonimowych donosów.
Ja wiem, że w III RP przeszłość w charakterze TW, który kablował na kolegów, jest raczej zaletą niż wadą, ale wydaje mi się, że niepoprawni nie powinni być miejscem, w którym hodowla anonimowych szpicli jest kultywowana.
Mojej opinii, że zachował/a się jak tchórzliwa gnida, nie zmieni nagłe - po opublikowaniu tego komentarza - objawienie się czujnego świętoszka. We mnie budzi to znacznie większe obrzydzenie niż określenie chama chama, a kretyna kretynem.
Ponownie, bo robiłem to już wielokrotnie, apeluję zatem o uniemożliwienie anonimowego donosicielstwa i kształtowanie portalu, na którym z otwartą przyłbicą mówimy sobie, co nam się w kolegach nie podoba.
@rosemann&Komentatorzy
13 Lutego, 2013 - 09:40
Przy okazji upomnę się o pamięć innych Panów, robiących w branży usługowej, a nie handlowej ;-).
A pamiętacie "Garnki lutuję, garnki!"? Albo Pana ostrzącego noże?
Nie do wiary, ale Pana Ostrzącego Noże widziałem ze dwa lata temu na warszawskim Powiślu!
Pozdrawiam
O lutowaczach garnków tylko słyszałem,
13 Lutego, 2013 - 09:57
Pan Ostrzący pojawiał się na naszym podwórku, gdzieś koło 69/70 roku.
Reklamował się, że po szpitalach ostrzy narzędzia chirurgiczne.
To był dopiero PR !
A później koło 72 roku postawili nam na środku podwórka rożen. Podbieraliśmy ajentowi węgiel drzewny, po zmieleniu i zmieszaniu z siarką otrzymaną w zakładach obuwia i saletrą ( 2,10 zł za 100 g) ze sklepu było uciechy trochę.
@torpeda.wulkaniczna
13 Lutego, 2013 - 10:03
Pan Lutujący - bynajmniej nie w mordę ;-) - to lata `50 i początek `60 ub. wieku.
TŁ, to zgadzałoby się
13 Lutego, 2013 - 10:21
z ówczesnymi opowieściami starszych; snuli, że zajmowali się tym Cyganie.
Cygan Lutujący, nieźle brzmi.
@torpeda.wulkaniczna
13 Lutego, 2013 - 10:30
Niekoniecznie. W mojej podwarszawskiej wówczas wiosce, która dzisiaj jest fragmentem dzielnicy miasta stołecznego ;-), nie byli to Cyganie. Cyganie trudnili się raczej wyrobem naczyń miedzianych i tzw. cynowaniem.
I jeszcze jedno; oprócz rzemieślników "wędrownych", byli jeszcze rzemieślnicy "koczujący". We wsi "chodziła" się informacja, że w jakimś terminie w gospodarstwie pana X pojawi się np. rymarz czy bednarz, i będzie robił swoje. Jak zrobił, to zmieniał "obozowisko"... ;-)
Przecierasz moje zakurzone szare.
13 Lutego, 2013 - 10:49
Masz rację z Cyganami, chodziło o cynowanie garnków. Chociaż - jak pocynował, to i zalutować mógł. Chyba.
Koczujący: byli tacy murarze od kurników, na wsi u już dawno nieżyjących Moich Dziadków. Mieszkali i robili. Jednego pamiętam, wygadany był : " Archimedes siedząc w wannie zachował się nienagannie". Miałem z 8 lat, a zapamiętałem.
Archetyp, po latach skojarzyłem go z "figo, fago, kawa marago, potem ty i ja nago, ja odjeżdżam, prezenty zostają".
Lubiał wypić, kiedyś odlał się do palmy, po trzech dniach palmę trafił szlag, a Archimedesa pogoniono. Kurnik został bez solidnego dachu na długie miesiące ( było lato).
No, już teraz muszę na Strych.
Pozdrawiam
Pamiętam obu -
13 Lutego, 2013 - 12:27
i lutującego (czy też drutującego?) garnki, i ostrzącego noże (miał chyba na bagażniku roweru takie koło-osełkę).
Szmaciarz też chodził :)
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Hej, Rosemannie,
12 Lutego, 2013 - 23:16
dawno nie gadalim.
Strunę trąciłeś: u mnie było " Szmaaaaaaty, butelki, butelki, szmaaaaaaaaty!!! Wozak miał takie wielkie, czerwone lizaki, uskuteczniał głównie handel wymienny.
Stara, dziurawa wanna, poniemieckie gazety i książki z rycinami syfilityków, wypierdziane kufajki, obszarpane firanki, zaflejtuchowane obrusy, jakieś żelastwo od pługa.
Żywcem Donek za parę miesięcy, czyli ciepła woda i wygoda, edukacja i opieka medyczna, praca, piękna perpektywa za oknem, wizja sutego stołu oraz pochylenie się nad dolą rolnika.
Pozdrawiam
torpeds
12 Lutego, 2013 - 23:34
Tam faktycznie skarby po strychach dzieciaki znajdowaly. I nie tylko dzieciaki. Mój wuj Polar organizował i z jakiegoś smietnika wanny platynowe wiózł do zakladu. poxniej ciotaka pytała go czym wiózł a on, że w kieszeniach :)
Pozdrawiam serdecznie
Wstyd się przyznać Rosemannie,
13 Lutego, 2013 - 00:03
jako egzemplarz z szelkami w zębach pochwaliłem się Wozakowi, że jest na strychu poniemiecki gramofon z tubą. Wozak się zapalił , ja wykradłem gramofon, a on dał mi umówione 50 zł, które okazało się brudną, zwiniętą w rulonik pięćsetką no i tego wielkiego, czerwonego lizaka.
Jak dorośli odkryli, że nie ma gramofonu ( a wcześniej interesowały się nim tylko korniki) , po śledztwie w którym świadkiem koronnym był niezeżarty lizak zarekwirowano mi te pięć setek chwaląc jednocześnie, że dostałem dobrą cenę...Od tej chwili wiem, że dorośli bywają bardzo wkurwiający.
I za to nie pokazałem im nigdy sprężynowego noża z adolfową wroną, ale gdzieś mi się niestety przed 45 laty zapodział.
Jak Donek przyjedzie, to mu jakieś stare Bambino opchnąć mogę, mam parę sztuk.
Tego Fallschirmjägermesser lepiej żebym nie znalazł; zresztą Donek chyba nie umie grać w pikuty. On harata.
Pozdrówka; dzień dobry :o)
Rosemann
12 Lutego, 2013 - 23:33
Lody lodami, zanim trafiły do narzędziowni, to inne frukta kręcono. A i wata cukrowa odegrała rolę.
A co do Multivanów, to aż prosi się, by ich wykorzystać bardziej na opał, niż napęd.
Lubię konwencję wspomnień zaktualizowanych. Mają walor przypowieści i zarazem są jak stare, acz aktualne skarby.
Pozdrawiam
jwp - Ja też potrafię w mordę bić.
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
Dobry, nostalgiczny tekst
12 Lutego, 2013 - 23:48
z łyżeczką dziegciu. Gratuluję z dyszką.
Będzie autobus...
13 Lutego, 2013 - 00:23
Tylko strach będzie podejść, bo coś mi się wymsknie to Boni mnie poda na policję, Tuleya mnie uczciwie osądzi i wsadzi za kratki, natomiast MO to nagłośni jako napaść na głoszącego dobrą nowinę.
Pozdrawiam resemann (10)
Polak nie pyta ilu jest wrogów, tylko gdzie oni są!
Ja w kwestii formalnej
13 Lutego, 2013 - 01:19
W Krakowie takie lody nazywały się "Pingwin". Bambino pojawiły się znacznie później . A tekst napisał Pan bardzo piękny :-)
Magda z Krakowa
@Magda
6 Kwietnia, 2013 - 07:15
"Bambino" to adapter :-)
Bóg - Honor - Ojczyzna!
Re: Lody, lody!!!!
13 Lutego, 2013 - 11:59
Miło poczytać, ja pamiętam pana "noże, nożyczki ostrzę"...
Ale ad rem: najlepsze słówko jakie tu padło odnośnie pana objazdowego to szmaciarz. A więc szmaciarz-bus będzie jeździł po kraju! Zdaje się, że rodacy uprzyjemnią życie szmaciarzowi...
@Roland - "szmaciarz" to jest firma!
6 Kwietnia, 2013 - 07:20
Człowiek uczciwie zarabiający na życie. Nawet "szmatą" nie nazwałabym fircyka; szmata = dobra rzecz w gospodarstwie. Obawiam, się, że piękna polska mowa nie ma odpowiedniego słowa.
Bóg - Honor - Ojczyzna!