Wywiad AK na Śląsku - początki

Obrazek użytkownika Jadwiga Chmielowska
Historia

W zbieranie informacji wywiadowczych zaangażowani byli prawie wszyscy członkowie Organizacji Orzeł Biały. Nie było specjalizacji. Podobnie wyglądało to w Siłach Zbrojnych Polski – śląskim odpowiedniku Związku Walki Zbrojnej (ZWZ). Za działania wywiadowcze odpowiedzialni byli dowódcy wszystkich szczebli. Komenda Główna (KG) ZWZ oczekiwała coraz bardziej szczegółowych i precyzyjnych meldunków ze Śląska. Postanowiono więc powołać odpowiedni, wyspecjalizowany pion wywiadowczy. Komendant Korol mianował szefem wywiadu 27-letniego ppor. rez. Karola Kornasa, ps. „Wierch”. Karol Kornas urodził się w Piotrowicach 16 października 1913r. Ukończył gimnazjum w Katowicach przy ul. Jagiellońskiej. Po maturze, przed wojną, wszyscy chłopcy trafiali do podchorążówek i zostawali porucznikami rezerwy. Nowy szef sprawnie organizował siatkę II Oddziału SZP.

Leon Konski „Wiarus” i Teofil Glagla byli jednymi z pierwszych współpracowników tworzącego się profesjonalnego wywiadu. Siebeneicher dostarczał szczegółowych informacji o transportach wojskowych, przejeżdżających przez Katowice. Kurpanik przekazywał dane z garnizonów niemieckich w Gliwicach i Kluczborku. Na początku lipca 1940r. „Wierch” pozyskał do współpracy Pawła Hellera, który pracował w dowództwie niemieckiego wywiadu w Katowicach. Zgodził się on dostarczać informacje za pieniądze. W ciągu niespełna 2 tygodni, w polskie ręce trafiło 7 planów, dotyczących umocnień na terenie Górnego Śląska, sieci dalekopisów, a nawet tajnych tras lotniczych. Heller otrzymał za to 50$ i 2000 marek. Plany były oryginalne, gdyż wysyłany w pracy do powielarni, robił jedną odbitkę więcej - dla polskiego podziemia. Dzięki Hellerowi udało się też kupić dla Kornasa samochód osobowy. Koczy, zatrudniony w drukarni prezydium policji niemieckiej w Katowicach, dostarczał biuletyny placówki kryminalnej w Katowicach oraz katowickiego i sosnowieckiego Gestapo.

Pod koniec lipca 1940r. Kornas spotkał się w Krakowie z szefem wywiadu obszaru, mjr Janem Cichockim „Jasiem”. KG ZWZ oczekiwała rozszerzenia wywiadu na obszar Rzeszy. Chodziło nie tylko o miejsca dyslokacji wojsk, ale nawet o informacje o produkcji gazów bojowych i ewentualne zdobycie ich próbek.

Dostarczano informacje również o nastrojach w wojsku niemieckim, produkcji węgla i stali, planach rozbudowy przemysłu wojennego. Podawano parametry produkowanych blach. „W hucie „Pokój” pracuje 5000 osób i wytwarza się blachy pancerne do samochodów i łodzi podwodnych, a w Hucie Królewskiej (załoga 4000 osób) - części do ślizgowców, blachy pancerne, koła do armat, podwozia czołgów. Z kolei huta „Batory” produkuje śruby okrętowe o długości 3 metrów i może toczyć lufy o średnicy do 800 mm, a huta „Baildon” – ciężkie pociski artyleryjskie. Oddział II KG ZWZ meldunki wywiadowcze przekazywał do Londynu, które przekazywane były nie tylko wywiadowi angielskiemu, ale wykorzystywane były przez polski rząd emigracyjny do analizy działalności władz okupacyjnych w Polsce” – czytamy w książce Oswalda Guziura, Mieczysława Starczewskiego „Lido i Stragan – Ślązacy w wywiadzie AK” s. 17.

Karolowi Kornasowi udało się założyć komórkę legalizacyjną. Był to oddział bezpieczeństwa. Trzeba pamiętać, że na Śląsku mieszkało 96 tys. Niemców, a po wybuchu wojny napływali z Rzeczy nie tylko robotnicy do przemysłu, ale też urzędnicy. Wielu Ślązaków podpisało Volkslisty. Niektórzy z pobudek materialnych, inni po prostu ze względu na swoje bezpieczeństwo. Należało więc być bardzo ostrożnym przy nawiązywaniu kontaktów i rekrutacji kandydatów do wywiadu.

W oddziale bezpieczeństwa pracowali Bruno Anioł i Franciszek Falkus. To oni zajmowali się podrabianiem pieczęci wielu instytucji, a nawet policji i wojska. Aniołowi udało się nawet dostarczyć legitymacje Arbeitsfront (Frontu Pracy). Dzięki takim dokumentom można się było w miarę swobodnie poruszać po terenie całej Rzeszy. Masowy pobór Ślązaków do Wehrmachtu groził rozbiciem organizacji konspiracyjnej. Ludwik Walczak – pisarz w sztabie poborowym okręgowej komisji wojskowej, dostarczył pierwsze książeczki już w lipcu 1940r. (oprac. tamże)
Himmler tajnym reskryptem z 12 września 1940r., zaliczył wszystkich Ślązaków do osób pochodzenia niemieckiego (pełne brzmienie podaje Zygmunt Izdebski w swojej pracy „Niemiecka lista narodowa na Górnym Śląsku, Katowice –Wrocław 1946r. ”, przypis 1 s.136).

„Sprawność działania sieci wywiadowczej uzależniona była od możliwości bezpiecznego przekraczania granicy policyjnej miedzy Śląskiem a Zagłębiem Dąbrowskim, np. w Sosnowcu w sklepie H. Kosowskiego znajdował się punkt kontaktowy i skrytka, z którego korzystał „Wierch” i M. Jarzynka „Błysk”. Ten ostatni zbierał informacje z Zagłębia Dąbrowskiego oraz utrzymywał kontakt z pozyskanymi dla wywiadu : Janem Mrózkiem, Mieczysławem Badurą, Anna Janotą, Józefem Kanią, Janem Margiciokiem, Gretą i Erwinem Goldem, Zenonem Jagielskim i innymi. „Wierchowi nie udało się uzyskać specjalnych zezwoleń upoważniających do przekraczania granicy policyjnej. W tej sytuacji polecił Rudolfowi Mazurowi uzyskać legitymacje kolejarskie, umożliwiające przekraczanie granicy. Wkrótce Mazur przekazał 15 oryginalnych formularzy.”- czytamy w cytowanej już książce O. Guziura i M Starczewskiego s. 18.

Niestety, zaniedbano pracę kontrwywiadowczą. Próbowano tworzyć organizację masową. Liczono na ofensywę francuską, która rozpocznie się lada dzień. Mówiono, że „im słoneczko wyżej, tym Sikorski bliżej”, że „ciocia Bandziuchowa zaprasza już latem na pierogi do Lwowa” . Klęska Francji wiosną 1940r. była wielkim szokiem. ZWZ zmuszona była zająć się głównie propagandą, by Polacy uwierzyli, że wojna jeszcze nie przegrana, że Niemców da się pokonać. Tymczasem dla Polski była ona przegrana w momencie, gdy żołnierz francuski we wrześniu 1939r. pozostał w okopach za linią Maginota. Jednak w tym czasie nie można było jeszcze przewidzieć zdrady jałtańskiej. Wielka Brytania dalej stawiała czoło Niemcom.
Tymczasem tworząca się polska konspiracja nie zdawała sobie jeszcze sprawy z wytężonej pracy Gestapo. Nie powołano komórki kontrwywiadowczej. Brakło przedwojennych oficerów wywiadu i kontrwywiadu.

„W listopadzie 1940 r. szef Oddziału I Komendy Okręgu Śląskiego ZWZ - Ksawery Lazar- poznał ładną kobietę, chorzowiankę Martę Rybiankę. Chcąc jej zaimponować, przedstawił się jej jako żołnierz konspiracji. Tymczasem Rybianka okazała się agentką Gestapo. Lazar umówił się z nią 20 listopada przed katowicką kawiarnią „Astoria”, na rogu Mariackiej i Mielęckiego. Tam czekało na niego Gestapo. Zdołał on jeszcze postrzelić jednego z gestapowców, ale w chwilę potem był już obezwładniony. Towarzyszący wówczas Lazarowi Jan Rerich ps. „Ryś”, oficer broni Okręgu, nie chcąc wpaść w ręce Gestapo, podjął próbę popełnienia samobójstwa, uderzając z całej siły głową w kant obudowy samochodu (kilka dni później został zastrzelony przy próbie ucieczki). - napisał Wojciech Kempa w artykule „Oddał życie za Polskę” (http://www.siemianowice.pl/isi/index.php?op=show&cat=3&nid=11410)

Kontaktu ze strukturami konspiracyjnymi szukała Helena Mathea (Mateja). Piękna młoda dziewczyna, bardzo inteligentna i rzutka. Według relacji Jurka Janoty, cytowanej przez Wojciecha Kempę „do konspiracji wciągnął Matejankę właśnie Bronisław Anioł. Była dyspozycyjna i aktywna i wkrótce została łączniczką.” Dość szybko dotarła nawet do Kornasa.

18 listopada 1940r. Gestapo rozpoczęło aresztowania od ppor. K Kornasa. Zawsze tak było, że rozpracowanie trwało tak długo, zanim namierzono szefa struktury. Już wtedy były przesłanki, że Matejanka pracuje dla Niemców. Niektórzy jednak twierdzą, że dopiero po krótkotrwałym aresztowaniu w listopadzie 1940r. zgodziła się na współpracę. Trudno to dziś rozstrzygnąć.

Warto przytoczyć opublikowane przez Wojciecha Kempę oświadczenie Heleny Wiechuły:

„Oświadczam, że Helena Mateja zwana u nas Halą często przychodziła do naszego domu w czasie od grudnia 1939 r. do chwili aresztowania brata Władysława w dniu 18 XII 1940 r. Od czasu do czasu przychodziła również po aresztowaniu rodziny w czerwcu 1943 r. pytając się czy mamy środki do życia pozostałych nieletnich dzieci aresztowanych sióstr. Napisała mi nawet prośbę do siostry Hitlera o zwolnienie rodziców z obozów koncentracyjnych. Byłam bardzo ostrożna w rozmowie z nią, ponieważ osobiście od obu braci dowiedziałam się po powrocie z robót przymusowych z początkiem 1942 r., że „Hala” jest na usługach Gestapo.

Brat Władysław, więziony w Raciborzu, w czasie oficjalnego widzenia oświadczył mi przy strażniku, żebym wystrzegała się fałszywej koleżanki Hali. Pytając się o moje koleżanki, powiedział dosłownie „Koleżankę Halę wyrzuć z domu bo ona jest fałszywa” trącił mnie przy tym nogą.

Brat Bolesław, ukrywający się od 18 XII 1940 r. przed Gestapo, informował to wyraźnie. Powiedział mi w tym samym okresie, że czytał gryps Józefa Skrzeka aresztowanego inspektora katowickiego ZWZ, który napisał „Jula pracuje dla Gestapo”. Bolek dodał - „Hala będzie pierwsza, której wpakuję kulę w łeb”.

Matejanka była bliską współpracownicą moich braci w pracy konspiracyjnej. Jedynie ojciec ostrzegał braci, że taka dziewczyna nadaje się na randki, a nie do pracy w podziemiu. Na to bracia odpowiedzieli - ona oddaje nam duże usługi bo umie zawsze wszystko załatwić - szczególnie z mężczyznami.” - http://www.historycy.org/index.php?showtopic=72994&pid=811211&mode=threaded&show=&st=0&#entry811211

18 listopada aresztowany został zastępca komendanta Inspektoratu Katowice - Jan Skolik ps. „Brzeziński”, a następnego dnia – Michał i Benedykt Rymerowie, w mieszkaniu których znajdowała się skrzynka kontaktowa Komendy Okręgu. W grudniu aresztowano następcę Korola - komendanta Okręgu Śląskiego - Józefa Szmechtę ps. „Hutnik”. Wojciech Kempa publikuje gryps Szmechty z 22 grudnia 1940r., z więzienia w Zabrzu:
„Swego czasu dostałem wezwanie do prokuratura na plac Wolności (ja myślałem, że to w sprawie Galgona), był to podstęp i tam mnie aresztowano, a na drugi dzień dużo innych, których Lazar podał.”

18 grudnia 1940 r. Niemcy aresztowali 456 osób. Trzy osoby zastrzelono podczas zatrzymania. Tak zginął komendant Inspektoratu Katowice Jan Klauza ps. „Saper”.
Zemściło się zaniedbanie stworzenia silnej struktury kontrwywiadowczej. Przedwojenni policjanci i oficerowie wywiadu zostali uwięzieni w Ostaszkowie i zamordowani przez NKWD w Twerze. Tuż przed wybuchem wojny, wiosną 1939r. zmarło na „galopujące choroby”, kilku członków grupy „Wawelberga”.
Metoda podsuwania kobiet do rozpracowywania i dezintegracji środowisk jest bardzo stara i powszechnie znana.

Niektórzy, nawet mimo wielu ostrzeżeń nie chcą uwierzyć, iż podstawiona sprytna, ładna kobieta, jest w stanie dokonać olbrzymich spustoszeń w penetrowanym środowisku. Takie przypadki zdarzały się później przy rozpracowywaniu środowisk antykomunistycznych nawet w latach 80-tych.
W AK istniała potem dokładna instrukcja, czym należy się kierować, podejmując pracę z kobietami. Sprawdzano dokładnie całą rodzinę i morale kandydatki na żołnierza AK. Przed wojną oficer musiał mieć zgodę przełożonego na ślub. Jeśli jej nie uzyskał, a chciał się żenić -musiał odejść do cywila. Szczególnie sprawdzane były narzeczone oficerów II Oddziału, które przechodziły szkolenie kontrwywiadowcze.

Jadwiga Chmielowska

Foto: Konfidentka gestapo Helena Mateja - "Krwawa Lulka"

Tekst ukazał się w „Gazecie Śląskiej” 30 listopada 2012r.

Brak głosów

Komentarze

Bo za jej przyczyną było duże "pokłosie"
Zdrajców trzeba na pal wsadzać jak bestię
Wtedy odczuje jak ważne są ludzkie lekcje
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#313165