Praca na pograniczach - Zaolzie

Obrazek użytkownika Jadwiga Chmielowska
Historia

Nie powiódł się plan Piłsudskiego stworzenia kordonu sanitarnego pomiędzy Polską i Rosją Sowiecką. Niestety, ataman Petlura nie uzyskał tak wielkiego poparcia rodaków, by móc nawet przy pomocy Polaków utrzymać Kijów i stworzyć niepodległe państwo ukraińskie. Pieniądze niemieckie i wpływy sowieckie były na tyle silne, by wzniecać antypolskie wystąpienia. Choć na terytorium Polski rezydował rząd niepodległej Białorusi, to jednak oddanie przez endeckich polityków Mińska bolszewikom w traktacie ryskim, ostatecznie pogrzebało federacyjne plany Piłsudskiego. Dmowski bał się, że duża ilość mniejszości narodowych uniemożliwi jego plany polonizacyjne. Starły się więc dwie koncepcje państwa. Piłsudskiego – wielonarodowej kontynuacji przedrozbiorowej Rzeczpospolitej, z państwem jednorodnym narodowościowo - Romana Dmowskiego.

Po 1925 r. po pożyczce amerykańskiej i ustabilizowaniu złotówki oraz podniesieniu stopy życiowej nastąpiła era „konsumpcjonizmu”. Nie myślano o zagrożeniach zewnętrznych. „ A niestety tak potrzebna Polsce czujność osłabła także w obozie narodowym. Głównym wrogiem Polski przestał być Niemiec, a stał się mason i Żyd.” – napisała w swojej książce „Wspomnienia” Zofia Kirkor - Kiedroniowa t.3, s.247. a w przypisach uzupełniła „ Dmowski w jednej ze swych publikacji rozwijających program Obozu Wielkiej Polski dowodzi, iż Niemcy nie są już niebezpieczni dla Polski, albowiem ich siła biologiczna zamiera, zaś Rosja sparaliżowana będzie przez „żółte niebezpieczeństwo”. Tak przyćmił się wzrok przewidującego wielkiego polityka sprzed i z czasu I wojny światowej”. Kiedroniowie byli związani z Narodową Demokracją, a jej brat Grabski był Premierem RP.
Europę kilka lat po strasznej wojnie ogarnął pacyfizm. Aristide Brand był wielkim zwolennikiem nie tylko współpracy na arenie Ligi Narodów, ale i zbliżenia francusko – niemieckiego. Powoli torowano drogę do Locarno.

Osłabła też nieco w połowie lat 20-tych praca wywiadowcza i kontrwywiadowcza na odcinku niemieckim i czeskim. Faktycznie zajmowano się głównie agenturą sowiecką opartą nie tylko na Komunistycznej Partii Polski (KPP). Nie znaczy to jednak o zaniechaniu działań. Przede wszystkim dbano o to, by w urzędach państwowych na Śląsku zatrudniać Polaków. Pierwszeństwo mieli powstańcy i ich rodziny. Młodzież zachęcano do nauki, potrzebna była młoda śląska inteligencja. Jej braki uzupełniano specjalistami z Wielkopolski i Małopolski Wschodniej. Przykładowo, w Korpusie Śląskiej Policji zatrudniano wyłącznie osoby pochodzące z patriotycznych rodzin powstańczych. Prawdopodobieństwo zdrady tych, którzy przelewali krew za ojczyznę, było małe.

Antoni Osuchowski, wieloletni przyjaciel Ślązaków i Mazurów, założył Towarzystwo im. Adama Mickiewicza. Jego głównym zadaniem było podtrzymanie polskości na nie wyzwolonych polskich ziemiach. Mecenasowi Osuchowskiemu pomagała Jadwiga Korniłowiczowa, córka Henryka Sienkiewicza. Znała Śląsk Cieszyński, pracowała tam przed planowanym a niedoszłym plebiscytem.

Ze zdziwieniem i bólem opisuje Zofia Kiedroniowa swoją wizytę u Osuchowskiego. Siedział w nieopalonym gabinecie, bo musiał na wszystkim oszczędzać. „Ten, który dysponował krociami dla przymnożenia Polsce dobrych, wiernych synów, który dla tego celu poświęcił całą swą pracę, talenty i wielkie wpływy, marznie, gdy przyszła sędziwa starość, bo nie stać go na węgiel.” – odnotowała w swoich wspomnieniach Kiedroniowa (tamże s.160).

Niektórzy Polacy łudzili się, że Zaolzie nie jest stracone raz na zawsze: „przyjdzie chwila wielkiego niebezpieczeństwa dla Czech, prędzej dla nich niż dla Polski. Wtedy za swoją pomoc otrzyma Polska zwrot Zaolzia” – napisała Zofia Kiedroniowa w swojej książce (t.3 s. 183).

Sytuacja na Śląsku Cieszyńskim cały czas nie była stabilną. Ślązacy nie pogodzili się z tak łatwą sprzedażą ich w SPA. Jeszcze w okresie przygotowań do Plebiscytu działała na Śląsku Cieszyńskim podporządkowana gen. Latinikowi Tajna Organizacja Wojskowa (TOW). Kierował nią mjr Bolesław Ostrowski. Składała się ona z 28 kompanii – łącznie 4 100 szeregowców, 416 podoficerów i 101 oficerów. (E. Długajczyk, Tajny Front, s. 32). W jej skład wchodziła Konfederacja Śląska – 70 grupa o charakterze specjalnym - dywersyjnym, wyspecjalizowana w zamachach. TOW przygotowywała się wzorem Górnego Śląska do powstania. Zgoda podporządkowania się decyzji mocarstw w Spa wykluczyła jednak powstanie.

Na terenach Śląska Cieszyńskiego działał też separatysta Józef Kożdoń. Był on związany z Eduardem Augustem Schroederem, który po upadku Monarchii Austro - Węgierskiej głosił hasło podobne do forsowanego w tym samym czasie przez niemieckich przemysłowców Górnego Śląska -"Śląsk dla Ślązaków". Wydał w 1919 r. broszurę „Memoriał na temat samostanowienia cieszyńskiego kraju”.

Józef Kożdoń urodzony w Lesznej Górnej, koło Goleszowa znał z domu gwarę Śląska Cieszyńskiego, ukończył niemiecką szkołę ludową oraz niemieckie gimnazjum i seminarium nauczycielskie. W Cieszynie skończył również kurs języka polskiego. Był społecznikiem - utworzył czytelnię polską w Strumieniu i Niemieckie Towarzystwo czytelnicze w Skoczowie. Sprawował funkcję mistrza skoczowskiego chóru niemieckiego Męskiego Towarzystwa Śpiewaczego. W szkole, w której pracował krytykował zniemczanie nazwisk i przeciwstawiał się germanizacji. Niemiecka gazeta "Silesia", wychodząca w Cieszynie, atakowała go nazywając nawet "polskim agitatorem". Po tym incydencie nawet niektórzy rzeczywiście uważali go za Polaka. Kożdoń ożenił się z Julią, córką skoczowskiego burmistrza Karola Sohlicha, członka Niemieckiej Partii Postępowej, która w wyborach do austriackiej Rady Państwa konkurowała z Niemiecką Chrześcijańską Partią Ludową i Niemiecką Partią Socjalistyczną. Od roku 1905 Kożdoń zaczął głosić hasło "Śląsk dla Ślązaków". Ostro występował przeciwko wpływom polskim i czeskim wśród miejscowej ludności.

Niechętnie widział inteligencję, napływającą z Galicji i Moraw. W 1907 r. wziął udział w kampanii wyborczej ugrupowania swego teścia. „Polscy historycy wnioskują, iż wskutek małżeństwa z Julią Sohlich, Kożdoń zmienił poglądy z propolskich na proniemieckie”– czytamy w wikipedii (oprac. na podstawie Szewczyk Wilhelm, Syndrom śląski. Szkice o ludziach i dziełach, Katowice 1986.oraz Dariusz Jerczyński, Orędownicy niepodległości Śląska, Zabrze 2005, za "Nowy Czas" nr 49, 4.12.1927).

Czesi korzystając z przyznanych im ziem Zaolzia, Spiszu i Orawy, bez plebiscytu przez mocarstwa wystraszone pochodem bolszewickim na Warszawę, przeprowadzali czechizację terenów zamieszkałych przez polską większość. Powstawały samoistnie mniejsze i większe polskie organizacje spiskowe, mające przeciwstawić się polityce Czechosłowackiej.

Wiktor Tomir Drymmer kierujący Wydziałem Konsularnym w MSZ, do roku 1929 związany z Oddziałem II Sztabu Głównego, zwrócił się w październiku 1934r. do kpt. Edmunda Charaszkiewicza z prośbą o współpracę. Polityka zaolziańska znalazła się w impasie. Represje czeskie zastraszały Polaków. Należało przeciwdziałać.

Na początku Oddział II SG nie był chętny do współpracy z MSZ. „Jeszcze w połowie lat dwudziestych , opracowując plany dywersyjne w odniesieniu do Niemiec, w tym zwłaszcza niemieckiej części Górnego Śląska, postępował w głębokiej tajemnicy przed służbą zagraniczną. Nic o nich nie wiedziały nawet zagraniczne placówki wywiadu ofensywnego i kontrwywiadu. Kierownictwo MSZ domagało się niegdyś od wojskowych nie wciągania do tajnej roboty osób mniejszości polskiej za granicą, zaangażowanych w jawnej działalności społeczno-politycznej i narodowej.” – napisał Edward Długajczyk w swojej książce „Tajny Front na granicy cieszyńskiej”, s. 52.

Tymczasem cały czas spontanicznie powstawały coraz to nowe polskie organizacje. Ich akcje nie były skoordynowane ani z działaniami Oddziału II ani z MSZ.
Polskie służby specjalne postanowiły nieco uporządkować i skoordynować działalność polską. Aby nie narażać obywateli Czechosłowacji na zarzut szpiegostwa przez współpracę z polskimi służbami specjalnymi, postanowiono w Oddziale II SG założyć tajną organizację, mającą być przykrywką faktycznych działań Ekspozytury 2.

W listopadzie 1934r. powstała organizacja „Zjednoczenie”. W jej statucie czytamy:

„ I. Znaczna część Śląska Cieszyńskiego, przyznana na wskutek konszachtów międzynarodowych Czechom, zamieszkała jest prawie wyłącznie przez ludność polską od wieków tam osiadłą i myślącą i czującą po polsku. Obszar ten, wbrew woli ludności został przyłączony do Czechosłowacji, ciąży ku Polsce i jest stałym przedmiotem troski rodaków z kraju. Czesi zdając sobie sprawę, że łączność Śląska Cieszyńskiego z terytorium Czechosłowacji ma tylko charakter polityczny i przypadkowy, prowadzą systematyczną akcję celem wynarodowienia i czechizowania tamtejszej ludności. W akcji nie przebierają w środkach, stosując metodę represji i szykan. Fakt przyznawania się do polskości i chęć zachowania mowy i tradycji wystarczy do pozbawienia ludności pracy i możliwości egzystencji. Ludność polska Śląska Cieszyńskiego nie chce i nie może pozwolić na dobrowolne zmniejszanie polskiego stanu posiadania i w słusznym zrozumieniu interesu polskiego powinna rozpocząć na swym terenie akcję mającą na celu przeciwstawienie się niecnym atakom żywiołu czeskiego.
II. W tym celu na terenie Śląska Cieszyńskiego zostaje stworzona organizacja pod nazwą „Zjednoczenie”.
III. Celem zjednoczenia jest:
1. Zgrupować i zorganizować zastęp ludzi ideowych, którzy by zawsze i wszędzie stali na straży interesu i honoru polskiego na Śląsku Cieszyńskim oraz praw i bezpieczeństwa ludności polskiej;
2. Czynnym przeciwpolskim wystąpieniom przeciwstawiać energiczną kontrakcję zorganizowanego i będącego w stałym pogotowiu społeczeństwa.
IV. „Zjednoczenie” jest to organizacja tajna i ściśle zakonspirowana. Najmniejszą jednostkę organizacyjną jest patrol składający się z 3 do 5 ludzi.” ( org. mps CAW, 1774/89 nr 554,)

W Ekspozyturze nr 2 powstał też później - w 1935r. pomysł powołania organizacji konspiracyjnej „Pogotowia Młodych Polaków” we wszystkich krajach graniczących z Polską. Pomysłodawcą był kpt. Edmund Charaszkiewicz, związany z „Grupą Wawelberga” w III Postaniu Śląskim, która specjalizowała się w działaniach destrukcyjnych – wysadzaniu mostów i torów kolejowych uniemożliwiając w ten sposób Niemcom dyslokację wojsk.

W pionie Oddziału II Sztabu Głównego istniała Ekspozytura Nr 2, wyspecjalizowana placówka do działań dywersyjnych po za granicami Polski. Kierował nią właśnie kpt. Charaszkiewicz. Wielu członków grupy „Wawelberga” – Tadeusza Puszczyńskiego związana była właśnie z „Dwójką” – czyli Oddziałem II Sztabu Głównego Wojska Polskiego. Z Charaszkiewiczem współpracował również Feliks Ankerstein ps. "Butrym" walczący od września 1914 w Legionach, a od 1918 r. w Wojsku Polskim. W styczniu 1920 roku został podporucznikiem, a już 4 miesiące później porucznikiem. Jesienią 1920 roku zgłosił się jako ochotnik do pomocy w polskiej akcji plebiscytowej na Górnym Śląsku. W przygotowaniu do plebiscytu od początku brał udział jego ojciec, dawny bojowiec PPS.

W domu Ankersteinów w Sosnowcu mieściła się siedziba biura plebiscytowego dla Górnego Śląska. Wtedy młody Ankerstein przyjął pseudonim „Butrym”. W ramach Centrali Wychowania Fizycznego (CWF) przygotowywał pod względem wojskowym powstanie w powiecie tarnogórskim. Był też w III Powstaniu Śląskim dowódcą podgrupy „Butrym” – późniejszego 8 tarnogórskiego pułku piechoty. Jego powstańcze oddziały zajęły Olesno i Gorzów Śląski. Nie udało się mu jednak opanować Kluczborka, gdyż opór niemiecki wzrastał w miarę napływu pomocy z Rzeszy. Dowodzona przez „Butryma” grupa toczyła z Niemcami walki na linii od Olesna do Zębowic, nie dając się wyprzeć z zajętych miejscowości. Zasługi Ankersteina zostały docenione - Dowództwo Powstańczej Grupy „Północ” po zakończeniu powstania, wystąpiło z wnioskiem o odznaczenie go Krzyżem Orderu Virtuti Militari. Od 1928 r. Feliks Ankerstein przeszedł do pracy w Oddziale II SG - był zastępcą szefa Ekspozytury 2.

Niezmiernie mało jest informacji na temat „Zjednoczenia”, natomiast nie zachowały się prawie żadne dokumenty dotyczące „Pogotowia Młodych Polaków”. Być może zrezygnowano działalności „Pogotowia”, a być może stanowiło ono jedynie przykrywkę dla innych akcji, a być może była to konspiracja w konspiracji i czeka na swego historyka, który przewertuje dokumenty przechowywane po za granicami Polski.

Jesienią 1934 r. kpt. Feliks Ankerstein powierzył sprawy zaolziańskie kierownikowi „Podreferatu A-z” kpt. Wojciechowi Lipińskiemu. Oficerowie i współpracownicy Oddziału II przedstawiali się jako emisariusze wspomnianej organizacji „Zjednoczenie”. Postanowiono utworzyć kilka bojówek i przeszkolić je w zakresie konspiracji oraz dywersji. Jako pierwszy do organizacji wstąpił Paweł Heczko - „Kosicki” – student uniwersytetu Poznańskiego zamieszkały w Cieszynie. 28 listopada 1934 roku odbyło się spotkanie Ankersteina z Rudolfem Grzegorzem „Marian Latawiec” (z Wędryni) i Dominikiem Grzegorzem „Wiktor Ziemba” (z Końskiej), poleconymi przez Heczkę. Zostali zaprzysiężeni i przeszkoleni. Grupa ta otrzymała kryptonim SC1. Ustalono hasła – zaszyfrowane zdania, które miały padać w korespondencji.

Listy miały wyglądać na korespondencję zakochanych i tak np. „Mój kotku” – znaczyło „o akcji pisano w gazetach”; „nie zadawaj się z mężczyznami” – to „przerwać łączność w ogóle”. „W razie wsypy „Latawiec” – Rudolf Grzegorz miał się tłumaczyć, że Wisłocką, (z którą służbowo flirtował – przyp. red.), poznał podczas pobytu na kursie szybowcowym w Pińczowie. Nawiasem mówiąc był instruktorem szybowcowym” – podaje prof. E. Długajczyk w swej cytowanej już książce s.55.

Do patrolu „Mariana Latawca” przystąpili Paweł Cymorek, kierownik księgarni Macierzy Szkolnej, Jan Cymorek - hutnik, Kujawa – radny z Wędryni, Paweł Ćmiel - chwilowo bezrobotny fryzjer , Władysław Dojniczek - uczeń handlówki i Helena Cieślarówna nauczycielka. Później grupa się rozrosła. Do patrolu Dominika Grzegorza weszli Jan i Józef Kiedroń, Dominik Chodura, Józef Knobloch wszyscy zamieszkali z Lesznej Dolnej oraz Jan Żraził, Hilda Kornutówna z Trzyńca.

Grupa SC2 została utworzona w oparciu o kontakty Karola Tökölly ps „Karol Orski”. Tökölly był dobrym znajomym z powstań Ankersteina, w II RP pracował jako urzędnik Ubezpieczalni Społecznej w Bielsku. „Orski” wytypował Jerzego Szczurka - nauczyciela i Franciszka Gawełczyka. - emerytowanego kolejarza. Szefem grupy został Alfred Szotek „Szczygieł’ – grupa szybko rozrosła się do kilkunastu osób.

W oparciu o kontakty pastora Józefa Bergera z czeskiego Cieszyna i inż. Jana Heczki utworzono Grupę SC 3. 19 lutego 1935 r. przeszkolenie w Warszawie przeszli „Antoni Bury”, „ Zygmunt Wąsik” ( Karol Badura z Jabłonkowa) i „Jan Korba”. Do dziś nie wiadomo, kto ukrywał się pod tymi wszystkimi pseudo nazwiskami - stara szkoła bojowców Piłsudskiego i „chłopaków od Wawelberga”.

Ciekawa była historia tworzenia Grupy SC4. Aleksander Kotek ps. „Alojzy Gwóźdź” i Wilhelm Latocha „Edward Zimnica” zostali zwerbowani przez Gawełczyka. „Spotkanie kpt. Lipińskiego z Gawełczykiem i kandydatami odbyło się na dworcu kolejowym w Dziedzicach w restauracji drugiej klasy. Siedzieli przy piwie. Kapitan zauważył, że są obserwowani z sąsiedniego stolika. Także kelner, krążąc w pobliżu, natarczywie nastawiał ucha. Po chwili poszedł do nich cywil w asyście policjanta i zażądał wylegitymowania się. Lipiński odmówił. Wywiadowcę policyjnego usiłował nakłonić do odejścia na bok. Nie chciał na miejscu pokazać legitymacji służbowej, gdyż zdradziłby się przed Zaolziakami. W ich oczach miał uchodzić za działacza jakiegoś „Zjednoczenia”. Wywiadowca energicznie żądał, aby nie utrudniać mu czynności służbowych. Zajście wzbudzało coraz większe zainteresowanie postronnych osób. Wówczas Lipiński wręczył wywiadowcy dowód na nazwisko Bolesława Bieńkowskiego, dziennikarza z Warszawy. Natomiast sprzeciwił się legitymowaniu kandydatów , którzy prawdopodobnie mieli przy sobie tylko jakieś dokumenty czechosłowackie. W końcu wywiadowca ustąpił. Odszedł z Lipińskim na peron, gdzie dowiedział się z kim ma do czynienia” – opisał Edward Długajczyk w swojej książce s. 58.

Nikt nie miał złudzeń, że legitymowanie nie było przypadkowe. Okazało się, że Kotek „Gwóźdź” wygadał się swojemu krewnemu Paździorze, że jedzie na jakieś szkolenie. Tak informacja dotarła na policję. Jednakże myślano, że jest to szkolenie Chadecji, gdyż padło nazwisko Gawełczyka. Policja dziwiła się, dlaczego na kurs katolicki wysyłają ewangelika. Postanowiono sprawdzić i w Bielsku urządzono zasadzkę. Nikt się nie pojawił, więc sprawdzano też na pobliskiej stacji węzłowej w Dziedzicach. Nie bagatelizowano tego incydentu w Oddziale II. Kpt. Charaszkiewicz odbył osobistą rozmowę z kierownikiem krakowskiej placówki kontrwywiadu mjr. Stanisławem Soleckim. W obecności kpt. Lipińskiego zniszczono całą dokumentacje policyjną i wywiadowczą w tej sprawie. Po zrezygnowaniu ze współpracy z „Gwoździem”, szefem Grupy SC4 został Wilhelm Latocha „Zimnica”.

Na początku z Grupami na Zaolziu Ekspozytura II Oddziału utrzymywała kontakt przez „Franka” - Franciszka Gawełczyka. Do obsługi tych grup powołano w marcu 1935r. podbiura organizacyjne. Kontakty z Gawełczykiem utrzymywali jedynie szefowie z Ekspozytury 2- Ankerstein i Lipiński. Podbiurem SCP1 kierował Gawełczyk. Jemu też podporządkowano Grupy SC1, SC2 i SC4. Podbiurem SCP 2 kierował „Malinowski”. Z niektórych przekazów wynika, że jego prawdziwe nazwisko brzmiało Jerzy Rrabin. Najważniejsze postaci to „Kamiński” i „Sokół”. „Malinowski” był szwagrem „Sokoła” tyle wiadomo na pewno. „Kamiński” to pierwotny kryptonim pastora Józefa Bergera. Później używał on pseudonimu „Górecki”
To był początek zorganizowanej działalności polskiej „Dwójki” na Zaolziu.

Dużo informacji znajduje się w tzw. „Tekach Baczyńskiego”, będących w posiadaniu CAW. Stanisław Baczyński, ojciec poety Kamila Baczyńskiego, zastępca „Wawelberga”, na zlecenie Wojskowego Biura Historycznego zajmował się w dwudziestoleciu międzywojennym zbieraniem źródeł dotyczących powstań śląskich, akcji plebiscytowej na Śląsku Cieszyńskim, Orawie i Spiszu.

Zyta Zarzycka, autorka książki „Polskie działania specjalne na Górnym Śląsku 1919-1921” podaje, że trafiła na dokumenty i informacje mówiące o tym, że pragenezy dla dywersji pozafrontowej podejmowanej we wrześniu 1939 roku należy szukać w działaniach specjalnych, podejmowanych w III Powstaniu Śląskim przez „Wawelbergowców” z Tadeuszem Puszczyńskim, Stanisławem Baczyńskim i Charaszkiewiczem na czele. „ jako rzecz ciekawą należy w tym miejscu zasygnalizować fakty historyczne, pozornie ze sobą nie związane: np. górnośląskie oddziały do zadań specjalnych a obrona Poczty Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku we wrześniu 1939r. A jednak w trakcie badań źródłowych wychodzą na jaw powiązania obydwóch wydarzeń historycznych. Obrona Poczty w Gdańsku była dziełem członków konspiracyjnej organizacji „Grupa Zygmunt”, utworzonej w 1935 r. na polecenie szefa Ekspozytury 2 Oddziału II Sztabu Głównego mjr. Charaszkiewicza (por. „Eugeniusz”) w czasach przygotowań do III Powstania oraz przez mjr. Feliksa Ankersteina, dowódcę związku taktycznego „Butrym” w ostatnim z powstań Śląskich.

Siatki organizacji objęły zachodnie pogranicze Rzeczypospolitej, Pomorze i obszar Wolnego Miasta Gdańska. Jej przyszłościowe zadania koncentrować się miały na działalności sabotażowo-dywersyjnej (paraliżowanie komunikacji kolejowej i drogowej, uszkadzanie sieci telegraficznej, telefonicznej itp.) na zapleczu Niemców w wypadku konfliktu zbrojnego i chwilowego – jak sądzono – zajęcia tych części kraju przez nieprzyjaciela. Wolno zatem przypuszczać – nawet ze względu na majorów: Charaszkiewicza, Ankersteina, Dąbrowskiego i Nowaczka – że powołana do życia z inspiracji Ekspozytury 2 Oddziału II Sztabu „Grupa Zygmunt” wyrosła na bazie doświadczeń uzyskanych w zakresie działalności specjalnej przez Referat Destrukcji śląskiej organizacji zbrojnej w latach 1920 -1921 i stać się miała spadkobierczynią tradycji bojowych oddziałów Wawelberga z III powstania śląskiego.” – napisała Z. Zarzycka w swej książce s. 178.

Przedstawiając działalność funkcjonariuszy polskich służb specjalnych powiązanych z walką powstańczą na Górnym Śląsku, warto wspomnieć kpt. Mariana Romana Skibińskiego, pochodzącego z patriotycznej rodziny z Sosnowca. Podchorąży POW w styczniu 1919 roku został komendantem posterunku wywiadowczego Ekspozytury Oddziału II Naczelnego Dowództwa w Oświęcimiu. Brał udział we wszystkich trzech powstaniach. W III Powstaniu Śląskim był zastępcą szefa Oddziału II Naczelnego Dowództwa Wojsk Powstańczych. Został skierowany do Wolnego Miasta Gdańsk, gdzie w latach 1923–1928 pełnił służbę wywiadowczą. Pracował też na terytorium Niemiec. Później spotkał się w KOP z T. Puszczyńskim „Wawelbergiem”, który pełnił funkcję Szefa Sztabu Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP). Kpt. Skibiński od 1935 roku do września 1939 roku pełnił funkcję zastępcy komendanta Zachodnio-Małopolskiego Okręgu Straży Granicznej. Więziony w Ostaszkowie, został zastrzelony przez NKWD w Twerze.
Książę Habsburg z Żywca podarował Polskiemu Czerwonemu Krzyżowi zespół pałacowo parkowy w Rajczy. Mieścił się tam szpital - sanatorium chorób płuc. W latach 1936 i 1937 spotykała się tam grupa „Wawelberga”.

Po dojściu Hitlera do władzy, postanowiono odświeżyć stare powstańcze kontakty na Śląsku i stworzyć śląski kontrwywiad, zajmujący się też niemiecką piątą kolumną.

Nasi dziadkowie poświęcali Ojczyźnie wszystko - majątki i życie. Nie dbali o bezpieczeństwo rodzin. Teraz garstka krzykliwych szubrawców, dorwawszy się w III RP do władzy dla własnej korzyści rozkrada i demontuje państwo. Hasła RAŚ-u, że czas skończyć z bałaganem i próbować ratować co się jeszcze da, poprzez wprowadzenie autonomii padają niestety na podatny grunt. III RP zachowuje się w stosunku do Polski i Polaków jak państwo okupacyjne. Nie dba o obywateli i niszczy co się da.
Jadwiga Chmielowska

Na fotografii Feliks Ankerstein

Tekst ukazał się w GAZECIE ŚLĄSKIEJ z 27.07.2012r.

Brak głosów