Łagry NKWD na Śląsku
Sowieci już od połowy 1944 r. przygotowywali się do deportacji niewolniczej siły roboczej z terenów „wyzwalanych”. Metody pacyfikacji Polaków oraz warunki tworzenia łagrów określiły szczegółowo rozkazy Berii nr 0016 z 11 stycznia 1945r. oraz nr 0061 z 6 lutego 45r. ( E Nowak, Obozy specjalne NKWD/MWD w radzieckiej strefie okupacyjnej Niemiec/NRD i na terenach zachodniej Polski w latach 1945-1950, Studia Śląskie, Opole 2000, t.LIX,s.186).
Ławrientij Pawłowicz Beria od 1938 r. był Ludowym Komisarzem Spraw Wewnętrznych Związku Sowieckiego. To on odpowiadał za deportację Polaków z terenów zagarniętych w wyniku agresji na Polskę 17 września 1939r. Przeszło milion Polaków w latach 1940-41 wywieziono w głąb Rosji Sowieckiej. Większość nigdy nie wróciła. To właśnie Beria, już 8 września 1939r. wydał rozkaz – instrukcję przeprowadzania represji na ziemiach polskich, które zgodnie z Paktem Ribbentrop – Mołotow, miały zostać zajęte przez wojska sowieckie. To on sporządził wniosek o rozstrzelanie polskich oficerów, uwięzionych w obozach jenieckich w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie.
W latach 1941–53 Beria był też wicepremierem Związku Sowieckiego, a po wojnie, w 1945r. awansował na marszałka.
Zastępca Berii, gen. Iwan Sierow został z końcem lutego 1945r., pełnomocnikiem NKWD „do spraw ochrony tyłów” 1 i 2 Frontu Białoruskiego, oraz głównym doradcą Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (MBP). Sierow kierował akcjami przeciwko żołnierzom AK, BCh, NSZ oraz formacjom podziemia niepodległościowego.
Na podstawie rozkazu 0016 NKWD ze stycznia 1945r., przy każdym Froncie, który zajmował ziemie Polskie, byli mianowani pełnomocnicy NKWD. Mieli oni do dyspozycji specjalne oddziały NKWD. Od października 1944r. część z nich wchodziła w skład 64 Dywizji NKWD. To właśnie ta dywizja aresztowała Polaków i wysyłała do łagrów NKWD. Szacuje się, że przez więzienia i łagry tylko tej dywizji, przeszło ponad 65 tys. osób. („Powrót żołnierzy AK z sowieckich łagrów”, pod redakcją Andrzeja Paczkowskiego, Warszawa 1995, s. 11).
Po wejściu wojsk sowieckich na tereny polskie, które decyzją Stalina nie zostały wcielone do Związku Sowieckiego, NKWD od razu przystąpiła do organizacji obozów. W prowadzeniu tych łagrów było pełne współdziałanie Głównego Zarządu Informacji (GZI) Wojska Polskiego, pod dowództwem gen. Michała Roli -Żymierskiego. Jednakże GZI dowodzone było bezpośrednio przez generał - pułkownika Iwana Sierowa. Nadzorujący polskie formacje wojskowe w ZSRR z ramienia NKWB/NKGB, gen. lejtnant Georgij Sergiejewicz Żukow określił wyraźnie, że „robotę kontrwywiadowczą w polskiej armii prowadzi „Smiersz,”, którego organy istnieją w wojsku polskim pod przykryciem "oddziału informacji wojska polskiego". Skład wydziałów informacji wojska polskiego jest kompletowany ze składu osobowego Zarządu "SMIERSZ" Ludowego Komisariatu Obrony, który kieruje jego działalnością. Funkcjonariusze wydziału informacji noszą polskie mundury” (Sławomir Cenckiewicz, Długie ramię Moskwy. Wywiad wojskowy Polski Ludowej 1943-1991 (wprowadzenie do syntezy), Poznań 2011, s. 50-51.) W tej to strukturze rozpoczynał swoja karierę gen. Wojciech Jaruzelski.
SMIERSZ, to sowiecki kontrwywiad wojskowy do łapania szpiegów, a szpiegiem mógł być każdy. To właśnie gen. Sierow zaprosił na spotkanie przywódców Polskiego Państwa Podziemnego. Płk Pimienow, pełnomocnik Sierowa, dawał słowem honoru gwarancję bezpieczeństwa zaproszonym za rozmowy do Pruszkowa. Rada Jedności Narodowej na posiedzeniu 21 lutego 1945r. „jednomyślnie odradziła pójście na takie spotkanie”. Szukano jednak za wszelką cenę sposobów "legalizacji" działalności polskich partii politycznych, w kraju zajętym przez Sowiety. Polscy przywódcy gotowi byli zaryzykować, tym bardziej, że na nawiązanie takich kontaktów nalegały także rządy Wielkiej Brytanii i USA. Na umówione spotkanie 27 marca 1945r. w Pruszkowie przybyli między innymi: delegat rządu i wicepremier na kraj J. S. Jankowski, ostatni Komendant Główny AK, gen. Leopold Okulicki, przewodniczący Rady Jedności Narodowej - Kazimierz Pużak (PPS). Wszyscy zostali aresztowani i wywiezieni samolotem do Moskwy, gdzie odbył się ich proces pokazowy – słynny proces szesnastu. Warto wspomnieć iż gen. Sierow osobiście dławił później powstanie na Węgrzech w 1956r.
Tymczasem NKWD/NKGB a także GZI (Główny Zarząd Informacji) w polskich mundurach wyłapywały wszystkich, mogących organizować opór przeciwko nowej, tym razem -sowieckiej okupacji. Aresztowanych zamykano w obozach na terenie całej Polski, skąd wywożono na wschód.
Łagry NKWD powstały między innymi: w Ciechanowie, Działdowie, Gdańsku, Gorzowie Wielkopolskim, Inowrocławiu -Mątwach, Kijanowie, Krakowie, Kraskowie, Świebodzinie, Wolce Wiązowej, Grudziądzu, Toszku, Rembertowie i Poznaniu. NKWD wykorzystywało też więzienia. System tych sowieckich łagrów na ziemiach polskich był ściśle powiązany z sowieckim Głównym Urzędem Obozów Pracy, czyli całym „Gułagiem”.
NKWD zorganizowało również łagier, w byłym niemieckim KL Auschwitz w Oświęcimiu. Baraki i druty kolczaste dostali w spadku po Niemcach. Warto wspomnieć, że właśnie w Rosji Sowieckiej, Niemcy uczyli się przed wojną zakładać obozy koncentracyjne. Obóz na Wyspach Sołowieckich powstał już w 1923r.
Gen. Sierow rozkazem nr 00315 z 18 kwietnia 1945r. uregulował status sowieckich obozów koncentracyjnych na terenie byłej III Rzeszy. W Jałcie i w Poczdamie ci sami przywódcy mocarstw, którzy zdradzili największego sojusznika - Polskę, wyrazili zgodę na represje Stalina wobec Niemców. Dotknęły one wszystkich, których Sowieci uznali za zwolenników nazistów. Warto wspomnieć, że wielu aresztowanych Akowców słyszało zarzut – „współpracy z Niemcami”. Zapis w rozdziale III pkt 5 Układu Poczdamskiego brzmiał: „należy aresztować i internować nazistowskich przywódców partyjnych, wpływowych zwolenników nazizmu, kierownictwa urzędów i organizacji nazistowskich oraz pozostałe osoby niebezpieczne dla okupacji i jej celów”. I właśnie w tej podgrupie mieścili się wszyscy ci, którzy walczyli o niepodległość Polski oraz ci, których władza sowiecka uznała za niebezpiecznych.
W styczniu i w lutym 1945r. organizowano łagry na terenie województwa krakowskiego i śląskiego.
Komendanci części obozów na Górnym Śląsku - płk. Kowalczuk i jego zastępca ppłk. Grosman, rezydowali w Bytomiu. Niektóre łagry były wyjęte spod ich kurateli. Łagier w Lędzinach podlegał komendanturze we Wrocławiu, a obóz pod Kluczborkiem - bezpośrednio Moskwie (K. Mieroszewski, System obozowy w woj. śl. 1945-50 s. 276).
Wielu więźniów z łagrów było zatrudnionych przy demontażu fabryk, wywożonych do Związku Sowieckiego. W pierwszej kolejności demontowano zakłady zbrojeniowe. Tak było np. w Kędzierzynie, Blachowni czy Łabędach pod Gliwicami. Warto wspomnieć, że Sowieci wykorzystywali poniemieckie filie obozów koncentracyjnych. Były one gęsto rozsiane po całym Górnym Śląsku. Trafiali do nich nie tylko Niemcy. Więziono Polaków pod byle pretekstem, mógł być to np. donos sąsiada, czy byłego agenta gestapo, który zaczął wysługiwać się nowym okupantom. Najlepszym przykładem może być historia Kamperta, Grolika i Ulczoka, wyjątkowo szkodliwych agentów gestapo.
„Tuż po przybyciu Armii Czerwonej do Będzina 27 stycznia 1945 roku, ujawniła się grupa działaczy organizacji komunistycznej. Mówiąc o ruchu komunistycznym w Zagłębiu Dąbrowskim, a w szczególności w Będzinie trzeba tutaj nadmienić, że ludźmi którzy po 1945 roku zakładali organizację komunistyczną Polską Partie Robotniczą byli ludzie, którzy w czasie okupacji jawnie kolaborowali z niemiecką tajną policją polityczną – Gestapo.
A nazwiska takie jak Grolik, Kampert i Ulczok na zawsze okryły się hańbą. Zebrane w czasie wojny doświadczenia niemieckie wykorzystali po wojnie do eliminacji wszelkich postaw niepodległościowych tutejszych mieszkańców.” – czytamy w opracowaniu Krzysztofa Klebacha i Łukasza Katolika ( http://niepodleglezaglebiedabrowskie.blogspot.com/2013/05/zbrodnie-nierozliczone.html )
Konfidenci Gestapo - Grolik, Kampert i Ulczok zgłosili się do przybywających na Śląsk komunistycznych władz centralnych. Zostali entuzjastycznie przyjęci. Grolik pretendował na stanowisko Prezydenta Katowic, a Kampert - wojewódzkiego komendanta Milicji Obywatelskiej. Natomiast Ulczok postanowił dostać się do pracy w NKWD. Wszyscy trzej zostali jednak zidentyfikowani, jako agenci gestapo. Akt oskarżenia trafił do Sądu Okręgowego w Katowicach ( sygn. III K. 121/47) . Grolik bronił się w ten sposób, że „ całe życie walczył o komunizm, wprawdzie współpracował z gestapo, ale dostarczał wiadomości bezwartościowe, rzekome jego ofiary to członkowie AK, a więc wrogowie ustroju” – napisał Juliusz Niekrasz w „Z dziejów AK na Śląsku”, s.219) Wszyscy trzej zostali skazani na karę śmierci. Zanim to jednak nastąpiło, w wyniku ich donosów do MBP i NKWD wielu Ślązaków zostało uwięzionych w łagrach. Tym razem konfidenci musieli się uwiarygodnić przed nowym okupantem. Niestety dla nich zdemaskowani.
Przewerbowanych agentów niemieckich było wielu, nawet niektórzy działacze NSDAP po wkroczeniu Sowietów, postanowili zapisać się do nowej partii rządzącej i służyć nowym panom. Sprawcą tragedii na Górnym Śląsku był też Nationalkomitee „Freies Deutschland”. Ten Narodowy Komitet „Wolne Niemcy”, został powołany przez Komunistyczną Partię Niemiec, na żądanie Biura Politycznego KPZR 3 kwietnia 1942r. w Moskwie. Bardzo szybko niemieccy jeńcy znajdujący się w obozach na terenie Związku Sowieckiego, poparli ten projekt. Pierwszą taką grupą byli oficerowie w obozie Jełabuga, z kapitanem Ernstem Hadermannem na czele. Skierowano apel do niemieckich komunistów o walkę z Hitlerem. 22 czerwca 1943r. doszło do utworzenia komitetu założycielskiego „Freies Deutschland” w składzie między innymi: Erich Weinert, Wilhelm Pieck, Walter Ulbricht i Hans Mahle (https://de.wikipedia.org/wiki/Nationalkomitee_Freies_Deutschland)
Mieli oni później tworzyć komunistyczny rząd w podbitych przez Sowietów Niemczech. Tak więc Stalin powtórzył leninowski manewr z rządem Marchlewskiego w czasie wojny Rosji Bolszewickiej z Polską (1920r.).
Już 27 stycznia 1945 r., natychmiast po wkroczeniu Sowietów, ujawniło się w Miechowicach pod Bytomiem kilku niemieckich komunistów. Byli to między innymi towarzysze: Staś, Augustyn Staszek i Kolonaus. Komunizowali oni jeszcze w okresie I wojny światowej. Na przykład Staszek i Staś nie chcieli mieszkać w Polsce i po ustaleniu granic uciekli do pobliskiego Bytomia z Łagiewnik, które znalazły się w Polsce.
Sowiecki komendant Bytomia, płk Rachno nie lubił Polaków. Natomiast bardzo chętnie współpracował z niemieckimi komunistami. Sowieci, wkraczając do Miechowic mieli gotowe listy proskrypcyjne, a na nich wielu polskich patriotów. W lutym 1945r, kiedy rozpoczęła się fala deportacji Niemców do Związku Sowieckiego, komuniści niemieccy, zasiadający w zarządzie Kopalni Miechowice, załatwili z sowieckim pułkownikiem Silbersteinem wyciągniecie z transportu wielu Niemców - tzw. „swoich ludzi”. Niemcy masowo pchali się do nowej, jakoby polskiej władzy.
„Jesienią 1945r. delegacja bytomskiej Powiatowej Rady Narodowej odwiedziła Warszawę. W stolicy UB aresztował przewodniczącego tejże Rady – tow. Ignacego Szołtysika. Zarzucono mu słusznie, że w czasie wojny znęcał się nad Polakami. Herr Szołtysik otrzymał wyrok 10 lat więzienia, a okolicznością łagodzącą było „nawrócenie” się na internacjonalizm.” – napisał Paweł Kachel w artykule „Przestępczy Komitet”.
Podobną antypolską przeszłość miał kolejny Przewodniczący Miejskiej Rady Narodowej w Bytomiu, towarzysz Wiktor Pośpiech. 3 Maja 1946r., patriotyczna młodzież polska organizowała marsze. Herr tow. Pośpiech wyrwał manifestantowi polską flagę i ją podeptał. Wybuchł olbrzymi skandal i musiano wyrzucić Pośpiecha z Polskiej Partii Robotniczej.
Jan Urbańczyk vel Hans Urbantzik, został w 1921 r. skazany przez sąd Powstańczy na karę śmierci, za zbrodnie dokonane na Polakach. Tuż przed wykonaniem wyroku uciekł do Bytomia. W 1945 r. mścił się na Polakach. „Oto z rekomendacji Komitetu Miejskiego PPR miał kierować pracami Komisji ds. Odniemczania. Wielkim głosem zaprotestował wówczas Polski Związek Zachodni (skupiający członków b. Związku Polaków w Niemczech). Protestowała (choć mniej zdecydowanie) miejska komórka PPS. W efekcie tow. Urbańczyka wycofano z tej komisji, ale jeszcze przez kilka lat tkwił na bytomskim świeczniku, skutecznie uprzykrzając życie miejscowym Polakom.” - opisuje w swoim artykule P. Kachel. Za zasługi w tępieniu polskości i Ślązaków, Herr Urbantzik otrzymał - jako pierwszy z Bytomia po 45 roku - Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Inni towarzysze z „Freies Deutschland”, Franciszek Strzelec i Paweł Szczyrba, doprowadzili do usunięcia z pracy w urzędzie gminy Bobrek, przedwojennego działacza Związku Polaków w Niemczech - Karola Jochymczyka. Długo nie mógł zrozumieć, jak niby w „wolnej Polsce” dosięgła go „niemiecka ręka sprawiedliwości”! Szczyrba i Strzelec byli uciekinierami z przedwojennej Polski. „W tym samym czasie w Rozbarku „działali równie skutecznie” Emanuel Kowal i Władysław Maroszek” – kontynuuje w swym artykule Paweł Kochel. Działacze harcerscy i dzieci powstańców byli blokowani przez wysoko ulokowanych w strukturach NKWD działaczy „Freie Deutschland”. Doświadczył tego np. przedwojenny działacz harcerski ze słynnej rodziny Freierów z Miechowic. Nie mógł znaleźć pracy i w końcu został palaczem w kotłowni jednej ze szkół. NKWD i MBP chętnie korzystały z usług niemieckich zbrodniarzy, którzy opowiedzieli się za komunizmem i nową sowiecką władzą na terytorium Polski.
Tak więc do łagrów trafiali też żołnierze AK, Powstańcy Śląscy, działacze społeczni.
„Na skutek informacji docierających do władz wojewódzkich, że w obozach jest więzionych wielu Polaków, były one wizytowane latem 1945r. przez wojewodę Aleksandra Zawadzkiego wraz z pełnomocnikiem Rady Wojennej Północnej Grupy Armii Czerwonej przy Śląskim Urzędzie Wojewódzkim gen. lejt. Michaiłem Oziminem i gen. płk. Kuźmą Trubnikowem. Następnie wicewojewoda płk Jerzy Ziętek powołał specjalna komisję. Jej celem było uwolnienie Polaków, umieszczonych w tych obozach. Jej przewodniczącym został Alfred Limanowski, członkami Rapelski i Kubik.” – podaje prof. Z. Woźniczka w swojej książce „Represje na Górnym Śląsku po 1945r.” s. 59.
W sierpniu 1945r. w Blachowni, komisja powołana przez gen Ziętka przesłuchała 795 osób – zwolniła 340, w Kędzierzynie z 1563 wypuszczono 624 osób. Tragicznie sytuacja przedstawiała się w Łabędach. W tamtejszym łagrze w marcu 1945r. pracowało przeszło 4 tys. więźniów. Rozmontowywali oni urządzenia huty „Hermann Göring” i wraz z maszynami byli sukcesywnie wywożeni do Związku Sowieckiego. Do Łabęd komisja trafiła 7 sierpnia 1945r. i podjęła decyzję przetransportowania 643 osób do obozu MBP w Błotnicy. W obozie pozostało ok. 700 Niemców, taką narodowość zadeklarowali na przesłuchaniu. Najprawdopodobniej zostali jesienią wywiezieni do łagrów na terenie Związku Sowieckiego, gdzie słuch po nich zaginął.
W listopadzie 1945r. Polacy, którym groziła wywózka do Sowietów, wysłali dramatyczny list do wojewody śląsko - dąbrowskiego Aleksandra Zawadzkiego z prośbą o ratunek. Napisał on pismo do Władysława Gomułki - ówczesnego ministra Ziem Odzyskanych w randze wicepremiera. „Załączam raport i spis Polaków przetrzymywanych w obozie w Łabędach
k. Gliwic. Według podań i próśb rodzin, Polacy znajdują się też w obozie w Oświęcimiu, aresztowani w pierwszych miesiącach przez władze Armii Czerwonej jako podejrzani o AK. Siedzi tam też prof. Zając ze Śląska. Ponieważ władze tych obozów NKWD powołują się na swoją bezpośrednią zależność od Moskwy, proszę o interwencję w centrali przez Rząd Polski (sic!). Ta sprawa to jeden z zupełnie niepotrzebnych wrzodów jątrzących nastroje”. (AAN Warszawa, Ministerstwo Ziem Odzyskanych (MZO), sygn. 60, s. 7-9)
Tak więc do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu trafiali Polacy, aresztowani zarówno przez niemieckie Gestapo, jak i potem NKWD Rosji Sowieckiej. Na terenie dawnego Auschwitz były dwa obozy – nr 22 i 78. Jeden w Oświęcimiu, a drugi w Brzezince – dawnym Birkenau. Komendantem obydwu był płk Masłobojew. Więźniami byli Niemcy, Czesi, Węgrzy i Polacy. Przez te obozy przewinęło się kilkadziesiąt tysięcy osób. Obóz w Oświęcimiu funkcjonował do jesieni 1945r. Wiadomo jest jedynie o 11 transportach kolejowych, od 28 maja do końca września 1945r. z byłego KL Auschwitz do Związku Sowieckiego, w których wysłano 19,5 tys. jeńców wojennych i 3750 cywilów. Auschwitz II (Brzezinka) funkcjonował aż do wiosny 1946r. Najprawdopodobniej dopiero interwencja więzionego tam Polaka - Wilhelma Poloka - doprowadziła do zainteresowania się ta sprawa wojewody Zawadzkiego. W liście Poloka czytamy: „ Przebywa nas w obozie 1200 osób jako Polaków cywilnych i jeńców wojennych b. armii niemieckiej. Część Polaków zgrupowana jest w jednym bloku (blok 15) i to w liczbie 655 osób podzielona na kompanie. Reszta rozproszona jest w blokach innych, wśród kompanii niemieckiej i nie ma możliwości zjednania się z nami, a to ze względu, że są to Polacy ze Śląska Opolskiego, posiadający obywatelstwo niemieckie. (…) Los nas wszystkich Polaków w obozie oświęcimskim jest niewiadomy.” – cytat pochodzi z pracy prof. Z. Woźniczki „Z działalności polskiego i radzieckiego aparatu represji” s.64.
Komendant Masłobojew przekazał komisji polskiej 7135 osób z obozu 78, z czego 6222 osoby zostały natychmiast zwolnione, a 290 przeniesiono do obozu, prowadzonego przez MBP w Oświęcimiu. Kolejnych 539 osób trafiło do różnych obozów, rozsianych nie tylko po Śląsku, ale i całej Polsce. Z obozu nr 22 płk Masłobojew zwalniał sam. Wypuścił przeszło 12 tys. więźniów. Interweniowały u niego również władze miasta Oświęcimia. Warto wspomnieć, że w Majdanku (Lublin) zaraz po uwolnieniu więźniów niemieckiego obozu zagłady założyli Sowieci obóz NKWD. Funkcjonował on od lipca 1944r. do grudnia 1945 r. Więźniów wywożono do łagrów w głąb terytorium Rosji Sowieckiej.
Najcięższym obozem NKWD na Śląsku był Toszek. Urzędowała tam sowiecka komendantura miasta. Są relacje, że na teren szpitala psychiatrycznego mieli Sowieci spędzić wszystkich Ślązaków z miasta, w wieku do 50 roku życia i wywieźć ich do Związku Sowieckiego. Obóz NKWD urządzono w maju na terenie byłego obozu jenieckiego dla żołnierzy alianckich, uwolnionych w końcu stycznia 1945 r. Toszek był również obozem przejściowym, przywożono tam też Niemców z terenów zajętych przez Sowiety, by później wywieźć na wschód.
Rosjanie traktowali Polskę jako kraj podbity. W swojej strefie okupacyjnej zainstalowali kolaborancki rząd PKWN, którego słynny tzw. Manifest Lipcowy napisano w Moskwie. To, co Polacy z Kresów Wschodnich przeżyli już po 17 września 1939r i od 1944r., to Polacy z Kresów Zachodnich – Ślązacy, poznali na własnej skórze dopiero od końca stycznia 1945r. Oszczędzone było im też doświadczenie bolszewizmu z lat 1919 – 20, kiedy to bolszewicka dzicz dotarła aż na przedpola Warszawy.
Jadwiga Chmielowska
Tekst ukazał się w Gazecie Śląskiej 2 sierpnia 2013r.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4961 odsłon
Komentarze
NKWD
9 Sierpnia, 2013 - 01:12
jego praktykę i dzialania Polacy znali od samego początku Rosji Sowieckiej. Znali z działań w czasie rewolucji, znali z wojny bolszewickiej i z dywersyjnej działalnosci w Polsce Niepodleglej. Nie moge zrozumiec, jak mogli dawać sie ciągle oszukiwac moskalom. Najpierw Beck w brytyjskim interesie w imie "honoru" broni ZSRS przed Hilerem, potem Rydz z tej samej brytyjskiej przyczyny zabrania walki z sowietami i nie ogłasza stanu wojny z agresorem. Sikorski dwukrotnie daje sie omamic układami ze Stalinem, Mikołajczyk jeździ do Moskwy ale w koncu ratuje zycie niczego dla Polski nie osiagajac, Okulicki daje sie aresztować razem z innymi. Czy doświadczenie niczego tych ludzi nie uczyło? Czy były inne, nieznane przyczyny?
Pozdrawiam
cui bono
cui bono