Czy Igor Janke chce być polskim Orbanem

Obrazek użytkownika coryllus
Kraj

Piotr Gursztyn swoim ostatnim tekstem o książce Pawła Kowala ujawnił, trudno dociec czy celowo, ale raczej nie, istotną funkcję druków zwartych ukazujących się na polskim rynku, napisanych przez ludzi z polityką związanych lub bardzo do owego związania tęskniących. Otóż są książki pisane przez polityków lub parapolityków rodzajem kokieterii, która ma zaprezentować nam ich poglądy na sprawy ważkie i z punktu widzenia racji stanu bardzo istotne. Zanim zacznę wyjaśniać cokolwiek, przypomnę tylko jedną z podstawowych tez tego bloga: polska racja stanu nie została po raz kolejny zdefiniowana od śmierci Kazimierza Wielkiego. W takiej sytuacji, w sytuacji braku punktu odniesienia trudno kogokolwiek kokietować jakimiś receptami dotyczącymi racji stanu. A jednak oni to czynią. Jedni mniej sensownie inni bardziej. Paweł Kowal wraz z całym PJN czyni to znacznie mniej sensownie niż Igor Janke, muszę to przyznać, choć nie uważam, by sposób w jaki Igor Janke chce wystartować do polityki był szczególnie dobry.
Zacznijmy jednak do Kowala. Pan ów wraz z tym drugim, jakże mu tam...O! Z Migalskim!, wymyślili sobie, że polska racja stanu, jeśli nie cała, to w spora jej część dotyczy polityki wschodniej. To jest aberracja poważna i nosi ona w dodatku wszystkie cechy słabo wyreżyserowanego przedstawienia. Po 10 kwietnia nie istnieje żadna polityka wschodnia. Nie ma jej. Politykę wschodnią prowadzą Niemcy, a jednym z jej elementów, najbardziej widocznym, ale najmniej znaczącym jest nagroda Karola Wielkiego, czy jak tam się nazywa teraz ta blaszka przyczepiana na pierś, która zastąpiła order złotego runa. Myślę, że polityka wschodnia nie istniała także przed 10 kwietnia, ale gdybyśmy to wtedy głośno powiedzieli, mogłoby się nagle okazać, że w ogóle nie istnieje żadna polska polityka, poza tą wschodnią fikcją, polityką wewnętrzną, w którą wszyscy ingerują, oraz kwestią podpisać czy nie podpisać traktat lizboński. Nikt tego jednak nie powiedział i Lech Kaczyński mógł uprawiać coś co nazywano polityką wschodnią, a co doprowadziło go do śmierci i nie miało w dodatku aż tak wielkiego znaczenia jak sądziliśmy.
Dziś w to puste w środku jajko dmucha z jednej strony Kowal a z drugiej Migalski. Zajmują się oni Białorusią nie mając żadnych możliwości decydowania o tym co się z Polakami na Białorusi dzieje, nie posiadając – co oczywiste – wpływu na białoruską politykę. Jedyne co mogą to napisać książkę. I to właśnie robi Paweł Kowal, który zdaje się sądzi, że polityka wschodnia oraz jej omawianie doprowadzi go w końcu do jakiegoś stołka i jakichś prerogatyw. Nawet jeśli tak się stanie, to dla wszystkich jasne będzie, że sukces swój Paweł Kowal zawdzięcza mechanizmom nie mającym nic wspólnego z promocją książek i rynkiem wydawniczym. Mam nadzieję, powiem tak już od siebie, że Paweł Kowal, nie zostanie żadnym politykiem i nie będzie nigdy wywierał na nic wpływu. Trudno sobie bowiem wyobrazić osobę o węższych horyzontach, większych aspiracjach i bardziej skrzywionym spojrzeniu na rzeczywistość. No chyba, że weźmiemy za przykład Migalskiego.
Dlaczego Igor Janke jest lepszy? Otóż dlatego, że dostrzega on w całej tej promocyjno-politycznej akcji aspekt praktyczny. Świadczy o tym książka „Napastnik”. Autor zdaje się rozumieć, że do nawiązania dialogu z czytelnikiem potrzebny jest dobry i wyrazisty przykład. Viktor Orban jest takim przykładem. Jest to w dodatku przykład, który póki co nie kojarzy się z niczym odstręczającym. Nawet bowiem posunięcia Orbana dotyczące gazociągu interpretować można jako praktyczne podejście do polityki, jako troskę o interes kraju. Sposób Igora Janke na to, by zaprezentować się jako osoba politycznie wyrobiona jest o tyle lepszy, od sposobu Pawła Kowala, że Igor Janke startuje z pozycji dziennikarza. Ma więc dostęp do różnych postaci ze świata wielkiej polityki i na tej bazie może budować swój wizerunek. On to zdaje się robi z jakąś konsekwencją, bo najpierw był Obama, potem ten cały Bidzina, a teraz Orban. Być może jest to moja nadinterpretacja, ale układa się to w jakiś zarys programu politycznego, w jakąś całość. I nie sądzę, by była to całość niespójna, jak ktoś może zasugerować, zdziwiony nazwiskiem Orbana obok dwóch pozostałych. Myślę, że Viktor Orban niewiele się różni od polityków reprezentujących europejski standard. Jego droga i wychowanie polityczne świadczą, że należy do pokolenia ludzi, którzy od początku, z mniejszą lub większą skutecznością przeciwstawiać się mieli układom nomenklaturowym, których korzenie tkwiły i tkwią nadal, jeszcze w strukturach dowódczych armii czerwonej wkraczającej do Europy w roku 1945. Oznacza to jednak tyle, że Orban reprezentuje jakiś nowy porządek, który będzie zarządzał aktywami środkowej Europy w sposób nieco delikatniejszy niż socjaliści. Nawet jeśli założymy, że jest on prawdziwym wolnościowcem, który zamierza rządzić Węgrami bez pośrednictwa banków. Viktor Orban jest na tyle bystry, by zrozumieć jak trudna i kłopotliwa jest sytuacja nie tyle jego kraju, co jego narodu. On dobrze wie ile razy w historii Węgrzy byli oszukiwani, wykorzystywani i wypuszczani na silniejszego, celem sprawdzenia jego możliwości. Te numery mogą się powtarzać i to się zapewne dla Węgier nie skończy dobrze. Dlatego Viktor Orban będzie szedł drogą, która może zaskoczyć jego bezkrytycznych zwolenników i wielbicieli. Tak myślę. Ja, jak wiecie, kibicuję Węgrom. Napisałem książkę o ważnym wycinku ich historii, którą to historię zinterpretowałem po swojemu. Nie jest to może książka tak dobra, jak „Napastnik”, ale da się czytać. Wiem więc, że Viktor Orban powinien być przede wszystkim ostrożny, jeśli jest człowiekiem serio i prawdziwym politykiem, a nie kukłą postawioną nad Dunajem, przez „niewiadomokogo”.
Ponieważ Igor Janke uporczywie nam tego Orbana pokazuje, myślę że on po prostu zamierza użyć go jako trampoliny, która ze świata coraz bardziej dętego dziennikarstwa wyniesie go w świat polityki. Nie wiem czy to się uda i jestem sceptyczny. Ja się nie mogę zgodzić właściwie z żadną opinią Igora Janke, poza tą kwestią dotyczącą sposobu autoprezentacji poprzez książki. Tutaj Igor Janke ma rację, trzeba pokazywać przykłady, który utworzą pewną sekwencję i zapadną ludziom w pamięć głęboką. Igor Janke nie podnosi kwestii narodowo-patriotcznych, a jeśli już to są one umieszczone w planach dalszych. Na pierwszym miejscu jest coś, co równie trudno zdefiniować jak polską rację stanu, czyli tak zwany polityczny pragmatyzm. Bóg jeden wie co to znaczy, bo w naszej części świata polityczny pragmatyzm obliczony na sukces to często po prostu czyste wariactwo. Tego jednak Igor Janke chce za wszelką cenę uniknąć i pozycjonuje się jako człowiek rozważny i dojrzały strateg. O tym czy jest on rzeczywiście dojrzałym strategiem przekonamy się obserwując dalsze poczynania Viktora Orbana oraz reakcje na nie Igora Janke. Najciekawsze z tego wszystkiego jest to kto będzie kolejnym bohaterem książki Igora Janke, lub z kim przeprowadzi on wywiad. Przypuszczam, że z Benjaminem Netanjahu, choć pewnie umówienie się z nim będzie znacznie trudniejsze niż z prezydentem Obamą.
Czy to byłby dobry pomysł? Uważam, że fatalny. Aktywna polityka polega bowiem na tym, by stwarzać sobie sojuszników i popierać w państwach ważnych siły, które mogą doprowadzić do korzystniejszego przetasowania politycznej talii, korzystniejszego dla nas. Przed Benjaminem Netanjahu Igor Janke może się co najwyżej ukłonić. Myślę, że długofalowa polityka zagraniczna Polski, a przynajmniej części polskich polityków, powinna dotyczyć Francji,. Trzeba nimi trochę potrząsnąć. Może nawet bardzo poważnie. To jest wielki potencjał, który właśnie zaczyna gnić i rozsypywać się w palcach. Francuskie elity polityczne zachowują się w sposób straszliwie niedojrzały, a francuska prawica upatruje szansę dla Europy w większej aktywności politycznej Rosji. Oni już nas przestają widzieć. Jeśli zaś oni nas przestaną widzieć to koniec. Bo Niemcy i Rosjanie nie widzą nas już od dawna, co najmniej od dnia śmierci Kazimierza Wielkiego.

Na koniec wiadomość: do końca roku „Baśń jak niedźwiedź” sprzedawana będzie w pakiecie pod dwa tomy, w cenie 60 złotych plus koszta przesyłki. Taka świąteczna promocja, a do końca roku dlatego, żeby prawosławni też mogli sobie kupić pod choinkę tę piękną i potrzebną książkę. W promocyjnej cenie jest również „Atrapia” - 15 złotych plus koszta wysyłki. Zapraszam www.coryllus.pl

Brak głosów

Komentarze

Nie dość, że słup ogłoszeniowy, to jeszcze kryptoreklama nicości pn. Igor Janke. A kto to jest ten Janke? Na którym dreptaku na harmonii gra?

Vote up!
0
Vote down!
0

Tylko ta myśl ma wartość, która przekona kogoś jeszcze

#313118

[quote=Leniwiec Seed]
A kto to jest ten Janke?
Na którym dreptaku na harmonii gra?
[/quote]

Ha ha ha ...

Dobre ...

W sprawie tego "kameleona" można by jedynie jeśli już - to jedynie splunąć i zawrócić na pięcie.. Obrzydliwy typ.
Jemu raczej pisać o "Wolskim" ..Co do Osoby Wiktora Orbana trzy "stajania" w bok //

pozdrawiam
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Andruch z Opola
http://andruch.blogspot.com

Vote up!
0
Vote down!
0

-----------------------------------------
Andruch z Opola
]]>http://andruch.blogspot.com]]>

#313135

Już im się celeburyty kończą, to zaczynają
pustaki pompować.
Polityki, jak się "patrzy".
Jak światło gaśnie, to i cienia nie widać.
Pozdrówka serdeczne

Vote up!
0
Vote down!
0

Tylko ta myśl ma wartość, która przekona kogoś jeszcze

#313142

Znalazł sobie "żródełko" ozdrowieńcze ! Swego rodzaju Catharsis mu się zamarzył...

Hektolitry perfum nie wystarczą by zabić "smród" jaki się za onym ciągnie ..

pozdrówka

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Andruch z Opola
http://andruch.blogspot.com

Vote up!
0
Vote down!
0

-----------------------------------------
Andruch z Opola
]]>http://andruch.blogspot.com]]>

#313152

Warto tylko zapamietywać KTO takie pustaki pompuje.
A i to, jak "trzeciodrogowcy" rzucili się z frontalnym atakiem na żydów, aby dopiero po wyborach oznajmić,
że to moskale mają być sprzymierzeńcem w walce
z żydami...
Taki to sobie "misterny plan" wykoncypowali chłopaki
od SOWY i S-ki.
I pewnie dlatego im Historia wadziła, żeby nikt nie kumał,
skąd nasze chazarstwo przybyło i na lufach czyich
pepesz.
Pozdrówka

Vote up!
0
Vote down!
0

Tylko ta myśl ma wartość, która przekona kogoś jeszcze

#313157