Skwer wolnego słowa
Przeniósł się dwieście metrów dalej. Na Plac Trzech Krzyży.
W pociągu widać pojedyncze osoby dumnie niosące flagi. Na mieście całe grupy rojno i gwarno, raźnie maszerują chodnikami. Aleje Jerozolimskie toną od biało-czerwonych sztandarów.
Pikieta pod siedzibą TVP na Placu Powstańców. Ewa Stankiewicz, Tomasz Sakiewicz i Wojciech Reszczyński próbują wejść do gmachu – drzwi zamknięte na głucho. Próba wejścia drugimi drzwiami nieudana – kordon policyjny. Zostaje ogłoszona blokada trzech wejść. Samochód telewizyjny nie wpuszczony do garażu. Dziennikarze i pracownicy TVP zawracani sprzed budynku.
Przechodzę Skwerem Wolnego Słowa na tyłach Banku Gospodarstwa Krajowego. Skwer pusty. Za to Bracką i Nowym Światem sunie biało-czerwony korowód. Plac Trzech Krzyży zapchany jak w ulu. Podobno latem w ulu mieszka 80 tysięcy pszczół. Tego dnia jest ich jednak więcej – sądzę, że zgromadzenie nie mniej niż stutysięczne.
Spotykam znajomych, przyjaciół, czasem dawno niewidzianych. Znajome twarze. Jedna jedyna petarda rzucona na Wiejskiej i jeden podpity wariat pod Sheratonem. Poza tym – porządek, dyscyplina i modlitwa. Ludzie mili, uśmiechnięci. Hasła te same od lat: w obronie wolnych mediów, w obronie oświaty i prawa do pracy, podkreślające pamięć o Lechu Kaczyńskim, żądające rozliczenia winnych za Smoleńsk 2010, przeciwstawiające się Donaldowi T. i namiestnikowi.
Po Mszy pochód rusza do przodu, ale tyły ciągle stoją, taki jest tłok. Przemarsz Nowym Światem, Krakowskim Przedmieściem na Plac Zamkowy, wśród polityków PiS rozpoznaję Waszczykowskiego, Błaszczaka, idzie także (o dziwo!) Zbigniew Ziobro, choć z miną tak ponurą, jakby szedł na ścięcie. Przed zamkiem pod okiem ostatniego wielkiego króla – Zygmunta III – przemawia Jarosław Kaczyński, a potem Piotr Duda. Kaczyński dziękuje ludziom za przebudzenie i widzi w tym nadzieję zwycięstwa. Duda deklaruje, że Solidarność wprawdzie nie jest sługą partii politycznych, ale pomoże PiS-owi i Solidarnej Polsce.
Cieszę się, że marsz się odbył. Libertas dicendi – tak przodkowie nasi nazywali wolność słowa (dosłownie: wolność mówienia). Ale nie wolność paplania od rana do wieczora o byle czym i nie wolność do rzucania mięsem w rozmowie telefonicznej toczonej na dworcu. Libertas dicendi to wolność mówienia o ważnych sprawach i wolność wysłuchania przez stronę przeciwną.
Prawda, że takie marsze nie zaszkodzą poważnie rządowi matołów. Zaszkodziłby mu porządny strajk generalny, który faktycznie oznaczałby odzyskanie suwerenności. Nie wierzę że „związek zawodowy Solidarność” jest zdolny do zorganizowania strajku. Ale takie zgromadzenia i takie przemarsze jak dziś bardzo integrują. Są pokazem siły i dyscypliny, dojrzałości demosu. Gratuluję!
Jakub Brodacki
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1413 odsłon
Komentarze
@alchymista
29 Września, 2012 - 21:24
Fajna impresja. Dzięki :-).
Pozdrawiam
A może jednak ktoś inny jest zdolnym do zorganizowania strajku?.
29 Września, 2012 - 21:25
Bo osób, gotowych do strajku, jako widzimyśmy, nie brakuje :)
Pozdro!
Jakub Wołyński
Jakub Wołyński
nie skwer - parking!
29 Września, 2012 - 21:40
nie ma tam żadnego skweru (placyk + jakieś drzewko/krzaczek, ławeczka, miejsce odpoczynku...) - niczego takiego tam nie ma. Zwykły parking, tyle, ze na tyłach PAP-u, ulica Mysia - osławiona cenzurą - bezwzględną i znienawidzoną. Bolszewicka perfidia.
Bóg - Honor - Ojczyzna!
Re: nie skwer - parking!
29 Września, 2012 - 21:45
Ważne że nie śmietnik, bo śmietnikiem jest akurat gmach TVP, więc, jest zajętym :)
Pozdro!
Jakub Wołyński
Jakub Wołyński
Re: nie skwer - parking!
29 Września, 2012 - 21:50
Nazwa jest umowna ;-) W Krakowie mówi się "planty", choć pewnie tego plantami nazwać nie można ;-)
Dziękuję za informację o cenzurze - za młody jestem, zwyczajnie.
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
ul. Mysia
29 Września, 2012 - 22:44
Byłam tam, tak, byłam kiedyś raz z jakaś sprawą.
I z innej beczki - stał tam w pobliżu "pawilon chemii" - tak go nazywano. Można tam było kupić różne fajne rzeczy, ale kilka lat temu go zlikwidowano, a wielka szkoda.
Napisano dziś przez Poetę, którego mam zaszczyt znać :)
29 Września, 2012 - 22:04
Marek Gajowniczek
Na Placu Powstańców...
Na Placu Powstańców, gdzie leżała bomba
policja się bacznie namiotom przygląda
i ludziom odważnym, śmiałym, solidarnym,
którzy pikietują, bo program jest marny.
Marny? - To zbyt mało, bo jest fałszowany.
Pokazuje kłamstwo i zmienia ekrany
w narzędzia do tortur i zadawania bólu,
w maszynkę mielenia uczuć i rozumów.
Na placu powstańców stoi Solidarność.
Po lewej, po prawej - służby chronią marność
na której się jeszcze słabiutki rząd wspiera,
a obok się wykop głęboki otwiera.
A z tego podziemia - miejsca niewybuchów,
z namiotów, okrzyków, nadziei okruchów,
z policyjnej pałki i tarczy i kasków
promieniuje opór. Chce doczekać brzasku.
Jakub Wołyński
Jakub Wołyński
Ładny wiersz, nastrojowy
29 Września, 2012 - 22:19
Niestety nie sposób sie dowiedziec co tam się dzieje.
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
:)
30 Września, 2012 - 01:00
Co do się odbywającego tam, umieściłem na blogu to co dostałem od jednego ze świadków oraz uczestników :)
Pozdro!
Jakub Wołyński
Jakub Wołyński