Bajka o Królu i Królewiczu
W pewnym odległym kraju, za górami i lasami, jak to w bajkach bywa, żył król…ba, całkiem dobry król, może nie idealny, ale któż jest taki?
Miał tylko jedną zgryzotę, bo syna posiadał ladaco.
Ojciec jak to ojciec, syna kochał i trochę oczy przymykał…na jego lenistwo, drobne złośliwości, których królowi –ojcu nie skąpił.
Ale za nic miał synek ojca upomnienia, uważał, że to on już powinien koronę przejąć, a ojca uważał za starego satrapę.
Wraz ze swoimi druhami, wciąż próbował ojca ośmieszyć.
Przyjechało poselstwo, on z ojcem poselstwo przyjmuje i zamiast czekać, aż ojciec głos zabierze, sam się wyrywa, ojca ośmiesza, bo jeszcze chce w języku kraju posła przemawiać, ale leniwym będąc, tylko parę słów wykutych z pamięci powtarza.
Król by ukryć zmieszanie, zaśmiał się cicho…a syn znów dąsy i fochy pokazuje.
Słynął ten syn, we wszystkich ościennych państwach, (bo lubił po zagranicach na ojca się wypłakiwać) jako królewicz nowoczesny, który to chce nawet za cenę suwerenności, w przyjaźni żyć wielkiej nawet z tymi, co wrogie na państwo jego głosy podnoszą.
Martwił się król okropnie, bo tak swoich druhów do ojca zraził, że i oni po miastach jeżdżąc, wciąż na króla psioczyli.
Lud zaczął się wahać, bo niby królewicz ladaco, ale może to ojciec na niego złym okiem patrzy i może on wcale nie taki leniwy, może to tylko taki wizerunek ojciec mu wyrobił…zaczął się lud zastanawiać, może król mu nie chce dać szansy, szeptano w zaułkach.
Choć co prawda nigdy go nie widziano, by był zajęty sprawami kraju, czasem dla efektu, to tu, to tam pojechał, rękę uścisnął, zrobił minę zatroskaną…ale gdy król go potrzebował, bo w obronie słabego kraiku wystąpił, on najpierw niby ojcu przyklasnął, by za chwilkę już umyślnego słać do agresora tegoż kraiku, że inaczej postąpić nie mógł, bo ojciec to na nim wymusił.
Nawet co niektóre ościenne kraje były tą zuchwałością królewicza zdziwione…no ale wzruszały tylko ramionami, bo i cóż powiedzieć miały, było im to wszak na rękę.
Jak skończy się ta bajka?
Czy będzie morał?
Sama tego nie wiem, bo życie zbyt skomplikowany scenariusz pisze.
Pozdrawiam serdecznie.:D
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3322 odsłony
Komentarze
Iwona, synek, delfinek wyrodny lubił też sobie dobierac dworzan
24 Sierpnia, 2008 - 00:06
Małe co nie co w tym temacie!
Zawsze starał się błyszczeć, więc kumpli dobierał takich aby niczym znaczącym się nie wyróżniali. Uzurpował sobie prawo do władzy wszelakiej, więc zażyczył aby koledzy go najjaśniejszym panem nazywali. Jak to burzyli sie niektórzy starzy , uczciwi dworzanie, wszak ty jesteś jeszcze jeno delfinem! wtedy posługując sie tajna policja i oszczerstwami zsyłał ich na prowincję lub skazywał na wygnanie. Wokół siebie zgromadził niemal same miernoty, które mu co dzień arabskie, słodko-mdławe ducery prawiły. Delfin był tym zachwycony. Szczególnie lubił słuchać swego głosu. Lubił przemawiać. Gdy kończył to niemal z ostatnią zgłoska zaczynał klaskać i mlaskać jego druh ulubiony, znany z zamiłowania do intryg wszelakich. Czytać nie lubił, pracować nie chciał, a piękną przebogatą bibliotekę zamienił na salę-boisko gdzie uprawiał sport ulubiony kopanie balonu zrobionego ze świńskiego pęcherza co mu go regularnie z prowincji dostarczał jeden z jego dworzan o wyrazie twarzy na której nigdy nie ośmieliło się nic zagościć! ten małomówny dworzanin wymawiał tylko dwa słowa"" A sio!" i wtedy na jego facjacie pojawiało sie coś jakby z zadowolenia ale i tak nie jest to pewne. Ten dostawca pęcherzy świńskich dla delfina był admiratorem płomieni. Lubił jak coś sie pali. Ale myliłby się ten co by go posądził o znajomość historii starożytnego Rzymu, gdyż poza pełnymi sakiewkami od delfina oraz cepem niczego do ręki w życiu nie wziął!
Delfinek miał tez skłonności do koloryzowania a codziennych konfabulacji dostarczali mu dwaj jego wierni zausznicy. Dwór dzień w dzień był zasypywanymi niesamowitymi opowiastkami o zbójcach co to czychają na życie delfina. Tak więc nadworny skryba nie nadążał ich przepisywać a heroldowie dostawali chrypki od wielogodzinnego odczytywania tych wiekopomnych zdarzeń z życia delfina.
pozdr
antysalon
Antysalonie
24 Sierpnia, 2008 - 00:13
Jakżeś uroczo i pięknie królewicza zdefiniowal, oraz jego kompanów.
A myślisz, że ten od "A sio!", to nie czytał nic o Rzymie?
A ja myślałam, że on taki AntyNeron.;p
Pozdro.:D
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".
Iwona! A na ....jemu Neron!?
24 Sierpnia, 2008 - 00:17
I bez Nerona mają co...gasić!
pozdr
antysalon
Wiesz, pewnie mają
24 Sierpnia, 2008 - 00:19
ale wyobraź sobie, że gdyby był...jaki byłby efektowny pożar i gaszenie.
Pozdro.:D
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".
Iwona, gdyby te jołopy naczytali się to dopiero by nas..
24 Sierpnia, 2008 - 00:34
Wyobraz sobie tych jołopów oczytanych? Teraz przy ich prymitywizmie dają nam POpalić! A Gdyby jeszcze na bieżąco znali Graves'a., historie Messaliny i wiersze Marka Aureliusza! A gdyby taki Tusk czy Pawlak zgłębili Ionesco, Kafkę czy Joyce'a to już PO nas!!!
pozdr
antysalon
Iwona! coś z od Bolka kumpla Donka czyli basurdum fixum dyrdum
24 Sierpnia, 2008 - 00:46
Lelum Polelum Bolek absurdum ante portas *
"...Ze stu ludzi, cała
żyjąca "krajówka" powinna usiąść, poprosić paru pisarzy i wspólnie przez dyskusję, przez ścieranie się, napisać jak było, co było, wspólną drogę walki..."
Coś w poetyce lokomotywy; 1000 atletów , parę tysięcy kotletów i praca zbiorowa pt. Bolek pisze historię "S" na sto rąk. Cała krajówka siada i pisze!
pozdr
antysalon
Antysalonie
24 Sierpnia, 2008 - 14:26
Krzyś mi przez ramię zagląda i się pyta, czemu się śmieję, ja mówię , że z tego co napisał Antysalon, a Krzyś ANTYSALON?
I przeszkadza mi cały czas.
I niestety sądzę, że oni znają te pozycje, tylko mają do siebie wielką słabość, zbyt się kochają, nawet bardziej kochają siebie, niż Neron, bo on gdyby inaczej potoczyły się jego losy, gdyby nie Agrypina...ale nie ważne, mnie Nerona szkoda.
Pozdro.:D
Ps. już idę poczytać o "Bolusiu".
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".
Iwona, kto to Krzyś*, dla takiegPawlaka Agrypina to antygrypina
24 Sierpnia, 2008 - 19:42
Zacznę od Krzysia,"..Nagle Krzyś wybuchnął śmiechem... i śmiał się... i śmiał się... i śmiał się. I nagle-trach! łeb śłonia huknął o korzeń,...." Pozdrawiam Krzysia!
I gdyby tak trachnęła ta ich ..... koalicja.
A mnie jest szkoda....lata...
Najbardziej lubię lato. Chociaż zimę też ze względu na narty.
pozdr
antysalon
Antysalonie
24 Sierpnia, 2008 - 22:34
Krzyś to mój najmłodszy ...4.05 roczku.
A byś się zdziwił, jak Pawlak oczytany.
Heh, ja też lubię jak jest ciepło, zimy nie znoszę chronicznie.
Pozdro.:D
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".
Antysalonie
24 Sierpnia, 2008 - 22:38
Krzyś to mój najmłodszy ...4.05 roczku.
A byś się zdziwił, jak Pawlak oczytany.
Heh, ja też lubię jak jest ciepło, zimy nie znoszę chronicznie.
Pozdro.:D
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".