Święto satyryków

Dla prezesa TVP strata 50-60 milionów złotych na EURO to kolejne „nic się nie stało”. Satyra świętuje. Komedia również.

Czytając w gruncie rzeczy chore wypowiedzi prezesa TVP zauważam dwie rzeczy. Po pierwsze – 50 czy 60 baniek w plecy w „odzyskanej” instytucji publicznej już nie jest patologią. Nie wzbudza niemal żadnego zainteresowania tych, którzy z uporem maniaka (i z zaniepokojeniem) śledzili „patologie pisowskiej TVP”. Po drugie – nie zanotowałem żadnego sygnału z zarządzającego TVP ministerstwa, które choćby słowem zająknęło się w temacie skandalicznej w gruncie rzeczy wypowiedzi prezesa TVP jak i sytuacji w samej TVP zarządzanej przez już „słuszny” Zarząd.

Zadaję sobie pytanie - dlaczego mam płacić abonament skoro jest on najzwyczajniej wyrzucany w błoto? Skoro dla Prezesa TVP nie ma problemu kilkudziesięciomilionowej straty, to dla mnie nie ma problemu z niepłaceniem 18,50 zł miesięcznie.

Zatrudniono żonę męża za niebagatelne 30 tysięcy miesięcznie. Tłumaczono, że żona poprawi oglądalność. Rzeczywistość okazała się całkiem inna. Żonę ogląda średnio TRZYSTA TYSIĘCY mniej widzów. Sukces. A z drugiej strony tnie się stawki „bo sytuacja finansowa nie jest wesoła”. O co, do diabła, tu chodzi? Dla jednych TVP jest dojną krową a dla innych żebrakiem? Jak to jest, że jedni dostają intratne kontrakty (a nawet przyprowadzają DWIE sekretarki) a inni nie dość, że czekają miesiącami na wypłaty honorariów, to jeszcze brutalnie wali się ich na kasę?

Przed nami Olimpiada. Kolejne 17 dni finansowego „sukcesu”?

Prezes TVP widzi ratunek – wyprzedaż majątku spółki. M.in. „Plac” (Powstańców Warszawy). Będzie czym dzielić. Będzie na nowe kontrakty dla gwiazd drugiej świeżości, na kolejne sekretarki, doradców, pomagierów, przydupasów, „redachtorów”, którzy nie umieją posługiwać się językiem polskim. I będzie w-PO-rzo.