Szukam kryzysu

Obrazek użytkownika Katarzyna
Gospodarka

Wiem, wiem kryzys jest, tylko PO nie chce się do tego przyznać. I żeby było jasne, tej tezy akurat nie poddaję w wątpliwość.

Mam za to inne dylematy. Czy mama Katarzyna nie ma prawa czegoś nie rozumieć i mieszać ścierką w brudnej wodzie zmywaka bez należytej orientacji?

Jak długo jednak można bez sensu mieszać w pomyjach? Czy nie lepiej zapytać mądrych ludzi, może wyjaśnią?
No, więc pytam. Czy wycofanie się MEN z zakupu gimbusów dla szkół - to działanie antykryzysowe, czy wręcz odwrotnie?

Chyba dwa dni temu, bodajże w Teleekspressie, obiła mi się o uszy wiadomość, że MEN w tym roku nie kupi żadnego gimbusa dla szkół z powodu niezbędnych oszczędności w czasie kryzysu.

Nie wiem czy to prawda, bo potwierdzenie tej informacji znalazłam z wielkim trudem na stronie

http://bazagmin.pl/wiesci_samorzadowe/wiadomosci/92676/72/koniec_ery_szkolnego_gimbusa.

Wnioski małopolskich gmin o zakup szkolnych autobusów z państwowych pieniędzy nie mają już szans na pozytywne rozpatrzenie. Rząd zabiera resortowi edukacji 12 mln zł przeznaczonych w tym roku na ten cel i nie przewiduje takich wydatków także w następnych latach".

Nie wiem, co na to producent, u którego zostało złożone zamówienie. Mam też problem ze zrozumieniem taktyki rządu walki z kryzysem.

Łatwiej mi już pojąć, dlaczego moja skrzynka każdego ranka zapchana jest kuszącymi reklamami bankowymi ofiarującymi mi kredyty na wyjątkowo dogodnych warunkach.

Rozumiem też, dlaczego wciąż trudno o godziwą zapłatę za pracę, choć dzięki temu może kilka firm miałoby szansę na zbyt swoich towarów, a tym samym nie musiałoby poszerzać bezrobocia, a państwo wydawać pieniądze na zasiłki i ubezpieczenie bezrobotnych.

Dotarło do mnie, że jakby Polak miał za co kupić, to banki padłyby z powodu braku kredytobiorców.
Już miałam wrażenie, że załapałam, dzięki czemu ten interes się kręci, a tu znowu z powodu gimbusów , niczego nie kapuję.

No bo niby co ja mam kapować, skoro mój brak pieniędzy może uratować banki przed plajtą, a niewykonanie zamówienia na szkolne autobusy to walka z kryzysem?

 

 

Brak głosów

Komentarze

Jak w TVP info podają, zakłady autobusowe w Starachowicach likwidują produkcję. Kwestia wypłacania zasiłków, braku dochodów do kasy państwa i temu podobne to oczywiście dalsza konsekwencja. Tak kiedyś uczono, iż 1 PLN wydany z kasy państwa na inwestycje daje ok 4 PLN zwrotu w postaci podatków. Efekt zbytniego uwierzenia w ten przykład cwiczymy obecnie, jednak druga skrajność wcale nie wygląda lepiej. I tylko w jednym żond się nie myli - 2010 będzie jeszcze gorszy.

Vote up!
1
Vote down!
0
#26027

Nawet Balcerowicz już "posmutniał"...

...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński

Vote up!
0
Vote down!
0

...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński

#26031

pzdr

Vote up!
2
Vote down!
0

antysalon

#26035

Balcerowicz już swoje zadanie wykonał; uczynił z nas rynek zbytu na czasy kryzysu. Teraz "smutno" zaciera proletariacko - profesorskie łapki. I nie może pojąć, dlaczego tak dobrze żarło, a zaczyna zdychać.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#26036

A w salonie pod tym tekstem
http://www.mamakatarzyna.salon24.pl/115602,szukam-kryzysu
wciąż przekonują mnie, że to dobrze, kiedy zakłady padają i trzeba wypłacać zasiłek, dobre jest oszczędzanie kilkunastu milionów na zakup gimbusów, bo ...
ee tam bez wodki niczewo nie rozbieriosz. ;(

Pozdrawiam

Vote up!
1
Vote down!
0

Katarzyna

#26034

czy innej Gugały!
Tam są odpowiedz na wszelakie Twe wątpliwości!
pzdr

Vote up!
1
Vote down!
-2

antysalon

#26037

A no, nie oglądam, oszczędzam na prądzie. Wszak mamy kryzys.;)

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#26053

często się zastanawiam, dlaczego państwo jest tak obecnie rozbudowane, że się zajmuje na przykład produkcją benzyny, leczeniem, edukowaniem, ubezpieczaniem et consortes.

Osobiście uważam, że państwo szkołą się zajmować nie powinno, w tym kupowaniem gimbusów. Państwo ma inne zadania, jak dbanie o bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne oraz egzekucja prawa na jego obszarze.

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
1
Vote down!
-1

Kirker prawicowy ekstremista

#26052

A czyja to wina, że państwo bawi się w zarządcę wszystkim czym się da i czym się nie da? Czyja to wina, że gminy mają ograniczone kompetencje? Od 2007 r. samorządy chciały, by pieniądze przeznaczane na ten cel były w subwencji oświatowej. Jeśli państwo postanowiło, że podatki mają wędrować w górę, by urzędnik miał co dzielić, to mamy to co mamy. Czy urzędnik ministerialny pozwoli sobie na odebranie mu kompetencji? A co wtedy z kijem i marchewką przed wyborami?

Vote up!
1
Vote down!
0

Katarzyna

#26055

to, że państwo zajmuje się obecnie różnymi rzeczami, to jakiś trend globalny od 150 lat. Gdy w 1849 roku opublikowano Manifest komunistyczny, punkty w nim zawarte to była czysta abstrakcja. Obecnie żyjemy w rzeczywistości określonej przez nie.

Państwo moim zdaniem ma pewne jasno określone zadania. Moim zdaniem zdecydowanie lepiej wydawać pieniądze na armię i policję niż oddłużanie jakiegoś państwowego przedsiębiorstwa czy też tzw. politykę społeczną. O ile państwo łatwo się rozrasta, o tyle zmniejszanie go do rozmiarów odpowiednich to wysiłek iście Herkulesowy.

Jeśli natomiast chcemy, żeby pewnymi rzeczami zajmowały się gminy, a nie centralny rząd, to należy wprowadzić rozsądną ustawę samorządową zakładającą jeszcze większą decentralizację niż obecnie.

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
1
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#26063

Absolutnie zgadzam się z Tobą. Nie należy jednak odkręcać tych zjawisk od środka, ale od początku.
Ekonomia nie jest nauką ścisłą, ale w dużej mierze koncepcją polityczną, choć liberałowie tu mnie zakrzyczą.;)

Interwencja państwa zaczęła się właśnie dzięki komunistom i socjalistom, bo to tak fajnie mieć możliwość dysponowania pieniędzmi i uzależniania społeczeństwa od polityków, partii. Tak się do tego przyzwyczailiśmy, że nie pytamy, kiedy polityk obiecuje wybudowanie boiska w gminie, skąd weźmie na to pieniądze.
Budżet jest nieczytelny, a jego dysponowanie jest czystej wody nakazowo -rozdzielcze.

Kryzys jest odmieniany przez wszystkie przypadki, ale nikt nie pyta, jakie jest jego podłoże. Czy tylko beztroska banków? A może została już dawno zachwiana równowaga między popytem, podażą a rynkiem pracy? Ten trzeci element już praktycznie w naszej świadomości nie istnieje. Nawet jeśli przyjmiemy, że praca jest tylko towarem ( z czym się absolutnie nie zgadzam), to ten "towar" jest żywy i ma wpływ na popyt.
Jeśli dałoby się uzgodnić między wszystkimi podmiotami życia społecznego czym jest godziwa zapłata, wtedy udałoby się odebrać państwu funkcje, które sobie zawłaszczyło.
A tak zawsze będziemy mieli takie właśnie paranoje, że tworzy się szczeble samorządowe i nie daje się im samym rządzić.
Tak przynajmniej ja to widzę.

Vote up!
1
Vote down!
0

Katarzyna

#26068

Rząd nie produkuje i w związku z tym nie tworzy wartości on tylko dysponuje tymi wartościami które zabrał ludziom w podatkach.
Aby kupić autobusy rząd musi zabrać podatnikom równowartość tych autobusów plus jeszcze trochę pieniędzy na poborców i urzędników ministerstwa oświaty, którzy zajmą się zebraniem podatków i przekazaniem ich gminom. Widzimy więc, że jak rząd NIE zabierze tych pieniędzy ludziom to u ludzi zostanie WIĘCEJ pieniędzy niż na autobusy, czyli jak rząd nie kupi autobusów to ludzie kupią więcej towarów za większą ilość pieniędzy - mniejsze podatki oznaczają że ludzie zarobią więcej. Pewnie nie kupią autobusów akurat, tylko inne rzeczy, ale w każdym razie do wyprodukowania rzeczy o większej wartości potrzeba więcej pracowników - czyli będzie to działało przeciw bezrobociu. Jak widzimy brak zakupów autobusów oznacza większe zarobki i mniejsze bezrobocie czyli jest to prawidłowe działanie antykryzysowe.

Bacz

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam. Bacz

#26058

Gotowa jestem uwierzyć pod warunkiem, że mi wyjaśnisz mały taki problem.
Spotykamy się pod koniec roku. Stawiamy na stół wspólną skarbonkę. Ustalamy, że pewną sumę pieniędzy przeznaczamy na produkowany przez Ciebie towar. Masz to zagwarantowane prawem. Inwestujesz więc, zatrudniasz pracowników i liczysz na zysk. Tymczasem ja bez Twojej wiedzy wyciągam pieniądze ze skarbonki i przeznaczam je na inny cel. Musisz zwolnić pracowników, a wyprodukowany towar będzie zalegał w magazynach, bo w przyszłym roku też od Ciebie go nie kupię.

Ty mówisz, ze pieniądze zaoszczędzone na Tobie zostaną u ludzi, którzy je wydadzą na co innego?
A za co ja się pytam, skoro wskutek wystawienia Cię do wiatru będą bezrobotni?

I Ty to nazywasz działaniem antykryzysowym?!

To ja w takim razie oddaję już nie swój dyplom magisterski czy podyplomówki z zarządzania ale nawet świadectwo maturalne. Nic nie wiem, nic nie rozumiem, jestem kompletną ignorantką.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#26059

Jak się przeznaczy pieniądze na inny cel to dokładnie tyle samo pracy stracą ci z których produktów się zrezygnuje co zyskają pracy ci których produkty się nieoczekiwanie kupi. To jest działanie obojętne dla gospodarki.

Zupełnie inaczej jest rządem bo rząd wydaje pieniądze mniej efektywnie niż ludzie. To oznacza, że jak ludzie wydają swoje pieniądze w tej samej ilości co rząd, to więcej ich potrzeb jest zaspokojonych lub w lepszym standardzie. Tak więc jeśli rząd wyjmie pieniądze ze skarbonki to nie będziemy tak bogaci jak w przypadku gdy ludzie nie będą musieli tej skarbonki napełniać.

Pozdrawiam

Na temat zwalczania kryzysu pisałem tu: http://niepoprawni.pl/blog/404/sposoby-na-kryzys

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam. Bacz

#26066

To on naprawde rzadzi?Ale kim lub czym.On jest tak wielka kompromitacja ze wstydze sie ze on nazywa sie rzadem polskim.Nie jest nim.Bardzo mnie to boli.

Vote up!
0
Vote down!
-1

pat

#26070

A jakże rządzi, tylko nie mówi nam w czyim interesie.;)

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#26071

odchodzi! Tyle, że nie wiemy czy wieszają się Judasze czy Piłaty!
Donald już nie tylko Chemiczny ale i Wieszatiel!
Ale się POrobiło!
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#26079

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika Milton nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

   Przeczytałem Twój paradoks-koan i już słyszę jak jednoręcy klaszczą. Szczególnie głośno słychać "jakiego" z S24, widać u niego żarliwą wiarę w tzw. wielkich mędrców z akademii.
Żarty na bok.
   Zastanówmy się z punktu widzenia jaki dziedzin mamy rozpatrywać postawione przez Ciebie zagadnienie, czy należy ono do:
- zadań Ministra Finansów
- zadań Ministra Edukacji Narodowej
- zadań Ministerstwa Gospodarki
- samorządu gminy.
Oczywiście nie jest to wyczerpująca i jedyna możliwa lista zaangażowanych instytucji.
    Problem z busami powstał z chwilą wprowadzenia reformy oświaty w 1999 r. Pojawił się przy określaniu priorytetu - czy likwidować małe szkoły + rozwiijać transport sieci busów, czy utrzymanie status quo małych placówek bez korzystania z busów.
Już przy pierwszych symulacjach kosztów, okazało się, że różnie to wygląda w gminach. Przyjęto wariant pierwszy jako postępowy, zgodny z założeniami reformy szkolnej, jednej z czterech przeprowadzonych przez rząd Buzka.
Były to istotne zmiany strukturalno-systemowe.
Warto to pamiętać, gdyż wtedy zaprogramowano istotny element systemu, busy, które mają to do siebie, że są stosunkowo drogie i muszą być co parę lat zmieniane, co w transporcie jest normą. Ponieważ oświata jest państwowa i finansowana z wpływów do budżetu, to zrozumiałe, że busy - zostały stałym fragmentem budżetu MEN, zasilanym oczywiście z MF.
Potem po biblijnych 7 latach tłustych, za pasterza Dona Tuscucci przyszedł kryzys w postaci zmniejszenia wpływów do budżetu państwa i tu ruszył sztafeta oszczędności. MinFin w MON wykosił np. pieniądze na strzelanie, a w takim MEN położył właśnie busy.
   Pora wrócić do Twojego pytania:
"Czy wycofanie się MEN z zakupu gimbusów dla szkół - to działanie antykryzysowe, czy wręcz odwrotnie?"
Musimy zastanowić się czy dobrze postawiłaś pytanie ?
Cięcie kosztów jest koniecznością. W przypadku busów, w świetle tego co napisałaś, zachodzi poważne niebezpieczeństwo, że rząd koszty strukturalno-systemowe, bo do takich należy zakup busów, chce przerzucić na samorządy gminy. Odnosi się to przede wszystkim do słabych gmin wiejskich, to przede wszystkim to ich dotyczy. Od razu trzeba sobie powiedzieć, że prócz wyjątków, gminy nie stać będzie na zakup busów z uwagi na niskie budżety. Słowem wchodzimy w dosyć ponury scenariusz pogłębiania różnić między miastem a wsią. Już teraz jest to wielki problem, niektórzy mówią o wytworzeniu się luki cywilizacyjnej między nimi.
Uff miła mamo Katarzynko
pzdr
Vote up!
0
Vote down!
-2
#26089

Alboś Szanowne Ciało Pedagogiczne, albo Samorządowiec.;)
Dzięki za ten komentarz.

Najpierw na temat samego pytania.
Chodziło mi nie tylko o same gimbusy, ale o czynienie oszczędności w ogóle w taki sposób. Jednym słowem czy rząd powinien stymulować gospodarkę skoro jest popyt czy też dostosowywać do wpływów. Nie jestem ekonomistą, więc recepty nie mam, ale gołym okiem widzę w swojej gminie, że największym mankamentem jest brak wpływów do budżetu z powodu mnimalnej płacy i szarej strefy.

Właściwie tylko w budżetówce i może jeszcze w jakiś dużych firmach, bankach, spółkach czy radach nadzorczych płaca jest księgowana uczciwie, a podatek i składki są odprowadzane zgodnie ze stanem faktycznym. W większości pracownicy oficjalnie dostają minimum, a reszta pod stołem. Jest to powszechne w moim otoczeniu. Czy jest inaczej w innych rejonach POlski?

Drugi problem to szara strefa. W mojej malutkiej warmińskiej gminie jest bum tego lata na budowanie i remontowanie. W większości niestety przez tzw. "rodzinne" firmy, czytaj dzikie, które żadnego już podatku nie odprowadzają.

Dlaczego o tym piszę, bo w moim przekonaniu nie trzeba by było szukać głupich oszczędności, które wyhamowują gospodarkę i pogłębiają bezrobocie, tylko szukać sposobów na zwiększenie wpływów do budżetu.

Problem samych gimbusów i sposobu ich zakupu ciągnie się już kilka ładnych lat. Samorządy domagały się, by koszty dowozu i transportu były liczone w subwencji oświatowej. Tak się nie stało, a szkoda.
W pełni zgadzam się z Tobą, że takie oszczędności uderzają przede wszystkim w małe, biedne gminy, gdzie dla postępu polikwidowano małe szkółki i obiecano rodzicom bezawaryjny i bezkolizyjny dowóz dzieci do szkół gminnych. Miały być stołówki, gimbusy, dobrze zorganizowane świetlice... miało być wyrównywanie szans; orliki, sale gimnastyczne...

Spójrzmy na to jeszcze i od strony wprowadzenia obowiązku szkolnego od sześciu lat, czyli z zerówką od 5 lat i wyobraźmy sobie dowożenie dzieci np. z kolonii, których na Warmii i Mazurach jest wciąż dużo. My się cofamy w rozwoju, a nie tylko mamy kryzys. Ten rząd przez swą nieudolność w całości powinien stanąć przed TS i nie jest to demagogia. Nie wiem czy ktoś zdoła jeszcze po nich posprzątać.
Gdybym ja tak prowadziła dom, to moja rodzina już dawno spałaby na dworcu.;)

Mamy to na własne życzenie;(

Pozdrawiam ciepło;)

Vote up!
0
Vote down!
-2

Katarzyna

#26091

Krzysztof J. Wojtas
Swego czasu zarzuciłem naszej Gospodyni, że widząc kryzys w systemie nauczania należy zastanowić się nad tym, czy jego przyczyną nie były osoby Jej pokroju, zawzięcie poprawiające system, aż doprowadziły do jego zapaści.
Taraz mamy "młodych (częściowo) wykształconych z dużych slumsów".
Nie mam zaufania do oddania naprawy szkolnictwa w ręce tych, którzy już raz "spiepszyli".
Sytuacja z "kryzysem" gspodarczym jest identyczna.

mamy teraz upadek wszystkich dziedzin życia - kultury, szkolnictwa, gospodarki; brak idei filozoficznych, które mogłyby wprowadzić jakiś ład moralny i przeciwstawić się postępującej degrengoladzie, która obejmuje w sposób coraz bardziej wyraźny, coraz nowe dziedziny.

Czy jest wyjście?
Myślę, że tak, ale na pewno nie przy obecnych zasadach systemowych.
Np. szkolnictwo można naprawić nie poprzez zasięgania opinii "fachowców", a poprzez postawienie zadań komuś spoza środowiska, który tych "fachowców" wyrzuci na "zbitą mordę" i zakaże nawet przechodzenia koło szkoły.
Tyle, że najpierw powinny zostać określone cele jakie zostaną postawione.

Odnośnie gospodarki; jeśli dalej celem będzie zysk oparty na lichwie - nie widzę możliwości wyjścia.
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Krzysztof J. Wojtas

#26092

Ludzie po prostu za dużego zdzierstwa nie tolerują - gdyby podatki (w sumie czyli dochodowy, obrotowy, akcyza, obowiązkowe ubezpieczenia) wynosiły 10% to nikt by się nie narażał na kary, tylko uczciwie płacił. Jak podatki wynoszą prawie 50%, a ze składkami 70%, to po prostu opłaca się oszukiwać. To że rząd nie da na gimbusy nie oznacza, że one muszą zniknąć. Rodzice powinni myśleć a nie czekać aż wszystko załatwi im rząd. Sposobów jest dużo załatwienia tego problemu i zapewnie każdy na jaki się rodzice zdecydują będzie lepszy i tańszy niż rozwiązanie zaproponowane przez rząd.

Bacz

Vote up!
1
Vote down!
0

Pozdrawiam. Bacz

#26101

Prezentujesz liberalny dogmatyzm.

Ale zgadzam się, że wysokie podatki sprawiają, że ludzie nie chcą ich płacić, przez co wpływy do budżetu i tak się nie zwiększają. To nie ma sensu.

Pomimo to zapewne podwyżka i tak nas czeka.

Vote up!
0
Vote down!
-1
#26105

I tu się zgadzam. Im większe podatki, tym większe oszustwa. Niekoniecznie jednak trzeba zwiększać tylko podatkami wpływy do budżetu.

Co do gimbusów, pamiętaj tylko o tym,że państwo nakazując prawem obowiązek szkolny bierze na siebie zobowiązania. A poza tym nie wszyscy rodzice są rodzicami świadomymi i przedsiębiorczymi. Co wcale nie oznacza, że teoretycznie nie masz racji.

Tylko to teraz tak wygląda jak z kasami chorych onegdaj. Mówiono nam, że pieniądze będą chodzić za nami, a my będziemy przebierać w lekarzach jak w ulęgałkach, stąd były dane nam książeczki specjalne. Jak się skończyło? Sam wiesz.

Tak i tu nie można powiedzieć rodzicom z dnia na dzień, radźcie sobie sami.

Jedno jest pewne, państwo jak najszybciej powinno wycofać się z systemu nakazowo - rozdzielczego, a to oznacza większy procent podatków w gminach.
Może to ukróciłoby szarą strefę? ;)

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#26108

Przecież zakup gimbusów to tylko nieznaczny procent wydatków państwa na oświatę. Poza tym państwo się wycofało z finansowania zakupów gimbusów, ale z tego co wiem to obowiązek samorządów dowożenia dzieci został, więc nie jest tak że obowiązki rodziców zostały zwiększone. Po prostu rząd w obliczu kryzysu przerzuca obowiązki niżej - i ogólnie to jest dobre, bo samorządy lepiej gospodarują pieniędzmi niż rząd. Nie jest to jednak liberalizm tylko usprawnianie socjalizmu. Naprawdę duża poprawa była by jak by wprowadzić liberalizm: państwo i samorządy w ogóle się wycofały by się z finansowania i organizowania oświaty poprzestając tylko na egzekwowaniu obowiązku szkolnego od normalnych, samodzielnych ludzi, a wspierały by tylko ludzi słabych, którzy pomocy publicznej potrzebują.

Bacz

Vote up!
1
Vote down!
-2

Pozdrawiam. Bacz

#26113

Jaku ma rację. Jesteś ortodoksyjnym liberałem.;)

Nie mam siły z Tobą się spierać, ale dopowiem.

O niczym innym nie marzę jak o tym, by mi moją składkę zdrowotną, którą zabierają z emerytury, zostawili jako ubezpieczenie na wypadek choroby.;) Podobnie i z oświatą.

Przedtem może jednak skromniej; może liberałowie coś wymyślą, by budżet, w tym rozliczenie z jego wykonania był czytelny dla każdego płacącego podatki.
Taka jestem wścibska, że chciałabym wiedzieć, na co konkretnie poszły moje podatki. Może wtedy premier zajmie się polityką, a orliki wybudujemy w każdej gminie sami.

Dałoby się to zrobić? jak myślisz?

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#26115

Jak chcesz zniesienia przymusowej składki na ubezpieczenie zdrowotne to też jesteś liberałem.
Na co rząd wydaje - wynika z ustawy budżetowej.
Można to przeliczyć na głowę podatnika, wtedy by się ludzie dowiedzieli ile ich kosztują "bezpłatne szkoły" i wielu by się zorientowało, że jak by sami płacili za te szkoły a nie poprzez podatki to by to wyszło o wiele taniej. Z tym że nie zawsze z rachunków wyjdzie, że się to opłaca bo teraz szkoły prywatne są luksusowe i drogie - są nastawione na klienta bogatego. Klienci biedni posyłają dzieci do szkoły państwowej bo ich nie stać na podwójną opłatę: jedną w podatkach i drugą - prywatnej szkole. Dopiero jak by państwo przestało nieuczciwie konkurować to mogły by powstać prywatne, tanie szkoły dla klientów mało zarabiających. Poza tym do szkół dopłacają samorządy, tak że ile płacimy za "bezpłatne" szkoły trudno jest policzyć.

Bacz

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam. Bacz

#26126