Polityka zadłużania Polski. Dokąd prowadzi?

Obrazek użytkownika Jerzy Bielewicz
Gospodarka

Polityka zadłużania kraju doprowadziła do przekroczenia pierwszego progu ostrożnościowego już z końcem 2009 roku. Od tego też czasu minister finansów co roku sztucznie zaniża wartość Państwowego Długu Publicznego (PDP) i deficytów budżetowych w kolejnych latach poprzez ustawowe zmiany definicji tych wskaźników, nie podejmując przy tym znacznej reformy finansów publicznych.

Należy tu wymienić kilka obszarów, w których dług publiczny został skrzętnie schowany pod dywan: 37 miliardów złotych kredytów w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS) do końca 2013 roku, 7 miliardów złotych zobowiązań wobec Funduszu Pracy, 4 miliardy złotych zobowiązań wobec Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, czy 11 miliardów zobowiązań w ochronie zdrowia, na ogólną sumę 59 miliardów złotych (prawie 4% PKB). A przecież istnieją: pokaźny niedobór środków w depozytach sądowych, zobowiązania wynikające z rozstrzygnięć sądów międzynarodowych, czy chociażby nieuregulowane roszczenia wykonawców autostrad. Wspomnieć również należy o takich „drobnostkach” jak lawinowo rosnące zadłużenie spółek komunalnych i tych kontrolowanych przez Skarb Państwa.

Mimo tych wszystkich twórczych zapędów, brak profesjonalizmu w zarządzaniu finansami państwa doprowadził tym razem do przekroczenia drugiego progu ostrożnościowego na poziomie 55% PDP do PKB. Rząd chce i tym razem uciec od ustawowych konsekwencji i odpowiedzialności za przekroczenie kolejnego progu ostrożnościowego poprzez umorzenie obligacji państwowych na kwotę 120 miliardów złotych. Taki krok nie przyniesie poprawy stabilności finansowej kraju. Przeciwnie ułatwi dalszy niepohamowany wzrost zadłużenia państwa na poziomie zarówno budżetu centralnego jak i samorządów. W sytuacji, gdy równocześnie rośnie zadłużenie gospodarstw domowych, jak i przedsiębiorstw, a z tego względu cierpi wiarygodność systemu bankowego i jego odporność na wahania koniunktury, może dojść do kolejnego załamania w finansach państwa. Konsekwencjami mogą być: gwałtowna dewaluacja złotego i znaczny wzrost rentowności obligacji państwowych. Skutki byłyby katastrofalne. Niestety, na taki potencjalny scenariusz wskazują alarmujące raporty, komunikaty i odgłosy międzynarodowej prasy, które coraz częściej dotyczą właśnie Polski.

Stabilność finansowa

Wg Ministra Finansów, Polska miała na koniec 2012 roku wyjść z procedury nadmiernego zadłużenia narzuconej przez Unią Europejską (dalej: UE). Tak się nie stało. Dziś po nowelizacji budżetu na rok 2013 i przedłożeniu założeń budżetu na rok 2014 wiemy, że ten cel nie zostanie osiągnięty przez dwa kolejne lata. Jednocześnie Polska podpisała Pakt Fiskalny, który restrykcyjnie reguluje kwestie deficytu i długu oraz wiąże je z dostępem do dotacji UE. Niestety należy oto z ostrożności przyjąć tezę, że audyt finansów publicznych może wykazać zadłużenie sektora publicznego już teraz na poziomie wyższym niż 60% PKB. Dalsze zadłużanie kraju stawia pod znakiem zapytania zdolność do skorzystania z unijnych środków w perspektywie budżetowej 2014-2020. To niebagatelne zagrożenie rząd chce oddalić poprzez umorzenie 120 miliardów złotych znajdujących się w posiadaniu Otwartych Funduszy Emerytalnych (OFE).

Niespełna dwa tygodnie temu Sejm zawiesił pierwszy próg ostrożnościowy. Gdy tymczasem w piątek zeszłego tygodnia Ministerstwo Finansów (MF) przyznało w comiesięcznym komunikacie, że Państwowy Dług Publiczny (PDP) osiągnął 888 miliardów złotych na koniec sierpnia, co oznacza że również drugi próg ostrożnościowy - 55% PDP/PKB - został właśnie przekroczony. MF dementuje, że jakoby tę sytuację spowodowało przejściowe osłabienie złotego i twierdzi, że średnioroczny kurs złotego będzie niższy, a PDP nie przekroczy 55% PKB na koniec roku. Czy należy wierzyć Rostowskiemu? Czy może minister chwyta się jak tonący brzytwy i liczy wyłącznie na przejęcie środków z OFE, by sztucznie za pomocą kreatywnej księgowości jeszcze raz pomniejszać rzeczywiste zadłużenie kraju?

Skala długów

Czy Polska jest już teraz jednym z najbardziej zadłużonych krajów na świecie? Tę tezę potwierdza badanie brytyjskiej firmy konsultingowej Jubilee Debt Campaign, która w swym raporcie wskazuje, że Polska na koniec 2011 roku zajmowała 12 miejsce spośród 250 państw i terytoriów pod względem zadłużenia.

Źródło: "Campaigners present an alternative ‘Debt League’ for first time"

W badaniach uwzględniono tzw dług zagraniczny netto, czyli wartość długu państwowego w rękach zagranicy minus pożyczki udzielone przez dane państwo innym krajom. Do tak otrzymywanej wartości dodano długi gospodarstw domowych i długi sektora przedsiębiorstw oraz sektora finansowego. Tak otrzymaną wartość odniesiono do wielkości PKB. Uzyskano w ten sposób zestawienie wszystkich krajów świata pod kątem stopnia zadłużenia:

Źródło: "Our interactive view of debt across the planet"

Przed nami poza małymi krajami jak Seszele, Belize czy Jamajka w „parszywej dwunastce” znajdują się wszystkie, dobrze znane nam kraje strefy euro dotknięte kryzysem: Grecja, Cypr, Portugalia, Irlandia, Hiszpania i Chorwacja. W dwunastce nie znajdziemy dłużników jak choćby Japonia, czy Włochy, bo pierwsi pożyczyli znaczne środki zagranicy finansując wymianę handlową, a drudzy mają pokaźne oszczędności w bankach. „Wyprzedziliśmy” również Węgrów, którzy są przecież w sporze z unijną biurokracją...

Na potrzeby konferencji na podstawie ogólnie dostępnych danych niniejszym oszacowaliśmy zadłużenie Polski, łącznie z zadłużeniem sektora prywatnego, na co najmniej 110% PKB, a uwzględniając aktuarialne zobowiązania ZUS, na co najmniej 242% PKB.

Gdy uwzględnimy zadłużenie sektora publicznego (937 miliarda złotych, MF, koniec sierpnia) nie zaś wyłącznie Państwowy Dług Publiczny (888 miliarda złotych, MF, koniec sierpnia), dodamy do niego zadłużenie przedsiębiorstw i gospodarstw domowych w sektorze bankowym (828 miliarda złotych, NBP, koniec lipca) otrzymamy 1 bilion 765 miliardów złotych. To zadłużenie należałoby skorygować w górę o wartość obligacji korporacyjnych na polskim rynku i wartość pożyczek zagranicznych spółek matek dla ich córek działających w Polsce (bez sektora finansowego), a także o zadłużenie gospodarstw domowych w parabankach. Bez cienia wątpliwości można stwierdzić, że tak oszacowane zadłużenie państwa grubo przekracza 110% PKB. Jeśli do wartości 1 bilion 765 miliardów złotych dodamy zobowiązania ZUS wobec przyszłych i obecnych emerytów szacowane na 2,1 biliona złotych to realne zadłużenie państwa grubo przekroczy astronomiczną wartość 242% PKB.

Oddzielnym, ale niezwykle groźnym czynnikiem ryzyka w Polsce jest sektor bankowy. I tak kredyty walutowe (głównie kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich) stanowią kilkanaście procent należności całego sektora. Z drugiej strony zobowiązania tego sektora w obcych walutach wyrażone w złotych wyniosły wg NBP aż 239 miliarda złotych na koniec lipca tego roku. W przypadku osłabienia złotego zobowiązania walutowe sektora bankowego wyrażone w złotówkach będą proporcjonalnie rosły podczas, gdy jakość portfela kredytów hipotecznych w obcych walutach będzie coraz to gorsza ze względu na nieterminowe spłaty, bądź ich zaniechanie przez klientów, którzy w tych okolicznościach popadną w kłopoty z płynnością.

Źródło: "Dane finansowe sektora bankowego"

Uzależnienie od kapitału zagranicznego

Nadto, wg ostatniego opracowania The Economist z zeszłego tygodnia, Polska jest jedną z najbardziej uzależnionych od kapitału zagranicznego gospodarek wschodzących.

Wg The Economist, szczególnie groźny dla gospodarek wschodzących jest wysoki deficyt na rachunku bieżącym, który w przypadku Polski sięgał 3.6% PKB z końcem 2012 roku. Inną słabością naszego kraju jest niski poziom rezerw walutowych w stosunku do zobowiązań zagranicznych. Wg GUS polski dług w rękach zagranicy wynosi 356 miliarda złotych, podczas gdy zadłużenie długoterminowe sięga jedynie 173 miliardów złotych, a rezerwy walutowe tylko 110 miliardów złotych na koniec II kwartału 2013 roku.

Źródlo: Dane gospodarcze i finansowe dla Polski

The Economist wskazuje również na słabość sektora bankowego w Polsce.

Nieprzychylne dla rządu opracowania analityczne, komentarze prasy międzynarodowej i komunikaty agencji ratingowych ubijają „spekulacyjny” grunt, potęgując niebezpieczeństwo dewaluacji złotego. Rentowność polskich obligacji podskoczyła z 3 do 5% na przestrzeni niespełna dwóch miesięcy! Reuters w tytule swojego komunikatu sprzed dziesięciu dni nie pozostawia wątpliwości: „Z taką reformą systemu emerytalnego, na rynku polskim wyprzedaż. Dalszy ciąg nastąpi” (org.: With pension reform, Poland joins the sell-off. More to come).

A jedna z agencji ratingowych wskazuje wręcz na okoliczność wystawienie naszego kraju na niebezpieczeństwo ataku spekulacyjnego (oczywiście robi to w sposób dyplomatyczny), ze względu na przyszły wzrost wagi długu denominowanego w obcych walutach, jak i urzędowy zakaz zakupu polskich obligacji państwowych przez OFE. Wystarczy powiedzieć, że wartość zadłużenia Polski w obcych walutach wzrośnie z około 30% PKB obecnie, aż do ponad 50% PKB po umorzeniu obligacji będących w portfelach OFE.

Na marginesie

Oczywiście, najbardziej poszkodowani z powodu przyrostu zadłużenie i utraty wiarygodności finansowej przez rząd i państwo będą „frankowicze”- dumni posiadacze mieszkań pod kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich, o czym mówiliśmy na poprzedniej wspólnej konferencji prasowej - Sytuacja "Frankowiczów" (osoby z kredytami we frankach) w kontekście zadłużania kraju. Rząd Tuska umywa ręce.

Podsumowanie

Premier i jego minister finansów mylą się twierdząc, że polski dług państwowy, który przekroczył właśnie 888 miliarda złotych, a więc ponad 55% PKB wg obecnego kursu złotego, jest bezpieczny, bo wg ich opinii kraje jak Niemcy, czy Stany Zjednoczone są zadłużone o wiele bardziej w stosunku do wypracowanego PKB. Poza kreatywną księgowością i sztucznym zaniżaniem długu i deficytu, premier i minister finansów popełniają szereg innych karygodnych grzechów.

Między innymi nie biorą pod uwagę i zamilczają wzrost deficytu na rachunku bieżącym przy niemal zrównoważonym handlu zagranicznym, co świadczy przecież o gwałtownym i narastającym wypływie kapitału z Polski. Ale także lekceważą takie czynniki jak przyrost długu gospodarstw domowych i w sektorze przedsiębiorstw, jak również słabość systemu bankowego zdanego na sytuację finansową i kaprysy zagranicznych właścicieli.

Zapis video: Straceńcza polityka zadłużania kraju. Dokąd prowadzi?

Więcej na: http://unicreditshareholders.com/bie%C5%BC%C4%85ce_informacje/

Brak głosów

Komentarze

Cel Wielkiej Finansjery:
Jeden Rząd Światowy
z jedną światową walutą

Podstawową wadą obecnego systemu finansowego jest tworzenie pieniędzy przez banki w formie zadłużenia i obciążenia procentem tworzonych pieniędzy. Kraje zadłużone są zobligowane do spłacenia bankom pieniędzy, których te banki nie wytworzyły, pieniędzy, które nie egzystują. Zadłużenie takie jest nie do spłacenia. Finansiści wiedzą doskonale, że spłacenie długów przez zadłużone kraje jest niemożliwe, że obecny system finansowy jest błędny od podstaw i że może to tylko przynieść kryzysy i rewolucje. Ale to jest właściwie to, czego im potrzeba!

Jak powiedział Clifford Hugh Douglas założyciel szkoły Kredytu Społecznego: „Władza pieniądza nie chce i nigdy nie chciała ulepszenia systemu pieniężnego. Tarcia społeczne, wojny i sabotaż to jest dokładnie to, czego ona chce.” Dlaczego?

Dlatego, że finansiści uważają, że tylko oni są zdolni do właściwego kierowania ludzkością. W celu narzucenia swojej woli każdemu człowiekowi i w celu kontrolowania całego świata, wynaleźli obecny system zadłużania pieniężnego. Chcą doprowadzić każdy naród na świecie do stanu takiego kryzysu, że kraje te będą myślały, że nie mają innej alternatywy, jak zaakceptować cudowne rozwiązanie Wielkiej Finansjery w celu uchronienia ich od katastrofy: całkowita centralizacja, jedna światowa waluta i jeden rząd światowy, gdzie umorzy się długi narodów lub będą one musiały oddać swoją suwerenność.
copyright by michaeljournal.org

Vote up!
0
Vote down!
0
#380995