Benedykt XVI idzie pod prąd

Obrazek użytkownika Katarzyna
Inne

Z ks. prof. Waldemarem Chrostowskim z Uniwersytetu Kardynała Stefana
Wyszyńskiego w Warszawie i Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu
rozmawia Małgorzata Bochenek

Jak Ksiądz Profesor
skomentuje to, że Europa wykorzystuje papieską pielgrzymkę do krytyki
Benedykta XVI za stanowisko Kościoła wobec zakazu stosowania środków
antykoncepcyjnych?

- Afryka stała się adresatem ideologii,
którą trafnie określają słowa "kultura śmierci". Na Czarnym Lądzie
mieszkają miliony ludzi. Na usługach kultury śmierci stoją rozmaite
organizacje i instytucje, które - kryjąc się często pod etykietą
instytucji charytatywnych - są przykrywką dla brudnych interesów
wielkich korporacji skierowanych tylko na zysk. W Afryce mamy do
czynienia także z ogromnymi wpływami wielkich firm farmaceutycznych,
które z propagowania rozmaitych środków moralnie wątpliwych bądź
niegodziwych robią okazję do pomnażania swoich zysków. Odrzucają i
depczą najbardziej podstawowe normy etyczne i moralne, nic zatem
dziwnego, że Kościół i nauczanie Papieża są dla nich niewygodne i
chciałyby je stłumić. W Europie tworzy się wrażenie, iż moralność,
postawy etyczne, tak jak każda inna dziedzina, stanowią wypadkową
statystyk. Jeżeli większość ludzi opowiada się za poglądami moralnie
nagannymi, należy tym bardziej wzmóc pracę edukacyjną i wychowawczą. I
to właśnie czyni Papież, stając się w ten sposób głosem sumienia
współczesnego świata.
Benedykt XVI idzie zatem pod prąd, mocno
uwypuklając, że ani religia, ani moralność nie są sprawą statystyk,
debat, dyskusji, lecz ich fundamentem są wartości, dla których
odniesienie stanowi Bóg i Jego prawo wyrażone w Dekalogu. Papież od
początku swojego pontyfikatu jest celem bardzo niesprawiedliwych ataków
i krzywdzącej krytyki. Ale taka właśnie jest cena wierności prawdzie.
Tak nagłaśniane sprzeciwy i protesty uświadamiają nam, że nauczanie
Kościoła zakorzenione w Objawieniu Bożym jest i dzisiaj pilnie
potrzebne.
Papież jest prawdziwym prorokiem, który na progu XXI
wieku przypomina i ukazuje horyzonty duchowe i wyzwania, które wynikają
z wierności Ewangelii.

Papież, kończąc pierwszy etap
pielgrzymki, zaznaczył, że szczególne wrażenie wywarło na nim spotkanie
z chorymi i niepełnosprawnymi. Benedykt XVI powiedział do nich, że
każdy cierpiący pomaga Chrystusowi nieść krzyż...

- Spotkanie z
chorymi jest zawsze bardzo ważne dla całej wspólnoty Kościoła.
Cierpienie stanowi sedno historii zbawienia, zarówno tej zapisanej na
kartach Starego, jak i Nowego Testamentu. W każdym cierpiącym uobecnia
się Chrystus. W Afryce los cierpiących jest szczególnie dotkliwy i
trudny. Nie ma tam bowiem rozwiniętej, tak jak w Europie czy Ameryce
Północnej, pomocy społecznej. Zupełnie inaczej niż w naszej części
świata wyglądają też struktury, które powinny służyć chorym. Zatem
obecność Papieża przy cierpiących i z cierpiącymi to z jednej strony
ukazanie sensu ich życia w zjednoczeniu z Chrystusem, z drugiej zaś -
wielkie wołanie do świata o solidarność z cierpiącymi, a także o
konkretną i skuteczną pomoc wobec nich. Spotkanie Benedykta XVI z
chorymi, słowa do nich adresowane to na pewno jeden z najważniejszych
akcentów obecności Papieża w Kamerunie, o czym świadczy fakt, że sam
Benedykt XVI bardzo głęboko je przeżył.

Ojciec Święty w
Kamerunie spotkał się także z muzułmanami i wezwał ich, aby wraz z
katolikami i innymi chrześcijanami podejmowali działania na rzecz
pokoju. To spotkanie mówi nam coś ważnego na temat dialogu
międzyreligijnego...

- To wydarzenie stanowi jeden z epizodów
papieskiej pielgrzymki w Kamerunie. Natomiast zostało poprzedzone
bardzo ważnym spotkaniem z biskupami i orędziem skierowanym do całego
Kościoła afrykańskiego. Przesłanie to było połączone z przekazaniem
biskupom dokumentu "Instrumentum laboris", który ma stanowić punkt
oparcia dla Synodu Biskupów poświęconego Afryce, zaplanowanego na
jesień tego roku. Zanim Papież spotkał się z przedstawicielami świata
islamu, przypomniał biskupom ich szczególną odpowiedzialność za
budowanie jedności i tożsamości Kościoła. Dopiero gdy Kościół jest
sobą, staje się przekonującym i wiarygodnym uczestnikiem dialogu z
wyznawcami innych religii. Spotkanie z muzułmanami umiejscowione na tym
tle pokazuje również, na czym polega istota dialogu religijnego. Ma on
sens wówczas, kiedy dobrze rozumiemy i przeżywamy własną tożsamość, a z
szacunkiem odnosząc się do wyznawców innych religii, zdając sobie
sprawę, że w naszych wzajemnych kontaktach nie są możliwe uzgodnienia
doktrynalne, możemy podejmować wspólnie cele praktyczne, a wśród nich
najważniejszy, czyli troskę o budowanie świata sprawiedliwego oraz
umacnianie pokoju.

Bóg zapłać za rozmowę.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=wi&dat=20090321&id=wi06.txt

Brak głosów