Powstańczy Hardkor

Obrazek użytkownika Przemysław Mandela
Kultura

Niewielu potrafi sobie uzmysłowić jak wielką radość w skostniałym sercu autora wywołała informacja o początku prac nad filmem o Powstaniu Warszawskim. "A więc nareszcie! Stało się! Nadszedł kres zawistnych i pełnych zazdrości spojrzeń w stronę kinematografii naszych południowych sąsiadów (Ciemnoniebieski Świat, Tobruk) Oto i Polacy nie gęsi i swoje kino mają"!

Jakież było wielkie zdziwienie autora kiedy doczytał na jednym z popularnych portali informacyjnych, iż nie będzie to inicjatywa, do której od dwudziestu lat przymierzali się rodzimi filmowcy pokroju tych największych. Nie. Zadania zekranizowania jednego z najtragiczniejszych wydarzeń w naszej historii podjął się Tomek Bagiński (rysownik i animator i reżyser, a do tego samouk), znany z takich filmów krótkometrażowych jak "Katedra" (nominacja do Oscara)czy "Sztuka Spadania".

Lecz to jeszcze nic. Sama koncepcja filmu wbiła autora w fotel...

Powstanie Warszawskie niczym 300 Spartan?! SS-mani Dirlewangera jako cyborgi?! Futurystyczne bronie i totalna rozwałka?!

Madness?! This is Home Army !!

Dokładnie tak, Szanowny Czytelniku, jeżeli coś ma wybudzić naszą filmografię historyczną z dwudziestoletniego letargu to może być to tylko "Hardkor". Nowatorski i zupełnie nietypowy dla dotychczasowego hagiograficznego podejścia do tematu. Jeżeli coś ma zwrócić uwagę rodzimego młodego pokolenia oraz reszty świata na ten niezwykle ważny dla Polaków epizod historii musi charakteryzować się właśnie takim podejściem. Musi szokować i wywoływać kontrowersje.

Dlaczego musi? Bo tak w tej chwili wyglądają realia. Czy to nam, popularnym konserwom się podoba czy nie. Ale...

No właśnie. Zawsze jest jakieś "ale". Trzeba pamiętać o proporcjach. Pan Bagiński nie może zapomnieć, że nie tworzy filmu o "Gwiezdnych Wojnach" (dawno, dawno temu w odległej galaktyce....) tylko o wydarzeniu niezwykle cennym i ważnym dla naszego narodu, a przede wszystkim żywym. Wciąż jeszcze żyją uczestnicy tamtych wydarzeń, a Powstanie funkcjonuje w świadomości zbiorowej Polaków.

Jak dla autora powstańcy mogą walczyć z cyborgami, mutantami czy kosmitami. Mogą być uzbrojeni w Steny,wyrzutnie rakiet czy broń laserową. Jedyne co jest naprawdę ważne to zachowanie i rzetelne oddanie ideałów, w imię których chwycili za broń i w imię których ginęli (czyli czegoś, czego zabrakło niedoszłym twórcom filmu o Westerplatte).

Wypowiedzi samego Pana Bagińskiego nastawiają optymistycznie. Pozostaje tylko z niepokojem wypatrywać odległej niestety daty premiery.

Brak głosów

Komentarze

W telewizji Duna jesienią ubiegłego roku pokazany był film "Jutro pójdziemy do kina". Dzień po emisji miałam okazję słuchać zachwyconych komentarzy Węgra, ambasadora przy OBWE w jednym z krajów Azji Centralnej. Bardzo mu się ten film podobał!

Wiem, że w Polsce film ten spotkał się z bardzo różnymi ocenami - ja zaś uważam, że właśnie takich filmów nam potrzeba. Mówiących o historii uczciwie i wiernie, ale językiem zrozumiałych dla wszystkich emocji, filmów o honorze i o miłości, o wierności o patriotyźmie, nadziejach i bólu.

Gdyby można było nakręcić takie właśnie filmy o Powstaniu Warszawskim...

Tematów zresztą są setki, epopeja Armii Andersa (widziałam Polskie Cmentarze Wojenne w Uzbekistanie, gdzie pochowani są m. in. junacy i junaczki lat 12, lat 13 - serce się kraje!), rzeź Wołynia. Filmy o Grocie-Roweckim, Borze-Komorowskim, Okulickim...

Pozdrawiam,

Sówka

Vote up!
0
Vote down!
0
#26041

Jestem pełen obaw. Można sobie poradzić bez elementów sci-fi. Przykładem pokazania historii w sposób atrakcyjny jest "Szeregowiec Ryan" - efektowny i wzruszający. Z drugiej strony w "Rzeźni numer pięć" Vonneguta wystepują Transfalmagorczycy... To jednak wyjątkowy przypadek genialnej i odważnej prozy.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#26069

Vonnegut w mistrzowski sposób pokazuje bierność jako postawę którą przyjmuje człowiek przerażony okrucieństwem wojny. Transfalmagorczycy to przecież projekcja skrzywionego umysłu bohatera. To awangardowa proza, ale jednak pełna ważnych treści.

Jeśli Bagiński nie pójdzie w efekciarstwo i wykorzysta w odpowiedni sposób narrację, to być może przyczyni się do szerszego zrozumienia sprawy posługując się metaforą jasną nawet dla lewackiego debila spod coffee shopu w Amsterdamie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#26095

Przyznam, że dla mnie Powstanie kojarzy się z serialem "Kolumbowie" według Bratnego... To bardzo sugestywny, choć skrzywiony wizerunek.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#26097

Przede wszystkim w Kolumbach nie ma wątku antykomunistycznego (z tego co wiem, bo należę do pokolenia które widziało ten serial urywkami, gdy oglądali go rodzice).

Miejmy nadzieje, że Bagiński wykorzysta formę do promocji treści a nie na odwrót.

Vote up!
0
Vote down!
0
#26098

Czarno-białe czyli jak mniemam bez relatywizmu. Taki obraz. Powstania bardzo by się przydał.

Vote up!
0
Vote down!
0
#26102

... dlatego napisałem dobre i to. Zauważ, że w "Szeregowcu Ryanie", "dobry Niemiec" też okazał się kanalią.Mam już dosyć "dobrych Niemców". Każdy Niemiec po 39-tym w Polsce był okupantem" (za wyjątkiem tych, którzy zmieniali ostentacyjnie nazwisko z Schneider na Sznajder, czy Schoenovitz na Szenowic)

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#26104

W Pianiście za to również pojawił się dobry SSman który na końcu zginął tragicznie w ruskim obozie. Biedaczyna.

Nie wybaczę tego obrazu Polańskiemu, nawet jeśli rzeczywiście opisał go w swych wspomnieniach Szpilman.

Vote up!
0
Vote down!
0
#26114

Aj, Szanowny Czytelniku. Kapitan W. Hosenfeld nie był SS-manen to raz.
Dwa to potwierdzony fakt, iż ten człowiek, stacjonując od czerwca 1940 roku w Warszawie (jako oficer Wehrmachtu d/s sportowych) rzeczywiście pomagał Polakom i Żydom (np. zatrudniając ich przy obiektach sportowych).
Z tego co się autor orientuje to były bardzo realne plany, aby przyznać mu tytuł Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata.

Warto też dodać, iż podczas jego procesu w Mińsku głównym zarzutem była "działalność antyradziecka w czasie powstania w Warszawie". Wyrokiem była kara śmierci, którą później zamieniono na 25 lat więzienia.

Tak, więc może Szanowny Czytelnik nie wybaczyć panu Polańskiemu czy panu Szpilmanowi, lecz takie są fakty, a nie wymuszona polityczna poprawność.

Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie ma lepszej pożywki chorobotwórczej dla bakteryj fałszu i legend, jak strach przed prawdą i brak woli"
- Józef Piłsudski

#26125

Jestem w stanie przyjąć, że trafiały się wśród wilków także owieczki (choćby Otto Schimek rozstrzelany prawdopodobnie za odmowę udziału w egzekucjach), były to jednak wyjątki potwierdzające regułę. Nikt tych panów, nawet melomanów czy sportowców tu nie zapraszał i nie na koncerty czy mecze tu przyjechali.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#26142

"W Pianiście za to również pojawił się dobry SSman który na końcu zginął tragicznie w ruskim obozie. Biedaczyna"

To Pana słowa?

"Jestem w stanie przyjąć, że trafiały się wśród wilków także owieczki (choćby Otto Schimek rozstrzelany prawdopodobnie za odmowę udziału w egzekucjach), były to jednak wyjątki potwierdzające regułę"

Wbrew pozorom wcale ich grono nie jest tak nieliczne jak się może wydawać.

"Nikt tych panów, nawet melomanów czy sportowców tu nie zapraszał i nie na koncerty czy mecze tu przyjechali"

To prawda, że nikt ich tutaj nie zapraszał, lecz poza gronem fanatycznych nazistów z poczuciem dziejowej misji także i oni nie garnęli się do pracy w GG. Konieczne jest zachowanie odpowiednich proporcji i wbrew temu co Pan mówi to według mnie Roman Polański w "Pianiście" te proporcje zachował. Byli Polacy ratujący Żydów, byli szmalcownicy, byli żydowscy kolaboranci, byli źli i dobrzy Niemcy. Podobnie jak w rzeczywistości, która bardzo rzadko bywa czarno-biała. Sęk tkwi w odcieniach szarości.

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie ma lepszej pożywki chorobotwórczej dla bakteryj fałszu i legend, jak strach przed prawdą i brak woli"
- Józef Piłsudski

#26144

Po pierwsze Dixi, a nie "pan", bardzo proszę! Tu się nie "panujemy":):):)
Po drugie, to nie mnie cytujesz (odróżniaj adresata od nadawcy), ale nie będę pokazywał palcem, kogo, bo to nieistotne, czy to SS-man czy oficer Wermachtu. Wermacht też mordował (vide Schimek). Wybacz, ale masz problem z jasnym osądem i zachowaniem proporcji. Nie rozmawiamy o prawdziwym ruchu oporu, który w Niemczech nie istniał, tylko o armii najeźdźców. Możliwe, że nie wszyscy byli zachwyceni, szczególnie po porażkach Tysiącletniej Rzeszy, ale to trochę mało, moim zdaniem.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#26145

No, więc już bez "pana":)

Naturalnie przez zwykłe lenistwo (nie wypełniłem rubryki temat i wyszło "RE: Dixi") wynikło pewne nieporozumienie. Tekst o SS-manie był naturalnie kierowany do Jaku (Jakiego? mniejsza o odmianę)

Jednakże widzę, iż sprawa jest pokrewna, gdyż masz Dixi poglądy przynajmniej zbliżone do Jaku (Jakiego?)

Naturalnie wiem, iż Wehrmacht nie był nieskalany, że również mordował i to głównie na wschodzie. Cała niemiecka machina wojenna od najmniejszego trybiku była zbrodnicza i ja tego nie śmiem kwestionować. Także również z tego powodu nie wydaje mi się, abym miał problem z jasnym osądem i zachowaniem proporcji. Byli w wojsku niemieckim czy okupacyjnej administracji Niemcy, którzy Polakom pomagali. Nie byli w większości, lecz nie był to też taki margines, aby mógł on jedynie "potwierdzać regułę". I nie chodzi mi tutaj o lansowanego teraz do pozycji antynazisty nr 1 Stauffenberga.

Natomiast co do ruchu oporu, który Twoim zdaniem nie istniał. Krąg z Krzyżowej (niem. Kreisauer Kreis - nazwa nadana przez Gestapo) zrzeszający opozycjonistów z różnych grup społecznych, wyznaniowych i orientacji politycznych, (m.in Helmuth James von Moltke) powstał w roku 1940, czyli trudno nazwać to czasem "po porażkach Tysiącletniej Rzeszy".

Uniwersytecka "Biała Róża" rodzeństwa Schollów powstała w czerwcu 1942 roku, czyli w czasie, który można nazwać szczytem potęgi III Rzeszy.

Że to mało? Pewnie, że mało. Zbyt mało, aby powstrzymać czy choćby osłabić pozycje Hitlera. Lecz musimy pamiętać o innej od polskiej hierarchii wartości społeczeństwa niemieckiego I połowy XX wieku. Władza w Niemczech wciąż była wówczas czymś świętym. To doskonale widać we wspomnieniach generałów czy zwykłych ludzi, żyjącym w tamtym czasie. Weź przykład Stroopa z "Rozmów z Katem" on to doskonale uosabia. Od razu zaznaczam, iż nie próbuje tutaj Niemców tłumaczyć. Po prostu staram się dostrzec pewne elementy, które dotychczas przeoczano czy ignorowano i wpłynęły one na właśnie takie postrzeganie całości sprawy: "Wszyscy Niemcy zabijali. A jeżeli były jakieś wyjątki to one tylko potwierdzają regułę". Nie. Nie wszyscy Niemcy zabijali, robiła to i popierała zdecydowana większość. Niemniej jednak znalazły się jednostki, które przeciwko temu wystąpiły, choć nie było to łatwe (choćby ze względu uwarunkowań społecznych, o których pisałem). Kapitan Hosenfeld do takich ludzi należał.

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie ma lepszej pożywki chorobotwórczej dla bakteryj fałszu i legend, jak strach przed prawdą i brak woli"
- Józef Piłsudski

#26150

Dyskutujemy, czy szklanka jest w jakimś procencie pusta, czy pełna :):):)
Zwróć uwagę na kontekst, mówil1śmy o projektowanym filmie "Hardcore 44". To film rysunkowy w konwencji komiksu, wiec nie ma w nim miejsca na "dobrych Niemców" . To byłoby coś takiego, jak "dobry Marsjanin" w "Wojnie światów" :):):)

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#26190

Tomek Bagiński zaznaczył, iż jego dzieło będzie przedstawiało typową walkę dobra ze złem. Zero relatywizmu, zero odcieni szarości. Mi się to bardzo podoba i w kontekście tego typu "promowania" (przyjmijmy umownie takie sformułowanie) Powstania Warszawskiego jest to dobra droga. Zagrożenie jakie niósł niedawny projekt filmu o Westerplatte w przypadku Hardkoru zwyczajnie, więc nie powinno zaistnieć.

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie ma lepszej pożywki chorobotwórczej dla bakteryj fałszu i legend, jak strach przed prawdą i brak woli"
- Józef Piłsudski

#26195

Sam mam kilka obaw; takie popkulturowe potraktowanie sprawy może mocno spłaszczyć problem.

Ale z drugiej strony, jest rzeczą normalną, że popkultura asymiluje i przetwarza wydarzenia historyczne i nawiązuje do nich; tak jak w brytyjskich komiksach początku lat 80-tych, gdzie żołnierze walczący z niemieckopodobnym wrogiem na obcej planecie, wyglądają jak poczciwi "Tommies"...Dzięki temu zbiorowa pamięć się podtrzymuje.

http://www.bbc.co.uk/cult/comics/2000adstrips/rogue/roguetrooper01.shtml

W Polsce praktycznie tego procesu nie było; nawet w latach 90-tych było to marginalne (np. aluzje do współczesności i historii Polski w rodzimej SF i fantasy, vide Ziemkiewicz czy Ziemiański)

Vote up!
0
Vote down!
0
#26106

...i jest negowany do dzisiaj.
Niebezpieczeństwo zbytniego "spopkulturowania" oczywiście istnieje. Mojemu małemu bratankowi wydawało się kiedyś, że marsz żałobny Chopina to melodyjka z gry "Historic" :)

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#26109