O KIIP... do jasności.
Kontynuuję prezentację projektu po to, by go lepiej pokazać Szanownej Społeczności. Wrócę jednak do miejsca, w którym zaczął się on coraz lepiej krystalizować. Przywołam więc pierwszy szkic.
Co tutaj widzimy? Ano jest to środowisko zatomizowane - całkowicie zdecentralizowane. Istnieje całkowity egalitaryzm. Wprawdzie w przestrzeni funkcjonują jakieś podmioty, to stopień ich integracji jest, praktycznie rzecz biorąc, żaden. Skutkiem tego każdy z nich jak i wszyscy z osobna są narażeni na rozbicie, wyeliminowanie np. metodami administracyjnymi/sądowymi lub poprzez jakikolwiek atak o charakterze informatycznym. Eliminacja któregokolwiek podmiotu lub kilku podmiotów jednocześnie jest właściwie przez pozostałe niezauważona, skutkiem czego w środowisku nie działają (lub działają w niedostatecznym stopniu) mechanizmy samoobronne, zapobiegawcze oraz przywracające środowisko do poprzedniego stanu. Ponadto, wraz z eliminacją któregokolwiek z podmiotów ginie, praktycznie rzecz biorąc, cały jego dotychczasowy dorobek, jego doswiadczenia oraz to wszystko, co wzbogałało środowisko. To tak, jakby miał miejsce zanik pamięci. Co więcej, z powodu braku de facto jakiejkolwiek integracji (aka komunikacji) każdy z podmiotów coś robi (lub zamierza cos zrobić), a pozostałe o tym dobrze nie wiedzą lub dowiadują się zbyt późno, by dane działanie móc wzmocnić i podnieść jego nośność. Pojawiać się nadto mogą różnorakie akcje/działania, które mogą ze sobą w jakikolwiek sposób kolidować i powodować chaos/szum informacyjny. Tak naprawdę bowiem nie jest wystarczająco jasne to dlaczego dany podmiot takie lub inne działanie/akcję podjął, czemu ma to służyć, jak intensywne (oraz/lub ekstensywne) ma to być, jak długo to ma trwać oraz w co ma to się przekształcić. Nie wiadomo także, czy dane działanie/akcja ma być jednorazowe (czy też ma się powtarzać) oraz jaki ma mieć zakres/zasięg. W grucie rzeczy środowisko w taki sposób ukształtowane dosyć trudno (lub wcale) wypracowuje własną tozsamość i samoidentyfikację.
Idźmy dalej.
Co się tutaj dzieje? Środowisko jest już częściowo zintegrowane, dążące do centralizacji, co symbolizują pewne formy koalicyjne. Mianowicie, w obrębie iluś tam podmiotów (zbliżonych do siebie ideowo, programowo lub w jakikolwiek inny sposób) zaczynają tworzyć się silniejsze grupy, które wewnętrznie zacieśniają swoje więzi, zaś z czasem wyłania się wśród nich lider oddziałujący na pozostałe elementy koalicji. O dołączeniu jakiegokolwiek podmiotu do grupy w istotnym stopniu decydują przesłanki natury psychologicznej (i/lub towarzyskiej) zarówno dołączającego jak i tych, które się w niej znajdują. Pojawia się tutaj pewnego rodzaju elitarność/ekskluzywność. Ponieważ struktura taka zaczyna mieć charakter grupowy, to jako taka trudna jest do rozbicia wewnątrz oraz z zewnątrz. Wyeliminowanie któregokolwiek z elementów koalicji jest natychmiast zauważone przez pozostałe, mają one możliwość odpowiedniej na to reakcji oraz podjęcia kroków zaradczych. Oczywiście, w obrębie koalicji mogą zacząć pojawiać się różnorakiego typu zdarzenia, sytuacje i okoliczności, które mogą ją podskórnie deformować bądź prowadzić do jej osłabienia/erozji, a przez to do jej upadku. Jednak nie dzieje się to z dnia na dzień lecz jest to proces długotrwały. Mimo to, jego skutki uboczne są znaczne i na długo pozostawiające pewnego rodzaju "osad". Konkurencyjność w obrębie koalicji jest słabsza, zaś pomiędzy róznymi koalicjami silniejsza. Koalicja jednak ma już pewien potencjał do tego, by inicjować jakieś działania/akcje, którym ze względu na swój kształt strukturalny zapewnić może odpowiednią nośność, wzmocnienie oraz intensywność (i/lub ekstensywność). W przypadku dołączenia do nich innej koalicji (bądź innych koalicji) efekt taki może zostać zwielokrotniony. Oczywiste jest w takim przypadku, że czas, konieczny do osiągnięcia pożądanego efektu, począwszy od chwili wyklucia się projektu do jego realizacji, jest w takiej strukturze stosunkowo długi, zaś najdłuższy wtedy, gdy konieczne staje się dołączenie innej (innych) formy koalicyjnej. Jest tak dlatego, że koalicja w decydującym stopniu oparta jest na przesłankach stricte podmiotowych (zaś w mniejszym stopniu funkcjonalnych) i z trudem uzyskuje konieczną dynamikę. Mimo wszystko efekty takiego grupowego działania są trwalsze, stanowią wspólny (trudny do całkowitego wyeliminowania) dorobek i doświadczenie, pamięć oraz wiedzę oraz są tym, do czego można się później odwoływać, powtarzać itd. Każdemu działaniu/akcji towarzyszyć może większa czytelność przesłanek, celów, zakresu, długości trwania oraz ewentualności przekształcenia się w coś innego. Ponadto, na fakt istnienia komunikacji wewnątrzkoalicyjnej (oraz/lub na zewnątrz) możliwe jest już ostrzeganie się o zagrożeniach, im przeciwdziałanie a także przywracanie struktury do stanu sprzed sytuacji, kiedy dane zagrożenie uderzyło w poszczególny podmiot koalicji lub w nią jako całość.
I teraz, mój koncept.
Popatrzmy. Czy jest to środowisko zatomizowane (zdecentralizowane)? Odpowiedź nie jest taka oczywista. Czy jest to środowisko częściowo zintegrowane (dążące do centralizacji)? Hmm... napewno nie częściowo, zaś jednocześnie i całkowicie zdecentralizowane jak też i funkcjonalnie scentralizowane (poprzez idealną integrację). To co widać, to doskonała wręcz struktura hybrydowa, przekształcająca i zespalająca obie formy w coś wyjątkowo ich nieprzypominającego, a także dążąca do wykorzystania ich zalet oraz do nieobciążania się ich wadmi. Jest to koncept, który uzewnętrzniając się jako wzorzec integracyjny zapewnia funkcjonalny potencjał (właściwy i możliwy jedynie w strukturach całkowicie scentralizowanych) osadzony na szkielecie zdecentralizowanej sieci rozproszonej (czasoprzestrzennie nieokreślonej), w której każda jej część składowa posiada własną specjalizację oraz dowolny zakres autonomii i samowładztwa. I tym czymś jest właśnie INTEGRATOR. Integrator jest samoistną, wirtualną zasadą, na podstawie której (i względem której) działają każde dające się wyabstrachować podmioty (serwisy/portale/blogi/strony internetowe/ itp.) skłonne tę zasadę przyjąć, ją stosować, wspierać jej rozwój, ją utrwalać oraz udoskonalać. W świetle tego, Integrator ma charakter egalitarny. Z Integratora, jako wirtualnej zasady, korzystać może każdy podmiot, który jest postrzegany i identyfikowany jako utożsamiający się z jakkolwiek pojętą opcją prawicową. To zaś zapewnia jemu elitaryzm wobec innych, wrogich, jej opcji. Do Integratora nie mają bowiem wstępu te podmioty, których zabarwienie ideowe, polityczne, programowe itp. jest lewackie bądź libertyńskie. Integrator, jako wirtualna zasada, odwołuje się do, służącym prawicowym inicjatywom, następujących celów:
- przyjęcie prymatu funkcjonalności,
- zapewnienie wewnętrznego i zewnętrznego bezpieczeństwa struktury środowiskowej,
- wykorzystanie wszystkich form i kanałów komunikacji, szczególnie w sytuacjach kryzysowych oraz wymagających błyskawicznego uruchowienia,
- natychmiastowe udzielanie wsparcia (merytorycznego i/lub technicznego) temu podmiotowi (lub tym podmiotom), który został zaatakowany,
- informowanie reszty podmiotów o zaobserwowanych niebezpieczeństwach, sytuacjach krytycznych lub innych zagrożeniach, mogących uderzać w każdy podmiot z osobna jak i w całe środowisko,
- inicjatywność w zakresie dowolnych działań/akcji, ich jak najszybsze skonsultowanie przy użyciu wszystkich dostępnych form i kanałów komunikacji, ich "strukturalizacja", wdrożenie i uzyskanie informacji zwrotnych o skutkach,
- wzajemna, z wykorzystaniem wszystkich dostępnych form i kanałów komunikacji, wymiana wiedzy (o różnorakim rodzaju i charakterze), doświadczeń czy też umiejętności, kwalifikacji i kompetencji,
- gotowość do natychmiastowego, logicznego, metodycznego i systemowego wsparcia różnorakich inicjatyw/działań/akcji,
- ...
Ze względu na swoją strukturę szkieletowej sieci rozproszonej Integrator rozpięty jest na jego integralnych elementach, które są podmiotami funkcjonującymi jako klastry. Klastrem jest bowiem ten podmiot, działający w przestrzeni wirtualnej, który, jako serwis/portal/blog/strona internetowa/itp., przyjmuje, stosuje, wspiera rozwój, utrwala oraz udoskonala fundamentalną zasadę funkcjonalności cechującą Integratora. Podmiot taki automatycznie staje się wówczas klastrem, zaś to pojęcie jest wyłącznie umowne. Nie istnieje zatem żadna procedura, żadna formalna droga, by móc stać się klastrem. Nie ma bowiem żadnego organu/ciała itp., które byłoby władne do tego, by innemu podmiotowi móc przyznawać takiego rodzaju status. W ogóle, w Integratorze nie istnieje jakikolwiek byt instytucjonalno-organizacyjny, który strukturą zarządzałby, koordynował, określałby jej działanie oraz miał jakikolwiek nadzór, kontrolę lub władzę nad tymi, które się w niej znajdują. Dlaczego? Ano dlatego, że Integrator to samoistna zasada. Jest to bowiem to samo, co prawa i zasady fizyki, chemii, matematyki, biologii, ekonomii, relacji społecznych itp. O korzystaniu z nich decyduje sam fakt ich korzystania (względzie bycia im poddanym), a nie formalny placet do tego uprawniający. Co się zaś tyczy samej istoty klastra, to o byciu nim decyduje to, czy korzysta z zasady Integratora czy też nie. W związku z tym, klastrem można stać się natychmiast, nie tracąc nic z dotychczasowego charakteru, specjalizacji, doświadczeń, odrębności i dorobku, a co więcej poprzez bycie nim można w ten sposób zwiększać swoją wartość. Właściwie, stając się klastrem jest się już zintegrowanym w Integratorze węzłem, który na niego oddziałuje i podlega oddziaływaniu.
Warunki brzegowe struktury powinny być ukształtowane w następujący sposób:
1. wykorzystywać zasadę systemu rozproszonego i sieci szkieletowej,
2. nie mieć widocznego rdzenia i powłoki,
3. funkcjonować jako widmo,
4. być oparte na serwisowych, portalowych, blogowych etc. klastrach,
5. umożliwiać kolimację i działać jak kolimator,
6. mieć gluonową spoistość,
7. funkcjonalnie być zintegrowane, zaś ideowo (programowo) być zdecentralizowane,
8. zapewniać elastyczność, trwałość, ciągłość, dynamikę i motoryczność (rozumianą jako zdolność do błyskawicznego przyspieszania jak i zwalniania),
9. ułatwiać koncentrację jak i rozpraszanie wiązek energii rozumianej jako inicjatywy, akcje, komunikacja czy jakiekolwiek inne działania oraz
10. być środowiskiem otwartym, samoidentyfikującym zagrożenia, błędy i luki w systemie, samonaprawiającym się i samosterownym.
Dalsza dyskusja tutaj.
Chcecie dalej...?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1560 odsłon
Komentarze
Re: O KIIP... do jasności.
20 Maja, 2009 - 19:58
Chcemy. Konkrety proszę.
One są pod spodem.
20 Maja, 2009 - 23:12
Ale mogę zapodać linkę.
http://www.niepoprawni.pl/blog/625/kiip-–-zasada
Moherowy
21 Maja, 2009 - 08:54
Krzysztof J. Wojtas
Podobne rozważania, acz mniej precyzyjne, przeprowadzilem jeszcze w styczniu.
Wyniki przesłałem kilku "prawicowym" blogerom - zero reakcji. A czas goni. Te dzialania należałoby rozpocząć już.
Jakieś działania - nieudane, rozpłynęły się bez konkretów, czynił ŁŁ.
Obecnie robi to u siebie AMN. Utworzył stronę www.sarmatian.pl
Moje zastrzeżenia budzi jedno: dlaczego za bazę brać PiS?
Uważam, że te działania winny tworzyć strukturę dla ludzi zainteresowanych Polską i polskością, a nie jakąś opcją polityczną.
Niemniej wszystkie działania integrujące we wskazanym kierunku należy cenić i popierać. Czas nagli. Niedługo pewnie na sieć zostanie nałożone chomąto.
Może wejdź do AMN i zaprezentuj swe przemyślenia?
Pozdro
Krzysztof J. Wojtas
Krzysztofie,
21 Maja, 2009 - 14:15
[quote=Krzysztof J. Wojtas](...) Moje zastrzeżenia budzi jedno: dlaczego za bazę brać PiS?
Uważam, że te działania winny tworzyć strukturę dla ludzi zainteresowanych Polską i polskością, a nie jakąś opcją polityczną. (...)[/quote]
Ale chwila. W "Zasadzie" wyraźnie napisałem:
Integrator nie jest inicjatywą żadnej formacji politycznej rozumianej w kategoriach jakkolwiek pojętej prawicy, nie jest też żadnym typem oddziaływania na pozostałe oraz nie służy zdobyciu przewagi nad kimkolwiek. Integrator jest własnością całego środowiska jakkolwiek rozumianej prawicy, i nie dopuszczalne jest, by mógł zostać przejęty przez jakąkolwiek formację identyfikowaną lub uznawaną za programowo, ideowo, światopoglądowo utożsamiającą się z prawicą.
I to jest chyba wystarczającym wyjaśnieniem.
Za link dziękuję.
Pozdrawiam również.
Re: Krzysztofie,
21 Maja, 2009 - 18:10
No właśnie, to ma być taka "matryca" ("Matrix" - hehe :) ) pełniący funkcje systemu integrującego na zasadzie wymiany informacji; tak jak to jest w USA, w tamtejszej blogosferze.
Doktorze
21 Maja, 2009 - 18:28
Mnie się słowo "Matrix" zdecydowanie źle kojarzy.
Pozdro.;)
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
Doktorze,
21 Maja, 2009 - 18:57
no racja a nie jak jakiś kołchoz lub Wielikaja Ekonomiczieskaja Organizacyja, jak się to już zaczyna powoli tworzyć. To ma przypominać szwajcarską strukturę obronną, niby regularnej armii nie ma a każdy agresor połamałby sobie na Szwajcarii zęby.
Moherowy
21 Maja, 2009 - 22:27
Krzysztof J. Wojtas
Nie mam czasu aby zagłębiać się w dyskusję - nie przeczytalem wszystkich wpisów poświęconych tematowi (moja wina) i dlatego zmyliły mnie te znaczki.
Niemniej akceptuję ideę jako taką; czas najwyższy nie tylko gadać, ale i spróbować coś robić.
Nie rozważam konkretnych form organizacyjnych, ale uważam, że struktura rozproszona jest jedyną możliwością w tym momencie.
Natomiast w formie osobnej notki zaprezentuję swoją ideę - ale ideę integracji, a nie organizacji.
Pozdro
Krzysztof J. Wojtas
Krzysztofie,
21 Maja, 2009 - 23:08
[quote=Krzysztof J. Wojtas]Krzysztof J. Wojtas
(..) Nie rozważam konkretnych form organizacyjnych, ale uważam, że struktura rozproszona jest jedyną możliwością w tym momencie. (...)
Pozdro[/quote]
No, toć znaczy, że my obaj tymi samymi ścieżkami chodzimy. Ja też wcale o jakiekolwiek organizacji nie myślę. Jeślibyś jeszcze raz przeczytał moje wpisy, i pierwsze zasady, które zaczynają się pisać tutaj
http://www.niepoprawni.pl/forum/viewtopic.php?f=38&t=189
to zobaczysz w pkt. 3 "Zasad naczelnych", że mówimy o tym samym. Zobaczymy Twoją koncepcję, to może się ją uda też "pożenić" z moją.