Prawica na mieliźnie.

Obrazek użytkownika Moherowy Fighter
Blog

(Uwaga długie!)

Dwudziesty z rzędu rok już mija, gdy trwa kociokwik pod nazwą „polska demokracja”. Przypomnieć się godzi, że tyle samo czasu zajęło postawienie państwa, narodu i społeczeństwa „od zera” po 123 latach nie obecności na mapach świata. Moim zdaniem było to coś o wiele trudniejszego niż borykanie się z popeerelowską spuścizną. Z pewnymi zastrzeżeniami można zaryzykować tezę, że Polska AD 1918 przypominała etap, w którym Francja znalazła się w czasie Restauracji Burbonów lub odbudowy kraju po wojnie z Prusami. Można także znaleźć pewne analogie w okresie jednoczenia Niemiec w II poł. XIX w. bądź Włoch, mniej więcej z tego samego okresu. Podobnie jak tamte, Polska w dwudziestoleciu międzywojennym budowała się jako państwo nowoczesne. Ponad pół wieku później, to co miało miejsce to przekształcenia dokonywanie na podglebiu już uformowanym. Racja, ktoś może powiedzieć, że znacznie trudniej jest coś zastałego (nawet i anachronicznego) przerobić na coś nowoczesnego niż tworzyć coś od zera, jednak Polska w 1918 r. obciążona była ogromną masą tragizmu nie funkcjonowania jako samodzielny podmiot międzynarodowy. To z kolei ciągle rzutowało na proces odbudowy państwa, narodu i społeczeństwa. Stał się on jeszcze trudniejszy z chwilą wybuchu, tzw. Wielkiego Kryzysu. Stąd też można powiedzieć, że Polska w 1989 r. była w nie gorszej sytuacji niż siedemdziesiąt lat wcześniej. Zapewne też była w sytuacji niełatwej. 

I tak wyłoniona w 1989 r. ekipa od społeczeństwa dostała dosyć znaczny kredyt zaufania, jednak zaczął on dosyć szybko topnieć, jak tylko wewnątrz monolitycznego OKP zarysowały się pierwsze pęknięcia i rozłamy. Społeczeństwo bowiem z coraz większym niesmakiem patrzyło na to, co się działo z „drużyną Lecha”. Ci nasi piękni i odważni, opanowani i szlachetni, mądrzy; a nade wszystko tolerancyjni i pluralistyczni. Później zaś, gdy przyszło co do czego, to wychodziło na to, że nie są wcale tacy piękni i odważni, jak tylko zaczęły wyciekać generalskie „szpargały”. Że nie są opanowani i szlachetni, jak tylko wzięła w górę zawiść, zacietrzewienie, wściekłość i agresja, gdy zaczęło się kwestionowanie ich polityki. Że do mądrości, to też im wiele brakuje. No i, że nie są wcale tolerancyjni i pluralistyczni, gdy wyszło, że „Polacy nie dorośli do demokracji”, bo jeden Peruwiańczyk z teczką wygrał z Zacnym Mężem. Ma się rozumieć, że wówczas, gdy Polacy poparli „sentymentalną Pannę S.” w sile 10 milionów, to byli do tej demokracji dojrzali i tacy jacyś mili i sympatyczni dla Czcigodnych Lokatorów Styropianu, zaś gdy przyszło Nowe, to tym Polakom się jakoś takoś demokratyczny zmysł spaprał. Gdy to społeczeństwo kupowało cegiełki „sentymentalnej...”, słało paczki do internatów, zrzucało się w zakładach pracy na szykanowanych Bojowników o Wolność i Demokrację itd. itd., to Czcigodni Lokatorzy Styropianu mieli o nim jak najlepsze mniemanie. Ba w każdej „bibule” o tym zaświadczali. Zatem to owe „Polacy nie dorośli...” było dla wielu pierwszym kubłem lodowatej wody, by przestali być lemingami okrągłostołowymi. Wielu bowiem głosujących, tak jak Jaśnie Nieomylna kazała, na Zacnego Męża, gdy od jeszcze Zacniejszego (ba, Arcyzacnego) usłyszało tę frazę, uznało, że to nie może być prawdą, gdyż raptem rok wcześniej sami widzieli, że jest inaczej. Pamiętacie może Państwo to frenetyczne podniecenie pod „Niespodzianką” na warszawskim Pl. Konstytucji, gdzie KW „S” w ’89 r. wywieszał wyniki wyborów? Jednak w dalszym ciągu ta fraza wielu nie zraziła do „partii ludzi rozsądnych”, z kolei sprzyjająca jej ordynacja wyborcza dała jej pierwsze miejsce w sejmie. 

Bodajże na kanwie pęknięć w OKP dla prawicy pojawiła się pierwsza okazja, by przejąć inicjatywę i wygrać szansę na silny obóz ugrupowań prawicowych. Może nie na jedną, dwie lub trzy silne partie lecz na przeciwważną, postsolidarnościowej i postkomunistycznej lewicy, siłę polityczną. Prawicy jednak zabrakło „wyobraźni chwili” i nie podjęła ucieczki do przodu oraz stworzenia w obszarze publicznym prawicowej przestrzeni, którą można było zaproponować obywatelom jako rozsądna alternatywa wobec tamtych dwóch sił. Zamiast tego wybuchały tutaj różne międzyformacyjne konflikty, animozje i wzajemne przeciwko sobie szczucie na siebie jednych na drugich. Prawica pozaparlamentarna bardziej niż z lewicą ścierała się z prawicą parlamentarną, „niemagdalenkowa” od czci i wiary odsądzała „magdalenkową”, równie szybko powstawały jak i znikały różnorakie prawicowe „jednosezonówki”, wyrastała cała masa różnych prawicowych „turystów” zaliczających większość prawicowych partii, partyjek, ruchów i formacji. Właściwie, na prawicy trwało bezustannie sejmikowanie. To ma się rozumieć było skwapliwie odnotowywane przez Jaśnie Nieomylną, odpowiednio „upiększane” i karykaturalnie nagłaśniane, zaś za nią powtarzała cała reszta ówczesnej prasy. Zarówno obie lewice, tj. postsolidarnościowa i postkomunistyczna miały w ten sposób idealną wręcz okazję, by się wzmacniać i „robić swoje”. 

Społeczeństwo z coraz większą odrazą przyglądało się temu, co też postsolidarnościowi Milusińscy zaczęli wywijać, jak też ich determinacji w sprzątaniu po peerelu. Ta ostatnia była zresztą coraz większa, jeśli weźmie się pod uwagę sprzątanie majątku narodowego, który po wojnie dwa pokolenia odbudowywały. W to miejsce zaczęły pojawiać się jakieś koszmary importowane z Zachodu, zaś coraz więcej ludzi zaczęło dostawać po łapach, gdy tylko odważyli się „wzionć sprawy w swoje rence”. (Korekta nie poprawiać.) Jako, że Arcyzacny Mąż z innymi równie Zacnymi się na łamach Jaśnie Nieomylnej coraz bardziej natrząsali nad wszelaką kondycją (w tym również patriotyczną) Rodaków, to by się dowiedzieć, jak jest naprawdę, trzeba było to konfrontować z jakimś innym źródłem. Na przykład z „Rzeczpospolitą” z okresu „fikusowego”. Ależ to była odmiana. Język spokojniejszy, bardziej pluralistyczny, wyważony, merytoryczny, bardziej informacyjny. No w sam raz, jak dla dobrej fachowej klienteli (prawników, ekonomistów, lekarzy, inżynierów itp.), chcącej czytać o faktach a nie napuszone politagitki. Publicystyka też była inna, choć nie odbiegająca od politpoprawności. Mimo to była pozbawiona tej natrętnej moralistyki, tego zadęcia pedagogicznego, akademickiej nowomowy i pustych frazesów. Pozostawiała czytelnika z otwartym problemem. Pozwalała czytelnikowi mieć wątpliwości, własne poglądy, które zresztą szanowała. Prezentowała czytelnikowi jakiś problem, lecz pokazywała go z różnych punktów widzenia. Naprawdę, miło się ją czytało. Profil liberalny, demokratyczny lecz solidny warsztat konserwatywny. I tam też nieraz przewijały się pióra, które można było odnaleźć w różnych prawicowych pismach, rzecz jasna były też i nazwiska publikujące w Jaśnie Nieomylnej. To m.in. wskazywało na to, że „Rzeczpospolita” do zasady pluralizmu podchodziła całkiem na serio, a nie wyłącznie deklaratywnie. Dopiero taka konfrontacja umożliwiała to, by widząc w telewizorze facjaty „partii ludzi rozumnych” móc pytać się, „Co też oni bredzą?” 

Niestety, ale wraz ze zużywaniem się tej partii, w siłę rosła postkomunistyczna lewica, która czekała na okazję, by zaprezentować się jak dziewica – licząc na to, że społeczeństwo zapomni o jej „nadszarpniętej cnocie”. Picowano więc jej wizerunek, by mógł chwycić w zbliżających się wyborach, zaś nie było takich, którzy pytaliby się o jej kontrowersyjność. Oczywiście, gdzieniegdzie coś tam o niej wyciekało, jednak było to zręcznie tłumione bądź to propagandą sukcesu, bądź wyostrzaniem konfliktów na prawicy bądź też głosami oburzenia różnych Dostojnych Lokatorów Styropianu. Rodacy dali się tą „kołysanką” ululać, poszli do urn i uznali, że wraz z postkomunistami „mają te same kłopoty” i „pokonają je razem”. Prawica znalazła się w defensywie. Zresztą kiedy w niej wcześniej nie była? Męczyła się ta prawica ze sobą aż do przełomu lat 1994-95, kiedy ktoś wpadł na pomysł zrobienia II „paktu lanckorońskiego” pod nazwą „Konwentu św. Katarzyny”. I tutaj pojawiła się druga szansa dla prawicy na wzięcie wiatru w żagle i wyciągnięcia wniosków z wcześniejszej porażki. „Partia ludzi rozsądnych” była coraz słabsza. Źle bowiem znosiła to, że potraciła rządowe posady, do których szybko przywykła, że to nie za nią przede wszystkim ganiają kamery telewizyjne i mikrofony, że lud przestaje ją nosić na rękach. Jak wiemy z Klasyka, „historia nigdy się nie powtarza, a jeśli już, to jako swoja karykatura”, więc tak samo stało się z II „paktem lanckorońskim”, który do niczego trwałego nie doprowadził. 

W Jaśnie Nieomylnej pojawił się wspólny manifest polityczny o wielkim kompromisie i pojednaniu z tow. Szmaciakami, co dla wielu oznaczało koniec z przygodą z „partią ludzi rozumnych”. W „Rzepie” niestety nie za bardzo można się było dowiedzieć, o co tutaj biega, więc należało sięgnąć po coś mocniejszego. Tym czymś mogły być „GaPol”, „Życie”, „TySol”, „NCzas”.... Oooo tak twarde pióra. Niejedno z nich jest tutaj na S24. No i tam bez ogródek pisano, o co z tym kompromisem i pojednaniem chodzi. Pierwsza czerwona kadencja pokazała doskonale wzajemny stosunek do siebie towarzystwa z Rozbrat do towarzystwa z pl. Grzybowskiego, szczególnie w zakresie podziału między sobą różnych „dominiów”. Chociaż obie te formacje parę lat wcześniej zgodnie obalały rząd Olszewskiego, to przy rozgrywkach o frukty i konfitury były wobec siebie niemiłosierne. Jednych i drugich próbowała godzić „partia ludzi rozumnych”, choć częściej brała stronę towarzystwa z Rozbrat, z kolei kohabitacyjny prezydent również dolewał oliwy do ognia. Aż do czasu, kiedy wybuchła ona jemu w Drawsku Pomorskim. Sielanka na salonach się skończyła. Przeciwko prawicy jak i prezydentowi trzeba było wytoczyć działa najcięższe. Towarzystwo z pl. Grzybowskiego zostało wystawione za drzwi koalicji, by nie przeszkadzało w demontażu kontrsystemowej frondy. Coraz szybszymi krokami zbliżała się również wymiana w pałacu prezydenckim, zaś jedynym gwarantem zachowania status quo był kandydat postkomunistów. Stąd też cała siła rażenia postsolidarnościowej lewicy była skierowana na oczyszczenie pola w tym obszarze, i poluzowanie w obszarze parlamentarnym. 

Społeczeństwo rozglądało się coraz bardziej za kimś konkretnym, kto mógł się zjawić i posprzątać popeerelowską skamielinę, gdyż coraz bardziej widziało postkomunistów spijających śmietankę z tego, że kto inny wywalczył ponoć wolną Polskę. Tu i ówdzie wyskakiwało również to i owo z dobrej magdalenkowej fraternizacji. Zaangażowanie się przepoczwarzonej „partii ludzi rozumnych” we wspieranie lewicy postkomunistycznej dało później rezultat w postaci wyborczego kopa i znalezieniu się na trzecim miejscu w tabeli oraz porażką jej kandydata w I turze w wyborach prezydenckich. To był wstrząs nie mniejszy niż wcześniejsza przegrana Zacnego Męża z Peruwiańczykiem z czarną teczką. Na domiar złego pierwsze miejsce w tabeli zajęła prawicowa formacja, która jak na tamten czas nie mogła się zdarzyć. To była bodajże trzecia okazja prawicy na sformowanie trwałej i silnej alternatywy dla lewicy postsolidarnościowej i postkomunistycznej. Przez jakiś czas wydawało się, że tak się stało. Postsolidarnościowa lewica przeżyła załamie nerwowe. O tak, to było nie do zniesienia. Na mimikrę już miejsca nie było. Dla arcykapłanów Tolerancji, Wolności i Pluralizmu, to było już stanowczo za wiele. No i Polacy znowu zaczęli dowiadywać się o sobie, że są ciemnogrodem, zacofani, ksenofobami... Znacie przecież tę melodię. 

Sprzątanie popeerelowskiej skamieliny miała załatwić AWS, na „partię ludzi rozumnych” chyba nikt w tym względzie nie liczył, gdyż coraz bardziej stawało się jasne jakie to jest środowisko. Gospodarka rozwijała się od przypadku do przypadku, a tak naprawdę w wielu sektorach i branżach to się zwijała. Bezrobocie rosło, deficyt i dług publiczny także. Polityka zagraniczna była bądź to wasalna wobec USA bądź Brukseli lub innych stolic zachodnioeuropejskich. Obronność taka sobie. Z kolei „partia ludzi rozumnych” z telewizora ciągle przekonywała, że wszystko jest w porządku. Rozumiecie? Stolica 40 milionowego państwa europejskiego bez obwodnicy, II lub III linii metra, mostów północnego i południowego, porządnego lotniska itd. Państwo z upadającym przemysłem, dzikim handlem wielkoprzemysłowym, zapuszczonymi oświatą, służbą zdrowia, wymiarem sprawiedliwości, nauką, brakiem autostrad i dróg szybkiego ruchu, „niewyjaśnionymi zgonami”, mediami wracającymi do praktyk Szczepańskiego i Urbana itd. itd. A oni przekonywali, że jest wspaniale, bo coraz więcej jest willi i rezydencji, luksusowych limuzyn, działa prywatna służba zdrowia, są prywatne szkoły... Właściwie komu było lepiej, to o tym społeczeństwo się coraz lepiej dowiadywało. Kto chciał to stawiał na prawicę. Wystarczyła lektura takich lub innych pism prawicowych, jakieś książki i konfrontowanie tego wszystkiego z otaczającą rzeczywistością i swoimi doświadczeniami życiowymi. Wielu uważało, że prawica to dobry wybór. Później potwierdzeniem tego miały być sejmowe komisje śledcze, przed którymi czerwonoróżowi się wili niemożebnie, coraz większy „urobek” z IPNu oraz zapalczywość, nerwowość i wściekłość postsolidarnościowej lewicy. Zanim jednak to nastąpiło to zarówno AWS jak i „partia ludzi rozumnych” zrobiły wszystko, by pokazać jak najbardziej fatalny styl sprawowania władzy, który w Polakach szybko gasił entuzjazm po odebraniu „Czerwonym” rządów. Owo słynne „TKM” wyjaśniało wszystko, i nie dało się tego przesłonić reformami, które z czasem jedna po drugiej okazywały się niewypałami. Dzięki temu mogła na fali wznoszącej wrócić formacja, która twierdziła, że „Tak dalej być nie musi”. 

Zapobieżeniem prawicowej irredenty miało być wypchnięcie jej z rządów poprzez wrócenie do ducha porozumienia pomiędzy postsolidarnościową i postkomunistyczną lewicą. Zanim to jednak nastąpiło, to zarówno AWS jak i „partia ludzi rozumnych” postarały się o to, by zrobić ucieczkę do przodu, by uniknąć totalnego krachu. W tym celu z postsolidarnościowego „Titanica” spuszczono się na szalupach pod nazwą „Prawo i Sprawiedliwość” i „Platforma Obywatelska”, zaś reszta poszła na dno. Pisałem już wcześniej o tym. Postkomunistyczna lewica mogła wracać. Znowu się zrobiło ciekawie i wesoło, jak za czasów pierwszej czerwonej kadencji. TKM zastąpiła wcześniejsza „republika kolesi”, z tym oczywiście, że starzy partyjni aktywiści czuli już na plecach oddech swoich latorośli przebierających nogami do objęcia sterów rządów. By się formacja nie załamała trzeba było nieco się na ławce posunąć i dobrać sobie paprotki, zresztą taki sam proces zachodził już wcześniej zarówno na prawicy jak i lewicy postsolidarnościowej. Młodzi junacy poczuwszy swoją siłę zaczęli wewnątrz lewicy postkomunistycznej robić ferment i dawać się rozgrywać przez różne skrzydła (millerowców, kwaśniewszczaków, borowszczaków). Te ruchy odśrodkowe, wzmacniane iskrzeniem głównych liderów miedzy sobą, rozpoczęły erozję wewnętrzną, która wraz z szybkością zużywania się u władzy doprowadziła do pęknięcia w centrum dotychczas jednolitej formacji i pojawienia się dwóch zwalczających się obozów. Przedtem doszło do konfrontacji pomiędzy dwoma ugrupowaniami koalicyjnymi, co było dalekim echem rozwodu w pierwszej czerwonej kadencji. Znowu towarzystwo z Rozbrat z towarzystwem z pl. Grzybowskiego nie potrafiły znaleźć „wspólnego języka”. Sytuacja jednak była dla postkomunistycznej lewicy tym gorsza, że w jej łonie wyrosły dwie konkurencyjne wobec siebie formacje. Pokój w tym „segmencie” bardzo szybko się skończył. Prawica znalazła kolejną doskonałą okazję, by móc się przy tym wzmocnić, czego efektem było przeforsowanie powstania sejmowych komisji śledczych, wzmacnianie IPN’u i walka z dwoma wyrosłymi ugrupowaniami lewicy postkomunistycznej. Ponieważ w parlamentarnym obiegu lewica postsolidarnościowa po raz pierwszy była od dekady nieobecna, to z tej strony trudno było lewicy postkomunistycznej o wsparcie. Jaśnie Nieomylna przestała wystarczać, tym bardziej, że coraz więcej zaczęło pojawiać się wobec niej alternatywnych tytułów prasowych i innych mediów, które tłumiły jej siłę oddziaływania. To wszystko prawicy dało, chyba po raz pierwszy w całej historii III RP, najlepszą koniunkturę, jaka była możliwa do wyobrażenia sobie. Obie lewice, postsolidarnościowa i postkomunistyczna, bardzo wyraźnie osłabione. Kompromitacja pookrągłostołowych elit i establishmentu i coraz bardziej narastająca wściekłość społeczeństwa. 

Receptą na to wszystko miał być, tzw. POPiS, tj. taki jakby Front Jedności Narodu, będący repliką koalicji AWS-UW. Kto potrafił czytać gazety między wierszami wiedział, że poparcie takiego „projektu” będzie oznaczało zniszczenie prawicy od środka, gdyż tak naprawdę od czasów magdalenko-okrągłostołowych, tj. obowiązywania „konstytucji” RP w skrócie „Wy nie ruszacie naszych, my nie ruszamy waszych”, „Trzeba wiele zmienić, by wszystko pozostało po staremu.” Najlepsze jest to, że Polacy dali się nabrać na pewien myk w czasach awuesowskich i ówczesny układ był postrzegany jako AWS-UW (w tej właśnie kolejności) podczas, gdy tak na prawdę, to ważniejszą formacją w tej konfiguracji była ta druga i to ona tak w rzeczywistości miała silniejszy wpływ decyzyjny. Gdzie on się lokuje nie wnikam, jednak nie jest to żadna „krajówka” NSZZ „S”. I tak (jak mówi Michalkiewicz) „starsi i bardziej doświadczeni” mieli, po okresie przerwy kondycyjnej na kadencję Czerwonych, znowu „zagospodarować” elektorat postsolidarnościowy, by ten się zbytnio nie porozłaził po jakiś ekstremalnych formacjach, trudnych do kontrolowania przez biesiadników magdalenko-okrągłostołowych. No i w głowie salonowego socjologa zakwitła myśl o „IV RP”. Nie, nie żeby w jakikolwiek sposób naruszać konstytutywne fundamenty Rzeczypospolitej magdalenko-okrągłostołowej (tj. neo-PRL’u – Polskiej Republiki Lodziarskiej), lecz by przeprowadzić taki jej kosmetyczny „lifting”, by w Salonie robiąc wymianę zużytych dekoracji i sprzętu zmodernizować i podrasować jego wygląd. Jaki był tego leitmotiv? Ano była nim politologiczno-socjologiczna konstatacja tego, że dla Polaków prawica nagle stała się sexi. Bo jakżeby miało być inaczej skoro II czerwona kadencja wywoływała w nich odruchy przeciwstawne do konsumpcyjnych? I postawiono przed ową prawicą zadanie robienia POPiS’u, tj. atrapy dla neo-PRL’u, zaś w skrócie, tzw. „IV RP”. Reszta rupieci miała trafić do kanciapy i czekać swoich czasów. Czasami z niej dochodziły jakieś pomruki niezadowolenia, które tłumaczono jako odgłosy skompromitowanego „Rywinlandu”. Jednak, jak to bywa podczas każdego remontu, kiedy na plac wchodzą dwie silne ekipy, szybko pomiędzy nimi doszło do ostrego konfliktu. Jeszcze, jakby tego było mało, to pojawiły się dwie inne mniejsze, które zaczęły domagać się rozbiórki rudery aż do fundamentów, a przecież nie to było w projekcie wykonawczym. I zaczęła się naparzanka. Jak się ona toczy nadal, to wszyscy wiemy. 

Mimo to warte zastanowienia jest to, czy oby prawica nie osiadła już na mieliźnie. 

Dlaczego? Ano dlatego, że od blisko dwudziestu lat prawica zapewnia, że dokomunizacja jest potrzebna. A tego się jej, poza zmianą nazw ulic, jakoś nie daje przeprowadzić. Prawica, twierdzi także, że lustracja to warunek minimum minimorum jakiejkolwiek jawności życia publicznego. Z tym też nie jest najlepiej. Prawica jest to dziwna prawica, skoro sama nie może postarać się o sformowanie alternatywnych do mejnstrimu mediów o równej co tamte sile rażenia, by się ciągle nie tłumaczyć, że mejnstrim potrafi ją zaszczuć. Prawica nie potrafi stworzyć sobie zaplecza instytucjonalnego, które skutecznie chroniłoby ją przed wpływem sił wrogich. Prawica jakoś ciągle wskazuje, że gdzie się nie ruszyć, to złodziej na złodzieju siedzi, a aferzysta aferzystą pogania, jednak jakoś nie kwapi się, by nazwać ich po imieniu. Prawica utyskuje na Trybunał Konstytucyjny, sądy, prokuraturę, organa ścigania, jednak nie widać, by coś tutaj do tej pory zmieniła. Prawica zamiast sama tworzyć okazje i nad nimi panować, to wykorzystuje te, które przez kogoś innego zostały stworzone. Prawica zamiast wychodzić do ludzi i nawiązywać z nimi kontakt, to zamyka się w jakichś kawiarnianych kręgach. Prawica, jeśli mówi o swojej wizji misji Państwa, narodu i społeczeństwa, to raczej między sobą, rzadziej wprost do społeczeństwa artykułując swój na to pogląd. Prawica nie szuka okazji, by grać „po skrzydłach” lecz chce uderzać centralnie, by rozbić przeciwnika. Prawica równie szybko wycofuje się z natarcia, jak go rozwija. Prawica nie może się zdecydować, czy być z elitami i establishmentem czy też z ludem, którego chce bronić. Prawica nie wyjaśniła zresztą swych dotychczasowych relacji z tymi elitami i establishmentem. Prawica ma stosunek protekcjonalno-paternalistyczny w stosunku do tych swoich sympatyków, którzy chętnie by jej pomogli. Prawica potrafi byle bzdet przekształcić w problem wielkokwantyfikatorowy, z kolei takowy nieraz trudno dostrzega. Prawica za kanwę jakichś wstrząsających podziałów przybiera niekiedy jakieś mało ważne niezręczności towarzyskie, środowiskowe lub podobne uchybienia nie licujące z celem gremium, w którym takie coś się zdarza. Prawica jest nierzadko lekkoduszna i przyjmująca to lub owo „na wiarę”, aczkolwiek dosyć często potrafi względem czegoś tam „dzielić włos na czworo”. Czasami także prawica potrafi temat (problem, zagadnienie) nieracjonalnie zagadać, zamiast mówić o nim „bez ogródek”. Prawicy, jeśli gdzieś tam popełnia błędy, trudno przychodzi do przyznania się do nich. Prawica stara się bezustannie eksploatować swoją „martyrologię” w III RP, zamiast precyzyjnie wytłumaczyć na czym ona polega. Prawica ze swojego kręgu usuwa (zasłużone dla niej osoby-instytucje) w sposób bulwersujący, a jednocześnie wywołując absmak i zgorszenie sympatyków prawicy. To są moim zdaniem takie co główniejsze wady prawicy, wpychające ją na tę mieliznę. I teraz jest wielka szansa, by to zmienić. 

Na koniec, wyjaśniając. Ani lewica ani PO i tak nie dostaną ode mnie głosu, mimo tego, co napisałem wyżej. Nie łudźcie się.

Brak głosów

Komentarze

Ewolucja nie rewolucja .
Tak widze budowanie prawdziwej odpowiedzi na proces zawłaszczenia państwa przez kosmopolitów.
Budowanie bloku nie na zasadzie zbierania kup i partyji.
To już było .
Dwa lata utarczek w taborze otoczonym przez sfory michnikowszczyzny .
PiS oczekuje na jasne deklaracje przyjęcia woli współpracy środowisk patriotyczno -narodowych,ale nie z dotychczasowymi kacykami i wodzami tzw. prawicy .

Słusznym jest postulat wykluczenia tych rozrabiaczy z udziału w "rządzie dusz". Co mają do zaoferowania zgrane karty ZChN-u.
Nic -

Vote up!
0
Vote down!
0
#36892

Mocno moderowana ta nasza demokracja. Już od okrągłego stołu. Nie ma sensu przyzwyczajać się do konkretnych nazwisk, konkretnych nazw partii.
Każdy polityk w różnych sprawach może się mylić (albo oszukiwac, ze nie rozumie, ze się myli), a nawet może mieć rację!
Każdy owoc trzeba oglądać z osobna :) Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#36900

"Bolek" -wspominał o prawej i lewej nodze .
To jest chyba bezdyskusyjne ?
Niektórym się pozajączkowało ,namnożyli bytów , zrobili wierze Babel .

Vote up!
0
Vote down!
0
#36903

ciekawe, że z obiegu publicznego wycofano określenie "łże-prawica". Nieprawdaż?

Vote up!
0
Vote down!
0
#36905

Jasne jak żarówka 100 watowa .
Wycofano ten zwrot, wykreślono ze słownika - bo to żaden przeciwnik .!!!!
Sztucznie podtrzymuje się byty tzw. prawicowe .Dzielnie bierze w tym udział łże-lewica ,zakładając z góry dipolizacje sceny pod ich potrzeby.
Niestety prowadzi to atomizacji , gubieniu głosów w czas wyborów .
O to chodzi "Nieprawdaż?"
Jestem to w stanie matematycznie udowodnić - tracimy przez głupote.
"Dzieje głupoty"-

Vote up!
0
Vote down!
0
#36942

Naszym przedsiebiorcom politycznym najłatwiej jest "przemielic elektorat" a dopiero później go uformować.
Ludzie mają działąć jak automaty, urzadzenia do głosowania, niezdolne do samodzielnej analizy.

"Gruszki gniją, a jabłka nie gniją", "My sa dobre, tamte sa niedobre"...
No i jakos to idzie. Ludzie popieraja każdego idiote jeśli to tylko "nasz idiota".

Tak właśnie jest z tzw. prawicą.

Nigdy nie zapomnę jak jeden "prawicowiec" opieprzał drugiego, ze tamten wartościami chrzescijańskimi w życiu się powinien kierować, a nie tylko w przemówieniach... po czym okazało się, ze te opieprzający robił dokładnie to samo co opieprzany...

Obaj do dziś są uznanymi, cenionymi przez elektorat politykami.

Vote up!
0
Vote down!
0
#36908

[quote=Chłodny Żółw](...) Nigdy nie zapomnę jak jeden "prawicowiec" opieprzał drugiego, ze tamten wartościami chrzescijańskimi w życiu się powinien kierować, a nie tylko w przemówieniach... po czym okazało się, ze te opieprzający robił dokładnie to samo co opieprzany...

Obaj do dziś są uznanymi, cenionymi przez elektorat politykami.[/quote]

Najśmieszniejsze jest to, że z realizacji przez jednego z tych polityków obowiązków rodzinno-alimentacyjnych rozliczał drugi, który jest całkowicie bezżenny i bezdzietny.

Vote up!
0
Vote down!
0
#36909

W XXI wieku słowo "polityk" nabrało nowego znaczenia...
to jakas kompilacja... aktor? kuglarz? wodzirej? oszust? akwizytor?

Chyba trzeba się do tego przyzwyczaić.

Vote up!
0
Vote down!
0
#36912

... sowieckiej). II RP też miała tak duże problemy z sejmem, że aż doszło do przewrotu majowego.
Koncepcja Kaczki "wojny na górze" była niezwykle słuszna, bo wymusiła podział środowisk opozycyjnych, które już szykowały się, żeby zostać nowym PZPR (i długo by w takiej formie nie porządziły)mniej więcej zgodnie z podstawowymi liniami różnic światopoglądowych. Bałagan, a nawet chaos był tu niestety nieuniknionym kosztem. Nie byłaby to tragedia, gdyby wcześniej zadbano o rozbrojenie komunistycznego układu. Do tego jednak była potrzebna szybka dekomunizacja, a tego przecież od początku nie chcieli Mazowieccy, Geremkowie i Michniki. Wałęsa, który wszedł z tym towarzystwem w konflikt (o władzę, bo o cóż innego?)działał wyłącznie na swój rachunek (o ile nie był w ogóle sterowany od początku). Ciekawe, ale w tej rozgrywce obydwie siły wspierały się o "lewa nogę". Tymczasem prawica była konsekwentnie kompromitowana, obśmiewana i odsuwana na margines.
Przy okazji warto zauważyć, że prawica jest określeniem bardzo szerokim i najczęściej istnieje jako przeciwieństwo lewicy. Jest to podział umowny, a często polegający tylko na układach towarzyskich, towarzysko-biznesowych, bądź wspólnym interesie politycznym, nie zaś ideologiczny (zarówno jeśli idzie o etykę, jak podejście do gospodarki).
Nie wszyscy "prawicowcy" są konserwatystami.
Dodajmy do tego społeczeństwo, które wyszło z tych wszystkich zaborów i okupacji mocno zdemoralizowane i ogłupione. Ja się nawet temu nie dziwię, więc nie piszę obrażania kogokolwiek. Tak jest i już. To nie była idealna gleba dla konserwatyzmu (ani "niewidzialnej ręki rynku", której idea została dodatkowo skompromitowana przez "eferałów"), a na nowe pokolenie wpływ miały na co gorsza lewackie media, wyrabiające odruch Pawłowa na wszystko co patriotyczne i , nie daj Boże, katolickie.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#36913

trzeba sobie uswiadomic i pokazac palcem – gdzie jest wrog?!

bez tego nic, doslownie nic nie da sie zrobic

najwyzszy czas przestac sie nawzajem ponizac i klocic

najwyzszy czas, zeby zdobyc sie na odwage

i zmiesc z naszego zycia cale towarzystwo michnikopodobne

nie baczac na dzisiejsze konsekwencje tego wymiecenia

to najwazniejsza ale i cholernie trudna sprawa

ale innego wyjscia nie ma

nie pozstaje nam nic innego jak zabrac sie do miotel

w zgodzie i na powaznie!

Vote up!
0
Vote down!
0

dobra kobieta

#36917

Nie mam nic przeciwko wykopkom :):):):)

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#36920

siupniemy to sbie po robocie!

nawet z szampanem, czemu nie :)))

wyciagaj miotle i do dziela!

na twoim podworku nie moze byc po nich ani sladu!

a jak tego dokonasz, to juz twoja sprawa :)

 

Vote up!
0
Vote down!
0

dobra kobieta

#36923

jeszcze troche, a doczekamy sie 

ze zabiora nam wlasne dzieci

a my nie bedziemy mieli nic do gadania

Vote up!
0
Vote down!
0

dobra kobieta

#36938

Kiedyś rodzice mieli iść do pracy, a dzieci miała wychowywać szkoła, świetlica i organizacje młodzieżowe. Dziś ma wychowywać "neutralna światopoglądowo" Unia.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#36940

to jeszcze nie takie grozne, jak sie czlowiek postara

ale patrzec tak zupelnie bezradnie jak talent , prace, zapal i wysilek wlasnego dziecka

tez sobie przywlaszczaja?!

Vote up!
0
Vote down!
0

dobra kobieta

#36943

Mnie zaciekawił temat nieobecny prawicowej krytyce Michnika - KTO wg Michnika był w 1988 r. tj. przed Magdalenką zakwalifikowany do "BETONU PZPR" ?
W tym czasie wychodziło takie "postępowe" czasopismo "Tygodniku Konfrontacje" , którego redaktorem naczelnym był Marek Goliszewski i pamiętam rozmowę z Wojciechem Lamentowiczem z lewicy solidarnościowej, który później wylądował w Kancelarii Prezydenta Kwaśniewskiego, potem był ambasadorem w Grecji,a obecnie jest profesorem prawa.
Lamentowicz charakteryzując tzw. "beton partyjny" z PZPR, twierdził, że większość z nich ma w rzeczywistości ma
poglądy endeckie. Warto zwrócić na to uwagę. To znaczyło, że ta liczna grupa miała być wyeliminowana z gry politycznej przez Postępowe Skrzydło PZPR z jednej strony, a z drugiej strony "Pałkarska Neo-endecja" miała być neutralizowana przez lewicowe skrzydło "S". Ojcami chrzestnymi byli Michnik, Kuroń,Rakowski, Kwaśniewski.
Wśród środowisk potencjalnie prawicowych, bo nie oszukujmy się, tak to wyglądało w 1989 nikt nie zajął się badaniem i możliwością przejęcia, a co najmniej zneutralizowania "prawicowego betonu partyjnego". Co więcej Michnikowi Co. udało się przestraszyć środowisko to post-PZPR-owskie, które głosowało ze strachu przed jaskiniową żądną odwetu prawicą, na SLD.

pzdr
Milton

Vote up!
0
Vote down!
0
#36937

Tak się umówiono - przy budowaniu sceny.
Szufladkowanie nie jest obce do dzisiaj .
Kto właściwie miał kadry jak nie PZPR.

Michnikowo -będące w istocie na pasku służb zajmowało się ideologią ,a z tego miejsca daleko do praktyki w sprawnym rządzeniu .
Tworząc Nowy Zakon wolnomiślicieli -oddali realną władze praktykom.
Praktyk - niegłupi zrobił z nadbudowy korowskiej ideologie.
Koegzystencja trwa . Stąd tak trudno rozbić układ .

Tzw. Prawica chciała wszystko - ponad wszyztko zaś pryncypia .
Pryncypiami; rozpalali pożary ,nie realne podgrzewanie chęci do budowania .

Vote up!
0
Vote down!
0
#36941

dociekliwy i z grubsza zgadzam się z nim.

Wkurza mnie jednak co innego.

Jak psy wokół własnego ogona kręcimy się opisując prawicę. Wszelkie próby zdefiniowania jej, podejmowane również tu na niepoprawnych, rozmywają się.

Fakt, prawica jest na mieliźnie, bo dajemy sobie narzucać perspektywę od wyborów do wyborów. Główki pracują tylko w jednym kierunku, jak przekonać lud, że my kochamy ojczyznę i chcemy dla niej dobrze.

Może by tak przydałaby się praca od podstaw i kształcenie elit tej prawicy? Nie liczmy na to, że PO czy jakakolwiek inna obecnie partia, wykształci nam Polaków, którzy  będą mieli wiedzę, znali języki, umieli radzić sobie w budowaniu swojej niezależności finansowej, stając się właścicielami a nie najemcami i cenili wolność, honor.

Niemożliwe? Możliwe, możliwe.;) Pod warunkiem, że będziemy myśleli o jakości a nie ilości.;)

Pozdrawiam tytana pracy intelektualnej, Moherowego Fightera.:-)

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#36945

-Kręcimy się jak psy - nie ma prostej jednoznacznej definicji "prawicy"dla ludzi ,którzy na sprzeciwie wobec konformizmu chcieli by pokierować losami Państwa.

-Prawica uwielbia mielizny .Z nautycznego punktu widzenia -logiczne. Łatwo po sztrandowaniu ściągnąć krype -kontrolowany manewr przez kacyków kanapowych partyjek.
Z jaką łatwości po jakimś czasie uzyskują "poparcie" -.

-Budowanie jako proces twórczy musi mieć silne fundamenty organizacyjne ,twarde zasady i elastyczność w działaniu .

Niestety mało jest takich środowisk ,zdolnych na poprawną współprace przez czas realizacji celów , praktyka swoje.

Katarzyno !!!! masz racje Możliwe!!!!!!

Vote up!
0
Vote down!
0
#36949

"Niestety mało jest takich środowisk ,zdolnych na poprawną współprace przez czas realizacji celów , praktyka swoje" -

Nigdy ich nie było za wiele, ale teraz to już katastrofa.

Tylko skąd one mają być?! Te środowiska trzeba zbudować na nowo. Tego nie da się zrobić śpiesząc się do kolejnych wyborów.
Podjął taką próbę o. T. Rydzyk i zbudował LPR. Wygrali wybory,weszli do Sejmu, w sejmie stali się znaczącą siłą i co?
Zabrakło mrówczej pracy w środowiskach lokalnych i zwykłej lojalności. Znowu na atakowaniu osób i negacji skupiło się to środowisko. Nachapać się, nachapać, to był i jest cel, na którym buduje się partie potrzebne tylko do wyborów?

Analizując błędy LPR można wreszcie wyjść z kręgu niemocy. Na to potrzeba czasu i autorytetów.
Nie tyle monarchistów z dawnych herbarzy, ile magnatów ducha z charyzmą.
Witold Pilecki i inni wielcy Żołnierze Wyklęci swego ducha kształcili od kołyski w swoich domach, a potem w harcerstwie, na uczelniach, w pracy społecznej...

Oni nie mają swoich następców w życiu politycznym. W życiu społecznym jest takich wielu, ale oni w polityce albo nie chcą być, albo partie ich nie chcą.
Dziś w polityce najlepszy umaczany, bo nim można manipulować.

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#36953

Ludzie którym nie jest obojętny los Ojczyzny są w większości .
Nic nie trzeba budować na nowo . 1000 parti na tysiąclecie ?

Naturalnym jest biegunowość - .Społeczeństwo ma kształt dipolu . Przyjęło się że, na biegunach siły są najbardziej wyraziste .
Nic błednego w polityce.Poprawność działania zależy od "masy środka" Im większy jest udział centrum tym szybciej kraj się rozwija .

Pan Rydzyk ; niestety żle się przysłużył polskiej racji stanu w czasach rządów koalicji .Rozgrywał judaszowymi kartami.
Jako taki jest dla mnie jednym z tych "zbuków' ,zgniłych owoców ,które do przyszłego kosza nie można zabierać .

Projekt LPR - niech zostanie dla badaczy dziejów głupoty .

Autorytety i czas jest dość!!! - wbrew pozorom .
Brak -zgody !!!!!
Brak zgody na zgode .Brak umiaru ,pycha.

Nie mieszaj losów "Wyklętych" - jeśli idzie o prawdę historyczną nie wszystko jest cacy . Czy musimy budować nasze narodowe mity na połowinie prawdy?

Próby szukania bohaterów na miare naszych czasów to choćby polityka medalowa Prezydenta.Jak miło było usłuszeć :W dziedzinie tradycyjnego haftu wypukłego......" To są bohaterowie -
Wsród tegorocznych maturzystów , magistrów - znajdują się osoby wybitne .
Tyle że uwaga skierowana jest na "gwiazdy"
Znam przynajmniej 10 młodych ludzi mających realne szanse być wielkimi - damy im te szanse?
Wyłuskiwanie takich ludzi powinno przybrać formy instytucjonalne -

Tymczasem młodzieżówki pełnią role bojówek .
Komu? czemu ? Nie ma tu w imię czego ,kogo.

Vote up!
0
Vote down!
0
#36965

Skad wzieła sie pularność i wielkie sukcesy polityków takich jak Aleksander Kwaśniewski, czy DOnald Tusk?
żaden z nich nie udawał, że jest jakimś wielkim polskim patriotą...
To dla wyborców rezecz drugoplanowa.
Bo tych, którym los Ojczyzny nie jest obojetny jest zdecydowana mniejszość. Lud w swej masie czeka na obietnice, na cud, na drugą Irlandię i tym podobne rzeczy. Dlatego tak łatwo jest nim manipulować.

Vote up!
0
Vote down!
0
#36966

Pariotyzm ma wiele imion.
Stawianie sobie za cel tylko i wyłącznie wartości nudzi tzw. elektorat .
"Lud" nie oczekuje obietnic.
Ludzie pragną przejechać się realną autostradą z Częstochowy do Lichenia.
Nie trzeba wysiłku w manipulowaniu !!! przy tym co pokazała koalicja PiS z miernotami.
Nawet sukcesów nie byli zdolni pokazać ciemnocie - stąd tryumf oświeconych ciemniaków.

Vote up!
0
Vote down!
0
#36971

[quote=Harcerz]Pariotyzm ma wiele imion.
Stawianie sobie za cel tylko i wyłącznie wartości nudzi tzw. elektorat .
"Lud" nie oczekuje obietnic.
Ludzie pragną przejechać się realną autostradą z Częstochowy do Lichenia.
Nie trzeba wysiłku w manipulowaniu !!! przy tym co pokazała koalicja PiS z miernotami.
Nawet sukcesów nie byli zdolni pokazać ciemnocie - stąd tryumf oświeconych ciemniaków.[/quote]

W samej rzeczy. Gdy u mnie "na wsi" zawiązywał się zarząd osiedla, to podczas wyborów robiono sobie jajca, że który w nim się znajdzie lewus, prawus i który POkemon. I kokluzja była taka, że ludzie to czniają, bo dziury w jezdni nie są oni komunistyczne, ani platfusiane ani pisiorskie. One są i trzeba je łatać. Tyle.

Zaś, jeśli chodzi o te sukcesy, to ponoć głośno o nich było. Ino, czy ktoś je tak realnie widział?

Vote up!
0
Vote down!
0
#36973

Mundurki !!!!!!!!!!!- są nawet sondy pozytywne (niebywałe)
itd.
czekam na następne wpisy z realnymi sukcesami :)
Co mam zabierać chleb blogerowym wierszokletom ;))))))))

Vote up!
0
Vote down!
0
#36975

[quote=Harcerz]Mundurki !!!!!!!!!!!- są nawet sondy pozytywne (niebywałe)
itd.
czekam na następne wpisy z realnymi sukcesami :)
Co mam zabierać chleb blogerowym wierszokletom ;))))))))[/quote]

Ależ ja te listy czytałem. Rzecz polega na tym, że to co tam było napisane, było dla mnie tak odległe, że wręcz mało realne. Czyżby błąd paralaksy bądź dysonans poznawczy? Nie wiem.

Vote up!
0
Vote down!
0
#36989

Widzisz .
Mundurek to nie tylko łach roboczy małolatów .
Ma też inny wymiar i nie z tej rzeczywistości wzięte prawo.

Mundurek to deklaracja Państwa do odnowy moralnej .
Szkoda , sam twórca i propagator "zmaścił" tą idee.

Zapodając inne sukcesy - szkoda sił, gdy na fajerwerki jest zapotrzebowanie .

Vote up!
0
Vote down!
0
#36996

[quote=Harcerz]Widzisz .
Mundurek to nie tylko łach roboczy małolatów .
Ma też inny wymiar i nie z tej rzeczywistości wzięte prawo.

Mundurek to deklaracja Państwa do odnowy moralnej .
Szkoda , sam twórca i propagator "zmaścił" tą idee.
[/quote]

O mundurku wiem. Też tak to odczytywałem, jako deklaracja Państwa. Tylko jaki ten twórca i propagator mógł mieć tutaj autorytet, gdy jego główny koalicjant robił z niego, że już nie powiem kogo, na oczach gawiedzi? Jak jakiś szkolny szczeniak mógł mieć szacunek do ministra, gdy widział, że szef ministra traktuje tego ostatniego jak jakiegoś chłoptasia? To jest odnowa moralna? Szkolny szczeniak miał przecież w takiej sytuacji mnóstwo brechtu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#37003

Co mogę ?/
Pan Giertych pomylił korytarze , ministerstwa , kompetencje .To w rządzie -zarządzie .

Jak budował swój autorytet - prześledż występy medialne

Vote up!
0
Vote down!
0
#37016

... obietnic. Obietnice kiełbasy zamiast "wartości" są skuteczniejsze.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#36995

To nie do końca tak.

"Skad wzieła sie pularność i wielkie sukcesy polityków takich jak Aleksander Kwaśniewski, czy DOnald Tusk? żaden z nich nie udawał, że jest jakimś wielkim polskim patriotą..." Owszem, udawali patriotów. ale mechanizm był inny. W przypadku Kwaśniewskiego to "wojna na górze" Wałęsy, mistrzowska propaganda GW, brak rozeznania, kto jest kto w opozycji, zadecydowała w dużej mierze o zwycięstwie postkomuny.

A potem to już zwyczajnie wobec brutalnej transformacji, pozostawienia całych miejscowości na bezrobociu, odebranie zasiłków, likwidacja szkół, i cały ten burdel w takich miastach np. jak Łodź spowodowały tęsknotę za komuną. Trudno się ludziom dziwić. Wpadali w pułapki kredytowe, nie było uwłaszczenia narodu. Zresztą większość wskutek propagandy nie chciała uwłaszczenia np. mieszkań. Za co miała je remontować. Po prostu skołowano naród dokumentnie. ;) Kuszono ich dużymi odprawami, które przejadano.

 

Przypadek Tuska też jest inny, ale da się wytłumaczyć. Zmasowany atak to jedno, szopka z Marcinkiewiczem, który cieszył się zwłaszcza na wsiach ogromnym poparciem, to drugie. A trzecie, najważniejsze; kompletny brak działania w terenie. Ludzie widzieli już, że układy nie pękną. Wprost przeciwnie dla niezrozumiałych dla mnie powodów układy były konserwowane, a Dorn nawet ich nie próbował ruszyć.

To, co napisałam jest dużym uproszczeniem, ale każdy ze swoich obserwacji może to rozwinąć. Trzeba by było jeszcze wspomnieć o strukturach partyjnych postkomuny; SLD i PSL i braku takich w skutek rozbicia ruchu KO takich nowych partii. Zagubienia świadomego i nieświadomego hierarchów kościelnych, o grubej kresce i odbudowywaniu się z byłych esbeków mafii gospodarczej i nie tylko.

 

A naród jak to naród zobaczył, że swoi się kłócą, nomenklatura się uwłaszcza, przestał komukolwiek wierzyć.

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#37008

Nawet jeśli Kwaśniewski był w PZPR,a Tusk bąknął czasem, że polskośc to nienormalność, to glosowanie na nich dla większości ciągle było możliwe.

Czyli to, że nie kreowali sie na patriotów nie było jakąś wielką przeszkodą w drodze do sukcesu.
Decydowały zupełnie inne elementy.

Vote up!
0
Vote down!
0
#37010

[quote=Katarzyna](...) A potem to już zwyczajnie wobec brutalnej transformacji, pozostawienia całych miejscowości na bezrobociu, odebranie zasiłków, likwidacja szkół, i cały ten burdel w takich miastach np. jak Łodź spowodowały tęsknotę za komuną....[/quote]

Przepraszam. Ale bzdura. Bo przedtem, to się prawica wdzięczyła i migdaliła do profesorków z krakówka, warszawki itp., by być przez nich głaskana, zaś w terenie, to jej praktycznie nie było. W to miejsce postkomuniści z Rozbrat i placu Grzybowskiego wchodzi jak na swoje. Jeśliby o. Rydzyk nie rozpuścił swojej radioli, to żaden Wałęsa nie złapał by brakujących jemu głosów, zaś AWS a później PiS nie wygrałyby niczego. Jedni i drudzy woleli uperfumowane salony. Co? Pójść do tych brudnych robotników z fabryk, małych i średnich miasteczek, do tej szarzyzny, do tych chłopów, od których czuć gnojowicę? Nie, to się w głowie nie mieści. To nie licuje z ufryzowanym i łapiącym wielkomiejskie standardy prawusem. Ten się dobrze przecież czuje w dobrej knajpie na Nowym Świecie. Całą prawicowość i pryncypia, to on ma zostawione w lokalu partyjnym. Przecież nie będzie sobie swoich bucików za kilka setek ubłacał gdzieś tam u kogoś w gospodarstwie lub zakurzał w jakiejś upadającej fabryce. Nie? Widziałem, gdy pracowałem w pewnej państwowej instytucji, tych np. awuesowskich typów, którzy gdy dopiero co się do niej naciągnęli, to pracujące sekretarki tylko pytali o to, gdzie jest dobry lokal, jak szybko załatwić służbową furę, gdzie można się dobrze zabawić.... Racja, Teraz K.... My.

Vote up!
0
Vote down!
0
#37019

Ot, i rozbieżność zdań.;)

Wymagasz od wszystkich zwykłych zjadaczy chleba, by tak kochali ojczyznę, że gotowi znosić bezrobocie i biedę dla idei?! A prawica miała ich w tym przekonać, ale wolała warszawkę i profesorków z krakówka?!

To akurat nie nazwę bzdurą, ale czystą inteligencką alienacją.;)

To wszystko prawda, tak się działo:

"Jedni i drudzy woleli uperfumowane salony. Co? Pójść do tych brudnych robotników z fabryk, małych i średnich miasteczek, do tej szarzyzny, do tych chłopów, od których czuć gnojowicę? Nie, to się w głowie nie mieści. To nie licuje z ufryzowanym i łapiącym wielkomiejskie standardy prawusem".

I tak się dzieje. Od wieków; pan i kmieć. Polak i Żydziaczek, szlachcic i ten z czarnym podniebieniem itd ( o tym też by warto czasem porozmawiać, ale nie tu miejsce).

Czy sądzisz jednak, że zwolnione, bez pracy, całe rodziny włókniarzy z Łodzi czytały monarchistyczne rozważania na temat prostego ludu? Za komuny dla nich było jak u dobrego bauera; niewolnikiem się było, ale z poczuciem bezpieczeństwa.

Jak myślisz? Na kogo mogli głosować mieszkańcy PGR po ich  rozwiązaniu? Niechby się wtedy ktoś z działaczy "Solidarności", nowych partii tam pokazał. Przekonałby się, jak wygląda gniew człowieka, któremu z dnia na dzień kazano być wolnym.

W jednym na pewno masz rację. Nie było nawet prawdziwych prób tworzenia partii prawicowych ze strukturami oddolnymi poza LPR.

( Na marginesie; A komu RM miało robić kampanię? Tymińskiemu? Kwaśniewskiemu? Gdyby nie RM ten elektorat po mszy sw. poszedłby głosować na Kwaśniewskiego. Na tle Wałęsy był okazem kultury i obycia ze światem. Słyszałeś kiedyś, by prosty lud chciał mieć za króla też kmiecia?! Takiego awansu żaden Polak nie daruje, co historycznie przerabialiśmy z królem Stasiem.)

Struktur oddolnych nie budowano najpierw z lęku, że demokracja w partiach spowoduje przejęcie ich przez TW, ORMO, esbeków i zwykłych partyjnych sługusów. Tak się przecież stało w samorządach już w drugiej kadencji.

Potem rzeczywiście jeden z drugim wolał siedzieć na kanapie niż rozbudowywać partie, bo mógłby się nie załapać.

Ale wszystko zaczyna się od zdefiniowania, kim i czym jest prawica.Wciąż chyba zbyt pochopnie nazywamy partie postsolidarnościowe prawicowymi. W większości to odmiany i mutanty PZPR.

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#37039

To się szybko zemściło.
Lubie cytować powiedzonko, że robotnicy nie mieli pretensji do komunistów, iż ci obiecują gruszki na wierzbie, tylko o to, że gruszek nadal nie ma. Od nowej władzy "lud" też spodziewał się gruszek na wierzbie, a nie mógł ich dostać, więc się obraził.
Nie mógł dostać, bo i skąd się te gruszki miały wziąć. Nawet prawdziwa transformacja kapitalistyczna (a takiej też nie było) musiałaby się wiązać z poważnymi kosztami społecznymi. W Polsce było ogromne ukryte bezrobocie a PGR-u i zakłady pracy były w większości nierentowne. Ludzie też, trzeba to powiedzieć otwarcie, byli przyzwyczajeni do systemu "czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy".
Można było przynajmniej nie dopuścić do rabunku majątku państwowego przez byłych aparatczyków i agentów służb. Ludzie to widzieli.
Skoro nie można było dać natychmiast chleba (który po zrobieniu porządku z pewnością by się znalazł), trzeba było zaproponować choćby cyrk. Natychmiastowe i bezpardonowe rozliczenie komuny dałoby ludziom poczucie, że coś się zmienia na lepsze. Przy okazji miałoby tez aspekt ekonomiczny, o którym wspomniałem wyżej.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#37049

Zgoda .
łatwiej tworzyć iluzje (ile to miliardów łyka TV) ,niż budować na fundamentach prawdziwych.

Vote up!
0
Vote down!
0
#37053

Nam się naprawdę należał ten "cyrk". Przy okazji łatwiej by było równocześnie robić reformy.
Dziś już to tak łatwo nie przejdzie, a szkoda. Zupa się wylała (a właściwie została wychłeptana).
Swoją drogą przecież PO stosuje metodę cyrku, tyle ze lwom rzucani są na pożarcie "pisiarze" (zamiast komuchów). Tyle, że poza cyrkiem nic nie robi, najwyżej pożywia się na państwie.
Nie dziwię się Kaczkom, ze tal boleją nad brakiem poparcia mediów. Gdyby oni prowadzili taką politykę, to postkomunistyczne dziennikarzyny by ich zjadły żywcem.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#37083

poza żmudną pracą u podstaw nie ma dobrych recept.

Vote up!
0
Vote down!
0
#36968

to się chyba nie uda. Panuje model "nasi- nie nasi".
Jeśli nasi, to wszystko robią dobrze, jeśli nie nasi to wszystko źle.
Od naszych nie wymagamy niczego.

Jeśli nie wymagamy przyzwoitopści nawet od elit partii prawicowej, no to od kogo i dlaczego mielibyśmy wymagać?

Przykład idzie z góry.

Vote up!
0
Vote down!
0
#36959

[quote=Chłodny Żółw]to się chyba nie uda. Panuje model "nasi- nie nasi".
Jeśli nasi, to wszystko robią dobrze, jeśli nie nasi to wszystko źle.
Od naszych nie wymagamy niczego.

Jeśli nie wymagamy przyzwoitopści nawet od elit partii prawicowej, no to od kogo i dlaczego mielibyśmy wymagać?

Przykład idzie z góry.[/quote]

Panuje też i taka histeryczna maniera, "Broń Boże, żadnej krytyki, wskazywania błędów, cicho sza..., bo Tamci się o tym dowiedzą i będą wykorzystywać przeciwko nam." O tak, rozwinięte jest to aż do patologicznych rozmiarów. I nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, że i tak Tamci znają nasze wszystkie błędy. Z kolei, takie uciszanie można odebrać jako cenzurowanie, w skrócie - zamordyzm. A kto się czuje dobrze w środowisku, które kogoś tam bierze za mordę? Nikt. I stąd właśnie dochodzi do konfliktów, ugettowienia prawicy, tworzenia się mikrokanap itd. itd. Zaś każda z nich drze się jak najgłośniej, "To my, qrna, jesteśmy ta najprawdziwsza z najprawdziwszych prawic. Reszta to podróbki, bootlegi, uzurpatorzy.!" A Jaśnie Nieomylna, lewactwo i leberalstwo wszelkiej maści tylko zacierają łapska i mówią sobie "Dobra nasza, prawusy, tłuką się po pyskach." Zwyczajnie, na własne życzenie przegrywamy na całej linii. A, gdy się nie daj Panie, Boże, spór jeszcze za bardzo zaostrzy, to zaczynają lecieć wyzwiska w rodzaju: "Ty komuchu!", "Ty agencie Wyborczej!", "Ty wtyko [tego i owego]!" i się robi magiel w bajzlu. A Jaśnie Nieomylna tylko siedzi i to wszystko skrupulatnie odnotowuje, obrabia i puszcza dalej w obieg. W końcuż, czy moze być lepsze i śmieszniejsze widowisko niż naparzający się ortodoksi między sobą? Jaśnie Nieomylna tylko rzuca na to snop światła reflektorowego, i tłumaczy, "No co nie wolno?". Kaplica, samokompromitacja, która wtedy przechodzi przez prawicę, jest li i tylko na jej własne życzenie. Ileż to by prawica lewactwu i leberalstwu punktów nie nabiła w ten sposób? A robi to z uporem godnym lepszej sprawy.

Vote up!
0
Vote down!
0
#36962

i nikomu nie przyjdzie do głowy, że każdy powinien być oceniany z osobna. Ba, ocena każdego ich słowa moze być różna.

No bo jeśli przynależność partyjna może upodlić/uświęcić to jak oceniać Sikorskiego, Religę, Gilowską, Zalewskiego, Dorna, którzy zmieniali przedsiębiorstwa polityczne w których pracowali?

A z drugiej strony taki Gosiewski... Nie zmieniał firmy, zawsze wierny partyjnym szeregom... No na jaką ocene zasługuje jego działalność...?

Trzeba zapomnieć o personalizmach i oceniać za to co kazdy z nich robi. Tyle... ze to niemożliwe. Politycy nie chcą być oceniani za to co robią, chca być wielbieni przez bezkrytycznych fanów swojej partii. Bez wzgledu na to co mówią i robią. I tak chyba musi zostać.

Vote up!
0
Vote down!
0
#36964

[quote=Chłodny Żółw]i nikomu nie przyjdzie do głowy, że każdy powinien być oceniany z osobna. Ba, ocena każdego ich słowa moze być różna.

No bo jeśli przynależność partyjna może upodlić/uświęcić to jak oceniać Sikorskiego, Religę, Gilowską, Zalewskiego, Dorna, którzy zmieniali przedsiębiorstwa polityczne w których pracowali?

A z drugiej strony taki Gosiewski... Nie zmieniał firmy, zawsze wierny partyjnym szeregom... No na jaką ocene zasługuje jego działalność...?

Trzeba zapomnieć o personalizmach i oceniać za to co kazdy z nich robi. Tyle... ze to niemożliwe. Politycy nie chcą być oceniani za to co robią, chca być wielbieni przez bezkrytycznych fanów swojej partii. Bez wzgledu na to co mówią i robią. I tak chyba musi zostać.[/quote]

Ależ masz całkowitą rację. Bo dobór kadr partyjnych bierze się z pomiaru funkcji wiernego przytakiwania Wodzowi, zamiast poziomu kompetencji, merytoryczności i różnych innych cnót. Im bardziej partyjny aktywista ma wyćwiczony odruch warunkowy na robienie "tak-tak" lub "nie-nie", jeśli tak lub inaczej robi Wódz, to tym lepszy jest ten aktywista. Reszta jest całkowicie entorzędna.

A przy tym, to również taka kanapa obrasta wianuszkiem różnych konformistów, którzy są w nią wpatrzeni jak sroka w gnat, i klaszczą na komendę. Spróbuj się tylko z tego jakoś wyłamać i powiedzieć, co o tym myślisz. Automatycznie staniesz się gorszym wrogiem niż ci faktyczni i wyimaginowani. Jaśnie Nieomylna to wszystko rejestruje, obrabia i nagłaśnia. A później na nią idzie cała kabotyńska wściekłość i ta cała reszta.

Vote up!
0
Vote down!
0
#36967

Nie ma już "naszych i waszych", ani "my - oni". Może to zostało w kombatanckim pokoleniu, ale i to nie u wszystkich. Dziś ktoś jest nasz , a jutro ich.

To właśnie trzeba między innymi prostować. A wymagać? Zacząć od siebie i tego samego wymagać od innych. Nie wolno chodzić na skróty i wciąż wybierać między dżumą a cholerą.;) To wymaga czasu. A my pokolenie Mojżeszowe. Nie straćmy go jednak do reszty na jałowe szukanie, kto jest nasz, a kto ich.

Pozdrawiam;)

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#37011

Gdyby wprowadzić fundamentalistyczne prawo - burdele by stanęły .:))))))))

Vote up!
0
Vote down!
0
#37015

[quote=Harcerz]Gdyby wprowadzić fundamentalistyczne prawo - burdele by stanęły .:))))))))[/quote]

Błąd. W średniowieczu, w którym obowiązywało fundamentalistyczne prawo, burdele miały chyba najwyższe obroty. Po wiedzę ekspercką odsyłam do "prof. Kozia Broda". Chyba nawet z tego zrobił doktorat i habilitację. Prawica źle myśli. Burdele były, są i będą. Nawet w krajach, w których bez kwefu kobity są ukamieniowywane. Rzecz polega nie na tym, by te burdele zamykać, lecz by tworzyć warunki, by dziewczyny nie musiały tam pracować. I to jest myśl prawicowa.

Vote up!
0
Vote down!
0
#37017

"Rzecz polega nie na tym, by te burdele zamykać, lecz by tworzyć warunki, by dziewczyny nie musiały tam pracować. I to jest myśl prawicowa".

- Nie wiedziałam, że prawica przejęła idee Marksa i Engelsa.;))

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#37040

Ja myślałem - to tylko prawo "Popytu i Podaży ":)))

Patrz Pan ,jak się to "Myśl Prawicowa" -rozwija :))))

Vote up!
0
Vote down!
0
#37046

[quote=Katarzyna]

"Rzecz polega nie na tym, by te burdele zamykać, lecz by tworzyć warunki, by dziewczyny nie musiały tam pracować. I to jest myśl prawicowa".

- Nie wiedziałam, że prawica przejęła idee Marksa i Engelsa.;))

[/quote]

Otóż, nie. Człowiek prawicy dostrzeże przyczynę stojącą za tym, że dziewczyna zarabiająca w ten sposób nie może tego robić w inny. Zwyczajnie, chcąc przeciwdziałać temu zacznie szukać rzeczywisty tego powód, by go zlikwidować.

Z kolei, marksistwo-lenistwo, uznając zarabianie w ten sposób za patologię, pójdzie po linii najmniejszego oporu i wprowadzi administracyjny zakaz takich praktyk. W końcuż dziwkarstwa, ćpania itp., to w oficjalnej propagandzie peerelowskiej nie było. Nieprawdaż?

Vote up!
0
Vote down!
0
#37075

Otóż nie !!!! Człowiek prawicy tak pojmujący świat w istocie zaprzecza rozumowi .
Zlikwidować ???? grożnie brzmi :) co ? Kogo?

Jaśniej drogi Panie - bez "dulszczyzny"

Vote up!
0
Vote down!
0
#37079

[quote=Harcerz]Otóż nie !!!! Człowiek prawicy tak pojmujący świat w istocie zaprzecza rozumowi .[/quote]

W czym? W tym, że młoda dziewucha zamiast łapać wyuczony etat (bo ja wiem, jaki?), to idzie zarabiać w burdelu lub jak tirówka? Jak nie ma dla niej miejsca pracy w jej zawodzie, to ona łapie się profesji, w której o zarobek łatwiej. Nie bądźmy naiwni, że jest inaczej.

[quote=Harcerz]Zlikwidować ???? grożnie brzmi :) co ? Kogo?[/quote]

Przyczyny, z powodu których, jak wyżej. Jestem nieomal pewien, że jeśliby, dajmy na to jakaś prawicowa ekipa wykreowała warunki gospodarcze umożliwiające stworzenie miejsca pracy, w którym taka młoda dziewczyna znalazłaby zatrudnienie zgodnie ze swoim wyuczonym zawodem, to nie musiałaby zarabiać w burdelu bądź przy szosie. Jeszcze byłaby z tego powodu wdzięczna, że nie opiekują się nią bandyci i nie łapie chorób wenerycznych. A tak ta dziewczyna ma wybór: zasiłek dla bezrobotnych - żebranina - złodziejstwo - k***e się. Jej się najlepiej kalkuluje to ostatnie. Prawica, jeśli chce zabrać jej tę kalkulację, to zmusza ją do wyboru pozostałych trzech wariantów. Inne myślenie jest właśnie najczystszą dulszczyzną i hipokryzją.

Vote up!
0
Vote down!
0
#37082

Rozumie .
Niestety Twoja "troska' o ten biznes nijak się ma do wartości z których wyrastamy .
"Dulszczyzna" triumfalnie góruje nad oficjalną moralnością .
Poprawność nie jedno ma imię .

Vote up!
0
Vote down!
0
#37090

[quote=Harcerz]Rozumie .
Niestety Twoja "troska' o ten biznes nijak się ma do wartości z których wyrastamy .
"Dulszczyzna" triumfalnie góruje nad oficjalną moralnością .
Poprawność nie jedno ma imię .
[/quote]

A gdzież Ty wyczytał moją troskę o ten biznes? Ja pokazuję tylko najbardziej racjonalną metodę, jak się go pozbyć. Bez "kadr" ten biznes upadnie. A nie wskutek zakazów administracyjnych. Rozumiesz?

Vote up!
0
Vote down!
0
#37109

Proponujesz Pan, dokarmianie przez odbyt:)))))
Bez popytu !!!!
Kadry zawsze gotowe !!!!!

Vote up!
0
Vote down!
0
#37113

[quote=Harcerz]Gdyby wprowadzić fundamentalistyczne prawo - burdele by stanęły .:))))))))[/quote]

I co by wtedy zrobił biedny harczerz?! ;)))

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#37043

Nic . Ubolewam tylko nad Twoim
wybiórczym czytaniem .
Zrozumieniem - ,jeśli zajmujesz się sex biznesem to proszę bardzo .( nie jest to żródo warte cytowaniai analiz) .

Pisze tylko o "burdelach" i fundamentaliżmie w nawiązaniu Gosiewski - Dorn. O dualiżmie moralnym .Ale nie będę Ci już zawracał gówki niewiasto:)

Vote up!
0
Vote down!
0
#37045

Niewiasta miała nadzieję, że Harcerz ma poczucie humoru.

Moja główka niewieścia na stronie prawicowej nie powinna w ogóle być. Kto to widział, by takich brzydkich słów używała i jeszcze na temat polityki się wymądrzała.

Okropności!!!! ;((((

Uśmiechnij się, burdele nie znikną, nawet gdyby zapanował fundamentalizm wszystkich religii i ideologii razem wziętych, póki są sfrustrowani mężczyźni.;)

Pozdrawiam serdecznie.

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#37054

Tak jak 'dulszczyzna" - wróże jej długi żywot społeczny :(((

Vote up!
0
Vote down!
0
#37055

To mamy problem, bo nie wiem czy Gosiewski to Dulska czy Dulski, a może Zbyszek Dulski? Ale to już nie do Ciebie to pytanie.

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#37056

Problem w tym - Dorn zbuntowawszy się chciał grać swoimi kartami - potem panowie wyciągneli osobiste animozje na światło .
Każdemu można zrobić zdjęcie w burdelu :) jako dowód - to jest ten zdrajca niemoralny .

Polityka i Persony . Non grata .

Vote up!
0
Vote down!
0
#37057

No, no . Prawie jesteś u celu .
Złotouści z frazesami podniosłymi . Zapiewacze - obrońcy wiary .
problem :(

Vote up!
0
Vote down!
0
#37064

No tak, to by się nawet zgadzało. W Senacie, gdzie obowiązuje ordynacja większościowa i możemy wybierać ludzi a nie partie, mamy samych mądry prawicowców.;)

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#37042

Oczywiście, że nie. Ale na ich podstawie można sobie choć trochę wyobrazić, jak będzie działało JOW.

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#37068

"Koncert życzeń".
Już tu kiedyś pisano . JOW tylko jeden z elementów sanacji ,nie panaceum na wszystkie choroby :)))
I nie od tego należałoby rozpocząć leczenie .

Vote up!
0
Vote down!
0
#37071

"golono strzyżono" :)))))?????

Vote up!
0
Vote down!
0
#37076

"szkoda gadać" -

Vote up!
0
Vote down!
0
#37078

[quote=Moherowy Fighter Prawica jest to dziwna prawica, skoro sama nie może postarać się o sformowanie alternatywnych do mejnstrimu mediów o równej co tamte sile rażenia, by się ciągle nie tłumaczyć, że mejnstrim potrafi ją zaszczuć. Prawica nie potrafi stworzyć sobie zaplecza instytucjonalnego, które skutecznie chroniłoby ją przed wpływem sił wrogich. Prawica jakoś ciągle wskazuje, że gdzie się nie ruszyć, to złodziej na złodzieju siedzi, a aferzysta aferzystą pogania, jednak jakoś nie kwapi się, by nazwać ich po imieniu. Prawica utyskuje na Trybunał Konstytucyjny, sądy, prokuraturę, organa ścigania, jednak nie widać, by coś tutaj do tej pory zmieniła. Prawica zamiast sama tworzyć okazje i nad nimi panować, to wykorzystuje te, które przez kogoś innego zostały stworzone. Prawica zamiast wychodzić do ludzi i nawiązywać z nimi kontakt, to zamyka się w jakichś kawiarnianych kręgach. Prawica, jeśli mówi o swojej wizji misji Państwa, narodu i społeczeństwa, to raczej między sobą, rzadziej wprost do społeczeństwa artykułując swój na to pogląd. Prawica nie szuka okazji, by grać „po skrzydłach” lecz chce uderzać centralnie, by rozbić przeciwnika. Prawica równie szybko wycofuje się z natarcia, jak go rozwija. Prawica nie może się zdecydować, czy być z elitami i establishmentem czy też z ludem, którego chce bronić. Prawica nie wyjaśniła zresztą swych dotychczasowych relacji z tymi elitami i establishmentem. Prawica ma stosunek protekcjonalno-paternalistyczny w stosunku do tych swoich sympatyków, którzy chętnie by jej pomogli. Prawica potrafi byle bzdet przekształcić w problem wielkokwantyfikatorowy, z kolei takowy nieraz trudno dostrzega. Prawica za kanwę jakichś wstrząsających podziałów przybiera niekiedy jakieś mało ważne niezręczności towarzyskie, środowiskowe lub podobne uchybienia nie licujące z celem gremium, w którym takie coś się zdarza. Prawica jest nierzadko lekkoduszna i przyjmująca to lub owo „na wiarę”, aczkolwiek dosyć często potrafi względem czegoś tam „dzielić włos na czworo”. Czasami także prawica potrafi temat (problem, zagadnienie) nieracjonalnie zagadać, zamiast mówić o nim „bez ogródek”. Prawicy, jeśli gdzieś tam popełnia błędy, trudno przychodzi do przyznania się do nich. Prawica stara się bezustannie eksploatować swoją „martyrologię” w III RP, zamiast precyzyjnie wytłumaczyć na czym ona polega. Prawica ze swojego kręgu usuwa (zasłużone dla niej osoby-instytucje) w sposób bulwersujący, a jednocześnie wywołując absmak i zgorszenie sympatyków prawicy. To są moim zdaniem takie co główniejsze wady prawicy, wpychające ją na tę mieliznę. I teraz jest wielka szansa, by to zmienić.<[/quote]

Jak to z szansami bywa "Miałeś chamie złoty róg ,ostał ci się jeno sznur"

Vote up!
0
Vote down!
0
#37051

Ot i krótkie wyjaśnienie. Nie załapała się ani na pierwszą, ani na drugą ("aferałowie")grabież majątku narodowego. Mimo to i tak jest ciągle kontrolowana, a nawet pomawiana (vide sprawa "Telegrafu", a teraz nagle - gier hazardowych). Faktem jest, ze jak się krzyczy "złodzieje", to powinno się mieć ręce trzy razy umyte. Mamy więc błędne koło. Kapitał należy do postkomunistów, a prawica nie może go uszczknąć, bo i nie wypada i nie dadzą sobie wyrwać.
Opisywałem kiedyś historię "Czasu Krakowskiego", dziennika, który miał szansę konkurować z "GW" (a byłby doskonałą drugą, prawicową, konserwatywną i bezkompromisową alternatywą, mocną intelektualnie, bo wywodzącą się jeszcze z podziemnej "Arki", w której pisali między innymi R. Terlecki, R.Legutko, Ł.Plesnar, B.Maj. T.Nyczek, a wydawał ją J.Polkowski). Padł, a złożyły się na to właśnie słabe zaplecze właścicielskie (finansowe) i zmasowane niszczenie przez Salon i postkomunistyczny biznes. Tyle po nim zostało, że dał szansę zadebiutować i nauczyć się zawodu wielu znanym dziś dziennikarzom, którzy zasilają wiele znaczących gazet (niektórzy się nie przyznają do takich korzeni:)).
Groszem śmierdzą (dosłownie) Palikoty i kolesie kolesiów PO z mafii.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#37087

Smród rozkładu "prawicy" wystraszy każdy grosz.
"Wdowie ' grosiki służą innym celom:((((

Vote up!
0
Vote down!
0
#37088

JOW,to marzenie,mrzonka bez TERAZNIEJSZOSCI

a jaka jest Terazniejszośc? lista najbogatszych Polakow jest odpowiedzią

i stoklosa,czy s, pamieci nieszczesny Sekuła i jego PObratymcy,za kawalek

kiełbasy i flaszkę piwa,kupią sobie głosy,ile tylko będą chcieli............

nie wspomne juz o palących koty i innych POdejrzanych "byznesmenach" jak Gawronik

POzostali...a czekać,ze za 4 lata,go nie wybierzemy,jak sie nie sprawdzi,to już nie marzenia,ale

MATRIX

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#37092

Polska go tyle obchodzi co zeszłoroczny snieg

Papu,papu i rozrywka....lekka,łatwa .......koniecznie ŁATWA i przyjemna

Chłodny Żółw niestety prawdę mowi,a przyklad.?.. tłum na śląsku wybrał

Buzka,tego samego,za ktorego czasów pozbawiano ich pracy,opieki spolecznej domow

mieszkalnych budowanych przez przedsiebiorstwa,w ktorych pracowali..itd

kto im kazał glosować...na owego niszczyciela polskiej gospodarki...?Sami to zrobili,

tak moi panstwo wyglada POLSKA,ta zwyczajna,

wystarczy elegancki garnitur,biały kołnierzyk i bezbłędna wymowa....i lud kupi TO

a PATRIOCI?,szczegolnie mlodzi? jestem całym sercem za nimi,tylko ilu nas

TAKICH,no ilu........?

Pamietajmy jeszcze o najwazniejszym NIEBEZPIECZEŃSTWIE

Dzisiejszymi pracodawcami są ci, co sie uwłaszczyli na Naszym,Narodowym Majątku,

czyli dawni pierwsi sekretarze i dzisiejsi PLATFORMIACY.........

Marzenia,to piekna rzecz,a rzeczywistość TO brutalna prawda......

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#37094

Chciałbym zobaczyć 2 miliony na "placu defilad "- oj, POsrał by się nie jeden obiecywacz:))))

Vote up!
0
Vote down!
0
#37097

...ale wtedy grozi też powrót komuny (katastrofa!), albo zostaniemy w postkomunie i znów będziemy musieli "nadgryzać kamień jak mysz".
No wiecie, wrócimy do Herberta.

"Mur jest wysoki i mocny
Za murem
Jest drzewo i gwiazda
Drzewo podważa mur korzeniami
Gwiazda nadgryza kamień jak mysz.
Za sto
Dwieście lat
Będzie już małe okienko.”
(Herbert, „Mur”)

Na szczęście Herbert pomylił się o jakieś... sto kilkadziesiąt lat :):):)

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#37104

To nie pomyłka Herberta .
My się mylimy ,oglądając świat w podstawionym zwierciadle.

Vote up!
0
Vote down!
0
#37105

... tyle, że nam w nim najczęściej bzdury pokazują :):):)Nawet bez oficjalnej cenzury.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#37110

"Na wchodnią strone "

Vote up!
0
Vote down!
0
#37116