Dzisiejszym rautownikom zalecam

Obrazek użytkownika Moherowy Fighter
Humor i satyra

 

I

Dzisiaj wielki bal w Operze.
Sam Potężny Archikrator 
Dał najwyższy protektorat,
Wszelka dziwka majtki pierze
I na kredyt kiecki bierze,
Na ulicach ścisk i zator,
Ustawili się żołnierze,
Blyszczą kaski kirasjerskie,
Błyszczą buty oficerskie, 
Konie pienią się i rżą, 
Ryczą auta, tłumy prą,
W kordegardzie wojska mrowie,
Wszędzie ostre pogotowie, 
Niecierpliwe wina wrą,
U fryzjerów ludzie mdleją,
Czekający za koleją, 
Dziwkom łydki słodko drżą.
Na afiszu - Archikrator,
Więc na schodach marmurowych
Leży chodnik purpurowy, 
Ustawiono oleandry,
Ochrypł szef-organizator,
Wyfraczony krępy mandryl,
Klamki, zamki lśnią na glanc,
W blasku las ułańskich lanc, 
Szef policji pierś wysadza
I spod marsa sypiąc skry,
Prężnym krokiem się przechadza...
Co za gracja! Co za władza!
Co za pompa! Jezu Chry...!
Zajeżdżają futra, fraki, 
Lśniące laki, szapoklaki,
Uwijają się tajniaki
W paltocikach Burberry.
Szofer szofra macią ruga,
Na tajniaka tajniak mruga...
No jadź, jadź! bedziesz tu stać?
Caf się, frrruwa twoja mać! 
Zajeżdżają gronostaje
I brajtszwance, 
Barbarossy, oyenstierny
I braganze,
Zajeżdżają Buicki, Royce'y
I Hispany,
Wielkie wstęgi, śnieżne gorsy,
Szambelany,
I buldogi pełnomocne
I terriery
I burbony i szynszyle
I ordery
I sobole i gr and-diuki
I goeringi,
Akselbanty i lampasy 
I wikingi,
Admirały, generały,
Bojarowie, 
Bambirały, grubasowie,
Am!
Ba!
Sado!
Rowie !
Raz ! 
Dwa !
Hurra, panowie! 
Hurra, panowie!
Hurra, panowie!
W szatni tłok,
W lustrach - setki,
Potrzaskują 
Damskie torebki,
Każda poprawia, każda zerka -
I boty! numerek! bez numerka!
I jeszcze pudrem
I jeszcze usta
I lustra lustrem 
I znów do lustra
I już - do loży - która? druga...
Na tajniaka tajniak mruga,
Na lewo, na prawo, na le, na pra,
A w środku już orkiestra gra, 
Orkiestra gra! Orkiestra gra!
Ostro gra orkiestra-kiestra,
Z czterech rogów, czterech estrad
Pryska extra bluzgi grzmiące, 
Miedzią pluska i mosiądzem
I bac! w blask, w oklaski, brawo, 
W- drgawki metalową lawą
I jazz w blask grzmiąc furioso -
I nagle duszną tuberozą
W krew, w nozdrza placadiutanta 
(Tempo: szampan, szatan, szantan) 
I już - wziąć, i już - udami
I już - da mi! da mi! da mi!
I chuć - w skok, i wzrok - kastetem 
I pod żyrandol piruetem -
solo! solo! małpa! nie po...! 
buch magnezja foto ślepo 
uda uda da mi da mi
gene orde dzwoni rami 
zęby śmiechem do maestra
i gra orkiestra, gra orkiestra!... 

II 

Ze swych wież astronomowie,
Zapatrzeni w gwiezdne mrowie, 
W teleskopach cud ujrzeli: 
Małpy biegły przez firmament ! 
W zodiakalnej karuzeli 
Apokaliptyczny zamęt.
Na przystankach dawnych zwierząt 
Siadło szpetnych małp dwanaście
I zaczęły małpi nierząd
W planetarne siać przepaście. 
Obręcz niebios w pęd szalony 
Złe puściły małpiszony, 
Skaczą, kręcą się, iskają,
Jak za kratą swojej klatki, 
I czerwone pulchne zadki 
Ziemi, krążąc, wystawiają.
Nie ma już niebieskich znaków! 
Małpa toczy się w zodiaku!
I wisząca ciężką zmorą
Nad tą groźną nocą gwiezdną,
Każe tańczyć gwiazdozbiorom, 
Gdy małpiarzy diabli biorą, 
Diabli biorą, diabli wezmą!

III 
A na scenie Satanella
Chwyta gwiazdy w tamburino, 
Tarantella, tarantella 
Meteorów serpentyną, 
Satanella - młynek rtęci, 
Satanellę niebo kręci 
Mgławicową pienną plamą, 
Satanella - blasku smuga
I oblana srebrną lamą 
Bystrych bioder centryfuga! 
...Z satyrycznym erotyzmem 
Na tajniaka tajniak mruga. 
Satanellę księżyc porwał, 
Wzniósł ze sceny w niebo sine 
I nad placem teatralnym 
Znowu zawisł tamburinem.
A tu dalej wrą w zabawie,
I na scenie, rosnąc w blaski, 
Wybuchają białe pawie 
Ogniomiotem zórz bengalskich, 
Rozigraną wbiega sforą
Tłum różowych świń z maciorą 
I kaczuczą i macziczą
I jak zarzynane kwiczą 
Aż tancerzy diabli biorą 
diabli biorą
diabli biorą! 
Potem księżyc nad Taiti
I gitary na Haiti,
Potem śpiewa Włoch Tęsknotti 
Zakochane totti-frotti,
Potem duo Pitt and Kitty, 
Klowny się po pyskach piorą
I śpiewają:
I am Pitty I am Pitt
I love you Kitty, 
Aż tancerzy diabli biorą 
diabli biorą
diabli biorą! 
"Patrz go, jak wariata struga", 
Na tajniaka tajniak mruga. 
Brzuchem do czarnego gacha 
Babilońska trzęsie swacha,
Chrzęszcząc w drgawkach, z małpim krzykiem, 
Bananowym nabiodrnikiem,
Centaur wlazł na Centaurzycę, 
Dęba stanął koń w muzyce
I oderżał arię końską, 
Mierząc w swachę babilońską, 
A w basenie pełnym syren 
Kozłonogi pływa Sylen. 
Brawo ! brawo ! brawo! brawo! 
Jazz - zamiecią, dym - kurzawą, 
Sześć tysięcy w jedno ciało
Zrosło się i oszalało!
Hucznie, tłusto, płciowo, krwawo, 
Brawo! brawo! brawo! brawo! 
Płciowo, hucznie, tłusto, biało, 
Mało! mało! mało! mało!
I po piętrach, i przez schody 
Opętanym korowodem, 
Piekłem, żarem, pląsem, tanem, 
Gąsienicą - Lewiatanem, 
Pterofiksem, Kikimorą, 
Archimałpą, Zadozmorą, 
Szampankanem, Pankankanem 
Grzmocą w tempie obłąkanem, 
Tak że wszystkich diabli biorą
diabli biorą
diabli biorą!

IV

Przy bufecie - żłopanim,
Parskanim, mlaskanim,
Burbon z młodym Rastakowskim 
Serpentynę flaków wcina,
Na talerzu Donny Diany 
Ryczy wół zamordowany, 
Dżawachadze, prync gruziński, 
Rwie zębami tyłek świński, 
Szach Kaukazu, po butelce 
Rumu cum spiritu wini,
Przez pomyłkę tknął widelcem
W cyc grafini Macabrini,
Rozdzierane kaczki wrzeszczą, 
Tłuszczem ciekną, w zębach trzeszczą, 
A najgorzej przy kawiorze:
Tam - na zabój, tam - na noże, 
A jak złapią - szczerzą zęby
I smarują głodne gęby 
Czarną mazią jesiotrową, 
A bieługi białe kłęby 
Żrą od razu na surowo,
Bo to dobrze, bo to zdrowo! 
("Bycza, bracie, rzecz - bieługa!" 
Na tajniaka tajniak mruga.) 
Ćwierciomirski z Podhajdańca 
Sarni udziec wziął do tańca, 
Esterhazy, w sztok zalany,
Zrobił z wędlin przekładańca 
I na wszystkie strony pchany 
Klaps go w talerz Donny Diany, 
W ostry sos - więc ryk pijany, 
Śmiech prezesów i Burbonów - -
A nad wszystkim - pułk garsonów
Fruwa zmotoryzowany.
W okolicznych hotelikach 
Całą noc robota dzika,
Seksualny kontredansik:
Na momencik, na kwadransik, 
Na portiera tajniak mruga:
Portier - owszem, portier - sługa, 
Ta w woalu, tamta w szalu,
Na kwadransik, prosto z balu, 
Na momencik, ot przelotem, 
Szybko - i na bal z powrotem: 
Rotmistrz Rzewski z miss Lenorą, 
Oxenstierna z panią Fiorą,
Borys Silber z księżną Korą 
Na kwadransik, szofer! wio! 
Potem znów ich diabli biorą
diabli biorą
diabli biorą, 
W wir tej nocy diabli biorą,
Roztańczeni diabli bio - - -! 
Rąbią w ziemię Buicki, Royce'y, 
Akselbanty, śnieżne gorsy
I buldogi i terriery 
I szynszyle i ordery, 
Generały i wikingi, 
Admirały i goeringi, 
Bambirały, bojarowie, 
Deterdingi -
Am! 
Ba! 
Sado! 
Rowie! 
Raz ! , 
Dwa !
Hurra, panowie! 
Brawo, panowie! 
Mało, panowie !
...Raz... Dwa... Druga, panowie...

V

Na ratuszu bije druga,
Na tajniaka tajniak mruga, 
Na widowni i w sznurowni 
I pod dachem i w kotłowni 
I pod sceną i w bufecie, 
Na galerii i w klozecie,
W kancelarii i w malarni, 
W garderobach i w palarni 
I w dyżurce u strażaka 
Mruga tajniak na tajniaka... 
Poziewując, siedzą w szatni 
Czterej z gliny, dwaj prywatni, 
Poziewują, pogadują, 
Przechadzają się, pogwizdują, 
Pogwizdują, przechadzają się, 
Swym kamaszkom przyglądają się. 
Słowikowski z trzeciej śledczej 
Mówi, że mu w żółtych letczej, 
Czarne palą jak cholery,
A najgorzej - to lakiery. 
Macukiewicz z jedenastki 
Patrzy w szpice, widzi gwiazdki: 
Dobra pasta, połysk śliczny, 
Całkowicie elekstryczny.
Szulc z ósemki ma giemzowe: 
"Powiedz, Czesiek, nie jak nowe? 
Drugi rok na codzień noszę
A raz fleki dałem - proszę!", 
Wańczak z piątki, zwany Blindzia, 
Chwali pastę marki "India", 
Popatruje, pogwizduje: 
Udibidibindia, udibindia.
Kruman (karniak) nosi nowe 
Stebnowane, orzechowe.
Ziewa - "daj płaskiego, Blindzia..."
Udibidibindia udibindia.

VI

Już z ratusza bije trzecia,
Senne pola dreszcz obleciał, 
Dzień się rodzi.
Brzask przez szarość się przeciera, 
Owoc słońca krwi nabiera, 
Zaszeptały wiewem brzozy,
W zagajniku ptaszek gwizdnął 
Do stolicy jadą wozy
Z zielenizną.
Jadą wozy, poskrzypują, 
Ludzie drzemią, poziewują, 
Brzozy błyszczą białą korą, 
Wiatr przez owies przeszeleścił, 
Jadą wozy wczesną porą
Do przedmieści. 
Trąbi auto ciężarowe, 
Wozy mija
I na długo kurz różowy 
Z szosy wzbija.
Chłopki suche i dostojne 
Idą szosą.
Idą boso i na sprzedaj 
Masło niosą.
Zapiał kogut, za nim drugi,
Potem trzeci,
Na pastwiska bydło gnają
Małe dzieci. 
Przetrąbiło drugie auto 
Ciężarowe,
Chłop prowadzi kulejącą 
Krowę.
Skrzypią wozy, przewalają się 
Z boku na bok,
Ludzie w chatach przewracają się 
Z boku na bok.
Chrapie w rowie, twarzą w trawę, 
Ktoś pijany,
Na pastwisku podryguje 
Koń spętany.
Na kościele niebijące 
Wiszą dzwony.
Suche pęki ziół pod krzyżem 
Ogrodzonym.
Jakiś duży wyszedł w gaciach 
Przed zagrodę,
Mruży oczy i tarmosi 
Ostrą brodę.
A tam dalej stoi szkoła 
Murowana,
W szkole mapa, bardzo pięknie 
Malowana.
Na ćwiczenia idą żołnierze 
Z karabinami...
"...że na tobie giną, że na tobie giną 
chłopcy malowani"...
Skrzypią wozy, przewalają się,
Pozgrzytują...
"...W mieście tera rymbarbarum 
Duża kupujom".
Skubią trawę białe kozy 
Wymioniaste. 
W sinym dymie, w złotym pyle 
Dzień nad miastem.
Owoc pękł - i mokrym świtem 
Oróżowił miejską ziemię,
Zawieszony pod sufitem
W żyrandolu tajniak drzemie. 

VII 

Przez ul. Zdobywców,
Przez Annasza, Kaifasza; 
Przez Siwą, przez św. Tekli 
I Proroka Ezdrasza.
Przez Krymską, Kociołebśką, 
Przez Gnomów i przez Dziewic, 
Przez Mysią, Addis-Abebską
I Łukasza z Błażewic,
Przez Czterdziestego Kwietnia, 
Przez Bulwary Misyjne -
Jadą za miasto wozy 
Asenizacyjne.
Z facjatki budy drewnianej 
Tłusta panna wygląda:
Która godzina, g....arzu? - 
Piąta, k...o, piąta...
I przez puste ulice 
Jadą dalej i dalej,
Panna przed siebie patrzy 
I papierosa pali.
Widzi dom czerwony, 
Nowo zbudowany, 
Ludzie już mieszkają 
W nieotynkowanym.
W jednym oknie gąsiory
Z wiśniakiem i jagodnikiem, 
Za oknem wietrzyk igra 
Różowym balonikiem.
Na żelaznym balkonie 
Łbem na dół wisi zając, 
Łąkę przewróconą 
Jeszcze oglądając.
Pan w spodniach, ale boso, 
Na drugi balkon wyszedł, 
Ziewa, patrzy na niebo,
Szelki mu z tyłu wiszą. 
Chaplin, z dykty wycięty, 
Krzywo stoi przed kinem. 
Przejechał na rowerze 
Policjant z karabinem.
Na potłuczonej szybie 
Sklepu z konfekcją "Lolo" 
Widać kawałek gazety: 
Litery IDEOLO...
Widać blachę z napisem: 
Golenie 20 gr. 
Strzyżenie 40 gr. 
Manikir 60 gr. 
Przeleciała taksówka, 
Podskakując w pędzie, 
Pedzie gruby z wędką, 
Ryby łowić będzie.
Z piwnicy wędliniarza 
Gorąca para wali,
Panna patrzy przed siebie 
I papierosa pali.

VIII

Nocą - tylko w kasach kolejowych
Beznamiętnie
Ciurkające, 
Zaspane, 
A w szulerniach gejzerem gorączkowym, 
A w burdelach - nieodżałowane,
Na dancingach - syczące szampanem, 
Wytrysnęły z brzaskiem dnia - kipiące, 
Zapienione, robaczywe pieniądze.
Z portmonetek, szuflad, kieszeni 
Do kieszeni, szuflad, portmonetek, 
Za chleb, za tramwaj, za gazetę,
Za lekarstwo, za szpinak, za siennik, 
Do kas i z kas,
Za wóz i przewóz,
Do miasteczka z miasteczka, 
Do województw z województw, 
Za mleko, za gaz,
Za zwierzęta, za las,
Do banków, straganów, sklepików i kas
I z kas, i z banków, straganów, sklepików, 
Do kelnerów, lekarzy, oficerów, rzeźników 
I znów do lekarzy, rzeźników, kelnerów,
Od zdunów, monterów, do stolarzy, szoferów, 
Za kurs, za stół za golenie, za drut,
Za sól, za ząb, za cegłę, za but,
Od ślusarza do księdza, od księdza do szklarza, 
Od szklarza do szewca i znów do ślusarza
I znów 
I znów
I jeszcze raz.
Za bilet, za nóż, za wodę, za gaz,
Za armatę, musztardę, podkowę, protekcję, 
Za ślub, za grób, za schab, za lekcję,
Za klej, za klamkę, za klops, za kliszę, 
Za papier, na którym te wiersze piszę, 
Za pióro, atrament, za czcionki, za druk, 
Za bombę, za śledzia, za radio, za bruk, 
I poecie - za dar, za nazwisko, za czas,
I wszystkim za wszystko, z kieszeni do kas 
I z kas do kieszeni, na wszystkie strony,
Rozdrobnione na grosze, spęczniałe w miliony, 
Labiryntem i mrowiem, kołowrotem splątanym, 
Chaosem kierunków i linii pijanych,
Buchające i schnące, znikające, rosnące 
Zakrążyły diabelsko robaczywe pieniądze. 
Adiutanci poczynań i działań, i dziejów, 
Atakują Verdun, atakują Pociejów,
Płyną na Celebes transatlantykiem 
I płyną rynsztokiem ulicy Dzikiej. 
Bułka - grosz,
Wojna - miliard: 
Cyk !
Buch! 
Zgierz: 
Asyria. 
"Silni jednością, 
Silni wolą
Czuj Duch": 
IDE 
OLO. 
Wije się złoty Lewiatan zły,
W srebrne szczury, wijąc się, zmienia, 
Drobnieje w bilon pcheł i wszy,
I znowu w szczury zrastają się pchły, 
Grosze i wszy srebrzeją w kieszeniach 
I znów wypełzają szczurami szaremi, 
Za nami, przed nami, biegają po ziemi,
I jak papier wyschnięty, szeleszczą, szurają 
I znów się w złotego potwora zlewają,
Co płodzi się, ciekąc przez sioła i miasta, 
Rozłazi się w pędzie, rozpada i zrasta,
I krąży, miliardząc, od biesa do czorta,
Od czorta do diabła, rozpłodem łapczywym, 
I ciągnie, i wre trędowata eskorta,
Skacze i plącze się konwój parszywy.

IX

Jadą ze wsi wozy
Aprowizacyjne, 
Jadą na wieś wozy Asenizacyjne. 
Przy rogatce się minęły 
Pod szlabanem,
Jak kareta ślubna z karawanem. 
Przyjechała na targ zielenizna, 
Przyjechał nawóz na pole,
I zaczęła nowy dzień ojczyzna, 
Żeby pełnić posłannictwo dziejowe 
I odegrać historyczną
Rolę. 



Rozmyślając głęboko nad rolą
Dziennikarze szybko pisali:
ideolo - ideolo - ideolo -
A tancerzy w hucznej sali 
Jeszcze ciągle diabli brali
diabli brali
diabli brali. 
A już ludzie pracy wstali:
W rzeźniach bydło zabijali, 
Karabiny nabijali, 
Interesy ubijali,
Wrogom zęby wybijali, 
Wrogom czaszki rozbijali 
I do krzyża przybijali, 
Na stalowy pal wbijali
I do grosza grosz zbijali 
I banknoty odbijali: 
Odbijali, odbijali:
Precz z niedolą! Precz z niewolą! 
Nad poziomy! w lot i w polot! 
Czas uderzyć w czynów stal!
Ideolo - ideolo -
Udał się ten piękny bal! 
Ideolo - ideolo -
Czynem! duchem! wiarą! wolą! 
Hej do walki! zniszczyć nędzę! 
Kupą, kupą ku potędze! 
Czynu! czynu! nic po słowie! 
Ducha! ducha! więc po głowie 
I kolbami, i salwami
Ka 
Ra 
Bino 
Wymi ! 
Raz! 
Dwa! 
Hurra, panowie! 
Ducha, panowie ! 
Czynu, panowie! 
Raz! Dwa! Solo! Solo!
Z panną Tiutką graf Ramolo! 
Hop! siup! W dziejowej skali,
- ali, - ali, - ali, - ali,
i zecerzy w całym państwie 
Czcionki gigant układali: 
IDEOLO, IDEOLO
Ideolo ideali
Lari fari lafirindia 
Udibidibindia, udibindia!
Da mi! da mi! z Olą Tolo 
Barszczyk piją, wódę golą,
A maszyna wali, wali: 
IDEOLO, IDEOLO 
Malo malo solo solo 
malo solo malo brawo!
Kawa z rumem, koniak z kawą, 
Piękny Dusio z panią Violą 
Pod schodami się certolą
I wesoło na bulwarze 
Pokrzykują gazeciarze:
"Wielki bal z dziejową rolą! 
"Dzisiaj strrraszne ideolo! 
"Kurr Stołeczny Fioletowy! 
"Kurr dzisiejszy; Kurr dziejowy! 
"Ideolu za dziesięć groo!...
"Bal w Operze ! Katastroooo! 
"Kurr Poranny z opisami!" 
Kurrdesz grzmi nad kurdeszami!

XI
Płynie na czcionki drukarska farba: 
IDE
OLO 
"Ile rebarbar?" 
Karna
Kadra 
Ducha 
Czynu
"Proszę za dziesięć groszy kminu" 
Miecz
Krzyż 
Duch 
Dziejów
"Proszę za dziesięć groszy kleju" 
Ducha
Dziejów 
Karne 
Kadry
"Proszę za dziesięć groszy musztardy" 
Czerep rubaszny
Paw narodów
"Proszę za dziesięć groszy lodów" 
Jeden
Tylko 
Jeden 
Cud -
- "Ober, jeszcze butelkę na lód!"
I bac! bac!
I plac opustoszał,
I do bramy wloką truposza. 
I bac, bac ! zza rogu, z sieni, 
I w bruk, w bruk tętniącemi 
Kopytami bac po głowie
Ka 
Wa 
Le 
Ryjskiemi ! 
Raz!
Dwa !
Hurra, panowie! 
Mało, panowie!
Brawo, panowie! 
I bac, bac!
Słońce na ziemi! 
Człowiek na ziemi!
I krew na ziemi! 
I bac jazz!
I gra orkiestra
Z czterech rogów 
Z czterech estrad 
Z czterech rogów 
IDE
OLO 
A tancerzy diabli biorą!
Bo patrzcie! patrzcie, jaka sensacja! 
Brawo dyrekcja! Co za atrakcja! 
Gąsienicą hipopotamową,
Glistą, na miarę przedpotopową, 
Na salę wpełza tłusty Jaszczur, 
Czołg złotociekły, forsiasty praszczur: 
Szczurząc i wsząc, i pchląc wspaniale; 
Książę Karnawał wjeżdża na salę! 
Tajniaki z tyłu, tajniaki na przedzie, 
Mlaskiem, człapem, wijąc się, jedzie, 
Pełznie smoczysko - a na nim okrakiem
Goła, w pończochach, w cylinderku na bakier, 
Z paznokciami purpurowymi,
Z wymionami malowanymi,
Z szmaragdowym monoklem w oku, 
Z neonową reklamą w kroku, 
Skrzecząc szlagiera:
"Komu dziś dać? 
Komu dziś dać?
Komu dziś dać!" 
Wierzga na gęstym pieniężnym potoku 
Promieniejąca K.... Mać!
I nagle - kotłującym ściskiem 
Rzuciła się sala z piskiem, wizgiem! 
Pianą zieloną pryska z pyska, 
Kopie, szarpie, krzesłami ciska, 
Tratuje, gryzie wściekłymi kłami, 
Nożami błyska, tłucze pałkami,
Na zakrwawionym śliskim parkiecie 
Tarza się, tapla się, dusi i gniecie, 
Mordem i smrodem pozycje zdobywa 
I z cielska potwora łapami wyrywa 
Złotą juchą ociekające
Wrące szczurami i wszami pieniądze 
I żre, i chłepce wydarte kawały;
Aż ryczy ze śmiechu 
Odwłok Wspaniały, 
Kipiący bezmiarem metalu,
I dalej się wije i tłuszczem obrasta 
I nonszalancko ogonem chlasta 
Największa atrakcja Balu!
I przyśpiewuje "Komu dziś dać? 
Komu dziś dać?
Komu dziś dać?'' 
Promieniejąca K.... - Mać
K.... - Mieć 
K.... - Brać ! 
"Jak bal, to bal! Maestro, wal! 
Grubasku, teraz solo!
O, IDEOL! O, IDEAL!
Takie małe, małe, słodkie IDEOLO!"
I gdy w strop szampitrem strzelił 
Metaliczny tusz kąpieli,
Ani się nie obejrzeli, 
Ani zdążył z żyrandziaka 
Mrugnąć tajniak na tajniaka -
Jak błyskawicowym zdjęciem, 
Foto-ciosem, blasku cięciem 
Wszystkich wszyscy diabli wzięli
diabli wzięli 
diabli wzięli 
Aż ze śmiechu małpy spadły
Z zodiakalnej karuzeli.

- J. Tuwim, "Bal w operze", 1936

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)