Ale o co chodzi?
Cały czas z tyłu głowy tłucze mi się natrętna myśl: po co Tusk wymyślił całą gdańską awanturę?
"Kiedy rozum śpi, budzą się demony" - można by zasugerować, ale...
4 czerwca nie jest świętem, które trzeba, z natury rzeczy, bezwzględnie przypisać do Gdańska. W końcu w tym swoistym "kreacjoniźmie Solidarności" w s z y s t k o, co się zdarzyło w ostatnim dwudziestoleciu można podwiesić w jakimś sensie pod Gdańsk, gdzie wspomniane wszystko się narodziło - idee dobre, ale także te wypaczone.
Jednak 4 czerwca w takim samym sensie należy do całej Polski, a centrum źródłowych wydarzeń, Okrągły Stół ( co by o nim nie myśleć) - odbył się jednak w Warszawie. Ustalenia dotyczące jako - tako "wolnych" wyborów również zapadły w stolicy.I tu spokojnie mogłyby odbyć się uroczystości, których zażądało się Tuskowi.
No, może przesadziłam z tym spokojem, ale w mateczniku "Solidarności" upokorzonej, wyrzucanej na bruk - czemu miałoby być spokojniej i szczęśliwiej dla Tuska, "kochanka wszystkich stoczniowców"?
Gdyby to były obchody sierpniowe - nie ma wyjścia. Ale 4 czerwca?
Tusk nie jest jakimś nieszczęsnym komandosem, zrzuconym na Gdańsk z powietrza.Doskonale wie, jakie są nastroje, co zrobiono stoczniowcom w nagrodę za udostępnienie pleców, po których wielu wspinało się do władzy.
Czemu więc wybrał się z tym świętowaniem w samym "jądrze ciemności"? Na co liczył?
Jestem świeżo ( co nie znaczy, że nie jestem spóźniona, jak zwykle) po lekturze "Europy", gdzie Janusz Lewandowski z całym cynizmem wygłasza takie teksty( wybieram na chybił - trafił, chodzi mi o sens)
Pytanie C. Michalskiego:
-"Tochę podobnie jest z inicjatywami zgłaszanymi przez Tuska. Nie widziałem powodu, żeby krytykować jego pomysł chemicznej kastracji pedofilów. Ale on sam szybko o tym pomyśle zapomniał. Ceniłem projekt Gowina - regulacji prawnej zabagnionych w Polsce "kwestii sumienia" - nawet jeśli uważałem go za nieco zbyt konserwatywny. Ale już po chwili okazało się, że ten projekt był tylko brzękadełkiem, służył do zajmowania czasu, nie miał żadnych konsekwencji".
- Janusz Lewandowski:
"Liczy się reakcja opinii publicznej. Trzeba obserwować słupki zaufania, by je wykorzystać w lepszej sprawie. To jest kanon postpolityki w całej Europie. bo premier rzeczywiście potrafi politykować w rytmie ludzkich emocji. Jeżeli w danym momencie, tuż po jakiejś tragedii, rośnie fala negatywnych emocji wobec pedofilii, to on ją najlepiej wyraża… A że potem społeczna uwaga gaśnie, nie śledzi się dalszych kroków, to i nie ma przymusu konkretnego projektu, konieczności, by np. temat kastracji pedofilów, jak to mawia Jan Krzysztof Bielecki, "operacjonalizować"."
No, proszę...Albo taki kwiatuszek:
Pytanie:
"A co Tusk ma z Sarkozy’ego?"
Odpowiedź Lewandowskiego:
-"Tusk jest porównywalnie plastyczny, gdy chodzi o kształtowanie politycznej tożsamości. Potrafi, nie gorzej niż Sarkozy, podrzucać wątki i tematy, które TVN 24 wyniesie do rangi wydarzenia politycznego, o którym się później dyskutuje przez tydzień."
Bardzo chwalebne dla Tusk Vision N. Ciekawe, jak się czuje " niezależna telewizja"? Acha, i oczywiście obiektywna.
O samopoczucie Tuska nie pytam.
Nic zresztą nowego, wszyscy to znamy i bynajmniej nie spodziewamy się dziewiczego rumieńca wstydu na zbiorowej twarzy TVN 24.
No, może wszyscy - z wyjątkiem lemingów, straszonych koniecznościa spowiedzi u Rydzyka, zakazem wyświetlania "Pancernych" ( autentyczne!), podpuszczanych w kwestii, że głosując na PO są...apolityczni ( odsyłam do Traubego).
Ale dalej pozostaje pytanie: czemu, przy całym opisanym i wyartykułowanym cyniźmie Tusk wymyślił ten Gdańsk, gdzie oczywista była natychmiastowa odpowiedź - conajmniej - stoczniowców na jego "radosne święto"? I czemu zrejterował do Krakowa, gdzie jest znacznie łatwiej osiągalny dla innego matecznika, "Solidarności 80", która narodziła się na Ślasku?
Najłatwiejsza byłaby odpowiedź, że zgłupiał jakiś Sławek Nowak, ale żeby aż tak?
I muszę się przyznać do porażki: myślę, myślę, czuję, jak mi rosną nowe synapsy, jak się plączą od tego myślenia - ale żaden wiekopomny wynalazek nie lęgnie mi się pod kopułą.
Czuje się przez skórę, że nie chodzi tylko o drżenie łydek przed związkowcami, że już nie użyję większego słowa. Bo w przypadłości drżących łydek wystarczyło nie zaczynać całej sprawy - i byłoby po kłopocie.To nie jest dobry czas na świętowanie - i watpię, czy ktoś by w ogóle zauważył brak obchodów.
Miało być na tych wstrętnych zwiazkowców, którzy zepsuli celebrytom całą radość? Ale oni, ci zaproszeni, mają własnych związkowców, żaden tam cymes. U nich palą nie tylko opony. Dalece nie tylko.
A zresztą...co Tuskowi to daje? Zarówno prowokacja wobec stoczniowców, jak ostentacyjna rejterada? Bo w zupełny zanik rozumu jakoś nie wierzę.
Oczywiście zawsze zostaje makiawelliczny pomysł z celami uświecajacymi środki: pokazać gdańskim kupcom realne korzyści z uroczystości, a potem się obrazić - i zabrać im sprzed nosa już widziane "oczami duszy" zyski.
No, to też stara zasada: dziel i rządź. Podzielonymi, znaczy. Pokazując im figę.
Może po to Tuskowe VIPy jeżdżą na Kreml? Zasada jest wprawdzie rzymska, ale z powodzeniem stosowana przez Moskwę. Do mnie to jakoś przemawia, bo innego clou tych wszystkich głupot nie widzę.
Ale myślmy dalej: no, więc? O co chodzi?
Może ktoś wpadnie na inny pomysł?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2131 odsłon
Komentarze
Uroczyście oznajmiam, że
12 Maja, 2009 - 10:42
dostałam koszulkę. Podrzucajcie pomysły, gdzie nakleić logo "niepokornych", poza - oczywiście - samochodem.
mona
samochód
12 Maja, 2009 - 11:18
przydałyby się naklejki na szybę od wewnątrz, ale to wyższa technologia ;)
Mona - cieszymy się ;)
12 Maja, 2009 - 15:36
Wlepki - rozklej wszędzie tam gdzie można zasiać ziarno samodzielnego myślenia. Koniecznie tam gdzie taką wlepkę zobaczy spora ilość ludzi ;) i jest prawdopodobieństwo że jakiś procent zdołamy przeciągnąć na swoją stronę
Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.
Gawrion,
12 Maja, 2009 - 17:05
jeszcze trochę, a w mojej wsi bedą dzikie tłumy. Raczej zaczekam.
Dzięki, Gawrion.
mona
@mona
12 Maja, 2009 - 11:17
odpowiedź jest w Twojej notce - tak sądzę. postpolityk wybrał słupki i akcję przeciw "brzydkim" stoczniowcom. ze wsparciem mediów powinien na tym przynajmniej nie stracić, co mogłoby się stać, gdyby doszło do nagłośnienia demonstracji.
Michalski, Krasowski i s-ka promują postpolitykę. świadczy o tym cała seria artykułów, w których z premedytacją uśmiercają idee, a w zamian proponują "ciepłą wodę z kranu" (której coraz mniej nie tylko u nas). nie jestem przekonany, że w to do końca wierzą. wg mnie wpisuje się to w szerszą politykę uspokajania nastrojów. przecież powinni sobie zdawać sprawę z tego, że jeśli miska będzie pusta, to idee (i to te najbardziej nieciekawe) odżyją ze zdwojoną mocą.
wygodnie panom z PO i Dziennika rozmawiać o postpolityce - mają z czego żyć (czy przed posadami w Dzienniku M i K byli też tacy modernizacyjni?).
druga sprawa: dlaczego piewcy postpolityki nie poruszają jej sedna - co wydaje się jasne na podstawie przytaczanych w Magazynie Europa przykładów? przecież postpolityka jest stworzona dla "demokracji" oligarchów. kto ma kasę i przełożenie na media - ten rządzi.
jeden art. z ostatniej Europy (Amerykański zamach stanu - Poczynania finansowej oligarchii niepokojąco upodabniają USA do Rosji, Simon Johnson - raczej nie lewak) tego dotyczył. w wydaniu internetowym na razie go nie ma.
Kuki,
12 Maja, 2009 - 12:18
nie znoszę Michalskiego, ale tym razem wyjątkowo zadał całkiem cwane pytania.No, może Lewandowski był tak głupi, że odpowiedział szczerze - ale on to robi nie pierwszy raz. Też nie wiem - cynizm, czy głupota. Stawiam na cynizm.
Postpolityka to jakiś pomysł na społeczeństwo utopijne, społeczeństwo absolutnego dobrobytu. Czegoś takiego nie ma, a jak się okazuje - długo nie będzie.
Czym można zastąpić idee, zwłaszcza tą solidarności społecznej? "Żądzą pieniądza?" No, to trzeba mieć szanse.
mona
odpowiedział szczerze,
12 Maja, 2009 - 12:38
bo nie widzi zagrożeń. co ma ukrywać rzeczy oczywiste...
to oligarchia robi postpolitykę i przy pomocy mediów rządzi w całym Zachodnim Świecie, z Rosją włącznie
znalazłem
12 Maja, 2009 - 13:33
ale oryginał http://www.theatlantic.com/doc/200905/imf-advice
btw ładna stronka
Kuki, dzięki.
12 Maja, 2009 - 17:20
Czytałam, ale wcale nie jestem od tego mądrzejsza.Wychodzi na to, że państwo niemogące wydrukowac sobie bezwartosciowych banknotów, zwłaszcza na użytek zewnętrzny, nie ma żadnych szans w kryzysie.
Czemu mi - w takim razie - dzwoni, że...Rostowski ma rację, ogłaszając że kasa państwa najlepiej ma się pod poduszką? Czy ja już mam fobię? Bo w ogóle to ten facet mówi całkiem do rzeczy.
mona
mona
13 Maja, 2009 - 02:10
polityka Rostowskiego, a zadłużanie USA w imię "ratowania" prywatnych banków zamiast nacjonalizacji, uzdrowienia, prywatyzacji to raczej dwie różne sprawy.
nie widzę analogii do ograniczenia inwestycji czy ważnych dla państwa zamówień . tutaj niczego się nie daje.
Mona
12 Maja, 2009 - 16:02
Dlaczego zakładasz, że postpolityka jest możliwa tylko w społeczeństwie dobrobytu? Mi chodzi po łbie, że jest tylko środkiem do likwidacji wszelkich więzi społecznych,Takim kroczkiem, do przekonania ludzi, że i tak nie maja nic do gadania, bo i o czym, skoro i tak jest tylko jedna droga. A póżniej - po co niewolnikom polityka? To zajęcie dla Panów.
Bajbars
12 Maja, 2009 - 17:35
Wykładnie postpolityki sę różne.
Jadwiga Staniszkis, kobieta w koncu mądra, wytłumaczyła mi kiedyś, że - w przełożeniu na rządy - państwa nie mają nic do gadania, póki istnieje Bruksela. Należy dzielnie kłonić się do całowania rączki Pana Urzędnika Brukselskiego, który Ma Moc.
I mówiła to całkiem serio, jako opis sytuacji.Bez emocji.
Oczywiście przeszkodą są ideologie, niezależnie od nasycenia treścią: ludzie zebrani cuzamen do kupy zawsze są siłą, zdolną się przeciwstawić każdej dyktaturze, nawet uprawianej po brukselsku.
Tyle, że postpolityka jest już passe - teraz każdy ratuje swoją "odwrotna stronę medalu".
Nagle wszyscy okazali się nacjonalistami, choć jeszcze głosno sie tego słowa nie używa.
Wołodźka Putin postawił na cerkiew, czy nie? "Każda idea jednoczaca ludzi jest dobra, póki służy państwu".
No, zależy, co kto rozumie pod pojęciem państwa...
Tylko Metysi...no, dobra, dajmy pokój.
mona
zgoda
13 Maja, 2009 - 02:45
z panią S. - komisarze są rzeczywiście lepsi dla Polski niż np. kanclerz Niemiec
http://niepoprawni.pl/blog/376/kto-sie-boi-demokracji#comment-23260
Mona
12 Maja, 2009 - 17:00
Świetny wpis, niewiele można dodać do Twojej analizy post-polityki i tefałenu.
Pozdrawiam.
p.s.
Im więcej nas, tym jesteśmy silniejsi, dziękujemy za rozlepianie nalepek.:)
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
Danz, dobra, ale
12 Maja, 2009 - 17:41
Kuki mi coś podpowiedział: ten klej na wlepkach mógłby być z frontowej " strony, on jest bardzo delikatny.Ja to jakoś skombinuję, żeby przykleić do szyby od wewnątrz, ale wszystkim się nie będzie chciało.
Jakbyśmy jeszcze to zamawiali - pomyślcie.W końcu na nalepki możemy się "ściepnąć".
mona
Mona
12 Maja, 2009 - 17:48
Wszystko się rozbija o nasze skromne fundusze. Trzeba spytać Gawriona i ma ile takie nalepki "z obrazkiem na zewnątrz" będą kosztować. Dzięki za podtrzymanie inicjatywy.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
Mona
13 Maja, 2009 - 02:25
Wystarczy dwustronna taśma klejąca. Takie przeźroczyste
taśmy są w sklepach papierniczych i z materiałami biurowymi.
Przyklejasz ją z jednej strony na zadrukowanej stronie
nalepki, a drugą stroną do szyby. I gotowe.
a drugą nalepkę
13 Maja, 2009 - 10:03
od wewnątrz i masz na dwie strony
Kuki,
13 Maja, 2009 - 23:13
U siebie przy pomocy taśmy to już załatwiłam.Teraz myślę, jak " w terenie", u ludzi. Coś wymyślę.
mona