NIECH PŁONIE
Szanowni Czytelnicy "Niepoprawnych" Udziliełem odpowiedzi na pytania pod poprzednim wpisem, stopniowo bedę kontynuował udzielanie odpowiedzi pod poprzednimi wpisami. Za zwłoke przepraszam.
A dzisiaj:
We wczorajszym wpisie zadawałem sobie i swoim czytelnikom pytanie o zdolność Europy do obrony przed wrogiem zewnętrznym, używając jako pretekstu masakry, którą w jednym z najzamożniejszych i najlepiej zorganizowanych europejskich państw spowodował pojedynczy psychol po przeszkoleniu wojskowym.
Czy w przeprowadzeniu ataków ktoś mu pomagał czy nie, nie ma w tej chwili żadnego znaczenia, bo wszystko wskazuje na to, że nie musiałby. Generalne pytanie tkwi jednak nie w tym, czy Europa potrafi się obronić, bo to wiemy – potrafi, ma na to wystarczającą ilość środków, ale czy chce?
Kłopoty obronne Europy biorą się z tego, że Europa nie potrafi zdefiniować się cywilizacyjnie; nie wie, czym ma być. Sanatorium dla wymierających staruszków? A kto to będzie opierał i za ile?
Kontynent od lat potrzebuje rąk do pracy, po tym jak groteskowa choć potwornie groźna fala ignorantów lat 60-tych zafundowała nowy model państwa oparty na przyjemnościach i uciechach pozbawionych odpowiedzialności.
Sen gnostyka spełnił się na jawie; raj na ziemi zrealizował się w postaci bachanaliów rozumianych nie jako odpoczynek od trudów codziennego znoju, ale jako stan permanentny, którego celem jest poszerzanie katalogu promowanych rozrywek. Praca, zwłaszcza praca fizyczna, została zdegradowana, a wolność od konieczności jej podejmowania została zagwarantowana rozdętymi programami socjalnymi.
Spokój permanentnego odurzenia zapewniały amerykańskie gwarancje militarne oraz wyższość cywilizacyjna i technologiczna – owoc zapobiegliwości i pracy dziesiątek pokoleń nie pokaranych przez opatrzność pokoleniem idiotów na katedrach.
Mentalna zdolność do obrony własnej społeczności przed agresją z zewnątrz bierze się z zakorzenienia, a więc z delikatnego i złożonego systemu relacji emocjonalnych. W pierwszym rzędzie gotowość dla poświęcenia bierze się z relacji ojcowskiej i małżeńskiej.
Mężczyzna – statystycznie silniejszy fizycznie, broni swojej żony i dzieci; wykonuje swoje zadania wojskowe działając pod wpływem silnych uczuć wynikających z naturalnych więzi.
Idioci zrobili wszystko, żeby te relacje osłabić, a odpowiedzialność znieść. To państwo w coraz szerszym zakresie edukuje i utrzymuje dzieci, to państwo zapewnia opiekę nad zniedołężniałymi starcami, przez co zrywa się więź wzajemnej solidarności międzypokoleniowej i zaufanie. Z „państwem” łączą mnie, przyznam, chłodne relacje; szczerze mówiąc nie wiem dokładnie gdzie ono mieszka.
W Europie*, poza ostatnimi skansenami, nie istnieją emocje związane z przynależnością do klanu, rodu bądź plemienia znane praktycznie we wszystkich innych cywilizacjach. Stało się tak za sprawą chrześcijaństwa, które wpłynęło na wykształcenie się „emocjonalnej” przynależności do narodu.
Na-ród wyparł inne formy zrzeszeń, bo oferował skok cywilizacyjny związany z opartą o poczucie związku pozytywną emocją. Największe, znane historii zrzeszenia ludzkie mogły odtąd działać wspólnie w oparciu o więź emocjonalną, a nie pod wpływem przymusu satrapy, przez to stały się skuteczne.
Tego progu – progu narodowego, nie udało się nigdy przeskoczyć; stąd klęska idei imperialnej (karolińskiej, ottońskiej, jagiellońskiej, habsburskiej). Innymi słowy: nie udało się związać „emocjonalnie” zrzeszeń przekraczających zrzeszenia narodowe.
Jedyne co się udawało to minimalizować tarcia pomiędzy narodami w oparciu o wspólnie wyznawany katalog wartości. Katalog wartości poważny, bo składający się z historii miłości, poświęcenia, przebaczenia, cierpienia, mądrości, wytrwałości i wierności.
Codzienne przypominanie tego katalogu, jego odświeżanie, było zadaniem specjalnie do tego celu powołanej instytucji, wspólnej dla całej Europy, i z kierownictwem w jednym Europejskim mieście, niezależnym od władztw narodowych: pan-Europejskim (celowo pomijam eschatologiczny wymiar Kościoła, bo nie chciałbym, żeby dyskusja zeszła na tory sporu religijnego, opisuję instytucję z punktu widzenia jej roli w organizmie, jakim Europa do kiedyś była).
Postulat prymatu sił duchowych nad siłą fizyczną nie był w stanie (jako ideał zbyt wymagający, w zasadzie: cel) wyeliminować przemocy pomiędzy europejskimi narodami, ale był w stanie minimalizować ich zasięg i skutki do stopnia, w którym nie naruszało to sił obronnych całej Europy.
Świadomość Europejska istniała, o czym wiemy choćby z zapisanych świadectw dumy narodów przygranicznych (Polaków, Chorwatów, Węgrów, Austriaków) z roli odgrywania roli swoistej straży granicznej, „muru” oddzielającego Europę od tego co „nieeuropejskie”. Było to również następstwem przyjętego wraz z chrześcijaństwem spadku po Antyku, który łagodził międzynarodowe napięcia (pomiędzy polis) poczuciem wspólnego przeżywania „helleńskości” w opozycji do „barbarzyństwa”.
Katalog składający się na „helleńskość” był rzecz jasna inny, oparty o inne religie, choć o ten sam epos.
Pokolenia (bo to już chyba drugie) idiotów na katedrach, pozbawione elementarnego humanistycznego wyczucia i wiedzy, przypuściły druzgocący atak na wartości i to atak skuteczny. Tutaj drobne en passant: „atak” trwał od kilku stuleci, jednak dopiero gdzieś na początku ubiegłego wieku zakończył się ostatecznym przejęciem instytucji, a od połowy ubiegłego wieku, za sprawą mass-mediów mógł zdobyć masy; forma wpisu ogranicza w snuciu historiozoficznych dywagacji, więc uproszczenia i skróty są konieczne.
Człowiek może poświęcić się w imię wielkiej idei, ale czy poświęci się w imię „bachanaliów”? Prawa do publicznej ekspiacji w sprawach indywidualnych i intymnych?
Czy może dziwić brak podziwu przybyszów z innych kultur dla cywilizacji burdelu?
No mnie nie dziwi.
Teraz w burdelu wybuchł pożar, ale tliło się dziesięcioleci, a więc od czasu, kiedy Europa porzuciwszy cywilizację pracy, poświęcenia i odpowiedzialności dostrzegła, że nic ją już więcej nie łączy, więc może ochoczo przystąpić do wzajemnej rzezi w dwóch etapach wojen światowych.
Pozbawiona bezpiecznika nie otrzeźwiała nawet wtedy, kiedy po raz pierwszy w historii nie była zdolna do rozstrzygnięcia wewnętrznego konfliktu bez pomocy kontyngentu z byłych kolonii, ani po raz drugi, wtedy, kiedy nie była - bez jankeskiego wsparcia, zdolna do obrony przed „Kałmukami dowodzonymi przez Chazarów”, a przypomnijmy, że do tej obrony w roku 1920 wystarczyły w zupełności siły wojskowe dopiero co odrodzonego państwa, pozbawionego w zasadzie wsparcia z Zachodu dzięki rewolucji w Niemczech, a zaopatrywanego dzięki życzliwej pomocy rządu w Budapeszcie, który się z własnymi Chazarami i Kałmukami dopiero co uporał.
W tym momencie Czytelnik może się zatrzymać i zapytać w kontekście mojego poprzedniego tekstu, czy ja czasami nie przeprowadzam tutaj mowy obrończej norweskiego psychola? Czy nie podaję w tym miejscu zestawu argumentów tłumaczących jego szaleńczy atak?
Otóż norweska masakra jest prezentem podarowanym procesowi rozkładu by postępujące gnicie mogło posuwać się w raźnym tempie. To nie islamska fala zagraża Europie, ale to dzisiejsza Europa zagraża Europie. Pokolenie idiotów właśnie stanęło na progu militarnej, ekonomicznej i politycznej katastrofy, która ma olbrzymie szanse zmieść europejski establishment z tego samego powodu, dla którego kończy się każde przyjęcie: z powodu wyczerpania się zapasów gorzały.
Europejski establishment nigdy nie oferował nic ponadto.
Dlatego musi szykować się do bronienia swoich pozycji w sposób inny niż dostarczając kolejne porcje mentalnych opiatów. I dlatego – by dzieło upadku Europy mogło być kontynuowane, musiał pojawić się norweski „psychol”, który jest wręcz stworzony do dania alibi tym wszystkim, którzy wiodą „lud europejski” do domu niewoli.
Jego kabaretowa maskarada przypominająca raz postać z pocztu europejskiej arystokracji, raz komandosa; pełne militarne powodzenie jego akcji, zapewniona nietykalność osobista i różowa, beztroska przyszłość urozmaicana medialną popularnością daje podstawy sądzić, że menedżer nadzorujący ten majstersztyk piaru był po najlepszych szkołach piaru. Nie wiem, czy były to akademie w Moskwie, Berlinie czy gdzieś jeszcze indziej; w każdym razie początek tygodnia był krokiem naprzód stojących nad przepaścią.
Burdel się pali, ale nawet to nie skłania klientów do zastanowienia się nad antyczną mądrością: „Nie jest sztuką wejść do burdelu, sztuką jest z niego wyjść”. To wiedzieli już cynicy.
Pozdrawiam
i przepraszam za pisanie truizmów.
* Jest pewna trudność polegająca na tym, że przez Europę czasami rozumiem „Europejską kulturę”, a więc również kulturę Ameryki, Australii, Nowej Zelandii, Kanady, niekiedy zawężam to pojęcie do Zachodniej Europy jak w zaznaczonym zdaniu, gdzie pewne zjawiska występują silniej. Mam nadzieję, że Czytelnik łatwo wychwyci różnicę na podstawie kontekstu.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1686 odsłon
Komentarze
Świetna analiza
26 Lipca, 2011 - 15:55
Dzięki! Sam chciałem coś takiego napisać, ale nie starczyło sił. Dałbym Ci dwie dyszki, gdyby można było.
___________________________________
Pozdrawiam każdym słowem
Yuhma
26 Lipca, 2011 - 17:50
Wielkie dzięki!
Pozdrawiam serdecznie
ode mnie również 2 dyszki
26 Lipca, 2011 - 17:51
jeżeli by było można. Niektóre teksty tutaj są po prostu kapitalne, pseudointeligentów z Czerskiej biją na głowę :)
Truizmy nie truizmy, problem jest poważny, jeszcze kilkanaście lat takiego sposobu bycia i rodowitego Europejczyka tu nie uświadczysz...
---------
"Zjednoczeni ludzie potrafią obalić każdy system..."
"Zjednoczeni ludzie potrafią obalić każdy system..."
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Adr_Nitka
27 Lipca, 2011 - 12:57
No tych z czerskiej jest łatwo przebić, wystarczy prawdę pisać ;)
Serdeczności
coś w tym jest, ale ja osobiście...
26 Lipca, 2011 - 18:14
... tych wielkich przyjemności (z odpowiedzialnością czy bez) nie dostrzegam.
To NIE JEST moja Europa i z pewnością, gdyby to ode mnie zależało, nie zamierzam dla niej narażać życia (o poświęcaniu go już nie wspominając).
Dla III RP też nie - co innego dla Polski!
A jeśli ja (stary gość, ale wciąż na chodzie i na pewno nie pacyfista) tak do tego podchodzę, no to jak mają podchodzić wszystkie te wątłe chłopięta i pacyfiści? Ci, którym się ta "Europa" podoba, to pedały albo cwane urzędasy - ci, którzy o coś by mogli powalczyć, czegoś pobronić, na pewno w dużym procencie mają do tego nastawienie podobne do mojego.
Oczywiście - wciąż wolę ten "europejski" syf i semi-totalitaryzm od bezpośredniego spotkania z chłopcami Putina, jak też z sierotami po Khomeinim, ale to już raczej tylko marginalne różnice. Gdyby mi się w takim przypadku udało zwiać na jakąś pampę, to nawet bym się nie zastanowił.
Co innego z prawdziwą Europą, bez tych lewackich błaznów u żłobu, o prawdziwej Polsce już nawet chyba nie muszę mówić.
I TO - moi ludkowie - jest, jak sądzę, problem numero uno. Nie ilość pistoletów w szafkach przy łóżku, bo to absolutnie nic już nie jest w stanie zrobić przeciw współczesnej armii, choćby tak pedalskiej i niezdolnej do walki z realnym wrogiem, jak te dzisiejsze w "Europie"!
Z uzbrojonymi w pistolety i dubeltówki "obywatelami" (niewolnikami raczej, chwilowo zbuntowanymi) to oni sobie bez trudu poradzą, spokojna głowa!
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://triarius.pl - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Triarius
27 Lipca, 2011 - 12:59
Pełna zgoda, mam podobnie.
pozdrawiam serdecznie
jestem cały...
27 Lipca, 2011 - 13:25
... zaszczycony, bo (jak nie lubię wygłaszać tego typu deklaracji) jesteś jednym z najwybitniejszych blogerów, jakich znam.
A to nie jest mało, nie mówiąc już w porównaniu z poziomem naszych (?) obecnych mediów, i ogólnie "debaty społecznej".
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://triarius.pl - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Rolexie
26 Lipca, 2011 - 18:18
I dwie dyszki to za mało za ten fantastyczny tekst. Mając ludzi takiego formatu jak Ty po swojej stronie, na pewno wygramy ten bój o prawdę i honor.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej jak mogę,
Moher z odzysku
27 Lipca, 2011 - 12:59
Bardzo dziękuję, to dla mnie zaszczyt.
Serdeczności
Teoria
27 Lipca, 2011 - 09:23
Jak przeczytalem ten post na salon24, wiedzíalem od razu ze go tu znajde. W sumie nic dziwnego, ale zakazdym razem jak sie nie zgadzam to znajduje to w niepoprawnych, przypadek. Ja korzystam z socjalu w jednych ze skandynawski landow i mysle ze nieznasz socjalu od praktycznej strony. Opisujesz teorie o ktorych nie masz pojecia. Ale sie nie dziwie, ponoiewaz takie zdanie ma wielu moich czlonkow rodziny , dopoki nie przyjada do mnie i do poki im tego nie wytlumacze. Teorie, ktora glosisz dobra byla 30 lat temu, ale wiesz mi ze tutaj swiat nie stanal i nazywajac ich jakimis starcami mylisz sie. Jestes gosciem, ktory wierzy w hasla -kocham cie Polsko- ale naprawde tu wyglada wszystko inaczej. Tutaj ludzie zapierd... w pracy, nawet nie wiesz jak, tylko pseudo fachowcy z Polski zderzaja sie z inna rzeczywistoscia, zle interpretuja fakty i takie informacje wioza do PRL.Lubie pracowac na konkretach a nie na gornolotnych teoriach filozoficznych ludkow, ktorym sie wydaje ze wszystko wiedza a nie lizneli praktyki. TO NIE JEST TAK!!!!
SKON
27 Lipca, 2011 - 13:01
Mieszkam od lat w Anglii; moją dobra przyjaciółką jest pracownik społeczna z 30 letnim stażem, councile można sobie pooglądać. Wiem o czym piszę.
Pozdrawiam serdecznie