Ludzie jacy są

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz
Idee

 

 

Ludzie analizy

Są ludzie, którzy o książkach mogą ciekawie mówić, godzinami. Imponują. Niektórzy robią wrażenie, jakby przeczytali wszystko, ale gdy przychodzi do syntezy, tracą wątek, świeżość, gubią się i rozmowa załamuje się. W analizie czują się dobrze, czasami doskonale, gdy pojawia się większa przestrzeń, zaczyna w nich dominować lęk. Analiza wciąga, każe czytać i czytać, ma też swoje uwarunkowania i swoich niewolników; jest światem szczegółów i szczególików, pochłania, jak studnia, byle w głąb i często zawęża horyzonty. W trakcie „wielkiego czytania” ilość szczegółów namnaża się. Szczegół jest jak narkotyk, ale potrafi tak zatomizować myślenie człowieka, że może oderwać się od życia i tworzyć jego hybrydy. Koronnym argumentem ludzi analizy jest to, że jest ona ważniejsza od syntezy, bo synteza bez analizy nie może się obejść. Niebezpieczeństwo tego typu myślenia polega na tym, że analityk zwykle ulega złudnemu przekonaniu i dochodzi do wniosku, iż skoro szczegóły się zgadzają, to zgadzać się musi też interpretacja. A tak nie jest. Przykładem jest choćby stosunek do akcji pod Bezdanami.

Ludzie syntezy

Z człowiekiem, który ma łatwość syntezy, jest inaczej. Na początku musi nauczyć się tego, co analityk i oczywiście przeczytać swoje. Gdy pozna schematy lub system działania, wszystko staje się jasne i powtarzalne. Nie wchodzi on w szczegóły, bo nie one są ważne, lecz ważne jest to, co z nich wynika. Ważny są horyzont, kierunek, myśl. Synteza daje pewność, lepszą orientację i jest sprawdzianem dla analizy. Synteza jest punktem widzenia z lotu ptaka. 

Ludzie renesansowi

Czytelnik o skłonnościach analitycznych trudno porozumiewa się z czytelnikiem o skłonnościach syntetycznych, choć mogą się wzajemnie fascynować. Tych ludzi dzielą punkty widzenia, a czasami nawet różne prawdy. W dialogu jeden drugiego będzie starał się ściągnąć na swój teren, aby tam zatryumfować w myśl: „nie po to przeczytałem tyle, nie po to tyle się uczyłem, aby ktokolwiek był ode mnie mądrzejszy”. Ale prawdą uniwersalną jest to, że ci ludzie są od siebie zależni. Wiedza ogólna bowiem jest sumą wiedzy analitycznej i wiedzy syntetycznej. Kto potrafi połączyć analizę z syntezą i dodatkowo jeszcze zrobi to w kilku dziedzinach, może uważać się za człowieka renesansowego, choć semantycznie można go interpretować, jako jednostkę, która potrafi łączyć wiedzę przekrojową w wielu obszarach jednocześnie.  

Ludzie bezdomni

Internet nie ma ojczyzny. Internet stwarza iluzję, że ojczyzna jest niepotrzebna. Internet stwarza złudną przestrzeń bez granic i nie skończonych  możliwości, jednocześnie jest jeszcze bardziej wymagający, niż demokracja. Ale człowiek, tak samo jak przygotowuje się do życia (rodzina, szkoła, środowisko), tak samo musi przygotować się do obcowania z internetem, który niewiele z codziennym życiem ma wspólnego. To nie interent ma mieć wolność, lecz człowiek. Internet jest dla ludzi posiadających swoją tożsamość, jasne wartości i przygotowanych do życia na wielu poziomach. Brak tych przymiotów czyni z człowieka przedmiotem zabawy. I cóż obserwujemy? Obserwujemy odwrócenie ról, człowiek stał się niewolnikiem maszyny i jej możliwości intenetowych. To maszyna bawi się nami, a nie odwrotnie.

Za tym wszystkim idzie polityka i na ludzkiej naiwności utrwala swoje korzyści oraz interpretacje. Wyciąga ludzi na manowce, tam pozostawia ich bezbronnymi, z ich interpretacjami, skłonnościami i przewrotnością. Oczywiście, bez możliwości powrotu. Wszystko się wyrównuje, demokratyzuje, unifikuje. W takim świecie zbędne stają się analiza i synteza; zbędny też staje się człowiek renesansowy. Zaczynają dominować gruzy i powszechna głupota, która prowadzi do wojny każdego z każdym. A skoro nasz świat został zniszczony, to pojawia się pytanie, o co i o jakie wartości będą walczyć nowi ludzie bezdomni? Nie ulega wątpliwości, że o wartości podstawowe takie, jak państwo, wolność, stabilizację, rodzinę, bo tylko one gwarantują garnek, ład i normalny rozwój. Cała więc nowoczesność skończy się jak zawsze na tym co od początku naszego świata jest niezmienne.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.9 (9 głosów)

Komentarze

Cześć Ryśku

 

Czy nie sądzisz, że mogą również być osobnicy, którzy są właśnie "wszystkiego po trochu". Nazwałbym ich ludzie horyzontalni.

taka była idea mojego Klubu Dyletantów.

Pozdrawiam

PS. Teraz staram się stworzyć Klub Długowiecznych. Byłbyś zaineresowany?

 

Vote up!
3
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1660401

Witaj!!

A Ty w domu?

Jak zwał, tak zwał. Ale wszystkiego "po trochu", to mają dziennikarze.

Wolę "renesansowi", bo horyzontalni, mogą być wszyscy, którzy obalą więcej, niż mogą.

Rodzinę mam długowieczną, ale czy mnie przypadnie to dostojeństwo, wątpię. Zbyt nerwowe i niepewne czasy. Tak, więc ile mi Bozia dała, tyle wydolę.

Ale ciekawe masz motto z tym oceanem. Wydaje mi się, że mnie taka podróż nastrajałaby refleksyjnie i być może twórczo. Nigdy nie płynąłem dłużej statkiem, a taka podróż zapewne mocno wycisza. Chciałbym poznać ten bezczas, o którym pisałem Ci kiedyś. Chyba, że przez cały czas szuflujesz węgiel lub patrzysz na zegary.

Pozdrawiam  

Vote up!
2
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1660414

Cześć Rysiu

Ja chyba horyzontalne podejście do zdobywania wiedzy rozumiem nieco inaczej.  To jak grzebanie w różnych śmietniskach i szrotach, by ze zdobytego złomu zbudować dobry samochód.

Dlatego dla mnie wzorem i mentorem jest Leonardo da Vinci. On był ciekaw wszystkiego. Nasz Mikołaj Kopernik również był taki sam. Jeszcze nie wiemy wszystkiego, czego on nie dotykał.

Czy założenie, że im więcej różnorodnych dziedzin filtrujesz i przyswajasz, tym bardziej poszerzasz swoje horyzonty i odnajdujesz bardziej generalne prawidła? Tym się w dużym stopniu bawi filozofia nauki.

Serdeczności

JK

 

Vote up!
0
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1660423

@ Janusz

Wszystko zgadza się. Tak jest.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1660442

@ Janausz

"AS" wyjaśnił problem. Wiedza horyzontalna, owszem, ale to chyba zbyt stare określenie. Nie wiem, czy utrzymuje się jeszcze w nauce? Parafrazując można porównać z heilowania;  na pogrzebie Dmowskiego robiono to, ale po II wojnie jest już nie do przyjęcia. Człowiek horyzontalny jakoś semantycznie nie pasuje; renesansowy jest mi bliższy.

Pozdr. 

Vote up!
2
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1660443

@ Janusz

Dokształciłem się! Tak, to to samo. Problem polega na tym, że w moim pojęciu określenie "horyzontalny" jest zbyt nowoczesne i podejrzane, bo odcina mi doświadczenie dziejowe. Inaczej mówiąc sterylizuje mi przeszłość. Może to kwestia wieku, ale będzie mi ono zawsze ograniczać horyzont i przeszkadzać. Spełnia więc odwrotny skutek.

I teraz ważne jest pytanie, dlaczego tak uważam? Ponieważ dzisiejszy świat, mimo swojej nowoczesności i niewątpliwego postępu, zamierza odciąć się od matki-przeszłości i stworzyć swój sztuczny, który będzie światem ułomnym i wręcz strasznym. Innymi słowy, człowiek wystąpił przeciwko Bogu i chce jego zastąpić, nie mając dostatecznej wiedzy ani o istocie świata, ani o jego prawdziwym działaniu. Dzisiejszy świat to, taki gówniarz, który zachłysnął się własnym sukcesem i któremu wydaje się że zjadł wszystkie rozumy. Wszyscy wiedzą, że jest gówniarzem, ale on, gówniarz-decydent, ma ich gdzieś i robi z nas takich samych, jak on. Terminologia ma duże znaczenie w nauce i życiu codziennym. 

Pozdr.

Vote up!
3
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1660445

Piszesz:

"... dzisiejszy świat, mimo swojej nowoczesności i niewątpliwego postępu, zamierza odciąć się od matki-przeszłości i stworzyć swój sztuczny, który będzie światem ułomnym i wręcz strasznym."

Gorzka prawda. W pełni się zgadzam. Wielokrotnie stanowczo określałem siebie jako konserwatystę - tradycjonalistę. Dzisiaj uważam, że nawet jestem bardziej tradycjonalistą. Lecz zaznaczę - to dotyczy wartości, moralności i postawy życiowej. Zaczynając od Greków (a może nawet jeszcze wcześniej od Arabów, zanim zlikwidowali naukę w XII wieku), poprzez Rzym, a dalej przez nasze tysiącletnie polskie tradycje, to dla mnie filary. Natomiast reszta - kultura, wiedza, a potem nauka to progresja, którą pozytywnie obserwuję i oceniam. Oczywiście jest coś, co mnie nawet zachwyca i jest coś innego, co mnie mierzi. To oczywiście jest bardzo indywidualne.

Stresujące jest to, że dzisiejsza ocena iż przyszłościowy świat może stać się ułomny, może się spełnić. Dlatego ciągle przede wszystkim rozmyślam, jak to można zahamować. I tutaj uważam, że nie da się z rakietami walczyć dzidami i szablami. Po to poszukuję dla nas broni, także patrząc na historię, która da nam możliwość pokonania te potwory.

Vote up!
1
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1660499

@ Janusz

Gdybyś nawet wynalazł jakiś złoty środek lub kamień filozoficzny, to i tak nie będzie go można zastosować, bo społeczeństwo nie to i świadomość społeczna nie ta. W ostatnim "Plusie i Minusie", dodatku do "Rzeczypospolitej"  prof. Marta Marchlewska podała, że 60 % polskiego społeczeństwa nie identyfikuje się z Polską. To wyrok i zamach na każdą inicjatywę. Jest jednak jeszcze gorzej, społeczeństwo II RP, z którym można było przeprowadzić każdy projekt, jest po dziś dzień opluwane i ośmieszane. Janusz nie da rady!!!

Żeby było śmiesznie, to ta sama professor dochodzi do wniosku, że trzeba wrócić do nauczania patriotyzmu, zaznaczając jednocześnie, iż nie może on być agresywny, egoistyczny, że musi być pomocowy itd. - czyli taki jaki jest obecnie, a więc żaden. Taki to poziom naszych elit.

W tym samym dodatku pisze też Piotr Zaremba. Najpierw przez jedną szpaltę zastrzega się, że nie jest wielbłądem, a potem podaje propozycję, która też niczego nie wnosi. Ot, tak sobie. Na takim bełkocie wychowały się nasze posolidarnościowe elity i z niego już nie wyjdą. Jak się nawet cos takiego zaorze, to i tak wyrosną plewy. I teraz ten, kto nie docenia II RP, jest po prostu peerelowski kiep. Powtarzam to od kilkunastu lat, że dopóki nie podłączymy się do II RP, dopóty żadna myśl nie będzie ani twórcza, ani płodna. I tę prostą, jak cep, myśl mało kto rozumie. Tak daleko jesteśmy od siebie i swojej prawdy. Poza II RP to wszystko bajki dla grzecznych dzieci. Musi przyjść walec, który wyrówna...

Ok. pozdrawiam       

Vote up!
1
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1660505

Hej!

Ciekawy jestem, co sądzisz o takim moim rozumowaniu.

Nie można patrzeć na historię tylko jako opis przeszłości. Spis dziejów - faktów, zdarzeń, opinii. Historia to złożony proces, który istnieje w dwóch obszarach czasu: w przeszłości i teraźniejszości. To, co już dzisiaj się dzieje, dzień po dniu, automatycznie staje się częścią historii. Natomiast przyszłość, to, co dopiero się stanie, może być różna, a my nigdy nie mamy pewności jak i co będzie. Jednakże powinniśmy nieustannie działać tak, aby historia poszła właściwą drogą i we właściwym kierunku. I to w wymiarze strategicznym - na dziesięciolecia, a może i na więcej. 

Czyli historia to ludzkie działanie plus zjawiska natury. Jednakże najważniejsze zawsze jest to, co my aktualnie zrobimy i jaki cel strategiczny mamy  wybrany.

Vote up!
0
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1660509

@ jazgdyni

1. Nie można patrzeć na historię tylko jako opis przeszłości.

Cała nauka i sens poznawania historii, zawarta jest w rejestrze faktów, ale faktów właściwie zinterpretowanych. To właśnie dobrze zinterpretowana przeszłość pozwala zinterpretować teraźniejszość  i zbudować sensowną przyszłość. Bez znajomości przeszłości nie wiesz kim jesteś, nie wiesz kim byłeś i nie mając porównania nie wiesz jak działać. Odcięty od historii jesteś człowiekiem znikąd - tabula rasa. Człowiek nie może niczego nowego wymyśleć ponad to, co już było. Mimo takiego postępu technologii. A więc pierwszego zdania nie sposób zaakceptować.

2.  Historia to złożony proces, który istnieje w dwóch obszarach czasu: w przeszłości i teraźniejszości.

Oczywiście, historia, to złożony proces, ale teraźniejszość nie jest historią - jest teraźniejszością.

3. To, co już dzisiaj się dzieje, dzień po dniu, automatycznie staje się częścią historii.

Lepiej brzmiałoby to tak: to, co dzieje się w tej chwili jest teraźniejszością, ale każda chwila, która mija automatycznie staje się przeszłością. Historii bym jeszcze tu nie mieszał, bo nie mamy dystansu na refleksję.

4. Natomiast przyszłość, to, co dopiero się stanie, może być różna, a my nigdy nie mamy pewności jak i co będzie. Jednakże powinniśmy nieustannie działać tak, aby historia poszła właściwą drogą i we właściwym kierunku. I to w wymiarze strategicznym - na dziesięciolecia, a może i na więcej.

No tak, ale trzeba się zastrzec, że gdybyśmy mogli tak sterować przyszłością, jak chcemy, to bylibyśmy bogami. Ale jak sam piszesz, przeszłość i przyszłość jest zbyt skomplikowaną materią, aby człowiek mógł sterować nimi, jak chce. Oczywiście, wolistycznie powinien działać w jak najlepszej wierze, ale tylko tyle może.

5. Czyli historia to ludzkie działanie plus zjawiska natury. Jednakże najważniejsze zawsze jest to, co my aktualnie zrobimy i jaki cel strategiczny mamy  wybrany.

Oczywiście, przy czym trzeba założyć, ze NATURA też żyje i jest dużo silniejsza i rozumniejsza od człowieka. Działa schematem, którego człowiek nie może pojąć. Często zapominamy o tym fakcie. Ale historia to nie tylko fakty i natura, lecz również działania człowieka, które wywołują określone skutki uboczne i następstwa. Np geopolityka jest dziedziną, która ma ambicje modelowania za pomocą siły i przestrzeni. Jest narzędziem w ręku człowieka. Historia bada więc tę cała złożoność i dlatego jest ważna. Dlatego przyszłość nie może się bez niej obejść. Taką wiedzę o wzajemnych zależnościach daje humanistyczne wykształcenie.

Inżynier i humanista działają na dwóch różnych polach mentalnościowych. I dopiero suma ich analizy może dać w miarę obiektywną syntezę. Ale syntezy musi dokonać humanista - nie dlatego, że jest lepszy, lecz dlatego, że ma do tego lepszy warsztat. I nie ma się co sprzeczać.

Kiedyś chciałem do końca przeprowadzić mój projekt o etosie inżynierskim w zderzeniu z humanistą, ale nikogo to nie interesowało - w ogóle nikogo nic nie interesuje. Nie dostałem na to środków i wszystko wzięło w łeb. 

Tak to widzę. 

Pozdrawiam 

Vote up!
0
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1660520

Człowiek renesansowy jest "człowiekiem wertykalnym", czyli  przeciwieństwem "człowieka horyzontalnego".

Taksonomia Blooma 

Analiza: rozróżnianie, porównanie, różnicowanie, kontrastowanie

Synteza: łączenie, kompilowanie, podsumowywanie, formowanie

Analiza, synteza i tworzenie (ocena) są umiejętnościami poznawczymi wyższego rzędu.

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Taksonomia_Blooma

 

Vote up!
1
Vote down!
0

AgnieszkaS

#1660421

@ AS

Dziękuję p. Agnieszko. Ja jednak w tej piramidzie postawiłbym "zastosowanie" przed "zrozumieniem" - nie ma bowiem zrozumienia bez zastosowania. Nie sposób zrozumieć bez zastosowania, a więc włączenia w proces życia. To życie jest punktem odniesienia. Wyobraźmy sobie sytuację księżycową. Nie da się zrozumieć świata księżycowego bez wcześniejszego z nim kontaktu i nauczenia się jego zasad.  A więc nie można zastosować czegoś, czego się nie rozumie.

Vote up!
1
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1660444

Zanurz się w chaosie informacji. Przyglądaj się i słuchaj. Rozpoznaj charakterystyczne elementy, wspólne motywy i schematy. Łącz je i grupuj. Dotrzyj do pierwotnych ich przyczyn. Upraszczaj skomplikowane spostrzeżenia i konsoliduj je jako logiczną całość. Oceniaj. Na koniec twórz teorie. 

Vote up!
0
Vote down!
0

AgnieszkaS

#1660422