Kto wysłał drony na Moskwę i po co?

Obrazek użytkownika Apoloniusz
Świat

Czytałem felieton Husky-ego i zacząłem się zastanawiać nad zjawiskiem dronowym na moskiewskim niebie. Co tu się zastanawiać skoro wszystkie autorytety są jednomyślne: Ukraińcy wycieli woltę Ruskim. Wszystko proste jak sznurek w kieszeni.

Tylko czy to takie oczywiste?

No bo tak, jeśliby to wypusk ukraiński to po pierwsze primo jak taka bida ni z gruchy ni z pietruchy zrobiła coś takiego, że jest niewykrywalne przez radary stołecznej Moskwy? To coś przeleciało kilka tysięcy kilometrów, po drodze i nad stolicą Rosji musiało być sterowane, a w dodatku jeszcze pierdyknęło nad moskiewską „Zatoką Świń” i jeżeli nie daj Panie Boże choćby jedna osoba zginęła to niestety zresztą Ukraina jest zbrodniarzem wojennym jak nie przymierzając Rosja. W tym miejscu różnimy się opiniami (Ja z Husky-em) gdyż uważa, że nic się nie stało kochane Ukraińcy, gdyż wy możecie bombardować rosyjską ludność cywilną, albowiem to oni są agresorzy). Otóż ja na miejscu prezydenta Ukrainy głęboko byłbym się zastanowił, a gdybym wydał zgodę nalotu bojowych maszyn nad jakieś miasto, to następnego dnia zapakowałbym szczoteczkę do zębów i ciepłą bieliznę i z niepokojem wyglądałbym posłańca z trybunału z Genewy. No, ale gdy doradza Husky to nie ma czym się przejmować. I to był mój drugi niejako powód niepokoju: Ukraińcy bombardują cywilne miasto, domagając się postawienia przed międzynarodowym sądem Rosjan za ludobójstwo. Ciekawostka przyrodnicza.

Trzecim dzwonkiem pobudzającym moje wątpliwości było pytanie: a po jaką cholerę oni tam lecieli. Czy chcieli pokazać Rosji i światu jaką to mają technikę (bida nie ma własnych kulek do armat, ani kalesonów na zimę, ale ma najnowocześniejsze w świecie drony!) Jeśli już niczego innego Ukrainie nie brak oprócz dalekosiężnych bezzałogowców, to po cóż dzieciaki w szkołach robią ściepę na telefony dla żołnierzy? Po cóż im złom z całego świata nawet nie na chodzie, jeśli jest tak fajnie.

Może wysłali bombardujące drony, aby Ruskich przestraszyć. No tak, ale aby Rusków przestraszyć to tych dronów musiało by być tysiąc, dwa tysiące, a może milion a nie raptem pięćdziesiąt czy może siedem więcej, a poza wszystkim co byśmy nie mówili, to Ukraina niepodległa jest, ale nie aż tak bardzo, aby rozpoczynać sama z siebie bombardowanie Moskwy, bez zgody Największego Sojusznika. No ludzie, a gdyby taki dron spadł przypadkiem na prezydenta P. i utłukł go na miejscu jak truskawkę, a wszyscy wiemy, że na tej wojnie istnieje porozumienie, iż gdy przyjeżdża jakiś ważmy dupek do Kijowa, to wcześniej Rosja akceptuje, że nie będzie w tym dniu bombić  stolicy Ukrów, aby pozwolić mu pozwiedzać, pofotografować się z kim trza i wygłosić arcyważne przemówienie. A skoro tak, to porozumienia obowiązują w obie strony, więc nie można ot tak sobie bombardować Moskwy komu się tylko podoba i kiedy ma ochotę. Niech wszy po stole skaczą, ale porządek musi być!  

I nagle wzięło mnie i olśniło!

A może te drony, które być może chociaż nie koniecznie, istotnie wyleciały z terenu Ukrainy to one Ukrainę widziały tylko z lotu ptaka, a nie z rodzimej fabryki gdzie je ponoć wyprodukowano. A jeśli nie były to drony Ukraińskie (idźmy dalej ze swoją teorią spiskującą), to musiały być albo ruskie (raczej odpada, albowiem ich drony to jeno od razu w komin wpadają, widać, że na rozpałkę tylko się nadają), albo niestety, niestety … amerykańskie. Fakty nam podpowiadają, że USA mają maszyny zdolne przelecieć kilka tysięcy kilometrów przez nikogo nie niepokojone, palnąć jak trzeba, a przedtem jeszcze piękny film do domu przesłać.

A i tu pytanie za osiem punktów: po cóż to Jankesom lecieć na Moskwę pieniądze podatnika tracić, a w dodatku „pod fałszywą flagą”.

Wydaje mi się, że przekaz został odebrany przez tego, do kogo był skierowany i nie po to aby odbiorcę przestraszyć, ale po to aby odbiorca przestał się ociągać i określił się czy wchodzi do rozgrywki z Kitajem, czy trzeba jednak pozwolić Ukraińcom na ruszenie z ofensywą, której nie mogą się doczekać emerytowani generałowie w sąsiedniej Polsce, a generałom nawet takim strategom co nigdy na oczy wojny nie widzieli nie można dłużej grać na nosie.

To czy niniejsza teoria ma ręce i nogi okaże się niebawem, gdy zabawa w ciuciubabkę dobiegnie końca i albo wojna nabierze rumieńców, albo strony bezpośrednio z sobą wojujące zawieszą ją (tę wojnę) do czasu zawarcia porozumienia, a my … no cóż możemy mieć nowego sojusznika, któremu trzeba będzie dostarczać broń i kulki do strzelania z tej broni. Tym razem wysyłka będzie nie z Rzeszowa, ale z Białegostoku.

 

4
Twoja ocena: Brak Średnia: 3.4 (7 głosów)

Komentarze

Po prostu w ten sposób chce wpłynąć na opinię publiczną Zachodu, która co prawda jest ZA obroną UA, ale PRZECIW rozszerzaniu wojny na Moskwę.

Wspomniałem o tym tutaj:

https://niepoprawni.pl/blog/humpty-dumpty/ustawa-rasowa-pis

Vote up!
1
Vote down!
0
#1652154