Skąd te ruskie bestialstwo

Obrazek użytkownika jazgdyni
Świat

 

Gdy w szkole uczymy się przyrody, to poznajemy również świat drapieżników. Zwierząt które polują, napadają i żywią się mięsem ofiary.

One nie są bestiami. Po prostu natura w bardzo ważnym celu utrzymywania równowagi populacyjnej wymyśliła karniwory, czyli właśnie mięsożerne stworzenia.

Lecz bestie też są. Typowy drapieżnik, czy to lew, tygrys, krokodyl, boa dusiciel, gdy złapie ofiarę to ją zabija, by dopiero potem skonsumować.

Lecz jest także bestia, która po pojmaniu innego zwierzęcia, od razu zaczyna je zjadać żywcem. To hiena.

Więc niech to właśnie hiena będzie symbolem bestialstwa.

 

Ludzkimi bestiami są rosyjscy żołnierze. Może nie wszyscy, ale wielu. I na świecie, nie tylko Rosjanie tacy są.

 

Gdy będziemy obserwować polowania hien zauważymy, że działają one stadnie, w sposób wysoko zorganizowany. To oddział okrutnych zabójców.

Nie znam w naturze bestii, które działają samotnie. Bestialstwo jest raczej grupowe. Czy zespołowe.

 

W trakcie obserwacji wojny na Ukrainie, szczególnie eksterminacji cywilnych obywateli, ugruntowało się przekonanie, że wszyscy Rosjanie, potomkowie mongolskich hord, są genetycznie uwarunkowanymi mordercami – bestiami.

Nie całkiem tak jest.

 

Nie mogąc w pełni zaakceptować, że cały duży naród, nasi sąsiedzi ze wschodu, to jakaś naturalna, patologiczna odmiana człowieka, zacząłem poszukiwania odpowiedzi w tekstach naukowych i nie tylko. I w końcu coś znalazłem.

Wiecie co to Kaibil? Zapewne mało. Wikipedia wie jeszcze mniej...

 

Traf chciał, że w moich poszukiwaniach sięgnąłem po książkę "Zero, zero, zero" Roberto Saviano. Podziwiam tego pisarza od paru lat. Przykład rzetelności i odwagi. Domyślam się, że nieco koloryzuje, lecz fakty przedstawia zawsze ze stu procentową gwarancją.

O "sile rażenia" tego laureata światowej nagrody non-fiction book, świadczy to, że mafia wydała na niego wyrok śmierci i stowarzyszenie pisarzy noblistów zmusiło wprost rząd włoski do przydzielenia mu ochrony. Stało się to po sukcesie jego książki "Gomorra. Podróż po imperium kamory". A ponieważ precyzyjnie ujawnił strukturę i hierarchię tej mafijnej organizacji, podając nazwiska bossów tej potężnej, jak mafia sycylijska bandyckiej struktury (kamorra (Camorra) to mafia o tradycjach datujących się od 1820 roku, działająca w Neapolu i sąsiadujących dystryktach południowych Włoch. Jej ostatni dochód to 1 miliard euro). Potem jeszcze powstał serial HBO Gamorra i wściekłość gangsterów zmusiła Saviano do opuszczenia Neapolu.

Tak więc ten bojowy Włoch, dziennikarz śledczy i światowej sławy pisarz w dziedzinie non-fiction naprowadził mnie na ślad, który potwierdził moje wątpliwości, a następnie jasno i dobitnie stwierdził:

 

"Okrucieństwa trzeba się nauczyć. Nie rodzisz się z nim." [*]

 

Tak właśnie rozumowałem. Rosjanie nie rodzą się jako bestie i genetycznie otrzymują swoje okrucieństwo. Oni jeszcze są poddawani od maleńkości tresurze i praniu mózgu (przypominam ten krótki filmik sprzed miesiąca, więc już z czasów wojny, gdzie przedszkolaki bawią się, idąc w swoim małym pochodzie, ubrani w czołgi i rakiety z wymalowanym faszystowskim Z).

Dopiero połączenie tych dwóch elementów: narodu z naturalnymi skłonnościami do przemocy i wyszkolenia w celu pozbycia się litości, współczucia i empatii, tworzy armię bandytów i złoczyńców.

 

Nie tylko Rosjanie stali się bestiami. Saviano podaje przykłady z różnych wojen, w których z takiego okrucieństwa ponad wszelkie ludzkie granice zasłynęły znane mu narody.

 

"- Serbowie. Dokładni, bezlitośni, skrupulatni w torturach.

  • Bzdura. Czeczeni. Mają tak ostre noże, że nawet nie zauważysz, jak leżysz na ziemi i się wykrwawiasz.

  • W porównaniu z tymi z Liberii to dyletanci. W Liberii wyrywają ci serce, a potem zjadają. To zabawa stara jak świat. Klasyfikacja bestialstwa, lista dziesięciu najbardziej okrutnych narodów.[...]

    Eskalacja krwi, strachu i sadyzmu trwa dosyć długo, aż dochodzi nieuchronne do listy sił specjalnych: francuskich, hiszpańskiego El Tercio, brazylijskiego Bope.

     

Z nieznanych mi powodów, autor świetnie obeznany z okrucieństwem ugrupowań i służb Europy Zachodniej i Ameryki Łacińskiej, nie wspomina dobrze nam znanych sadystów takich jak dzicz Rosji, przemysłowe fabryki śmierci Niemiec, skrytobójstwo Żydów, czy bestialski i głupi (bo atakują każdego kto im popadnie) islamskich terrorystów. Może nie pasowali do narracji, a może przekonania światopoglądowe go powstrzymywały. Nie wiem.

 

Gdy tylko komunizm pojawił się na świecie, w oparciu o Marksa, Lenina i Trockiego, głownie z wykorzystaniem Kominternu, a później stalinowskiego bolszewizmu, Ameryka, a w szczególności Ameryka Łacińska, stały się bardzo ważnym terenem indoktrynacji społecznej i ideologicznej, wówczas ZSRR, a teraz Rosji. I trzeba przyznać, robili to ze sporym powodzeniem od Meksyku, aż po Chile i Peru. Ostatecznie formalnie opanowali Kubę i Nikaraguę. Tam mieli swoje najsilniejsze bazy wojskowe i wywiadowcze.
Natomiast ideologiczne skażenie i bolszewickie metody walki, czy wojny psychologicznej, rozprzestrzeniały się na cały obszar łaciński – od Meksyku po Argentynę (bestialski morderca, tak ubóstwiany przez młode lewactwo, doktor Ernesto Che Guevara, był właśnie Argentyńczykiem).

Mamy więc pewność, że sowieckiej penetracji uległy też Gwatemala, Honduras, Nikaragua, a jak dzisiaj wyjątkowo wyraźnie widać, również Kolumbia i Wenezuela.

 

Amerykanie stosunkowo szybko rozpoznali niebezpieczeństwo, jakie niesie komunizm i wszelkimi sposobami starali śię zwalczać tę toksyczną ideologię. Chyba historycznie najważniejsze w walce były takie akty, jak tzw. Doktryna Trumana, prezydenta USA, czy znienawidzona przez bolszewików działalność senatora Josepha McCarthego.

Jak się te działania udały, widzimy dzisiaj, gdzie władze niektórych stanów, wpływowi politycy demokratyczni, spora część mediów i uniwersytetów, są niestety opanowane przez światowe lewactwo, kontrolowane przez Kreml.

 

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że zasadniczym celem bolszewików było szerzenie "robotniczej" rewolucji. W tym celu były prowadzone treningi wojskowe, oczywiście z jednoczesnym, typowym dla sowietów, praniem mózgów, by w końcu tworzyć silne oddziały partyzantki (guerrilla warfare), bojowe, lecz jednocześnie bezwzględne, brutalne i bestialskie.

 

Tam właśnie Roberto Saviano odnalazł najbardziej makabrycznie wytrenowane bestie i tu właśnie po raz pierwszy zetknąłem się z nazwą Kaibile [2]. Konkretnie w Gwatemali.

Podkreślę to stanowczo – mimo, że Saviano tego jednoznacznie nie wskazuje, mam pewność, że przywołana organizacja niby służb specjalnych, lecz faktycznych bestialskich, wysoko wytrenowanych terrorystów, którzy potem gremialnie przechodzili do meksykańskich karteli, to ludzie wytresowani tradycyjnymi metodami rosyjskich czekistów. W bardzo łagodnym stopniu mieliśmy w PRLu przykłady takiej tresury. Słabsze charaktery się poddawały i pod parasolem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, czy Ministerstwa Obrony Narodowej, tworzyły grupy krwawych bandytów, agentów i oficerów. Chyba najlepiej ich poznaliśmy przy makabrycznej martyrologii ojca Jerzego Popiełuszki.

 

W czasie tego spotkania zawodowców, w temacie okrucieństwa i bestialstwa przeróżnych narodów, jeden z szanowanych informatorów, wojenny weteran tak powiedział:

 

" - Proszę, najgorsi są tutaj. - Jego palec jest wycelowany w strefę Ameryki Środkowej. Rytuał został przerwany. Gwatemala, Wszyscy są zdumieni.

  • Gwatemala?

    Weteran wojenny odpowiada jednym słowem, nieznanym większości: Kaibile.

    Słyszałem tę nazwę w zeznaniach z lat siedemdziesiątych, teraz już jednak nikt jej nie pamięta.

  • Osiem tygodni – ciągnie brodaty żołnierz – osiem tygodni wystarczy i znika wszystko co ludzkie w ludzkiej istocie. Kaibile znaleźli sposób na wymazanie sumienia. W ciągu dwóch miesięcy można usunąć z ciała wszystko to, co odróżnia je od zwierzęcia, To, co pozwala mu odróżniać zło, dobro, umiar. Możesz wziąć świętego Franciszka i w osiem tygodni zrobić z niego kilera. Który potrafi rozszarpywać zwierzęta, przetrwać, pijąc tylko siki, i wybić dziesiątki istot ludzkich, nie przejmując się nawet wiekiem swoich ofiar.

    [...]

    Milczenie. Właśnie byłem świadkiem herezji. Po raz pierwszy paradygmat wrodzonego okrucieństwa został obalony.

    [...]

    Zabieram się do czytania. I odkrywam, że kaibile to elitarna jednostka antyrewolucyjna armii gwatemalskiej. Powstała w 1974 roku, kiedy zostaje utworzona szkoła wojskowa, która stanie się później Ośrodkiem do spraw Szkoleń i Operacji Specjalnych Kaibilów.

    [...]

    Według ich własnej definicji kaibile to "maszyny do zabijania" wyszkolone podczas mrożących krew w żyłach treningów, jako że męstwa należy dowodzić bezustannie, dzień po dniu, potworność po potworności. Picie krwi zwierzęcia, które dopiero co się zabiło, a potem zjada się je na surowo, wzmacnia kaibila, daje mu siłę.

    [...]

    Wśród najbardziej bestialskich rzezi przypomina się o tej w Las Dos Erres, wiosce w departamencie Peren, którą w dniach 6-8 grudnia 1982 roku zrównano z ziemią, mieszkańców zaś wymordowano [...]

    ... nie oszczędzili nikogo zabili mężczyzn, kobiety i dzieci, zgwałcili małe dziewczynki, wywołali poronienia u ciężarnych, strzelając, waląc je kolbami i skacząc im po brzuchach, powrzucali żywe maluchy do studni, albo pozabijali ciosami pałek, ..."

 

Nie dokończę reszty opisu. Czyż nie to samo działo się w Buczy i wielu innych miejscach na Ukrainie?

I przepraszam wszystkich, których wzburzyłem tym piekielnym opisem. Lecz trzeba zobaczyć czym jest ludzka bestia.

 

Powtórzę jeszcze raz – "Okrucieństwa trzeba się nauczyć. Nie rodzisz się z nim."

Lecz prawdą jest również to: - " ... w genetycznej spuściźnie narodów okrucieństwu przyznaje się honorowe miejsce."

 

Rezultat tych poszukiwań i przemyśleń jest taki, biorąc również pod uwagę narodowe motto Rosjan: - Szanują ciebie tylko wtedy, jak się ciebie boją, aby stworzyć kiedyś takie bestie, jak ci gwatemalscy kaibile, a dzisiaj jak widzimy, identyczne ruskie oddziały, nie walczące na frontach, tylko zabijające cywilów, potrzebne jest połączenie dwóch podstawowych czynników;

narodu z naturalnymi skłonnościami do okrucieństwa, z brakiem sumienia i współczucia, bo zwykły człowiek jest bez wartości wobec cara-I sekretarza-prezydenta, oraz naukowo przygotowanego szkolenia, treningu specjalistycznego, by odrzucić skórę człowieka i zamienić się w bestię

 

I jestem pewien, że podwaliny pod taki trening przygotowano jeszcze w czasach carskiej Ochrany, a po roku 1917 bolszewiccy naukowcy i specjaliści opracowali schemat stworzenia bestii z człowieka. Maszyny do zabijania.

I nie działali tylko u siebie, lecz puścili instruktaż w świat, by skorzystał z tego Hitler, Mao Zedong, Pol Pot, Ho Chi Minh, idol lewackich idiotów Che Guevarra i islamscy terroryści.

Taki maksymalny efekt wyprania mózgów.

 

Jednak to nie koniec "odkryć" jakie odnalazłem we wspomnianej książce.

Zwrócę uwagę, że Roberto Saviano opublikował ją w 2013 roku. Nie było jeszcze inwazji na Krym. I dopiero wtedy urodziło się określenie "zielone ludziki". Należy więc założyć, że nic nie wiedział o działaniach Rosji. O ich bestialstwie.

Saviano skoncentrował się na narkobiznesie – najbardziej dochodowej branży na świecie – oraz na działalności karteli narkotykowych w Meksyku. Bestialstwo i oddziały nieludzkich zabójców odkrył jakby "przy okazji". Ja natomiast mam swoje rozważania dzisiaj, bo już ponad 100 dni przeżyłem bacznie obserwując masakrę jakiej dokonują Rosjanie na Ukrainie. Ciekawe, co dzisiaj Saviano by napisał...

 

Wprost w oczy rzuca się rozdział szósty tej książki. Nosi on wyjątkowo krótki podtytuł – "Z". A my właśnie bardzo dobrze poznaliśmy "Z" w kompletnie innych okolicznościach.

Takie jedno zdanie znalazłem:

Według zeznań niektórych świadków pojazd kilerów – z napędem na cztery koła – miał namalowaną na szybach charakterystyczną literę "Z". [1]

Od momentu napaści Rosji na sąsiada, widzieliśmy "Z" wielokrotnie: na czołgach, transporterach opancerzonych, helikopterach. Na mnie wrażenie zrobił rosyjski sportowiec, młody szczeniak z butną miną, kiedyś tak typową dla Hitlerjugend, w koszulce z wielkim "Z" na piersi.

Ale o co tu może chodzić? Gdy w Gwatemali dla kaibilów – wytresowanych bestii – zrobiło się za ciasno, przenieśli się przez północną granicę do Meksyku, kraju o wiele większego i lidera światowego narkobiznesu. I właśnie z nieustannych wojen między kartelami, szczególnie tymi znad Zatoki i tymi z Zachodniego Wybrzeża, wytworzyła się nowa bojowa armia – Los Zetas. [3]

"Los Zetas i kaibilów łączyły bardzo ścisłe relacje. Gwatemalczycy wyszkolili żołnierzy, którzy później zostali Los Zetas – "Z".

Los Zetas kuszą najbardziej bezlitosne strony organizacji przestępczych: wzięli to co najgorsze z jednostek paramilitarnych, to co najgorsze z mafii, to co najgorsze z narkobiznesu." [1]

Przypomnę jeszcze raz – to Las Zetas, to "Z" dzieje się w okolicach roku 2010.

A o czym może wtedy Saviano nie wiedział, a my dowiedzieliśmy się dopiero w 2014, wtedy też na drugiej półkuli powstaje Armia Wagnera, a także organizują się kadyrowcy.

Kolejny zbieg okoliczności?

 

 

 

Na koniec taka jeszcze smutniejsza myśl krąży mi po głowie.

Takich bestii w ludzkim ciele bolszewicy wyprodukowali może kilka, a może kilkadziesiąt tysięcy.

A na drugim biegunie, również bolszewickie dzieło długoletniej indoktrynacji: - ilu ogłupionych, zniewieściałych, leniwych, myślących wyłącznie o przyjemnościach i zabawie mężczyzn, a także takich samych, tylko bardziej wulgarnych i wrzaskliwych kobiet wyprodukowało te robaczywe i trujące lewactwo?

Miliony.

 

Rosja, państwo bezsprzecznie imperialistyczne, azjatyckie i zbójeckie, przez stulecia wypracowała cały różnorodny arsenał wojenny. Non-stop mamy do czynienia z wojną ideologiczną (tu zwyciężają), wojną propagandową, wojną wywiadowczą, demoralizowaniem elit przeciwnika korupcją olbrzymimi sumami.

I to wszystko oparte na głównym filozoficznym filarze: - szanują ciebie tylko wtedy, gdy się ciebie boją.

A czegóż można się bać bardziej jak nie bestii w ludzkiej skórze? Więc ich stworzyliśmy.

 

 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

[1] Robert Saviano "Zero, zero, zero"; z włoskiego przełożyła Joanna Kluza, wydawnictwo Sonia Draga; 2014

[2] ]]>https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Escudo_Kaibil.jpg]]>

[3] 

 

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (6 głosów)

Komentarze

Cytat:

Ucieczka Rosjan od wolności - VIII

Tymczasowy, śr., 08/06/2022 - 18:32 http://blogmedia24.pl/node/85829 

Polska była pod zaborami przez 123 lata. To wystarczyło by dokonać daleko idących zmian w gospodarce, kulturze, ale też i mentalności. Uwalnianie sie od tego, co było złe trwało całe dziesięciolecia. Rosja znajdowała sie w niewoli tatarskiej przez ponad 240 lat, czyli dwukrotnie dłużej. Dodać do tego należy istniejące wcześniej na Rusi pewne negatywne skłonności, które powodowały podatność na złe wpływy najeźdźców. W rezultacie, skutki niewoli tatarskiej dla sposobu sprawowania władzy oraz duszy rosyjskiej przetrwały wieki. Obecnie trwająca wojna na Ukrainie obnaża tę prawdę.
Azjatyckie stepy przez ponad tysiąc lat rodziły coraz to nowe fale mas wojowników, Hunów (od 375 r.), Awarów (od 557 r.), Mongołów (od XIII w.) i innych, które najeżdżały Europę na jej nieszczęście. Niszczyli, zabijali i grabili, a w końcu zwykłe asymilowali się.

Występowały różne powody jazdy/marszu azjatyckich dzikusów na zachód. Jednym z nich były susze niszczące stepy. Jednak przede wszystkim robili to "sami z siebie", gdyż były to ludy koczownicze.
Ruś leżała na drodze tych wielkich podbojów, wiec te wędrówki uzbrojonych ludów musiały przechodzić przez jej tereny. Oprócz tego miała ona swoich lokalnych złoczyńców z Azji, Pieczyngów (od 915 r.), Chazarów, Kumanów i innych. 

Mongołowie byli bardzo niebezpiecznymi przeciwnikami, do perfekcji opanowali sztukę jeżdżenia na koniach, co zapewniało im szybkie przemieszczanie się, a w czasie bitew, łatwość okrążania wojsk przeciwnika. Udawali się na wyprawy wojenne, każdy z dwoma końmi, jeden służył podróżowaniu, drugi był używany w bitwach. Ich główną bronią były niezbyt duże juki, z których atakując, wystrzeliwali chmary strzał. Najłagodniej mówiąc, ich przeciwnicy nie mogli nie czuć się nieswojo. Mongolska ciężka jazda była używana do walki wręcz, wiec ci wojownicy mieli też szable, noże i siekiery. Nie mniej ważnym czynnikiem była groza jaka rozsiewali swoim wyglądem i okrucieństwem. Był to powód, dla którego uważano, że są oni wysłannikami piekieł. 

Do dziś występuje stereotyp, że wojska mongolskie/tatarskie były niezwykle liczne. Nie odpowiada to rzeczywistości. Oddziały dokonujące podbojów na rożnych kierunkach były stosunkowo małe. Niech przykładem będzie bitwa pod Legnicą w 1241 r., gdzie wojska polskie w liczbie 6 000 wsparte rycerstwem z zachodu, np. Templariuszami i Joannitami w liczbie 2 000 poniosły klęskę. Liczba azjatyckich przeciwników nie przekraczała 8 000. Nasza strona poniosła straty w wysokości 2 000 ludzi, podczas gdy straty Mongołów były niewielkie. Wypada zwrócić uwagę na ten fakt, ze formacja wojsk mongolskich wcale nie należała do największych z możliwych; największy był korpus, który liczył 20 000 wojowników. 

Różne imperia znane z historii posługiwały się swoistymi dla siebie metodami utrzymywania podbitych społeczeństw w posłuchu. W przypadku Mongołów sprawa wyglądała dość drastycznie, nieliczni najeźdźcy musieli utrzymywać olbrzymie obszary zamieszkałe przez liczne ludy, np. Chińczyków, przy pomocy niezbyt licznych sil. W okresie szczytu imperium mongolskie rozciągało się od Pacyfiku na wschodzie, do Rusi i Bałkanów na zachodzie (tereny Polski nie były okupowane). Zaś południkowo, od północnych części Rosji do Mezopotamii.

Sztuka polegała, że tak powiem, na decentralizacji. Mongołowie nie naruszali struktur politycznych ujarzmionych państw. Bywało, ze ich wojska nawet w ogóle nie wkraczały do miast, które im się podporządkowały, np. do Nowogrodu Wielkiego na Rusi. Zaskakiwać może fakt, że władcy mongolscy najczęściej nawet nie utrzymywali garnizonów na podbitej i uległej Rusi. Chanom wystarczało, że miejscowi panujący, najczęściej byli to książęta, dostarczali systematycznie i na czas wyznaczone daniny. 

Ruś podlegała chanatowi nazywanego Kipczakiem czy tez "Złotą Ordą". Jego granice nie były precyzyjnie określone. Tak czy inaczej, był to chanat najdalej wysunięty na zachód ze stolicą w Saraju. Na rozgrzewkę przedstawię długi, choć nie nudny, cytat z książki Ludwika Bazylowa pt. "Historia Rosji", t. I, str.130:

"Chanowie Złotej Ordy nie tylko pozostawili książętom ruskim wszystkie pozostałe [oprócz ściągania danin] kompetencje - zgodzili sie też na utrzymanie tytułu wielkoksiążęcego, związanego z wielkim księstwem włodzimierskim i posiadaniem stołecznego miasta. Każdy książę musiał jednak osobiście przybyć do Saraju po tzw. jarłyk - dokument zatwierdzający jego tytuł. Władcy Złotej Ordy wykorzystywali to maksymalnie, przyznając jarłyki lub nie przyznając ich w zależności od sytuacji politycznej, otrzymanych darów, rożnych intryg i podszeptów, nawet kaprysu. Często przyznawano jarłyk księciu, który Zręcznie i przekonywująco oskarżył swego poprzednika i zobowiązał się do płacenia wyższych danin. Często dla uproszczenia formalności pozbawiano się po prostu tego, komu nie chciano dać jarłyka. Podróże do Saraju były więc dla książąt ruskich bardzo ryzykowne i nie tak znów rzadko kończono w siedzibie chana tę polityczną pielgrzymkę na zawsze. 

Nie powstrzymywało to nikogo od wędrówek, możliwie z największymi darami na wozach i najwymyślniejszymi oskarżeniami w zanadrzu Szczególnie zaciekle walczono w Ordzie o uzyskanie godności wielkoksiążęcej, rozprzęgały się przy tym całkowicie wszelkie normy etyczne, nie miało żadnej litości dla współzawodników, żadnych względów dla ludności, jeśli dla dotrzymania słowa danego w Saraju trzeba było z niej wycisnąć dwa razy więcej niż przedtem. Nieustanne donosicielstwo i fałszywe oskarżenia są nieodłączne od tej epoki. Bywało i tak, że rywale występowali przed chanem jednocześnie - triumf odnosił zwykle ten, kto więcej dawał i lepiej kłamał. Przybywano też prosząc o pomoc zbrojną dla rozprawienia się z przeciwnikami, a po otrzymaniu tej pomocy straszliwie pustoszono ich ziemię. Zwycięzcy też nie mieli spokojnych nocy, stale musieli utrzymywać w pogotowiu cały swój aparat podstępów, obłudy i bezwzględności i być nieustannie w pogotowiu, ażeby na każde wezwanie chana pędzić do Saraju z pieniędzmi i podarunkami. Obowiązkiem było też zjawianie sie w Saraju po śmierci chana, bo każdy następca zaczynał ceremonie rozdawania jarłyków na nowo. Za to sam książę utrzymywał się w swoim wysokim siodle, a nawet instytucjonalnie umacniał swoją władzę, bo ani chan ani jego urzędnicy nie dbali o prosta ludność".

Tymczasowy, śr., 08/06/2022 - 18:32

Vote up!
4
Vote down!
0

michael

#1645054

Cześć Michaelu

Dziękuję za ten dobry komentarz. Po tacie mam cały zestaw, jeszcze z lat 60-tych: "Historia Rosji", "Historia Indii", "Historia Chin", no i całą półkę dotyczącą Rzymu. Teraz już mam V tom "Historii Polski" prof. Nowaka i czekam na kolejne. Koniecznie też muszę kupić najnowszy podręcznik historii dla liceów prof. Roszkowskiego. To przełomowe dzieło historyczne - Polska od 1945 do dzisiaj. Gazeta Wyborcza już przypuściła atak ogniowy na ten jakże potrzeby edukacyjny przełom.

Jeśli chodzi o Ruś, a także o Moskwian, to cytat lekko pomija wpływy nordyckie. Wikingowie mieli potężny udział w tym, co się tam działo.

Pozdrawiam

 

Vote up!
3
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1645056

Porównują nas do Hitlerjugend, bo nasz podręcznik mówi o Żołnierzach Wyklętych i Janie Pawle II [link] Tak wygląda awans polityki wstydu do pogardy i nienawiści.

Problemem w polskich szkołach jest złamanie monopolu na przekaz tylko jednej opcji światopoglądowej. Ci sami, którzy z zachwytem wprowadzają do szkół toalety dla tzw. „osób niebinarnych” albo organizują tęczowe piątki, nie mogą pogodzić się z tym, że inni – w tym przypadku my – chcą przekazać w szkołach prawdę historyczną i wychować świadomego obywatela Polski - podkreśla Leszek Sosnowski, wydawca podręcznika „Historia i Teraźniejszość” autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego.

(Wydawnictwo "Biały Kruk")

Vote up!
5
Vote down!
0

michael

#1645057

Wiesz,

strasznie mnie cieszy wprowadzenie tego podręcznika (wreszcie !!!) za co należy się pomnik profesorom - Roszkowskiemu i ministrowi Czarnkowi.

To jest w końcu przełamywanie barier bolszewii i post-bolszewii, gnębiącej nas od 1945. To już kolejna jaskółka po, jak opisałem, zwodowaniu tankowca LNG m/t LECH KACZYŃSKI.

A jeszcze nas niedługo czeka uruchomienie Baltic Pipe, otwarcie 17 IX Przekopu Mierzei Wiślanej, i przyłączenie tunelem Świnoujścia do Polski.

Tak, że całe opozycyjne lewactwo ma prawo popaść w ciężką depresję jeszcze w tym roku.

Vote up!
3
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1645058

 

Nie w depresję ale pskudną, pełną nienawiści i pogardy wrogość. Oni są tak przepełnieni nienawiścią, że wszystko cokolwiek zrobi i osiągnie Polska są gotowi wziąć za złe. Wystarczy posłuchać dzisiaj rano na przykład takiego posła Zbigniewa Konwińskiego, który, jak stojąca na stacji lokomotywa, ciężka, ogromna i pot z niej spływa, stoi i sapie, dyszy i dmucha, żar nienawiści z rozgrzanego jej brzucha bucha... Lecz choćby przyszło tysiąc atletów i każdy zjadłby tysiąc kotletów i każdy nie wiem jak się wytężał, to nie udźwigną, taki to ciężar tej przytłaczającej antypolskiej złości [link].

Oczywiście wątpię w spontaniczność tej nienawiści a jeszcze mniej w bezinteresowność tej przebiegłej destrukcji. Ale to jest odrębne zadanie. Tak jak łatwo ujawnić rodowód sadystycznego bestialstwa, tak ścieżki komunistycznego businessu są znacznie bardziej kręte. Może dlatego, że żródła pieniądza muszą być dokładniej ukryte niż korzenie sadystycznego chamstwa. Głębiej niż prymitywna korupcja. Corruptionis vulgaris.   

Skorumpowana polityka.

Vote up!
2
Vote down!
0

michael

#1645065

Niezależnie od obróbki którą przeszli pewne sprawy się nie zmieniają.

"Każdy sądzi według siebie". Czyli propagandziści i "intelektualiści"(przebrani politrucy) mają w stosunku do swych wrogów, których sami stworzyli, gotowce.

Nie muszą nic czytać, na co opracowania gdy wystarczy tylko opisać własne cechy i przypisać "wrogom ludu"... .

 

Vote up!
2
Vote down!
0

brian

#1645076

  • Rosja w jej obecnej postaci nie może być nazwana demokracją, bez względu na to, jaki sens nadawalibyśmy temu słowu, ale również nie może być uznawana za gospodarkę we współczesnym pojmowaniu tego terminu.

Ideologiczny prowincjonalizm i intelektualna degradacja , które praktycznie rzecz biorąc są "wizytówką" współczesnej Rosji (...) znajdują swoje polityczne ucieleśnienie w jednej z najbardziej popularnej koncepcji ostatniego czasu - tak zwanej teorii ruskiego miru. (...)

Do chwili obecnej koncepcja ta zajęła ważne miejsce w arsenale reakcjonistów pragnących sprowadzać Rosję z europejskiej drogi, ale przy tym nigdy niezdolnych do zapewnienia jej stabilnego rozwoju. (...)

Tymczasem ostatnio idea "rosyjskiego świata" nie była wystarczająco "skrystalizowana" - moim zdaniem przede wszystkim dlatego, że nie odpowiadała ona ani samopostrzeganiu się narodu, ani politycznym potrzebom władzy. (...)

Od czasu, w którym Moskwa podbiła Nowogród i Psków, doszło do upadku Księstwa Litewskiego, zapewniono kontrolę nad dużą częścią dzisiejszej Ukrainy, naród rosyjski (włączając w to jego wszystkie warianty) skoncentrował się w granicach jednego potężnego rosyjskiego państwa.

Wzywanie do konsolidacji "ruskiego miru" nie miało sensu - poza granicami kraju go nie było.

W tych warunkach idee panslawizmu zdawały się o wiele bardziej adekwatne: zakładały one określoną otwartość, wzywając so zjednoczenia bliskich historycznie narodów (ale zarazem nie do ich rusyfikacji). Występowały przy tym jako element prowadzenia asertywnej polityki zagranicznej. (...)

Cytaty ze znakomitej książki Władysława Inoziemcewa "Nienowoczesny kraj; Rosja w świecie XXI wieku".Nędza "ruskiego miru"

Vote up!
0
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1645127