STULECIE URODZIN PROF. ANNY PAWEŁCZYŃSKIEJ cz. 4

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz
Kraj

 

Kobieta, która wciąż próbuje ożywić polski naród


Wstęp

Tym razem proponuję pewną zmianę, a więc wypowiedź nagraną własnoręcznie przez Panią Profesor na potrzeby wywiadu-rzeki, którego realizację rozpocząłem na niecały rok przed jej śmiercią. Profesor miała wówczas 91 lat i bardzo jasny umysł. Sam pomysł wywiadu-rzeki przyjęła bardzo przychylnie. Częstotliwość spotkań była różna, ale bywały okresy, że niemal każdego tygodnia w piątek dojeżdżałem z Lublina do Warszawy na całodniową sobotnią i półdniową niedzielną sesję. Profesor pracowała „do upadłego”, taką miała zasadę. W ciągu soboty dwukrotnie zamykała się w pokoju na medytacje, po których odzyskiwała siły, i rozmowa toczyła się dalej. Po takich maratonach, bywało, że ja, młodszy o pokolenie, byłem wykończony. Ale  któregoś razu, podczas rozmowy, dowiedziałem, że Profesor już do takiego stopnia zaakceptowała nasze rozmowy, że w międzyczasie miewa pomysły na jego rozwinięcie wywiadu. Kupiłem więc najbardziej prosty w obsłudze dyktafon i poprosiłem, aby te pomysły nagrywała. Zebrało się ich jedenaści, o różnej długości. I całe szczęście, bo niespodziewana śmierć Pani Profesor przerwała nasze prace. Poniższa wypowiedź pochodzi właśnie z takiego nagrania i znalazła swoje miejsce w książce.

 

Zastanawiam się nad przyszłością Polski

Ażeby przyszłość trafnie zaprogramować musimy odnieść się do przeszłości. W tym celu powinniśmy spełnić kilka warunków.

Pierwszy to: odkłamanie polskiej historii, zarówno tej międzywojennej, jak i powojennej. Polska historia stała się przedmiotem manipulacji innych narodów i wewnętrznych grup interesu tworzących tzw. politykę historyczną.

Drugi – tworząc jakiekolwiek perspektywiczne plany rozwoju Polski, czy odnosząc się do polskiej racji stanu, cały komunistyczny okres PRL należy potraktować, jako zamknięty – tak, jak pan rozważa w swojej ostatniej książce[1]. Do komunistycznej przeszłości nie warto nawiązywać bo jej rozwój nie odnosił się do naszych potrzeb, lecz dostosowany był do potrzeb rosyjskiej centrali. Owszem były obszary, które pokrywały się z naszym interesem, ale i tak dziś niewiele z tego pozostało.

Nawet pewne fakty pozytywne związane z poczuciem większej równości społecznej w polskim społeczeństwie też należałoby oceniać krytycznie, ponieważ dokonały się one drogą rewolucji, a nie drogą ewolucji, tak, jak działo się to w okresie międzywojennym. Skala zjawisk negatywnych, które ta rewolucja powodowała przewyższyła znacznie te osiągnięcia, które można i powinno się zaakceptować.

Jeśli natomiast chodzi o przemiany, jakie dokonały się po 1989 r., to mamy do czynienia z podobną sytuacją. Tu punktem odniesienia dla racji stanu nie jest Polska i jej interesy, ale centrala w Brukseli, a faktycznie raczej w Berlinie. I tu raz jeszcze wrócę do pańskiej książki i wniosku, który pan w niej zawarł, że układem odniesienia, ale także punktem wyjścia w ocenie PRL jest właśnie Polska międzywojenna.

W tamtym czasie, w sposób niewątpliwy, została dokonana wielka i niedająca się przecenić praca jednocząca tereny porozbiorowe. Uruchomiono także ewolucyjne działania we wszelkich dziedzinach życia gospodarczego, społecznego, kulturalnego i wychowawczego, których układem odniesienia była niewątpliwie polska racja stanu. Koordynację tej racji stanu prowadziły urzędy państwowe umieszczone w polskiej stolicy. Równocześnie działała ówczesna elita polska, która potrafiła stworzyć polskie państwo i je wciąż ulepszać, potrafiła ona również uruchomić różnorodne inicjatywy oddolne, a tym samym rozbudzić taką aktywność społeczną, która jest niezbędna do budowania rzeczywistej demokracji.

Te wszystkie działania kierowane i koordynowane przez państwo i te wszystkie ruchy społeczne oddolne oraz inicjatywy społeczne, uruchamiane przede wszystkim przez polską inteligencję, mają swoją dokumentację historyczną. Trzeba najpierw ją odkopać, a następnie  odkłamać w taki sposób, aby wszystkie naleciałości, które zniekształciły historię Polski międzywojennej – wyeliminować. Ponadto propaganda i pseudonauka okresu komunizmu zakłamały również tych wiele faktów, które składają się na polski patriotyzm i polski charakter narodowy oraz na to wszystko, co można uznać za wielki skarb polskiej kultury i podstawę tworzenia mądrej i racjonalnej przyszłości. Nie możemy też zapominać o współczesnym totalitaryzmie światopoglądowym ukształtowanym w Zachodniej Europie. A także o interesach innych krajów, którym wspólnie zależało na zakłamaniu swoich historii.

Bardzo chciałabym uczestniczyć w procesie odkłamywania, zwłaszcza międzywojennej historii Polski. Będę starała się powrócić do moich osobistych wspomnień, przeżyć i obserwacji, które dotyczą tylko ograniczonego okresu zjawisk, ale które być może będą stanowić cegiełkę w przywracaniu prawdy historycznej Polski międzywojennej.

PS. Przedstawiony fragment jest jednym z rozdziałów książki: Ryszard Surmacz, Przeszłość dla przyszłości. Rozmowy o Polsce z prof. Anną Pawełczyńską, Lublin 2015, s. 71-73 .


[1] Ryszard Surmacz, Wyrównać przechył. Program kulturowy dla Polski, Wydawnictwo Liber Duo Lublin 2013.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (4 głosy)

Komentarze

W marcu 2019 roku wpisałem notkę zatytułowaną "LIBERALIZM TOTALITARNY". Oto obszerny fragment tej notki:

"Totalitaryzm nigdy nie był i nigdy nie będzie liberalny. Natomiast współczesny liberalizm po prostu jest totalitarny. Klajstrowanie totalitaryzmu jest bez sensu. Zbrodnia jest zbrodnią. Sformułowanie "liberalizm totalitarny" albo "totalitaryzm liberalny" jednoznacznie stwierdza przynależność współczesnego liberalizmu do formacji totalitarnej. A więc z jednej strony mamy do czynienia z tautologią, w której "liberalizm" i "totalitaryzm" stają się synonimami. Niestety, z drugiej strony jest to diagnoza definiująca pojęcie liberalnego totalitaryzmu jako współczesnego, bardzo groźnego wzorca cywilizacyjnego. Po raz pierwszy zauważyła ten fakt pani profesor Anna Pawełczyńska w wywiadzie Wojciecha Chmielewskiego dla Nowego Państwa nr 1/2005), w którym powiedziała, cytuję:

"Totalitaryzm prowadzi do ubezwłasnowolnienia człowieka i każdej samorządnej wspólnoty, po to by tego człowieka lub wspólnotę podporządkować całkowicie (totalnie) interesom grupy sprawującej władzę i żerującej na podległych społeczeństwach. Cele te mogą być osiągane środkami twardymi i środkami miękkimi, czyli głównie manipulacją.

Sądzę, że dzisiaj jesteśmy świadkami tworzenia się nowej formacji totalitarnej, która ma wiele podobieństw do poprzednich, lecz więcej do komunizmu niż faszyzmu. I jest to kolejna forma zła. Wymierzona również w naturalne więzi społeczne oparte na tradycyjnych wartościach."

Cała subtelność operowania tym pojęciem bierze się z precyzyjnego zrozumienia i umiejętności odróżnienia istoty totalitaryzmu od jego narzędzi. Pani profesor słusznie zauważyła, że istnieją i środki miękkie i twarde. I szubienica i propaganda. Znowu cytuję:

"Nie opłaca się już stosować tortur, gdy można odebrać rozum. Tak jest taniej. Do tego wystarczy socjotechnika, psychotechnika i parę innych zabiegów propagandowych czy terapeutycznych. (...)

"W lewicowym wariancie liberalizmu wolność (w praktyce samowola) jednostki stawiana jest ponad dobrem naturalnej grupy społecznej. Totalitaryzm liberalny ma wiele wspólnego z takimi sposobami myślenia, dla których przeszłość i tradycja są balastem. Są to projekty społeczeństwa oderwane od historii. Ważne, że jest to projekt światowy, nieuwzględniający odrębności narodów i kręgów kulturowych, w czym objawia się jego totalitarny charakter i skłonność do niszczenia dorobku pokoleń. W "Solidarności" na kilka milionów ludzi dobrej woli było kilka setek tysięcy ludzi złej woli. Możemy się winić nie tylko za to, że daliśmy się w taką sytuację wmanewrować, ale przede wszystkim, że daliśmy się jako naród nabrać na brak dekomunizacji."

Dla celów dezinformacji i manipulacji zostało zniekształcone pojęcie tolerancji. Hasło tolerancji miało tu oznaczać również brak sprzeciwu wobec zła. Zmarnowano siły społeczne, które były wówczas zdolne uruchomić proces regeneracji moralnej. (...)

"Dziś w Polsce trwa władza lumpenelit. (...) Rządząca w Polsce lumpenelita nie rozumie postawy służby społecznej. Ich działania są motywowane przez antywartości. W wyniku trwającego od pół wieku procesu degradacji wyłoniła się elita finansowo-polityczna, której socjologiczne podobieństwo do lumpenproletariatu jest zaskakujące."

Tu cytaty pani profesor Anny Pawełczyńskiej są zakończone. Moim zdaniem we współczesnym świecie XXI wieku podział ustrojowy i polityczny na lewicę i prawicę zupełnie utracił swój sens. Wszelkie istotne ustrojowo formacje polityczne dzielą się na dwa typy:

  • Typ demokratyczny lub solidarnościowy, w którym decydujący jest interes obywateli i ich solidarność. Przywiązywałbym dużą wagę do pojęcia solidarności nawiązującego do polskich korzeni współczesnej formacji społeczeństwa czerpiącego garściami z chrześcijańskiej tradycji cywilizacji Rzeczypospolitej Obojga Narodów, pontyfikatu Jana Pawła II oraz antytotalitarnego dorobku historycznej polskiej Solidarności. 

  • Typ totalitarny, w którym decydujący jest interes władzy, przeciwko obywatelskiej solidarności. Pojęcie totalitaryzmu wymaga zdecydowanej rekonstrukcji i bardzo uważnego przyjrzenia się faktom, tak aby możliwe było jego ponowne zdefiniowanie i osadzenie w historycznej rzeczywistości jako skutecznego narzędzia nauki. Gołym okiem widać absurdalność przypisywania totalitaryzmowi cech prawicowych albo lewicowych. Wystarczy rzeczowa analiza totalitaryzmu Adolfa Hitlera albo Józefa Stalina. Zarówno nazizm Adolfa Hitlera jak i komunizm Józefa Stalina to ten sam zbrodniczy teatr, różna jest tylko scenografia. Stalinowski komunizm i hitlerowski socjalizm były formacjami totalitarnymi i tyle.

Totalitaryzm nie jest ani formacją lewicową ani prawicową, ani nawet liberalną - jest po prostu totalitaryzmem działającym w celu wrogiego przejęcia systemów ustrojowych atakowanych państw albo międzynarodowych systemów państwowych. Totalitaryzm jest zbrodniczą formacją, przy czym komunizm albo niemiecki nazizm niekiedy zwany faszyzmem, są po prostu szczególnymi przejawami totalitaryzmu. Dlatego proponuję przyjęcie pojęcia analogicznego do ludobójstwa (genocide}, określającego zbrodnię formacji totalitarnej przeciwko narodom. Jest to zbrodnia państwobójstwa (statecide). Pojawia się pytanie - kto popełnia zbrodnię totalitaryzmu. Odpowiedź jest oczywista - zbrodniarze.

Ciąg dalszy w felietonie "LIBERALIZM TORALITARNY" 15.03.2019

Vote up!
2
Vote down!
0

michael

#1643907

@ Abakus

Bardzo dziękuję za ten wpis. Opisze nieco później.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1643913

@ abakus

Refleksja ogólna: na zdrowy chłopski rozum, coś takiego, jak totalitaryzm, szowinizm, każdy Polak powinien rozpoznawać genetycznie już w przedszkolu. A tak, niestety, nie jest. Dalej kolejne totalitaryzmy i kolejna despocja zapędzają nas w kozi róg i zmuszają do powtarzalnych zachowań. To właśnie trzeba zmienić. Tym powinien zająć się polski rząd i polska szkoła.

W pełni się z Panem zgadzam, że podział na lewicę i prawicę jest nieczytelny, ale również bałamutny. Ale musimy powiedzieć sobie szczerze, że bez znajomości własnej historii jesteśmy bezbronni, bo z uporem będziemy powielać jakieś własne wyobrażenia i dalej zakłamywać już zakłamanych.

Oczywiście, polska demokracja została zapisana, a jej zasady sformułowane w Rzplitej Obojga Narodów, czyli w eksperymencie dokonywanej na żywo syntezy dwóch odmiennych światów: Korony i WKL. Korzystało z niej wiele innych narodów. I ten wzór, jak dotychczas, jest niedoścignionym ideałem. Moim zdaniem najważniejszy jest duch, jaki w tamtym czasie się narodził. To on przez 4 wieki prowadził I RP i choć jego struktura została zamordowana,  trwa po dziś dzień. Tylko jego adaptacja, szczególnie po okresie komuny, jest dziś bardzo trudna do adaptacji. Potrzebny byłby geniusz Stanisława Augusta i jego zaplecza, których dziś nie ma.

Ale moim zdaniem nie trzeba się bać i  pierwszy typ demokratyczny lub solidarnościowy nazwać po prostu patriotycznym. Bo nasz patriotyzm jest czymś zupełnie innym, niż szowinizm niemiecki, czy sowiecki, a w takie ramy został niestety wpisany. Dziś Polacy nie rozumieją samego pojęcia patriotyzmu. Wstydzą się go, boją się, a właśnie od niego zależy zdroworozsądkowe traktowanie naszych dziejów, naszej inności i praw do nich. Cała historia Jagiellonów i pozostałych królewskich i zaborowych dziejów mówi, że w Polsce ważniejszy jest naród i państwo. To nie warcholizm, lecz sposób myślenia i kategoria demokracji. Król miał służyć narodowi, wówczas szlachetnie urodzonym, bo taki był czas, a dziś całemu narodowi, z menelami włącznie. Tak jesteśmy wychowani i tak zakodowani. Ale polska demokracja jest stopniowalna, są w niej ważniejsi i mniej ważni na tle ogólnej zdefiniowanej wolności.

Totalitaryzm. Oczywiście, tylko ktoś to musi robić. Robiła to Pawełczyńska, Kulińska i kilka innych osób, i co kto je czyta? Czy kogoś interesuje ten temat? Owszem, niewielu jest takich. Dominuje sensacjonizm - i on dyktuje sposób myślenia i odczuwania. I mało kto zastanawia się nad tym, że może za rok, dwa, stanie przed ścianą, o której pisze Pawełczyńska. Stanie samotny, bezbronny i przerażony. A gdzie państwo, a gdzie panowie, którzy biorą taką społeczną kasę za tytuły i pozycje w nauce? Oni nawet nie pójdą do pieca, bo są tak nieszkodliwi, ich się po prostu wywali na bruk, jako ludzi zbędnych. Pożyli i chwatit. TKM

Ale w twierdzeniu, że totalitaryzm nie jest ani prawicowy, ani lewicowy, moim zdaniem kryje się duża doza relatywizmu, który zaciemnia całość. Patrząc zewnętrznie, owszem, ale jeżeli tak spojrzymy na tyranię, to zwalczamy ją tylko powierzchownie i dajemy szanse na kolejne jej wcielenia. Owszem, totalitaryzmu nie można zwalczyć, bo  siedzi on w grzechu pierworodnym, lecz musi zostać obnażone jego pochodzenie, bo mamy wówczas winnych. Totalitaryzm bez orzeczenia winy, żyje nadal. Niemiecki totalitaryzm został nazwany i raczej wyrwano mu zęby i pozbawiono siły. Sowiecki skacze nadal. 

Pozdrawiam serdecznie        

Vote up!
0
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1643934