To Niemcy wbili Ukrainie nóż w plecy

Obrazek użytkownika kokos26
Blog

Informację o zablokowaniu przez Niemcy przestrzeni powietrznej dla przelotów brytyjskich transportowców C-17 z uzbrojeniem dla zagrożonej przez Rosję Ukrainy bardzo szybko zdementował ambasador Niemiec w Polsce. Arndt Freytag von Loringhoven zamieścił na Twitterze następujący komunikat: „Wyjaśnienie: niemieckie ministerstwo obrony nie otrzymało od Wielkiej Brytanii wniosku w sprawie przelotów transportowców C-17 na Ukrainę. Brytyjskim C-17 nie odmówiono korzystania z niemieckiej przestrzeni powietrznej’. Dlaczego zatem Wielka Brytania postanowiła dostarczać broń drogą okrężną omijającą Niemcy? Już wyjaśniam panu ambasadorowi, choć jako spec od wywiadu oraz syn wysokiego oficera Wermachtu i adiutanta Adolfa Hitlera na pewno doskonale orientuje się w czym rzecz.

Otóż Ukraina potrzebuje pomocy natychmiast, ponieważ u jej granic Putin rozmieścił 100 tys. uzbrojonych po zęby rosyjskich żołnierzy. Brytyjczycy doskonale wiedzą, że Niemcy jak to już nie raz w historii bywało, ponad europejską solidarność przedkładają sojusz z Moskwą. To po pierwsze. A teraz mniej ogólnie, czyli przechodzimy do szczegółów. Otóż Niemcy w interesie Moskwy od lat blokują dostawy broni na Ukrainę i dotyczy to nawet systemów obronnych. Ostatnio w listopadzie Berlin zawetował zakup zorganizowany za pośrednictwem Agencji NATO ds. Wsparcia i Zakupów. Odrzucając prośby Kijowa Niemcy jak zwykle obłudnie tłumaczą, iż kierują się humanitarną zasadą o nieeksportowaniu „broni zabijającej”. Nawet ostatnio nowy kanclerz Niemiec Olaf Scholz stwierdził, że: „Od wielu lat niemiecki rząd federalny realizuje w tej kwestii jednolitą strategię, która zakłada m.in. nieeksportowanie śmiercionośnej broni”.  

Tymczasem pomimo kryzysu wywołanego pandemią Covid-19 eksport broni kwitnie, a żałośnie udający pacyfistów Niemcy zajmują pod tym względem czwarte miejsce na świecie, także, jeżeli chodzi o sprzedaż „broni śmiercionośnej”. Sprzedają ją między innymi na Bliski Wschód w rejon konfliktów. Niemców w eksporcie broni wyprzedzają tylko Stany Zjednoczone, Rosja i Francja. Dlatego jedynym powodem blokowania dostaw oraz odmowy sprzedaży broni własnej produkcji na Ukrainę jest niemiecki sojusz z Rosją Putina. Ukraińcom warto udzielić lekcji z historii. Otóż podczas wojny polsko-bolszewickiej, kiedy w kulminacyjnym jej momencie, czyli w sierpniu 1920 roku trwała bitwa o „być albo nie być” dla naszej ojczyzny Niemcy zablokowały dostawy broni z Francji do Polski, próbując wbić nam nóż w plecy. W ślad za Niemcami poszły Austria i Czechosłowacja zaś Litwa podjęła współpracę z bolszewikami w zamian za obietnicę otrzymania Suwalszczyzny, Nowogródczyzny i Grodzieńszczyzny. Niemiecki fałsz i obłudę dosadnie podsumował europoseł Patryk Jaki mówiąc na antenie TVP Info: „Niemcy na co dzień chcą bronić demokracji, chcą bronić wartości i nawet są gotowi, żeby skłócić całą Europę, rzekomo o te wartości, a po cichu budują broń polityczną, Nord Stream 1, Nord Stream 2, dla jednego z najbardziej antydemokratycznych przywódców dla świecie, czyli Putina. Po drugie blokują dostawy broni defensywnej, żeby Ukraina nie mogła się bronić przed Rosją, a później zorganizują debatę w Euro Parlamencie na temat demokracji. Jeśli to nie jest hipokryzja to co nią jest?”

Nie po raz pierwszy stawiam tezę, mówiącą, że nie tylko Rosja, ale także Niemcy są wielkim zagrożeniem dla pokoju w Europie i świecie. Oba te państwa łączy pewna wspólna cecha, która w kulminacyjnych historycznych momentach doprowadzała do tego, że obie papużki nierozłączki w finale same brały się za łby. Otóż zarówno Niemcy jak i Rosja tak naprawdę nie chcą być niczyimi uczciwymi partnerami tylko hegemonami. Oni mówiąc o demokracji oraz samostanowieniu niepodległych państw i narodów dążą tak naprawdę do zdobycia pozycji mocarstw otoczonych swoimi wasalami. Te wszystkie naiwne gadki-szmatki o braterstwie, solidarności, partnerstwie, wspólnocie i współpracy to tylko bajeczki dla naiwnych.

W 1990 roku, gdy Niemcy się jednoczyły pojawiały się nieliczne i na dodatek mocno wyciszane głosy mądrych ludzi, którzy bili na alarm i ostrzegali. Oni nie zadawali pytania czy, ale zastanawiali się, kiedy po scaleniu obu niemieckich państw znowu obudzi się ta groźna dla ludzkości germańska bezczelność, pycha, megalomania i przekonanie, że to oni, Niemcy powinni rządzić i dyrygować całą Europą. Premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher ostrzegała przed zgodą na zjednoczenie Niemiec słusznie przewidując, że jest tylko kwestią czasu, kiedy naród, który wywołał dwie wojny światowe znowu skuma się z Rosją i zagrozi Europie. Tę niemiecką butę oraz przekonanie, że stworzeni są do panowania nad innymi narodami widzimy dzisiaj jak na dłoni. Na nic naiwne złudzenia, że wystarczy cierpliwie wyczekiwać, aż któreś wybory spowodują zmianę sił na politycznej mapie Niemiec i skorygują wektory w polityce. Oni mają jeden cel – panować nad innymi i trzymać ich pod swoim buciorem, ponieważ to tkwi w ich naturze. Przekonaliśmy się o tym niedawno po zmianie władzy w Niemczech. W umowie koalicyjnej partii tworzących nowy można było przeczytać: „Popieramy konieczne zmiany Traktatów. Konferencja powinna prowadzić do zwołania konwencji założycielskiej oraz do rozwoju europejskiego państwa federalnego, które powinno zostać zdecentralizowane zgodnie z zasadami pomocniczości i proporcjonalności oraz Kartą Praw Podstawowych. Oczywiście wszystko to: w poczuciu odpowiedzialności Niemiec za Europę i świat”. Oto przerażająca wizja nowego niemieckiego imparium. A jak to jest u Niemców z tą „odpowiedzialnością za Europe i świat”?    

Ja nie mam żadnych wątpliwości, że Niemcy od lat idą z Putinem ręka w rękę, jeżeli chodzi o jego plany podboju Ukrainy. Odłóżmy na bok obłudne i fałszywe niemieckie deklaracje i przyjrzyjmy się faktom. Moskwa dąży do odzyskania pozycji światowego supermocarstwa utraconej w 1991 roku, ponieważ pozycja mocarstwa regionalnego nie zadawala już Putina. Bez Ukrainy Rosja o mocarstwowej pozycji może sobie tylko pomarzyć, o czym wiedzą wszyscy poważni spece od geopolityki i geostrategii.  I właśnie, dlatego od wielu lat Putin dążył do sytuacji, w której podbój Ukrainy dałoby się przeprowadzić. Tego ataku nie mógł dokonać dopóki przez niepodległą Ukrainę przebiegał rurociąg zaopatrujący Zachód w gaz i przynoszący Rosji gigantyczne zyski. Właśnie, dlatego budowa omijających Ukrainę oraz Polskę i biegnących po dnie Bałtyku gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream stanowiła główną część planu przygotowywania się Rosji do agresywnej wojny, w którym to planie z premedytacją uczestniczył i uczestniczy Berlin. Twierdzenia Niemców, że jest to projekt czysto gospodarczy to typowa i stosowaną przez nich całymi latami zasłoną dymna.

 

Bez pomocy Berlina Putin nigdy nie mógłby doprowadzić do dzisiejszej sytuacji, w której otrzymał możliwość wysyłania gazu do Europy via Niemcy z pominięciem Ukrainy. W ten sposób dzięki niemieckiej pomocy kremlowski bandyta otrzymał i rybki i akwarium.

Nord Stream 2, choć gotowy, póki co nie jest jeszcze uruchomiony. Ja jednak jestem pewien, że nawet jeśli wolny świat zdecydowanie sprzeciwi się temu projektowi to Niemcy mają już w zanadrzu przygotowane propagandowe preteksty tłumaczące rozpoczęcie tłoczenia gazu z Rosji po dnie Bałtyku. Obecny kryzys energetyczny, rosnące ceny i sztucznie wywołany niedobór gazu to doskonałe powody, aby ogłosić, że Niemcy i Europejczycy nie będą cierpieć i marznąć z powodu nieuzasadnionych „antyrosyjskich fobii Polski, Ukrainy i kilku innych rozhisteryzowanych państewek”. Właśnie dzisiaj przekonujemy się na własnej skórze jak niekorzystne dla Polski było opuszczenie Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię oraz wyborcza porażka Donalda Trumpa. Francja niestety pełni dzisiaj tylko rolę asystenta Niemiec. Znamienne, że były premier Francji, François Filon, tak jak wielu innych byłych wpływowych europejskich polityków reprezentuje dzisiaj Federację Rosyjską zasiadając w zarządzie jednego z  rosyjskich koncernów. Dyskredytacja Polski oraz ataki na nasz kraj prowadzone przez KE i TSUE z inspiracji Niemiec są zapewne częścią uzgodnionego z Putinem planu osłabiania wiarygodności naszego kraju w UE i świecie, jako największego krytyka i demaskatora sojuszu Berlina z Moskwą oraz tragicznych skutków tego sojuszu dla Europy.   

Na koniec jeszcze raz chcę bardzo mocno podkreślić, że w przypadku zbrojnej agresji Rosji na Ukrainę odpowiedzialność za tę wojnę spada w równym stopniu na Niemcy i o tym trzeba głośno mówić. Budowa gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2 w oczywisty sposób wpisywała się w plan podboju Ukrainy, a Niemcy w realizacji tego planu Putina czynnie i ochoczo uczestniczyli wbijając Ukraińcom nóż w plecy. Porównując to z atakiem na Polskę w 1939 roku można powiedzieć, że Niemcy i Rosja zamieniły się tylko rolami.

Podsumowując: upadek Ukrainy będzie starannie zaplanowaną i zrealizowaną wspólną operacją Rosji i Niemiec. Kto tego nie widzi temu jak mówił Piłsudski: „kury szczać prowadzać, a nie politykę robić”.  

Artykuł ukazał się w „Warszawskiej Gazecie”                 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (13 głosów)

Komentarze

Moim zdaniem, ale trzeba być wyjątkowym głupkiem aby strategiczny - dla obu stron - rurociąg pozostawiać pod Opieką Boską, czyli niczyją.

Vote up!
2
Vote down!
0

Apoloniusz

#1641036

Ten rurociąg trzeba zbombardować. 

By nie wrócili chłopcy z tamtych lat...

A pani Terry Reintke zamilkła.

Vote up!
2
Vote down!
0

michael

#1641063