Nauka czy kabaret?

Obrazek użytkownika Józef Wieczorek
Kraj

Kabaret to działalność satyryczno-rozrywkowa, a nauka to poważna działalność mająca na celu poszerzanie naszej wiedzy. Tak wielu sądzi. A jak jest naprawdę? Kabarety mocno podupadły i rozrywka to mierna lub żadna. Satyra jakby przeniosła się z kabaretu do nauki.

W domenie akademickiej powstaje wiele prac, z których można by się nieźle uśmiać, choć taki stan rzeczy nie jest do śmiechu. Trudno się śmiać z rozpowszechnianych absurdów na temat walki z globalnym ociepleniem, które wdrażane w życie, mogą życiu na planecie zagrozić.

Nad tym, co publikują naukowcy i jacy naukowcy są w domenie akademickiej awansowani, nadzór winni sprawować recenzenci – eksperci w danej dziedzinie. W Polsce od dawna recenzje naukowe, czy to publikacji, czy dorobku naukowego, często nie mają wielu walorów merytorycznych. Są albo kolesiowskie, albo nieprzyjazne ze względów personalnych. Dlatego mamy selekcję negatywną.

Recenzentów kierujących się kryteriami merytorycznymi jako niewygodnych z zamkniętego kręgu wykluczono, w ramach wdrażania w życie coraz bardziej rozpowszechnionej w domenie akademickiej antykultury unieważniania, wymazywania (cancel culture).

Nie ma też woli otwarcia domeny akademickiej na recenzentów zagranicznych, którzy nader często oceniają dorobek naukowców w dobrych, europejskich ośrodkach naukowych. W naszym systemie tytularnym szczególne znaczenie mają oceny kandydatów do profesur „belwederskich”, ale nieraz się okazuje, że recenzje – wcale nie tak rzadko – są niekompetentne, a czasem mają charakter wręcz kabaretowy, co ujawniono w trakcie przewodu profesorskiego znanego socjologa Andrzeja Zybertowicza. Profesorem mimo to ma zostać, bo takie recenzje trzeba odrzucić/unieważnić z przyczyn merytorycznych. Ale iluż to mniej znanym w przestrzeni publicznej naukowcom takimi kabaretowymi recenzjami/opiniami „uwalono” awanse, projekty badawcze, czasami wręcz naukowe życie? Trudno się dziwić, że w nauce jesteśmy słabi.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (9 głosów)

Komentarze

jest w rankingach o 200 "oczek" wyżej niż najlepsza polska uczelnia...(Australijski Uniwersytet w Sajgonie)

Vote up!
4
Vote down!
0

Leopold

#1638355

Ale w ilości profesorów belwederskich to nawet nasza prowincjonalna uczelnia bije  taki uniwersytet na głowę.. Gdyby te rankingi uwzględniały nasze rodzime kryteria bylibyśmy potęgą! 

Vote up!
4
Vote down!
0

Józef Wieczorek

#1638370

Źródłem słabości polskiej nauki jest jej IMITOWANIE "zachodu", bodaj czy nie zaczęte w najbardziej katastrofalnym wymiarze od procesu bolońskiego/karty bolońskiej. Ogólnie rzecz ujmując polska nauka zeszła na psy w momencie, gdy uczelnie nałożyły na swoje kadry obowiązki publikacyjne, pościgi za punktami itp. szaleństwa, dzięki czemu kadry zamiast zajmować się kształceniem studentów zajęły się PRODUKCJĄ MAKULATURY. To pierwszy korzeń kryzysu - destabilizacja zatrudnienia na uczelni (te wszystkie wymogi publikacyjne albo won) przy nędznych płacach spowodowały, że powstały dwie patologie - pierwsza to selekcja negatywna (na uczelni zostawali tylko słabsi albo osoby pracujące "na serio" poza uczelnią - z oczywistymi katastrofalnymi skutkami dla jakości dydaktyki i studenta/absolwenta). No i mamy jeszcze drugą patologię, czyli niszczenie edukacji jako takiej - czyli powstanie uczelni prywatnych i nauczanie (także zaoczne na państwowych) osób absolutnie nie kwalifikujących się na studentów i absolwentów. Oczywiście zalew nauczania wyższego masami ludzkimi też wpłynął na jakość studenta. A po 30 latach mamy już skutki ze sprzężenia zwrotnego - na niższe szczebelki nauki wchodzą już "PRODUKTY" PATOLOGII zaczętej 30 lat temu, wraz z upadkiem państwa polskiego i powstaniem III RP. To są moje obserwacje są szczebelku strategicznym. Oczywiście Gowin jako minister był KATASTROFĄ PERSONALNĄ (ten człek mimo tytułu naukowego nadaje się tylko do prostych prac biurowych), która tylko pogłębiła systemowy kryzys.

Vote up!
1
Vote down!
0
#1638371

tezy wpisu Autora potwierdzam w całości.

Honic

Vote up!
0
Vote down!
0
#1638649