Transformersi. Beneficjenci i ofiary

Obrazek użytkownika 1Maud
Kraj

„Mam nadzieję, że kiedyś nasze poświęcenie zostanie wynagrodzone przez naród a w najgorszym przypadku znajdę miejsce w niebie o czym mówili biskupi w czasie odwiedzin”- z pamiętnika internowanego Bogdana Ciszka z Zakładów Cegielskiego

 


Demokracja nie jest demokracją odwetu i zemsty
to motto do odznaczeń przyznanych przez Bronisława Komorowskiego grupie ministrów z okresu lat transformacji ustrojowej. Zgodnie z tą ideą, odznaczenia otrzymali TW Must, (współzałożyciel PO) były członek rady nadzorczej Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego(Wojciech Misiąg), kilku działaczy PZPR.(M.Świecicki, Zielniewicz). Ten ostatni zasłużył się wydaniem zezwolenia na wywóz kilku ciężarówek z zabytkami z Polski*
Najwyższe odznaczenie otrzymał zaciekły przeciwnik lustracji Krzysztof Kozłowski, który przysłużył się ogromnie wpuszczając do ”archiwów komunistycznych służb specjalnych tzw. komisję Michnika. Do "badania" akt doszło między 12 kwietnia a 27 czerwca 1990 r., a Michnikowi towarzyszyli historycy Andrzej Ajnenkiel i Jerzy Holzer (wieloletni członek PZPR, współpracownik SB) oraz dyrektor Archiwum Akt Nowych Bogdan Kroll.”Wiedza
pochodząca z tych badań uczyniła z szefa GW jednym z głównych rozgrywających na polskiej arenie politycznej.

 Po Orderze Orła Białego dla JK Bieleckiego, odznaczony został Janusz Lewandowski, który został uniewinniony po latach z zarzutów świadomego przekroczenia uprawnień przy prywatyzacji.Część zarzutów się przedawniła (jak to w Polsce bywa), a co do części sąd uznał, że nieprawidłowości były (np. antydatowanie dokumentów umożliwiających transakcję), ale do złamania prawa nie doszło. Sam Janusz Lewandowski owe nieprawidłowości tłumaczył brakiem stosownego doświadczenia (sic!). Jak widać do odznaczenia to wystarczy.

Odznaczony został także W.Z.Okoński, były minister w rządach Bieleckiego i Hanny Suchockiej. W jego bogatej biografii brakuje jednej informacji o działalności biznesowej: otóż w 1992 r. założył wspólnie z kolegą firmę OiM Investment, która –jak można przeczytać na jej stronie internetowej – „W początkowej fazie rozwoju – w okresie radykalnych zmian w polskiej gospodarce, O.M. Investment była inspiratorem i wspomagała wiele procesów prywatyzacyjnych i restrukturyzacyjnych.”.W bogatym dossier firmy mamy wiele rekomendacji od spółek SP. Może dlatego o tej- sprawującego równocześnie funkcję ministra - działalności w Wikipedii nie znajdziemy nic na ten temat.

Nie brakło medalu dla Janusza Onyszkiewicza, którego decyzja o pozostawieniu poza kontrolą tajnych funduszy WSI (raport z likwidacji WSI) zapewne walnie przyczynia się do skali udziału tej formacji w przejmowaniu kontroli nad wieloma działami polskiej gospodarki. Szczególną estymą dla tej formacji wykazał się Komorowski głosując przeciwko jej rozwiązaniu
Z przemówienia JK Bieleckiego wygłoszonego przy tej okazji, wynika, że mówca był przytłoczony ilością materiałów, jakie pan prezydent dostał aby wytypować odznaczonych. Można zatem podejrzewać, kto typował część z tych ludzi do odznaczeń.

Kiedy towarzystwo wzajemnej adoracji pilnuje swoich odznaczeń, wielu ludzie żarliwie walczących o prawo do wolności i prawdy w życiu publicznym w czasach komuny, cierpi niedostatek. Jak „Sybis”, którego wstrząsające losy opisała Urszula Radziszewska **.Czytając o losach Dariusza Romana miałam przed oczami serwowaną nam inną heroiczną postawę z czasów komuny: Bronisława Komorowskiego.
Porównajmy relacje „Sybisa” i państwa Komorowskich z opresji milicyjnych:
Bronisław Komorowski „W 1980 został skazany razem z działaczami Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela na karę miesiąca aresztu za zorganizowanie w dniu 11 listopada 1979 manifestacji przed Grobem Nieznanego Żołnierza”

Dariusz Roman” W styczniu milicja złapała Dariusza w czasie akcji plakatowej. Milicjanci nie mieli litości. W czasie śledztwa ciężko go pobili i zmasakrowali mu dłonie. Wyszedł w aresztu w lipcu 1984 r. na mocy amnestii. Do szkoły nie wrócił – dostał tzw. „wilczy bilet” odbierający prawo do nauki.”Miał wtedy 17 lat.
Komorowscy: (1980 r.) -„W końcu doszło do wpadki. Zabrali powielacz, a nas zawieźli na przesłuchanie. Przed domem stał milicyjny fiat 125p, wsiedliśmy do niego, a dowódca rzucił: "Do pałacu". Oczywiście miał na myśli Pałac Mostowskich, siedzibę stołecznej milicji obywatelskiej, ale teraz, kiedy jadę do Pałacu Prezydenckiego na Krakowskie Przedmieście, wydaje mi się, że miało to prorocze znaczenie (śmiech). „„- Samo przesłuchanie okazało się nie takie straszne. Byłam już przeszkolona, wiedziałam, że należy odmawiać zeznań, na jakie paragrafy się powołać. Wieczorem zwolniono nas do domu.”


Dariusz Roman
: „Z opinii lekarskiej z 1986 r., wystawionej już po zwolnieniu Dariusza z więzienia, wynika, że miał m.in. złamaną podstawę czaszki, oczopląs, uszkodzony słuch, zaburzenia funkcjonowania mózgu, ponadto lekarze Oddziału Chorób Nerwowych Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu rozpoznali depresję.”


Komorowscy: „Działalność opozycyjna i związane z nią rewizje, przesłuchania, a czasem nawet aresztowania skazywały Bronisława Komorowskiego na płace poniżej średnich rejonów siatki płac.”.


Dariusz Roman:
„W 1987 r. na chorego „Sybisa” napadło SB. Został porwany wprost z ulicy i wywieziony do lasu. Tajniacy straszyli go losem księdza Popiełuszki, bili, pytali o działalność. Nic nie powiedział. W lesie pod Trzebnicą kazali wysiąść z samochodu i kopać sobie grób. Nagle odjechali. Chodziło o to, by zastraszyć środowisko wydające podziemne czasopismo Międzyszkolnego Komitetu Oporu „Szkoła”, którego współpracownikiem był Dariusz.”

Heroizm Bronisława Komorowskiego upoważnił go do zarzutu, że gdy on był prześladowany to inni „moczyli nogi w miednicy”. Historia „Sybisa”, jako jeden z wielu tragicznych opisów działań milicji i służb z okresu komuny jawi się nam opisem zupełnie innej rzeczywistości, niż obraz represji malowany przez herosa –prezydenta. A także innych znanych opozycjonistów, którym ubecja dostarczała do więzienia książki i papier do pisania oraz internowała w ośrodkach wczasowych, podczas gdy tamci tkwili w więzieniach.
Ci pierwsi, traktowani przez bezpiekę z niezwykłą brutalnością zostali odznaczeni bliznami na ciele i umyśle. „Jego mieszkanie wygląda tak samo jak 30 lat temu, te same rozlatujące się meble,
fotele. Nie stać go na nowe – opowiada przyjaciel Dariusza Waldemar Kras.”

Ci drudzy, główni beneficjenci bezkompromisowej walki pierwszych –odznaczają się wzajemnie najwyższymi odznaczeniami państwowymi, a szefów oprawców tych pierwszych zapraszają na salony i nazywają ludźmi honoru. Sławomir Nowak nazwał ostatnio Jaruzelskiego „poważnym ekspertem”.
Trwa zasada ustalona przez bezpiekę sprzed transformacji: jest podział na opozycjonistów słusznych i niesłusznych.

Doskonale oddaje to dr Cenckiewicz w książce o śp. Annie Walentynowicz „Stosunek elit III RP do Anny Walentynowicz przypomina scenariusz nakreślony przez esbeków w 1985 r. Oznajmili jej wtedy prosto w oczy: „Wałęsa już jest w encyklopedii, a pani tam nie ma i nigdy nie będzie” – pisze historyk”.
Dopiero pełen dostęp do archiwów IPN i odtajnienie zbiorów zastrzeżonych pomoże nam wyjaśnić skąd się wzięły dwa światy opozycjonistów. Dlaczego jednym wolno było żądać zakładania masek na twarz przez milicję podczas przeszukania ich domu **, a inni byli bici. Dlaczego jednych trzymano w luksusowych warunkach internowania i zwalniano do domu z powodu śmierci dziadka, a innych nie zwalniano z powodu narodzin dziecka ***

W 1982 r. podczas rozmowy z oficerami wojska i SB Wałęsa przypomniał o swojej roli w pozbyciu się Anny Walentynowicz: „W Gdańsku wyrzuciłem wszystkich, którzy wam się mogli nie podobać – Borusewicza, Walentynowicz. (…) Dlatego, że za bardzo się mieszała, a jednocześnie bardzo mi przeszkadzała. Przyznaję się do tego. (…) Nie zarzuci pan mi nic, że w Gdańsku miał pan jednego człowieka, który wam mógł się nie podobać. Wyczyściłem”. Mijały lata, a niektórzy oponenci Wałęsy, stali się jego zagorzałymi wyznawcami. Inni, za niewzruszony stosunek do dwuznacznej, (co najmniej!)postawy Wałęsy wobec SB - są skazywani wyrokami za rzekome pomówienia.
Byli decydenci ze struktur wojskowych doskonale odnaleźli się w nowej, kapitalistycznej rzeczywistości. Szczególnemu przywiązaniu do tych środowisk WSI dał wyraz Komorowski, jako Marszałek, głosując przeciwko rozwiązaniu tej formacji. Jeśli uznamy za prawdziwe i nadal obowiązujące przesłanie „Poznacie ich po ich owocach. (Ewangelia Mateusza 7, 14-15) „ , to można powiedzieć, ze twarda ocena postawy Bronisława Komorowskiego przez ministra
Macierewicza na podstawie owoców decyzji Marszałka a teraz prezydenta –jest słuszna. ****.

Na niekorzyść Komorowskiego świadczy zarówno niegdysiejsza decyzja o powołaniu na szefa kontrwywiadu Lucjana Jaworskiego, zaciekłego przeciwnika opozycji niepodległościowej, jak i obecne zapraszanie do współpracy ludzi z korzeniami z PRL. Po drodze wieloznaczne afery z jego udziałem: Afera "Uczelniana, Afera "Gruntowa afera "Offsetowa”, Afera "Marszałkowa"*****. Obecnie nagradzanie tych, którzy w różny sposób przyczynili się do niedostatku niezłomnych opozycjonistów.

Podczas gdy różne gremia polityczne walczą o wyjaśnienie, czy w Polsce dochodziło za wiedzą władz do torturowania przez Amerykanów arabskich terrorystów – Dariusz Roman nie może doczekać się w- podobno wolnej, demokratycznej -Polsce sprawiedliwości za doznane cierpienia: Podejrzewając moją współpracę z podziemiem, rozpoczęli następną turę pytań. Kazali mi wstać z krzesła i jeden z milicjantów kopnął mnie w skaleczoną nogę. Na oświadczenie, że ta noga mnie boli, kazał mi podwinąć nogawkę, a zobaczywszy bandaż uderzył mnie pałką w zranione miejsce. Gdy z bólu spadłem z krzesła uderzył mnie jeszcze kilkakrotnie starając się trafić zranione miejsce. Następnie klęknął mi kolanami na piersi, przytrzymując moje ręce. W tym czasie inny z przebywających tam milicjantów szarpnięciem zerwał bandaż rozrywając też ranę. Po chwili podnieśli mnie, sadzając na krześle i rozpoczęli dalsze przesłuchania. Gdy nie mogłem na któreś z pytań odpowiedzieć, podchodzili do mnie, łapiąc mnie za włosy i bijąc moją głowa o ścianę. Ponieważ po kilkukrotnym uderzeniu z ust i z nosa od nowa zaczęła płynąć krew, przerwali przesłuchanie i podstawili mi papier do podpisania. Nie wiem, co to był za papier, ale podpisałem, ponieważ nie mogłem wytrzymać zadawanych mi ciosów. Odprowadzając mnie do celi, oświadczyli, że i tak wrócę, bo muszę zlizać krew, która pozostała na dyżurce.”.

Koślawa demokracja, wytwór rodzimych populistów, kwitnie w Polsce w najlepsze. Bez odwetu i zemsty. I bez elementarnej przyzwoitości.
A naród śpi i udaje, że nie widzi i nie słyszy. Bo
tak jest mu spokojnie i wygodnie. Dopóki naród się z letargu nie obudzi- Ciszek i tysiące jemu podobnych musza liczyć tylko na miejsce w niebie. Na ziemi zaszczyty i ordery są przeznaczane obecnie wg innego klucza.

*W latach 90. został generalnym konserwatorem zabytków. Z tego stanowiska odszedł w atmosferze skandalu – w 1995 r. zezwolił, mimo głośnych protestów, na wykreślenie z rejestru zabytków pięknej willi „Brzozy” przy ulicy Batorego w podwarszawskim Konstancinie. Dzięki tej kontrowersyjnej decyzji właścicielka „Brzóz”, milionerka Iwona Büchner (prezes m.in. domu aukcyjnego Pol-Swiss Art), kilkanaście miesięcy później wyburzyła budynek i postawiła w tym miejscu „nowocześniejszą” rezydencję. Krótko przed rezygnacją ze stanowiska generalnego konserwatora zabytków Tadeusz Zielniewicz wydał zezwolenie na wywóz do Niemiec kilkuset XIX-wiecznych wyrobów kamiennych, zabranych z parków i dworków Dolnego Śląska. 44 tiry z cennymi zabytkowymi dekoracjami zatrzymano w ostatniej chwili na przejściu granicznym w Olszynie. Zawartość ciężarówek – jak się okazało – miała trafić w ręce prywatnego niemieckiego obywatela, gdyż – jak oficjalnie tłumaczyli urzędnicy Zielniewicza – były to „wyroby niemieckie”, których „wywóz nie spowoduje uszczerbku dla kultury narodowej”. Niedługo po tym, jak ówczesny wiceminister kultury Tadeusz Polak nazwał tę operację „skandalem i grabieżą”, a prasa zainteresowała się wykreśleniem z rejestru zabytków willi „Brzozy” – Zielniewicz podał się do dymisji i podjął pracę jako doradca w Polskiej Radzie Biznesu, założonej przez kilkunastu najbogatszych polskich przedsiębiorców, w tym Jana Wejcherta oraz Piotra Büchnera, męża Iwony Büchner.

**:„Pamiętam scenę, gdy zmusiła funkcjonariuszy SB, którzy przyszli do nas na rewizję, do założenia maseczek higienicznych na twarze. To był warunek wpuszczenia ich do pokoju, gdzie stało łóżeczko dziecięce. Chodzili jak termity, aż przyszedł dowódca i ich ochrzanił. Jednak to, że potrafiła postawić się kilku esbekom, świadczy o sile jej charakteru.”

***http://internowani.xg.pl/ciekawostki/wspomnienia/wspomnieniabc.html

**** „ W 1990 r. był już związany z oficerami b. Głównego Zarządu Politycznego LWP i wiele zrobił dla wsparcia budowy WSI, w najgorszym ich kształcie. Mało kto zdaje sobie sprawę z faktu, że to właśnie Komorowski nadzorował już w początku lat 90. służby wojskowe, także kontrwywiad. Komorowski po konsultacji z Siwickim, najbliższym współpracownikiem Jaruzelskiego mianował szefem kontrwywiadu Lucjana Jaworskiego, jednego z najbardziej bezwzględnych oficerów WSW zwalczających opozycję niepodległościową".

***** http://interia360.pl/artykul/teczka-personalna-bronislawa-komorowskiego,32808.”
http://niezalezna.pl/11518-komorowski-odznacza-salonowcow

http://old.niezalezna.pl/artykul/ulga_dla_malolatow/42413/1

http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/299524,macierewicz-komorowski-twardy-w-opozycji-to-mit.html

http://www.omfin.pl/index.htm

http://cala-prawda-o-historii.blog.onet.pl/Matka-Solidarnosci-Anna-Walent,2,ID414182682,n

http://www.videofact.com/cenckiewicz_walentynowicz_ksiazka.html

http://teczki.obserwowani.pl/8561.html

Brak głosów

Komentarze

Dziękuję.

Vote up!
0
Vote down!
0
#162908