Co miał w planie kpt Protasiuk?
Eksperci nie są zgodni ,co do wymowy zapisu stenogramów z czarnych skrzynek. Ci, którzy obarczali winą pilotów, od momentu uzyskania przecieków z niewiadomych źródeł w Rosji(bądź na podstawie kolejno serwowanych informacji przez Edmunda Klicha) – twierdzą, że zapis jednoznacznie świadczy o złamaniu wszelkich procedur i „samobójstwie” pilotów. Inni, doradzają poczekanie na wyniki synchronizacji zapisów z parametrami lotu i pracy poszczególnych urządzeń. Zdecydowanie jestem za drugą oceną, jakkolwiek nie wyjaśni ona wszystkich wątpliwości, jakich doświadczaliśmy od momenty katastrofy , a związanych z postępowaniem zaraz po wypadku –strony rosyjskiej oraz nieprawdziwym informacjami, jakimi nas raczono.
Wiadomo jasno, ze kontroler lotu aż do 150 m nad ziemia upewniał załogę, że samolot jest na dobrym kursie i na ścieżce lądowania. Że nie wzywał kilkakrotnie do lotu na zapasowe lotnisko.
Jest kilka momentów (we fragmentach , które nam przedstawiono ),które wymagają omówienia.
Fragment I 10.26.18,8 ”..Stenogram odnotowuje następnie dwa zdania Protasiuka; nie wiadomo, co odpowiedziała osoba zidentyfikowana jako Kazana. Protasiuk mówi: "Jak się okaże (niezr.) to co będziemy robili?". Po chwili dodaje "Paliwa nam tak dużo nie wystarczy do tego". "No to mamy problem" - takie słowa Kazany odnotowuje stenogram. Protasiuk informuje w odpowiedzi: "możemy pół godziny "powisieć" i odlecieć na zapasowe" i informuje, że to Mińsk albo Witebsk.”
Do czego mogło zabraknąć paliwa Kapitanowi Protasiukowi? Może na lot to Witebska i próbę powrotu jak mgła opadnie, co było rozważane np. wcześniej? Oznaczałoby to,że wcześniej mogła być już rozmowa na ten temat. Równocześnie obalałoby to tezę, o woli lądowania za wszelką cenę. Dalsze słowa kapitana mogą właśnie na taki scenariusz wskazywać: mogą powisieć do ewentualnej zmiany pogody, a wtedy odlecieć docelowo na zapasowe.
Fragment II 10.30.50.7
Procedura obniżania lotu trwa. Samolot schodzi na wysokość 500 m. "Najgorsze tam jest, że jest dziura, tam są chmury i wyszła mgła"- mówi mjr Grzywna. "Podchodzimy do lądowania. W przypadku nieudanego podejścia, odchodzimy w automacie" - zapada decyzja Protasiuka.
Czy majorowi Grzywnie chodzi o Jar? Obalałoby to tezę, że nie wiedzieli o jarze.
Fragment III: dotyczy przedziału czasu zniżania pomiędzy 200 m a 80.
10.40.33,6 samolot jest na 200 m
10.40.38,1 w 5 sekund opada 50 m – 150 m
10.40.42 ,7 4 sek opada na 100 m
10.40 .49,4 100 na 100 m
Samolot przez 7 sekund utrzymuje się na wysokości 100 m,potem zaczyna opadać
10.40.50.1 - 90 , 10.40.51,3 - 80
I tu kolejna ciekawostka w stenogramie : oto informacja o tym, że samolot jest na 80 m pada o 10.40.51,3 ale ułamek sekundy wcześniej pada informacja” odchodzimy”
10.40.51.2 odchodzimy (ułamek sekundy wcześniej niż podana wysokość 80 m) .Pytanie :dalczego ten zapis jest w tabelce nizej, niż informacja o wysokosci 80 m?
Z różnych wcześniejszych analiz wynikało, że TU154M po wykonaniu komendy „pull up” najpierw lekko opada, a dopiero potem się wznosi. Czy wiec możliwe jest , aby kapitan Protasiuk, który ani razu wcześniej nie mówił o decyzji lądowania , za to wyraźnie deklarował zejście na 100 m i odejście na drugi krąg i zapasowe lotnisko, poderwał samolot na 100 m , a major Grzywna o 10.40.51.2 potwierdził manewr odchodzenia?
Może wyjaśni to synchronizacja zapisów z pozostałych skrzynek. Może okaże się, ze jednak nasłuch wojskowy ,ma lepsze nagrania. Może dostaniemy zapis z wieży w Smoleńsku.Może.
Dzisiaj jednak obarczać kogokolwiek winą za spowodowanie tragedii jest za wcześnie. Na wykluczanie różnych hipotez, także.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 5684 odsłony
Komentarze
Latarnia zaciemniająca
2 Czerwca, 2010 - 06:56
Ponieważ wielu ludzi zaczęło zadawać zbyt "trudne" pytania, cała sprawa zaczyna dryfować w stronę braku przypadku, postanowiono ukazać światu stenogramy. Mają one zacienić a nie rozjaśnić. Za chwilę znowu się zacznie: Prezydent kazał. A to już o krok aby nazwać Lecha Kaczyńskiego mordercą. Być może do tego nie dojdzie, ale salon jak powiedział Wajda - gotowy jest i na wojnę, nie wykluczając pewnie domowej.
Ze stenogramów nie wiele wynika poza tym, że są instrumentem mającym ogłupiać jeszcze przez jakiś czas i odwlekać od tego co jest bardziej istotne. Rosjanie popełnili bardzo wiele błędów i wiedzą o tym. http://www.bibula.com/?p=22203
Czyżby nastroje społeczne w Polsce były na taki na takim poziomie wkurzenia, że trzeba trochę pozaciemniać?
Czarne skrzynki
2 Czerwca, 2010 - 08:21
pozostawione bez nadzoru i kontroli teraz mogą być już tylko kupką śmoieci.Zainteresowani mogli zrobić co chcieli.Jakie są możliwości manipulacji?To są tylko nośniki.Przeciętny dzwiękowiec może z tym zrobić co zechce.Wiara w uczciwość?Paranoja.Podstawowy warunek o międzynarodowej komisji nie został spełniony.Teraz dyskusje ekspertów to tylko dyskusja o tym co mogłóby zaistnieć.Równie dobrze i z takim samym skutkiem mogą dyskutować o ścież ce dżwiękowej z Gwiezdnych Wojen .Pozdrawiam.
staryk
Na zdorwy babski rozum
2 Czerwca, 2010 - 08:57
budzi podejrzenia fakt, że nikt nie odpowiada na podstawowe pytanie nasuwające się po lekturze stenogramu - "Dlaczego gdy piloci wykonywali czynności mające na celu podniesienie samolotu to on furt spadał?". POmijam inne kwestie np. konieczność skoordynowania "śmieciogramu" ze wskazaniami przyrządów, sprawę, że ruskiego nie znali, że się z nimi nie szło dogadać, że wieża odradzała im lądowanie (n.b. od człeka ze Smoleńska wiem, że na wieży siedział nie dispetczer, jakiego przydzielono na 7-go kwietnia, tylko gostek od wojskowych radarów...), że "drugi, dawaj drugi" i inne.
Wszystko to budzi zdziwienie. Zdziwienie, że są jeszcze ludzie, którzy nie wiedzą, iż MAK jest najlepszym źródłem opium. Do znieczuleń.
Pozdrawiam
dokładnie - w telewizorniach nie zadają tego prostego pytania
2 Czerwca, 2010 - 09:34
dlaczego - skoro samolot był sprawny, jak stwierdzili Rosjanie - po decyzji o odejściu i próbie poderwania maszyny, ona ciągle spadała?
Drugie proste pytanie: dlaczego major Protasiuk widząc, że samolot opada nic nie mówi? Nie wydaje żadnych komend, nie mówi np. jednak spróbuję samolot posadzić, bo widzę ziemię albo choćby - cholera spadamy, co się dzieje? Zamurowało go?
Kolejne pytanie: Dlaczego widząc dziwne zachowanie dowódcy - obniża niebezpiecznie lot, nic nie mówi i prowadzi samolot do rozbicia - nie reaguje drugi pilot? Dlaczego nie krzyczy - Arek co robisz? Spadamy, podrywaj samolot, bo się rozbijemy?
Gdzie te dramatyczne krzyki, o których wcześniej mówiono? W tych stenogramach nie ma jakiejkolwiek wypowiedzi świadczącej, że piloci zdawali sobie sprawę, że się rozbiją wcześniej niż na kilka sekund przed uderzeniem w ziemię.
Logicznym wyjaśnieniem tych stenogramów byłoby uznanie, że kapitan samolotu postanowił popełnić spektakularne samobójstwo pociągając za sobą prezydenta i ponad 90 innych ludzi. A do tego koledzy z załogi postanowili mu w tym pomóc i nie reagowali na jego samobójcze działania.
Drugie logiczne wyjaśnienie jest takie, że stenogramy są spreparowane a Rosjanie jak kłamali od początku tak kłamią cały czas a "polskie" władze im w tym pomagają.
oszołom z Ciemnogrodu
oszołom z Ciemnogrodu
Przyczyna milczenia pilotów może być prozaiczna
2 Czerwca, 2010 - 10:00
- Otóż ludzie tego typu, szkoleni do radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych, w chwili zagrożenia (spadamy, samolot traci sterowność), odruchowo podjemują czynności nazwijmy je "zaradcze". Są to określone procedury, które kazdy pilot ma "w paluszku" (wie co robić, nie potrzebuje o tym gadać z kolegą i BEZ GADANIA TO ROBI). Zatem możliwe jest to, że w chwili spadania goście robią to, co wszyscy piloci by robili - po prostu pracują, usiłując odzyskać sterowność nad maszyną i nie rozpraszają się na dawanie ujścia emocjom (stąd cisza). Ale tego nie dowiemy się bez uprzedniego nałożenia tej "ścieżki dźwiękowej" na odczyt przyrządów "zaklęty" w czarnych skrzynkach ORAZ na zeznania świadków + ogląd miejsca katastrofy (tj. nałożyć komuikaty wieży na wysokość ścinanych drzew i skoordynowac to w czasie).
zgadzam się, że nie musieli nic mówić
2 Czerwca, 2010 - 10:19
ale jeśli po prostu milcząc starali się zaradzić jakiemuś problemowi, to ten problem był. A jesteśmy przekonywani, że maszyna była sprawna i wszystko działało prawidłowo. Albo błąd pilotów, albo awaria (która każe podejrzewać, że mogła nie być przypadkowa).
Kolejne pytanie: dlaczego pada kilka razy stwierdzenie, że samolot jest na ścieżce do lądowania, wieża to potwierdza a samolot rozbija się kilometr przed pasem i zupełnie poza ścieżką lądowania?
Mnie wczoraj wkurzyły wiadomości podane w jednej z katolickich rozgłośni radiowych. Po informacji o ujawnieniu stenogramów wypowiadał aię jakiś ekspert, który jednoznacznie stwierdził błąd pilota i niezachowanie przez załogę procedur. Niestety coraz częściej dochodzę do wniosku, że w tej rozgłośni unosi się nadal duch ks. Sowy, parę lat temy z Blidy rozbili prawie świętą męczennicę.
oszołom z Ciemnogrodu
oszołom z Ciemnogrodu
To widzę, że jestem w dobrym towarzystwie tych wkurzonych;)
2 Czerwca, 2010 - 11:53
Co do Pańskiego "kolejnego pytania" i obaw, że poblem jednak był, powiem tak: jak dla mnie (cham, oszołom, chory z nienawiści zwolennik teorii sPISkowych - hihi - "tu wstaw co chcesz") od samego pcozątku było jasnym, że cosik tam było "nie halo" - ok. kilometr od pasa samolot jest na wysokości kilkudzisięciu-kilkunastu metrów a piloci nie reagują?!?! - "Tego w naturze nie bywa."
A co do poprawności działania wieży, to też zaargumentuję nie wprost i na podstawie osobistego doświadczenia. (Uwaga: moje osobise doświadczenie w dziedzinie pilotowania jest maleńkie, ale za to osobiście zebrane.) Ale teraz nie o "kierowaniu samolotami", tylko o "dispetczerowaniu". Otóż jakiś czas temu mielim towarzyską okazję pobawić się symulatorem (takim na którym szkolą się piloci). Moje młode było "pilotem" a ja na zmianę "nawigatorem/drugim pilotem/instruktorem/kontrolą lotów". Jako kontrola nieustannie darłam ryja na młode, prowadząc toto "za rekę": "prawo ster", "wyrównaj, wyrównaj!" "trzymaj horyzont!", "do góry!" i inne takie teksty w formie "dla lajkonika", oprócz prób prowadzenia standardowej komunikacji. (Tu proszę zrobić eksperyment myślowy i się zastanowić, co Pan/pani by zrobiła w takiej sytuacji, gdyby tak ejszcze była ona nie symulowana.) Czemu o tym wspominam? A otóż temu, że jeśli ktoś w powietrzu ma problemy, to normalny kontroler lotu nie spuszcza go z oka (oprócz tego, że oczyszcza mu pas i przestrzeń powietrzną, każąc innym kołować poza zasięgiem tamtego), wręcz podpowiada mu, co tamten na robić, na radarze widzi przecież gdzie samolot jest i co się z nim dzieje. W przypadku smoleńskim nic takiego nie widać. Wręcz przeciwnie. Wieża się "ocknęła", jak już samolot kosił drzewa... Tak, to dowód na bardzo proceduralne i opiekuńcze wręcz prowadzenie tego lotu przez "ziemię" w Smoleńsku...
odpowiedz na komentarz "bez kropki"
2 Czerwca, 2010 - 12:46
no i wlasnie za to "dziekujemy wam bracia Rosjanie".
Olbrychski dziekowal za morderstwo!
identyfikacja Kazany
2 Czerwca, 2010 - 21:15
juta
dziś w radio usłyszałam, że "identyfikacja" Kazany polegała na tym, że ponieważ załoga zwracała się do kogoś "panie dyrektorze", to zgodnie z listą pasażerów Rosjanie ten głos przypisali do Kazany. to tak w kwestii wiarygodności i profesjonalizmu prowadzących śledztwo.
juta
pisałem już kiedyś na tym portalu o awarii silników
2 Czerwca, 2010 - 22:45
opisałem się wtedy i zainteresowanych odsyłam do tego posta, oraz do danych nt. katastrof polskich IŁów 62 w latach 80-tych (miały silniki o tych samych wadach co TU154 , niemal identyczne konstrukcyjnie).
Po rozkazie odejścia i maksymalnym otwarciu przepustnic nastąpiła charakterystyczna awaria silnika(ów) polegajaca na urwaniu wewnętrznego wału i rozerwaniu turbiny , w efekcie utrata ciągu , możliwa awaria sterów etc. i zamiast wznoszenia opadanie.
Pierwotna przyczyna jest chyba jasna - błędne naprowadzanie przez obsługę z Siewiernego tak azymutalne jak i w rzędnych odległości od pasa - tu nie trzeba być ekspertem i nawet Rosjanie kręcą łbami...