Czy katastrofa smoleńska miała miejsce o godzinie 7:56 czasu polskiego? Śpiew blaszanych ptaków

Obrazek użytkownika Romek M
Historia

Jest 10 kwietnia 2010 roku. Zbliża się godzina 12:00 czasu polskiego. Dziennikarz Marek Pyza stoi na tle głównej bramy lotniska i czeka. Ma za chwilę wejść na wizję. Jest zaledwie kilka metrów przed kordonem rosyjskiej milicji, wojska, OMONu i służb specjalnych. Szczelny pierścień funkcjonariuszy ma za zadanie nie dopuścić nikogo z dziennikarzy, czy cywilów do miejsca, w którym miało dojść do katastrofy polskiego Tupolewa. W telewizyjnych „Wiadomościach" transmitowany jest w tej chwili materiał sfilmowany przez Sławomira Wiśniewskiego w zakazanej strefie. Gdy wyświetli się ostatni kadr filmu montażysty, na wizji pojawi się wysoka postać Pyzy.

- Przede wszystkim zdjęcia, które państwo przed chwilą widzieli, to pierwsze zdjęcia z tego miejsca zrobione przez jednego z pracowników TVP. Wszystko się wydarzyło około dwustu metrów stąd za tymi drzewami. Tam runął samolot z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie, około godziny dziesiątej (1) - rozpoczyna swoją transmisję na żywo dziennikarz telewizji polskiej.

Godzina "około 10:00" czasu rosyjskiego, o której mówi Pyza to około 8:00 czasu polskiego. Przewija się ona nieustannie podczas pierwszych relacji jako „godzina katastrofy". Jak to możliwe? Przecież Tupolew wylatujący o godzinie siódmej dwadzieścia (2) może być o ósmej nie dalej niż na wysokości białoruskiego Mińska?

Obok przy bramie, niewidoczny dla kamery TVP kłębi się niewielki tłum rozgorączkowanych ludzi, którzy chcieliby podzielić się z kimś swą wiedzą i emocjami. Wśród nich znajduje się Norbert Nowotnik z Polskiej Agencji Prasowej. Z ogromnym przejęciem opowiada młodej kobiecie, ubranej w krótką czerwoną kurteczkę trzymającej mikrofon, że ze Smoleńska do Katynia wyruszył jednym z autokarów około 7:30 czasu polskiego. - Ale już około ósmej, gdy ze swoim redakcyjnym kolegą ustalałem ostatnie szczegóły dotyczące uroczystości, niespodziewanie pojawiła się ta informacja, że... że coś niedobrego się dzieje z samolotem (3) - w jego głosie daje się wyczuć pewne napięcie.

Jakaś starsza kobieta opowiada po polsku, lecz z wyraźnym kresowym zaśpiewem, że o ósmej, zaraz kiedy tylko pojawiła się mgła, w okolicy szosy słychać było wybuch i ludzie zaczęli biec w tamtym kierunku. - Pobiegłam razem z nimi. Gdy po kilku minutach dotarłam na miejsce, stał już tam zwarty kordon bojówek OMONu, który dalej nie przepuszczał już nikogo (4) - mówi.

Lekarz pogotowia ratunkowego, Nikołaj Jakowlewicz Bodin, bardziej przysłuchuje się temu, o czym opowiadają inni, niż sam relacjonuje. Jakby to, co widział wolał zachować dla siebie. Nagabywany mówi jednak w końcu, że był w tym dniu na swojej działce. Około 8:00 (5) pojawiła się tak wielka mgła, że zdecydował się wracać do domu. Gdy podszedł do zaparkowanego samochodu, zauważył, jak nad sterczącymi niczym antyczne kolumny pniami drzew, gdyż ich korony pochłonęła mgła, przemkną potężny skrzydlaty cień. Wydech turbin samolotu rzucił go o ziemię. Kątem oka zobaczył jak przecięta skrzydłem maszyny górna część brzozy padła obok niego. Świadek mógł słyszeć też stuki, szelesty i pacnięcia - jakby na rosnące wokół drzewa padały ciężkie blaszane ptaki, którym nagle pod skrzydłami zabrakło powietrza (6). Pobiegł w stronę oddalającego się samolotu. Po drodze potykał się o metalowe części i kawałki stali, widział przerwaną linię trakcji i skrzydło samolotu. W końcu dotarł do wraku maszyny (7).

Tych relacji miejscowych ludzi, mówiących o tym, że katastrofa wydarzyła się  gdzieś koło ósmej jest na tyle dużo, że bazująca na nich, miejscowa, smoleńska gazeta „Raboczij put" w najbliższym wydaniu poinformuje, że „samolot polskiego Prezydenta, około godziny 8:00 rano spadł kilkaset metrów przed lotniskiem Smoleńsk - Siewiernyj"(8).

Trzeba także, dodać, że nawet sam raport Millera w rozdziale noszącym tytuł: „Pora dnia, oświetlenie" - mówi wyraźnie, iż „wypadek zdarzył się w porze dziennej, około trzech godzin po wschodzie słońca (9)". Czyli około 8:00, gdyż wschód słońca w tym dniu, miał w Smoleńsku miejsce dokładnie o godzinie 5:00 czasu polskiego.

 

Zarówno „świadkowie mgły", jak i „świadkowie zdarzenia" - którzy o godzinie 8:00 znajdują się na wschód, północ i południe od lotniska – mówią jednym głosem, że obydwa zjawiska: mgła i przelot pikującego samolotu, mają miejsce około godziny 8:00 czasu polskiego. Tyle tylko, że to jest czas (7:55) drugiego podejścia Iła! To zaraz po jego przejściu pojawiła się gęsta mgła. Najpierw w okolicy ulicy Kutuzowa, a potem na lotnisku.

 

Dziennikarz Jan Mróz (10) przed godziną 9:19 zadzwonił do swojej macierzystej stacji, z informacją że spotkał człowieka, który był na miejscu katastrofy i sfilmował szczątki samolotu (11). Tym człowiekiem był Sławomir Wiśniewski.

Montażysta TVP opowiada. że około godziny ósmej (12) usłyszał huk (13), a przez okno hotelu zobaczył skrzydło samolotu skierowane w dół (14). W prześwicie mgły nad szosą Kutuzowa zauważył fragment maszyny (15) i jej oznaczenia. Biegnąc w tamtym kierunku był przekonany, że spadł jakiś niewielki (co jest dziwne, bo równocześnie mówi on, że widziane przez niego skrzydło miało co najmniej 15 metrów długości (16)) wojskowy (a skoro wojskowy to raczej rosyjski) statek powietrzny (17). W ciągu sześciu minut był na miejscu (18). Widział formującą się za swymi plecami blokadę milicyjną i wojskową (19). Zaczął filmować szczątki. W pewnej chwili ze zdziwieniem stwierdził, że na sterowniku samolotu są polskie barwy (20). Po około dziesięciu, minutach nagrywania został zatrzymany, sprawdzony i przesłuchany przez FSB. Godzinę (21) był przetrzymywany przez służby w rosyjskich samochodach (22). W końcu puszczono go i mógł porozmawiać z polskimi dziennikarzami. Jednym z nich był nim właśnie Jan Mróz.

 

Wygląda więc na to, że zarówno Bodin, jak i Wiśniewski znaleźli się na „miejscu katastrofy” jako pierwsi, mniej więcej w tym samym czasie, czyli około godziny ósmej. Jeszcze przed zamknięciem strefy przez milicję i OMON. Pierwszy z nich pojawił się na jego wschodnim, a montażysta biegnąc z południa, na zachodnim krańcu. Łączy ich jeszcze jedno. W ich relacjach pojawia się jako jeden z ważniejszych elementów opowiadanej historii - skrzydło samolotu. Detal, który w pierwszych dniach po tragedii stanie się symbolem zdarzenia.

 

No dobrze, tylko jak to wszystko logicznie połączyć z oficjalną „godziną katastrofy", która miała mieć, według urzędowych dokumentów miejsce, początkowo o 8:56, a następnie skorygowano jej czas na 8:41? Jak to wszystko wyjaśnić, skoro o godzinie ósmej, kiedy miało dojść do katastrofy, PLF-101 znajduje się dopiero nad Białorusią?

 

W gałęziach drzew, nad dachami domów, świergoczą stada blaszanych ptaków. Opadają chmarą na dymiącą ziemię. Miarowo stukoczą jak deszcz, dziobiąc zimne bagno. Wypływają z mgły. Światło wlewa się w leśne przecinki. Pobłyskują w nim. Krzepną.

..........................................................................................................

Nieco poprawiony fragment pochodzi z książki "]]>Zatarty ślad. O 10 kwietnia 2010 roku]]>"

 

(1) Wiadomości TVP program 1, "Wiadomości" (pod redakcją Mateusza Hładkiego) z godziny 12:00 10 kwietnia 2010 roku.

(2) Michał Grodzki Pracownik Kancelarii Prezydenckiej (]]>http://niedziela.pl/artykul/117668/nd/Ludzie-Prezydenta]]>): Rankiem 10 kwietnia 2010 r. Michał Grodzki odprowadzał delegację Prezydenta RP na wojskowe Okęcie. Samolot wystartował ok. 7.20.

(3) Norbert Nowotnik. Dziennikarz PAP (]]>http://www.tvp.pl/publicystyka/magazyny-reporterskie/magazyn-ekspresu-]]> reporterow/wideo/11042010-smolensk-wydanie-specjalne/1654384 16'40'' materiału): "Autokarami wybraliśmy się ze Smoleńska do Katynia koło 9.30. Po godzinie 10-tej (ósmej czasu polskiego) gdy ustalaliśmy z moim redakcyjnym kolegą te ostatnie szczegóły dotyczące uroczystości nagle pojawiła się ta informacja. Ona przyszła, nie wiem, ktoś z obsługi sejmu bądź senatu, być może jakiś dziennikarz podał informację, że coś się dzieje. Zaczął panować pewien chaos informacyjny. To było bardzo trudne doświadczenie, dlatego że część osób twierdziła, że to tylko awaria samolotu, że jakiś pożar, że ludzie".

(4)"Nasz Dziennik" z grudnia 2010 roku (]]>http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101222]]>): "Zdaniem kobiety, około godziny 10.00 wiadomo było, że coś złego się dzieje, ludzie, usłyszawszy wybuch, zaczęli biec w kierunku szosy. Kobieta ruszyła za nimi. Kiedy wszyscy dobiegli do szosy, co nastąpiło zaledwie kilkanaście minut od upadku polskiej maszyny, stał tam już kordon funkcjonariuszy OMON, którzy nikogo na miejsce katastrofy nie dopuszczali".

(5) Nikołaj Jakowlewicz Bodin: ]]>http://www.bibula.com/?p=28057]]> : Nikołaj Bodin, lekarz pogotowia ratunkowego, ma działkę obok garaży przylegających do lotniska Siewiernyj. Jak wynika z jego zeznań, z którymi zapoznali się nasi rozmówcy, w sobotę rano przyjechał na działkę „z zamiarem rozpoczęcia kopania ziemi”. Około 10.00 (8:00 czasu polskiego – przyp.nasz) zebrał się, by wracać do domu. Poszedł do zaparkowanego przy furtce samochodu. – Panowała gęsta mgła, a widoczność wynosiła w linii prostej około 30 m

(6) Nikołaj Bodin. Lekarz pogotowia. ( ]]>http://niezalezna.pl/37661-24-swiadkow-potwierdza-wybuch]]>): "Rosyjski lekarz Nikołaj Bodin – właściciel działki położonej obok garaży przylegających do lotniska Siewiernyj, na której stoi brzoza odpowiedzialna jakoby za zniszczenie skrzydła samolotu – mówi w filmie „Anatomia upadku”, że to on przyniósł pod brzozę fragmenty samolotu, które znalazł. Bodin twierdzi: Małych elementów było dużo, leżały też na drodze. Pobiegłem w kierunku miejsca katastrofy. Gdy wracałem, zebrałem leżące tu części i przeniosłem pod brzozę”.

(7) Nikołaj Jakowlewicz Bodin (]]>http://www.bibula.com/?p=28057]]>): "(…) Lekarz pobiegł natychmiast, jak zeznał, za znikającym we mgle samolotem. Za asfaltową drogą przy garażach zobaczył wiszące na drzewie skrzydło samolotu. Skrzydło miało wymalowany biało-czerwony znak. Spostrzegł też przerwane przewody. Obok drzewa stał już mężczyzna w skórzanej kurtce i robił zdjęcia ze swego telefonu komórkowego. Bodin pobiegł dalej. Wkrótce zobaczył przewrócony, zniekształcony kadłub samolotu. Nie widział płomieni. – Nie zbliżałem się do wraku, bo zrozumiałem, że nie było tam nikogo, komu by można było udzielić pierwszej pomocy – zeznał. ".

(8) Lokalna gazeta smoleńska " Raboczij put' " (]]>http://www.rabochy-]]> put.ru/incidents/9682-podrobnosti-o-krushenii-samoleta.htm): "10 апреля 2010 Самолет польского президента Леха Качиньскогоразбился около 10 утра, не долетев несколько сотен метров до аэродрома «Северный» под Смоленском." / 10 kwietnia 2010 – Samolot polskiego prezydenta Lecha Kaczyńskiego około godziny 10 rano (ósmej polskiego czasu – przyp. autora) spadł - nie doleciawszy - kilkaset metrów, do lotniska „Siewiernyj” pod Smoleńskiem.

(9) Raport Millera: "1.7.6. Pora dnia, oświetlenie Wschód słońca w Smoleńsku w dniu wypadku był o godz. 03:02 (czasu UCT, to jest o 05:02 czasu polskiego - przyp. autora). Wypadek zdarzył się w porze dziennej, około trzech godzin po wschodzie słońca".

(10) Film „Poranek” prod. TVN (]]>http://www.youtube.com/watch?v=ceJMLIa3pwk&feature=related]]>)

(11) Dziennikarz TVN Jan Mróz (]]>http://www.youtube.com/watch?v=ceJMLIa3pwk&feature=related]]> 6'28'') "To był Sławomir Wiśniewski, montażysta z TVP, który w bardzo krótkim czasie po katastrofie zjawił się pod bramą lotniska. (…) Powiedział mi, że ma nagranie z naszego wraku, że widział leżące pomarańczowe czarne skrzynki w błocie.. ”

(12) Sławomir Wiśniewski zwany Lolkiem, montażysta Telewizji Polskiej - (]]>https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1671202,1,tajemni...]]>) "Około godziny ósmej Lolek musiał wyłączyć sprzęt, bo za jego oknem robotnicy zaczęli remonty. Usłyszał nienaturalny huk, aż ziemia lekko zadrżała, zobaczył 30-metrowy słup ognia, oniemiał, nerwowo zaczął szukać baterii, karty pamięci do aparatu. Pobiec w stronę lotniska czy nie pobiec? Na rosyjskim wojskowym terenie nie można swobodnie się przemieszczać. Pobiegł, po około 5–6 minutach był już na miejscu." Wcześniej Wiśniewski twierdził, że na miejscu zdarzenia był o 8:48. Ale czas ten nie zgadzał się zresztą opowiadanej przez niego historii. Bowiem po 10 minutach filmowania miejsca i 40 – 60 minutach przetrzymania przez FSB raczej nie mógłby rozmawiać z dziennikarzami Wiktorem Baterem, ani Janem Mrozem przed godziną 9:19. Historia opowiedziana zaś przez niego w sierpniu 2016 jest już logiczna i przynajmniej trzyma się kupy.

(13) Sławomir Wiśniewski: „Słychać było huk, bo miałem otwarte okno” (]]>https://youtu.be/QYkvChdhT_U?t=57]]>)

(14) Sławomir Wiśniewski przed KP: „Dlatego widziałem zarys skrzydła i fragment kadłuba” (]]>https://youtu.be/QYkvChdhT_U?t=38]]>)

(15) Sławomir Wiśniewski (]]>https://www.rp.pl/artykul/460798-Widzialem--spadajacy-samolot.html]]>) : „ Całej sylwetki samolotu, od dzioba do ogona, nie widziałem. Tylko lewe skrzydło orzące ziemię oraz fragment kadłuba. Jakiś znak rozpoznawczy na nim.”

(16) Sławomir Wiśniewski przed KP: „Skrzydło było porównywalne z wysokością drzew, a drzewo ma jakoś 10-12 metrów (...). Minimum 15 metrów. (]]>https://youtu.be/QYkvChdhT_U?t=38]]>)

(17) Sławomir Wiśniewski przed KP: (]]>https://youtu.be/QYkvChdhT_U?t=125]]>) „ Biegłem z przekonaniem, że jest to wojskowy samolot, albo jakiś niewielki"

(18) Polityka: „Pobiegł, po około 5–6 minutach był już na miejscu.”A gdzie indziej (]]>http://www.radiownet.pl/publikacje/pierwsze-zdjecia-po-katastrofie-smole...]]>) : „Zajęło mi około 7 minut zebranie się i przemyślenie jak dojść na lotnisko.”

(19) Sławomir Wiśniewski (]]>http://www.youtube.com/wacz?v=qYuxXg11eck]]>): „Czym prędzej wziąłem kamerę. Pobiegłem w tamtę stronę. Byłem szybciej niż służby (...)”

(20) Sławomir Wiśniewski przed KP (]]>https://youtu.be/QYkvChdhT_U?t=146]]>): Dopiero, co tam było słychać, na miejscu zauważyłem, że to jest polski samolot.

(21) Polityka 2016 - (]]>https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1671202,1,tajemni...]]>) „Rosyjscy funkcjonariusze zabrali mu kasetę (oddał inne nagranie), zatrzymali go na godzinę w samochodzie przy bramie lotniska”.A dokumencie KP Analiza relacji 200 świadków: "FSB wypuściło mnie po 40 minutach, do godziny".

(22) Sławomir Wiśniewski (]]>https://www.rp.pl/artykul/460798-Widzialem--spadajacy-samolot.html]]>) : „Gdy już nieco opadły emocje i siedziałem w jednym z rosyjskich samochodów.” Zeznając przed KP mówi, że najpierw siedział w jednym, a potem drugim samochodzie FSB: „(…) i zostałem odwieziony do tej bramy wejściowej, czy wjazdowej na lotnisko, no i tam mnie przetrzymywano w samochodzie. I później ten samochód, okazało się, że był potrzebny i wysiadłem z tego samochodu i stałem na dworze i obok mnie stał taki oficer właśnie. Jak widać kawał chłopa, który miał tą moją torbę ze sprzętem i on mnie pilnował, a ja jego. W międzyczasie miałem możliwość rozmowy z Wiktorem Baterem, który był tam na miejscu. Po jakimś czasie przyjechał pułkownik FSB i zostałem poproszony do nazwijmy to takiej nyski.”.

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.5 (5 głosów)

Komentarze

"No dobrze, tylko jak to wszystko logicznie połączyć z oficjalną „godziną katastrofy", która miała mieć, według urzędowych dokumentów miejsce, początkowo o 8:56, a następnie skorygowano jej czas na 8:41? Jak to wszystko wyjaśnić, skoro o godzinie ósmej, kiedy miało dojść do katastrofy, PLF-101 znajduje się dopiero nad Białorusią?"

Wyjaśnienie jest takie, że na Siewiernym urządzono inscenizację katastrofy a samolot TU154M nr 101 odesłano znad Siewiernego na lotnisko zapasowe, które było swego rodzaju przynętą, by po drodze na to "zapasowe" zmusić załogę do awaryjnego lądowania na lotnisku-pułapce, gdzie przejęto samolot i pasażerów wraz z załogą.

Spróbuję odpowiedzieć na kilka pytań, które nasuwają się po przedstawieniu takiej tezy o przebiegu wydarzeń jak powyżej:

1. Jakie poszlaki wskazują na taki przebieg wydarzeń?

a) informacja zawarta w piśmie z 15.04.2010 roku, skierowanym do D.Tuska przez akredytowanego płk. E.Klicha:

„Po odlocie samolotu ił-76 z KL nawiązała łączność załoga jakiegoś samolotu, który chciał lądować na lotnisku w Smoleńsku i KL nie wydał zgody na lądowanie.”

Pismo to zamieścił Michał Krzymowski w książce - wywiadzie pt. "Moja czarna skrzynka" wydanej w 2012 roku z E.Klichem , załącznik:Dokumenty (11)

W Raportach MAK i KBWLLP nic na ten temat nie wspomina się a także brak takich informacji w nagraniach z wieży(a taka korespondencja KL z samolotem powinna być zarejestrowana podobnie do tej z Transaero 331, z firmy lotniczej syna Anodiny)

2. O której godzinie z załogą TU154M nr 101 nawiązał kontakt radiowy kontroler Paweł Plusnin z wieży Siewiernego (kryptonim Korsaż)?

P.Plusnin zeznając w prokuraturze w dniu 10.04.2010 roku powiedział(czas moskiewski):

(...)

W tym momencie otrzymałem wiadomość, że polski samolot TU-154 wystartował. Było to około godziny 9:20-9:25.

(...)

(...)

Około godziny 10:15 samolot Tu-154 nawiązał kontakt ze mną. Poinformowałem go, że w Smoleńsku nie ma

pogody, to znaczy, że nie ma warunków do przyjęcia samolotu, przekazując warunki pogodowe – mgła, widoczność 400 metrów.

(...)

Potwierdzeniem tych danych P.Plusnina, są zeznania śp. Remigiusza Musia , który tak określił czas nawiązania łączności z załogą TU154M nr 101(a było to tuż po nawiązaniu łączności  przez P.Plusnina:

(...)Próby lądowania tego Iła miały miejsce około po 15 i 30 minutach od naszego wylądowania. Próby lądowania Iła oglądaliśmy z płyty lotniska, nasz samolot stał na drodze kołowania, do osi pasa startowego w odległości ok 80 metrów. Widziałem tego Iła, który po drugiej nieudanej próbie lądowania odleciał. Po kolejnych około 20 minutach z głośników naszej radiostacji usłyszeliśmy załogę naszego tupolewa zbliżającego się do rejonu lotniska.(...)

Policzmy czas nawiązania połączenia załogi  Jak-a z TU154M nr 101, zakładając godzinę odejścia IŁ-76 jako 7:55

7:55 + ~0:20 = ~8:15

czyli czas zbliżony do tego jaki podał P.Plusnin(wg stenogramów czas Plusnina różni się od czasu Jak-a o 48 s, czyli dodając je do czasu Plusnina , otrzymamy czas około 8:15:48 =~8:16

Zakładając lot TU154M nr 101 od punktu ASKIL wg trajektorii poziomej zapisanej w FMS:

ASKIL-DRL1-10XUB

to w tej chwili TU154M nr 101 znajdował się około 50 km od punktu DRL1 i około 8:20 mógł się znaleźć nad tym punktem a około 8:25 na punkcie 10XUB, z którego odszedł na punkt OGALI i dalej drogą lotniczą A493 w kierunku na Briańsk.

Decyzja o odejściu została podjęta pomiędzy 3-cim a 4-tym (10XUB) zakrętem około godziny 8: 23:30(wtedy została przerwana rozmowa Braci).

Dystans z punktu 10XUB do punktu OGALI wynosi około 60 km a z OGALI drogą lotniczą A493 do rejonu wojskowego lotniska w Sieszczy, wraz z podejściem może wynosić około 50 km, czyli w sumie około 110 km.

Lot z punktu 10XUB na Briańsk mógł odbywać się na pułapie pośrednim FL120(3600-3700 m), bo przy tak krótkim dystansie wyższy pułap byłby niewskazany, bo wznoszenie i schodzenie z niego zajęłoby za dużo czasu.

Na takim pułapie średnia prędkość samolotu wyniosła by około 500 km/h i na pokonanie dystansu około 110 km potrzeba by było około 14-15 minut.

Czas lądowania awaryjnego w Sieszczy wyniósł by : 8:25 + ~0:14-0:15 =~8:40

Uproszczony(poglądowy) schemat trajektorii poziomej lotu TU154M nr 101 w dniu 10.04.2010 roku:

 

Około 8:42 D.Górczyński otrzymał info o "katastrofie" i przekazał ją do Katynia do Stachelskiego i do Warszawy do R.Sikorskiego.

Podczas nocnej narady prokuratorów rosyjskich i polskich, w protokole podano czas "katastrofy jako 8:40, choć w swiat puszczono godzinę 8:56 c.p.(10:56 c.m.) a w protokole z narady sztabu kryzysowego pod kierownictwem Putina, S.Szojgu podał 8:50 c.p.(10:50 c.m.).

 

 

Vote up!
6
Vote down!
0
#1618601

Witaj

Bardzo ciekawa jest ta godzina rozmowy Braci. Uściślę, że informacja o 8:23 pochodzi z  Prokuratury Wojskowej. https://wpolityce.pl/polityka/169516-odtajniona-rozmowa-braci-kaczynskich-o-korespondencji-z-npw-i-wpo-w-tej-sprawie

W raporcie Millera była 8:21 i nie pasowała do niczego. A tu mamy całą sekwencję wydarzeń:

Henryk Grzejdak https://tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/zaloga-jak-a-nie-ostrzegala-przed-fatalna-pogoda,165205.html (oficer CH SZ RP): " Informację (o warunkach atmosferycznych)  telefonicznie od pilota JAKa-40 uzyskano około godziny 8:20 poprzez służbę meteo na Okęciu." Ta informacja trafia na pokład Tupolewa który jest między drugim, a trzecim zakrętem na kole nadlotniskowym. Prezydent kontaktuje się z Bratem w ciągu trzech minut od uzyskania przez Okęcie wiadomości! To pokazuje jak sprawnie działała komunikacja. Oczywiście do momentu przerwania rozmowy Braci.  

Pozdrawiam

Vote up!
4
Vote down!
0
#1618665

"Ta informacja trafia na pokład Tupolewa który jest między drugim, a trzecim zakrętem na kole nadlotniskowym."

Panie Romanie.

Moim zdaniem podczas tego lotu TU154M nr 101 nastąpiła zmiana planowanej trajektorii poziomej poczynając od punktu ASKIL.

Załoga, po otrzymaniu informacji nad Białorusią o złych warunkach meteo na Siewiernym, postanowiła nie lecieć wg trajektorii zapisanej w planie lotu:

ASKIL-B102-RALOT-DCT

na procedurę z nawrotem(reversal procedure), stosowaną na lotniskach wojskowych w Polsce, która polega na wejściu w nią z trasy(nie wchodząc w krąg nadlotniskowy- tu na 2-gi zakręt).

Procedura ta umożliwia statkowi powietrznemu np. lecącemu z zachodu wykonanie podejścia końcowego od wschodu.

Dlaczego taka procedura w tamtych warunkach była optymalna?

Po pierwsze: skracała drogę podejścia i oszczędność paliwa, co mogłoby być korzystne przy odejściu na drugi krąg lub na zapasowe lotnisko.

Po drugie taka procedura stwarzała możliwość osobistego sprawdzenia przez załogę warunków meteo na lotnisku(lecąc na wysokości kręgu nad lotniskiem) o na tej podstawie zdecydować co robić dalej:

- odejść na drugi krąg i przeczekać na poprawę

- odejść na zapasowe

Wbrew temu co napisano w Raportach, jako lotnisko zapasowe rozważany był oprócz Mińska i Moskwy, także Briańsk(oficerowie w COP sugerowali dyspozytorowi Briańsk jako najkorzystniejsze lotnisko zapasowe) a także o Briańsku mówiono na wieży, bo o nim dowiedział się G.Cyganowski od P.Kozłowa - tak zeznał w PO W-wa Praga a ten utrzymywał kontakt z Krasnokutskim na wieży).

Prawdopodobna trajektoria lotu w dniu 10.04.2010 roku, wg mojej teorii mogła być taka:

 

https://images92.fotosik.pl/318/a570eabf742874femed.png

Prawdopodobna trajektoria pionowa lotu z 10.04.2010 roku:

 

https://images90.fotosik.pl/318/99720924a59c8a55med.png

 

Uważam, że samolot -dubler leciał trasą zbliżoną do tej z Raportów i około 8:20 c.p., kiedy TU154M nr 101 był nad punktem DRL1, podchodził do Siewiernego od wschodu, lądując "na kangura"(jak to relacjonował z Katynia P.Prus przytaczając opis jakiegoś świadka naocznego.

Świadek, pracownik KIA Motors też twierdził, ze po 10-tej c.m. widział jak ten samolot podchodził w kierunku polanki "nosem skierowanym w dół" i pozycji normalnej(kołami podwozia w dół).

Moim zdaniem, ta wypuszczona informacja o "trzech osobach, które przeżyły i zostały odwiezione karetkami na sygnale" to była załoga pilotów - kaskaderów wyciągniętych z kokpitu, przed wysadzeniem samolotu ładunkami termobarycznymi (przejście fali uderzeniowej, charakterystycznej dla wybuchów termobarycznych, odczuł A.Wosztyl, stojacy na Siewiernym w miejscu oddalonym od polanki i około 700-800 m i o czym mówił w relacjach.

Efektem wybuchu termobarycznego było rozczłonkowanie kadłuba na wiele części a najcięższe(centropłaty z kołami podwozia odwrócenie kołami do góry).

Taki efekt potraktowania ciężkich pojazdów(samolotów, czołgów) jest typowym zachowaniem się tych pojazdów, o czym mówił rosyjski wojskowy w wywiadzie dla ND; wojskowy, który przebywał na poligonach podczas takich ćwiczeń.

Niedopuszczenie osób postronnych na miejsce zdarzenia zaraz po zdarzeniu(nawet polskich prokuratorów), miało dać czas  służbom rosyjskim na uporządkowanie pobojowiska.

Sugestią za takim przebiegiem wydarzeń jest informacja E.Klicha o tym, że po odejściu IŁ-76 jakiś samolot chcacy podchodzić do lądowania nie uzyskał zgody i został odesłany a także zapisy w CVR3 o tym, że załoga TU154M nr 101 widziała zniżający się samolot i co skomentowała:

CVR-3  8:06 c.p. :"Zniża. Czyżby też leciał do Katynia?" (wypowiedź przypisywana ppłk. R. Grzywnie)

CVR-4  8:06 c.p. :"Areczku zniża!Czyżby też leciał do Katynia?"

Korygując oś czasu lotu o ok. 6 minut wcześniejszego czasu startu(z 7:27 na 7:21) , byłoby to około 8:00 c.p. czyli w okolicach trasy, początków zniżania przed punktem ASKIL.

 

Vote up!
2
Vote down!
-3
#1618687

Witam

"Moim zdaniem podczas tego lotu TU154M nr 101 nastąpiła zmiana planowanej trajektorii poziomej poczynając od punktu ASKIL."

Moim zaś zdaniem, Panie Stanisławie, informacja o mgle dotarła na pokład Tupolewa dopiero gdy ten znajdował się już poza ASKIL.  A alarmistyczne wieści o gęstniejącej mgle zaczęły się pojawiać na statku dopiero gdy był on pomiędzy drugim a trzecim zakrętem kręgu nadlotniskowego. Wydaje mi się więc że piloci nie sprawdzali sytuacji poprzez zastosowanie procedury z nawrotem, choćby z tego powodu, że nie zdążyli zmienić trasy.  Świadczyłyby o tym choćby zeznania Musia. Ale myślę, że gdyby to zrobili, byliby zaskoczeni odkrywszy źródło rozprzestrzeniania się mgły.   

Vote up!
1
Vote down!
0
#1618973

Witam.

"Wydaje mi się więc że piloci nie sprawdzali sytuacji poprzez zastosowanie procedury z nawrotem, choćby z tego powodu, że nie zdążyli zmienić trasy."

Co pan mówi?

Przecież w planie lotu po ASKIL miała być droga lotnicza B102 prowadząca na punkt  RALOT a oni przekroczyli ASKIL i kierowali się na dalszą zachodnią:

08:23:39  KBC     Na dalszą prowadzącą, zmniejszamy wysokość 3600 metrów. 

 

Skoro tak, to musieli tę decyzję o  zmianie trajektorii poziomej podjąć na Białorusią.

Poza tym zmiana trajektorii poziomej jak i pionowej wymaga zgody (pułap lotu)  kontroli obszaru (ang. ACC – Area Control Centre) a w tym przypadku Moskwa Kontrola a tu w stenogramach prośby i wyrażenie  takiej zgody nie było a samolot kierował się na DRL1 bez reakcji "Moskwa Kontrola" i potem  bez reakcji Siewiernego (to jest przestępstwo i jak dowodzą rzeczywiste przypadki takiej samowoli np. zestrzelenie samolotu koreańskiego  nad Sachalinem 1 września 1983 roku), piloci samolotu z Prezydentem na pokładzie mieliby tak postępować)?

Takie zachowanie pilotów byłoby potwierdzeniem tezy pancerniaków, że piloci byli niedouczonymi ciemniakami i samobójcami, co to nurkowali we mgłę szukając ziemi.

Opisuję na Pana blogu swoje 10-cio letnie przemyślenia, podaję poszlaki a nie urojenia, poparte setkami analiz i obliczeń a Pan takie rzeczy wypisuje w odpowiedzi.

Dołączę do komentarza schemat, na którym pokazuję fałszerstwo MAK.

W CVR o godzinie 8:31:19 mamy informację :

8:31:19  Szt.  I w tym momencie mamy 5 mil od centralnej.

Pokazuję na trajektorii MAK punkt z godziną 8:31:19 i znajduje się on w odległości 10:5 km od centralnej a przecież 5 mil to 9:26 km i na odległości 5 mil od centralnej był samolot wg trajektorii w procedurze z nawrotem.

Niech Pan to przeanalizuje(np. oś czasową z punktu ASKIL wg. czasu przekroczenia jako ~ 8:13:30 i wypowiedzi załogi, wieży i Jaka z odniesieniem tego do realiów lotu po trajektorii wg procedury z nawrotem.

Pani dr  A. Gruszczyńska-Ziółkowska na IV Konferencji Smoleńskiej miała referat na temat analizy CVR i stwierdzała, że przedstawiony zapis począwszy od punktu ASKIL wykazuje cechy ingerencji w zapis a nawet są tam frazy sztucznie generowane.

Stwierdziła też, ze po 3-cim zakręcie nastąpiła odwrotna kolejność komend:

przed 3-cim zakrętem to kontroler podał komendę : wykonujcie 3-zakręt a przed 4-tym jest odwrotnie; najpierw pada komenda dowócy samolotu, ze wykonuje 4-ty zakręt a potem potwierdzenie kontrolera.

Ta manipulacja sugeruje, ze 4-go zakrętu załoga TU154M nr 101 nie wykonywała, bo po przerwanej rozmowie Braci o 8:23:33 zdecydowała się na odejście.

Ciężko się z Panem dyskutuje, bo nie ma Pan inżynierskiego spojrzenia na temat i dlatego moje argumenty nie trafiają do Pańskiego przekonania.

Pozdrawiam.

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#1618991

Dwa cytaty z Pańskiego komentarza:

1) Pani dr  A. Gruszczyńska-Ziółkowska na IV Konferencji Smoleńskiej miała referat na temat analizy CVR i stwierdzała, że przedstawiony zapis począwszy od punktu ASKIL wykazuje cechy ingerencji w zapis a nawet są tam frazy sztucznie generowane.

2) (...) a tu w stenogramach prośby i wyrażenie  takiej zgody nie było a samolot kierował się na DRL1 bez reakcji "Moskwa Kontrola" i potem  bez reakcji Siewiernego (to jest przestępstwo i jak dowodzą rzeczywiste przypadki takiej samowoli np. zestrzelenie samolotu koreańskiego  nad Sachalinem 1 września 1983 roku), piloci samolotu z Prezydentem na pokładzie mieliby tak postępować)? Takie zachowanie pilotów byłoby potwierdzeniem tezy pancerniaków, że piloci byli niedouczonymi ciemniakami i samobójcami, co to nurkowali we mgłę szukając ziemi.

Co z tego wynika? A więc:

I) Z opinią pani dr się zgadzam,

II) Nie można akceptować fałszerstwa stenogramów i równocześnie opierać się na nich

III) Trasę Tupolewa można najbardziej wiarygodnie odtworzyć opierając się na zeznaniach Musia z 10.04, który śledził lot siedząc cały czas przy odbiorniku

IV) stenogramy odrzuciłem jako dowód na samym początku książki w rozdziale I, gdzie na podstawie jednego, ale za to symptomatycznego przykładu przedstawiłem dlaczego nie mogą one stanowić dowodu

V) Wniosek pani dr: "Ta manipulacja sugeruje, ze 4-go zakrętu załoga TU154M nr 101 nie wykonywała" jest słuszny, ale jest on potwierdzeniem mojej tezy a nie Pańskiej, Bo w Pańskiej opowieści nie ma trzeciego  zakrętu, (a właściwie nie ma żadnego, bo nie ma koła nadlotniskowego) - patrz wyżej mapka 35stana. 

VI) Nie będę się więcej nad tym rozwodził, bo jak mówią humaniści" Mądrej głowie dość dwie słowie"

Vote up!
1
Vote down!
0
#1619005

"II) Nie można akceptować fałszerstwa stenogramów i równocześnie opierać się na nich"

Stenogramy nie są w 100% nieprawdziwe tylko zmanipulowane pod potrzeby narracji MAK.-u.

Twierdzi Pan, że trajektoria była taka jak pokazuje to Raport MAK, czyli po ASKIL był drugi zakręt i znowu udaje Pan , ze nie dostrzega(a może faktycznie nie zwrócił Pan na to uwagi), że ten MAK-owski 2 zakręt zlokalizowany jest około 10 km na zachód od 2-go zakrętu kręgu nadlotniskowego a 3-ci o 5 km na północ od kręgu nadlotniskowego.

Dlaczego MAK-ówki nakreśliły taką trajektorię - karykaturę kręgu nadlotniskowego a w CVR powstawiali tyle "milczących miejsc" czyli "dropout"(złe przyleganie taśmy do głowicy)?

Ano dlatego, że trasa z ASKIL na 3-ci zakręt wg procedury z nawrotem jest krótsza i czas potrzebny na jej pokonanie krótszy i dłuższą trasę i czas, trzeba było czymś wypełnić.

Debilizmów w tym całym raporcie jest bardzo wiele ale cele obu badających stron(MAK+KBWLLP i A.Macierewicza) są zbieżne(utwierdzać Polaków w tym, że to na Siewiernym zginęli Polacy -nawet te czerwone trumny tego dowodzą, bo taka jest istota zastosowania w tym teatrze czerwonych trumien, by utwierdzały przekonanie u widzów o miejscu katastrofy.

Panu nie przeszkadza opieranie się w swej narracji na relacjach świadków, choć nie ma Pan pewności, który mówi prawdę a który konfabuluje, bo przytacza Pan te które pasują do Pańskiej narracji.

Ja  nie kwestionuję tej procedury w dochodzeniu do prawdy, bo na tym polegają zasady prowadzenia procesów poszlakowych w sądownictwie, że buduje się logiczne ciągi poszlak, prowadzących do celu, wykluczając te poszlaki, które nie mają potwierdzenia w innych poszlakach tego logicznego ciągu .

To, że Pan nie potrafi zrozumieć manipulacji czasem lokalnym ex ante(przy tylu naocznych dowodach), wiele mówi o Pańskich możliwościach percepcji informacji pochodzących z innych niż Pańskie źródeł.

 

Vote up!
0
Vote down!
-1
#1619049

(...) Widziałem tego Iła, który po drugiej nieudanej próbie lądowania odleciał (7:55)

(8:15) Po kolejnych około 20 minutach z głośników naszej radiostacji usłyszeliśmy załogę naszego tupolewa zbliżającego się do rejonu lotniska.

(8:15 Wosztyl): Około 20 minut do 30 minut (słowa "do trzydziestu minut" są dodane przez świadka po krótkim namyśle - RM) przed katastrofą Tu-154M usłyszeliśmy ich korespondencję radiową z kontrolą obszaru albo Mińska lub Moskwy. ("Katastrofę" Wosztyl sytuuje w zeznaniu o godzinie 8:35 - RM)

(8:15 - 8:27) Pamiętam, że załoga prowadziła korespondencję z wieżą kontrolną, która kierowała ich, aby znaleźli się na kursie odwrotnym do lądowania w celu wykonania zejścia do lądowania.

(Fragment późniejszego zeznania Remigiusza Musia, uzupełniający wypowiedź z 10 kwietnia): (8:15) słyszałem korespondencję prowadzoną pomiędzy TU-154M, a wieżą, ale było to na około 12 minut przed katastrofą. Kontroler pytał się TU-154M jakie są jego zapasowe lotniska. Ktoś z załogi odpowiedział, że Witebsk i Moskwa. To by świadczyło, że odejście na zapasowe lotnisko mogło mieć miejsce o 8:27

(8:17 Wosztyl): (...) kontroler zapytał się o pozostałość paliwa i zaplanowane lotniska zapasowe.

(8:18) Kontroler kazał zniżyć się im do wysokości 500 metrów i podał warunki pogodowe, z tego co pamiętam było to 4000 metrów na 400 metrów. Dwukrotnie dopytywał się czy zajęli wysokość 500 metrów.

(8:20) W momencie, kiedy załoga powinna wykonać zejście do lądowania, kontroler przekazał im informację o pogarszających się warunkach pogodowych 500 metrów na prawdopodobnie 80 metrów. Zapytał się ich czy na pewno chcą wykonać zejście do lądowania. Odpowiedzieli twierdząco, że wykonają warunkowo. Kontroler poinformował ich, aby byli przygotowani na odejście na drugi krąg z wysokości 50 metrów.

(8:22) (Fragment późniejszego zeznania Remigusza Musia, potwierdzający wypowiedź z 10 kwietnia): W końcowej fazie lotu kontroler zapytał się czy chcą lądować. Załoga odpowiedziała, że warunkowo podejdziemy.

(8:22) W międzyczasie mój dowódca załogi przekazał załodze Tupolewa na tej samej częstotliwości informację, że naprawdę się pogarsza pogoda i raz widać 300 a raz 500. Wyszliśmy z samolotu wypatrywać Tupolewa. Pogoda, widoczność pogorszyła się porządnie,

(8:24 Wosztyl): W pewnym momencie słyszeliśmy, że kontroler z wieży wektoruje ich i dostają zgodę na podejście do lądowania. Wtedy opuściliśmy samolot i zaczęliśmy nasłuchiwać nadlatujący samolot.

(8:24 z wywiadu, z Remigiuszem Musiem) A słyszał Pan jeszcze komunikat wieży tuż po trzecim zakręcie TU-154: "Polski 101, i od 100 metrów być gotowym do odejścia na drugi krąg"?

Tak, ale ja słyszałem "50". Tak mówiłem kolegom tuż po katastrofie i nadal tak twierdzę. (Tu Remigiusz Muś zdradza niebacznie, że był sam przed radiostacją od chwili, gdy Tupolew znalazł się na trzecim zakręcie kręgu – RM)

(8:26) wróciłem do samolotu i nadałem przez radiostację "Arek teraz widać już 200", odpowiedział "dzięki". Wróciłem po tym przed samolot.

(8:34) Po kilku minutach usłyszeliśmy charakterystyczne, gwiżdżące brzmienie silników tupolewa, typowe dla zmniejszonych obrotów przy zniżeniu.

(8:35 Wosztyl): W tych warunkach musieliśmy jedynie go nasłuchiwać, gdyż widoczność była bardzo ograniczona i nie można byłoby go zauważyć. Było to około godziny 8:35. Stojąc przy swoim samolocie usłyszeliśmy dzwięk TU-154M podchodzącego do lądowania. 

Vote up!
0
Vote down!
0
#1619051

"Było to około godziny 8:35. Stojąc przy swoim samolocie usłyszeliśmy dzwięk TU-154M podchodzącego do lądowania. "

W innym wywiadzie-filmie "Anatomia upadku 2" A.Wosztyl powiedział:

„Rozmawiałem z DKL-em, do którego zadzwoniłem zaraz po rozmowie z Panem płk. Raczyńskim(ówczesnym szefem 36SPLT- przyp. mój) - Dyżurny Kierownik Lotów i on powiedział, że na jego telefonie, połączenie które ze mną miał, było o godzinie 8:38.

Pomimo tego, że były osoby które wiedziały konkretnie o której to miało miejsce, to jednak pozwalano mediom kreować rzeczywistość , która nie miała nic wspólnego z faktami”

Dodał potem, że przed telefonem do DKL z 8:38, rozmawiał z szefem 36SPLT  płk dypl. pil. Ryszardem Raczyńskim i z gen. Grzegorzem Wiśniewskim, attaché wojskowym ambasady polskiej w Moskwie.

3 minuty to czas zdecydowanie za krótki na te operacje, tym bardziej, ze wcześniej, po usłyszeniu odgłosów, załoga musiała wymieniać poglądy na temat tego zdarzenia miedzy sobą.

Operację inscenizacji katastrofy należy podzielić na dwa etapy, też odległe od siebie o kilka minut:

- etap awaryjnego przyziemiania i głosy ryczących silników Tupolewa

- etap wyciągania załogi kaskaderów z kokpitu maszyny i odwiezienia ich karetkami na sygnale. Tu trzeba przypomnieć słowa Krasnokutskiego,  ze stenogramu z wieży, kiedy o godzinie 10:11:30,1(wzywanie karetki pogotowia i po co?).

Karetki są elementem procedury na lotnisku, na którym ma lądować samolot i nie trzeba ich wzywać na 30 minut przed lądowaniem.

Wypowiedziane słowo "teraz" oznacza, że karetka będzie potrzebna za kilka, kilkanaście minut, , bo przecież musi dojechać o czekać w pogotowiu.

- etap potraktowania samolotu ładunkami termobarycznymi(przechodzaca falę uderzeniową, a tylko z eksplozji takich ładunków mógł ją odczuć Wosztyl stojacy w odległości 700-800 m od zdarzenia).

Wniosek z tego taki, że musiało się to zdarzyć wcześniej niż 8:35.

Prawdopodobną sekwencję zdarzeń opisuje dziennikarz śledczy Leszek Szymowski w książce "Zamach smoleński".

W książce wydanej w marcu 2011 r., której podtytuł brzmi „11 miesięcy po katastrofie Tu-154M” opisuje wyniki swego śledztwa. Obnaża działania rosyjskiej prokuratury, które nie mają na celu wyjaśnienia przyczyn katastrofy tupolewa, lecz uwiarygodnienie wersji o błędzie pilotów.

Przedstawia fakty, wypowiedzi osób związanych ze służbami specjalnymi, z lotnictwem (zwłaszcza wojskowym), świadkami wydarzeń. Ale nie tylko –przedstawia  również analizę przyczyn zamachu, zaniechania służb specjalnych, sposoby dezinformacji ze strony naszego i rosyjskiego rządu, naszych i rosyjskich prokuratur, naszych i rosyjskich komisji śledczych.

Funkcjonariusz Agencji Wywiadu, na wypowiedzi którego oparł swoją narrację L.Szymowski podał, ze o 8:20 nastąpiło awaryjne lądowanie samolotu (w błocie, jak zaznaczył) a potem nastąpiły wybuchy i strzały służb rosyjskich(co by współgrało z filmem "1:21", filmem nazywanym w Internecie filmem "Koli).

Sygnał słyszalny na tym filmie, mógł być własnie sygnałem karetki, choć dla zmyłki mógł być zmieniony.

Godzina awaryjnego przyziemiania samolotu jako 8:20 ma odniesienia w relacjach świadków i w mediach, a zwłaszcza to powszechne sytuowanie katastrofy jako "około 10-tej rano".

17.06.2010 pojawiła się na salon24.pl notka blogera WBpoz  pt.”Plotka? 10 kwietnia o 8.20 alarm dla pilotow w polskiej bazie”,  o alarmie mającym miejsce w polskiej bazie lotniczej.

Miało chodzić o bazę lotnictwa transportowego i ewakuację dużej liczby ofiar katastrofy.

W notce tej miała być informacja o tym, że po 10-ciu minutach alarm został odwołany.

Bloger A-TEM znalazł zarchiwizowaną notkę WBpoz.

Treść notki:

„Plotka? 10 kwietnia o 8.20 alarm dla pilotow w polskiej bazie"

O 8.20 byl alarm pewnej bazie wojskowej z samolotami wojskowymi w Polsce, ze bedzie duzo rannych Polakow do transportu- myslano o naszych misjach wojskowych - tak mysleli piloci postawieni w stan gotowosci. Alarm odwolano po 10 minutach.”

Czas awaryjnego przyziemienia można dość dokładnie określić z relacji Nikołaja Szewczenko, kierowcy autobusu linii nr 148 relacji Pieczersk-Smoleńsk. Jego relację utrwaliła A.Gargas w filmie pt. Anatomia upadku".

Otóż on usłyszał a potem zobaczył ten samolot, będąc na wysokości pomnika-czołgu, w bliskiej już odległości do Siewiernego.

Wyjechał on zgodnie z rozkładem jazdy wtedy obowiązującym z Pieczerska i zdążał w kierunku Smoleńska.i Pieczersk

Aktualny, nowy rozkład  jazdy na tej trasie i dla tej linii, który 21 listopada 2009 roku wszedł w życie  wyglądał tak: 

Маршрут N 148 Смоленск - Печерск
Автовокзал

6.20 7.20 8.35 14.00 16.23 18.35
Пос.Печерск
6.45 8.00 9.10 14.35 16.53 19.05

Patrząc na ten rozkład i widząc, że w tym dniu w strefie czasowej  moskiewskiej obowiązywać powinien czas letni UTC/GMT+4 , to żadna z godzin odjazdu nie pasuje do tego, by po przejechaniu około 4.5 km, mógł on znaleźć się przy Siewiernym, na wysokości pomnika-czołgu około 10:20 c.m.(8:20 c.p.).

Tak i Pan jako nie przyjmującym za możliwą manipulację ex ante czasem lokalnym w tym dniu, tak to odbierze, ale już dla mnie, który o tej manipulacji jestem przekonany i mam na to dowody, jest to oczywiste, że to kurs autobusu nr 148 z godziny 9:10 był tym kursem, pod warunkiem, że była to 9:10 UTC/GMT +3 czyli 10:10 UTC/GMT +4(8:10 UTC/GMT +2).

Wg google maps czas przejazdu autobusu miejskiego w dniu roboczym na tej trasie wynosi ~13 minut a ponieważ to był dzień wolny-sobota, to czas 10 minut wydaje się właściwym.

Posumowując, to wersja przedstawiona przez L.Szumowskiego byłaby prawdziwa w 50%, bo wprawdzie tak i o tym czasie jak opisał było na Siwiernym, z tą 50% różnicą,  że to nie TU154M nr 101 był uczestnikiem tych wydarzeń.

Info o "katastrofie" przekazano z Sieszczy(po przejęciu samolotu z załogą i pasazerami via Krasnokutskij na wieży do P.Kozłowa na płycie lotniska a ten przekazał to Dariuszowi Górczyńskiemu około 8:41-8:42 a ten dalej do R.Sikorskiego i Stachelskiego w Katyniu.

Wiktor Bater w pierwszym przekazie mówił tak o godzinie zdarzenia:

My byliśmy od samego początku na cmentarzu w Katyniu i pierwszą informację o tym, że doszło od nieszczęścia, otrzymałem telefonicznie od jednego z uczestników oficjalnej polskiej delegacji o 10.40 czasu lokalnego, czyli osiem, o 8.40 czasu polskiego, czyli praktycznie 4 minuty po katastrofie.

A Gazeta.pl pisała o 8:38 tak: 

Problem w tym jak to zinterpretować?

50% wersja zdarzenia  L.Szymowskiego jest tego wyjaśnieniem:

8:20 - awaryjne przyziemienie jako I-szy etap

- po pewnym czasie wybuchy 

Czas zamieszczenia informacji w  Gazeta.pl musiał być sporo minut po przyziemieniu i kilka minut po wybuchach.

Raport MAK podaje taką sekwencję związaną z przebiegiem zdarzenia:

10:42 - otrzymanie informacji o utracie łączności radiowej ze statkiem powietrznym przez dyżurnego Regionalnej bazy poszukiwawczo ratowniczej (RPSB)( u Miedwiediewa -przyp. mój) od dowódcy jednostki wojskowej 06755;

10:43 - ogłoszenie alarmu przez kierownika RPSB i wydanie rozkazu do wyjazdu zmiany dyżurnej;(to czas, 1 minuty o której wspomina w relacji dla SE –przyp. mój)

10:46 - wyjazd samochodu Kamaz-43108 oddziału pożarniczego jednostki wojskowej

06755 na miejsce zdarzenia lotniczego;

10:48 - wyjazd samochodu GAZ-4795 NPSG (3 ludzi) RPSB z lotniska Smoleńsk

„Południowy” na lotnisko Smoleńsk „Północny”;

10:50 - otrzymanie informacji o zdarzeniu lotniczym przez dyżurnych operacyjnych MCZS

okręgu Smoleńskiego od naczelnika RPSB;

10:51 - wyjazd na miejsce zdarzenia lotniczego dyżurnej ochrony MCzS (PCz- 3 - dyżur na

lotnisku od 08:00w celu zabezpieczenia przyjęcia lotów szczególnie ważnych, OP SMAZ, PS

PASS, PCz-5, SCz-2) – ogółem 40 ludzi i 11 jednostek techniki:

10:53 - naczelnik GU MCzS Rosji okręgu Smoleńskiego wydał rozporządzenie

o przybyciu na miejsce CzS wszystkich sił;

10:54 - siły UWD okręgu Smoleńskiego i FSO wykonały zabezpieczenie miejsca upadku

samolotu w promieniu 500 metrów, 80 ludzi, 16 jednostek samochodowych.

10:55 - przybycie pierwszego zespołu strażackiego z PCz-3, podano dwa strumienie

GPS-600 (pianowe) i 2 strumienie SWP;

Tymczasem S.Wiśniewski zarejestrował o godzinie tuż po 8:48 widok strażaków "leniwie polewających wodą krzaki"

Linie gaśnicze były rozciągnięte, więc strażacy musieli przybyć sporo wcześniej(albo czekali już w krzakach na "katastrofę")

Szef smoleńskich strażakow, płk. Andriej Aleksandrowicz Miedwiediew, który dowodził całą akcją podawał w wywiadzie, że informację o katastrofie dostał 90 sekund po zdarzeniu, od służb znajdujących się na lotnisku a po kolejnych 20 minutach strażacy jako pierwsi dotarli na polankę.

To było może 90 sekund. Pierwsza myśl – działać, organizować! Pierwsze rozkazy – znaleźć jak najwięcej żywych ludzi i uratować ich – wspomina. 20 minut później Miedwiediew był już na miejscu katastrofy. – Wtedy zobaczyłem, że takiego wypadku żadna z osób nie mogła przeżyć. Żeby to stwierdzić, nie potrzebowałem od swoich ludzi żadnych raportów 

https://www.se.pl/wiadomosci/polska/oni-nie-zyli-a-ich-komorki-ciagle-dzwoniy-aa-3Qz3-TBXg-gdXc.html

Policzmy czas dotarcia, przyjmując czas zdarzenia jako 8:20(czas awaryjnego przyziemienia):

8:20 + 0:01:30 + 0:20 = ~8:41:30

czyli logicznie rzecz biorąc, do godziny 8:48, gdy Wiśniewski ich zaczął nagrywać, mogli rozwinąć linie gaśnicze i leniwie polewać.

 

 

 

 

 

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#1619078

Jeszcze kilka słów  na temat tych przytaczanych relacji załogi Jak-a.

W mojej teorii lotu po trajektorii wg procedury z nawrotem, zakładam równocześnie lot samolotu dublera i on też musiał być naprowadzany.

To co słyszał śp. R.Muś o tym "aby byli przygotowani na odejście na drugi krąg z wysokości 50 metrów" , to była komenda dla samolotu-dublera i dlatego nie została ujawniona w Raporcie.

W stenogramach z wieży są odnotowane słowa P.Plusnina na temat tego, gdzie znajduje się samolot i wyrażane zdenerwowanie, że raz  jest na radarze a raz znika.

W stenogramach CVR jest podawana informacja:

08:10:00  Szt.    TKS. Mamy kurs 72, rodzaj pracy GPK. 

Jest to kurs geograficzny drogi lotniczej B107 , prowadzącej z ASKIL na moskiewskie Wnukowo.

 

P.Plusnin w pewnym momencie mówi, że widzi jakiś samolot, który "idzie na Moskwę"

Stenogramy z wieży:

10:13:43 RP: Podpułkownik Plusnin.

10:13:45 Kokarew: Tak.

10:13:45 RP: Nie wiem, Nikołajewicz(u), na pewno jego od razu skierują na zapasowe, bez obniżania, nie ma sensu, nie widzę, żeby jego tutaj sprowadzać, kurde.

10:13:52 Kokarew:No, prawidłowo, prawidłowo/No, dobrze, dobrze. A to, no, gdzie on teraz jest?

10:13:56 RP: Gdzieś po trasie idą, ja nie mogę powiedzieć, albo w strefie Mińska, albo już w moskiewską wszedł.

Na trajektorii z Raportu MAK pokazano. że po przekroczeniu ASKIL, TU154M nr 10 szedł z kursem 72 stopnie od 8:22:11 do godziny 8:23 a o 8 :25:25, kiedy  wieża(P.Plusnin) podała komendę:

08:25:25   D   1-0-1, z kursem 40 stopni, zniżanie 1500. 

Logiczny wniosek jest taki, że ten samolot musiał być już po przekroczeniu ASKIL(po ASKIL samolot mógł kierować się albo na B102 i PGALI oraz RALOT, na B107-na Moskwę. albo na Siewiernyj).

Potwierdza to nasze założenie, ze samolot przekraczał ASKIL około godziny 8:13:30

Pan twierdzi, że dalej leciał na 2-gi zakręt a ja twierdzę, ze wg procedury z nawrotem na DRL1 i 3-ci zakręt(po to punkty tej procedury załoga wprowadziła do FMS jeszcze nad Białorusią.

Skoro tak, to potwierdza to fakt lotu drugiego samolotu w rym czasie co TU154M nr 101 i to był ten dubler, udający samolot firmy Anodiny, który przedstawiał się jako :

08:18:51 *  331  Mińsk-Kontrola, dzień dobry, Transaero 331, podchodzę do punktu ASKIL, poziom 9600, na zmianę 3.2.0. 

* (czas oczywiście przesunięty podobnie jak dla podejścia TU154M nr 101 do punktu ASKIL).

Odnieśmy się tu do czasu lotu TU154M nr 101.

W planie lotu ten czas był określony na 1h 15 minut(75 min.) i dotyczył lotu po trasie od ASKIL-B102-RALOT-DCT i na pułapie FL270(~8000 m)

MAK kombinował jak koń pod górkę, by ten czas przedstawić w Raporcie i stąd ta karykatura trajektorii kręgu nadlotniskowego.

Tymczasem lot odbywał się na pułapie FL330(~10000 m) i po trasie ASKIL-DRL1-10XUB co zdecydowanie skróciło czas lotu do 4-go zakrętu.

Z lektury planu lotu płk. B.Stroińskiego wiemy, że czas lotu z Okęcia na pułapie FL270 i z podejściem zachodnim(z ASKIL na zachodni odpowiednik 10XUB) planowany był na 65 minut a czas lotu z ASKIL na XUBS to 7 minut.

Lot z ASKIL na DRL1 to lot na krótszym dystansie i z większa prędkością, więc założony przeze mnie  czas lotu z ASKIL do DRL1 jako ~6.5 minuty jest wiarygodnym czasem.

Michał Makowiecki z firmy FDS OPS opracowującej plany lotów, opracował na zlecenie DGP symulację tego lotu, przyjmując pułap lotu FL330 i podejście od zachodu i wyszło mu, ze czas lotu wynosiłby 62 minuty.

Zakładając start jako 7:20:17(B.Klich zaokrąglił go do 7:21) i uwzgledniając skrócony czas lotu z symulacji Makowieckiego do 60 minut(wyższy pułap i większa prędkość niż po trajektorii podejścia zachodniego), to moja godzina osiągnięcia punktu DRL1 wydaje się dość prawdopodobna.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1619090

cyt. "Katastrofa smoleńska jest wydarzeniem bezprecedensowym w historii Polski oraz w historii Europy. Zginął prezydent RP, zginęła znaczna część elity politycznej. I to, w jakich okolicznościach. To sprawia, że zachowanie w tej sprawie kompletnego milczenia, udawanie, że nic takiego nie było, a nawet jeśli to nas to nie obchodzi jest nawet nie warte oceny. Takie stanowisko jest kuriozalne."

~ Jan Olszewski

Vote up!
2
Vote down!
0

casium

#1619010