Smoleńsk, 10.04.2010 – przesiadka dziennikarzy to była „ustawka”(„lipa”)
W podróży do Katynia, planowanej na dzień 10.04.2010 roku, oprócz Oficjalnej Delegacji na czele której stał Prezydent L. Kaczyński, mieli towarzyszyć mu akredytowani dziennikarze, tak jak to zwyczajowo odbywało się to podczas poprzednich wizyt Prezydenta.
W dniu 9 kwietnia 2010 roku Ministerstwo Spraw Zagranicznych FR w odpowiedzi na notę z dnia 22 marca 2010 roku skierowało do Ambasady RP w Moskwie notę, w której poinformowało, iż kompetentne rosyjskie organa wydały następujące pozwolenia na przelot specjalnych samolotów RP nad terytorium Federacji Rosyjskiej w dniu 10 kwietnia 2010 roku na trasie Warszawa – Smoleńsk - Warszawa:
- nr 176 CD/10 - numer lotu PLF 101 (znak rejestracyjny 101)
- nr 177 CD/10 - numer lotu PLF 031 (znak rejestracyjny 044)
Lot samolotu TU154M nr 101 z Prezydentem na pokładzie (PLF 101) miał status lotu HEAD i zgodnie z przepisami dla lotu HEAD, powinien być przewidziany samolot rezerwowy.
Pozwolenie władz rosyjskich dla samolotu Jak-40 nr 044 oznaczało, że tym samolotem rezerwowym dla lotu TU154M nr 101 o statusie HEAD, powinien być Jak-40 nr 044(choć nie spełniał on warunku ilości miejsc pasażerskich dla całej Oficjalnej Delegacji).
Jednak z dokumentacji jaką zgromadziła w śledztwie PO W-wa Praga, zajmująca się wątkiem cywilnym w sprawie wydarzeń z 10.04.2010 roku wynika, że nie starano się o pozwolenie dla samolotu Jak-40 nr 044, jako samolotu rezerwowego dla lotu TU154M nr 101 o statusie HEAD, ale jako środka transportu mającego być użytym w dniu 10.04.2010 roku razem z samolotem Tu154M nr 101(tak wynika z listy pasażerów jaka była przygotowana na loty mające mieć miejsce w dniu 10.04.2010 roku).
Świadczy o tym pismo z dnia 30 marca 2010 roku, które wysłał Janusz Strużyna Dyrektor Zespołu Obsługi Organizacyjnej Prezydenta, do Tomasza Arabskiego szefa KPRM oraz do wiadomości Dowództwa Sił Powietrznych RP, Biura Ochrony Rządu i 36 SPLT, oznaczone jako korekta poprzedniego pisma, w którym zmienione zostały godziny startów dwóch samolotów specjalnych w dniu 10 kwietnia 2010 roku na trasach Warszawa - Smoleńsk - Warszawa.
Godzinę startu samolotu Tu-154M do Smoleńska określono na 7.00 (LT- czas polski letni), zaś startu ze Smoleńska w drogę powrotną do Warszawy na 18.00 (LT- czas moskiewski letni, różniący się od polskiego o 2 godziny).
W przypadku samolotu Jak-40 określono godzinę startu z Warszawy na 5.00 (LT), zaś ze Smoleńska na 18.10 (LT- czas moskiewski letni, różniący się od polskiego o 2 godziny).
Wg relacji dziennikarzy o tym, że nie polecą TU154M nr 101 razem z Prezydentem, dowiedzieli się wieczorem 9.04.2010 roku, czyli w dniu w którym MSZ FR skierowało do ambasady RP w Moskwie notę z pozwoleniami na przelot dwóch samolotów: TU154M nr 101 i Jak-40 nr 044.
W hiszpańskim dzienniku „El Mundo” z 11.04.2010 roku ukazał się tekst na podstawie rozmowy z Janem Pospieszalskim, przeprowadzonej przez dziennikarkę Rosalíę Sánchez, w której Pan Jan Pospieszalski tłumaczył jej perypetie związane z lotem dziennikarzy do Katynia w dniu 10.04.2010 roku.
Oto fragment tego tekstu wg Tł. google:
(...)
Dziennikarz Jan Pospieszalski, z polskiej telewizji publicznej, jest kolejnym, który uratował swoje życie przez przypadek losu. W ciągu ostatnich godzin piątku, skład oficjalnej delegacji, która była przygotowywana do podróży do Smoleńska, aby uczestniczyć w uroczystości upamiętnienia zbrodni katyńskiej, zaczyna szybko się powiększać, więc organizatorzy szybko podstawili drugi samolot, do którego udali się urzędnicy niższego szczebla i dziennikarze, którzy normalnie latają z prezydentem. Jednym z nich był Jan Pospieszalski, który opowiedział o tym jak drugi podstawiony samolot nie mógł wystartować a "planowano nasze lądowanie tak, że mamy tylko 15 minut różnicy do lądowania tego pierwszego"(o jakim samolocie "tym pierwszym mówił J.Pospieszalski i czy to nie był ten, o którym na wieży rozmawiali Krasnokutski z Sypką i który wg słów Krasnokutskiego lądował na Siewiernym o godzinie 8:50 czasu moskiewskiego?) i o tym jak już siedział w fotelu, rozłożył gazetę, którą chciał przeczytać podczas lotu i jak dopiero zaczął czytać, kiedy kapitan poinformował nas, że mamy się przesiąść do zastępczego samolotu z powodu awarii. Mieliśmy problem techniczny z samolotem i nie mogliśmy wystartować
(,,,)
O locie wcześniejszego drugiego samolotu z Oficjalną Delegacją, oprócz Pospieszalskiego w rozmowie z "EL Mundo", mówił w relacji na żywo z Katynia Paweł Wudarczyk operator z Polsat News, który leciał Jak-40 nr 044:
(...)
Na miejscu informacje są, no, żadne. My jesteśmy w środku lasu. To, co zadzwonił ktoś do tej delegacji, bo tu już jest delegacja, która przyleciała drugim samolotem. Ci ludzie, o których wspominałaś, czyli marszałkowie Sejmu, pan Prezydent z małżonką, no i wszyscy ministrowie, to był samolot jeden, ale był jeszcze jeden samolot. I jedyna informacja, jaka tutaj dotarła, to tutaj na tym lotnisku była straszna mgła. Jak my lądowaliśmy, to STARTOWAŁ(pierwsze podejście IŁ-76 - przyp. mój) jakiś samolot i nasz pilot z tego specjalnego pułku powiedział: "hu, duży zuch, jak on to zrobił, w ogóle bokiem, nie wiadomo", znaczy on był zadziwiony, że on startował, ten samolot ".
(...)
Dziennikarze TVP i PR w późniejszych relacjach z tych wydarzeń mówili, że gdy dotarła do nich informacja o katastrofie to byli zdziwieni, bo wcześniej z depesz Polskiego Radia dowiedzieli się, że Oficjalna Delegacja wylądowała w Smoleńsku a od funkcjonariuszy BOR usłyszeli, że kolumna pojazdów wiezie ją do Katynia:
Relacja P.Prusa :
(...)
W pewnym momencie łapie mnie za rękaw Basia Włodarczyk, wówczas korespondentka TVP w Moskwie. Mało kto z polskich dziennikarzy wie o Rosji tyle, co ona, więc przyjechała z nami do Smoleńska, aby nam pomóc w organizacji transmisji. Basia szepcze mi do ucha:
– Słuchaj, Wiktor Bater przed chwilą krzyknął coś o samolocie, który miał problemy przy lądowaniu w Smoleńsku i pojechał na lotnisko sprawdzić, co się dzieje. Mówił, że to może być samolot prezydencki– mówi.
Wiadomość wydaje się być tak nieprawdopodobna, że w pierwszej chwili zastanawiamy się dlaczego tak doświadczony reporter jakim jest Bater, w ogóle w nią uwierzył. Z depesz Polskiego Radia wiemy, że prezydencki samolot wylądował w Smoleńsku kilka minut temu. Ktoś inny, mówi, że słyszał od oficerów BOR-u, że kolumna samochodów wioząca prezydenta i gości jest już w drodze i za chwilę ma się
pojawić na cmentarzu. Ale ziarno niepewności zostało zasiane.
(...)
Wobec takich danych ze śledztwa, należy zadać pytanie o to, kto miał lecieć do Smoleńska tym Jak-40 nr 044 o pozwolenie na przelot którego, wystąpiono w nocie z dnia 22 marca 2010 roku, a którego start na 5.00(LT) ustalono ostatecznie w piśmie z dnia 30 marca 2010 roku?
Z relacji Jarosława Kaczyńskiego wiemy, że była taka wersja lotu w dniu 10.04.2010 roku, która zakładała, ze Prezydent poleci Jak-kiem(to dlatego załatwiano pozwolenie na Jak-40 nr 044).
Z kolei żona gen. Błasika dowódcy SP, powiedziała w wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego” w 2015 roku:
(…)
Mąż zresztą, po otrzymaniu zaproszenia na pokład tupolewa, planował zabrać dowódców wszystkich rodzajów sił zbrojnych do samolotu Jak-40. Właściwie do końca mówił o tym, że poleci Jakiem razem z innymi generałami. Jednak niedługo przed wylotem dostał polecenie od przełożonych, by lecieć Tupolewem
(…)
I tu dochodzimy do wyjaśnienia tego, na czym polegała ta tytułowa „ustawka”(„lipa”) z samolotami w dniu 10.04.2010 roku?
Chodziło o to, aby uniemożliwić ten przygotowywany wariant podróży Prezydenta L.Kaczyńskiego wraz z generalicją, samolotem Jak-40 nr 044, który miał planowany start o godzinie 5.00(LT- czas polski letni).
Może to świadczyć o tym, że scenarzyści „operacji specjalnej” na dzień 10.04.2010
planowali od początku 2009 roku dwa warianty wydarzeń:
- jeden z udziałem Prezydenta i generalicji
- drugi z udziałem nie tylko tych ww (Prezydenta i generalicji), ale szerszego zaplecza politycznego PIS-u, wg planu realizowanego przez D.Tuska od początku 2009 roku, o którym tak mówił w dniu 28.01.2010 roku, czyli dniu publicznego ogłoszenia, że rezygnuje ze startu w wyborach prezydenckich w 2010 roku.
W rozmowie na antenie TVN24 , D.Tusk powiedział:
(…)Prowadzę konsekwentnie plan, dzięki któremu PiS nie wróci do władzy.
Kto inny pójdzie na bój o prezydenturę, a ja skutecznie zatrzymam ewentualny powrót do władzy PiS”(…)
oraz:
(…)Od mniej więcej roku bardzo poważnie przygotowywałem się do tej decyzji(…)
oraz:
(…)Jak poinformował, już rok temu podjął decyzję, aby nie kandydować w wyborach prezydenckich. Jak zaznaczył, późną wiosną 2009 roku poinformował swoich najbliższych współpracowników, że zamierza władzę, skuteczność i instrumenty w ręku szefa rządu utrzymać.(…)
Wg pierwszego wariantu Prezydent i generalicja, mieli lecieć Jak-iem, którego lądowanie planowano na 8.50 (LT- czas moskiewski letni, różniący się od polskiego o 2 godziny), a pozostała część Delegacji miała lecieć TU154M nr 101 i lądować o godzinie 10:30(LT- czas moskiewski letni, różniący się od polskiego o 2 godziny)?
W krótkim czasie po wydarzeniach z 10.04.2010 roku, pojawiły się w sieci informacje, że strona rosyjska zaproponowała stronie polskiej, by dowódcy WP udający się do Katynia, spotkali się przed uroczystościami w Katyniu z dowódcami wojskowymi FR a skoro Prezydent był Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych, więc także chciał wziąć udział w tym spotkaniu.
Z różnicy czasów lądowań wynika, że na te rozmowy byłoby około 1 h 40 minut czasu.
Polecenie, by lecieć Tupolewem, jakie dostał gen.Błasik od przełożonych, zmieniało co prawda plany lotu Jak-iem, ale organizatorzy tej „operacji specjalnej” z dnia 10.04.2010 roku woleli mieć pewność, że Prezydent z generalicją nie użyją tego Jak-40 nr 044 i przygotowali „ustawkę” z Jak-ami, polegająca na tym, że władze FR dopiero 9.04.2010 roku przesłały pozwolenie na przelot w dniu 10.04.2010 roku tylko dwóch samolotów(TU154M nr 101 i Jak-40 nr 044 a ponieważ ten drugi był rezerwowym dla TU154M nr 101 o statusie HEAD, więc zabrakło miejsc dla części przewidzianych wcześniej pasażerów.
Dlatego rankiem 10.04.2010 roku w ramach „ustawki”, obsługa najpierw przygotowywała do lotu Jak-40 nr 045, na którego przelot nie było przecież zgody władz FR, czyli to „przygotowywanie” miało uczynić tego Jak-a „niesprawnym” i być pretekstem do użycia Jak-40 nr 044( „dowódca JW 2139 bez konsultacji z przełożonymi wskazał 044 "do wykonania zaplanowanego rejsu z dziennikarzami, jak to napisano w Raporcie KBWLLP).
Gdyby nawet strona rosyjska odwołała spotkanie z generalicją a Prezydent z generalicją chcieli by użyć Jak-40 nr 044, to by zdążyć z planowanym lądowaniem w Smoleńsku zgodnie z porządkiem uroczystości o godzinie 10.30 (LT- czas moskiewski letni, różniący się od polskiego o 2 godziny), to powinni wystartować o godzinie 6:50 (LT- czas polski letni).
W informacjach pojawiających się na początku po zdarzeniu w dniu 10.04.2010 roku, podawano że katastrofie uległ samolot Jak-40 a także podawano czas startu jako 6.40(LT- czas polski letni) albo 6.50 (LT- czas polski letni).
O tym , że w tej samolotowej „ustawce” ostatecznie nie brano pod uwagę innego Jak-a niż Jak-40 nr 044, świadczą składane przez KP zapotrzebowania na transport lotniczy. Z planowanych dla samolotu Jak, godzin startu z Okęcia i lądowania w Smoleńsku, wynika czas lotu jako 1 h 50 min. co potwierdza to, że mogło chodzić wyłącznie o Jak-40 nr 044, bo tylko Jak- 40 nr 044 miał takie osiągi, by w takim czasie pokonać ten dystans z Warszawy do Smoleńska.
Pozostałe Jak-i na stanie 36SPLT, w tym ten Jak-40 nr 045 użyty w „ustawce”, potrzebowały by 2 h 20 min. na pokonanie tego dystansu(tak jak to planowano podczas lotu w dniu 7.04.2010 roku).
Gdyby Jak-40 nr 045 jakimś cudem wystartował z dziennikarzami o godzinie 5.00 (LT- czas polski letni), to jego lądowanie wypadło by około 9.20 (LT- czas moskiewski letni, różniący się od polskiego o 2 godziny), czyli o zbliżonym czasie do tego w jakim lądował Jak-40 nr 044 w dniu 10.04.2010 roku - 9.15(LT- czas moskiewski letni, różniący się od polskiego o 2 godziny).
Wypada jeszcze zastanowić się, co było przyczyną planowania czasów startu i lądowania oraz wynikającego z nich czasu lotu dla samolotu TU154M nr 101 na lot w dniu 10.04.2010 roku?
W piśmie przesłanym przez Kancelarię Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej do szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w dniu 3 marca 2010 r., zwracano się o wykorzystanie na uroczystości w dniu 10.04.2010 roku tylko samolotu TU154M nr 101 a planowany czas startu był następujący:
Warszawa - start godz. 6.30(LT – czas polski letni)
W piśmie przesłanym przez Kancelarię Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej do szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w dniu 9 marca 2010 r. (nr ZOOP-350-8-4-10), zmieniono zapotrzebowanie na transport lotniczy w dniu 10.04.2010 roku i oprócz o samolot TU154M nr 101, zwrócono się też o wykorzystanie drugiego samolotu Jak-40.
Planowane czasy startu były następujące:
Warszawa - start godz. 6.30(LT – czas polski letni) – dla TU154M nr 101
Warszawa - start godz. 5.00(LT – czas polski letni) – dla Jak-40
Zgodnie z kolejnym pismem Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 30 marca 2010 r. (nr ZOOP-350-8-13-10) dokonano korekty godzin wylotu samolotu TU154M nr 101 na:
Warszawa - start godz. 7.00 (LT – czas polski letni)
Czas startu Jak-40 pozostał taki sam:
Warszawa - start godz. 5.00(LT – czas polski letni)
przy niezmienionym czasie planowanego lądowania TU154M nr 101 jako 10.30(LT – czas moskiewski letni, różniący się od czasu polskiego o 2 godziny), czy 8.30(LT - czas polski letni).
W pierwszym przypadku przewidziano dla TU154M nr 101 czas lotu równy 2 h a w drugim wypadku skorygowano go na 1.30 h.
Oba te czasy lotu podawane były Kancelarii Prezydenta przez 36SPLT, który doskonale orientował się w czasach lotów na trasie Warszawa-Smoleńsk, bo na lot premiera D.Tuska w dniu 7.04.2010 roku przewidział 1.10 h co przy locie na pułapie FL330 jest normą(dla niższego pułapu lotu np. FL270, czas lotu wydłuża się o kilka minut i zakłada się go na 1.15 h i właśnie w planie lotu, tym z błędną nazwą punktu nawigacyjnego ASKIL, wpisanego jako AKSIL, wysłanym w dniu 9.04.2010 roku, zakładano lot na pułapie FL270 a czas lotu 1.15 h), nasuwa podejrzenie o manipulację trasą i dystansem lotu samolotem TU154M nr 101 w tym dniu.
Z tego wynika logiczny wniosek, że te dłuższe planowane czasy lotów, musiały wynikać z różnych kalkulacji scenarzystów wydarzeń, co do szczegółów ich przebiegu.
Dłuższy czas lotu, to większy dystans możliwy do pokonania.
Utrzymywanie w obu wariantach przy zmienianych czasach startu samolotu TU154M nr 101 z Warszawy, stałego czasu lądowania samolotu w Smoleńsku, zapisanego w porządku uroczystości jako 10.30(LT – czas moskiewski letni, różniący się od czasu polskiego o 2 godziny), sugeruje zmianę dystansu jaki miał on pokonać w tym dniu.
Czas lotu jako 2 h w pierwszym zamówieniu KP z 3 marca 2010 roku(podany KP przez 36SPLT i jako jedyny środek transportu na uroczystości w dniu 10.04.2010 roku) zakładał odesłanie samolotu TU154M nr 101 na lotnisko zapasowe w Moskwie i tym samym „zepsucie” Prezydentowi planowanej uroczystości, traktowanej przez Prezydenta jako ważny punkt kampanii przed wyborami prezydenckimi przypadającymi w 2010 roku, w których zamierzał on ubiegać się o reelekcję.
W skorygowany drugim zamówieniu KP z 9 marca 2010 roku((podanym KP przez 36SPLT), założono inny wariant wydarzeń.
Oprócz samolotu TU154M nr 101,podano dodatkowy samolot Jak-40 .
Ustalony czas startu 5.00 (LT) i czas lotu Jak-40 jako 1.50 h świadczy o tym, że przewidziano lot Jak-40 nr 044 na dystansie Warszawa-Smoleńsk(z Prezydentem i generalicją) i to on miał ulec zaplanowanej „katastrofie” a pozostawiony czas lotu TU154M nr 101 jako 2 h, miał zapewnić lot TU154M nr 101 z pozostałymi członkami Delegacji i dziennikarzami, po odesłaniu go na zapasowe lotnisko do Moskwy.
Kolejne skorygowane zamówienie KP z 30 marca 2010 roku(podane KP przez 36SPLT), miało za zadanie realizację ostatecznie postanowionego scenariusza wydarzeń z 10.04,2010 roku.
Skoro D.Tusk od początku 2009 roku prowadził realizację swojego planu, polegającego na tym(jak sam to ogłosił 28.01.2010 roku), by już PIS nigdy nie powrócił do władzy, to dla zapewnienia skuteczności tego zadania, trzeba było się pozbyć na zawsze nie tylko śp. Prezydenta i dowództwa WP, ale wielu innych ważnych osób ze środowiska PIS, z Jarosławem Kaczyńskim na czele.
Dlatego postanowiono, że „katastrofie” ulegnie nie Jak-40 jak zakładano w poprzednim wariancie ale TU154M nr 101, z tymi właśnie wszystkimi osobami na pokładzie.
Choroba Matki Prezydenta i J.Kaczyńskiego, uratowała Jarosława, bo zdecydował się nie lecieć, by pozostać przy chorej Matce.
Ponieważ z oczywistych powodów, „katastrofy” nie można by urządzić na moskiewskim lotnisku Wnukowo, wybrano inne miejsce, bliżej położone od Smoleńska niż Moskwa, mające lotnisko wojskowe, na które postanowiono odesłać TU154M nr 101 i tam przejąć samolot z pasażerami a na Siewiernym w Smoleńsku urządzić inscenizację „katastrofy” na żywo z udziałem samolotu – dublera.
Celem skorygowanego w piśmie z 30 marca czasu lotu TU154M nr 101 z 2 h na 1.30 h, było pokonanie zmienionego dystansu lotu, zamiast z Warszawy do Moskwy(2 h lotu) na dystans z Warszawy do Sieszczy(1.30 h lotu) , choć dla dezorientacji oficjeli oczekujących na płycie lotniska Siewiernyj, sugerowano możliwość odesłania samolotu do Briańska(zeznania G.Cyganowskiego, II-go sekretarza ambasady RP w Moskwie oraz rozmowy oficerów COP i CH, monitorujących lot TU154M nr 101) a lotnisko wojskowe w Sieszczy leży na trasie drogi lotniczej A493, prowadzącej z punktu nawigacyjnego OGALI do Briańska(odległość około 172 km), a odległość Briańska od Smoleńska około 250 km.
Owi oficerowie COP i CH w swych rozmowach podawali, że lot ze Smoleńska do Briańska zająłby około 40 minut(lot na niskim pułapie), więc licząc proporcjonalnie do odległości, lot ze Smoleńska do Sieszczy, ze Smoleńska a właściwie około 24 minuty.
Utrzymano w porządku Uroczystości czas trwania lotu TU154M nr 101 jako 1.30 h , choć :
(…)
W dniu 16 marca 2010 roku Janusz Strużyna odpowiedział Katarzynie Doraczyńskiej, iż maksymalna liczba pasażerów Tu-154 to 85 pasażerów oraz 6 osób personelu pokładowego, a czas przelotu Tu-154 to około 1 godzina 15 min.
(…)
Str. 113/339 „Postanowienia” PO W-wa Praga z 12 czerwca 2012 roku
Ponieważ załoga TU154M nr 101 już nad Białorusią otrzymała informację o złej sytuacji meteo na Siewiernym, więc postanowili zmienić aktywny plan nawigacji poziomej lotu od punktu ASKIL, zapisany w planie lotu i wprowadzili do komputera pokładowego FMS inny, który pozwalał oszczędzić czas i paliwo:
ASKIL-DRL1-10XUB-DRL-XUBS
Lot wg tej trajektorii poziomej i co tu jest w tej sprawie najważniejsze, który pozwalał załodze na samodzielną ocenę meteo na lotnisku(przelot nad DRL1) i po ocenie sytuacji podjęcie decyzji przed 4-tym zakrętem(10XUB) o dalszym działaniu:
- podchodzeniu do lądowania
- odejście na drugi krąg i przeczekanie
- odejście na zapasowe lotnisko
Lot TU154M nr 101 od punktu ASKIL odbywał się zgodnie z wprowadzonym do pamięci FMS aktywnym planem nawigacji poziomej a załoga po przelocie na Siewiernym i ocenie sytuacji meteo, postanowiła odejść na zapasowe lotnisko, którym okazał się Brańsk(tak jak zeznał G.Cyganowski, że był on brany pod uwagę) i jak sugerował dyspozytorowi Henryk G. z CH w rozmowie z Leszkiem K. z COP.
Załoga nie wiedziała, że skierowanie ich do Briańska, to zastawiona na drodze pułapka w postaci wojskowego lotniska w Sieszczy , gdzie musieli awaryjnie lądować, bo do kabiny pasażerskiej, wraz z powietrzem wentylacyjnym pobieranym z pierwszego stopnia sprężarki silnika, zaczął być dostarczany również śmiertelnie trujący tlenek węgla(produkt spalania paliwa lotniczego) za pomocą uprzednio przygotowanej instalacji, podczas pobytu samolotu w Samarze, sterowanej zdalnym sygnałem radiowym.
Potwierdzeniem tego była podwyższona zawartość karboksyhemoglobiny (HbCO) – kompleksu hemoglobiny i tlenku węgla) w ciałach bardzo wielu ofiar a tlenek węgla dostaje się do organizmu ludzkiego, tylko drogami oddechowymi u żywych ludzi.
Widać, że organizatorzy „operacji specjalnej” ułożyli z czasów tych startów i lądowań niezłą „krzyżówkę”, mającą się zgadzać w punkcie przecięcia jednej wersji z drugą(pionowo z poziomym).
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2735 odsłon
Komentarze
@35stan
9 Grudnia, 2019 - 10:59
Bardzo trudno jest skomentowac Panskie rewelacje, bo tak je odczytuje.
Osobiscie uwazam, ze iscenizacja "katastrofy" na Siewernym za pomoca innego samolotu, bylaby zbyt trudna, a wlasciwie niemozliwa do przeprowadzenia ze wzgledu na czas i liczbe swiadkow. Jest wystarczjaco duzo dowodow na to ze tylko eksplozja mogla wywolac takie zniszczenia, ktore nawet widac na zdjeciach resztek poszycia.
To się zaczeło od likwidowania polskości, od wyśmiewania i lżenia naszej przeszłości, naszych bohaterów i naszej wiary. To jest pierwszy krok, drugim będzie likwidacja Polski. J.M.Rymkiewicz
@Leszek1
9 Grudnia, 2019 - 19:27
"Osobiscie uwazam, ze iscenizacja "katastrofy" na Siewernym za pomoca innego samolotu, bylaby zbyt trudna, a wlasciwie niemozliwa do przeprowadzenia ze wzgledu na czas i liczbe swiadkow."
Niezbyt jasno została wyrażona ta Twoja opinia.
"bylaby zbyt trudna, a wlasciwie niemozliwa"- w jakim sensie, w sytuacji gdy zamiast właściwego samolotu, podchodzi do lotniska samolot- dubler i odgrywa "katastrofę" a właściwy samolot zostaje odesłany na lotnisko zapasowe?
Świadkowie to widzieli i relacjonowali, ale w ich przekazach samolot przyziemił kołami podwozia(nikt ze świadków nie widział MAK-owej "półbeczki".
Wg relacji Nikołaja Szewczenki, kierowcy autobusu, można dość precyzyjnie określić czas tego zdarzenia i ten czas jest dość odległy od MAK-owej 8:41
@ 35stan
9 Grudnia, 2019 - 23:39
Wydaje mi sie dosyc trudnym zaiscenizowanie eksplozji ladujacej Tutki w efekcie ktorej rozpada sie ona na kilka tysiecy kawalkow. Ladowanie pustego samolotu o tych parametrach nie mozna wykonywac zdalnie. To nie jest latajacy model niewielkich rozmiarow. Wiec skad znalezc zaloge i co z nia pozniej zrobic? A jak niepostrzerzenie dowiezc poszarpane ciala pasazerow? Przepraszam, ale ta teoria jest niezbyt logiczna.
Widzialem zupelnie czyste kola podwozia, zanim ktos je posmarowal blotem. Tez nieumiejetnie, bo tylko z boku, pozostawiajac czysty bieznik.
Pozdrawiam.
To się zaczeło od likwidowania polskości, od wyśmiewania i lżenia naszej przeszłości, naszych bohaterów i naszej wiary. To jest pierwszy krok, drugim będzie likwidacja Polski. J.M.Rymkiewicz
@Leszek1
10 Grudnia, 2019 - 17:04
"...zaiscenizowanie eksplozji ladujacej Tutki ...."
"Wiec skad znalezc zaloge i co z nia później zrobic?"
Pilotów kaskaderów w Rosji nie powinno być trudno znaleźć.
Czy wyczytał Pan w mojej notce lub moich notkach lub komentarzach, bym kiedykolwiek taką wersję przedstawiał?.
Z relacji świadków wynika, że samolot wykonywał tzw. awaryjne lądowanie na tzw. "kangura"(uderzył kołami podwozia głównego w grunt, odbił się kilka metrów w górę i w ruchu postępowym opadł na podłoże.
Potem nastąpiły wybuchy, czyli po wyciągnięciu załogi i odwiezieniu jej karetkami na sygnale(jak głoszono zaraz po zdarzeniu a potem tę informację zdementowano).
Ślady na ziemi, czyli miejsca wybuchów, wg ekspertyzy firmy SmallGIS, KBWLLP przeinaczyła w Raporcie na "miejsca pożarów.
Takie ślady nie powstaną z pożaru krzaczków( bo podobno pożaru 10 t paliwa jakie miał mieć TU154M, nie było, bo gdyby był, to ogień sięgałby kilkudziesięciu metrów w górę, jak podczas prawdziwych katastrof samolotów z paliwem w dużych ilościach w zbiornikach.
Niektórzy świadkowie relacjonowali, że przed w ostatniej fazie lotu coś odpadało(ogon)
Pilotów kaskaderów w Rosji nie powinno być trudno znaleźć.
Zna Pan przypadek z marca 2010 roku, awaryjnego przyziemienia samolotu TU204 (troszkę większy od TU154) w lesie pod lotniskiem Domodiedowem w Moskwie(wyciął kawał lasu, połamał się ale nikt z obecnych na pokładzie nie zginął)?
Stan, oczywiście kity nam
10 Grudnia, 2019 - 21:22
Stan, oczywiście kity nam wciskają od lat i będą to robić przez kolejne i kolejne... Wytłumacz proszę po co lądowanie dublera, skoro był tzw śnieg Cieszewskiego. Chyba nie sądzisz, że to był przypadek? Scenarzyści nie ryzykowali tyle , bo nie musieli-łatwiej było złożyć złom pod śniegiem niż ryzykować to o czym od lat piszesz. Monitoring z Okęcia nie musiałby zniknąć gdyby tylko o dublera chodziło, bo chyba nie sądzisz,że np generałowie polecieli razem z posłami? Nie po to byli tak wcześnie na lotnisku żeby wystartować 2 godziny później.
@Oświecony
11 Grudnia, 2019 - 22:54
Pytasz ("Wytłumacz proszę.....") o wiele spraw, których nie da się rzetelnie wytłumaczyć a o których pisałem w notkach i komentarzach przez ubiegłe prawie 10 lat.
Cóż, tak to jest, gdy ktoś niewgłębiony w daną problematykę, chce zrozumieć coś, czemu ktoś inny poświecił bardzo wiele czasu na zgłębianie.
Podam ci hasłowo i w skrócie a Ty nie mając wiedzy szczegółowej z tym związanej, możesz to potraktować jako gdybanie.
1. "Wytłumacz proszę po co lądowanie dublera, skoro był tzw śnieg Cieszewskiego?
To, czym był ten "śnieg Cieszewskiego", przyjąłeś jako plandeki przykrywające rozłożone wcześniej części złomu smoleńskiego, bo tak to zinterpretował część blogerów zajmujących się śledztwem smoleńskim, choć sam Cieszewski tak tego nie nazwał(bo nie był pewny), mówiąc o tym, ze"jest to coś ludzką ręką uczynionego" a jak wiesz, ludzką ręką można uczynić bardzo wiele rzeczy.
W mojej hipotezie inscenizacji "katastrofy" na żywo z samolotem dublerem zakładam, że mogły to być pryzmy środka gaśniczego do gaszenia pożarów cieczy i ciał stałych, które paląc się ulegają stopieniu np. benzyny, polietylenu, smoły?
Do gaszenia takich pożarów używa się środków gaśniczych(np. w gaśnicach proszkowych) , których podstawowym składnikiem jest:
NaHCO3 - WODOROWĘGLAN SODU
którego wygląd przedstawia poniższe zdjęcie:
Organizując inscenizację "na zywo" z dublerem pilotowanym przez załogę "pilotów kaskaderów", nie można było dopuścić do pozaru paliwa lotniczego (w samolocie zawsze musi być w jednym zbiorniku (nr 1) paliwo balastowe ( Przez zbiornik nr 1 przechodzi paliwo ze wszystkich innych zbiorników i powinien on być zawsze zapełniony. Pobór paliwa, w normalnych warunkach, obsługuje automat. W uproszczeniu, kolejność opróżniania przez niego zbiorników jest następująca: 2,3,4,1, z tym zastrzeżeniem, że zbiornik 4 nie musi być zawsze zatankowany).
Pojemności poszczególnych zbiorników paliwa:
Zbiornik nr 1-3300 kg
Zbiorniki nr 2 2 x-9500 kg
Zbiorniki nr 3 2 x-5425 kg
Zbiornik nr 4 6600 kg
Świadkowie naoczni w swych relacjach podawali, ze samolot przyziemił kołami podwozia(na tzw. kangura) czyli po uderzeniu kół podwozia głównego w grunt , odbił się kilka metrów w górę i opadł w ruchu postępowym(świadkowie podawali, ze podczas przyziemiania odpadł mu ogon) .
Taki manewr (kangur) to manewr wytracania pędu samolotu, by skrócić drogę hamowania(z właczonym rewersem - ciągiem wstecznym)
Informacje podawane zaraz po zdarzeniu, o 3 osobach, które przeżyły katastrofę i zostały odwiezione karetkami na sygnale, to była 3 osobowa załoga dublera.
Po wyciągnieciu pilotów- kaskaderów, samolot wysadzono ładunkami termobarycznymi a najcięższe fragmenty samolotu(centropłaty z podwoziami głównymi) opadły na ziemię z kołami podwozia skierowanymi do góry.
Takie zachowanie się wraku pojazdów ciężkich(samolotów, czołgów, wozów opancerzonych) czyli odwracanie się kołami(podwoziem do góry), to wg rosyjskiego wojskowego, udzielajacego wywiadu dla Naszego Dziennika, standardowe zachowanie, które on obserwował podczas ćwiczeń na poligonach.
Jęli chodzi o Okęcie i hangar, to w mojej hipotezie zakładam lot z Okęcia drugiego Tupolewa(nr 102 z wymalowanymi numerem 101 ) a dla upewnienia podróżnych, ze wsiadają do nr 101, puszczono info, ze w nr 101 przebudowano salonik nr 3 z 8 na 18 miejsc by zgadzała się liczba miejsc jaką posiadał nr 102 czyli 100.
Marcin Wojciechowski, dziennikarz GW w wywiadzie dla rosyjskiej gazety mówił, ze dlatego dziennikarze musieli lecieć Jak-iem a nie Tupolewem, bo w Tupolewie, w tyle samolotu, 20 rzędów foteli było zajęte wieńcami.
Te dwadzieścia rzedów foteli w tyle samolotu, to zajęcie 58 miejsc pasazerskich, czyli pozostało z tych 100 miejsc pasazerskich nr 102, pozostało 42 miejsca.
Pierwsze komunikaty podajace 132 ofiar katastrofy, to akurat suma miejsc pasazerskich TU154M nr 101(90 miejsc) + te 42 wolne od wieńców w nr 102.
W locie TU154M nr 101 wzięło udział 88 osób zajmujacych miejsca pasazerskie, czyli wolne zostały jeszcze dwa wolne(zakładam , ze to te wolne w salonce prezydenckiej , gdzie było cztery miejsca ale mógł w niej być sam śp. Prezydent z żoną). Pozostałe 8 osób, to był personel(piloci-4, stewardessy-4, dysponujace miejscami służbowymi.
Z tego wynika, że przebudowa salonki nr 3 nie byłaby potrzebna( i nie była potrzebna) a podanie takiej informacji w Raporcie KBWLLP(w Raporcie MAK takiej informacji nie ma i podano 90 miejsc), to zwykłe kłamstwo mające uzasadnić uzycie 100 miejscowego TU154M nr 102.
Tak hasłowo a ile miejsca i czasu zajmuje taki komentarz i to bez przywoływania źródeł i wypowiedzi świadków , zajmuje dużo czasu i raczej nie jest to na komentarz (ale przecież przez 10 lat Pan moich notek nie czytał i stąd takie pytania).