Ciemna ( raczej najciemniejsza )komnata IIIRP - połowinki przed otrzęsinami

Obrazek użytkownika antysalon
Kraj

Camera obscura III RP wydaliła z siebie kolejny żałosny protest w konwencji "było nas pięciu braci i stanowiliśmy bardzo zgrany duet"!#

Nie odmawiam studentom troski o Polskę, ani prawa do wyrażania swej opinii.

Tyle, że tym razem były to głosy nie tylko rozpisane, a raczej napisane przez te salonowe klekotki kaprawej IIIRP, lecz nawet wykrzyczane do podsuniętych im megafonów i mikrofonów z których już od roku nie są w stanie dotrzeć do Polaków.

A gdy do tego dodamy tych "studentów" nie tylko bardzo mocno leciwych, a wśród nich wręcz wyleniałych i co zgorszą mocno strepowanych służbą w tzw lwp, sb i POprzetykaną także tymi doprawdy cymbałami z protestu sejmowego, to już mamy spectrum nie tyle żałosne, co bardzo mocno durnowato-obskurancką miazgę, którą wychwyciły nawet najbardziej im przyjazne ...camery obskura!
Albowiem ta protestująca ze studentami menażeria, to doprawdy najnędzniejsze postaci, typy wręcz sPOd najciemniejszej i zarazem z najciemniejszej komnaty IIIRP.

Chcieli przesunąć kalendarz i w styczniu zamarzył im się ....marzec.

Lenin w pażdzierniku, a koty ...w marcu.

I ta nędzna, prześmieszna już niemal w każdym POdrygu niby opozycja, pozbawiona nawet elementarnego wstydu garnie do siebie
naprawdę już żałosne persony.
Szczególnie nędznie prezentują się ci, którzy nie tylko przez ostatnie lat osiem swej władzy garnęli, grabili do siebie.
I teraz dosłownie ....robią pod siebie.

Urządzić połowinki jeszcze przed otrzęsinami, to doprawdy wielka sztuka, która od laty jeszcze nie udała się żadnemu rocznikowi studentów.

A trep rodem ze zsowieciałego lwp intonujący Gaudeamus, to moim zdaniem apogeum śmieszności.

pzdr

p.s.
#A tej garstce studentów, mimo całej prześmieszności ich "protestu" się nie dziwię tylko trochę, bowiem wiem, że z nudów można robić przeróżne głupoty, tak jak łatwo nimi manipulować, aby dekalog wynosił jedenaście, czyli mieścił się w żelaznej logice zmazgulonego trepa z tzw lwp.( jak pamiętam jednego z nich mjra, który na zajęciach studium wojskowego toruńskim Pentagonie ....lubiał mawiać w ten deseń cyt." było nas pięciu braci i stanowiliśmy bardzo zgrany duet"!)

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (14 głosów)

Komentarze

dodam do tego jeszcze dawne stare powiedzonko "nie matura,lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera" i robiła takich jak porucznik z czasów "kólturalnej rewolucji" zgotowanej nam przez WRONĘ"

Wrona nas nie pokona,pamiętacie Przyjaciółki i Przyjaciele ? kolejna odsłona i czas na nasze stare hasła... WRONA nas nie PO kona,

nigdy...

a pułkownikom WRONY,wstyd i hanba

pamiętamy was doskonale,to przez takich jak wy,nasi młodzi nie mogli studiować,bo wsadzano ich do więzien,lub mordowano skrycie...

Vote up!
7
Vote down!
0

gość z drogi

#1531431

Stoi zadumany student w kącie, podchodzi do niego major LWP ze studium wojskowego i pyta: Nu student co wy tak stoicie w kącie? - Kontempluję Towarzyszu Majorze, a ten ze wsciekłością grzmi: Nu a kto że wam pozwolił pluć po kątach?

Vote up!
7
Vote down!
0

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...

#1531436

Ja pamiętam taką opowiastkę z toruńskiego studium wojskowego: Wykładowca: "woda wrze w temp. 90 stopni"

Sudent: "woda wrze w temp. 100 stopni"

Wykladowca spoglądając w notatki; " a nie, 90 stopni to kąt prosty.

Vote up!
6
Vote down!
0
#1531456

Opowieści o głupocie trepów za Studiów Wojskowych różnych uczelni w PRLu są rozliczne i długie. Opowiadano mi zabawną historyjkę, któa się wydarzyła podobno na SWojsk UJ pod koniec lat 60-tych. Stoi kompania na apelu porannym, oficer dowodzący zadaje jakieś pytanie i obsztorcowuje też studenta który ma mundur niechlujny, pomięty i brudny.Mówi: "Jak ty wyglądasz? Jak jakaś baba stara, bo młoda dba o ubiór". Z szeregu ktoś powiedział głośno "Kobieta to kameleon". Major pyta wściekły:"Kto to powiedział?" Milczenie. "Kto k..wa?". "Balzac, panie majorze" powiedział prawdę ktoś z szeregu. "Balzac wystąp, zostaniesz ukarany". Cisza. "Balzac przed szereg, bo wylecisz". Cisza. Pan major mysli intensywnie chwilę i mówi: "Przecież Balzac skończył w zeszłym roku. Kto tam w drigim szeregu kłamie". I śledztwo potoczyło się dalej.

Stary system szkolenia wojskowego studentów wyglądał następująco. Trwał 3 lata (od semestru letniego na I roku, do zimowego na IV. Raz w tygodniu był dzień wojskowy (8 godzin), "wykładów" i innych zajęć praktycznych (musztra, zajęcia z bronią, czytanie regulaminów, szkolenia polityczne (czyli historia Lud WP -  studenci historii klęli w zywy kamień słuchając tych absurdów).Po I i po IV roku miesięczny poligon w garnizonie.  W ciągu 2 lat po studiach powoływano absolwentów na trzeci miesięczny poligon i po nim nominacja na ppor rezerwy.Umundurowanie studenci mieli w domu. W dzień "wojskowy" jechało się przez miasto w mundurze, trzeba było być punktualnie, bo karano za spóźnienia. Ogólnie mówiąc, na "zajęciach" była okropna nuda, ludzie przysypiali, czytali teksty wymagane na "studiach cywilnych", obijano się generalnie. Jedyną korzyścią z dnia wojskowego była możliwość kupienia bułki z szynką lub z baleronem w kantynie i napicia się kawy (dobrej). Ceny były "wojskowe" czyli bardzo niskie. Na poligonach było trochę ciekawiej. Kazano nam strzelać ze wszystkiego (z kałacha, pistoletu TT, rkm, ckm, z kałacha granatami nasadkowymi i z RGPPanc amunicją ćwiczebną), miny działanie w terenie drużyny i plutonu, okopywanie się, dowodzenie plutonem itd..

Oficerowie ze SW byli różni. Większość trepów i głupków, ale byli też normalni w miarę i dość fachowi. Moją kompanią dowodził major, saper, którego wywalono z jednostki bo w oddziale którym dowodził podczas ćwiczeń, był wypadek (podczas stawiania mostu, ponton przydniótł trzech żołnierzy, dwóch zmarło). SW były więc miejscem dla wypędków: pijaków, ukaranych czy wydalonych z JedWoj z różnych powodów, głupków. podpadniętych z różnych powodów, aferzystów (których kryto aby nie podważać "autorytetu" LWP),

Na koniec zabawna historia. Chyba to było na III roku wczesną wiosną. Dwaj moi kumple zwiali z zajęć i poszli "w miasto". Ze SW UJ przy Piastowskiej wsiedli w tramwaj, wysiedli na Piłsudskiego (wówczas Man Lipcowego). Był tam "Bar Ludowy" zwany przez nas knajpą "U Żyda", chlapnęli parę piw i chwiejnie poszli na dalsze piwa do kolejnego baru Do "Barcelony". Tam zaprawili się całkiem i nieźle zalani poszli na Rynek, gdzie łapnął ich patrol Żandarmerii Wojskowej. (musiała milicja zadzwonić do garnizonu).. Zostali zatrzymani (byli pijani i bez płaszczy, tylko w mundurach) zawiezieni na Rakowicką gdzie była Komenda Garnizonu i zamknięci w areszcie. Trochę przetrzeźwieli, podali fałszywe nazwika i udało im się uciec z wojskowego pudła. Wsiedli w taksówkę, przyjechali na Piastowska i wmieszali się w szeregi "braci żołnierskiej". Za pół godziny przyjechał patrol Żandarmerii i surowo nakazano szukać uciekinierów. Daliśmy cynk naszemu majorowi, że "przestępcy" wrócili i trzymają się na nogach nieźle, więc major zameldował, że wszyscy żołnierze jego kompanii są w SW i nie stwierdzono, że ktoś z zajęc uciekł. Zrobiono przegląd tych kompanii które miały wówczas zajęcia, ale nie rozpoznano winowajców - major kazał ich zamknąć w magazynie mundurowym w piwnicy. Żandarmii pojechali do SW AGH dalej szukać. Nasz major zgłosił Komendantowi SW, jak się sprawa miała i zapytał, co z nimi  zrobić. "Uciekli żandarmom? Nagrodzić!" powiedział komendant. I sprawa się rozeszła po kościach, a moi koledzy byli trochę forowani przez oficerów, "bo w durnia zrobili kanarów".Żandarmi byli znienawidzoną formacją przez oficerów, bo przysparzali im kłopotów, łapiąc żołnierzy "na lewiźnie". Za brak dyscypliny w jednostce karano też oficerów naganą, czy raportem karnym. Zachowali się wóczas wobec nas, studentów, lojalnie. Na SW było więc czasem wesoło.

Osoby zwolnione z wojska i dziewczyny mieli zajęcia z TOPL (Terenowa obrona przeciwlotnicza), w cywolnej odzieży - trwało to 3 semestry. Facetów nazywaliśmy "toplesami". A dziewczyny były też czasem "topleskami", ale to w innych sytuacjach, w układach dwuosobowych, gdzie również trzeba było stosować różne taktyki, aby osiągnąć cel.. 

Vote up!
4
Vote down!
0

Traczew

#1531457

zgoda, że prócz klasycznych trepów-kretynów trafiali się oficerowie względnie normalni, ia!przyzwoici, którzy nie razili głupota ogólnowojskową! Ale! zapadli nam, mnie także w pamięci ci szczególni czyli tzw nalazki ( odporni na wiedzę i trudni do z.....ia czyli skrzyżowanie q.... z mułem!)) I to oni nadawali ten sowiecki ton w sw.

Vote up!
6
Vote down!
0

antysalon

#1531463

Oczywiście tak. Większość "personelu" SW to trepy klasyczne. W miarę normalni oficerowie to mniejszość. Trzeba było jednak przeżyć te szkolenia wojskowe. Licząc łącznie to było 90 dni dydaktycznych dla wojskowych szkoleń, plus 3 poligony (licząc tn trzeci już po studiach). Razem było to 180 dni, czyli pół roiku !! Sporo. Pamiętać też trzeba, że wówczas zajęcia mieliśmy w soboty.  Później, chyba w 1974 roku zmieniono system. Absolwenci studiów, szli na rok do woja. Pół roku w szkole wojskowej i następne pół w jednostce. A więc moi młodsi koledzy mieli gorzej. Strawili w wojsku cały rok, a nie pół. Z rozmów z nimi wynika, że trepostwo było również silne w jedostkach wojskowych i to także w tych "rozwiniętych", czyli gotowych do natychmiastowych działań. Żle to świadczy o armii z czasów PRL. I pytanie zasadnicze. W jakim stopniu armia nasza dziś jest inna.

Vote up!
3
Vote down!
0

Traczew

#1531468

@ antysalon - Czy pan wie kto zaliczany był do "nalazków" i dlaczego?

Vote up!
4
Vote down!
0

casium

#1531470

Wiem, kim byli patroni tej podoficerskiej szkoły. Wiem też, że trafić tam na praktykę w ramach sor, to horror, choć za komuny był Orzysz i Drawsko.
pzdr

Vote up!
4
Vote down!
0

antysalon

#1531472

Wiem, kim byli patroni tej podoficerskiej szkoły. Wiem też, że trafić tam na praktykę w ramach sor, to horror, choć za komuny był Orzysz i Drawsko.
pzdr

Vote up!
3
Vote down!
0

antysalon

#1531473

@ antysalon

cyt. "trafiali się oficerowie względnie normalni, ia!przyzwoici, którzy nie razili głupota ogólnowojskową! Ale! zapadli nam, mnie także w pamięci ci szczególni czyli tzw nalazki (...)"

Ci szczególni oficerowie... nalazki?

Dlatego zapytałam.

*

"Nalazki" to popularne określenie podoficerów zawodowych, absolwentów Podoficerskiej Szkoły Zawodowej im. Rodziny Nalazków - Elbląg (1960–1993).

Do podoficerskich szkół zawodowych mogli być przyjmowani kandydaci w wieku przedpoborowym i poborowym oraz szeregowcy służby zasadniczej, którzy do chwili rozpoczęcia nauki nie przekroczyli 12 miesięcy tej służby i w tym czasie nie ukończyli podoficerskiej szkoły służby zasadniczej lub szkoły młodszych specjalistów.

Od kandydatów do podoficerskich szkół zawodowych wymagano:

·         obywatelstwa polskie

·         stanu wolnego

·         by odpowiadali pod względem fizycznym i psychicznym wymaganiom służby wojskowej oraz byli zdolni do służby w charakterze ucznia wojskowej szkoły zawodowej

·         odpowiednich wartości moralno-politycznych

·         wykształcenia odpowiadającego charakterowi szkoły

·         do Podoficerskiej Szkoły Zawodowej im. Rodziny Nalazków — ukończoną co najmniej szkołę podstawową.

Elewami zostawali nierzadko młodzi chłopcy, którym w życiu często było pod górę w wielu dziedzinach życia. Bywały sieroty, bywali tacy co kamieniami rzucali w szkołę. Po trzech latach nauki i praktyki w jednostkach, i na poligonach ze szkoły Nalazków wychodzili bardzo dobrzy podoficerowie zawodowi. Sprawdzali się w tamtych realiach. A to, że między nimi bywało niemało "zupaków" to fakt. Jednak w Armii Pruskiej, w WP II RP (np. po Szkole Małoletnich w Nisku nad Sanem) etc., etc., zupaków też nie brakowało. Dobrze wyszkolone Armie to Armie posiadające mocny kręgosłup właśnie w korpusie podoficerskim vide USArmy. Zaręczam ci - tam też mają zupaków pod dostatkiem co widać nie tylko na amerykańskich filmach.

No i teraz .... zderzenie pana podchorążego SPR czy SOR, który na studiach zajadał smalczyk ze słoika, prał skarpetki raz w tygodniu i albo balował, a jak nie balował to spał (z przerwa na sesję) itd... z takim "nalazkiem" to faktycznie był szok. Kudy magistrowi do trepa z podstawowym wykształceniem wzmocnionym choćby stopniem sierżanta? Przecież "Chamy i Żydy"*  (Żydy czytaj inteligencja) to dwa przeciwstawne światy.

Reasumujac -  oficerowie nie mogli być "nalazkami".

W 1962 r. na łamach paryskiej "Kultury" opublikowano esej Witolda Jedlickiego Chamy i Żydy *[W. Jedlicki, Chamy i Żydy, "Kultura" 1962, nr 12 (182), s. 3-41.]

 

 

Vote up!
4
Vote down!
0

casium

#1531479

Wronę podpierało  czterech pułkowników:

- płk Kazimierz Garbacik

- płk Roman Leś

- ppłk Mirosław Hermaszewski, którego  wzięto (rzekomo?) w plen wbrew woli, ale nikt nie widział, nikt nie słyszał by wierzgał nogami lub się zapierał przed profitami wynikającymi z przynależności do „grupy przestępczej o charakterze zbrojnym”. Skutecznie polował ze śmigłowca  na sarny z wykorzystaniem broni maszynowej, ale to zapewne taka sama prawda jak z tą branką do Wrony, z pięcioma braćmi, z sensacjami spod znaku trepa tudzież innymi opowieściami o starych karabinach?

- ppłk Jerzy Włosiński

*

Nie każdy bloger jest dziennikarzem. Każdy bloger, natomiast, stukający w klawiaturę zwłaszcza ten opiniotwórczy, chce czy nie chce zobligowany jest do przestrzegania Kodeksu Etyki Dziennikarskiej. Bo jeśli nie przestrzega Kodeksu, a indoktrynuje to czy jest lepszy (przepraszam, ale zapożyczę określenia, których nie praktykuję)  od komunistycznego parcha lub innej  geobbelsowskiej gnidy?

*

Wymienieni poniżej generałowie byli w Stanie Wojennym porucznikami, nieliczni kapitanami. To doskonale wyszkoleni oficerowie nie tylko w zakresie sztuki wojennej, ale także absolwenci renomowanych szkół średnich i wyższych w tym NATO-wskich. Oficerowie, mówiąc językiem piłkarskim, poukładani, z doświadczeniem zdobytym nie za biurkiem, ale w misjach, często gęsto w boju z przeciwnikiem niemalowanym!

Takich ludzi nie da się zastąpić z dnia na dzień bo Armia to delikatna materia i majstrować przy niej mogą tylko fachowcy!

*

"Gaudeamus intonowały trepy rodem z zsowieciałego lwp" w tym właśnie n/w elita generalska, która poległa pod Smoleńskiem wraz z naczelnym Wodzem Panem Lechem Kaczyńskim. Dla mnie to nie jest "apogeum śmieszności" tylko "taka prawda" - historia, której nie wygumkujemy. Możemy tylko przekłamać, albo po prostu kłamać.

*

Panie Gościu z drogi – należy odpocząć po trudach podróży, a nie zachowywać się jak klakier kiedy w artykule słusznym bzdurne porównania przywołują!!

*

Gaudeamus  intonowali:

- w 1969 r. generał Franciszek Gągor Szef Sztabu Generalnego – poległ pod Smoleńskiem towarzysząc panu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu;

- w 1980 r. podchorąży Tadeusz Jan Buk, absolwent VI LO im. Juliusza Słowackiego w Kielcach – w stopniu generała dywizji poległ pod Smoleńskiem;

- w 1981 r. podchorąży Andrzej Eugeniusz Błasik, absolwent Liceum Lotniczego przy WOSL W Dęblinie – w stopniu generała broni pil. poległ pod Smoleńskiem;

- w 1977 r. podchorąży Andrzej Karweta, abiturient LO w Chrzanowie – w stopniu wiceadmirała poległ pod Smoleńskiem;

  - w 1980 r. podchorąży Włodzimierz Edward Potasiński – w stopniu generała dywizji poległ pod Smoleńskiem, pośmiertnie awansowany do stopnia generał broni;

     - w 1969 r.  podchorąży Bronisław Kwiatkowski, ukończył pięcioletnie  Technikum Leśne w Krasiczynie (założone w 1884 r.) – w stopniu generała broni  (awansował pan prezydent Lech Kaczyński) poległ pod Smoleńskiem;

- w 1974 r. podchorąży Kazimierz Gilarski -  w stopniu generała brygady (awansował pan prezydent Lech Kaczyński) poległ pod Smoleńskiem;

- w 1993 r.  podchorąży Robert Marek Grzywna – w stopniu majora poległ pod Smoleńskiem, pośmiertnie awansowany do stopnia podpułkownika;

- w 1993 r. podchorąży Arkadiusz Protasiuk – w stopniu kapitana poległ pod Smoleńskiem, pośmiertnie awansowany do stopnia majora.

O tysiącach oficerów „z fali” w/w generałów czy też „z fali” w/w pilotów nie wspominając.

PS

Szanowny panie Traczew. Z tym pontonem to ciekawe. Ma pan jakiś link lub inne źródło opisujące  tragedię 3 żołnierzy lub umożliwiające wgląd w Teczki Akt Personalnych tych zboków ze Studim Wojskowego? ;))

Vote up!
5
Vote down!
0

casium

#1531469

Niestety nie mam pewnych informacji w tej sprawie. Zresztą ich nigdy nie szukałem.Wiadomość o wypadku z pontonem otrzzymaliśmy od innych oficerów SW, lub pracowników cywilnych SW (bo tacy byli też). Być może była to plotka, czy może nawet pomówienie, jeśli nawet tak było, to wiadomość wyszłą od ludzi z SW. Nasz major był człowiekiem inteligentnym i kompetentnym. Sporo mówił o saperce i wojskach inżynieryjnych. Wyraźnie różnił się od reszty. 

Vote up!
2
Vote down!
0

Traczew

#1531475

"Chwała SAPEROM" -  chwała!

Pomnik Chwała Saperom – pomnik znajdujący się w Parku Marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego w Warszawie przy Wisłostradzie.

Treść napisu na pomniku: Wolna Warszawa nigdy nie zapomni tych, którzy trudem swym i krwią pierwsi rozpoczęli dzieło jej odbudowy (z rozkazu Naczelnego Dowódcy WP nr 39 z 14 III 1945 roku).

PS

Osoba publiczna to saper. Jeden błąd rozrywa jej wizerunek na strzępy. ~J.K.

Vote up!
3
Vote down!
0

casium

#1531482

...przybłędy zydowskie ??

Vote up!
1
Vote down!
-2

Wolność, godność, honor - tego nic nie zastąpi.

 

#1531474

Student do oficera LWP: panie kapitanie, ten egzamin to tak na lipę czy pro forma? Oczywiście, że pro forma pada odpowiedź.

Vote up!
2
Vote down!
0

Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje . Mark Twain

#1531487