O czym szumią wierzby
Sejmowa rewolucja upadła, a wraz z nią upadli jej wodzowie. Trybun „oddolnej” społecznej ruchawki też jest już skończony, choć sam jeszcze o tym nie wie. Fundatorzy przewrotu rozpoczęli już casting na nową twarz ulicznych protestów i wszystko wskazuje na to, że kandydat pomalutku właśnie się wyłania.
Usiądzie człowiek do tekstu, napisze kilka zdań, zrobi sobie chwilę przerwy, wraca i to, co właśnie napisał, w zasadzie jest już nieaktualne. Dla przykładu taki Petru — zgodził się na przegłosowanie poprawek do ustawy budżetowej, ale nie spodobało się to towarzystwu z Czerskiej i Wiertniczej, więc posadzili pana Ryszarda na karnym jeżyku, co okazało się zabiegiem skutecznym i pan Ryszard — jak trafnie skomentował ktoś internetowym memem — podjął decyzję o wycofaniu się z decyzji, którą podjął.
Podobnie z Platformą Obywatelską — kładli się Rejtanem, szaty darli, ale wystarczyło widmo karnego obniżenia uposażeń poselskich, by heroiczna obrona wolności i demokracji zeszła na plan dalszy. Istny rollercoaster.
Dni Mateusza Kijowskiego jako lidera Komitetu Obrony Demokracji wydają się policzone, choć on sam uważa, że jest niezastąpiony, to jednak nie ma takiego wagonika, którego nie można odczepić. O tym decydują sponsorzy „oddolnej” inicjatywy, a ci wyraźnie rozpoczęli poszukiwania nowego autorytetu, który nie jest skompromitowany i przyciągnąłby więcej ludzi na ulice, bo ostatnimi czasy frekwencja spędów jest żałosna. Wydaje się, że wybór padł na Władysława Frasyniuka, któremu najwyraźniej też już nie po drodze z Kijowskim, czemu — w związku z ostatnimi wydarzeniami — dał wyraz, mówiąc:
Mam w dupie, jak oni się zachowują, bo KOD to jesteśmy my: ludzie, którzy przychodzimy na marsze. Szczerze powiedziawszy, mamy prawo też przyjść i im napluć w oczy, że nas zawiedli.
Kandydatem wydaje się idealnym — utożsamia się z KOD-em, nie cierpi wszystkiego, co w jakikolwiek sposób kojarzy się z PiS-em i Jarosławem Kaczyńskim, jest legendarnym opozycjonistą i — wiele na to wskazuje — ma tożsame interesy z obrońcami poprzedniego układu, którym przyświeca motto „by było tak jak było". Czy Władysław Frasyniuk ma talent przywódczy? Tego nie wiem, ale na pewno ma niebywały talent biznesowy, bo jeszcze w roku 1989 był przysłowiowym „gołodupcem”, a chwilę później był już właścicielem firmy transportowej o zasięgu międzynarodowym. Pierwsze ciężarówki dzierżawił od Zygmunta Solorza — który w tamtejszym środowisku biznesowym szerzej znany był jako TW Zeg — by po czasie je odkupić. Bez problemów otrzymał kredyt, a w tamtym okresie oprocentowanie kredytów — delikatnie rzecz ujmując — było lichwiarskie. Co było zabezpieczeniem kredytu? Firma Frasyniuka już na starcie miała zlecenia, a głównym jej kooperantem była firma Forte — producent mebli. Wieść gminna niesie, że gdańskim oddziałem tej firmy kierował niejaki pan Mariusz Godlewski, który prywatnie był szwagrem pani Jolanty Kwaśniewskiej, a pamiętacie który prezydent Polski brał udział w reklamie tej firmy?
Nieżyjący już Mirosław M. Krupiński — wiceprzewodniczący Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” — tak wspominał jedno ze spotkań z Władysławem Frasyniukiem:
Gdzieś na przełomie lat 82/83 przywieziono do Łęczycy Władysława Frasyniuka. Przez kilka dni trzymano go oddzielnie, a następnie „dokwaterowano” do nas. Było nas już wtedy ponad dziesięciu i od czasu do czasu zmieniano nam strategicznie cele. Po jednej z takich roszad znalazłem się sam na sam z Frasyniukiem w małej celi z czterema pryczami. Zastanawiałem się nad celem takiej rozrzutności metrażowej – cele były zwykle przepełnione, a tutaj pomimo dwóch pustych prycz nie dokwaterowano nam nawet wtyczki (byli tacy). Najmniej machiawelicznym wytłumaczeniem mogło być, że cela miała dobry podsłuch i chciano posłuchać naszych rozmów.
Rozbawiony pomyślałem, że słuchających spotka raczej zawód, bo Frasyniuka za tytana intelektu raczej nie uważałem — przeto szans na ekstrawertyczne dyskusje z mojej strony nie było. W jakimś jednak stopniu się pomyliłem – Władek miał dziwnie wiele do powiedzenia. Nie mówił wprawdzie własnym językiem, tylko cytatami z Michnika, Kuronia & Co, ale mówił zadziwiająco wiele i zadziwiająco płynnie. Wręcz recytował. Nie było w tym „prawie monologu” nic o „Solidarności” członkami KK której obaj byliśmy ani o sytuacji Polski, której wykładnikiem była nasza obecność w Łęczycy. Było natomiast bardzo wiele o strategii dojścia do władzy i o władzy tej przyszłym składzie. A ów referowany skład był z grubsza taki, jak to dziś bym określił, pomagdalenkowy – czyli Frasyniuka idole, Frasyniuk i ci, co z nimi trzymać będą.
Bywały w naszym pięknym kraju przedsięwzięcia ponad podziałami partyjnymi i w jednym z nich przewijało się nazwisko Władysława Frasyniuka, a była to afera pod tytułem „Mafia Paliwowa”.
W czasie trwania śledztwa dwukrotnie odsuwano prowadzących tę sprawę prokuratorów, aż wreszcie oddelegowano do jej prowadzenia pewnego prokuratora, który nigdy wcześniej nie zajmował się tego rodzaju przestępstwami, a jego specjalnością były wypadki drogowe. Delegacja trwała miesiąc (nie, to nie pomyłka — jeden miesiąc) i ów prokurator umorzył dochodzenie przed końcem swojej delegacji. Można? Można!
Nie pytajcie mnie jak to możliwe, by w tak krótkim czasie przeanalizować wielowątkowe śledztwo, zajmującą blisko trzysta tomów akt, kompletnie nie mając doświadczenia w tego typu sprawach. Nie znam odpowiedzi.
Na mieście mówią, że Prokuratura Krajowa przegląda się sprawie z lat 2005-2007, dotyczącej przestępstw skarbowych i korupcji we wrocławskim Urzędzie Celnym, a która po przejęciu władzy przez PO została rozmyta. W sprawie tej Władysław Frasyniuk oskarżany był przez swojego byłego zięcia o przestępstwa skarbowe i korumpowanie urzędników celnych. Smaczku tej sprawie dodaje fakt, że tuż po wygranych wyborach przez PiS w 2015 roku, w Sądzie Okręgowym we Wrocławiu zapadła decyzja o zniszczeniu jednego z kluczowych dowodów w tej sprawie — płyty CD z nagraniami rozmów, które ponoć mogły obciążać Władysława Frasyniuka.
Jak to wszystko potoczy się dalej? Czas pokaże, ale warto uzbroić się w cierpliwość, bo prawda jest córką czasu.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 5314 odsłon
Komentarze
Myślę, że teraz będzie z górki p. Jarosławowi
15 Stycznia, 2017 - 13:12
Sądzę, że stare kiejkuty już tylko kombinują. Zaplecze im trochę się przerzedziło - wyzdychało po prostu. Po raz pierwszy bezpieka Kaczyńskiego okazała się lepsza od bezpieki "starych kiejkutów" w sprawie "ryśka i mateusza".
Już samo usadowienie autora słynnego zdjęcia w samolocie świadczy o dużej precyzji działania i dalekosiężnym planowaniu bezpieczniaków p. Kaczyńskiego. Tych zasrańców filmowano w podróży i wybrano "najciekawsze" miłosne zdjęcie. To nie był przypadek. Poza tym PiS dysponuje nasłuchami z komórek i e-maili. To jest bezcenne źródło informacji. Tacy jak "mazguła" są bez szans z nowoczesną techniką, co obserwujemy przez ostatnie miesiące.
Myślę, że teraz będzie z górki p. Jarosławowi. Dwa dobre ruchy w czasie nirwany świątecznej i po „przeciwniku”. Schetyna się trochę zapiera raciczkami ale i na niego przyjdzie kolej.
Kaczyński przyjął dobrą metodę konfrontacji poprzez ośmieszenie (TVP nawiązało do TVN np. w programie Wtylewizji).
Bezkrwawo i klawo.
panMarek
Władeczek
15 Stycznia, 2017 - 13:47
On głośno krzyczy, podgryzał alimenciarza od miesięcy i co? Przejmie schedę po nim? Pewnie tak, ale władkowy KOD nie poleci daleko. Będą tam rozliczenia, intrygi, donosy do prasy, jednym słowem griy i zabawy, które tą organizację skończą. Czytając na mediach społecznościowych polemiki wewnątrz kodowskie widać tam rozczarowanie i wzajemne niechęci, ale tez jest podobno grupa która chce utrzymać alimenciarza. A więc może dwa KODy? To byłoby najlepsze rozwiązanie. KOD alimenciarza i KOD Władeczka. Władeczek jest pechowy, czego się tknie w polityce, do jakiejś organizacji się przyłączy i nią kieruje, to zaraz więdnie ona i politycznie się kończy. Obstawiam więc dwa KODy i po 3 miesiącach, nie będzie żadnego.
Traczew
17 lat temu jadąc z Zakrzowa na Kiełczów...
16 Stycznia, 2017 - 00:14
Czy pan F. rozliczył „Fundusz Pomocy „Solidarności” przesyłany ze Stanów Zjednoczonych?
- jak dzielono te pieniądze,
- kto je dostawał,
- kto nie dostawał,
- gdzie są sprawozdania,
Nadszedł czas - odbarwiono Bolka.
Czy już nadszedł czas by odbarwić _Deczka”?
Bo mnie tak naprawdę lata i powiewa pan _Deczek.
Mnie blondynkę intryguje tajemnica niektórych fortun i przedsiębiorstw.
Tak, tak – firm transportowych również.
Pamiętam firmę transportową na rogatkach Kiełczowa.
Miała na stanie kilkadziesiąt nowiutkich MAN-ów.
Firma nie pożyła długo.
Spacyfikował ją SPAP czy c*ś podobnego…
I tyle w temacie.
casium