Krzywa Laffer’a, jej skutki i kłopoty polskiej wódki..
Co to jest krzywa Laffer’a? Otóż jest to coś co bezbłędnie wskazuje, iż dla każdego towaru czy usługi istnieje granica po przekroczeniu, której ludzie przestają (uwaga! legalnie) kupować dany towar lub usługę bo jest ona dla nich za droga. Mówiąc bardziej precyzyjnie jest to zależność pomiędzy stawką podatku jaką opodatkowany jest dany towar lub usługa (może być to akcyza, cło, VAT, inne) a wielkością rejestrowanych wpływów do budżetu z tytułu legalnej sprzedaży wspomnianego towaru lub usługi. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest to coś co nie występuje w socjalistyczno-talmudycznym rozumieniu fiskalizmu ze strony urzędników szczurkowatego resortu finansów (poczynając jeszcze od czasów tow. ministra Modzelewskiego) ale nawet jeśli ktoś twierdzi, że coś w przyrodzie nie istnieje to nie musi być to wcale prawda objawiona. Jest to nieco podobnie jak z osławionymi WSI, cytując za red. Michałkiewiczem: fakt ich nie obecności jest tylko inną, wyższą formą obecności. Dokładnie tak samo jest z krzywą Laffer’a. To że ktoś udaje, iż w/w prawo ekonomii nie istnieje nie oznacza, iż tak faktycznie jest. Skutkiem przekroczenia pewnego, dopuszczalnego progu obciążeń fiskalnych na danym towarze czy usłudze jest postępujący wraz ze wzrostem obciążeń podatkowych spadek wpływów podatkowych będących konsekwencją załamania się legalnej sprzedaży tak wysoko opodatkowanych dóbr/usług. Konsekwencją dodatkową do opisanego zjawiska jest wzrost szarej strefy, w której ludzie nadal kupują poszukiwany przez nich towar (czasem wątpliwej jakości), na który ich nie stać w legalnej dystrybucji dzięki pazerności fiskusa.
Mamy kolejny, namacalny dowód istnienia owego prawa na przykładzie spożycia mocnego alkoholu . Praktycznie nie ma roku, żeby rząd w trosce o nasze zdrowie oraz rosnącą dziurę budżetową nie podniósł stawek akcyzy na alkohol czy papierosy. Ostatnia podwyżka akcyzy na alkohol na początku roku 2014 o skromne 15% spowodowała spadek legalnej produkcji aż o 24 procent (urzędnicy fiskusa sądzili w swej głupocie, iż podwyżka akcyzy spowoduje spadek produkcji zaledwie o 3%) - LINK .
Jakie wnioski z tej banalnej arytmetyki ? Legalne spożycie alkoholu spadło o blisko jedną czwartą co skutkuje sporym zmniejszeniem wpływów budżetowych z podniesionego podatku w porównaniu do okresu sprzed decyzji o wzroście podatku. Oznacza to, iż nasza decyzja o zwiększeniu obciążeń podatkowych spowodowała efekt odwrotny od zakładanego czyli ubytek w państwowej kasie w stosunku do okresu sprzed decyzji o podwyżce podatku. Domniemywać można, iż ktoś podjął tą decyzje świadomie bo państwo polskie cierpi na nadmiar pieniędzy z którymi nie wie co należy zrobić i trzeba te wpływy budżetowe ograniczyć (wystarczyło by przecież obniżyć podatek akcyzowy : ) albo też ktoś świadomie okrada państwo z wpływów budżetowych planując dodatkowo destrukcje legalnie działającej branży producentów alkoholi płacących nie bagatelne podatki i zatrudniających tysiące pracowników (czy to aby nie jakiś zakamuflowany zdrajca albo szkodnik?) .
Dodatkowo zdrowo w kość dostali producenci, którzy zaczęli „wycinać się” wzajemnie w ramach walki o klienta poprzez obniżenie marży a co skutkować będzie pogorszeniem interesu a w konsekwencji ograniczeniem produkcji i zwolnieniami pracowników.
Czy to oznacza, iż Polacy prowadzą zdrowszy tryb życia rozumiany jako zmniejszenie spożycia alkoholu? Bynajmniej. Piją tyle co poprzednio a może nawet i więcej. Z tą tylko różnicą, iż kupowany przez nich alkohol pochodzi z przemytu z zagranicy lub jest nielegalnie produkowany na miejscu od czego nie wpływają podatki a chałupniczej jakości produkcja zagraża życiu lub zdrowiu obywateli.
Dla zainteresowanych malutki wykład na temat krzywej Laffer’a i co ciekawe w obcym języku a prowadzi go jeden z byłych już kandydatów na tubylczego prezydenta.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2201 odsłon
Komentarze
@ 2-AM
28 Maja, 2015 - 21:44
Na podobnej zasadzie wylicza się pewien próg podatkowy. MFW wyliczyłu kiedyś po dogłębnych badaniach że wynosi on dla polskiego drobnego kontraktora 18,6 % . O co chodzi ? Gdyby wtedy ustalono podatek dochodowy na 18%, to osoba pytająca w warsztacie rzemieślniczym : "szefie a bez rachunku - to ile ?" , wylatywałaby za drzwi. Ciekawa była wtedy argumentacja za podatkiem 20% : kontrola skarbowa poszłaby na bezrobocie !