Łukasz Warzecha jako jedyny sprawiedliwy

Zwalanie swoich błędów na głupich doradców to znana z komunistycznych czasów metoda. Proszę poczytać choćby pamiętniki sowieckich komunistów, którzy trafii do łagrów.

Tyle na ten temat, chociaż można by dużo więcej...

Odpowiadając na pańską zaczepkę ...

Zupełnie nie rozumiem dlaczego nocne śpiewy przy ognisku z "Nocnymi Wilkami" nazywa pan libacją̣? Przecież to jest dokładnie takie samo kłamstwo, jak to z GazWyb. dotyczące Korwina. Panu wolno kłamać, manipuować  i  ośmieszać?

Trzeba tutaj powiedzieć, że to co tutaj pan pokazał jest „tradycyjną metodą pracy” naszych dziennikarzy i blogerów. Przejazd przez Polskę „Nocnych Wilków” jest więc bardzo dobrym pretekstem do „przyłożenia” komandorowi Rajdu Katyńskiego a pośrednio Grzegorzowi Braunowi i zrobienia z tego ostatniego „agenta Putina”, chociaż kto zna choćby pobieżnie wypowiedzi Brauna, ten wie że jest to niedorzeczność.

https://www.youtube.com/watch?v=tQ8qqdG6pIM
Proszę zwrócić uwagę, że każdy ze szkalujących Brauna dziennikarzy (i blogerów) podaje się za demokratę. Wciąż od nich słyszymy o wolności poglądów i swobodach obywatelskich. Tymczasem w tym konkretnym przypadku, proponują oni zastosowanie wobec rosyjskich motocyklistów metody jak najbardziej totalitarne, stosowane powszechnie w czasach stalinowskich. Mianowicie ukaranie ich zakazem wjazdu do Polski za to, że mają oni poglądy nie takie jakich oczekiwali by od nich nasi dziennikarze. A więc wolność poglądów jest dopuszczalna, pod warunkiem że jest zgodna z naszymi  poglądami.
Motocykliści nie złamali jak dotąd żadnego prawa obowiązującego w Polsce. Mimo tego tworzy się naciski na nasze władze ich ukarać zakazem wjazdu do Polski. Zapowiedź przyłączenia się do Rosjan w czasie podróży przez Polskę, przez uczestników Rajdu Katyńskiego jest odbierana przez tych „totalniackich” dziennikarzy (niestety, taże nawiedzonych blogerów) jako zdrada i działanie, jakże by inaczej – w interesie Putina.
Dziennikarze o poglądach mniej totalitarnych piszą aby rajdowców rosyjskich do Polski wpuścić ale w czasie podróży po Polsce pilnować, nawet bardziej niż osławionej tęczy na Placu zbawiciela w Warszawie. Zgoda, można ich pilnować. Tylko żeby w czasie tego pilnowania  nie okazało się, że spłonął kolejny most na Wiśle. A sprawców tego pożaru już nie było komu przypilnować. 
Radzę więc zachować przy tym pilnowaniu zdrowy rozsądek, zastosować siły adekwatne do zagrożenia, które to w tym przypadku nie jest oszałamiająco duże.  

Przypominam, że na mityngu we Wrześni powiedział, że kalectwem można się... zarazić, dlatego sprzeciwia się istnieniu klas integracyjnych, gdzie dzieci niepełnosprawne uczą się razem ze zdrowymi. Korwin-Mikke powtórzył te słowa jeszcze raz - prosto w oczy niepełnosprawnej dziewczynce, która przyszła z matką na festyn we Wrześni.

"Nie przypuszczałem bowiem, że Janusz Korwin-Mikke jest w stanie wmawiać ludziom z mównicy, że niepełnosprawnością można się zarażać, a potem psychopatycznie dręczyć dziewczynkę na wózku pytaniami o to, jak ćwiczy jej się na WF. Jeszcze bardziej przerażające jest to, co powiedział niepełnosprawnej dziewczynce chwilę potem - że nie puściłby wraz z nią swego dziecka do klasy integracyjnej, bo mogłoby "zarazić się" od niej kalectwem.

Nie wiem, czy ktokolwiek w dość brudnej przecież historii polskiej polityki pozwolił sobie na coś równie obrzydliwego. Gdybym był świadkiem tej sytuacji albo gdyby dotyczyła ona mojego dziecka - moja córka jest wszak po przeszczepie nerki, zaś być może Korwin-Mikke ma i na ten temat jakąś szaleńczą teorię - niemal na pewno nie umiałbym powstrzymać nerwów na wodzy i zareagowałbym bardzo impulsywnie."

Paweł Kukiz, muzyk