Nauka klęka przed Bogiem
Jak to działa? To pytanie każdego dociekliwego młodzieńca o zacięciu technicznym.
Jak to WSZYSTKO działa, to już z kolei fundamentalne i chyba najważniejsze pytanie nauki.
I coraz częściej naukowcy, uczeni i myśliciele, ci najwięksi, nobliści i niekwestionowane autorytety dochodzą do jedynego wniosku, który pozwala bezspornie odpowiedzieć na to zasadnicze pytanie.
Wszystko, dosłownie wszystko, od najmniejszej drobiny, kwarka, aż po cały Wszechświat działa dzięki mądrości Pana Naszego, Boga Ojca.
Też mi coś! Prychnie w miarę inteligentny i wykształcony chrześcijanin – my to wiemy od zawsze – stwierdzi i będzie miał rację.
Jednakże Nauka, tak, przez duże N, przez całe stulecia, powiedzmy od Galileusza, poprzez Kartezjusza, Newtona i Darwina, aż do Einsteina, Heisenberga, Penrose'a i innych, wszelkimi siłami starała się udowodnić i pokazać wszystkim, że Boski Element był kompletnie niepotrzebny, zbyteczny, posuwając się nawet do takiego absurdu, że może powstać coś z niczego.
Nadchodzi pora, by definitywnie skorygować ten fałsz. I to właśnie zaczyna się dziać.
Jesteśmy właśnie na progu wielkiego przewrotu, gdzie Nauka będzie musiała oficjalnie uznać istnienie Stwórcy, a człowieka za jego ostateczne dzieło.
************
Chyba z miesiąc temu odpowiedziałem przy jakiejś okazji złośliwcom i prześmiewcom, czyli trollom, którzy, jakby nie mieli nic lepszego do roboty, stale mi towarzyszą, ważąc moje każde słowo i z utęsknieniem czekając choćby na najmniejsze potknięcie, a najlepiej, na totalny upadek.
Co odpowiedziałem? Że nie mam teraz czasu na dyskusję z nimi o duperelach, bo właśnie zajmuję się innym, poważnym zadaniem (zauważyliście, jak potwornie się nadużywa słowo projekt?).
Rozpoczęło się natychmiast śledzenie i niuchanie, cóż to za zadanie tak mnie absorbuje. Oczywiście szybko przyjęto moje słowa za głupi wykręt, żeby tylko dalej swobodnie leniuchować i mieć spokój.
Ale ja mówiłem prawdę. Pracuję nad czymś bardzo ważnym. Przynajmniej dla mnie. Wcale nie pracuję poprawnie, jak trzeba, naukowo i systematycznie. Nie przeglądam dużej liczby książek, poważnej prasy, czy nie wyszukuję, aż do obłędu danych w internecie. Nie, w większości to ja pracuję głównie w swojej głowie, starając sobie co nieco powyjaśniać, usystematyzować, znaleźć odpowiedzi i wszystko powiązać w logiczną całość.
Oczywiście, rezultatem takiej właśnie procedury może być kompletna bzdura, albo... może nie...
Ten wpis, to mała, tak zwana "zajawka", bardzo skrótowo mówiąca o sprawie, która mnie absorbuje.
Od lat obserwuję, a można nawet powiedzieć, ze sporym entuzjazmem śledzę postęp i rozwój nauki. Patrzę, jak kolejne bariery są łamane; kolejne cuda ujawniane; i oczywiście, jak w skutek działań współczesnej nauki gwałtownie zmienia się świat wokół nas.
Nauka już zeszła głęboko w dół, nanometry są jak kilometry, a protony, czy nawet elektrony, jak kule armatnie. I tam na dole, w tej subatomowej fizyce, jest już inna mechanika – mechanika kwantowa. I co by dalej nie powiedzieć, gdy klasyczną matematykę, trzeba było zastąpić statystyką, czyli nic już nie jest pewne i dokładne, na co oburzył się nawet Albert Einstein wypowiadając słynne: - Bóg nie gra w kości! – to nagle obraz tego subatomowego świata zaczyna się rozmywać, bardziej to już jest matematyczna przygoda, taka wyjątkowo skomplikowana gra w kółko i krzyżyk, niż precyzyjne prace badawcze.
Wszyscy bez wyjątku naukowcy twierdzą – doszliśmy do granic, a dalej rozpościera się jakby zasłona i nic już wyraźnie nie możemy zaobserwować.
Przy okazji interesuję się filozofią nauki. Ostatnio coraz częściej zadaje się tam takie pytanie: - czy możliwy jest koniec nauki? Czy kiedyś, raczej wcześniej niż później osiągniemy kres w poznawaniu naszego świata i nauka nie będzie już miała nic do roboty?
Jednocześnie, równolegle zajmuję sie uważnym studiowaniem doktorów kościoła. Znajduję tam wiele odpowiedzi. Widać, że pytania, które ja sobie dzisiaj zadaję, istniały już kilkaset lat wstecz. Że wielu ludzi takie same pytania sobie zadawało.
Mam jednak nad nimi malutką przewagę – żyję w XXI wieku i świat już nie jest, jak wtedy, gdy ręcznie kaligrafowano mądre księgi.
Pozwala mi to spoglądać z innej perspektywy i na znacznie szerszy obszar.
Pytania są więc może stare, ale odpowiedzi już nie.
Chyba najważniejszym pytaniem jest istota boskości. Przez tysiące lat wystarczał wizerunek dostojnego starca z białymi włosami i białą brodą. Siedzącego na tronie gdzieś na górze, w otoczeniu aniołów i świętych. Taki obraz istnieje nadal w głowach milionów wiernych. Tak jak wizerunki piekła i nieba.
Wierni specjalnie nie zastanawiają się, dlaczego Bóg Ojciec zstąpił na Ziemię, przybierając postać Jezusa Chrystusa i czym właściwie jest Duch Święty.
Lecz prawdziwa nauka jak najbardziej się tym interesuje.
Wiernym zazwyczaj wystarcza, że mają nieśmiertelną duszę, i gdy za doczesnego życia będą dobrzy, to oczekuje ich nagroda – niebo.
Co do nieśmiertelnej duszy – to mają rację. Jestem o ty głęboko przekonany.
***************
Praktycznie od zawsze, czyli od momentu, gdy zdolny byłem sformułować logiczne pytania fascynowały mnie pierwsze słowa prologu Ewangelii świętego Jana:
a Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo.
2 Ono było na początku u Boga.
3 Wszystko przez Nie się stało,
a bez Niego nic się nie stało,
co się stało.
4 [JK] W Nim było życie.
a życie było światłością ludzi
Jakże to, myślałem, przecież był chaos, albo nie było nic, a potem stało się światło i rozdzieliło od ciemności? Więc gdzie umieścić to "słowo"?
Wiele lat musiało upłynąć, mogę nawet powiedzieć, że kilkadziesiąt, że zrozumiałem to po swojemu i udało mi się to prawidłowo to zinterpretować.
Najważniejsze w tym procesie było zrozumienie pojęcia "słowo". Taka nazwa dotarła do naszych czasów, lecz czy dokładnie to miał na myśli święty Jan, jak Pan Bóg obdarzył go natchnieniem?
Może to było tak. Słowo, to wypowiedziana myśl; a jak już mamy myśl, to mamy przecież rozum. Rozum to inteligencja i świadomość. A mówiąc to współczesnym, bardziej naukowym językiem, to wszystko jest informacją.
Czyli... czy możemy przyjąć, że na początku był właśnie rozum z informacją?
I czy może to oznaczać, że Bóg Ojciec jest tym właśnie pierwotnym rozumem przepełnionym informacją? Przecież święty Jan w trzecim wersie prologu mówi: "...i Bogiem było Słowo."
Gdy zaczniemy się zastanawiać nad nieśmiertelną duszą, mamy coraz większe przekonanie, że tak właśnie jest.
Szczególnie dzisiaj, gdy widzimy, że ludzki rozum jest w stanie tworzyć i przeobrażać otaczający świat.
*******************
Zakładam zatem, że Bóg Stworzyciel jest pierwotną inteligencją, pierwotną myślą i rozumem, nie związany z żadnym bytem materialnym, jak to pospolicie przyjmujemy.
A nasze dusze są mikroskopijną cząstką Jego, którą tchnął w nas, abyśmy swobodnie mogli realizować jego Projekt we Wszechświecie, który stworzył, by nam go podporządkować.
To wywala do góry nogami cały, przyjęty dotychczas aksjomat istnienia: człowiek jest malutką cząstką Wszechświata, który powstał nie wiadomo dlaczego, tylko wskutek praw statystyki i teorii złożoności, jako lokalny kaprys Natury.
I to jest według mnie wierutna bzdura. Ktoś, kto tak twierdzi, niech najpierw odpowie wszystkim na takie podstawowe pytania:
- - czym jest życie?
- - czym jest rozum?
- - czym jest myśl?
- - i czym jest świadomość i po co nam ona?
Proszę bardzo... czekam...
Ktoś bardzo mądry może odpowiedzieć choć na jedno z tych pytań nie angażując Boskiej Istoty?
Nie jestem ani pierwszy, ani osamotniony w takich rozważaniach. Jak podałem na wstępie, coraz więcej poważnych naukowców, a nie tylko taki dyletant, jak ja zaczyna snuć analogiczne rozważania.
Przytoczę choćby jedną teorię, która zaczyna coraz bardziej się rozpowszechniać, zdobywać uznanie i która łączy wiarę z nauką.
Jest ona bardzo młodziutka, a twórcą jej jest naukowiec i doktor medycyny Robert Paul Lanza [1]; Amerykanin, myśliciel, którego poważne periodyki naukowe lokują w pierwszej setce najmądrzejszych ludzi naszej ery.
W natłoku swoich prac, przedstawił on również w 2007 roku teorię Biocentryzmu, która natychmiast narobiła bałaganu w całym naukowym świecie.
Pokrótce i w maksymalnym uproszczeniu można tak ją zaprezentować:
"... Teoria biocentryzmu zakłada, że śmierć świadomości po prostu nie istnieje. Śmierć jest tworem funkcjonującym tylko w myślach, ponieważ ludzie identyfikują się ze swoim ciałem. Materialna powłoka prędzej czy później musi umrzeć i wydaje się, że to samo dzieje się ze świadomością.
Jeśli jednak uznamy, że to świadomość wytwarza nasz organizm i określa go niczym sygnałem telewizyjnym określa się to, co potem widać odbiorniku, to staje się oczywiste, że fizyczny rozpad naszej powłoki nie jest końcem naszej świadomości.
Po prostu świadomość istnieje poza ograniczeniami narzucanymi nam przez czas i przestrzeń. Innymi słowy nie jest ona lokalnie przypisana do ciała, tylko jest obiektem kwantowym z zasady nieprzypisanym do miejsca. Jest obiektem, który określa się w trójwymiarowej przestrzeni dzięki zjawisku dekoherencji kwantowej, czyli ostatecznej siły determinującej kierunek, w którym podąży dany układ kwantowy."
[Wg. książki dr Robert Lanza "Biocentryzm: Jak życie i świadomość są kluczem do zrozumienia natury wszechświata"] [2]
Co w tym podejściu jest przewrotem iście kopernikańskim?
To mianowicie, że wszystko, nasze otoczenie, nasz świat i cały Wszechświat jest tworem naszej zbiorowej świadomości, która w swojej istocie jest bytem poza-materialnym, oraz poza naszymi wymiarami i czasem, i według mnie, jest w swojej całości właśnie Bokiem Stworzycielem.
I gdy następuje zjawisko dekoherencji kwantowej [3] to rodzi się nowy człowiek.
Czy to odpowiada na stwierdzenie wypowiedziane przez świętego Jana Ewangelistę: - na początku było słowo? Jak najbardziej tak.
Czyli wiemy już od ponad dwóch tysięcy lat, że Bóg jest słowem, a przez słowo rozumiemy myśl, rozum i świadomość, tylko nie potrafiliśmy tego odpowiednio zinterpretować.
_________________________________________________________________________________________________________________
__________________________________________________________________________________________________________________
[1] http://en.wikipedia.org/wiki/Robert_Lanza
[2] http://innemedium.pl/wiadomosc/teoria-kwantowa-dowodzi-ze-swiadomosc-w-momencie-smierci-przenosi-sie-innego-wszechswiata
[3] http://pl.wikipedia.org/wiki/Dekoherencja_kwantowa
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 9942 odsłony
Komentarze
Redakcjo ...miej odwage
8 Stycznia, 2015 - 14:01
Szanowna redakcjo miej odwage..notka Jazgdyni odnośnie relacji człowieka,Boga,nauki jest bardzo ważna...nie bój redakcjo się ważnych tematów, nie chowaj się za parawanem poprawności. Uważam, ze notka Janusza powinna być w dziale polecane przez redakcję.
@Jozio z Londynu
8 Stycznia, 2015 - 14:08
Witaj
Żeby to chcieć, to najpierw trzeba zrozumieć.
Bleble jest proste i nie wymaga wysiłku.
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
@jazgdyni
8 Stycznia, 2015 - 14:30
Tys prowda
ps.chciałem już wczesniej o tym napisać, ale jak juz informowałem nie tylko, ja ale wiele osób ma problem ze strona niepoprawnych.pl
a nie przekonuje mnie to ze serwer jest niewydolny (przeciążony)
@jazgdyni
8 Stycznia, 2015 - 15:30
Zrozumiałem i jak widzisz.................................. mówisz i masz :-)))))))))
Szanowny Józefie
8 Stycznia, 2015 - 15:33
Redakcja stara się na bieżąco promować ważne i ciekawe teksty, nie zawsze jednak jesteśmy w stanie zgrać się w czasie pojawienia się nowego tekstu. Jesteśmy wolontariuszami, staramy się bardzo dużo czasu posiwecac portalowi, w moim przypadku jest to właściwie 24/24. Zdarzyć się jednak może że podklejam z małym poślizgiem czasowym. Bardzo Cię proszę o wyrozumiałość.
Pozdrawiam serdecznie!
@Mała Mi
8 Stycznia, 2015 - 15:35
DZIEKUJE
ps.
ja zmienilbym Pani nick :-))))))))))))
@Duża Mi
pozdrawiam
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika patria nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
Noo cóż Juzio.. dzień bez wazeliny9 Stycznia, 2015 - 22:41
to stracony dzień :))))))))))))))))))))))
pozdrawiam!
Astra - Anna Słupianek
.
9 Stycznia, 2015 - 22:44
no tak - dziekuje
@jazgdyni i inni,
8 Stycznia, 2015 - 16:10
Temat jest ciekawy; mam swoje zdanie (nawet jeśli brzmi ono w pewnych aspektach "nie wiem"). Przede wszystkim, dawno już słyszałem że w gronie ważnych współczesnych fizyków pracujących nad cząstkami elementarnymi i nad ewolucją Wszechświata większość jest "wierząca"; tematyka ich prac nie przeszkadza im w niczym w aspekcie wiary. To znaczy, mądrzy ludzie nie widzą sprzeczności pomiędzy wiarą a nauką.
Ale do tekstu mam kilka wątpliwości.
Oto one:
Na jakiej podstawie można twierdzić że świadomość jest zjawiskiem kwantowym? Co to jest dekoherencja kwantowa? Co to jest "kierunek, w którym podąży dany układ kwantowy"? Czy obiekt kwantowy może (w sensie fizycznym: czy ma prawo) nie być przypisanym do miejsca? Przecież zasada nieoznaczoności Heisenberga mówi co innego!
Nie sądzę też żeby teoria biocentryzmu miała narobić jakiegoś bałaganu. Czy jest to teoria czy też tylko teza?
Nie twierdzę, Autorze, że "opowiadasz głupstwa". Sam zajmuję się nauką i jednocześnie deklaruję się jako człowiek wierzący. Nie ma w tym sprzeczności (moim zdaniem). Ale czy autor wspominanej publikacji nie nadużywa słowa "kwantowy" w celu zwiększenia sprzedaży swojej książki oraz w celu aby przeciętny dyskutant nie ważył się dyskutować, napotkawszy wielce tajemnicze i trudne do zrozumienia szerszemu ogółowi słowo "kwantowy", pamietając jedynie że jest ono bardzo nowoczesne?
I jeszcze jedno: periodyki naukowe nie zajmują się lokowaniem myślicieli w jakimś rankingu mądrych ludzi. Zwłaszcza "poważne". O co więc tu chodzi naprawdę?
Pozdrawiam
Honic
@Honic
8 Stycznia, 2015 - 17:03
Witam
tego się własnie obawiałem. W krótkiej notatce i to świadomie bez nadmiernych przypisów nie da się dokładnie wszystkiego wytłumaczyć, szczególnie, gdy czytelnik ma minimalne przygotowanie naukowe.
Ale widzę, że tutaj możemy porozmawiać.
Czy znana jest tobie jakakolwiek definicja świadomości? Oczywiście rozsądna? Nie? To proszę się nie przejmować. jak do dzisiaj, nikt nie pokusił się o taką definicję JEŻELI wykluczyć istnienie ducha, lub bardziej swojsko duszy.
Jeżeli zgłebimy się bardzo mocno w teorie kwantowe, określimy i zrozumienie załamanie się fali, dwupunkt, teorię splątania to możemy zbliżyć się do bardzo prawdopodbnych rozważań, że rozum i procesy myślenia, to są wszystko kwestie fanowe. Pierwszy to ogłosił kilkanaście lat temu bodajże Francis Crick albo Robert Penrose, obaj nobliści.
Upraszczając, w nowej dziedzinie, która zaczyna się dosyć inensywnie rozwijać, tzw kognitywistyce i neurologii kwantowej, już dosyć powszechnie przyjmuje się, że załamanie fali prawdopodobieństwa pola kwantowego, jest "iskrą", która rodzi myśl i jest wejściem do świadomości.
Pozostaje ważne pytanie - dlaczego tak jest? Tak jest, bo ktoś tak zakodował nosniki informacji na poziomie falowym, nadając im sens i znaczenie. Podobnie jak w łańcuchu DNA. Czyja to robota? Spontaniczna? Niemożliwe! Tryliona lat by trzeba, żeby z przypadkowych kombinacji materii i energii powstała istota myśląca. A do tego musiałyby się stworzyć tak dziwnie idealne warunki, i na Ziemi i we wszechświecie. Stanowczo za dużo tu koincydencji, żeby nie przypuszczać, że wszystko to jest ten słynny inteligentny projekt.
Natomiast teoria biocentryzmu idzie znacznie dalej, przypominając jedną starą teorię filozoficzną, która mówi, że tak na prawdę świat fizyczny nie istnieje, tylko jest tworem umysłu. W biocentryzmie natomias,t świat fizyczny powstaje właśnie na skutek działania świadomości. Czyli cały wśzechświat jest wytworem świadomości.
To nie tylko banalny "big bang" i nagle bierze się coś z niczego, tylko inteligentna świadomość spowodowała zaistnienie naszego wszechświata.
Dobra... długo by mozna tak dyskutować.
Aha - oczywiście żadne poważne wydawnictwa naukowe nie przeprowadzają rankingu "najmądrzejszych ludzi". W nauce to nie ma sensu. Są tam stosowane inne kryteria warości konkretnej pracy naukowej i konkretnego naukowca. To chociażby ogółnie przyjęty indeks cytowań (choć jest ich kilka), który pozwala na ranking w danej dziedzinie.
Natomiast w periodykach popularno - naukowych, szczególnie amerykańskich, co rusz ogłaszane są tabele i rankingi, a to naukowców, którzy wywierają największy wpływ na świat, a to właśnie najmądrzejszych ludzii. Proszę sobie wyguglać hasło "ranking of top scientists" a otrzyma się w 0,33 sekundy 35 600 000 odpowiedzi. Wesoło, nie?
Pozdrawiam
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
@jazgdyni,
8 Stycznia, 2015 - 20:11
Nie odmówiłbym, ale trudno będzie. Terminologia jaką podajesz jest dla mnie dotychczas nieznana. Musiałbym znać definicje cytowanych sformułowań. Nie jestem psychiatrą, socjologiem, cybernetykiem czy medykiem - im najłatwiej rozmawiać o kognitywistyce. Wiem że jednym z jej "wynalazców" był Noam Chomsky. Osiągnięć ani strony praktycznej rozważań dotyczących tej dziedziny nie znam. Intuicyjnie przeczuwam że kognitywistyce bliżej do filozofii, niż do nauki, jako zbioru wiedzy o świecie.
Na temat czym jest świadomość, samodzielnie nie wypowiadam się; nie mam koniecznego minimum wiedzy.
Moją wątpliwość natomoiast budzi używanie w wielu aspektach słowa "kwantowy" które w tej tematyce wydaje mi się niezrozumiałe. Wspomniałem wcześniej o zasadzie nieoznaczoności Heisenberga - wspomniany stan splątany odnosi się chyba właśnie do niej?
W dalszym ciągu nie rozumiem takich terminów takich jak "neurologia kwantowa", "kwestie fanowe", "kodowanie nośników informacji na poziomie falowym", "dwupunkt" i podejrzewam, że autor książki która prawdopodobnie napisana została w języku angielskim przez Amerykanina nadużywa swojej przewagi nad czytelnikami podając nazwy i interpretacje zjawisk nieistniejących. Takie rzeczy zdarzały się i zdarzają nie tylko w dziedzinie popularyzacji nauki (a także "nauki") ale też w samej nauce. Najbardziej znanym przykładem jest publikacja Alana Sokala, opisana dość wyczerpująco i wiernie w polskim wydaniu "Wikipedii" pod hasłem "Sprawa Sokala". Ze swojej dziedziny znam kilka oszustw (i nazwiska oszustów) które polegały na publikowaniu nieprawdziwych danych i wyciąganiu z nich wygodnych wniosków. Jeden z przykładów dotyczy Polski, inne Azji i Ameryki Północnej, zwłaszcza USA. Ale naciąganie prawdy do "pobożnych życzeń" zdarza się w nauce bardzo często.
O "Big Bangu": to termin stworzony "dla maluczkich". W rzeczywistości chodzi o moment (np. w interpretacji historii świata) zwany "punktem osobliwym" a którego podstawową i najważniejszą cechą jest to że nie da się opisać za pomocą znanych metod w nauce. Czyli wiadomo że nic nie wiadomo. Takie punkty powodują że ateistyczny obraz świata nigdy nie będzie kompletny i dla Boga miejsce w tym świecie zawsze się znajdzie, jeśli taki będzie nasz wybór. No bo - w myśl zasad wiary - mamy przecież wolną wolę?
O rankingach publikacji naukowych: to jest zło, ocena " merytoryczna" oparta na ilości cytowań oraz na subiektywnym znaczeniu tytułu czasopisma, raz stworzone destabilizuje naukę. Powoduje że badacze pracują nie po to żeby poznać i opublikować prawdę, lecz po to żeby mieć dobre notowania (np. na tzw. liście filadelfijskiej) co się przekłada na karierę naukową, pieniądze na granty , stanowiska, tytuły i - co równie ważne - gwarancję nietykalności w przypadku pogorszenia warunków finansowych w rodzimnej instytucji. Dlatego moja opinia o rankingach jest wybitnie pejoratywna. Bez wyjątku.
Pozdrawiam
Honic
P.S. Co do lasów i grzybów, moja opinia jest identyczna.
Komentarz niedostępny
Komentarz użytkownika Verita został oceniony przez społeczność bardzo negatywnie i jest niedostępny. Nie można go już odkryć. Bardzo nam przykro.. :(
8 Stycznia, 2015 - 21:51
Verita
.
9 Stycznia, 2015 - 11:20
Bardzo konkretny wpis i nie pozostawiający złudzeń co do sensu zamieszczania na tego typu portalach społecznych co NP.
Prof hab.Jarosław Gruszkiewicz dość przystępnie wyjaśnia podobne zagadnienia.
Pozdrawiam
@JzL
9 Stycznia, 2015 - 11:44
Józiu
Ona po prostu lubi się czepiać. I widocznie inaczej rozumie pojęcie i cel portalu społecznościowego, mając na myśli tylko tematy bieżace, ew. historyczne. Dziwię się więc, że toleruje teksty satyryczne i poezję.
Pzdr
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
@Jazgdyni
9 Stycznia, 2015 - 11:50
Jestem wiecej niz przekonany że wróci do mniej złosliwych komentarzy, a i wreszcie na własnym blogu poruszy taki czy inny temat, co do którego będziemy mogli się w jakiś sposób ustosunkować.
Nadzieja umiera ostatnia
@Honic
9 Stycznia, 2015 - 09:32
Znaczenia Chomsky'ego w kognitywistyce nie można niedocenić. On jak wiadomo zajmował się językiem. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że to najważniejsze po stworzeniu człowieka dzieło Boga. Bo język - oznacza komunikację - oznacza zachowania społeczne. Chomsy m.in. udowodnił, że wszystkie ludzkie języki, nawet nie wiadomo jak izolowanych plemion, pochodzą od wspólnego rdzenia. I czy to zasady gramatyki, składnie, czy semantyka są w pewnym sensie wspólne.
Kognitywistyka nie jest filozofią. Ona zawiera w sobie filozofię. To meta nauka, która zajmuje się umysłem i mózgiem i zawiera w sobie neurologię, psychologię, medycynę, lingwistykę, informatykę i wlasnie filozofię.
Tam, gdzie nauka nie może sobie dać rady, gdzie występuje limes, zero, nieskończoność, ten nieszcęsny "big bang", czy "czrna dziura", ta właśnie nauka przykrywa to płaszczem punktu osobliwego. Wykazuje bezradność wobec najważniejszych boskich aspektów. Oczywiście, oprócz punktów osobliwych, zasady nieoznaczoności, nie może sobie także dac rady z paradoksem obserwatora. A to jest niesłychanie ważne.
Serdeczności
Ps. Czy uważasz, że takie rozważania jak nasza dyskusja, nie powinny mieć miejsca na portalu społecznościowym, jak pod twoim wpisem imputuje wieczna czarownica?
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
@jazgdyni,
9 Stycznia, 2015 - 17:52
pozwolę sobie zacząć od końca (czyli od peesu): Nie uważam. To jest dopuszczalne, wystarczy jeśli zachowamy dopuszczalną treść i formę. Na tej ostatniej zasadzie sprzeciwiam się nazywaniu kogoś czarownicą, które to słowo we współczesnym znaczeniu ma oddźwięk pejoratywny. Sam ze swojej strony staram się dbać aby nie urazić osoby adwersarza, mówiąc oczywiscie to co chciałbym i mógłbym powiedzieć na tematy merytoryczne, nie ryzykując jednak utraty szacunku dla jego czy jej osoby. Temat ogólny który poruszamy jest istotny dla użytkowników takiego portalu jak Niepoprawni i jemu podobnych z bardzo prostej przyczyny: mówimy o ideach, wartościach, stwierdzeniach które mają wpływ na światopogląd a więc i na typową tematykę portalu Niepoprawni. I dawniej i dziś pojawiały się zarówno mądre i godne szacunku idee, teorie i poglądy które pozytywnie wpływały na traktowane nimi środowisko jak i idee głupie, błędne, szkodliwe, zbrodnicze i tak dalej. Szczera i mądra rozmowa o nich - wierzę - pomoże każdemu myślącemu człowiekowi wybrać włąściwą, i nauczy czegoś pozytywnego każdą ze stron dyskusji łącznie z tą która - jeśli to się kiedyś okaże - miała rację. Teraz tych złych i głupich idei jest więcej niż kiedyś. Wychodząc poza temat który poruszamy - mam świadomość i mogę podawać nazwiska i tytuły publikacji naukowych oraz (zwłaszcza) książek popularnych - że wielu ludzi tworzy sztuczną, nieprawdziwą "wiedzę" której stają się luminarzami. W równym stopniu jak językoznawstwo towarzysza Stalina. Jetst to zło, bo wykoślawia wielu naiwnym ludziom którzy nie umieją zweryfikować otrzymanej informacji prawdę o świecie i w ten sposób ich krzywdzi. Tworzone jest w celu osiągnięcia doraźnych osobistych korzyści - sławy, kariery, zwycięstwa jakiejś (zwłaszcza wątpliwej) idei, a zwłaszcza sporych, a czasem dużych pieniędzy wynikających z umów wydawniczych i praw autorskich.
Dobrym przykładem do czego takie akcje mogą prowadzić jest historia zimy nuklearnej którą na NP kiedyś starałem się opisać oraz książki Daenikena, same w sobie ciekawe, ale postulujące wprowadzenie do powszechnej świadomości bytów co do istnienia których nie ma żadnych dowodów. Kolejny przykład - marksizm, o którym starałem się niedawno napisać. Kolejny - z którym kiedyś może uda mi się zmierzyć - katastrofizm w historii Ziemi w aspekcie zagłady dinozaurów oraz "ciemna materia" z "ciemną energią" na której istnienie - póki co - nie ma przekonywujących dowodów. Atrakcyjny w aspekcie efektów specjalnych ale budzący szereg podstawowych wątpliwości.
Sama "boska" nazwa cząstki postulowanej przez Higgsa i kilku innych autorów też jest wybiegiem pijarowskim - nie ma ona mieć "boskich" właściwości, a jedynie powodować że teoria jaką skonstruowano będzie zgodna ze znaną praktyką.
Przepraszam, dziś jestem bardzo zajęty.
Tylko taka myśl która mnie zaskakuje: logika tego świata funkcjonuje równie dobrze w naszym świecie z Bogiem jak i bez Niego. Zarówno prawa świata wierzącego jak i ateisty nie mogą być zanegowane ostatecznie.
Kto, wie, może taka konstrukcja świata jest właśnie dowodem na istnienie Boga? Kto wie?
Pozdrawiam
Honic
@jazgdyni,
9 Stycznia, 2015 - 23:58
to nie to że mam inne zdanie, ale brak mi stwierdzenia "wprost": czy Chomsky mógł udowodnić że wszystkie języki pochodzą od wspólnego rdzenia (to znaczy, czy istnieje w ogóle taka możliwość)? A jeśli tak, jak "głęboko" w przeszłości tkwi "wspólny rdzeń"? Chodzi mi o to, że wiele zwierząt (ssaki: kopytne, naczelne) porozumiewa się w sposób który można nazwać - wprawdzie prymitywnym - ale językiem? Sam byłem świadkiem "rozmów" małp - nie były to porykiwania lecz konkretne "komunikaty". Powtarzalne i nietrudne do zrozumienia nawet dla mnie.
Pozdrawiam
Honic
"czym jest świadomość i po co nam ona?"
8 Stycznia, 2015 - 17:26
Nie wiem "czym" jest, nie umiem tego określić bo mam spore braki w wiedzy, jestem tylko zwykłym drapinutem i drapistrunem. Mimo tych braków wiem natomiast, że świadomość była, jest i będzie, wiem po co i wiem jakie są jej wyniki. Nawet przykład mogę dać...
Tak jak np.facetowi wszystko kojarzy się z d..., tak mnie, może z racji tego, że nie jestem w Polsce ale bez niej nie mogę żyć i każdą chwilę z nią związuję, wszystko z nią mi się kojarzy, dam przykład "polski" - jeśli np.Mieszko I i mieszkańcy ziem między Wisłą i Odrą nie posiadali świadomości to najnormalniej w świecie dziś nie byłoby Jazgdyni, mnie, Honica i i. Nie byłoby Polaków. Jeśli nie byłoby Polaków, nie byłoby Polski. Nie byłoby Polski - nie byłoby Polaków. Czyli... świadomość to jest takie "coś" przekazywane z pokolenie na pokolenie czy to chodzi o przynależność narodową, czy inną. Np. przynależność do świata nauki bo naukowiec też świadomie używa osiągnięć naukowych poprzedników by albo je rozwinąć, albo obalić. Często przy okazji jego działań pojawia się "produkt uboczny" - wynalazek, odkrycie. Ten "produkt uboczny" - przypadek to czy produkt świadomego działania? Oczywiście, że świadomego działania bo przypadków nie ma.
Na mojej działce muzycznej... Na niej też gospodarzy świadomość. Np. tego, że dysponując tylko siedmioma nutami można stworzyć symfonię, operę. Ta świadmość bywa czasem powalająca - przecież to tylko 7 małych nutek, 7 zwykłych kropeczek na pięciolinii, a jak niezwykłe dzieła z nich powstają, ilu pozytywnych emocji są w stanie człowiekowi dostarczyć. Na dodatek ani ząb czasu nie ma na nie wpływu, ani fizyczne zniszczenie jest możliwe bo spaloną partyturę można odtworzyć na podstawie nagrań.
...Tak patrzę nieraz na te wszystkie genderwygibasy i konwulsje, dążące do zmiany świadomości, a gdzie jest trudno ją zmieniać to wprost do jej zabicia. I często się pytam czy świadomość można zabić? Nie, świadomości nie da się zabić bo to jest coś ponad możliwościami człowieka. Swiadomość można jedynie na jakiś czas przytępić, uśpić ale straszny dla usypiaczy okaże się moment, w którym ona nagle się obudzi. To będzie jak przebudzenie wulkanu, jak bomba atomowa i właśnie tej świadomości usypiacze nie posiadają czyli nie mają żadnej świadomości, są jak jednokomórkowce z jakimś tam prymitywnym instynktem samozachowawczym.
Ot, takie moje rozważania. Może głupie, może infantylne ale... dowodzą z kolei, że gdy ciało umiera to mieszkająca w nim do tego momentu świadomość nadal żyje.
Pozdrawiam.
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
@contessa
8 Stycznia, 2015 - 18:58
Nie głupie, nie głupie...
Profesorowie, tęgie głowy, godzinami dyskutują i nawet sobie skaczą do gardła. Świetne forum kognitywistyka.net zostało zamrożone na święty nigdy właśnie z powodu kontowersji dotyczących świdomości.
A tak, dla umysłowego treningu, w oparciu o to co napisalaś odróżniasz świadomość od tożsamości, ego, osobowości?
Serdeczności
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
Moim skromnym zdaniem tych
8 Stycznia, 2015 - 18:14
"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com
@MS
8 Stycznia, 2015 - 19:08
Cieszę się z odkrycia bozonu Higgsa. To nam nieco bardziej porządkuje świat.
lecz mnie nadal bardzo interesuje to pierwsze pstryk - nie ma niczego, czasu też nie ma i nagle bum i to pełno, juz kilkadziesiąt cząstek powstało z niczego. Dla mnie dziwne.
Jeżeli chodzi o złoty podział, czyli stała fi, to wg mnie jest ona w naszym świecie mniej ważna niż ciąg Fibonacciego. Cały świat się na nim opiera.
Pozdrawiam
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
Och, Januszu...
9 Stycznia, 2015 - 01:03
Widzę, że Ty nie do końca zdajesz sobie sprawę z zależności między ciągiem Fibonacciego, a liczbą Fi.
Napisałeś: "Jeżeli chodzi o złoty podział, czyli stała fi, to wg mnie jest ona w naszym świecie mniej ważna niż ciąg Fibonacciego. Cały świat się na nim opiera."
Otóż liczba Fi to słynny złoty stosunek, znany jeszcze starożytnym artystom.
Fibonacciemu przypisuje się konstrukcję ilustrującą taką spiralę: . Prostokąt ABCD jest zbudowany ze "złotych odcinków". Wycinając z niego kwadrat ABEF zbudowany na krótszym boku dostajemy kolejny złoty prostokąt ECDF (bokiem krótszym "do góry"). I tak dalej. łącząc wierzchołki kolejnych kwadratów dostajemy spiralę Fibonacciego. Dlaczego Fibonacciego? Otóż dwa najmniejsze czworokąty to - praktycznie - takie same, ,,jednostkowe" kwadraty. Ten następny to kwadrat o boku 2, kolejny kwadrat ma bok równy 3, kolejny - 5... A więc?
Postać funkcji tworzącej i jej definicja pozwala nam określić liczby F jako
Dla dużych n przyczynek od
staje się zaniedbywalnie mały i Fn staje się praktycznie równe n-tej potędze złotego stosunku podzielonej przez
.
A jeżeli tak to iloraz dwóch kolejnych liczb F staje się z coraz lepszym przybliżeniem równy
!
Złota spirala jest bardzo podobna do spirali Fibonacciego różni je jednak zasadniczy szczegół:
O ile złota spirala zmierza do swego bieguna (punktu centralnego), ale NIGDY go nie osiąga (biegun ten leży w obszarze nieskończoności), o tyle spirala Fibonacciego zmierza do swego bieguna i go osiąga w punkcie zero. Niektórzy rozpoczynają ciąg Fibonacciego od zera, a inni od liczby jeden - jak ponoć robił to sam Fibonacci.
Spirala Fibonacciego zbliża się więc do Złotej spirali, ale nigdy się z nią nie pokryje, choć wizualnie możemy odnieść takie wrażenie.
Stanie się to jaśniejsze, gdy powiemy, że spirala Fibonacciego opiera się na ciągu Fibonacciego, który ma taka właściwość, że wynik dzielenia kolejnej liczby ciągu przez poprzednią liczbę dąży do wartości liczby Fi= 1,6180339... czyli boskiej proporcji.
zob. też:
źródła:
"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com
@MS
9 Stycznia, 2015 - 09:15
Witaj
Świetnie, że to tak komentujesz.
Ano widzisz - złoty podział to niezupelnie to samo co ciąg Fibonacciego. Niby fi jest takie same (zdawałem sobie sprawę, zdawałem, ale bądźmy konkretni), ale jedno jest autentycznym ciągiem, a drugie to raczej limes.
W ciągu 1,1.2. 3, 5. 8. 13, 21, 34, 55,....... zaklęta jest magia wszechśwwiata. Np. wszystkie rośliny mają tak własnie ułożone liście, czy platki kwiatów. Tak krystalizują minerały.
Złoty podział jest praktycznie tym samym, tylko nieco zidealizowanym
Serdeczności
Ps. jak widzisz, spirale nie do końca się pokrywają.
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
Januszu
8 Stycznia, 2015 - 21:08
To tematy, które interesują każdego, kto wykracza choć troszkę poza "tu i teraz" oraz "ja". Poruszasz szereg tematów, którymi interesuję się od lat. Mam nawet swoją (do pewnego momentu i stopnia) spójną teorię. Dlatego "do pewnego stopnia" bo percepcja ma bardzo ograniczone pole działania.
I tak :
1. Natura geometryczna wszechrzeczy - wszystko wskazuje że fraktalna, zakładająca nieskończoność wymiarów i "czasu". Pewne wskazówki daje tu logika, matematyka, oparta na aksjomatach, ale również religie i ich spójne w skali Świata dogmaty. Ciężko, ale o wiele łatwiej zaakceptować, nieskończoność i wieczność niż przypadkowe powstanie nawet samego Boga.
2. Rzeczywistość - holograficzna. Jednak nie oznacza to determinizmu. Namacalna rzeczywistość to objaw pewnego rodzaju uporządkowanej asymetrii, powodowanej częstotliwością. Dlaczego bozon Higgsa nazywany jest boskim? Bo jego opór nadaje innym cząstkom masy. Cały eter jest wypełniony "nośnikiem przestrzeni" definiującym tę przestrzeń i będącym medium dla informacji i "sygnału sterowania". Dlaczego sygnału sterowania? Ponieważ tzw. double split experiment a w szczególności jego odmiany skupiające się na "problemie obserwatora" wskazują że mamy do czynienia ze sprzężeniem zwrotnym i połączeniem "materii" i "energii" (korpuskularność) niezbadanymi rodzajami połączeń (splątanie kwantowe) i zależności.
3. Starożytne teksty - proponuję skupiać się maksymalnie na źródłach i najstarszych tekstach. Nowożytne i starożytne tłumaczenia spowodowały wiele zniekształceń tych tekstów (chodzi mi głównie o Biblię, ale także o wszelkie, w znaczeniu szerokim apokryfy) . Proponuję Ci teksty z najstarszych znanych ludzkich cywilizacji sprzed wielu tysięcy, dziesiątek lat. Teksty które opisują wydarzenia bardzo stare. Np. sumeryjska lista królów. Ogólnie uważam że historia Noego i jego 2 prawych synów i jednego którego pokolenia miały służyć tym dwóm, to dość młode czasy.
Nie piszę więcej, bo to tematy, do których trzeba mieć troszkę przygotowania. Jeszcze pomyśli kto że postradałem zmysły.
Niektórzy skazani są na Boga w postaci starszego Pana z siwą brodą. Niestety. Ale tak musi być.
Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.
@Gawrion
9 Stycznia, 2015 - 09:08
Witaj
Twój komentarz spowodował, że ogłaszam następną teorię: - każdy prawidłowo rozwinięty intelektualnie człowiek całe życie poszukuje, zadaje sobie pytania, rozważa sens życia i próbuje dociekać istoty człowieczeństwa i istoty boskości. (pewnie też się testowałeś w Mensie? ;-) ).
By nie rozwlekać:
1, Natura geometryczna wszechrzeczy - wszystko wskazuje że fraktalna, zakładająca nieskończoność wymiarów i "czasu".
Tak, pełna zgoda. A jak fraktale, to znaczy, że calym światem rządzi matematyka chaosu. Ludzkość dopiero co przyswoiła i przebrnęła przez dynamikę liniową i dopiero zaczyna rozpoznawać bardziej umocowanie w naturze zjawiska dynamiki nieliniowej.Mamy jeszcze kłopot z punktami osobliwości, z zerem, nieskończonością i wielowymiarowością.
2. Tutaj bym dodał, że przestrzeń i czas również są wytworami świadomości. W tym - nadrzędna boska świadomość ustaliła wszystkie stałe fizyczne i kosmologiczne. Bo inaczej - skąd one by się wzięły? No i ciągle ten paradoks obserwatora.
3. Tu poruszasz ważny aspekt. Nawet starożytne księgi, które znamy są wszystkie zafałszowane. Nie - specjalnie, czy nie - świadomie. lecz dlatego, że przez tysiąclecia były poddawane wielokrotnym przekladom z języka na język i dokonujący przekładu często używał słów bliskoznacznych, tak, jak to on rozumiał i tak, jak mu się podobało. Czy Jan Ewangelista rzeczywiście w swojej ewangelii użył zwrotu - "na początku było słowo"? Może użył nie słowo, ale myśl? To tylko mały przykład.
A na końcu jest starzec z siwą brodą i piekło i niebo.
Serdeczności
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
Jazgdyni
9 Stycznia, 2015 - 23:39
A ile w dzisiejszych przekładach starożytnych ksiąg, potrafią namieszać współczesne kropki i przecinki ?
Chyba najbardziej znany przykład:
1. (...) Zaprawdę powiadam ci , dziś jeszcze będziesz ze mną w Raju
2. (...) Zaprawdę powiadam ci dziś , jeszcze będziesz ze mną w Raju.
Zdanie niby to samo, ale sens całkowicie inny - starożytni przecinków nie znali.
Pozdrawiam
@Ula Ujejska
9 Stycznia, 2015 - 23:59
To właśnie Gawrion pisał, ze należy sięgać do ksiąg źródłowych. Ale tu też jest problem. Jak zdecydowanie przyjąć, że słownik i przekład jest precyzyjny?
A tak, jak piszesz, jeden przecinek postawiny nie tak, zmienia sens.
Pozdrawiam
Ps. Jest jeszcze jedno uzupełnienie, które mi przyszło do głowy już po edycji.
Dlaczego my wierzymy, że cała mądrość jest zawarta w starych księgach? Jak za 1000 lat ktoś natrafi na bajki braci Grimm to co sobie pomyśli?
Nasz obecny rozum powinien byc najbardziej miarodajny.
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
@Jazgdyni
9 Stycznia, 2015 - 23:59
Z tego co pamiętam , za przecinek to i głowę stracić można
Jozio z Londynu
10 Stycznia, 2015 - 01:28
Protestanci na tym przecinku w/w zbudowali ciutkę inną filozofię chcreścijańską.
@Ula Ujejska
10 Stycznia, 2015 - 01:37
W temacie który tu jest poruszany to ja nie tylko że jestem laik , ale jestem .........
a zresztą szkoda kolejnej samokrytyki z szacunku dla siebie:-))))))))
Pozdrawiam
Jazgdyni
10 Stycznia, 2015 - 01:56
No ale są rzeczy które się nawet fizjologom nie śniły ...
Jeszcze 200-300 lat temu, alchemik był podejrzany o konszachty z diabłem :)
JzG
10 Stycznia, 2015 - 01:32
Ad 1 i 2. Polecam stronę:
http://butterfliesfree.com/
film "Holographic Universe"
Jeśli nie oglądałeś, to koniecznie poświęć te kilka godzin - zapodaję zajawkę i pierwszą część:
Apropos Biblii - proponuję zacząć od hebrajskiego Elohim:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Elohim
:)
Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.
@Gawrion
11 Stycznia, 2015 - 05:03
Dzięki za linki.
Przejrzałem z wielkim zainteresowaniem. Nie znałem tego.
A na koniec wysnułem wniosek, że dla wszystkich ludzi interesujących się nauką, człowiekiem i duchowością zachodzi podobne zjawisko - pewna idea nabrzmiewa na całym świecie. Wówczas wielu ludzi, niezależnie od siebie, wykonuje tą niezbędną pracę umysłową i nagle wszyscy dochodzą do wniosku, że zbliżamy się, albo nawet dokonujemy ważnego odkrycia.
Mnie cała ta holograficzna teoria oczywiście interesuje. Mogę tylko powiedzieć, że jest to pewna odmiana, wersja, co ja myślę. Bo jeżeli jest hologram, to coś go wyświetla. Czyli co? I tutaj ponownie dochodzimy do źrodła, że to nasz umysł, nasza świadomość jest projektorem. I wszystko się świetnie łączy.
Tylko czekać, jak przełom nastąpi i dobrze dopracowana teroria zrewolucjonizuje nasz obraz świata i nasze podstawowe pojęcia, w tym Boga.
Tradycjonaliści oczywiście już są wściekli i w jednym komentarzu zostałem oskarżony, że ja poszukuję jakiegoś nowego boga, czy nawet bożka. To oczywiście nic bardziej błędnego. Ale cóż, przyzwyczajenie do siwobrodego starca na chmuce jest wielkie.
Pozdrawiam
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
@jazgdyni
8 Stycznia, 2015 - 23:01
Witaj
Zacząłem pisać ten komentarz zaraz po znalezieniu Twojego, świeżo umieszczonego wpisu, ale niestety, obowiązki itd.
A szkoda, bo do niego teraz już nikt nie dojdzie.
Ad rem:
Piszesz o iście kopernikańskim przewrocie - zgoda co do tej konkretnie nauki szczegółowej, której przedstawiciela cytujesz (ale zwróć, proszę, uwagę, że sam autor mówi nie o faktach, ale o "teorii biocentryzmu" która "zakłada, że śmierć świadomości po prostu nie istnieje" - filozofia nauki definiuje naukę jako proces formułowania zdań o faktach, w tym sensie żadna teoria naukowa nie jest zdaniem (czy zbiorem zdań) w sensie logicznym, bo choć opiera się na zdaniach o faktach, to odnosi się nie do rzeczywistości (czyli tego co było lub jest) ale do ewentualnych przyszłych faktów: tak więc każda teoria naukowa w swojej istocie jest pytaniem, którego początek jest po prostu pomijany, a mianowicie powinna się zaczynać od słów: "czy prawdą jest, że w danych warunkach zawsze będzie zachodzić to, że..." i tu jest dopiero reszta teorii).
Ale to tylko taka dygresja, nie to jest tu najbardziej istotne.
Bardzo Cię proszę, przeanalizuj jeszcze raz to, co piszesz o istocie tego "przewrotu kopernikańskiego": "...Co w tym podejściu jest przewrotem iście kopernikańskim? To mianowicie, że wszystko, nasze otoczenie, nasz świat i cały Wszechświat jest tworem naszej zbiorowej świadomości, która w swojej istocie jest bytem poza-materialnym, oraz poza naszymi wymiarami i czasem, i według mnie, jest w swojej całości właśnie Bokiem Stworzycielem...".
Dlaczego to ważne: otóż takie są założenia kilku prądów idealistycznych w filozofii: monizm, plotyński neoplatonizm (zresztą cała Ewangelia wg. św Jana, z Apokalipsą na czele jest krańcowo idealistyczna), filozofia arabska (szczególnie Awerroes i jego koncepcja wspólnego rozumu) - wszystkie te poglądy łączy jedna wspólna cecha: odrzucają koncepcję indywidualności, niepowtarzalności i wolności każdego człowieka, natomiast podkreślają wagę i nadrzędność wspólnoty (w tym państwa).
Znalazło to odbicie w systemach życia zbiorowego, kształtowanych w oparciu o te poglądy (np.: cywilizacja arabska, cywilizacja bizantyńska), natomiast są one całkowitym zaprzeczeniem dwóch filarów Cywilizacji Łacińskiej: filozofii realistycznej (tomizmu) oraz etyki katolickiej.
Trudno mi w paru linijkach streścić historię filozofii, ale - o ile zdążyłem zapoznać się z Twoim podejściem do różnych zagadnień - dążysz do usystematyzowania wiedzy i krystalizacji poglądów.
Sam pisałeś, że masz bardziej ścisłe, techniczne podejśie do różnych zagadnień, nie dziwię się więc, że współczesna filozofia może Cię odstręczać (między nami mówiąc, w przeważającej mierze jest to po prostu bełkot i ucieczka), ale akurat te zagadnienia to tematy sprzed tysiąca-dwóch tysięcy lat - i ciągle aktualne.
A teraz coś absolutnie fundamentalnego: cytuję zawarty w Twoim tekście cytat: "...Jeśli jednak uznamy, że to świadomość wytwarza nasz organizm i określa go niczym sygnałem telewizyjnym określa się to, co potem widać odbiorniku, to staje się oczywiste, że fizyczny rozpad naszej powłoki nie jest końcem naszej świadomości. Po prostu świadomość istnieje poza ograniczeniami narzucanymi nam przez czas i przestrzeń. Innymi słowy nie jest ona lokalnie przypisana do ciała, tylko jest obiektem kwantowym z zasady nieprzypisanym do miejsca. Jest obiektem, który określa się w trójwymiarowej przestrzeni dzięki zjawisku dekoherencji kwantowej, czyli ostatecznej siły determinującej kierunek, w którym podąży dany układ kwantowy..."
Chcę podkreślić znaczenie pierwszych słów: "...Jeśli jednak uznamy, że to świadomość wytwarza nasz organizm...". Zdanie to może być rozumiane dwojako, albo że nasza świadomość istnieje od zawsze, chwilowo wytworzyła organizm, ale po śmierci przechodzi w stan pierwotny (Twoja konkluzja wskazuje, że mogłeś ten tekst odebrać właśnie w ten sposób), albo dokładnie inaczej, a mianowicie że dopiero po powstaniu naszej świadomości w akcie istnienia, uruchamiana jest procedura aktualizacji struktury materialnej, po obumarciu której świadomość (dusza) dalej żyje - tu akurat powstaje dylemat, czy świadomość bez ciała może być spełniona (szczęśliwa), skoro cielesność jest elementem natury takiego świadomego bytu, bo w innym wpadku nie byłoby powodu, dla którego materialność miałaby zaistnieć, stąd też idea zmartwychwstania ciał. To drugie rozumienie jest niczym innym jak właśnie uproszczonym tomizmem, a odnoszę wrażenie, że Ci mogło umknąć
Wybacz, proszę, że tak się wgłębiam, ale temat fundamentalnie ważny, to i mam nadzieję że Cię nie uraziłem.
Pozdrawiam
Obserwator
@Obserwator
9 Stycznia, 2015 - 08:49
Witaj
Dziekuję.
Tomizmem interesuję się od zawsze, a nawet określam się tomistą, a mimo tego ten drugi aspekt mi umknął.
I będę teraz musiał się nad tym poważnie zastanowić, co sądzę, tzn. czy "cielistość" jest niezbędnym warunkiem spełnienia. Nie wiem, może nie? Gdybyśmy przyjęli takie teoretyczne rozumowanie, że to nie tak, że Bóg Ojciec zesłał nam Jezusa, Syna Bożego, tylko sam przybrał postać celem eksperymentu cielesnego przeżycia, oraz oczywiście nauczania i poznał życie ludzkie w cierpieniu, rozwoju i śmierci, to może cielesność odłożył ad acta, czyli do sądu ostatecznego?
Nie wiemy, jakie są odczucia duszy, czyli naszej świadomości po przejściu bariery śmierci cielesnej. Fragmentaryczne doniesienia tych, którzy powrócili ze śmierci klinicznej, chyba wszystkie mówią o doznaniu ogromnego szczęścia. Tutaj i teraz, dla nas na ziemi może być to bardzo trudne do zrozumienia, bo jesteśmy bardzo do swojego ciała przyzwyczajeni, mimo, że ono się starzeje, brzydnie i niszczeje. I tutaj powstaje następne pytanie - jeżeli Bóg na sądzie ostatecznym przywróci cielesność, to jaką jej wersję? Czy to ciało, jak umieraliśmy, czy może w pelni rozkwitu.
Widzisz, pytań jest bez liku i jeżeli nie chcę napisać 2000 stron dwutomowego dzieła, to niestety muszę wiele pominąć.
Zgadzam się z tobą, że religie, filozofie i teologia tym wszystkim się zajmowały od tysiącleci. Jednakże przewrót kopernikański widzę taki, że współczesna nauka była dotychczas kompletnie a-boska. Powiem więcej - z pełną premedytacją robiła wszystko by zaprzeczyć możliwości istnienia Boga. Uczeni z uporem maniaków gotowali zupy z aminokwasów i różnych gazów, przepuszczając przez to różnorakie prądy elektryczne i pola magnetyczne, aby wzbudzić jakiekolwiek życie. Niestety, jak do dzisiaj nic z tego nie wyszło. I ja sądzę, że całe to świadome odwrócenie się nauki od Boga (zastrzegam, ja wyznaję, że filozofia nie jest nauką) właśnie się kończy. Czy nazwanie bozonu Higgsa boską cząstką jest własnie pierwszym sygnałem?
Pozdrawiam
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
@jazgdyni
9 Stycznia, 2015 - 22:07
Właśnie wróciłem po "krótkiej przejażdżce" od 6 rano, dlatego odpisuję dopiero teraz.
Jeżeli przyjmujemy za tomizmem, że akt istnienia jest tym, co konstytuuje byt (w tym oczywiście człowieka), którego forma (czyli tzw. "możność", a więc zespół "instrukcji" dotyczących tego, co leży w zakresie osiągalnym dla niego, w tym możność materialna) jest przez akt istnienia aktualizowana (czyli "uruchamiane są kolejne linijki programu działania", np. rozumność jest w możności człowieka, gdyż akt istnienia to przewiduje, ale w danym momencie życia, np. rozwoju embrionalnego, jest jeszcze niezaktualizowana, "nieuruchomiona"), to konsekwencją jest, że tzw. "pełnia bytu" jest równoznaczna z tym, co akt istnienia dla niej przewiduje - nawet jeżeli w obszarze aktualizacji nastąpiły "błędy w realizacji instrukcji" (np. niedorozwój umysłowy, zniekształcenia materialne, ułomności itd.).
Ponieważ "dobro" w rozumieniu metafizyki tomistycznej jest równoznaczne z istnieniem bytu w jego pełni, stąd też jest to cel każdego bytu w ujęciu teleologicznym (nauka o cel,u) znany w pełni jedynie Stwórcy danego bytu. Cel ten w chrześcijaństwie jest określany jako "zbawienie". Wszelkie ułomności w stosunku do pełnego "dobra", w tym np. dotykanej upływem czasu materialności (starość), mają źródło w odejściu od drogi przygotowanej dla ludzi przez Stwórcę (później określono ten moment mianem "grzechu pierworodnego").
Istotą grzechu pierworodnego jest nieodwracalna w skutkach decyzja ludzi (wg. Biblii - decyzja prarodziców) o przyjęciu własnego sądu za źródło i kryterium prawdy oraz odrzuceniu jako kryterium prawdziwości sądu rzeczywistości w jej pełni (z racji ograniczoności ludzkiego poznania, rzeczywistość poznajemy jedynie aspektowo i nasz sąd o niej jest z konieczności jedynie modelem, a więc niepełnym jej odwzorowaniem). Jedynie Stwórca wie wszystko o wszystkim, stąd też teleologicznie jest jedynym źródłem pełnej prawdy o całej rzeczywistości. Brak zaufania do Boga w obszarze wskazówek co do "dobra" i "zła" oraz chęć ich samodzielnego określania na podstawie własnego sądu był przyczyną "zerwania więzi z Bogiem" - zresztą wg. Biblii, odpowiedzią Boga na to było:
1. troska o człowieka: okrył go skórami, skoro zaczął się wstydzić własnej, naturalnej nagości (co prawda z gołym tyłkiem latał od początku, ale dopiero po tym odejściu nagle się zorientował że jest nagi i ni z tego ni z owego przestało mu to pasować);
2. odcięcie od życia wiecznego: to nie zemsta, Bóg chroni człowieka przed nieuniknionym ostatecznie skutkiem pokładania ufności we własny sąd - przed skrajnym solipsyzmem (wyobraź sobie wieczność człowieka, przekonanego że jedynie on istnieje naprawdę, a wszystko dookoła jest wytworem jego wyobraźni - czyż nie na tym polega piekło, na wiecznej samotności?).
Ale prawdziwą odpowiedzią Boga na tę decyzję człowieka było przyjęcie ludzkiej postaci i przyjście na świat jako Jezus Chrystus. On "odkupił nasze winy" gdyż na nim skrupiło się Boże ostrzeżenie "nie spożywaj, bo niechybnie umrzesz" - On, najbardziej niewinny ze wszystkich ludzi, ze wszystkich ludzi najwspanialszy i najdoskonalszy, jest skazany i zabity ze względu na ludzki sąd o nim (nie myl z sądem nad nim). A przecież mówił: "To ja jestem prawdą", uprzedzał że to nie poglądy ludzi na jego temat są prawdziwe, to nie one są źródłem prawdy o Nim, ale On jest kryterium prawdziwości ludzkich sądów (opinii) na jego temat.
Stąd też, z konsekwencji "grzechu pierworodnego", starość i śmierć ciała, ale zmartwychwstanie dotyczy przywrócenia człowiekowi formy (w tym materialności) w jej pełni ("dobro" metafizyczne).
A co do Twojej opinii o filozofii: no cóż, ma przedmiot (całą rzeczywistość, w tym pozafizyczną), ma metodę (nawet parę), jest też w pewnym sensie nauką ścisłą (jest aksjomatyczna).
A że całe rzesze filozofów bredziły przez tysiąclecia jak pokręceni? No a z fizyką czy chemią to tak nie było?
Natomiast zdecydowanie filozofia jako nauka różni się istotnie od nauk szczegółowych - rozległością przedmiotu i sposobem jego analizy: nie tworzy zdań o faktach, lecz dąży do odpowiedzi na pytanie o pierwsze przyczyny. To zaś jest poza zasięgiem nauk szczegółowych, zarówno co do przedmiotu jak i co do metody.
Pozdrawiam
Obserwator
@Obserwator
9 Stycznia, 2015 - 23:44
No cóz... pięknie to napsaleś.
jesteś absolutnym tomistą, co przyjmuje z najwyższym szacunkiem.
Rano przeczytam ponownie i będę się zastanawiał.
Na chwilę obecną, mam zastrzeżenie do pojecia "Bóg jest wszechmocny".
Musiał więc przewidzieć i antycypować, skutki grzechu pierworodnego.
Musaił równeż, mniej lub bardzej rozpoznać wędrówkę po naszym swiecie, jako Jezus Chrystus.
Wszystko to przy założeniu, że Nasz Kreator rzeczywiście oddał nam wolną wolę i mozliwość robienia głupstw.
Pozdrawiam
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
@jazgdyni
10 Stycznia, 2015 - 00:26
Widzisz, Bóg jest poza naszym czasem (bo jest poza Wszechświatem), jak również nie możemy określić podstawy czasu Boga, gdyż w zależności od uznania, że:
a) czas jest miarą zmiany (koncepcja idealistyczna) - nie mamy wiedzy o tym "idealnym" czasie, jego charakterze etc. oraz relacji pomiędzy Bogiem a tym "idealnym" czasem; zresztą konsekwencją jest antropomorfizacja Boga, że coś chce (to znaczy że najpierw dla Boga czegoś nie ma a potem jest, czyli następuje w tym "idealnym" czasie moment pomiędzy "nie ma" a "już jest"), że czegoś nie wie (no bo będzie jakieś "kiedyś", więc albo Bóg wie wszystko, więc wszelka zmiana jest zdeterminowana tą Jego wiedzą - teoria predystynacji protestantów, "kismet" u Arabów etc. - albo nie wie co będzie, a wtedy nie jest wszechwiedzący)
b) zmiana jest miarą czasu (koncepcja realistyczna) - jeżeli Bóg jest bytem prostym (niezłożonym) z racji swojej doskonałości, jakakolwiek zmiana byłaby tylko zmianą na gorsze: ergo - Bóg jest poza czasem gdyż nie ma w nim żadnej zmiany. I w tej koncepcji pozaczasowości Boga można znaleźć rozwiązanie pozornej sprzeczności wszechwiedzy Boga i wolnej woli człowieka: Bóg będąc poza czasem widzi wszystko CO JEST I JAKIE JEST, nie tylko od początku do końca Wszechświata, ale i dalej. Ale żeby COŚ BYŁO JAKIEŚ, to najpierw musi zostać stworzone (no i powstał Wszechświat, ze swoim czasem) zaś to że Bóg z racji swojej pozaczasowości wie co robimy (zrobiliśmy), choć my jeszcze tego nie wiemy, nie zmienia naszej wolnej woli co do tego co ZROBIMY (bo Bóg zna skutek naszej decyzji ze względu na to co ZROBILIŚMY, choć dla nas to dopiero przyszłość).
Stąd też rola modlitwy w procesie podejmowania decyzji: my nie powinniśmy prosić Boga o to, by było jak chcemy, ale aby nasze decyzje były zgodne z tym co dla nas najlepsze z teleologicznego punktu widzenia (prawdy o naszym dobru) - to jest ten moment, przed podjęciem działania, kiedy możemy "usłyszeć" co robić (mamy po to sumienie, ludzi dookoła, "przypadki" etc.), bo choć Bóg wie co rzeczywiście zrobiliśmy, to decyzja jest nasza.
Dlatego czymś niezwykle dla człowieka okrutnym może się wydawać Boża sprawiedliwość, będąca niczym innym jak pełnym dopuszczeniem do doznania skutków naszych decyzji. Na szczęście możemy póki życia odwołać się do niesamowitej tajemnicy Bożego miłosierdzia, które zawdzięczamy temu, że Bóg stał się człowiekiem i poznał "od środka" jaką łupinką na oceanie niewiedzy, niewiary, niepewności i własnych urojeń jest jego stworzenie.
Dlatego bardzo bym chciał, aby był On wreszcie Królem naszej Ojczyzny...
Pozdrawiam
Obserwator
@Obserwator
10 Stycznia, 2015 - 10:35
Witaj już o poranku
Wróćmy jednak do nauki. Ta współczesna jest pewna, że czas, czas jako wymiar, też dopiero zaistniał w tej jednej nanosekundzie kiedy powstał cały wszechświat. My jednak, całym naszym ograniczonym umysłem nie potrafimy sobie wyobrazić nieistnienie czasu. Po prawdzie, coś tam można sobie wyobrazić, ale tylko, jako całkowite "zamrożenie" wszystkiego. Natomiast, jak już czas jest, to nie mamy problemu, zeby określić jego strzałkę (II zasada termodynamiki) i nawet umysłowo potrafimy sobie tymi różnymi strzałkami czasu manipulować.
Czyli, czas został nam dany w konkretnym celu, m.in. po to, żeby powstała historia.
Ciekawym natomiast są ostatnie odkrycia, że czas nie jest, jak byliśmy przekonani liniowy, tylko również kwantowy. Została nawet zmierzona i określona najmniejsza porcja czasu. To tak zwany chronom. I jak byśmy dalej snuli rozważania w tym kierunku, to ponownie nas one doprowadzą do kwantowej dekoherencji, co jest obecnie powiązane z istnieniem świadomości.
Wówczas wniosek nasuwa się sam - czas jest również wytworem świadomości i jako taki, może być przez Stwórcę swobodnie budowany.
Pozdrawiam
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
@jazgdyni
10 Stycznia, 2015 - 10:56
Realistyczna koncepcja czasu (czas jako miara zmiany) zawiera również pojęcie "podstawy czasu", jako najmniejszej możliwej zmiany. Niech jej będzie "chronom", OK.
Natomiast czas Wszechświata nie może być wytworem świadomości z wnętrza tego układu - choćby dlatego, że aby zaistniała taka świadomość, musi już istnieć Wszechświat ("błędne koło").
Jeżeli obserwacje efektów relatywistycznych są poprawne, to na tempo zmian (a więc czas) wpływ mają grawitacja (masa) i prędkość, tak więc nawet w obszarze naszego Wszechświata podstawa czasu ("chronos") ma sens tylko w danym układzie odniesienia.
Jeżeli miałbyś kiedyś ochotę się spotkać gdzieś przy kawie, to daj znać na priv, często bywam na Wybrzeżu więc podskoczenie do Trójmiasta to niespecjalny problem.
Pozdrawiam
Obserwator
@Obserwator
10 Stycznia, 2015 - 11:09
Widzisz, tutaj automatycznie nasuwa się pytanie (jeżeli mówimy o kosmosie) - czy wszystko przypadkiem nie jest po prostu geometrią, z czasem, jako dodatkowy wymiat. I masywne byty materialne, co wiemy na pewno, mogą kształt tej geometrii zmieniać. Tu jest dużo współzależności, pól i oddziaływań, a to najważniejsze, najbardziej pierwotne, czyli grawitacja, nie daje się jakoś upchnąc do jednolitej teorii wszystkiego.
Pozdrawiam
Ps. Jeżeli tylko akurat będę w kraju, a ty będziesz miał zamiar odwiedzić Trójmiasto, to ja serdecznie zapraszam. W obecnej dobie łatwo możemy ustalić czas i miejsce.
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
@jazgdyni
10 Stycznia, 2015 - 11:23
Natomiast realtwistyczna zmiana masy jest raczej efektem obliczeniowym, związanym z uwzględnieniem wzrastającej energii kinetycznej i jej masowego ekwiwalentu. Być może najsłuszniejsze będzie potraktowanie masy jako jednego z wymiarów Wszechświata - czas jest wtedy pochodną, nawet jeżeli "chronos" jest stały, to tylko w układzie odniesienia, więc raczej nie może być wymiarem.
Wybieram się w okolice Trójmiasta w poniedziałek (pływam zawodowo, będę w UM), więc jeżeli jesteś w Polsce...
Obserwator
@Obserwator
10 Stycznia, 2015 - 12:23
Jestem w domu.
Poniedziałek, wtorek jestem wolny od 14 do 19.
Umówimy się na Privie
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
@Obserwator
10 Stycznia, 2015 - 10:58
Witaj
To wszystko jest rozumowaniem mądrym, słusznym i logicznym. Ale...
Święty Tomasz raczej nie analizował pojecia chaosu, a już na pewno nie znał matematyki chaosu. Nie wiedział o fraktalach, bifurkacji, czy atraktorach. Tymczasem wg. mojego głębokiego przekonania wszystko, dosłownie wszystko, nie tylko byty materialne, ale również myślowe, działają w oparciu o matematyczną teorię chaosu. Tak działa nasz umysł i tak działa reszta wszechświata. I powoduje to m.in. że my, jako ludzie jesteśmy tacy różnorodni.
Patrząc na to, co napisałeś nasuwa się wniosek, że Pan Nasz wprowadził tą poprawkę, że teraz wszystkim będzie rządził chaos, w momencie zaistnienia grzechu pierworodnego. Należy więc przewidywać, że umowny raj jest teoretyczną przestrzenią, gdzie istnieje pierwotna dynamika liniowa, a chaos jest wykluczony.
Przemyślenia doktorów kościoła, przede wszystkim świętych Augustyna i Tomasza, są wielkim fundamentem, na którym możemy swobodnie budować i na którym się opieramy. Tymczasem nasza wiedza idzie ciągle do przodu. Powstał już więc neo-tomizm, zawierający współczesne uzupełnienia. I bardzo dobrze.
Moja idea jest taka - jako tomista, mam pudełko z ważnymi klockami. A to, że mam XXI wieczny umysł, pozwala mi teklocki odpowiednio, aczkolwiek różnorodnie ustawiać. I jest to proces ciągły, wieczne poszukiwanie, bo zawsze coś nowego, gdzieś na świecie powstaje. Jakś nowa myśl, idea, teza, czy odkryte zjawisko.
Pozdrawiam
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
Nie myślałem,
9 Stycznia, 2015 - 12:25
że będzie to tak interesujące. Poza tym jestem mile zaskoczony wiedzą i zainteresowaniami "Niepoprawnych". Daje to również nadzieję ,że nie wszyscy ulegli religii postępu lewackiego. Dzięki za ten wpis i oby ta dyskusja się tak szybko nie skończyła.
Pozdrowiam lupo.
Popieram również ochronę polskich lasów.
lupo
@lupo
9 Stycznia, 2015 - 13:25
Miło mi, że tak myślisz.
tak niestety mamy w tych okropnych czasach, że jesteśmy zaganiani i nie mamy chwili, aby przystanąć i porozmyślać o sprawach ważnych. Codzienność nas żżera.
Czy to znaczy, że mamy sobie dać spokój NAJWAŻNIEJSZYM PYTANIOM NASZEGO ISTNIENIA?
Bóg Ojciec wprost nam rozkazał poszukiwać i odkrywać. Taki jest jego zamysł.
Cieszy więc mnie to bardzo, że chociażby parę ludzi rozmyśla podobnie i ma takie zainteresowania.
Serdeczności
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.