B. Komorowski przed obliczem Temidy...

Obrazek użytkownika krzysztofjaw
Kraj

Dziś o godz. 10.00 rozpoczęła się rozprawa, w której zeznawał Bronisław Komorowski. Prezydent był świadkiem w procesie dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego i byłego oficera WSI płk. Aleksandra L., oskarżonych o płatną protekcję przy weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych. O 14.15 sąd odroczył rozprawę do 11 lutego 2015 roku.

 

Przesłuchanie świadka Komorowskiego odbyło się w kuriozalnych warunkach a więc nie w gmachu sądu a w pałacu prezydenckim. Oj ciekawie się dzieje w Polsce, gdzie sprawowana funkcja polityczna determinuje postępowanie sądowe i wyznaczanie miejsca rozpraw sądowych, podobno ze względów bezpieczeństwa... Może tak każdy Polak od dzisiaj winien prosić wymiar sprawiedliwości o wyznaczanie terminu i miejsca ewentualnych sądowych zeznań zgodnie z własną wolą... również powołując się na swoje bezpieczeństwo psychiczne lub fizyczne. Wtedy moglibyśmy o połowę zmniejszyć stan nieruchomości sądów powszechnych w Polsce. Jakaż to byłaby oszczędność! Nieprawdaż?

 

Ale wróćmy do meritum. Sprawa dotyczy tak naprawdę tzw. "afery marszałkowej", w której "chodzi o kombinację operacyjną z udziałem ludzi WSW/WSI, szefostwa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz ówczesnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, rozgrywaną w latach 2007-2008. Celem kombinacji było uzyskanie dostępu do tajnego aneksu z Raportu z Weryfikacji WSI, a gdy okazało się to niemożliwe – podjęcie działań zmierzających do oskarżenia członków Komisji Weryfikacyjnej WSI oraz dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego. Chodziło przy tym o zdezawuowanie treści zawartych w aneksie oraz uprzedzenie ewentualnych zarzutów dotyczących powiązań polityków Platformy ze środowiskiem byłych WSI. Priorytetem kombinacji pozostawała osłona politycznego „patrona” wojskowych służb - Bronisława Komorowskiego (...) Oskarżenie przeciwko Wojciechowi Sumlińskiemu o „płatną protekcję” oparto (...) na doniesieniu złożonym przez byłego pułkownika WSW/WSI Leszka Tobiasza z Oddziału 33. Zarządu III WSI. Tobiasz - absolwent moskiewskich kursów GRU, pracował w charakterze oficera operacyjnego ataszatu w Moskwie, a  w okresie rządów SLD - UP był odpowiedzialny za działania wobec hierarchów Kościoła katolickiego, a następnie - do chwili rozwiązana WSI - za inwigilację i pozyskiwanie dziennikarzy" [1],

 

Osoba Bronisława Komorowskiego jest tutaj kluczowa bowiem w normalnych warunkach prawnych działanie zmierzające do pozyskania za wszelka cenę (w tym - nazwijmy to - na granicy prawa) tajnego państwowego raportu winno być ze wszech miar karane. Tym bardziej jeżeli chodzi o Marszałka Sejmu, którego ponoć dotyczy duża część zarzutów zawartych w tymże aneksie. Niestety mimo, że to właśnie B. Komorowski chciał uzyskać dostęp do tajnego raportu, dziś na ławie oskarżonych zasiada dziennikarz Wojciech Sumliński, którego koleje losu związane z tą sprawą są dramatyczne (odsyłam do książek W. Sumlińskiego).

 

Ja wielokrotnie pisałem o tym, że osoba B. Komorowskiego jest jedną z najbardziej niebezpiecznych dla Polski i polskich patriotów. Niejako posumowaniem tych moich opinii jest post ]]>"Zwodniczy kamuflaż Prezydenta i jego Protektorów!"]]> [2], w którym też odsyłam do innych moich tekstów dotyczących B. Komorowskiego.

 

Wszyscy też chyba pamiętamy, że jedną z pierwszych decyzji B. Komorowskiego po zamachu smoleńskim było przejęcie prezydenckiego BBN, gdzie znajdował się właśnie aneks do raportu z likwidacji WSI. Tak się ze strachu śpieszył, że działania te podjął - antykonstytucyjnie - zanim oficjalnie uznano śp. Lecha Kaczyńskiego za zmarłego!

 

Ja swego czasu wysuwałem hipotezę, że jedną z możliwych ewentualnych przyczyn zamachu smoleńskiego był właśnie ów aneks, w którym - podobno - jest wiele faktów mogących zaszkodzić B. Komorowskiemu i jego karierze politycznej. Może kiedyś dane nam będzie zweryfikować ową hipotezę.

 

W dzisiejszych zeznaniach prezydent wg. Wojciecha Sumlińskiego mówił tak "żeby nic z tego nie wynikało". Ponadto dziennikarz stwierdził, iż ""- Gdyby się okazało, że zeznania Pawła Grasia i Krzysztofa Bondaryka są prawdziwe, mielibyśmy sytuację, w której druga osoba w państwie - marszałek polskiego Sejmu - spotyka się z człowiekiem, o którym ma świadomość, że może być - nie ma pewności, ale ma podejrzenie - że może być związany z obcym wywiadem. Mimo to, mając tę świadomość, a przynajmniej to podejrzenie - spotyka się z tą osobą i rozmawia z nią o tym, czy też jak to określił pan prezydent „wyraża zainteresowanie” propozycją tej osoby odnośnie zdobycia w sposób nielegalny, sprzeczny z prawem, przestępczy najbardziej tajnego z tajnych dokumentów w Polsce.  Nie wiem, co gorszego może zrobić polityk. Bo jeżeli panowie Graś i Bondaryk mówili prawdę, to właśnie Bronisław Komorowski znalazł się w takiej sytuacji. W Sytuacji człowieka, który ma podejrzenie. że człowiek z którym się spotyka może mieć związki z obcym wywiadem, a jednocześnie nie przeszkadza to spotkanie w wyrażeniu zainteresowania propozycją odnośnie zdobycia w sposób nielegalny najbardziej tajnego dokumentu w Polsce. Dziś świadek, pan prezydent starał się to jakby bagatelizować, mówiąc że podjął coś w rodzaju gry, chciał zobaczyć, co z tego wyniknie – ale uzmysłówmy sobie tę grę. W jaki sposób płk. L., który nie miał przecież żadnych uprawnień, żadnych możliwości zdobycia aneksu w sposób legalny, zgodny z prawem, mógł ten aneks zdobyć? Tak jak powiedziałem na sali sądowej - mógł próbować korumpować członków komisji weryfikacyjnej WSI, albo też włamać się do SKW i te dokumenty wyciągnąć. W każdym razie były to działania przestępcze.  Jak inaczej określić marszałka Sejmu, który wyraża zainteresowanie tą propozycją, takiego właśnie działania? Jak można określić inaczej jak podżeganiem do popełnienia przestępstwa? (...) Pan prezydent (dzisiaj - dop.:kj) pływał jak Otylia Jędrzejczak w szczytowej formie. Starał się mówić tak, żeby nic z tego nie wynikało. Jak mantrę powtarzał: „wszystko co miałem do powiedzenia, powiedziałem prokuraturze”" [3].

 

Ciekawe spojrzenie na dzisiejsze zeznania B. Komorowskiego prezentuje A. Macierewicz, który w wywiadzie dla wpolityce.pl powiedział m.in. "Mamy dopiero wstępną fazę tego przesłuchania. Jak zapowiada pan Sumliński, przygotował 200 pytań. To zapewne oznacza, że przesłuchanie nie skończy się dziś. Zapowiedziano już zresztą konfrontację Prezydenta Komorowskiego z innym świadkiem. Zapewne więc to będzie jeszcze trwało sporo. Obecnie znamy dopiero pewną cząstkę tych zeznań. Je należało będzie przeanalizować dogłębnie. Szczególnie, że mają charakter sensacyjny (...) Prezydent, a wówczas poseł, Komorowski, powiedział, że w roku 2007 spotkał się z panem L., gdy jeszcze nie był marszałkiem Sejmu. Nie mógł mieć wtedy choćby nadziei na dostęp do aneksu raportu o WSI. Prezydent powiedział, że podżegał pana Lichockiego do nielegalnego zdobycia ściśle tajnego dokumentu, co do którego podejrzewał, że dotyczy jego samego. Prezydent powiedział to dziś jasno. To jest sytuacja, która kompromituje pana posła, marszałka, a dziś prezydenta Komorowskiego w sposób jednoznaczny (...) Okazuje się przecież, że gdy prezydent zapoznał się z informacją, że można zdobyć aneks i powiedział, że jest tym zainteresowany, nie poinformował o ewidentnym przygotowywaniu przestępstwa żadnej właściwej do tego służby czy instytucji. Nie przekazał informacji ani kontrwywiadowi wojskowemu, ani ABW, ani prokuraturze. Prezydent poinformował o sprawie tylko Pawła Grasia, który był (...) kolegą prezydenta Komorowskiego z klubu parlamentarnego. W żaden sposób pan Graś nie miał możliwości zapobieżenia możliwości popełnienia przestępstwa. Pan Bronisław Komorowski przyznał się tym samym do popełnienia dwóch bardzo poważnych przestępstw w związku z całą sprawą. Jednak wiele spraw wciąż pozostaje niewyjaśnionych. Jest wiele niejasności, które nie zostały rozwiane w dniu dzisiejszym. One dotyczą dat spotykania się pana Bronisława Komorowskiego z funkcjonariuszami WSI, płk. Tobiaszem i płk. Lichockim. Jednak są i sensacyjne wątki w tym przesłuchaniu (...) Prezydent powiedział dwie ciekawe rzeczy. Mówił, że zapoznał się z aneksem do raportu jeszcze jako marszałek Sejmu. To wydaje mi się pomyłką pana prezydenta, który mówił zapewne, że „zapoznałby się”. Jako marszałek nie miał on przecież wglądu do aneksu, póki nie zostałby on ujawniony przez Prezydenta RP. To pewnie przejęzyczenie, ale tak właśnie sprawę relacjonuje PAP. Jednak już poważną sensacją jest drugi wątek. Bronisław Komorowski mówił, że nie może sobie przypomnieć, kiedy zapoznał się z aneksem (...) To rzecz niebywała. Przecież ten dokument jest od czterech lat, a przynajmniej powinien być, w sejfie prezydenta. Tam zostawił go prezydent Lech Kaczyński. Tylko prezydent ma obecnie prawo zapoznawać się z aneksem. Prezydent nie zgodził się przekazać go nawet sądowi na potrzeby procesu. Tłumaczył, że ten dokument jest wyłącznie do jego wglądu. Obecnie Bronisław Komorowski mówił, że nie wie kiedy się zapoznał z tym dokumentem (...) Prezydent mówił, że aneks jest dokumentem wymierzonym w niego. Przecież to jest 800 stron tekstu, tam są dokumenty, nazwiska, dane pokazujące przestępcze działania WSI. Jeśli cały ten dokument, w przekonaniu prezydenta Bronisława Komorowskiego, jest wymierzony przeciwko niemu, a jest tam mowa o setkach przestępstw, jest aktem oskarżenia przeciwko niemu, to rzeczywiście Prezydent Komorowski ma się czego obawiać. To pozwala lepiej zrozumieć jego ostatnie działania. Jego działania z ostatnich siedmiu lat, a głównie pięciu lat, są obecnie znacznie lepiej zrozumiałe (...) Lepiej rozumiemy, dlaczego tak się zachowywał, dlaczego działał z nieprawdopodobnym natężeniem złej woli. Robił wszystko, działał legalnie i nielegalnie, by zapoznać się z tym dokumentem i uniemożliwić jego opublikowanie, bądź go za wszelką cenę zdyskredytować. 800 stron dokumentów, wymierzonych, oskarżających pana Bronisława Komorowskiego. Tak powiedział on sam (...) Należy obecnie żądać, by aneks został upubliczniony. Opinia publiczna ma prawo wiedzieć, jak wygląda ten swoisty akt oskarżenia przeciwko Bronisławowi Komorowskiemu. On ma prawo się bronić, ale Polacy mają prawo wiedzieć, jakie dokumenty gromadzone były przez WSI, których tak przeraził się Bronisław Komorowski..." [4]

 

Cieszę się, że A. Macierewicz mówi dziś o konieczności upublicznienia aneksu do raportu z likwidacji WSI. Ja postuluję to od dawna i mam nadzieję, że w końcu poznamy jego treść.

 

Reasumując. Dzisiejsze zeznania B. Komorowskiego przyniosły wiele ciekawych wątków, choć wielokrotnie sąd oddalał pytania W. Sumlińskiego jako nie dotyczące sprawy. Wierzę jednak, że dalsze etapy procesu pozwolą nam - Polakom poznać prawdziwe i w sumie dla mnie od dawna straszne oblicze obecnego prezydenta.

 

[1] ]]>http://bezdekretu.blogspot.com/2011/07/afera-marszakowa-protokoy-niezgodnosci.html]]>

[2] ]]>http://krzysztofjaw.blogspot.com/2011/03/zwodniczy-kamuflaz-prezydenta-i-jego.html]]>

[3] ]]>http://niezalezna.pl/62503-sumlinski-prezydent-mowil-tak-zeby-nic-z-tego-nie-wynikalo-mamy-film-z-przesluchania]]>

[4] ]]>http://wpolityce.pl/polityka/226405-macierewicz-aneks-powinien-zostac-upubliczniony-polacy-maja-prawo-wiedziec-jakich-dokumentow-przerazil-sie-prezydent-nasz-wywiad]]>

 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... ]]>http://krzysztofjaw.blogspot.com/]]> kjahog@gmail.com

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.7 (17 głosów)

Komentarze

Amerykański prezydent Bill Clinton na przesłuchanie przed komisją senacką przyszedł piechotą by okazać szacunek jak i pokazać ,że w kwestii prawa jest jak każdy obywatel.
Po za tym dziwne zachowanie sądu który dzień wcześniej wezwał red. Sumlińskiego i poinformował go o co może pytać świadka Komorowskiego jak i to ,że akceptował odpowiedzi na pytania " potwierdzam to co powiedziałem we wcześniejszym przesłuchaniu".
Przesłuchania mają wykluczyć kłamstwa ,mataczenia i tym podobne rozbieżności by dociec prawdy.
Nie daleko sądy odeszły od komuny i nierównego traktowania.

Vote up!
8
Vote down!
0
#1456280

Oczywiście, że B. Komorowski winien przyjść nawet na klęczkach do sądu i tam zeznawać. Jak widać polskie prwo nie jest tym które traktuje wszystkich obywateli jednakowo a to cecha państwa antydemokratycznego.

Podobnie zresztą jak media, ktróre są obrońcami i piewcami rządzących. To też cech państwa antydemokratycznego.  W każdym normalnym kraju zeznania głowy państwa przed sądem byłyby głównym medialnym wydarzeniem dnia o ile nie tygodni. Analizowano by wszystkie aspekty takiej sprawy i roztrząsano by ją niemiłosiernie. Analiz i artykułów prasowych (na czołówkach) byłoby zapewne co niemiara a już każda telewizja z pewnością skorzystałaby z możliwości relacji na żywo...A u nas... cisza jak makiem zasiał. Usłużne media dostały jasny prikaz zapewne z samej medialno-politycznej góry i zasłoniły na sprawę oczy, zaniemówili i nic nie słyszeli. Tym bardziej chwała dla TV Republika i jej dziennikarzy.Taka postawa mediów jest i powinna być szokiem dla nas Polaków, ale czy jest?

Może dla nas nielicznych, przy czym czego się można było spodziewać? Przecież wiemy, że żyjemy w państwie quasi totalitarnym, w którym media i wszelakie władze podlegają jednemu ośrodkowi decyzyjnemu, co też przecież było jasno widoczne np. w oświadczeniu Trójcy Sądowej.

A Komorowski? Wyobrażacie sobie sytuację, gdybyśmy tak naprawdę żyli w normalnym kraju i media oraz politycy i naukowcy omawialiby publicznie dlaczego i z jakich powodów B. Komorowski zeznaje? Wtedy przecież trzeba byłoby szczegółowo wyjaśnić Polakom w mediach aferę marszałkową, losy. W. Sumlińskiego, "nieszczęśliwego wypadku" głównego świadka Tobiasza, który zatańczył się na śmierć tuż przed planowaną konfrontacją z obecnym prezydentem, meandry i kulisy losów WSI, ich likwidacji i roli aneksu i związnej z nim postaci B. Komorowskiego.... zapewne też doszlibyśmy i do zamachu smoleńskiego i bezprawnych działań B. K. tuż po nim.... itd, itp.

Przecież wtedy byśmy mieli trzęsienie polityczne i wielu Polków wreszcie przejrzałoby na oczy a być może w konsekwencji sprawiłoby to przejście B. Komorowskiego w polityczny niebyt. O ile nie poprzez ewentualną odpowiedzialność karną to dzięki wyborcom. A wybory przecież już w maju 2015 roku.

No... nie... do tego nie mogła dopuścić PRL-bis i układ magdalenkowo-okrągłostołowy, których B. Komorowski jest obecnie największym gwarantem.

Pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
0

krzysztofjaw

#1456322

To Temida została zawleczona przed oblicze jaśnie panującego Bula w Amnezji.

 

Vote up!
6
Vote down!
0
#1456281

No fakt :)

Kuriozalne naprawdę.

Pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
0

krzysztofjaw

#1456323

Był już u nas kiedyś przypadek, że "panujący nam jaśnie" po prostu powyrywał karteluszki z pewnej teczki. Ta co prawda jest trochę grubsza, ale czy nie można jej odchudzić o kilkaset karteczek?

Vote up!
4
Vote down!
0
#1456282

ale przypomniało mi się ,że żyje i nie ma demencji pan Macierewicz. Gdyby więc zagubił się gdzieś ten aneks to p.Macierewicz go odtworzy. Tak więc wygląda na to, że będziemy mieli dożywotnio panującego prezydenta.

Vote up!
3
Vote down!
0

lupo

#1456301

Jest vwiele osób, które znają treść aneksu, choćby włas nie A. Macierewicz i jego zespół ten anekst tworzący. Zobligowani są oczywiuście do milczenia a jedynym dysponentem jak na razie jest B. Komorowski. Prztocze tutak treafną wypowiedź jednego z komentatorów: "Dopóki B. Komorowski na aneksie siedzi... to nie posiedzi".

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
0

krzysztofjaw

#1456325

Pan Komorowski kłamie aż słychac to tutaj, mimo ,że do Warszawy jest prawie 500 km. Zapoznał się z "Aneksem" ale nie pamięta czy go czytal i kiedy...bełkot. Nie pozwolił sądowi się z tym dokumentem zapoznać bo dotyczy to jego niejasnych relacji ze służbami. No cóż - zamaist jowialnego i dobrodusznego pana wyszedłby zacietrzewionym, zakompeksiony wspolpracownik służb, na ick pasku od lat... a wybory w maju...

Vote up!
4
Vote down!
0

Yagon 12

#1456284

To, że prezydent chyba jawnie mataczy nie winniśmy mieć wątpliwości. Pozostaje pytanie jak sąd się do tego ustosunkuje.

Pozdrawiam

Vote up!
1
Vote down!
0

krzysztofjaw

#1456326

 

..........marszałek polskiego Sejmu - spotyka się z człowiekiem, o którym ma świadomość, że może być - nie ma pewności, ale ma podejrzenie - że może być związany z obcym wywiadem. Mimo to, mając tę świadomość, a przynajmniej to podejrzenie - spotyka się z tą osobą i rozmawia z nią o tym, czy też jak to określił pan prezydent „wyraża zainteresowanie” propozycją tej osoby odnośnie zdobycia w sposób nielegalny, sprzeczny z prawem, przestępczy najbardziej tajnego z tajnych dokumentów w Polsce. Nie wiem, co gorszego może zrobić polityk. Bo jeżeli panowie Graś i Bondaryk mówili prawdę, to właśnie Bronisław Komorowski znalazł się w takiej sytuacji. W Sytuacji człowieka, który ma podejrzenie. że człowiek z którym się spotyka może mieć związki z obcym wywiadem, a jednocześnie nie przeszkadza to spotkanie w wyrażeniu zainteresowania propozycją odnośnie zdobycia w sposób nielegalny najbardziej tajnego dokumentu w Polsce. Dziś świadek, pan prezydent starał się to jakby bagatelizować, mówiąc że podjął coś w rodzaju gry, chciał zobaczyć, co z tego wyniknie............

 

marszałkowy aferał:

"Jaki P rezydent - taka P rezydencja"
 

Raz sond siem pojawił u bula - marszałka.
Był kiedyś - dziś za p rezydęta.
Zeznawać miał bul w procesie
za świadka.
"figura" dziś z bula
dęta.
 
A kiedyś aferał jak był za marszałka:
W aferze grał pierwsze skrzypce.
Konszachty z wywiadem obcego
mocarstwa !
Za takie coś - winien wisieć.
 
A on głupa rżnie !  i mówi, że
grał.
Że tylko to były
 podchody !
No z bula jak widać jest aferał.
 
P rezydent przestępczej urody.
 
Niedziwne to jest w bis PeeReLu.
Normalka jest !
w post komunie
P rezydent przestępca !
P Odobnych mu - wielu !
 
P Owinni ! 
 
czapa, albo
w
tiurmie !

 

 
 

 

Vote up!
4
Vote down!
0
#1456286

Właśnie. Może twórczością poetycko-satyryczną będzie można odrzeć B.K. z fałszywego światła, który rozsiewa tak, że podobno 70% Polaków mu ufa...

Pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
0

krzysztofjaw

#1456327

Świetny komentarz!

 

Ja tylko dorzuciłem parę osobistych refleksji u siebie.

 

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1456295