Związek Radziecki naszym przyjacielem jest ...
Związek Radziecki, naszym przyjacielem jest ...
Może zacznijmy od tego, że w Norymberdze sowieccy zbrodniarze oskarżali nazistowskich zbrodniarzy.
Skoro Niemcy żartują, że nazizm nie ma swojej nacji i przekonali do tego, tak z 90% durnej populacji świata, to Rosjanie też powinni ściągać od prymusa i wszędzie głosić, że sowieci to też taka nacja... no, nie wiadomo skąd.
Aaaale nie, nie ruskie...
To jest zupełnie inna nacja, oni się nie wstydzą i już... i co im zrobicie?
Właśnie czytam sobie wieczorkiem, co następuje :
Cyt:
Rosyjska Duma przyjęła w pierwszym czytaniu projekt ustawy wprowadzający kary do 5 lat więzienia za publiczną rehabilitację nazizmu i za rozpowszechnianie kłamstw o działaniach ZSRR w czasie II wojny światowej. Przepisy mogą być zastosowane przeciwko historykom czy opozycji - oceniają eksperci.
Według projektu odpowiedzialnością karną objęte ma być zaprzeczanie faktom ustalonym przez wyrok Trybunału Norymberskiego i "apologia zbrodni" ustalonych przez trybunał. Karane ma być też "rozpowszechnianie z założenia kłamliwych stwierdzeń o działalności ZSRR w czasie II wojny światowej, w połączeniu z oskarżeniem o popełnienie zbrodni ustalonych we wspomnianym wyroku".
Jeśli te próby rehabilitacji nazizmu będą dokonane przy wykorzystaniu stanowiska służbowego lub mediów, czy też towarzyszyć im będzie sfałszowanie dowodów, możliwe są grzywny do 500 tys. rubli (10,3 tys. euro) lub kara pozbawienia wolności od 3 do 5 lat.
- Jest dla nas nadzwyczaj ważne, by z łamów gazet i ust polityków nie rozbrzmiewał podły fałsz, który pozwala na wykorzystywanie przepisywania historii na nowo do własnych nieciekawych celów politycznych. Jak takie plany są budowane, jak realizowane są te zadania - możemy zobaczyć na przykładzie innych państw - mówiła w Dumie współautorka projektu Irina Jarowaja.
Cytowany przez AFP politolog Aleksiej Makarkin ocenił, że projekt "jest skierowany przeciwko liberałom czy demokratom, którzy porównują władze Rosji z reżimem Hitlera".
Projekt ustawy wniesiono jeszcze w 2009 roku z inicjatywy partii Jedna Rosja. Rząd, którego premierem był wtedy obecny prezydent Władimir Putin, nie poparł wtedy projektu. Uznał, że inicjatywa ta może spowodować niepożądane konsekwencje międzynarodowe
http://swiat.newsweek.pl/rosja-kary-za-znieslawianie-zsrr-newsweek-pl,ar...
Teraz tak... o co chodzi z tą „publiczną rehabilitacją nazizmu”?
Że niby swastyk chyba nie wolno promować, niby słusznie, nawet jak najbardziej.
Mało tego, w polskiej konstytucji, cyt:
W Polsce mamy w ogóle zakaz komunizmu. W Konstytucji znajduje się zapis zakazujący działalności partii i organizacji o charakterze komunistycznym. Ponadto w art. 256 Kodeksu Karnego w 1997 roku została wprowadzona karalność publicznego działania, która propaguje ustrój faszystowski, komunistyczny i nazistowski - tłumaczył prof. Wiesław Johann.
http://www.radiownet.pl/publikacje/prof-johann-kara-za-noszenie-symboli-...
Noo... niby podobnie, tak demokratycznie, po chrześcijańsku... tyle, że w ZSRR to panował chyba w czasie II wojny światowej, ustrój komunistyczny i właśnie ruska Duma zamierza go chronić przed wrogami.
Dlatego też zawsze twierdziłam, że Rosjanie pochodzą od innej małpy a ich małpa to na pewno nie była naszą babcią, ja się do niej przynajmniej nie przyznaję, co to, to nie :)
No nic... czytam dalej. Ta współautorka projektu Irina Jarowaja, twierdzi że z ich prasy musi zniknąć „ podły fałsz”, który budują „inne państwa” i piszą historię od nowa.
No i po co oni tę historię od nowa piszą?
Przecież ona jest doskonale zapisana przez historyków ZSRR.
Mało, że zapisana, ten „podły fałsz” trzeba jak najprędzej usunąć.
Tak twierdzi przynajmniej sekretarz Komunistycznej Partii Rosyjskiej Federacji, Siergiej Obuchow, (tam w końcu komunizm hula, że hej!)
cyt:
Werdykt jest znany. Katyń był jednym z epizodów, o który oskarżono nazistowskich zbrodniarzy" - powiedział przywódca KPRF, którego wypowiedź przekazało radio Echo Moskwy.
Obuchow podkreślił, że KPRF domaga się wznowienia przez Główną Prokuraturę Wojskową Rosji śledztwa katyńskiego i podjęcia - jak to ujął - normalnych decyzji procesowych.
Sprawa Katynia została poruszona podczas procesu w Norymberdze. W akcie oskarżenia, na wniosek prokuratury ZSRR, widniał zapis o zbrodni katyńskiej jako zbrodni ludobójstwa dokonanej przez faszystów. W wyroku Trybunału kwestia odpowiedzialności za mord na polskich oficerach została pominięta.
http://www.polskatimes.pl/artykul/554999,rosyjscy-komunisci-katyn-to-zbr...
A co im będą historię od nowa pisać, trzeba podjąć „normalne decyzje procesowe” i tyle !
Nno i na koniec tego niusa, najciekawsze :)
Okazuje się, że był już taki projekt w 2009 roku i wtedy pułkownik Władimir
nie poparł tego wniosku, bo uznał, że to może spowodować „niepożądane konsekwencje międzynarodowe”
A teraz... proszę bardzo, poooszszło już w pierwszym czytaniu.
Teraz, bowiem, pułkownik Władimir, już wie, że skoro zajumał Ukraińcom Krym i nic, to przecież pochwała komunistycznego ZSRR w czasie II wojny światowej i obrona jego dobrego imienia, to w końcu drobiazg.
Żadnych konsekwencji międzynarodowych nie będzie. Najprawdopodobniej cały „wolny świat” nie zauważy „nic niestosownego” w treści tej ustawy...
Jakie to szczęście, że naszej kochanej przez niektórych III RP, nigdy nie przyszłoby do głowy bronić dobrego imienia II Rzeczpospolitej, a jeszcze karać za jej opluwanie? a skąd!
U nas jak najbardziej można krytykować, nawet zaleca się zohydzić tamto pokolenie i ich przywódców... Marszałka, Wojnę Obronną 1939r, Powstanie Warszawskie 1944, Rząd na uchodźstwie, armię polską na zachodzie, Żołnierzy Wyklętych ...
Można to robić w każdą rocznicę i na co dzień....
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4251 odsłon
Komentarze
Agent "Mietek" - błyskotliwa kariera sowieckiego szpiega
6 Kwietnia, 2014 - 08:01
"Związek Radziecki jest nie tylko naszym sojusznikiem to jest powiedzenie dla narodu. Dla nas, dla partyjniaków, Związek Radziecki jest naszą Ojczyzną, a granice nasze nie jestem w stanie dziś określić, dziś są za Berlinem, a jutro będą na Gibraltarze". Tak pisał w 1948 r. w liście do Biura Politycznego KC PPR Mieczysław Moczar. Niewiele cytatów z czasów Polski ludowej jest równie często przypominanych co powyższy, ale też i ich autor był nawet jak na standardy tamtej epoki postacią wyjątkową - pisze prof. Antoni Dudek
Moczar nigdy nie został I sekretarzem KC PZPR, choć przez lata intensywnie o to zabiegał. Jednak wśród czołowych postaci elity władzy PRL jest bardziej znany od takich ludzi stojących na czele PZPR jak Edward Ochab czy Stanisław Kania. Określenie kogoś "moczarowcem", przez lata obciążało nazwanego tak delikwenta anatemą w wielu środowiskach, a do dziś można tu i ówdzie usłyszeć do "moczarowskim" duchu czy metodach.
Agent "Mietek"
Błyskotliwą karierę Moczara, który przyszedł na świat jako Mikołaj Demko w ukraińsko-polskiej rodzinie, zapoczątkował udział w szkoleniu, zorganizowanym w okupowanym Białymstoku przez radziecki wywiad wojskowy GRU. Zapewniło to Moczarowi dowódcze stanowisko w komunistycznej Gwardii Ludowej, gdzie awansował z szybkością równą tempu zbliżania się Armii Czerwonej do ziem polskich. Porucznik, major, a wreszcie pułkownik "Mietek", jak brzmiał jego konspiracyjny pseudonim, walczył nie tylko z Niemcami. Ofiarą jego podkomendnych padali również - zabijani pod hasłem walki z "reakcją" - żołnierze AK, NSZ oraz innych polskich formacji podziemnych.
Po zakończeniu wojny Moczar został szefem łódzkiej bezpieki, na którym to stanowisku szybko zdobył złowrogi rozgłos, którym pobił na głowę swoich odpowiedników w innych województwach. Głośna stała się zwłaszcza cela nazywana "moczarnią" (komórka o wymiarze metr na metr wypełniona do połowy wodą), w której "zmiękczał" on więźniów, jak i jego zwyczaj zaręczania oficerskim słowem honoru, że przesłuchiwany zostanie zwolniony po złożeniu prawdziwych zeznań, co oczywiście nigdy nie następowało. Wprawdzie funkcjonariusze łódzkiego UB śpiewali na jego polecenie piosenkę zawierającą słowa "Niech żyje Polska Republika Rad", jednak w 1948 r. kariera "Mietka" uległa zachwianiu. Nie pomógł nawet cytowany na wstępie list do kierownictwa PPR. Moczar został - skądinąd słusznie - zdemaskowany jako jeden ze stronników Gomułki i uznany za przedstawiciela "odchylenia prawicowo-nacjonalistycznego". Jednak w przeciwieństwie do "Wiesława" i wielu innych gomułkowców nie trafił do więzienia, a jedynie na boczny tor. Kilka kolejnych lat spędził na stanowiskach przewodniczącego wojewódzkich rad narodowych w Olsztynie, Białymstoku i Warszawie, gdzie popisywał się takimi inicjatywami, jak ta zgłoszona na sesji warszawskiej WRN w lutym 1955 r., by - oczywiście zgodnie z przodującymi sowieckimi doświadczeniami - służby agronomiczne gromadziły w zimie zapasy śniegu w celu poprawy stanu wilgotności gleb.
Antysemicka nagonka
Wielki powrót nastąpił po przełomie październikowym 1956 r., gdy protektor Moczara, czyli Gomułka, został I sekretarzem KC PZPR. "Mietek" powrócił wówczas do bezpieki i to od razu na stanowisko wiceministra spraw wewnętrznych. W ciągu kilku lat stał się główną postacią w tym resorcie, co przypieczętował jego awans na stanowisko ministra w 1964 r.
W tym czasie Moczar stał się przywódcą wpływowej frakcji "partyzantów", walczącej o władzę w PZPR. Konsekwentnie budował też swoją legendę partyzanckiego herosa, czego symbolem stały się "Barwy walki" - szybko sfilmowane wspomnienia Moczara z lat wojny, które doczekały się aż trzynastu wydań. Do dziś nie udało się ustalić kto był ich autorem, ponieważ podejrzewany o to pisarz Wojciech Żukrowski kategorycznie zaprzeczał. Z pewnością jednak nie był nim sam "Mietek", którego niechęć do wyrażania myśli w formie pisemnej była wręcz legendarna. Lubił za to przemawiać, zwłaszcza do podwładnych, a zachowane zapisy tych wystąpień są ważnym świadectwem epoki. Dla przykładu, w 1965 r. ubolewał nad zbyt wielką częstotliwością wizyt Polaków w zachodnich ambasadach, chwaląc się równocześnie, że 1,5 tys. obywateli jest pod obserwacją resortu w związku z kontaktami jakie utrzymują z zagranicznymi dyplomatami. Innym razem gromił swoich przeciwników z frakcji puławskiej mówiąc: "...wczorajsi organizatorzy zła, deprawacji, stali się organizatorami odnowy, humanizmu i jednocześnie twórcami propagandy antyradzieckiej, mimo że dotychczas bez słów: 'ze Związkiem Radzieckim na czele' - nie potrafili skonstruować najprostszego chociażby zdania. Teraz ci sami ludzie: Staszewski, Werfel, Woroszylski i dość liczne grono im podobnych - uważa siebie za humanistów. (...) Jakaż tkwi w nich bezdenna perfidia".
Apogeum moczarowskiej ofensywy stanowiły oczywiście wydarzenia marcowe 1968 r. Antysemicka kampania, której głównym inspiratorem był właśnie Moczar, nie przyniosła mu - wskutek zręczności Gomułki - zwycięstwa w walce o władzę. "Wiesław" zastosował klasyczny manewr "kopniaka w górę" i awansował Moczara na formalnie wyższe stanowisko sekretarza KC PZPR nadzorującego już nie tylko aparat bezpieczeństwa, ale i wojsko i wymiar sprawiedliwości. W rzeczywistości jednak Moczar przeniesiony z Rakowieckiej do tzw. białego domu (jak nazywano gmach KC PZPR) szybko zaczął tracić na znaczeniu. A wielu z jego dotychczasowych stronników - jak Wojciech Jaruzelski czy Stanisław Kania - zaczęło stawiać na Edwarda Gierka, jako głównego kandydata na następcę Gomułki.
Niedoszły dyktator
"Jest to przewrotny i głęboko zdemoralizowany człowiek. Antysemita, dwulicowiec, mający nieskrywane skłonności dyktatorskie. Otacza się często ludźmi z pogranicza politycznych szumowin. (...) KPZR będzie odradzała polskim towarzyszom z KC PZPR wysuwanie Moczara na I sekretarza KC PZPR. (...) Sądzę, że nasza opinia jeszcze dziś poprzez jednego z przyjaciół Moczara zostanie mu przekazana i zapewne ostudzi jego zapędy". Te słowa miał wypowiedzieć 16 grudnia 1970 r. - gdy na Wybrzeżu trwała już robotnicza rewolta, a dni rządów Gomułki wydawały się policzone - sowiecki premier Aleksiej Kosygin. Tak przynajmniej twierdził w swoich wspomnieniach Piotr Jaroszewicz, który tego dnia przebywał w Moskwie, a wkrótce miał zostać premierem i osobą nr 2 w ekipie Gierka. Nawet jeśli Jaroszewicz nieco przesadził, to nie ulega wątpliwości, że na Kremlu rzeczywiście nie chciano Moczara w roli następcy Gierka. Dawne związki z GRU i KGB okazały się za słabe, bowiem niektórzy protektorzy Moczara z sowieckich służb popadli w niełaskę na dworze Leonida Breżniewa.
Nowa ekipa skierowała "Mietka" na drugorzędne jak wówczas uważano stanowisko prezesa NIK. A jednak Moczar, korzystając z rosnącej w latach 70. korupcji na szczytach PZPR, uczynił z tej instytucji sprawne narzędzie do zbierania informacji o nadużyciach ludzi z ekipy Gierka. Próbował dzięki nim wrócić do gry po sierpniu 1980 r., gdy na kilka miesięcy znów zdołał się przebić do składu Biura Politycznego KC PZPR. Jednak rola ostatniego sprawiedliwego w PZPR, którą próbował odgrywać rzucając na prawo i lewo informacje o machlojkach gierkowców, nie była w stanie przebić ciągnącej się za nim złej sławy sadystycznego ubeka i organizatora polowania na syjonistów z 1968 r. Ostateczny upadek nastąpił, gdy w nie wyjaśnionych do dziś okolicznościach doszło do przecieku tajnych materiałów NIK na temat majątku przywódców PZPR (w tym m. in. W. Jaruzelskiego), których opublikowanie przez paryską "Kulturę" w 1983 r. zakończyło definitywnie obecność Moczara na scenie politycznej.
"Generała| Moczara pochowano w listopadzie 1986 r. ze wszystkimi honorami należnymi kawalerowi Orderu Budowniczych Polski Ludowej, Krzyża Złotego Orderu Virtuti Militari i wielu, wielu innych najwyższych odznaczeń państwowych.
To Moczarowe plemię... ich dzieci i wnuki
6 Kwietnia, 2014 - 08:36
plują i upadlają do dzisiaj, tamto wspaniałe pokolenie.
Zabić to w końcu za mało, trzeba jeszcze zamordować pamięć o nich.
Niedoczekanie ich !
Astra - Anna Słupianek
Bitwa pod Racławicami
6 Kwietnia, 2014 - 08:53
220 lat temu, 4 kwietnia 1794 roku, polskie wojska pod dowództwem naczelnika Tadeusza Kościuszki stoczyły zwycięską bitwę pod Racławicami z wojskami rosyjskimi. Znaczenie bitwy było ogromne, budziło zapał powstańców i dodawało Polakom wiary w szansę ocalenia własnej państwowości. Była to pierwsza zwycięska bitwa podczas Insurekcji Kościuszkowskiej.
O zwycięstwie Polaków zadecydował śmiały atak kosynierów, którzy zdobyli rosyjskie działa i rozbili piechotę. Podczas bitwy zginęło kilkuset Polaków. Rosjanie stracili około 1000 żołnierzy, kilkuset zostało rannych lub dostało się do niewoli.
Było to pierwsze starcie podczas powstania wymierzonego przeciwko Rosji i Prusom. Polskie oddziały liczyły 6 tysięcy ludzi, w tym około 2 tysiące chłopów, uzbrojonych w kosy i piki. Rosyjskie były mniej liczebne jednak lepiej wyszkolone, uzbrojone i wyposażone w działa. Po bitwie naczelnik Kościuszko przywdział chłopską sukmanę, gdyż zgodnie z ówczesną tradycją wojskową, dowódca zakładał mundur oddziału, który najbardziej wyróżnił się w walce. Później pod Warszawą regiment grenadierów krakowskich otrzymał chorągiew, ze snopem zboża i kosami - narzędziem pracy i obrony oraz napisem: "Żywią y bronią". Emblemat ten stał się symbolem powstania.
Wygrana bitwa nie miała dużego znaczenia militarnego, jednak pozwoliła podnieść morale powstańców już 12 dni po rozpoczęciu insurekcji.
Zamierzeniem Tadeusza Kościuszki była próba przebicia się do Warszawy. Planów tych nie udało się zrealizować, jednak wygranie bitwy doprowadziło do rozszerzenia powstania na inne regiony kraju, a przede wszystkim do wybuchu 17 kwietnia 1794 roku insurekcji w Warszawie. Ponadto zwycięstwo dawało wiarę na pomyślne rozstrzygnięcie powstania i pokazało możliwości nawet słabo uzbrojonych chłopów.
Bitwa była tematem słynnego płótna Jana Matejki "Kościuszko pod Racławicami", jednego z ostatnich wielkich dzieł artysty. Obraz, namalowany w 1888 roku, jest obecnie eksponowany w Galerii Sztuki Polskiej XIX wieku w krakowskich Sukiennicach. We Wrocławiu zaś znajduje się Panorama Racławicka, autorstwa Jana Styki i Wojciecha Kossaka, do drugiej wojny światowej wystawiana we Lwowie.
W 210. rocznicę bitwy pod Racławicami, teren gdzie się rozegrała został uznany za Pomnik Historii, rozporządzeniem prezydenta Rzeczpospolitej.
Dodam od siebie, że od kilku
6 Kwietnia, 2014 - 20:41
Dodam od siebie, że od kilku już lat w internecie rozpowszechniany jest pogląd, że Stalin- Gruzin, wszyscy dowódcy NKWD i Armii Czerwonej to Żydzi, a Rosjanie byli przez nich ciemiężeni. Prawdopodobnie mityczni "Sowieci" to byli żydo-gruzini;) Oczywiście jest to wersja na Polskę i na Europę Zachodnią bo wewnątrz Rosji Stalin- bohater, Armia Czerwona i NKWD- bohaterowie niosący pokój światu.
Norymberga to byla parodia tylko.
6 Kwietnia, 2014 - 22:15
Na lawie oskarzonych w procesach norynberdzkich powinni siedziec obok zbrodniarzy niemieckich zbrodniarze sowietcy i tez ukrainscy banderowcy.
Ale karty zostaly rozdane juz w Jalcie, a moze i wczesniej.