Z punktu widzenia fachowców wojskowych

Obrazek użytkownika Free Your Mind
Kraj

Jak pamiętamy w filmie „Solidarni 2010” pada określenie „Generał Mgła”; ja więc nawiązując do tego sformułowania, proponowałbym termin brzmiący nieco z ruska (ruskawo) „gen. Tuman” jako personifikację speca stojącego za tym, co się działo „na odcinku atmosferyczno-przyrodniczym” frontu smoleńskiego 10 Kwietnia. Moonwalker SW, którego zeznania analizuję kawałek po kawałku, kwestii operacji tego generała (choć oczywiście SW nie używa określenia wymyślonego przeze mnie) poświęca sporo czasu i to już we wstępnych minutach swojego długiego, sejmowego wystąpienia. Czyni to nie przynaglany przez nikogo, jedynie dopytywany o różnice między zamgleniem na filmowanej przez niego księżycowej ziemi, a zamgleniami wcześniejszymi (o.43.14 materiału z youtube (http://www.youtube.com/watch?v=ctNcvVAqLUk&feature=related)):

„...jeśli z odległości mniej więcej 300 m, no, powiedzmy 400 (…) widać tylko zarys samolotu wielkości ił-76, a jest to naprawdę duży samolot. Mgła momentami wg fachowców wojskowych dochodziła do gęstości, widoczność spadała do, nawet do 70 m (…) jeśli pytamy o coś takiego, kogoś interesuje mgła, to zobaczmy, proszę miłego państwa coś, co się dzieje, co to było następnego dnia...”

I tu następuje prezentacja materiału z... 11 kwietnia; po jaką cholerę SW następnego dnia, tj. 11 kwietnia 2010 r. znowu filmuje widok z okna? I ten zapas materiałów „na temat mgły” jest z jednej strony imponujący, z drugiej, zastanawiający – zwłaszcza że swych najwcześniejszych „mgielnych materiałów” SW nie pokazuje (co wynika z poniższego fragmentu) (0.44.40):

ta mgła była co najmniej od godziny 6 rano, mówię to z pełną odpowiedzialnością, bo mam to akurat nagrane na innym fragmencie (...)”

Tu zaś pojawia się rozmowa, w trakcie której precyzowana jest kwestia czasu i moonwalker stwierdza, że odnosi się do czasu:

warszawskiego, raczej tak, warszawskiego, ja się odnoszę do warszawskiego czasu”,

wynikałoby więc z tego, że SW filmował mgłę już od godz. 8 rano ruskiego czasu (zakładając – co też może być na wyrost), że różnica wynosiła 2h. Jeśli tak, to bardzo zagadkowo brzmią te zeznania (0.45.54):

tak więc sporo wcześniej (w stosunku do godz. 7.19 polskiego czasu, czyli 9.19 ruskiego – przyp. F.Y.M.) ta mgła na pewno była, bo przecież wcześniej nie dało się filmować z banalnego powodu – po prostu było CIEMNO.” (podkr. F.Y.M.)

Czy chodzi o ciemność z powodu mgły? Czy z powodu „pory dnia”? A o której w takim razie ranne zorze wstają tam nad Smoleńskiem, że ciemności egipskie tak długo zalegają? Może jakiś smog był nad miastem, może diabli go nadali? Materiał „mgielny” pokazany z hotelowego pokoju zaczyna się przecież o godz. 7.19, czyli 9.19 ruskiego czasu – czy więc moonwalkerowi chodzi o godzinę 3 w nocy, gdy miał się zerwać i zająć się swą ciężką i niecierpiącą zwłoki pracą dla TVP? Ba, tylko czy to była 3 w nocy polskiego czy ruskiego czasu? Diabli wiedzą. Chyba że czas ustawiony w kamerze SW, to czas... ruski. Wtedy można by zrozumieć, że „sporo wcześniej” w stosunku do godz. 7-mej było za ciemno na filmowanie smoleńskiej mgły. SW jednak zarzeka się święcie, że w kamerze ma czas warszawski.

Wracamy więc na salę sejmową:

„...Ale nawet porównując po tym, że jest o godzinie 7-mej czy nawet jeszcze wcześniej ta mgła cały czas jest i nie ma zamiaru wcale się akurat zmniejszać, wręcz przeciwnie (…) widać, że ta mgła idzie cały czas od strony, od której powinien nadlecieć samolot.

Tyle uwagi nasz dzielny moonwalker poświęca gen. Tumanowi nieprzypadkowo, chodzi mu bowiem o to, by... dowieść, że ruski gen. Tuman nie był on jakimś Golemem, tzn. że smoleńska mgła nie była wytworem człowieka. W tym momencie znowu SW powołuje się na „wojskowych fachowców” (niestety, nie wymieniając nazwisk, a szkoda), twierdząc, że sugestia dotycząca sztucznej mgły:

Wg mnie i wg opinii fachowców wojskowych jest mało prawdopodobna.

Potwierdzeniem tego ma być inne, cenne spostrzeżenie SW sformułowane tak, jakby moonwalker sam cofnął się nagle w czasie do głębin swojej świadomości:

Tym bardziej, że wczoraj (?? - zapewne chodzi o 9 kwietnia – przyp. F.Y.M.) była ładna słoneczna pogoda, a że w tamtym regionie jest mokro, po prostu i było ciepło, a dzisiaj (?? - zapewne chodzi o 10 Kwietnia – przyp. F.Y.M.) jest zimno i zaczęło to parować, i to jest niestety cała przykra, ale może komuś się wydać banalna, prawda (...) Korzystając z wiedzy wojskowych nie mojej, po prostu sztuczna mgła ma swój specyficzny zapach, a prawdziwa mgła, taka typowa mgła...

No i w tym momencie włącza się min. Macierewicz, wyznając:

AM: „Ja w ogóle nie wiedziałem, że jest możliwa sztuczna mgła. To jest dla mnie zupełna nowość.”

Zaś SW czując się najwyraźniej doceniony, jeśli chodzi o specjalistyczną wojskową wiedzą w zakresie maskirowki, kontynuuje:

Nie no, zrobienie sztucznej mgły, czyli tzw. zasłony dymnej przy obecnych środkach technicznych...”

AM: „A, rozumiem.

SW: „...nie jest to rzeczą żadną trudną, bo stawia się kilka odpowiednich urządzeń...”

AM: „Nie nie, bo wie pan, ja się kieruję...”

SW: „...i się mgłę, się mgłę wytwarza.”

AM: „...relacjami, które ciągle słyszymy, że w ogóle czegoś takiego zjawiska nie ma. Tylko dlatego pozwoliłem sobie tu powiedzieć, że nie ma sztucznej mgły, więc...”

SW zaś niezrażony tym, że mówi coś „poza protokołem”, gdyż ujawnia rzeczy, o które nie był za bardzo pytany (stała i bardzo gęsta mgła od 6 rano czasu warszawskiego; nie była ona sztuczna), ciągnie wyjaśniająco, znowu odwołując się do wojskowych fachowców (tym razem chyba innych niż poprzednio, bo przecież – o czym zdaje się SW w tym właśnie momencie zapominać – przedstawiciele komisji Millera stwierdzili nietypowość gwałtownych zmian atmosferyczno-pogodowych w Smoleńsku): „jeśli komisja Millera stwierdziła, że była widoczność poniżej, a podejrzewam, że są, podejrzewam, że w komisji pracują ludzie, którzy na tym się znają, jeśli oni z pełną odpowiedzialnością publicznie mówią, że była mgła, widoczność była nielotna, pogoda była tzw. nielotna, warunki były, no wręcz beznadziejne, jeśli chodzi do latania, a tym bardziej do lądowania... Jeśli samolot prędkość lądowania ma ok. 200-300 km/h, no to widoczność realna spada do... nawet nie poniżej minimum tzw. nazwijmy to, technicznego. Tak więc w tym momencie akurat chciałbym, mówię, z mojego skromnego doświadczenia podkreślić, że jest po prostu nieprawdą, że tej mgły nie było.

Oczywiście ta konkluzja dotyczy mgły naturalnej i ma ona stanowić swego rodzaju przeciwwagę dla zeznań „kontrolerów lotu”. Moonwalker urządza nam ten cały wykład o działaniach operacyjnych gen. Tumana, który jednak tylko z pozoru kłóci się z relacjami kontrolerów. Przecież nawet przyjąwszy tezę SW, że gen. Tuman sobie chadza po ulicach Smoleńska od 6. (8.) rano, to przecież ruskie małpy na wieży można wybronić w ten sposób, że nie korzystały one z własnej stacji meteo, jeno sobie dane brały od koleżków oddalonych o wiorsty świetlne na ruskiej ziemi. Ten wykład ma służyć raczej zaprzeczeniu innej tezie, tej właśnie, iż mgła smoleńska była sztucznie „domglana”:

Nawet upierając się, że... chcąc stworzyć takie warunki nielotne na takim dużym obszarze, otwartym obszarze, jest po prostu chyba niewykonalne.”

Po prostu? Chyba? Niewykonalne? I czy to SW mówi od siebie, czy raczej jako przekaźnik wersji „fachowców wojskowych”? I których? Jak bardzo jest to wszystko wykonalne to już dawno temu napisał LogicOnly w swoim poście dot. gen. Tumana ().

No i wtedy dopiero ma się zaczynać pełna prezentacja słynnej wędrówki pierwszego Polaka na Księżycu. Poprzedza ją jednak wymiana zdań nt. czasu, z pewnym nieporozumieniem:

(jeden z posłów; NN) „...przy pierwszy filmie, kiedy mówimy o godz. 8.50, na co pan przewodniczący zwracał uwagę, co niezwykle ważne, mówimy, że jest to 8.50 czasu moskiewskiego...”

AM: „Nie nie.

SW: „Warszawskiego.”

AM: „Warszawskiego. To nieporozumienie, panie pośle...”

NN: „Rozumiem, czyli to już była godzina w Rosji...”

AM: „10.50.”

SW: „10.50.”

NN: „10.50, czyli to było dwie godziny po katastrofie, rozumiem.”

I w tym momencie SW zwykle wyczulony na wszelkie nieścisłości związane z jego obecnością na Księżycu, nie reaguje, a przecież zachodzi tu kolejne, o wiele poważniejsze nieporozumienie, bo film SW ma być nagrany NIE: 2 h po katastrofie, lecz zaledwie parę minut po niej :). To by dopiero była historia, gdyby moonwalk był wykonany z takim opóźnieniem – trudno by było wtedy mówić o jakimś wielkim wyczynie. Albo odwrotnie, gdyby SW nakręcił swój film o ca. 8.50... ruskiego czasu, tylko te następne 2h przesiedział w aucie, czekając aż go bezpieczniacy wypuszczą, po ogłoszeniu „katastrofy”, a potem odwiozą do hotelu, bo „nic nie nagrał”. Nic nie nagrał, choć niedługo po 12-tej ruskiego czasu jego materiał emituje ruska telewizja jako swój, a wywiad z SW także jest w niej prezentowany (oczywiście bez tych elementów dot. maskirowki, czyli bez haseł o małym samolocie itd.), tylko o tym skrzydle w dół, łomocie i błysku.

Chłopaki, których widać w kadrze z filmu SW (01'32'' tego materiału: http://www.youtube.com/watch?v=yifz6Se52kE&NR=1), ledwie co przyjechali na pobojowisko (mające być miejscem katastrofy tupolewa z prezydencką delegacją, nie zapominajmy), a pierwsze, co robią, to zapalają po papierosku. Może się nie spieszą, bo mają czas, gdyż dopiero „akcja katastrofa” się zacznie, a oni są w fazie, że tak powiem, rozstawiania sprzętu i zapinania kasków (jak ten „strażak”, co mówi: „Nie snimaj nicziewo”)?

Na księżycowym filmie SW przez blisko 2 minuty (http://www.youtube.com/watch?v=iQ_5PrVDl9g) nie słychać żadnych syren ani odgłosów świadczących o jakiejkolwiek akcji ratunkowej – weźmy dodatkowo poprawkę na 11 minut, które miało upłynąć od pojawienia się smoleńskich blacharzy na planie filmu „Mgła 0” do czasu uruchomienia przez SW kamery na Księżycu. To w sumie daje... 13 minut ciszy (chyba że było jakieś wycie wcześniej, tylko kto by je zarejestrował?). Widać wprawdzie stojący w oddali wóz strażacki, gdzieś tam pałęta się jakiś „strażak”, ale tak naprawdę nic szczególnego się nie dzieje, ćwierkają ptaki. Ja wiem, że wszyscy znają już ten film na pamięć, ale proszę teraz go postudiować i poanalizować pod kątem nie tego, co widać, lecz tylko tego, co i kiedy słychać.

Dopiero w momencie wypowiadania (1'57'') „To polski samolot przecież” słychać w tle niewyraźnie i w sporym oddaleniu jakby pierwszą syrenę (oczywiście nie taką, jak na filmie Koli, choć nie wiem, czy to nie odgłosy jakiegoś ptaka), a wyraźniej słychać o 2'14'' i już wtedy syreny i klaksony „narastają” - po czym... w 2'59'' „przygasają”/”oddalają się” po sympatycznym wycięciu przez SW z tego właśnie materiału kawałka dźwięku („ja p... to nasz”); (to cięcie słychać w prawym kanale w 2'54'').

I... znowu robi się cisza, tak jakby parę aut (dwa?) na sygnale po prostu... przejechało w okolicy wylotową ulicą Smoleńska. W 3'20'' znowu słychać syrenę, ale ona także się gdzieś w oddali przemyka i zanika koło 3'40''. Powraca koło 3'50'', gdy SW z kawałkiem wraku przedziera się między drzewami po księżycowej ziemi, zaś koło 4'20'' słychać dość wyraźnie nawet dwie, lecz nadal nie widać żadnych nowych aut. O 4'58'' znowu syreny... milkną – wtedy pada to pytanie skierowane do SW: „Kto tu snimajet?!... Ja spraszam, kto snimajet?!” (a między 5'0'3 a 5'06'' słychać jakby fragment wokalu ruskiej piosenki z samochodowego radia). 0 5'31'' słychać w oddali szczekające psy, a potem ryk silnika podjeżdżającego wolno (i bez syreny) drugiego „wozu strażackiego”. No i o 6'24'' ktoś capnął naszego moonwalkera i doprowadził przed oblicze CzeKa.

O której SW otrzymał sms-a z Polski, tak przy okazji? Może ma go jeszcze w komórce jako dokumentalista?

P.S. Jeśliby ktoś miał ochotę i czas, to na stronie blogpress jest taki materiał uzupełniający, czyli że tak powiem, wywiad ze mną :) przeprowadzony przez Nietoperza:

http://www.blogpress.pl/node/7806

http://www.youtube.com/watch?v=x_xXo46Ql30&feature=related

Brak głosów

Komentarze

Kadr kręcony z okna.
Amatorsko, ale z zaangażowaniem, zajmuję się fotografią i uderzył mnie ten kadr, który z takim zapamiętaniem rejestrował SW z okna hotelu.
Kadr jest tak kiepski, że nie pasuje mi ani do zwykłego fotoamatora, ani do spottera, czyli fana rejestracji samolotów w najprzeróżniejszych okolicznościach.
Po jakiego diabła, jeśli już się kto uprze - fan kiepskich kadrów czy spotter zamiłowany w samolotach - rejestrować kiepski i do tego zamglony obraz ?

W przebiegu tego wysłuchania padały o to pytania, ale w moim odczuciu zbyt mało dociekliwe właśnie w tym zakresie - po co komu godzinny czy dwugodzinny tak gówniany i zamglony film ?

W sieci jest sporo materiałów spotterów z każdego zakątka globu. Co zwraca szczególną uwagę to dbałość o kompozycyjną i techniczną jakość zdjęć. W tym hobby chodzi przecież o jedno - o zrobienie dobrego filmu podczas manewrów samolotu w powietrzu. Po co dobrego ? Po to aby można było zobaczyć maksimum detali (od oznakowań po klapy) no i żeby to jakoś nieobciachowo wyglądało.

Sprawa druga.
1:36:36 - pada pytanie o to skąd SW wiedział, że należy filmować podejście z tej właśnie strony. SW tłumaczy, że wiedział iż samolot z Tuskiem siadał z tej strony więc tam wycelował. Zastanawiam się nad lokalizacją tego hotelu i nad tym, czy z okien pokoju hotelowego było widać drugi skraj pasa ?
Wydaje mi się, że bardziej sensownie brzmiałaby odpowiedź - filmowałem z tej strony, z której miałem okna w pokoju.
Ale być może i lokalizacja hotelu i widok z okien pozwalał na wybór obserwacji ?
Zatem musiałby to być wysoki, i raczej centralnie umieszczony względem długości pasa budynek. Przeczy temu kadr z okna - zasłaniające widok dachy raczej niewysokich budynków i czas w jaki udało mu się dostać na miejsce.
Zna ktoś lokalizację hotelu ?

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#141083

Było zdjęcie satelitarne z hotelem, naniesionym kątem obserwacji, nawet chyba tu na NP. Z okna hotelowego SW był bardzo dobry widok na miejsce katastrofy niż na początek pasa. Opisuję co było pokazane na zdjęciu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#141119

Dobrze kojarzyłem, że hotel powinien być w tym miejscu.

Podejścia od strony zachodniej raczej nie powinno być widać. Nawet z dachu hotelu byłoby to trudne (dość niski budynek), a on najwyraźniej mieszkał na 1 piętrze i to w części budynku zorientowanej na północny wschód.

Wiśniewski nie filmował tego akurat wycinka nieba bo tak wybrał, ale dlatego, że nie miał możliwości wycelować kamery nigdzie indziej.

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#141237

"Zastanawiam się nad lokalizacją tego hotelu i nad tym, czy z okien pokoju hotelowego było widać drugi skraj pasa?" (Adam Dee)

Nie, nie było widać. Okna pokoju 408 hotelu "Nowyj" wychodzą na południe (SSW) - więcej na ten temat w notce Fyma z 2.10.2010 na salonie24 i Kani z 29.9.2010 na forum dyskusyjnym Frondy. Kręcenie Wiśniewskiego z numerem pokoju, jaki zajmował, jest z kolei przedmiotem dyskusji tutaj: LINK.

"Po jakiego diabła, jeśli już się kto uprze - fan kiepskich kadrów czy spotter zamiłowany w samolotach - rejestrować kiepski i do tego zamglony obraz? (...) Po co komu godzinny czy dwugodzinny tak gówniany i zamglony film?" (Adam Dee)

Otóż po to, aby uzasadnić tezę o mgle jako przyczynie katastrofy.

Dziwaczne nagranie mgły Wiśniewskiego może jednak pochodzić nie z 10.4.2010, lecz z silnie zamglonego poranka dnia poprzedniego (zob. www.wunderground). Oto uzasadnienie:

Po pierwsze, na nagraniu nie widać dwukrotnych prób podejścia do lądowania potężnego IŁa-76, co Wiśniewski dość głupawo tłumaczy.

Po drugie, na filmowanie w przeddzień katastrofy wskazują przejęzyczenia Wiśniewskiego, który podczas komentowania swego filmu kilkakrotnie odwołuje się do lądowania samolotu Tuska dwa dni wcześniej, choć powinien był powiedzieć "trzy dni wcześniej" (*). Dokładnie tak właśnie, nieproszona, jak tik nerwowy nie do opanowania, odzywa się ludzka podświadomość, gdy umysł zbyt mocno tłumi to, co powinno być wypowiedziane, by nie odlecieć w świat wirtualny.

Oni wszyscy od tego nieustannego kręcania się w końcu pochorują na głowy, jak żona Makbeta. A Smoleński Las, niczym las Birnam zapowiadajacy upadek Makbeta, jest coraz bliżej i bliżej...

Pozdrowienia

(*)  "Padło tez pytanie, dlaczego akurat ustawiłem kamerę w tym kierunku? Bo dwa dni wcześniej przyleciały samoloty premierskie przez to okno, które też miałem filmować." (S. Wiśniewski, 24.2.2011, przesłuchanie przed komisją Macierewicza)

Vote up!
0
Vote down!
0
#141304