Migalski po okresie mistycznym, wszedł już, POpadł w tonację obrzydliwie żałosną.
31 marca ub.r. pisałem o kazaniach z góry Marka Migalskiego, przewidywałem, że lada chwila i swym gorliwym mistycyzmem zdeklasuje nawet św.Teresę!
Ale nie przeczułem tego najgorszego, że stanie się obrzydliwym sojusznikiem salonu i co gorsza stanie się zwyczajnie żałosnym.
Początkowo sądziłem, że Migalski chyba zbyt serio wziął na siebie przyciężkawy jak to widać obowiązek bycia sumieniem PiS, prezesa tej partii, a nawet i śp prezydenta!
Odnosiłem wrażenie, że poczuł się tak nawiedzonym i powołanym do kazań z góry, gdyż co rusz dawał wyraz tego mocno samozwańczego namaszczenia publikując niemal hurtem jedynie słuszną oceną zdarzeń bieżących!
Chyba tak dosłownie zrozumiał tę swoją rolę, że w swawoli swej hasał po forach rozdając rózgi.
Umocowany wysoko, z obłoków europejskości, dr jak swoisty rentgen wgłębnie nie tylko widział zło, ale smagał niecnotę polityczną w partii, która go wyekspediowała w brukselskie aluminiowo-szklane drapacze.
Byłem i nadal jestem w stanie zrozumieć jego autonomię badacza zachowań w przestrzeni publicznej, ale już mam kłopot pojąć o co mu chwilami właściwie chodzi!
Jaka jest teza jego moralitetów ?
Co chce osiągnąć!?
Czyżby postanowił sobie zawłaszczyć grajdołek coś jakby na kształt okołobiłgorajski!? swymi dydaktyczno-georgicznymi połajankami.
Rozumiałem jego absmak, gdy urzędnik śp Prezydenta Lecha Kaczyńskiego zaoferował Jaruzelowi miejsce o statusie nadbagaż w luku w planowanym rejsie na 9 maja do Moskwy!
Dr Migalski jawił się cały wręcz jako strażnik prawości, biczujący niemiłosiernie prezesa i śp.prezydenta za odszczepieńczą w jego pojęciu przecherność zalecając im krystalicznie prawicowy ład moralny!
Migalski zachowywął się momentami niemal jak Savonarola domagając się dla siebie roli kierownika sumień!
Tak wiele było w jego wypowiedziach, felietonach pychy i gorliwości, to niestety zbyt mało w nich skromności i pokory!
Nie odmawiałem Migalskiemu dobrych intencji, ani szczerego serca czy intelektu, ale pisałem, żeby było w nim mniej omnipychy.
Czas pokazał, że Migalski przekroczył wiele zdawałoby się granic nie przekraczalnych dla z jednej strony autonomicznego sympatyka PiS, z drugiej zaś oponenta salonu!
Pan dr uznał, że to on zacznie rozdawać karty w imieniu prezesa i zrobił ze swymi sojusznikami to, czego jesteśmy świadkami.
Rozłam!
Czy raczej zdrada!
Widocznie ani prezes Jarosław Kaczyński, ani PiS nie dostrzegł, ani nie docenił przebłysków jego chwały! i jego geniuszu intelektualnego.
Wszak było już niemal wszem wiadomym, ze dosięgła ona już nie tylko Florencji, gdzie prof. Sadurski nią tknięty, został niemal powalony!
Także tu, nad Wisłą, jego smagające wersety nie tylko mnie, taką małą, skromno-szarą myszkę, co tylko cichutko, lekko sympatyzuje z PIS dopadły za to, że nie przeszkadza mi, aby Jarosław Kaczyński nadal pozostał prezesem jedynej uczciwej i liczącej się partii opozycyjnej!
Zaś to co ostatnio wyczynia dzielny, ale chyba mocno sfrustrowany niedowartościowaniem dr politolog staje się zwyczajnie obrzydliwe.
Migalski z mistycznego biczownika przePOczwarza się w koalicjanta, sojusznika salonu, aczkolwiek nie szczędzi, nie żałuje im razów!
Jednakże dokonując skromno-ułomnej oceny skutków jego hałaśliwej
publicystyki, szumu jaki czyni w przestrzeni publicznej nie ma wątpliwości komu to służy!
Aczkolwiek trudno mi w tej sytuacji, jego ostrego zagalopowania się nie uznać go za harcownika PO!
A nie bacząc na szkody, jakie POczynił, to tak zwyczajnie, po ludzku, szkoda mi go, bo on już wyrządził sam sobie wielką krzywdę!
pzdr
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1972 odsłony
Komentarze
Migalski
3 Lutego, 2011 - 19:11
Stasiek Prawie się zgadzam, tylko frazy zbyt górnolotne. Bardziej pasuje mi etat szambonurka w PO-szambie
Stasiek
Pan doktor
16 Marca, 2011 - 22:58
pędzi na swym białym rumaku marzeń, jak nie przymierzając Wernyhora i zatrzymuję się tylko przy tych którzy udają że go rozumieją i cenią jego geniusz. ZAROZUMIALEC.