O Marsjanach raz jeszcze
Filmy o Marsjanach mają to do siebie, że nawet jeśli są beznadziejnie głupie niosą ze sobą przeważnie bardzo ważne przesłanie. Dwa razy już pisałem o tym jak ważnym dla kultury zachodniej jest film pod tytułem „Marsjanie atakują”. Dzisiaj chciałem przypomnieć obraz produkcji polskiej, zapomniany już film Piotra Szulkina pod tytułem „Wojna światów”. Ten ponury jak tysiąc nieszczęść film nakręcono gdzieś w zaułkach Łodzi za pięć i pół złotego. Rzecz opowiada o najeździe Marsjan na Ziemię i całkowitym tej Ziemi opanowaniu. Niby proste, a wcale nie proste.
Marsjanie, których w filmie Szulkina grają osoby z zespołem Turnera ubrane w puchowe kurtki i buty „Podhale Nowy Targ” – pamiętamy je dobrze, miały szalenie kosmiczny wygląd – przybywają Ziemię i zaczynają od tego co zwykle, czyli od wysysania krwi Ziemian. Idzie im to sprawnie i Ziemian ubywa w zastraszającym tempie. Marsjanie z dziwną łatwością dokonują eksterminacji ludzi, a swoje poczynania nazywają „zjadaniem cukierków”. Dziwne jest to, że ziemskie służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo planety nic z tym nie robią. Nie próbują tych cholernych kurdupli neutralizować, nie kopią ich po tyłkach, co wydaje się wprost dziecinnie proste i nie zakopują w zbiorowych mogiłach. Służby te przyglądają się biernie temu co Marsjanie robią z ludźmi i nie czynią nic poza dwoma właściwie rzeczami. Dostarczają mediom tematów do reportaży i prześladują swoich współbraci Ziemian. Czynią to, nie wiadomo właściwie dlaczego.
Prawda wychodzi na jaw później, kiedy okazuje się, że Marsjanie to nie są istoty, które uważał ich ziemski establishment i różne służby mundurowe. Marsjanie to kosmiczni włóczędzy, którzy latają po kosmosie i szukają miejsca, gdzieżby tu przesiedzieć kolejną setkę lat i najeść się do syta, jakiejś biomasy, napić krwi czy w ogóle czegokolwiek, co nadaje się do napełniania marsjańskiego brzucha. Prawda okazuje się dla wpływowych Ziemian rozczarowująca, Marsjanie nie spełnili ich oczekiwań, przekaz medialny staje się nudny, a ludzie, którzy do niedawna poddawali się terrorowi zaczynają rozwalać kosmicznym kurduplom głowy. Okazuje się wtedy jasno, że to nie Marsjanie są groźni i bezwzględni, bo z nimi dałoby się jeszcze jakoś dogadać i zaspokoić ich krwawe rządze posoka bydlęcą lub świńską, ale właśnie ziemski establishment. To są chamy pierwszej wody, dla nich nie ma nic świętego i nic godnego szacunku. W dodatku mają telewizję i monopol na informacje. Kiedy okazuje, że Marsjanie jako temat medialny są za słabi, telewizja ziemska zaczyna kręcić sceny buntu przeciwko Marsjanom i gładko przechodzi od narracji grozy do narracji nadziei. Wszyscy są zarobieni i szczęśliwi, z wyjątkiem tych co wpadli w łapy Marsjan i dali sobie wyssać krew. Z czasem jednak okazuje się, że nie ma co kręcić tych bohaterskich Ziemian walczących z najeźdźcami, lepiej samemu aranżować sytuacje, w których jasno widać kto jest dobry, a kto zły. Tak to właśnie w tym filmie wyglądało.
Kiedy Szulkin kręcił swój film miał ów film doczepioną łatkę z napisem „fantastyka”. Metafora była oczywiście czytelna, ale można było dzieło Szulkina obejrzeć w kinie w latach osiemdziesiątych. Dziś ta metafora jest jeszcze bardziej czytelna. Zbliżamy się właśnie do momentu przełomu, wkrótce okaże się, że Marsjanie są oczywiście groźni nadal, ale Ziemianie wcale nie dają sobie napluć w kaszę i także można ich pokazywać w telewizji. Okaże się, że ci którzy do tej pory byli rzeźnym bydłem zasługują jednak na coś więcej. Nie oznacza to oczywiście dla Ziemian niczego dobrego. Zmienia się po prostu narracja, która za dwa tygodnie może zmienić się znowu.
Póki co jednak Marsjanie przegięli pałę tak mocno, że nie zauważył tego jedynie ich naczelny namiestnik na obszar Ziemi, wszyscy inni są zniesmaczeni, wkurzeni lub zapłakani. On zaś pojechał na narty. Może się zdarzyć, że stanie się pierwszą ofiarą nowej, antymarsjańskiej narracji. Może choć nie musi.
W filmie Szulkina nie ma dobrej pointy. Nikt nie wyrzuca na śmietnik telewizorów, nikt nie przytomnieje i nie rzuca butelek z benzyną w siedzibę telewizji. My mamy jeszcze wyjście, możemy nie słuchać przekazu, obojętnie jaki by nie był. Możemy szukać innych źródeł informacji. Szukajmy. One istnieją.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1861 odsłon
Komentarze
coryllus
17 Stycznia, 2011 - 17:28
Przeczytałem z przyjemnością. S-F i futurologia to moje koniki, może malutkie i na biegunach, ale zawsze. Za to filmy to moja specjalność. Także wszystko w tzw. temacie.
Serdecznie Pozdrawiam
jwp
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
„Wojna światów”.
17 Stycznia, 2011 - 18:10
http://niepoprawni.pl/blog/1164/dwie-twarze-obiektywnego-dziennikarstwa-miniquiz#comment-143582
http://www.filmpolski.pl/fp/index.php/12165
I co na to piewcy awatara ?
Pierwsza scena bije wszystkie inne - Wilhelmi i dzieci .
tu
http://www.youtube.com/watch?v=jo3cPD0o-1M
Dobra jest też rozmowa głównego bohatera
17 Stycznia, 2011 - 18:13
z pracownikiem wodociągów.
Widać jak tego z wodociągów mierzi to co mówi Wilhelmi.
Ale uważa jednocześnie że nie należy niszczyć tego że można fajne rzeczy na ekranach oglądać i piwo wypić.
Remek.
Remek
"Film to jest polityka"
17 Stycznia, 2011 - 18:18
http://www.youtube.com/watch?v=0p1-mLZiFHc&feature=related
Taki tekst prosi się o zarzut ksenofobii...
17 Stycznia, 2011 - 18:11
A po II WŚ ze słowników (i lekcji historii) usunięto w Polsce pojęcie ksenokracji, więc ciężko będzie się usprawiedliwić.
Swoją drogą przyznam iż racjonalniejszy termin "mafia" - już zgrany jest niemiłosiernie. A przecież to jest najwłaściwsze określenie i u nas i u Rosjan. Tzw "układ" okazuje się być niedomówieniem...
"Onych" też już przerabialiśmy, aż do obrzydzenia...
Jak ciężko przyznać że to ludzie ludziom zgotowali ten los.
Pozdrawiam.
''ONI''
17 Stycznia, 2011 - 18:12
nigdy dość przyzwoitości i honoru
Świetny post,a natura ludzka jest taka ,że przesłanie tego filmu będzie zawsze aktualne,tu zachodzi odwieczny imperatyw ,być lepszym , mieć więcej,więcej wiedzieć,to jest także głównym czynnikiem innowacji,wyobraźni ,głębszej myśli.Co do reakcji w filmie a raczej jej brak na manipulację,to nie ma jej tylko w filmie,w realu zawsze ktoś reaguje,tak jak nie wszyscy manipulują,chociażby ze względów że ktoś musi być manipulowany(taki szczur laboratoryjny)można przyjąć cena postępu.
nigdy dość przyzwoitości i honoru